ďťż
Zółte niebezpieczeństwo

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA


Konflikt między Stanami Zjednoczonymi a Chinami naznaczy cały XXI wiek. Taką tezę lansują od lat znani politolodzy amerykańscy: Samuel Huntington, Henry Kissinger czy Zbigniew Brzeziński. Te dwa mocarstwa symbolizują całkowicie przeciwstawne cywilizacje: z jednej strony liberalna Ameryka, ceniąca wolność osobistą, gospodarczą i wartości demokratyczne, z drugiej, przynajmniej w teorii, komunistyczne państwo, od wieków głoszące wyższość rodziny, wspólnoty i państwa nad jednostką. Na to nakłada się jeszcze sprzeczność między interesami politycznymi: Stany Zjednoczone mocno usadowiły się w rejonie Pacyfiku, Chiny dążą do wyeliminowania ich stamtąd, oraz ekonomicznymi - rynki zbytu. Wszystko to, zdaniem analityków, musi doprowadzić do starcia.

Wolność dla wszystkich

Najpoważniejszym źródłem konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami jest ideologia, a konkretnie prawa człowieka, których Państwo Środka nie respektuje. Prześladuje zwolenników demokracji, chrześcijan różnych wyznań (niemal codziennie w serwisach informacyjnych pojawiają się informacje o aresztowaniach zwolenników podziemnych, a czasem i legalnych wspólnot katolickich czy protestanckich), wyznawców kultu Falungong, Tybetańczyków, buddystów itd., itp. Stany Zjednoczone nieustannie zwracają uwagę, że takie postępowanie uniemożliwia Pekinowi ułożenie poprawnych stosunków ze światem demokratycznym. Dla Waszyngtonu nie do przyjęcia jest już sam fakt, że Chiny pozostają państwem komunistycznym, o systemie jednopartyjnym.

Przywódcy chińscy traktują te zarzuty jako próbę mieszania się w ich wewnętrzne sprawy oraz narzucenia wartości niezgodnych z ich kulturą. Ostatnio posunęli się nawet do zablokowania stron internetowych organizacji zajmujących się obroną praw człowieka oraz religijnych, informujących o zbrodniach chińskich komunistów. Jednak, jak wynika z raportu tygodnika The Economist poświęconego Chinom, większość obywateli tego państwa nie podziela zatroskania zachodnich państw ich losem. W porównaniu z reżimem sprzed 10-20 lat obecny system rządów pozostawia stosunkowo dużo wolności i pozwala realizować ją na różne sposoby. Kłopoty mają tylko ci, którzy z powodów politycznych lub religijnych jawnie sprzeciwiają się władzy.

Ropa dla Państwa Środka

Konflikt amerykańsko-chiński ma też bardziej konkretne podłoże: źródła energii. Błyskawicznie rozwijająca się gospodarka chińska potrzebuje ich coraz więcej. Już w ubiegłym roku Państwo Środka było drugim po Stanach Zjednoczonych importerem ropy, ze zużyciem 5,46 miliona baryłek dziennie. Jako że jej konsumpcja wzrasta o 7,5 procent rocznie, do 2030 roku powinny stać się pierwszym. Aż 70 procent sprowadzanej ropy pochodzi z krajów Bliskiego Wschodu. A to oznacza, że Chiny, dla własnego dobra, powinny aktywnie zaangażować się politycznie w rejon Zatoki Perskiej. I robią to.

Raport amerykańskiej komisji senackiej zajmującej się relacjami między Stanami Zjednoczonymi a Chinami już w roku 2002 alarmował, że Chińczycy próbują stać się jednym z głównych graczy politycznych na Bliskim Wschodzie. W zamian za ropę oferują tamtejszym reżimom broń konwencjonalną, a także pomoc w uzyskaniu broni masowej zagłady. Zdaniem optymistów, proces ten może przynieść pozytywne skutki. Chiny, wiedząc, że kolejne wojny mogą odciąć je od źródeł energii, będą stabilizować sytuację w tym regionie. I w tym celu nawiążą współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Pesymiści, jak Gal Luft, szef Instytutu Analiz Bezpieczeństwa Światowego, sądzą jednak inaczej. - Historia uczy czegoś zupełnie przeciwnego: superpotęgi z trudem współdziałają i współistnieją w momencie, gdy w grę wchodzą źródła energii - twierdzi.

I to widać. Chiny nie tylko umacniają tradycyjne już więzi z Iranem (jednym z najważniejszych swoich partnerów handlowych i drugim co do wielkości dostawców ropy naftowej), ale próbują też zawiązać ściślejszy sojusz z Arabią Saudyjską. Saudowie, jak wskazuje Luft, przyjmą chińską ofertę, ponieważ, po pierwsze, Chiny mogą im pomóc zbudować techniczne możliwości pozwalające stworzyć broń jądrową - jak wcześniej stało się to w Iranie czy Pakistanie - po drugie zaś - w odróżnieniu od USA - nie domagają się od nich zmiany stylu życia i sposobu rządzenia. Odciągnięcie królestwa Saudów od koalicji ze Stanami Zjednoczonymi, choć na razie jedynie hipotetyczne, byłoby w istocie początkiem wielkiego starcia na Bliskim Wschodzie. Trudno bowiem sobie wyobrazić, by USA patrzyły obojętnie na chińską aktywność na tym polu.

Problemu surowcowego nie można lekceważyć. Trzeba pamiętać, że - pomijając kwestie ideologiczne - II wojna światowa rozpoczęła się na Pacyfiku głównie dlatego, że dynamicznie rozwijająca się Japonia potrzebowała na gwałt nowych źródeł energii. I zaczęła prowadzić ekspansywną politykę, co skonfliktowało ją ze Stanami Zjednoczonymi. Teraz może być podobnie.


Prawda jest taka że chińczyków jest coraz więcej . Żyją w państwie totalitarnym , w komunistycznym kolosie . Ale czy rzeczywiście nam zagrażają ? Mało kto mówi i pisze o tym że za kilka lat inny naród wyprzedzi Chiny w liczbie ludności . Tym krajem są Indie . Obecnie kraj ten też boryka sie z trudnością jaką są maoistowscy partyzanci . Z daleka od oczów turystów trwa walka rozpoczęta jeszcze przez Mao Tse-Tunga . Maoiści przejęli już praktycznie władzę w Nepalu . Jak się do tego ustosunkujecie ?


ja się na razie tak ustosunkuję, że przeniosę temat do polityki. Huntingtona czytałem niedawno, to co pisał, wydaje mi się miec ręce i nogi, więc może się to tak skończyć.
A ja pracuje dla Chinczyków i to sa bardzo szczęsliwi ludzie

komunistyczne panstwo [...] Chiny pozostaja panstwem komunistycznym [...] w komunistycznym kolosie [...] Jak by powiedział Adaś Miauczyński, ktoś przeleżał kilkanaście lat pod lodem. W Chinach 3/4 PKB wytwarza sektor prywatny (to z grubsza tyle samo co w Polsce nawiasem mówiąc)

Ostatnio posuneli sie nawet do zablokowania stron internetowych [...] Robią to już od ładnych kilku lat.

Śmiać mi się trochę chce, jak czytam teksty w stylu "najpoważniejszym źródłem konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami jest ideologia, a konkretnie prawa człowieka".

Rozwijają się w tempie 10% rocznie, w samym Szanghaju jest więcej wieżowców niż w całych USA razem wziętych... a głównym zmartwieniem amerykańskiej dyplomacji jest co? Że falungongowców zamyka się tam do puchy

Kto chce niech wierzy.




Śmiać mi się trochę chce, jak czytam teksty w stylu "najpoważniejszym źródłem konfliktu między Stanami Zjednoczonymi a Chinami jest ideologia, a konkretnie prawa człowieka".


Rzeczywiście takie stwierdzenie nadaje się tylko do Pajacyków
Vibovit - mów co chcesz , ja i tak twierdzę , że państwo w którym zarządza Partia Komunistyczna było , jest i będzie gówna wartą komuną .
Co z tego , że wprowadzili sektor prywatny ? Że ta prywatyzacja się rozwija ?
Komuchy chcą po prostu więcej na tym zarobić . Gdyby nie wprowadzili takich zmian to czekałby ich los ZSRR . W Europie komunizm jest już spalony totalnie . Co innego z Azją . Problem w tym , że tam jest coraz więcej ludzi . A coraz więcej ludzi . Chiny się zbroją . A kwestia problemów z ChRL to nie tylko falungong . To też kwestia Tybetu , pomocy Korei Północnej , kilkuset głowic atomowych wymierzonych w Tajwan , demonstracje siły tak jak ostatnio np. próba rakiety kosmicznej . Chińczycy chcieli pokazać , że mogą zagrozić światu np. odcięciem go od informacji poprzez strącanie satelit i im sie udało . W tej chwili chińska armia jest najszybciej rozwijającą się armią świata . A dochody z sektora prywatnego idą właśnie na zbrojenia

Vibovit - mów co chcesz , ja i tak twierdzę , że państwo w którym zarządza Partia Komunistyczna było , jest i będzie gówna wartą komuną .
Co z tego , że wprowadzili sektor prywatny ? Że ta prywatyzacja się rozwija ?
To, że gospodarka nie opiera się już na tzw. społecznej (a faktycznie: państwowej) własności środków produkcji. A to jest przecież istotą komunizmu.

Są szyldy, i są fakty.

Na które patrzymy = rzecz wyboru

"Mów co chcesz, ja i tak twierdzę że państwo, które na oficjalnych świętach ma transparenty z białymi gołąbkami było, jest i będzie śmierdzieć pacyfizmem.
Co z tego, że najechali na Węgry? Że inwadowali Czechosłowację?"

- to ten sam sposób myślenia

z tymi "prawami człowieka" to śmiech na sali...jasne ze podłożem konfliktu będzie walka o wpływy na pacyfiku i ropa a nie jakieś "prawa człowieka"

Chiny NIE SĄ PAŃSTWEM KOMUNISTYCZNYM to państwo o gospodarce kapitalistycznej z monopartyjnym systemem politycznym

partia od lat jest tam bezideowa TAK SAMO JAK W ROSJI gdzie de facto też możemy mówić o systemie MONOPARTYJNYM czyli ludzi putina....demokracja jest fasadowa, w CHRL nie walają durnia i tyle

w samym Szanghaju jest więcej wieżowców niż w całych USA razem wziętych... Witold Orłowski ten co Kwachowi doradzal
napisal kiedys(cytuje z pamieci)(i nie wiem ile w tym prawdy)

" malo kto wie ze wiekszosc wiezowcow w Szanghaju jest panstwowa"

i teraz sie zastanawiam kto by mial wiecej wiezowcow gdyby USA chcac pokazac swoja sile zaczela stawiac na pokaz

W Europie komunizm jest już spalony totalnie .

A to do czego dąży UE?
-Cóż tam, panie, w polityce?
-Chińczyki trzymają się mocno

Vibovit - mów co chcesz , ja i tak twierdzę , że państwo w którym zarządza Partia Komunistyczna było , jest i będzie gówna wartą komuną .
Co z tego , że wprowadzili sektor prywatny ? Że ta prywatyzacja się rozwija ?
Komuchy chcą po prostu więcej na tym zarobić . Gdyby nie wprowadzili takich zmian to czekałby ich los ZSRR . W Europie komunizm jest już spalony totalnie . Co innego z Azją . Problem w tym , że tam jest coraz więcej ludzi . A coraz więcej ludzi . Chiny się zbroją . A kwestia problemów z ChRL to nie tylko falungong . To też kwestia Tybetu , pomocy Korei Północnej , kilkuset głowic atomowych wymierzonych w Tajwan , demonstracje siły tak jak ostatnio np. próba rakiety kosmicznej . Chińczycy chcieli pokazać , że mogą zagrozić światu np. odcięciem go od informacji poprzez strącanie satelit i im sie udało . W tej chwili chińska armia jest najszybciej rozwijającą się armią świata . A dochody z sektora prywatnego idą właśnie na zbrojenia
Niestety ale niegrzecznie mówiąc bredzisz w tym momencie.Na Tajwanie rządzi Chinska partia narodowo-rewolucyjna i mogę cię zapewnić,ze chińscy komuniści z CHRL mają więcej wspólnego z nacjonalizmem niż oni.Tak jak napisał VIB albo patrzysz na realne poglądy/postawę albo na jakieś fasadowe bzdury.Chińska gospodarka to nie dziki kapitalizm,istnieja strefy ekonomiczne,a obcy kapitał może inwestowac tylko w kooperacji z firmami chińskimi-czyli dbają o swoje chińskie dupy i póki co ten model się sprawdza.

I szczerze bać to się można napływu milionów imigrantów,gdyby w Chinach nagle obecny system upadł.A tak sa u siebie i rządzą sie po swojemu, awyjeżdza ich stamtąd niewielu i bardzo dobrze.
Vibo i R27, wydaje mi się, że nieco się zapędziliście. nie jestem wielkim znawcą tematu, ale z tego co czytałem o Chinach to gospodarka (quasi)-wolnorynkowa, owszem istnieje, ale tylko w specjalnych strefach ekonomicznych wzorowanych w pewnym stopniu na Hongkongu, ale obejmuje ona kilkanaście procent społeczeństwa i to jest obraz przedstawiany za zachód - czyli nowoczesne wieżowce, zakłądy itd. Natomiast ponad 80% kitajców to rolnicy żyjący w warunkach nawet nie tyle gospodarki komunistycznej co feudalenj, przy czy rolę feudałów pełnią miejscowi komunistyczni aparatczycy. Strefy wolnorynkowe też do końca nimi nie są, bo partia ma ogromny wpływ na wiekszość firm, ich politykę kadrową. Z obliczeń opozycyjnych ekonomistów wynika, że wzrost PKB jest sztucznie przeszacowany i wynosi 8% - czyli w sumie niewiele wyższy od polskiego. W dodatku całkiem pokaźna suma owego PKB jest wytwarzana przez zakłady specjalne - inaczej mówiać obozy pracy zatrudniające więźniów - nie wiem jak to wygląda teraz, ale kilka lat temu czytałem opracowanie, że jest to nawet 10% PKB.
No i najważniejsza informacja, Chiny uchodzą za potęgę gospodarczą, ale wytwarzają tylko 2% światowych produktów podczas gdy na ich wytworzenie pracuje 20% światowej populacji - to też o czymś świadczy.
Ciągle się zabieram za kupno knigi Guya Sormana "Rok koguta", gdzie ponoć znakomicie są opisane mechanizmy chińskiej gospodarki. Tu mini-streszczenie:
http://www.hebdo.ch/sormanblog.cfm

jak powiedziałem wielkim znawcą nie jestem i nie będę się przy swoim zdaniu upierał, ale z tego co przeczytałem to Chiny są bardzo dalekie od wolnego rynku i w najbliższych dwóch dekadach mogą zostać przeskoczone przez Indie.

Natomiast ponad 80% kitajców to rolnicy żyjący w warunkach nawet nie tyle gospodarki komunistycznej co feudalenj, przy czy rolę feudałów pełnią miejscowi komunistyczni aparatczycy. Nie będe się sprzeczał o to,jak wygląda chińskie rolnictwo ale z tego co pamiętam chłopom zwrócono ziemię i są jej włascicielami.
Exploited, jeśli w takich Chinach w samym 2005 roku wybuchło 50 000 (słownie pięćdziesiat tysięcy) buntów to chyba o czymś świadczy.

Vibo i R27, wydaje mi się, że nieco się zapędziliście. nie jestem wielkim znawcą tematu, ale z tego co czytałem o Chinach to gospodarka (quasi)-wolnorynkowa, owszem istnieje, ale tylko w specjalnych strefach ekonomicznych wzorowanych w pewnym stopniu na Hongkongu, ale obejmuje ona kilkanaście procent społeczeństwa i to jest obraz przedstawiany za zachód - czyli nowoczesne wieżowce, zakłądy itd. Natomiast ponad 80% kitajców to rolnicy żyjący w warunkach nawet nie tyle gospodarki komunistycznej co feudalenj Dane o 75% PKB wytwarzanego przez sektor prywatny podałem za CNN

The non-state sector accounts for about 75 percent of gross domestic product.
http://www.cnn.com/WORLD/...0/china.econ/#1

- i to jest, zakładam, fakt. A liczba osób pracujących w danym sektorze to sprawa drugorzędna. Ważne są efekty. Rolnictwo z reguły ma małe znaczenie dla gospodarki; w Polsce też 20% pracuje na roli a jest z tego raptem 3% PKB.

juz pomijajac sama nazwe dla chinskiego modelu gospodarki (bo spotyka sie totalnie skrajne nazewnictwo) to jest to system, ktory w odroznieniu od gospodarki radzieckiej rozwija sie i nie dazy do bankructwa.
wydaje mi sie, ze wyscig zbrojen miedzy usa a chinami nie skonczylby sie szybka kleska skosnookich.
swoja droga ciekawe jakby wygladal swiat, gdyby sowieci w odpowiednim momencie przeszli na gospodarke podobna do chinskiej.

poki co konflikt zbrojny z udzialem chin nie oplaca sie absolutnie nikomu, ale jakby przyszlo co do czego, to obstawiam wojny w azji srodkowej. czy to usa-chiny, czy indie-chiny.
a jak myślicie, czy żółtki przejmą azjatycką część Rosji, ponoć w takim Chabarowsku to stanowią większość mieszkańców,
co do gospodarki i przedsiębiorstw, to gdzieś czytałem, że wojsko prowadzi całą sieć przedsiębiorstw w każdej branży, są bardzo konkurencyjni bo żołnierzom i tak się nie płaci a pracują bardziej wydajnie niż więźniowie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.