ďťż
Poerocks: Jestem dzieć śmieć

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Jest to kolejny fragment książki "Nie będę wisiał ukrzyżowany", o dolnośląskich punkach z lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych „. Ten fragment dotyczy jednego z pierwszych polskich punkowych zespołów wrocławskiego Poerocks. Warto przeczytać o tym jak to wszystko się zaczęło i jak punk rock powstawał w Polsce.


Poerocks: Jestem dzieć śmieć

- Byliśmy paczką cwaniaczków, długo myśleliśmy, co ze sobą zrobić. Kopać piłkę czy napadać na kioski. I w końcu wzięliśmy się za gitary - początki Poerocksa, jednej z pierwszych grup grających punk rocka we Wrocławiu, wspomina lider Waldemar "Ace" Mleczko.

Znali się ze szkoły, więc zaczęło się dość banalnie. Któregoś dnia czterech uczniów VIIc z podstawówki na Trwałej sformowało zespół. Żaden z nich nie miał pojęcia o graniu.

Na swój pierwszy skandal czekali długo. - To był szkolny przegląd zespołów harcerskich. Nazywaliśmy się Elektra, miałem na sobie mundurek harcerski, ale z tyłu napisałem długopisem "Sex Pistols". Już wtedy docierały do nas nazwy zespołów punkowych. Nie wiedzieliśmy, jak to się gra, ale wiedzieliśmy, że to jest groźne i skandaliczne - wspomina "Ace".

Koncert grali na gitarach akustycznych, do których wsadzili mikrofony. Bębniarz postawił werbel na stołku, a talerz przewiesił sznurem przez żyrandol i ołówek.

"Ace": - Jak uderzał w ten talerz, to on sobie latał, gdzie chciał. Tak graliśmy. O czym śpiewałem? Człowieku, to było tyle lat temu. Pewnie jakieś teksty harcerskie, do których przygrywałem, używając podstawowych funkcji a-mol, C-dur itd.

Tamtego wieczora bardzo spodobali się harcerkom z pierwszych rzędów, dostali nawet nagrodę publiczności, ale na drugi dzień z hukiem wylecieli z organizacji. Dla ZHP z czasów Gierka ich "agresywna warstwa muzyczna" była nie do przyjęcia. Poza tym doszło przecież do karygodnego zbezczeszczenia munduru harcerskiego.

Agrafki i krowie łańcuchy

Potem wszystko rozegrało się błyskawicznie. Po 1978 roku do polski dotarła moda na granie punka. Powstały pierwsze zespoły z prawdziwego zdarzenia. W Warszawie rządziły Kryzys, Tilt, Kanał, Poland (pierwsza grupa Kazika Staszewskiego), a także Atak i Fornit (pierwszy polski zespół punkowy z zakazem koncertowym za tekst "Lepsza kiła od Iła").

Na Pomorzu królował Deadlock, Gary Hell i Nocne Szczury z Władysławowa. W Ustrzykach pojawiło się KSU. We Wrocławiu scena punkowa skupiła się wokół Poerocksu - dawnej... harcerskiej Elektry.

- Z tym Poerocksem to chodziło o siłę rocka, chcieliśmy to jakoś zaakcentować - wspomina pomysłodawca nazwy, bębniarz Maciek Kozieł. - Skróciliśmy więc zbitkę słów powerocks. Samo Poerocks kojarzyło się nam też z Cozy Powellem, bębniarzem Rainbow. Podobał mi się, byłem pod jego wrażeniem.

- A ja z nazwą ściemniałem ludzi, że to jest od Edgara Allana Poego - wtrąca "Ace".

- Poe? Skąd. Za młodzi byliśmy na takie skojarzenia - dodaje Kozieł.

W ich ubiorze pojawiły się wówczas agrafki, wbijane w uszy i wpinane do spodni, także charakterystyczne krowie łańcuchy na szyjach.

Muzycznie uświadamiał ich Radek Jankowski, który sprowadzał punkowe płyty z Francji. Rodzice nie starali się przeszkadzać. Kupili im nawet kurtki ramoneski, a oni powycierali je pumeksem, by zgodnie z punkowym sznytem nie wyglądały jak nowe.

- Nigdy nie zapomnę pierwszego koncertu - mówi "Ace". - To był bodaj 1979 rok. W jednej z wrocławskich gazet pojawiła się krótka notatka, że zagramy. Oni nie wiedzieli, jak to ugryźć, że koncert punkowy? To nie mieściło im się w głowie. Więc napisali coś w stylu, że zespół tak i taki, oczywiście Poerocks, zagra na rocznicę rewolucji październikowej. Graliśmy w klubie Pod Jaworami. Na ścianach wisiały plakaty Lenina, Marksa - zostały spalone przez publiczność. Byłem w szoku, myślałem, że pojawi się paru znajomych, którzy wiedzą, że mamy zespół. A pod sceną było ponad 500 osób przez tę jedną małą notatkę w gazecie.

- A cenzura? - pytam. - Nie mieliście problemów z tekstami?

- Do cenzury podawaliśmy jakieś śmieszne teksty, a co innego śpiewaliśmy. W 99 procentach przypadków cenzor pił z muzykami wódę, przy okazji miał wyżerkę, hotel - mówi z rozbrajającą szczerością "Ace". - Dostawał pieniądze i miał to gdzieś. Jak nie działy się bezpośrednie rzeczy typu podarcie legitymacji jakiemuś ZSMP-owcowi czy pobicie jakiegoś ansambla, to mogliśmy śpiewać, co chcemy.

Ale w pierwszym Poerocksie mało było polityki. Więcej takiego harcerskiego punka, w stylu "jestem dzieć śmieć" albo "urodziła mnie mamusia w jakiejś kupie złomu i nie wiem, kto we mnie wyzwala agresję". "Ace" przyznaje po latach: - Takie pierdoły tak naprawdę. Ale mieliśmy kumpla Jarka "Ciech" Wojciechowskiego i on kiedyś powiedział mi: "stary, o czym ty piszesz, że UFO przyleciało na Ziemię i tam też jest punk rock. To brednie, dojrzej wreszcie".

"Ace" dojrzał dopiero za sprawą Jacka Telusa, z którym później założył Poerox: - To on sprawił, że zacząłem pisać teksty o prawdziwym życiu, co zresztą robię do dzisiaj. Był moim guru, jeśli chodzi o gitarę, pisał mocno zaangażowane teksty w rodzaju: "Józek robił w Pafawagu, ręce miał jakby ze złota, jeszcze gdyby nie pęcherze, które dała mu robota itp.".

Gówniarze częścią legendy

Czasy były burzliwe, w sierpniu 1980 roku wybuchły strajki w stoczni, a oni - niczego nie świadomi - na swój sposób wciąż walczyli z ZHP.

Organizowali antyobozy harcerskie nad Niesłyszem w Krzeczkowie. Na dzikich plażach ganiali się z milicją, która już wtedy ostro tępiła punków. Ale były też momenty czysto artystycznej satysfakcji. - Alicja z klubu jazzowego Rura załatwiła nam występ na I Ogólnopolskim Przeglądzie Nowej Fali w Kołobrzegu. Nie muszę dodawać, że my 17-letni gówniarze, staliśmy się tak częścią punkowej legendy - mówi z dumą "Ace".

Występ w żołnierskim amfiteatrze przeszedł do historii. Po latach tamto wydarzenie na łamach popkulturowej "Machiny" wspominali Piotr Rypson, Grzegorz Brzozowicz i Marcin Prokop: "Było to chyba apogeum polskiego punka, na jednej scenie spotkały się wszystkie niemal zespoły, frakcje, załogi, przełamujące rozmaite, fikcyjne najczęściej animozje i anse. Obecni na festiwalu wysłannicy niemieckiego pisma "Sounds" piszą duży artykuł o polskiej scenie punkowej. Zafascynowani zwłaszcza zespołem KSU, wokół którego narosła legenda, że są stuprocentowymi Ukraińcami, członkami UPA, mają w plecakach szmajsery, granaty i co tam jeszcze (...)".

- Ale nie tylko KSU było gwiazdą. My też ostro czadziliśmy, choć przez niedopatrzenie na plakatach zareklamowano nas jako Powerocks, a nie Poerocks - wspomina "Ace". - Ktoś nie dosłyszał przez telefon, nie było wtedy faksów... Ale towarzysko było rewelacyjnie. Zresztą do dziś przyjaźnię się z Siczką z KSU i Afą Brylewskim, który wówczas tworzył Kryzys. Heniek Gajewski, który organizował festiwal i wypuszczał punkowe fanziny na całą Polskę, kręcił to wszystko kamerą, tzw. ósemką. Ja w pewnym momencie rozbiłem swoją gitarę, Jolę - taki polski szajs. A on do mnie, żebym to powtórzył, bo nie zdążył nagrać. Ja na to: "stary, ja już nie mam na czym grać!". Jemu się wydawało, że zrobiłem to pod publiczkę, a ja naprawdę dostawałem amoku podczas grania i często traciłem nad sobą kontrolę.

Jak w "Wielkiej majówce"

Nie licząc Kołobrzegu, był jeszcze Przegląd Nowej Fali na warszawskim Ursynowie i coś, co do dzisiaj wspominają z nostalgią. Ośrodek Almaturu w Łazach za Koszalinem.

Po latach mówią o nim - mekka artystów. Każdy miał swój domek, był profesjonalny sprzęt, komunistyczna stołówka, wystarczyło raz na tydzień zagrać w cyrkowym namiocie. Więc grali, i to z kim! W tym samym namiocie występował kabaret Tey. "Ace": - Poznałem tam Zbyszka Zamachowskiego na krótko przed jego genialną rolą w "Wielkiej majówce". Jako młody chłopaczek wygrał jakiś konkurs piosenki i przyjechał.

Ich życie do złudzenia przypominało wówczas losy bohaterów filmowej "Wielkiej majówki". Było w nim coś szalonego, zupełnie nieprzystającego do PRL-owskiej kartkowej rzeczywistości. - Żukiem jeździliśmy na koncerty po całym Pomorzu - odtwarza w pamięci "Ace". - I jak za czasów Beatlesów, były pełne sale, marynary fruwały, ludzie bawili się do rana, nikomu nie przeszkadzało, że wszystko jest fatalnie nagłośnione. Pewnego dnia zagraliśmy z zespołem z Czechosłowacji, ja w tym samym czasie wymyśliłem piosenkę z hymnem radzieckim jako motywem przewodnim. I zagraliśmy ją na ich sprzęcie. Przegiąłem... Po tym incydencie Czechów w nocy spakowali i wywieźli w bliżej nieokreślonym kierunku, bo okazało się, że byli ze swoim "aniołem stróżem". Straszna afera. Szef ośrodka powiedział nam: "Ja was nie wyrzucam, ale pakujcie się stąd i wiejcie". Przyjechały suki i zabrali nas do Mielna. Trzymali nas dwie noce, tam było wszystko, pałowanie i inne straszne historie. No i tak skończyła się przygoda z Almaturem. Potem byliśmy tam jeszcze raz, ale już z moim kolejnym zespołem - Poerox. Na gitarze grał z nami Andrzej Wysakowski, ale wtedy już nie "uprawialiśmy" punka.

Za zdradę punk rocka

Bo punkowy Poerocks skończył się bardzo szybko. Po latach przyznają, że po prostu przestali czuć punka, a może tak naprawdę nigdy go nie czuli... - Wtedy modny był Sex Pistols, a my zaczęliśmy grać tak samo rytmicznie - przyznaje basista Krzysztof Medygrał. - To była prosta muzyka, dlatego graliśmy punka. Ludziom się podobało, ale ja już nie chciałem tego ciągnąć, chciałem się rozwijać muzycznie, nie stać w miejscu. Cóż, teraz jak się tego słucha, to zastrzeżenia są duże [śmiech]. Ostatnio w samochodzie sobie puściłem - taka prosta sieczka, rąbanka.

- A ideologia, czułeś się punkiem?

- Skąd, jakieś agrafeczki nosiłem, żadnym ortodoksem nie byłem. Stopniowo się z tego wycofywałem - odpowiada.

Ale nie wszystkim się to podobało. Gdy jeszcze w stanie wojennym założyli hardrockowy Poerox, w przejściu na Świdnickiej dostali łomot od punków. Za zdradę punk rocka - usłyszeli przed jatką.

- Ta banditerka przerażała mnie w punku najbardziej - wspomina "Ace". - Jakieś bitwy z pikolakami [bywalcy dyskotek - red.]. Do tej pory łańcuchy miałem tylko dla ozdoby, a któregoś dnia musiałem ich użyć. I zacząłem się nad tym zastanawiać. Pomyślałem: "kurczę, ja chcę być muzykiem, a nie bandziorem". Mówiłem sobie, gdzie w filozofii punkowej jest przemoc. Dzieci śmieci wszystko olewają. Systemy i inne rzeczy. Właściwie wszystko. A u nas jakaś banditerka. W Anglii było inaczej, punki biły się z policją brytyjską, bo tłamsiła ruch, który narodził się z powodów społeczno-socjologicznych. Było bezrobocie, brak perspektyw itd. A u nas bandy wychodziły na ulicę i biły wszystko, co nie ucieka, właściwie dla czystej przyjemności. Dla nich muzyka była tylko dodatkiem.

Poza tym - tak jak w przypadku Medrygała - doszedł aspekt artystyczny. - Parę razy odwiedziłem jazzową Rurę i widziałem, jak chłopaki grają. Stałem pod sceną i myślałem: "co z tego, że jestem jakąś gwiazdą punk rocka - a już wtedy miałem to głęboko gdzieś - skoro wejdę na scenę i nie zagram z tymi chłopakami ani jednego dźwięku". Wtedy porzuciłem punka i już nie chciałem Poerocksu.

Gdzie są chłopcy z Poerocksu?

Waldemar „Ace” Mleczko - jego ksywka wzięła się od... ksywki gitarzysty amerykańskiej grupy Kiss Ace'a Frehleya, choć on sam zapewnia, że nigdy nie przepadał za tą grupą. Po rozwiązaniu Poerocksu przewinął się przez wiele zespołów, współtworzył Poerox, Vincent, Indians, Tabu, Tapir, grał m.in. w Haku, Obstawie Prezydenta, Big Cycu. Prowadził klub muzyczny Rocker, przyjaźni się z wdową po Mieczysławie Jastrunie, która - jak sam przyznaje - „pcha go w stronę poezji”.

Teraz znów żyje z grania - współpracuje ze Łzami i jest gitarzystą punkowej Prawdy, której lideruje Sławek "Melon" Świdurski. W tym roku nagrywa z Prawdą piątą płytę, w sierpniu mają wystąpić na Przystanku Woodstock. Skąd powrót do punkowych korzeni? - Posłuchałem i pomyślałem, że to czysta muzyka rockowa. 10 lat temu wkurzał mnie polski punk rock, takie łupanki. Sam taki byłem, ale to były pionierskie czasy. Teraz wszystkie poważne punkowe kapele grają zawodowo, więc czemu znowu nie spróbować. W Prawdzie dojrzałem jako autor tekstów i robię też sporo piosenek. O miłości nie będę pisał, o tym niech śpiewają Sistarsy albo Urszula. Piszę o tym, co się dzieje z człowiekiem w różnych sytuacjach życiowych, albo o tym, co się dzieje w naszym kraju, to niekoniecznie jest polityka, bardziej socjologia lub socjopolityka - tłumaczy "Ace". - No i skumałem się z powrotem z Jackiem Telusem z którym będziemy próbowali reanimować Poerox po raz któryś tam. Na razie pracujemy intensywnie nad nową płytą i mam nadzieję, że coś z tego wyniknie.

Pozostali muzycy dawnego Poerocksu nie żyją z muzyki.

Basista Krzysztof Medygrał prowadzi firmę transportową, gitarzysta Krzysztof Chabier pracuje w straży pożarnej, a bębniarz Maciej Kozieł zajmuje się prywatnym biznesem.


link do wywiadu:

http://miasta.gazeta.pl/w...69,3499920.html


zawsze myslalem ze to pizdy, ten wywiad to potwierdzil.
hehe, ktoś tu ostatnio mówił o punkach harcerzach
znam tylko ro0ckowa płytę Poerox, wg mnie bardzo nierówną. Kilka fajnych kawałków kojarzacych się z nowa falą i punkiem, a kilka kompletnych shitów. Ale w sumie chętnie bym posłuchał sobie tego teraz.


No jasne, punki z siódmej klasy szkoły podstawowej to pod żadnym pozorem nie mogły być harcerzami i to jeszcze w siedemdziesiątym którymś roku ubiegłego wieku.


Znali się ze szkoły, więc zaczęło się dość banalnie. Któregoś dnia czterech uczniów VIIc z podstawówki na Trwałej sformowało zespół. Żaden z nich nie miał pojęcia o graniu.

Na swój pierwszy skandal czekali długo. - To był szkolny przegląd zespołów harcerskich. Nazywaliśmy się Elektra, miałem na sobie mundurek harcerski, ale z tyłu napisałem długopisem "Sex Pistols".


Ale jak już ukończyli szkołę podstawową to zetknęli się z prawdziwym życiem panka.


- Ta banditerka przerażała mnie w punku najbardziej - wspomina "Ace". - Jakieś bitwy z pikolakami [bywalcy dyskotek - red.]. Do tej pory łańcuchy miałem tylko dla ozdoby, a któregoś dnia musiałem ich użyć. I zacząłem się nad tym zastanawiać. Pomyślałem: "kurczę, ja chcę być muzykiem, a nie bandziorem". Mówiłem sobie, gdzie w filozofii punkowej jest przemoc. Dzieci śmieci wszystko olewają. Systemy i inne rzeczy. Właściwie wszystko. A u nas jakaś banditerka. W Anglii było inaczej, punki biły się z policją brytyjską, bo tłamsiła ruch, który narodził się z powodów społeczno-socjologicznych. Było bezrobocie, brak perspektyw itd. A u nas bandy wychodziły na ulicę i biły wszystko, co nie ucieka, właściwie dla czystej przyjemności.
Takie były początki i tyle nikt nie myślał o gitarach za 30000zł i pierdolonym hard coreu,podziwiam chłopaków,chociaż kawałek o UFO był nprawdę głupi....
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.