ďťż
Uczeni pod presją - artykuł z "Newsweeka"

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Przepisuję artykuł z żydowsko-imperialistycznego pisma systemowego "Newsweek" (z 8 X ub.r.)

Czy w świecie nauki dobiega końca epoka ideologicznej cenzury i politycznej poprawności?

Bożena Kastory

Gdy jesienią zaczyna się rok akademicki, życie uniwersyteckich sław największego formatu upodabnia się do życia gwiazd popkultury: tłumy słuchaczy na wykładach, kolejki dziennikarzy dobijających się o wywiad, zaproszenia od stacji telewizyjnych. Jednak dla prof. Roberta Triversa cały ten zgiełk jest nowością. Wakacje tego wybitnego biologa ewolucjonisty, a zarazem jednego z największych myślicieli świata zachodniego, trwały wyjątkowo długo: od 1978 roku. Wtedy to został wyklęty przez naukowy establishment, który wygnał go z Uniwersytetu Harvarda i skazał na naukową banicję. Na blisko 30 lat Trivers zaszył się w jednym z mało znanych uniwersytetów na południu Stanów.

Rok temu doczekał się prawdziwego triumfu i naukowej rehabilitacji: jego dawna uczelnia - Harvard - zaprosiła go na gościnne wykłady. Smak zemsty musi być słodki - na Harvardzie Trivers prowadzi wykłady dl astudentów tego samego Richarda Lewontina, który 30 lat temu był jednym z inicjatorów nagonki na niego. "To tak jakby zabić tych sukinsynów i ukraść im ich małe" - oświadczył Trivers, dając wyraz zgoła niechrześcijańskim emocjom.


ROBERT TRIVERS został potępiony za badania poświęcone biologicznej naturze człowieka

Dziś aż trudno uwierzyć, że przyczyną zapiekłej nienawiści i agresywnych napaści były jego badania dotyczące biologicznej natury człowieka. Trivers jeszcze jako student we wczesnych latach 70. opublikował kilka prac, z których wynikało, że nasze emocje, sposoby rozwiązywania konfliktów czy skłonność do inwestowania w następne pokolenie kształtowały się podczas milionów lat ewolucji. Spadek ten, zapisany w genach, wciąż wpływa na nassze wybory i codzienne zachowania. Ogłoszenie tej dość - zdawałoby się - oczywistej tezy postawiło uczonego pod pręgierzem akademickiej opinii publicznej.

Trivers jest przykładem uczonego, który prowadził badania i głosił teorie przeczące politycznej poprawności oraz dominującemu kierunkowi myślenia w świecie uczonych. Przedstawiciele tego świata nie chcieli zaakceptować jego odkryć, a zwłaszcza wniosków, jakie mogły z nich wynikać dla polityki społecznej.

Jeśli odkrywany przez naukę porządek świata i nasze w nim miejsce były niewygodne dla różnych ideologów, stawały się przedmiotem ataku z prawa lub z lewa. Protesty, donosy i pikiety spotykały biologów badających różnice rasowe, preferencje seksualne, sposób działania ludzkiego umysłu, źródła przestępczości, inteligencji czy wpływ genów na zachowanie.

Twierdzenia uczonych ewolucjonistów, że biologiczna natura ludzka jest efektem ewolucji, dla wielu intelektualistów i studentów z amerykańskich i brytyjskich uniwersytetów jeszcze niedawno były kamieniem obrazy. Dla jednych dlatego, że nie odwoływały się do Biblii, a dla innych, bo przypisywały ludziom konkretne, wrodzone potrzeby psychiczne i biologiczne. W latach 70., kiedy na Harvardzie prowadził swoje badania Robert Trivers, do dobrego tonu należało studiowanie Makrsa i przekonanie, że jego idee ukształtują nowe, sprawiedliwe społeczeństwo. Obowiązywał pogląd, że ludzie są jak plastelina, można ich dowolnie formować. Stwierdzenie Triversa, że człowiek w momencie narodzin nie jest czystą tablicą, na której można napisać dowolne treści, ale istotą o sprecyzowanych celach i zdolnościach, budziło sprzeciw. Z jednej strony bowiem podważało nadzieje na ulepienie społeczeństwa przyszłości, z drugiej zaś - rodziło podejrzenie, że te teorie mogą dostarczyć ideologicznego uzasadnienia dla społecznej niesprawiedliwości i dyskryminacji.


STEVENA PINKERA wyklęto za pogląd, że człowiek nie jest plasteliną do formowania przez ideologię

"Jeśli wszyscy zaczynamy jako tabula rasa, czyli czysta karta, nie ma zagrożenia, że ktoś okaże się lepiej wyposażony z natury. Zero równa się zero. Wszyscy są jednakowi. Można się zabierać do konstruowania ustroju sprawiedliwości społecznej" - ironizował Steven Pinker, badacz ludzkiego umysłu i autor dzieła "Tabula rasa, czyli spory o naturę ludzką".

Koncepcja człowieka jako niezapisanej karty nie tyko zamykała usta mniej odpornym na szykany naukowcom. Wywarła też złowrogi wpływ na wiele dziedzin życia codziennego, m.in. na architekturę i wygląd wielkich miast. Urbaniści uwierzyli, że zamiłowanie ludzi do przytulnych miejsc, gdzie można się spotkać z przyjaciółmi, jest sztuczną konstrukcją społeczną, narzuconą konwencją, bez której można się obejść. "Archaiczne przyzwyczajenia" można zmeinić, upraszczając dzięki temu zabudowę miast. Najlepszym przykładem takich prób są projekty urbanistyczne francuskiego architekta Le Corbusiera.

"On i podobni do niego architekci uznali, że ludziom wystarczy do życia pewna niewielka liczba metrów kwadratowych powierzchni, tyle tylko, by mogli jeść i spać. Reszta miała być nieważna. Powstały więc ponure blokowiska i komunalne osiedla w wielu krajach świata" - przypomina Pinker w eseju "Biologiczna koncepcja natury ludzkiej". W Polsce zgodnie z podobnymi pomysłami budowano kuchnie bez okien i mieszkania, w których trudno było się swobodnie przemieszczać. W Brazylii powstała stolica na pustyni, z której ludzie uciekają do tradycyjnie zbudowanych miast. Na obrzeżach Paryża i Marsylii wzniesiono bloki tak odpychające, że trzeba je było wyburzyć.

W wieku XX ideologia i polityka wkroczyły do dziedzin które - teoretycznie rzecz biorąc - powinny być politycznie neutralne: do architektury, urbanistyki, nauki. Robert Trivers znalazł się pod ostrzałem, choć nie interesowała go polityka - prowadził badania naukowe. Próbował zrozumieć, skąd się wzięły altruizm, wdzięczność, zaufanie, skłonność do współpracy wśród żyjących w grupach zwierząt i ludzi. Pozornie zachowania takie nie znajdowały wytłumaczenia w teorii ewolucji stworzonej przez Darwina. Poświęcanie siebie dla dobra innych wydawało się sprzeczne z ideą, według której przeżywają tylko najlepiej przystosowani do walki o byt. Jaką korzyść może odnieść zwierzę lub człowiek, który zamiast dbać o własny interes, marnuje energię na pomaganie współplemieńcom? Przecież powinien się raczej zatroszczyć o własny sukces reprodukcyjny, bo w walce o przetrwanie liczy siętylko jak największa liczba potomków i przekazanie im genów.

William Hamilton, brytyjski biolog, jeden z najwybitniejszych teoretyków ewolucji, zaproponował koncepcję, według której kwestia dziedziczenia genów przedstawia się znacznie subtelniej. Zwrócił uwagę, że jesteśmy przecież spokrewnieni nie tylko z własnymi dziećmi - także z siotrami, braćmi, kuzynami. Liczbę kopii własnych genów możemy zwiększyć nie tylko pomagając własnemu potomstwu, ale też dalszym krewnym. W związku z tym wartość poświęcenia zależy od stopnia pokrewieństwa. Ratując dwóch własnych braci, ułatwiamy przetrwanie tylu kopiom własnych genów, co np. poświęcając się za czterech kuzynów. Hamilton sprawdził matematycznie tę koncepcję na przykładzie pszczół robotnic, które nie składają własnych jaj, ale troskliwie opiekują się dziećmi królowej, swojej stiory, bo mają z nią połowę wspólnych genów.

Trivers rozwinął ideę altruizmu u ludzi. Argumentował, ze często poświęcamy się przecież chętniej dla przyjaciół niż dla krewnych. A zatem ważne jest nie tylko genetyczne pokrewieństwo. Jaką jednak możemy mieć korzyść, świadcząs pomoc ludziom z nami niespokrewnionym? Trivers jeszcze jako student biologii odpowiedział na to pytanie koncepcją altruizmu wzajemnego. Jego zdaniem pomagamy innym z nadzieją, że uzyskamy podobną pomoc w przyszłości, niekoniecznie od tych samych osób. Ten rodzaj zachowania, które nie jest wyrachowaniem, ale spontanicznym działaniem, pomaga przetrwać społeczeństwom. Dlatego mamy go w genach. Ta i kilka innych prac 20-letniego Triversa spowodowały rozwój neodarwinizmu.

I właśnie za te teorie Harvard go wykluczył. Każda praca Triversa była jak rzucenie rękawicy zwolennikom poglądu, że ludzie przychodzący na świat są jak niezapisana księga, bez żadnych cech, które by jednych odróżniały od innych.

Trivers nie był jedynym naukowcem, którego spotkały szykany za niepoprawne politycznie poglądy na naturę człowieka. Psycholog prof. Arthur Jensen z Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley, zajmujący się badaniami ludzkiej inteligencji i osobowości, przez dłuższy czas musiał korzystać z osobistej ochrony, aby uniknąć ataków wściekłych demonstrantów, zarzucających mu rasistowskie poglądy. Jensen wykazał bowiem, że zdolności umysłowe są w dużej mierze dziedziczone.

Tłum protestujących pobił brytyjskiego psychologa Hansa Eysencka za jego prace nad rolą genów w kształtowaniu inteligencji i zdolności poszczególnych osób.


EDWARD WILSON był nazywany ludobójcą za wykazanie podobieństwa w zachowaniu ludzi i zwierząt

Szczególną zaś nienawiść grup lewicowych wywołały prace prof. Edwarda Wilsona, profesora Harvardu i jednego z twórców nowej dyscypliny, nazwanej socjobiologią. Jego winą było studiowanie zachowań społecznych zwierząt oraz człowieka i dostrzeganie między nimi pewnych analogii. "Wilson, ty rasisto, nie ukryjesz się, ludobójco, dorwiemy cię" - skandowali członkowie organizacji Science for People, czyli Nauka dla Ludu, podczas konferencji Amerykańskiego Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Nauki, która odbyła się w 1978 roku.

W Cambridge rozdawano ulotki i organizowano demonstracje przeciw niemu. Jeden z wielu manifestantów wylał mu kubeł wody na głowę podczas konferencji naukowej. Protestujący przeciwko biologii na Harvard Square używali klaksonów samochodowych, żeby wymusić jego odejście z uniwersytetu.

Najsilniejszą opozycję miał jednak prof. Wilson we własnym wydziale. Lewicowi biolodzy Stephen Jay Gould i Richard Lewontin deklarowali otwarcie, iż "celem prawdziwej nauki jest stworzenie socjalistycznego państwa jako jedynej sprawiedliwej formy rządzenia". Ich zdaniem używane przez Wilsona argumenty o wpływie genów na naturę ludzką juz raz dostarczył[/center] podstaw do ludobójczych praktyk w nazistowskich Niemczech. Zarzucali mu, że konsekwencją rozróżnienia ludzi na mniej i bardziej uzdolnionych z natury będzie powrót obozów koncentracyjnych. "Nazwanie kogoś rasistą i faszystą w latach 70. brzmiało jak wyrok śmierci" - wspominał Wilson na konferencji 25 lat później. Dziś tamte wydarzenia uważa się za jeden z najbardziej jaskrawych przypadków wynaturzeń, do jakich może doprowadzić fanatyczna polityczna poprawność.l

Prawdziwą burzę wywołała 12 lat temu publikacja książki "The Bell Curve" ("Kurwa dzwonowa") o wrodzonych różnicach w poziomie inteligencji. Charles Murray i Richard J. Herrnstein twierdzili w niej, że inteligencja jest w znacznym stopniu dziedziczona. Posługując się metodami statystycznymi, wyliczyli, że 60-70 proc. ilorazu inteligencji (IQ) zależy od genów, a tylko reszta od czynników środowiska, takich jak dieta, wychowanie i wykształcenie. Stwiedzili równocześnie, żę czarnoskórzy Amerykanie osiągają w testach inteligencji gorsze wyniki niż biali. Autorzy zostali natychmiast oskarżeni o rasizm i ciasnotę umysłową, choć przewidywali też, że poprawa sytuacji życiowej czarnej populacji Ameryki będzie wpływać stopniowo na zmniejszenie ich zależności od czynników genetycznych i wyrównanie różnicy między nimi a ludnością białą. ">The Bell Curve< jest książką obraźliwą i zatrważającą, kolejnym rozdziałem rasistowskiej ideologii" - pisali krytycy.

"Była to kolejna salwa w wojnie toczonej między tymi, którzy głoszą, że inteligencja jest głównie dziedziczona, a tymi, co twierdzą, że jest w dużym stopniu kształtowana przez środowisko" - zauważa prof. Francis Fukuyama w jednej ze swoich ostatnich publikacji "Koniec człowieka".

Czasami jednak te same środowiska, które sprzeciwiają się genetycznemu determinizmowi i opowiadają się za teoriami o pełnej elastyczności natury ludzkiej, zmieniają orientację o 180 stopni. Z takim paradoksem mamy do czynienia przy ocenie skłonności homoseksualnych.

Te same środowiska lewicowo-feministyczne, które z pełnym przekonaniem głoszą tezy o braku genetycznych różnic między kobietami i mężczyznami - o tym, że różnice zainteresowań, osobowości, upodobań mężczyzn i kobiet są wynikiem odmiennego wychowania - dokonują radykalnego zwrotu, gdy przychodzi im tłumcaczyć źródła homoseksualizmu. W tej kwestii lewica opowiada się za determinizmem genetycznym, bo potwierdzenie istnienia genu homoseksualizmu uwolniłoby gejów od odpowiedzialności moralnej i od społecznego piętna. Homoseksualizm stałby się czyms tak niezawinionym jak posiadanie piegów. Cechą, na którą człowiek nie ma wpł [center]wu.

Równie zapalnym obszarem są badania zmierzające do ustalenia genetycznych korzeni przestępczości. Wszelkie przeprowadzone do tej pory badania bliźniąt jednojajowych, czyli osób o tym samym wyposażeniu genetycznym, wykazały, że prawdopodobieństwo pojawienia się zachowań przestępczych u obojga bliźniąt wynosi aż 50 procent, podczas gdy u bliźniąt dwujajowych, rózniących się genami, tylko 20 procent. Wyniki te wskazują, że istnieje wyraźna genetyczna skłonność do przestępstw.

Stwierdzono też związek między genami a agresją u wielu innych spokrewnionych ze sobą osób. Przykładem jest m.in. pewna rodzina holenderska, której członkowie często dopuszczali się aktów przemocy. Przyczynę tego zachowania znaleziono w genach sterujących wytwarzaniem pewnych enzymów, określanych jako oksydazy monoaminowe. Także u zwierząt uszkodzenie genów wytwarzających te enzymy powoduje gwałtowny wzrost agresji.

Nie oznacza to oczywiście, że przestępstwa popełniane przez ludzi z takimi genami można usprawiedliwić. Społeczeństwo musi od wszystkich swoich członków wymagac kontrolowania negatywnych emocji, nawet jeśli dla jednych osób może to być trudniejsze niż dla innych. Natomiast - jak napisał Fukuyama - można mieć nadzieję, że w przyszłości uda się korygować działanie nieprawidłowych genów.

Jednak badania genetycznych źródeł przestępczości są w USA uważane za próbę dostarczenia ideologicznej amunicji rasistom, głoszącym moralną czy wręcz biologiczną niższość czarnych. Podobne komplikacje pojawiają się we Francji, gdzie znaczną część populacji stanowią Arabowie i czarni mieszkańcy Afryki. Typową strategią ataku jest oskarżanie autorów niewygodnych badań o to, że są pseudonaukowcami, a ich prace są nierzetelne i tendencyjne.

- Problem tkwi w mieszaniu nauki i polityki. Wydaje się, jakby ludzie uznali, że jeśli nie podobają im się ideologiczne implikacje odkryć naukowych, to wolno im odrzucić naukę, a na jej miejsce podstawić własną wersję prawdy - ubolewa Helena Cronin, zajmująca się teorią ewolucji w londyńskim Centrum Filozofii Nauk Przyrodniczych i Społecznych.

Dodajmy, że takie próby wynikają też z nieporozumienia - ich autorzy najwyraźniej zdają się sądzić, że z teorii naukowych wynikają bezpośrednie konsekwencje dla danej polityki społecznej. A przecież ze stwiedzenia, żę natura ludzka została ukształtowana przez ewolucję, nie wynika żaden nakaz ideologiczny. Statystycznie w dużych populacjach ludzie mają takie samo wyposażenie genetyczne. A mimo to w różnych społeczeństwach zachowują się odmiennie. W latach 70. i 80. w Chicago popełniano 900 morderstw na milion mieszkańców, w Anglii i Walii - 30 zabójstw na milion osób, a w Islandii tylko trzy. Co należy uczynić, tłumaczy prof. Cronin, to przede wszystkim zastanowić się, jakie czynniki środowiska powinny być zmienione, by sytuacja w Chicago upodobniła się do tej w Reykjaviku.

Miejmy nadzieję, że ten pragmatyczny i wolny od zacietrzewienia głos rozsądku okaże się głosem nadchodzącej epoki. Powrót do naukowego establishmentu Roberta Triversa - jednego z najwybitniejszych współczesnych intelektualistów - pozwala być dobrej myśli. Być może wiek XX - stulecie ideologii i totalitaryzmów - skończył się już nie tylko w polityce, lecz także w świecie nauki.


Czytałem już ten artykuł, ciekawy

niezly.
fakt, srodowiska naukowe na zachodzie sa w wiekszosci lewicowe i stad takie, a nie inne teorie unane za jedynie sluszne. ciekawe czy ten trwajacy od lat 70tych porzadek rzeczy sie zmieni (jak liczy na to autor).
w kwestii architektury/urbanistyki (wspomnianej przy Pinkerze) zmiany nastapily juz dosc dawno i porzucono koncepcje takie jak Brasilia czy bloki w Marsylii ('maszyny do mieszkania' dla 'nowego czlowieka'). tyle ze jest to dziedzina najblizsza codziennemu zyciu i wlasnie zycie samo zweryfikowalo debilnosc pewnych zalozen.

a przy okazji- "The Bell Curve"- to chyba raczej "Krzywa dzwonowa" (z tego co mi sie ywdaje jakiess wykres) a nie "Kurwa dzwonowa" (choc tak lepeij brzmi )
dlatego nic nie pisałem Artykuł ciekawy, a Newsweeka nie czytam raczej, czasem przerzucam tylko, więc przegapiłem ten tekst wtedy.


Wszystko to jest mi znane jako studentowi nauk społcznych. Jako ciekawostkę mogę dodać, że Wilson obrywał też pomidorami oraz nabiałem . Przeprosin się oczywiście nie doczekał.

[ Dodano: 14-01-2007, 23:51 ]
Tylko że pani Kastory (albo jej wydawca) gotowi nas wtenczas pozwać do sądu.

Nawiasem mówiąc, czy spostrzegliście jaką bluzę nosi niepoprawny politycznie Trivers??
Desmond Morris poświęcił temu cały cykl książek, opisywanie człowieka tak jakby był on zwierzęciem, czy wszelkich atawizmów i lat ewolucji, które ukształtowały ludzki gatunek. czasami jest to mocno kontrowersyjne, niemniej czyta się bardzo ciekawie
Większość z nich jest przetłumaczona na polski i dostępna w bibliotekach.
..........
Artykułu nie czytałem, ale uważam że jest bardzo ciekawy.
mam przyjemnosci dosc czestego upijania sie z pewnym znanym seksuologiem, niejakim dr. Slosorzem (podobno pisuje wszedzie swoje opinie, ja w kazdym razie jak go zobaczylem powiedzialem "ej, ty pisales do ckm o handlu majtkami przez internet!" ) i gosc powiedzial jedna fajna rzecz- ze tak naprawde wiekszosc seksuologow uwaza homoseksualizm za dewiacje tylko boja sie o tym glosno powiedziec bo ich kariera poszlaby na dno szybciej niz ta Andrzeja S.
jedno proste pytanie - co jest złego w dewiacjach? co jest takiego zajebistego w normalności? ktoś kiedyś mi wytłumaczy?
Nie chodzi o to czy dewiacja jest zła czy dobra. Po prostu nie chce się uznać dajmy na to homoseksualizmu za odchylenie od normy, sami homoseksualiści uważają swój stan za normalny - a wcale taki nie jest.
Gdyby w dewiacji nie było nic [w intuicyjnie oczywisty sposób] złego, to dewianci nie przejawialiby takiego uporu w walce o to, żeby za dewiantów nie uchodzić Tak myślę.

A poważnie to trzeba sprecyzować pytanie Jasia - "złego" czy "zajebistego"; ale dla kogo?

Dla dotkniętej daną przypadłością jednostki?

Czy dla ogółu społeczeństwa?

Jednostka może być najzupełniej zadowolona ze swojego upośledzenia. Np. psychopacie może być DOBRZE z brakiem uczuciowości wyższej.

Głusi bywają ZADOWOLENI z głuchoty; tworzą wokół tego swoją społeczność, rozumieją się lepiej, niż ze słyszącymi (patrz sprawa tych głuchych lesbijek, co sobie zmajstrowały takiego samego dzidziusia).

Pedofile zazwyczaj LUBIĄ swoje zboczenie; bardzo rzadko sami zgłaszają się na leczenie.

Przeczytaj (jeśli nie znasz) "Dolinę ślepców" Wellsa - opowiadanko świetnie zahacza o twoje pytanie.

(Podczas wycieczki w górach zbłąkany facet trafia do doliny, gdzie od stuleci żyją ludzie ze skazą genetyczną, niewidzący; chce przed nimi trochę poszefować, a wychodzi, że dają sobie radę dużo lepiej od niego, na dodatek uznają go za przyciężkiego na umyśle, bo bredzi o jakichś niezrozumiałych dla nikogo doświadczeniach).

Moim zdaniem "zajebistość" dewiacji trzeba oceniać prostym eksperymentem myślowym - mianowicie wyobrazić sobie, że proporcje w społeczeństwie by się odwróciły i zamiast 95:5 byłoby 5:95. Czy to by coś zmieniło, czy nie?

Gdyby większością stali się leworęczni albo rudzi, to by nie było dla ludzkości żadnym większym problemem.

Ale gdyby większością stali się psychopaci - no, to by było.

Bezpłodni albo homoseksualiści - również.

Gdyby taka społeczność - ślepych czy bezpłodnych - miała koegzystować ze społecznością zdrowych, to by skończyła jak neandertalczycy, których już widuje tylko prof. Giertych a poza tym jakoś o nich nie słychać

I odpowiadając na twoje pytanie, myślę że to jest zajebistego w normalności a złego w dewiacjach.

Gdyby większością stali się leworęczni albo rudzi, to by nie było dla ludzkości żadnym większym problemem.
Tak zupelnie poza tematem - niektorzy psyhologowie twierdza, ze leworeczni umieraja wczesniej. Dlaczego: (procent leworecznch jest na przestrzeni wiekow raczej staly caly czas) procent dzieci leworecznych jest o wiele wiekszy niz procent doroslych leworecznych, a recznosc po 9 roku zycia jest tylko w pojedynczych przypadkach zmieniana. Najpierw wysnuto teorie, ze zyja o ok. 8-9 lat krocej, pozniej obnizono te roznice do ok. 3 lat. (ogolnie teza ta nie zostala poparta przez National Institute of Ageing, ale gosc upiera sie przy swoim na podstawie swoich badan).
To tak gwoli ciekawostki, sorry za offtop
trzeba po prostu nazywac rzeczy po imeniu, homoseksualizm jest wbrew naturze i tyle. pomijajac juz wszystkie kwestie religijne i przyjete normy spoleczne... to nienormalne i chora sytuacja jest, ze nawet seksuolodzy, czyli ludzie ktorzy maja na ten temat wieksze pojecie niz zwykli ludzie, boje sie mowic co mysla. nie chodzi nawet o dyskryminacje, tylko o fakty.
tylko co do dewiacji jeszcze to homoseksualizm rozni sie tym od innych odchylen, ze geje i les, lacza sie w pary, w ktorych oboje partnerow jest wielce szczesliwa dzieki swoim poczynaniom, natomiast pedofile i inni psychopaci, raczej nie pytaja drugiej strony o zgode...
jakby tak nazywać rzeczy po imieniu to wbrew naturze jest też picie alkoholu, wysiadywanie po parę godzin na internecie, używanie środków antykoncepcyjnych, celibat księży, mieszkanie w miastach, opalanie się na solarkach czy tysiące innych rzeczy - mimo tego zwolenników owych czynności czy stanów nie brakuje.
problem z homoseksualistami jak ktoś już zauważył w innym wątku jest nie taki, że ich preferencje same w sobie są jakoś specjalnie szkodliwe dla społeczeństwa, tylko dlatego, że część z nich w sposób bardzo nachalny stara się narzucić reszcie owego społeczeństwa swój punkt widzenia na owe preferencje. dla mnie homoseksualizm jest zjawiskiem mocno nieestetycznym, więc widok dwóch całujących się publicznie pedałów czy facetów poubieranych w sukienki i wyszminkowanych budzi moje zażenowanie, tak samo jak przeszkadzali by mi koprofadzy czy sado-maso obnoszący się ze swoją innością. niech to robią w swoich klubach czy własnych domach, ale odczucie większości jest takie, żeby nie pchali się z tym na widok publiczny - raczej większośc ludzi ich nie chce zamykać w żadnych obozach czy leczyć - po prostu niech się nie narzucają.
no tak zgadzam sie z Toba. homoseksualizm zawsze byl, jest i pewnie bedzie i dopoki ja nie musze na to patrzec to nie przeszkadza mi to.
inna sprawa, ze tak jak piszesz chca prawie na sile przekonac spoleczenstwo do swoich pogladow i co za tym idzie zadaja takich samych praw jakie posiadaja pary heteroseksualne. organizuja te swoje smieszne parady, ktore moim zdaniem zamiast im pomagac tylko wkurwiaja spoleczenstwo.
Vib - w takim razie dewicje nie są w żaden sposób zajebiste czy nie zajebiste. po prostu wśród dewiacji (w sensie zachowań innych, niż wykazuje większość) są takie, które, gdyby były zachowaniem większości zbiorowości, doprowadziłyby do jej zagłady. i są takie, których o to oskarżyć nie można.

zresztą, to nie dotyczy tylko zachowań niszowych. pewne powszechne zachowania też mogą doprowadzić do zagłady - np. są kraje, w afryce, gdzie populacja zarażonych hiv to większość, ergo - większość jest rozwiązła.

a pedały mogłyby rozmnażać się tak jak heterycy. nasienie zawsze można np. wstrzyknąć. czyli nie wiem, czemu akurat ta dewiacja zasługuje na ocenę negatywną.

nasienie zawsze można np. wstrzyknąć

Tylko gdzie?


nasienie zawsze można np. wstrzyknąć

Tylko gdzie? Cierpiacy na gejozę podobno wstrzykuja to sobie w tylna częśc ciała,tylko dlaczego dzieci z tego nie ma?

Vib - w takim razie dewicje nie są w żaden sposób zajebiste czy nie zajebiste. Ja nie mam pojęcia co przez to rozumiesz więc w tym zakresie ignor z mojej strony

Cofnijmy się o 40 lat a o wstrzyknieciach nie ma mowy : >.
Zlikwidujmy prezesy a geje sie wyeliminuja przez rózne choroby ; ]

Babeczki zostana, ale to chyba dobrze
A wracając do tematu przewodniego- jeszcze gorzej niż biolodzy wymienieni w artykule mają antropologowie. Jeśli któryś z nich chce prowadzić rzetelne badania i publikować je, a nie bełkotac o tym iż rasy są wymysłem człowieka to może miec poważne problemy. Nie chodzi nawet o to że będzie wskazywał na różnice rasowe (a są takie, nie trzeba być uczonym, widac je gołym okiem) ale wogóle wspominał że coś takiego jak rasa istnieje.

Od rasistów, nazistów i czego tam jeszcze wyzywani są nawet ci którzy zajmują się tylko i wyłącznie badaniem typów antropologicznych (np. osławiony typ nordycki) a nie samych ras. vide: Dyskusja na wikipedii

jakby tak nazywać rzeczy po imieniu to wbrew naturze jest też picie alkoholu(.....) ich preferencje same w sobie są jakoś specjalnie szkodliwe dla społeczeństwa, tylko dlatego, że część z nich w sposób bardzo nachalny stara się narzucić reszcie owego społeczeństwa swój punkt widzenia na owe preferencje.
Jak lubię, jak ktoś zgrabnie napisze to o co mi chodzi.

jeszcze gorzej niż biolodzy wymienieni w artykule mają antropologowie. Jeśli któryś z nich chce prowadzić rzetelne badania i publikować je, a nie bełkotac o tym iż rasy są wymysłem człowieka to może miec poważne problemy. Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie w to uwierzyć. Któż normalny utrzymuje, że rasy są wymysłem człowieka? To widać gołym okiem, sorry.

jakby tak nazywać rzeczy po imieniu to wbrew naturze jest też picie alkoholu(.....) Nieprzypadkowo alkoholizm uważa się za chorobę

Oczywiście samo picie alkoholu jest w jakimś sensie wbrew naturze, ale też nie musi wynikać z patologicznego popędu (przymusu)

Na podobnej zasadzie Rzymianie, którzy rzekomo podczas uczt "wyspawywali się" aby zacząć żreć od nowa, byli ludźmi technicznie rzecz biorąc zdrowymi (a tylko wyuzdanymi)

Natomiast bulimik jest człowiekiem chorym - ponieważ robi coś nienaturalnego nie ze swojej woli, ale wskutek zboczonego popędu

Także homoseksualizm można uprawiać będąc heteroseksualistą, a zatem z innych przyczyn niż źle ukierunkowany popęd seksualny

Np. czytałem że pewna część pedalskich żigolaków to hetero którzy ciągną kabany itp. po prostu dla hajsu - inny przykład to homoseksualizm "sytuacyjny", zastępczy, który występuje w warunkach braku dostępu do kobiet, czyli w pierdlu oraz podobno na statkach; ustępuje wraz z unormowaniem sytuacji.

Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie w to uwierzyć. Któż normalny utrzymuje, że rasy są wymysłem człowieka? To widać gołym okiem, sorry.

no widac widac ale naprawde niektorzy uwazaja to za politycznie niepoprawne
na zajeciach z antropologii prowadzący mówil, ze rzeczywiście spotykają ich różnego rodzaju niedogodności przy pracach naukowych

jak ktos tu wczesniej napisał, ze najczesciej dochodzi do manipulacji w humanistycznych dziedzinach nauki to wg mnie chyba jednak biologia jest bardziej "niebezpieczna" (nie dosc ze obala mit 'kazdy inny wszyscy rowni' to w dodatku zamach na religijne dogmaty).

trudno znalezc prace roznych 'wywrotowcow', albo nie sa publikowane albo nie sa tlumaczone, w gazetach o nich nie piszą niestety. my(na moim wydziale) mamy nawet problem by dorwac jakas ksiazke lub artykuly z głupiej biochemii wiec co tu mowic o tworach RASISTOWSKICH doktorków

Jasiu ty udajesz, że nie rozumiesz, czy to jest cały czas na serio?

Zmuszasz mnie żebym tłumaczył jak przedszkolakowi i już nie wiem, czy zgrywasz głupka dla celów dyskusyjnych jak Sokrates, czy trzeba te twoje dylematy brać dosłownie.

Jeszcze jednak odpowiadam poważnie: nie, brak skrzydeł nie jest ułomnością, ponieważ żaden (nawet najzdrowszy) człowiek ich nie posiada.


śmietelnie. wstaje codzień, rzucam gniewne spojrzenie chmurom i myśle, jakie Bardzo Poważne Pytanie zadać na forum konserwatywnych punków. a potem wracam do mojego Wielkiego Dzieła - szczegółowej analizie językowej "Sensu Życia" wg Pythonów.

a brak ogonka? ogonki ludzie miewają... sierść... brak sierści?

i świetnie rozumiem, że istnieje coś takiego jak intuicyjne pojęcie "normalności'. po rostu wydaje mi się bzdetne. a ma poważne skutki. chciałbym dowiedzieć się, co jest takeigo w "byciu normalnym" bo na razie zwyczajnie mam ochotę zmienić orientacje na na małe pluszowe króliczki albo, po prostu, jak kumpel, zstanawić się, czy nei zacząć dymać kur-niosek, przy takiej obronie normalności.

i świetnie rozumiem, że istnieje coś takiego jak intuicyjne pojęcie "normalności'. Nie jest intuicyjne, wytłumaczyłem już na czym się ono opiera.
no, a ja zauważyłem, ze akurat problem homoseksualizmu jest rozwiązywalny technicznie.

tak samo jak brak pazurów czy kłów u człowieka został rozwiązany technicznie. idąc twoim tokiem rozumowania, ludzie bez kłów są nienormalni, bo brak kłów bezu udoskonaleń technicznych skazałby ich na zagładę.
a na ten argument już odpowiedziałem
tyle, że w taki sposób, że jak dla mnie z niego wynika, że całą populacja ludzka jest ułomna, bo np. człowiek nie posiada biologicznie wbudowanego pieca, kół, tudzież nie ma skóry, która przetrwa zimę.

nie rozumiem, dlaczego wstrzyknięcie nasienia nie czyni pedałów nie-ułomnymi. chyba, że człowiek jest ułomny, bo nie posiada wyżej wymienionych cech.

tyle, że w taki sposób, że jak dla mnie z niego wynika, że całą populacja ludzka jest ułomna, bo np. człowiek nie posiada biologicznie wbudowanego pieca, kół, tudzież nie ma skóry, która przetrwa zimę.

no właśnie nie - przecież na to też już odpowiedziałem

..........

Szczerze mówiąc, nie jestem w stanie w to uwierzyć. Któż normalny utrzymuje, że rasy są wymysłem człowieka? To widać gołym okiem, sorry.
Ostatnio w Focusie był artykuł o tym, że ras nie ma bo ludzie się różnią mniej pomiędzy rasami niż w obrębie rasy. A ponieważ jestem studentem biologii i życie znam, to powiem, że na zajęciach też nam takie coś wtłaczano. Mówili, że mogę się bardziej różnić od innego białego niż od mieszkańca Afryki (nie powiem przecież Murzyna, PC ). Albo że te niewielkie genetyczne różnice pomiędzy rasami są nieistotne. No tak, ale przecież są geny, które decyduja o nieraz bardzo istotnych różnicach między organizmami. Np. mamy ponad 98% genów identycznych jak szympans, ale te niecałe 2% sprawiają, że mamy pionową postawę, większy mózg, ośrodek mowy w mózgu, wyższy poziom inteligencji itd
Ciekawostka: rasizm, to przypisywanie specyficznych cech ze względu na rasę. Nawet jeśli powiem, że większość Murzynów jest sprawniejsza fizycznie od białych, albo że Azjaci są bardziej spostrzegawczy to zostanę uznany za rasistę.
Sczerze mówiąc, nie przyjmuję takiego pojmowania rasizmu - jest to oczywista manipulacja.
Dla mnie rasizmem jest przede wszystkim dyskryminacja ze względu na kolor skóry.
ja nie pisze, ze to nei dewiacja, odstąpienie od choćby sposobu płodzenia typowego dla większości populacji. ja tylko pytam się, co z tego? jeśli ktoś uważa, że pewna preferencja, wynikająca z gustu czy genetycznego uwarunkowania, jest "niewłaściwa". lubi tak ją nazywać - to ok. nie wiem tylko, co z tego. Vib napisał, że za nienormalne zachowanie uznaje takie, które doprowadziło by do np. zagrożenia wymarciem gatunku ludzkiego. to ja podałem sposób w jaki gatunek wyginąć nie musi, nawet jeśli 90% populacji to będą pedryle, w co wątpię. jeśli więc nie grozi gatunkowi wymarcie, to czemu heterycy i pedały tak bardzo się amrtwią tym, kto z nich jest "normalny", kto nie?
............
Zresztą różnorodność jest cechą natury i nie wiem dlaczego niektórzy koniecznie chcą, żeby wszyscy byli tacy sami i na siłę to udawadniają.

Dla mnie rasizmem jest przede wszystkim dyskryminacja ze względu na kolor skóry.

Ale czy wtedy nie mamy do czynienia z dyskryminacją rasową?
Mi się zawsze wydawało że rasizm to twierdzenie ze ludzie dzielą się na rózne rasy a nie że któraś rasa jest gorsza a któraś lepsza.
Mogę się oczywiście mylić.
wiki:
Rasizm (z fr. le racisme od la race – ród, rasa, grupa spokrewnionych) – ideologia oraz wypływające z niej zachowania przyjmujące założenie wyższości niektórych ras ludzi nad innymi. Przetrwanie tych "wyższych" ras staje się wartością nadrzędną i z racji swej wyższości dążą do dominowania nad rasami "niższymi". Większość ideologów rasizmu opiera się na różnicach w wyglądzie ludzi.

Rasizm nigdy nie był ideologią jednolitą, zmieniał się i ewoluował, toteż nie istnieje modelowy wzór rasizmu – jego istotę można badać wyłącznie poprzez historię.


słownik języka polskiego:
rasizm m IV, D. -u, Ms. ~zmie, blm
<<pogląd oparty na tezie o nierównowartości biologicznej, społecznej i
intelektualnej ras ludzkich, łączący się zwykle z wiarą we wrodzoną
wyższość określonej rasy, często uznający jej prawo do panowania nad
innymi; był podstawą ideologii hitleryzmu>>
wł.

Wikipedii niewierzę, a w moim słowniku jest bardziej tak jak ja napisałem ale zgoda.
ale własnie ta Twoja definicja jest w tym momencie ultra polit-poprawna, bo robi ze zwykłego rozróżnienia ras ideologię, a to przecież fakt obiektywny. Stwierdzenie że istnieją różne rasy rasizmem staje się dopiero wtedy, gdy pojawia się wartościowanie.
Z tropu mnie zbiło to że lewary używają słowa rasizm do wszystkiego. Jak w Irlandii pobili Polaka to był to wg GW rasizm.
definicja ze słownika jęz. polskiego wg mnie jest bardzo dobra...
.........
na moje oko definicja rasizmu sprowadza sie do tego że nie jest to podkreślanie ewidentnych róznic pomiędzy rasami które każdy widzi gołym okiem ale robienie z tych róznic wielkiego problemu

[ Dodano: 21-01-2007, 19:56 ]

np. dla niektórych wielkim problemem jest to, że ktoś się urodził w małym, a nie dużym mieście...a już problemem nie jest, że partnerka jest czarna itd.
Ja na przykład jestem taką osobą, co wynika z faktu, że bardzo niewielu znam wartościowych ludzi z małych miejscowości, za to zetknąłem się z całą masą przygłupów z w.w. Choć oczywiście, daleki jestem od generalizowania typu: jesteś z miasteczka = automatycznie jesteś wieśniakiem. Wieśniaki występują również wśród wielopokoleniowych, metropolitalnych familii.

To, że partnerka jest czarna, to zupełnie inna bajka.
Poza tym, istotne w tej sprawie stają się szczegóły, np.: czy jest to jednorazowy wyskok, czy zamierzacie spędzić ze sobą resztę życia.

PS Teraz odpowie Ci Ziggy, i założymy nowy temat do napinek.
Ja zwróciłem uwagę na coś innego:


Nie oznacza to oczywiście, że przestępstwa popełniane przez ludzi z takimi genami można usprawiedliwić. Społeczeństwo musi od wszystkich swoich członków wymagac kontrolowania negatywnych emocji, nawet jeśli dla jednych osób może to być trudniejsze niż dla innych. Natomiast - jak napisał Fukuyama - można mieć nadzieję, że w przyszłości uda się korygować działanie nieprawidłowych genów.


Czyżby eugenika? I kto będzie decydował, które geny są prawidłowe,a które nie są i należy je skorygować?
.........

Czyżby eugenika? I kto będzie decydował, które geny są prawidłowe,a które nie są i należy je skorygować?
CP/DP!
Pan którego Obywatel ma na Avatarku
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.