ďťż
Szkoła ogranicza wolność ucznia.

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Szkoła ogranicza wolność ucznia, twierdzi Rzecznik Praw Ucznia, w związku z czym należy zakazać zadawania dzieciakom prac domowych, jak ma to miejsce w Anglii. Kolejny postulat Rzecznika, to zakazać upokarzającego procederu odpytywania ucznia przy tablicy.

http://wiadomosci.wp.pl/w...74&ticaid=150aa

niby źródło: Fakt, ale widziałem już na paru stronach dyskusję na ten temat, więc nie wykluczam, że wraz z podpisaniem eurokonstytucji (tzw. traktatu reformującego) liczba posranych pomysłów w naszym kraju zostanie podniesiona do kwadratu czy też sześcianu.

Oczywiście nie muszę wspominać, że znaleźli się ludzie, którzy gorąco przyklaskują teraz tym pomysłom. Może i tutaj znajdą się tacy?

Propozycja mojego taty: zakazać rodziców, rodzice ograniczają wolność dziecka.
Logicznym byłoby też wziąć pod rozwagę zasadność istnienia instytucji państwa


jadąc autobusem usłyszałem to w rmfie , i chwalili sie ze na ich stronie ponad 80% uważa ze w szkole jest za dużo zadań

jak każdy też tego nie lubiłem rzadko kiedy odrabiałem, ale po coś kurwa się je robi, najlepiej zrobić z ludzi debili
hahaha xD to że ogranicza to swoją drogą ale skoro ogranicza to może jeszcze nauczycieli wyrzucą i będziemy uczyć sie jak wozić gówno taczkami ;] nie wiem co ci ludzie robią w tym rządzie i nie chcem wiedzieć

najlepiej niech zmienią dilera
Moze i troche przesadzaja ale zadawanie 30 zadan z matmy z dnia na dzien to kurestwo do kwadratu,pozatym prac nikt nie odrabia zawsze sie spisuje na przerwie wiec one i tak nic nie dają...


W takim razie szkoła nie jest potrzebna, bo przecież ogranicza wolność ucznia. Nie jestem jakimś wybitnym uczniem i nie zawsze robię zadania domowe, ale uważam, że pomysł jest bardzo głupi. W pierwszej chwili, gdy o tym usłyszałem, to pomyślałem, że za tym wszystkim stoi Inicjatywa Uczniowska.
jestem ciekaw czy gdyby w najmłodszych klasach nie zadawać do domu ćwiczeń w stylu robienie różnych szlaczków które mają wyćwiczy ręke do pisania, a potem to co wszyscy znają czyli zapisywanie długich rządków ta sama literą [jak ja tego nienawidziłem ], czytanie roznych czytanek itp. to o ile dłużej dziecko uczyło by się pisać i czytać? wiadomo, że tu i tak najwięcej zależy od nauczyciela i rodzica, od tego czy im zależy czy nie, ale wiadomo, ze napewno spadła by liczba rodzicow ktorzy pomagaja bachorom po szkole z ogarnieciem materiału.
inna zas sprawa sa nauczyciele ktorzy mlodym knypkom zadaja do domu po pol cwiczeniowki dzien w dzien. jacys debile wprowadzaja coraz to nowe ksiazki i potem sie dziwia, ze nikt nie moze nadarzyc z ich realizacja, a i starsi nauczyciele sami czesto nie wiedza jak rozwiazywac zadania ktore sa przeznaczone niby dla klas 1-3 wiec zadaja je do domu [tak moja siostra miała]
I tak nie odrabiałem
zadania domowe to bylo maksymalne kurestwo, czasami chocby sie chcialo to nie dalo rady wszystkiego odrobic - takze likwidacje prac domowych popieram

a odpytywanie przy tablicy to chyba normalna sprawa, o co im chodzi?
mi sie przez to jakos udalo przejsc niewidze w tym problemu... zawsze zadanie u mnie w klasie odrabiali tylko kujony... normalni ludzie nieco rzadziej nie ma lekko

niewidze
Widać.
no ja pierdziele tak odruchowo, nic sie tu nie ukryje hehehe DYSLEKCJE MAM hehehe
od dupy strony sie za to biorą. zmniejszyć ilość uczniów w klasach, zwiększyć ilość nauczycieli - bedzie mnie zadawane bo na lekcjach bedzie mozna indywidualniej podejsc do uczniów. proste
Zamiast szlaczkow a pozniej tabliczki mnozenia proponuje od razu uczyc sie wszystkich emotikon z gg na pamiec
Komentarze rodziców też dobre

"Pamiętam jak mnie gnoił nauczyciel od fizyki blablabla, czułam się taka upokorzona, znęcali się i pastwili, niszczyli nas psychicznie, więc powinni zakazać odpytywania przy tablicy!!"

Nie kumam, czy zamiast zakazywać nie lepiej wyjebać nauczyciela, który gnoi ucznia dla przyjemności? Czekam na pomysły zakazania jakiegokolwiek egzekwowania wiedzy, żeby nikt się nie musiał wstydzić, że nie posiedział przy książkach.
kolejny palant na zupelnie zbednym stanowisku chce sie wykazac aktywnoscia i wychodzi z przelomowymi dla dziejow ludzkosci pomyslami. obronca zestresowanych i ucisnionych malych Polek i Polakow idzie jednak w swych propozycjach bardzo zachowawczo. moim zdaniem nalezy zlikwidowac stres jako taki, inaczej mowiac znalesc kazde istniejace na Ziemii zrodlo poddenerowania i wydac mu bezwzgledna walke na wszystkich fontach za pomoca europejskich zarzadzen i dyrektyw

szczesliwy swiat Syntetycznych i Wypranych jak na wyciagniecie dloni

'Give me a kiss to build the dream on...'
radze do tego podejsc na chlodno, po pierwsze prace domowe, ja sie pytam na chuj maja byc obowiazkowe? obowiazkowa powinna byc nauka w szkole, po za nia powinni decydowac o extra nauce rodzice i samo dziecko (jesli jakims cudem jest na tyle ambitne). jesli rodzic uwaza ze dziecku to nie potrzebne, jesli dodatkowo tak samo uwaza dzieciak to tak wlasnie jest, zaden obowiazek nic tu nie zmieni. druga sprawa to odpytywanie przy tablicy, no i po chuj ma cos takiego miec miejsce? skuteczniej zrobic kartkowke i przepytac w ten sposob cala klase a nie kilku nieszczesnikow. podsumowujac, nie widze nic zlego w tych pomyslach.
przy odpytywaniu uczysz się jak radzić sobie z występami publicznymi, jak poradzić sobie ze stresem z tym związanym oraz jak poprawnie się wysławiać by przekazać wszystko co masz do powiedzenia, a prace domowe mają chyba mobilizowac do nauki, bo w szkole to większość nie jest w stanie opanować materiału i większości nie chce się uczyć we domu, jak grozi ci pałka za nieoddanie wypracowania czy rozwiązanie zadań to raz na jakiś czas się zepniesz i zrobisz, podsumowując nie widzę nic złego w tych pomysłach, zróbmy sobie społeczeństwo debili (i tak już jest ich za dużo)

pozatym prac nikt nie odrabia zawsze sie spisuje na przerwie wiec one i tak nic nie dają...

To od kogo się spisuje jesli nikt nie odrabia?

przy odpytywaniu uczysz się jak radzić sobie z występami publicznymi

A po chuj mają to umieć skoro i tak 3/4 nigdy publicznie nie wystąpi a ci co będą występować to i tak sie tego sami nauczą,jedno mnie zastanawia jak ten typ chce zakazac czytania lektur w domu to w szkole trzeba bedzie siedziec 10 godzin zeby takiego pana tadeusza przeczytać
chłopie jak idziesz na rozmowę o pracy to już jest występ publiczny, przysłuchuje ci sie pare osób które szukaja na ciebie haka żeby cię skompromitować , tak to u mnie wyglądało, czułem właśnie jak przy tablicy
Koval słusznie prawi. Jak komuś pisane być durniem to i tak nim będzie, a jak nie - to sobie poradzi nawet bez edukołchozów. Zresztą ja sam mam wątpliwości czy te szkoły to mają jakiś większy sens, przejebałem w nich naście lat i nie nauczyli mnie kompletnie niczego - bo czytać, pisać i liczyć umiałem już jak tam poszedłem. Gdybym miał taki wybór to bym tam własnego kota nie posłał, o dziecku nie wspominając.

Pomysł z tymi pracami domowymi nawet popieram, niech chociaż po szkole mają spokój od tych zjebów z ZNP, na zdrowie to gówniarzom wyjdzie
Ze swoich lat młodości pamiętam, że przy pracach domowych zawsze się powoływało na zachód "a w USA to nietylko nie zadają pracy domowej ale dzieciaki nawet książek nie noszą ze szkoły do domu". Właśnie wczoraj rozmawiałem na ten temat z kumplem któreg córa poszła w tym roku do I klasy w angielskiej szkole gdzieś w Londynie. I faktycznie mówi że dzieciaki nie noszą ze szkoły i spowrotem kilogramów książek ale prace domowe jak najbardziej w zeszytach ćwiczeń czy na kartkach kserówkach trzeba odrabiać.
Tak więc to jest mit z tym niezadawaniem pracy domowej w szkołach na zachodzie.

przy odpytywaniu uczysz się jak radzić sobie z występami publicznymi, jak poradzić sobie ze stresem z tym związanym oraz jak poprawnie się wysławiać by przekazać wszystko co masz do powiedzenia, a prace domowe mają chyba mobilizowac do nauki, bo w szkole to większość nie jest w stanie opanować materiału i większości nie chce się uczyć we domu, jak grozi ci pałka za nieoddanie wypracowania czy rozwiązanie zadań to raz na jakiś czas się zepniesz i zrobisz, podsumowując nie widzę nic złego w tych pomysłach, zróbmy sobie społeczeństwo debili (i tak już jest ich za dużo)

heheheheh to zes dojebal z tymi wystepami publicznymi , ale niech ci bedzie ze to jakis argument. tylko ja sie znowu zapytam po co ? na kiego chuja ludzie maja umiec wystepowac publicznie , zapedzisz ich puzniej na scene w sopocie ? zreszta mimo tego ze do tej pory obowiazuje odpytywanie publiczne to i tak 99% polakow nie potrafi poprawnie sie wyslowic w rozmowie z kolega nie wspominajac juz o wystepach publicznych, czyli twoj argument odpada. "prace domowe maja mobilizowac do nauki ", daj spokoj kaziu, ty chyba sam nie wierzysz w to co napisales, nie znam nikogo wlaczajac w to siebie samego kogo zadanie domowe moglo by do nauki zmobilizowac. w mobilizacji do nauki skuteczni sa rodzice i ich system kar i nagrod (kij i marchewka) jesli oni na to lache wyloza to nie pomoga zadne zadania, w najlepszym razie dzieciak bedzie bezmyslnie przepisywal na przerwie z zeszytu kolegi. chesz miec mniej debili w spoleczenstwie to trzeba bardziej usprawnic sytem szkolnictwa i wymagac od rodzicow by wiecej wysilku wkladali w wychowanie dzieci.

od dupy strony sie za to biorą. zmniejszyć ilość uczniów w klasach, zwiększyć ilość nauczycieli - bedzie mnie zadawane bo na lekcjach bedzie mozna indywidualniej podejsc do uczniów. proste

Najlepiej niech szkoły same sobie o tym decydują, uczeń będzie wiedział w co się pakuje.
Jeżeli ładnie się z całym programem wyrobią na lekcjach to faktycznie wtedy obowiązek nie potrzebny. Ale np takie liceum plastyczne, bez prac domowych sensu nie ma
co znaczy liceum plastyczne bez prac domowych nie ma sensu? a niby czemu? chce sie malolat nauczyc malowac to bedzie malowal czy mu kaza czy nie, dla przykladu np mi nikt nie nakazywal malowac po lekcjach (sam to dobrowolnie robilem, zreszta na lekcjach tez, wyjatkowo chetnie zajmowalem sie rysunkiem na lekcjach matematyki i chemii w zeszytach do tychze ) nie chodzilem tez do liceum plastycznego , mimo to maluje/rysuje nie gorzej niz absolwenci tychze, tylko dlatego ze chcialem sie sam nauczyc a nie dlatego ze jakis buc mialby mi zadawac zadania domowe z rysunku.
Odrabianie prac domowych opróczsprawdzenia wiadomości jakie dziecko nabyło na lekcjach w szkole ma za zadanie uczyć obowiązkowości i systematyczności(przynajmniej w młodszych klasach)

[ Dodano: 22-12-2007, 14:10 ]

To pomyś co mógbłbyś stworzyć gdyby te Twoje naturalne zdolności podszlifował jakiś profesorek z uczelni(nie jest to sarkazm)

koval zmarnowany talent


chłopie jak idziesz na rozmowę o pracy to już jest występ publiczny, przysłuchuje ci sie pare osób które szukaja na ciebie haka żeby cię skompromitować , tak to u mnie wyglądało, czułem właśnie jak przy tablicy

Jak idziesz na rozmowe o prace to jestes przygotowany i mniej wiecej wiesz co gadac,jak cie biora do tablicy to zazwczaj niewiesz co masz mówić,jeśli już coś ma uczyc występów publicznych to jakies recytacje wierszy itp.
http://prawa-ucznia.pl/forum/viewtopic.php?t=14 pkt e
Odrabianie prac domowych opróczsprawdzenia wiadomości jakie dziecko nabyło na lekcjach w szkole ma za zadanie uczyć obowiązkowości i systematyczności(przynajmniej w młodszych klasach)

[ Dodano: 22-12-2007, 14:10 ]
1 - Odpytywanie przy tablicy: Nie jest praktyczne,tak jak napisał Koval - lepiej jest zrobic kartkówke czy coś w tym stylu.Raz,że inni tracą czas w którym mogli by się przypuszczalnie czegoś nauczyć,patrząc na kolege/koleżanke zmagającą sie z pytaniami nauczyciela czy zadaniami na tablicy,a dwa dla wielu uczniów może być to powodem stresów. Sam wole np. z polskiego odpowiadac - gdyż wole prowadzić swobodną dyskusję niż rozpisywać się nad danym problemem,natomiast np. z chemii czy innych ścisłych wole cokolwiek pisać - zawsze da się coś od kogoś odpisać,podejrzeć etc.

2 - Zniesienie prac domowych: Poniekąd bezsens.Każdy dobrze wie,że kto chce odrobic ten odrobi,a kto ma to w dupie i tak nie ruszy.Lepsze było by wprowadzenie,czegoś w rodzaju "pracy domowej dla chętnych",ci co ambitniejsi mogli by podszlifować swoją wiedze praktyczną i ew. zdobyć dodatkowe stopnie,a ci co się ślizgają ledwo na dwujach z własnego wyboru;dalej walić w chuja ze szkołą.

1 - Odpytywanie przy tablicy: Nie jest praktyczne,tak jak napisał Koval - lepiej jest zrobic kartkówke czy coś w tym stylu.
Na kartkówkach się ściągać, więc nie jest to wymierny sposób sprawdzenia stanu wiedzy ucznia; podczas odpytywania przy tablicy już jest trudniej zrzynać, chociaż ja np. czasem potrafiłem
Pojebane pomysły. Jestem w obecnie w drugiej liceum i jakoś nie czuję się "upokarzany" czy przytłoczony zadaniami domowymi. Jeszcze trochę i pozwolą na bicie nauczyciela,bo dziecko przecież ma prawo odreagować stres, jaki ta potworna szkoła na nie wywiera...

Ja rozumiem i jestem za tym aby nieco zreformować niektóre rzeczy, np. już w liceum skupiać się nad programami wybranymi pod profil(czyli na humanie skupić się na historii, polskim, wosie, a odpuścić prawie w ogóle np. fizykę). Ale to jest poronione, i jako uczeń w trosce o swoją maturę jestem przeciw.
Jak się chce zrobić wykształcone społeczeństwo to:
1. Można wszystkich niewykształconych pod mur i kulka.
2. Do aktu urodzenia dołączyć tytuł magistra.

Czy kurwa van gog albo inny da vinci chodzili do państwowego liceum plastycznego i odrabiali prace domowe ?
No kurwa nie. Ja się w podstawuwce nawet pisać nie nauczyłem bo jak tam przyszłem to już to umiałem tak samo liczenie. I podejżewam że rodzice w 2 lata by mnie nauczyli więcej niż państwowy system edukacji przez kurwa 20 zmarnowanych praktycznie lat.
Pytanie czy chcemy społeczeństwo wykształcone czy sprawnie funkcjonujące?
A jak chce się żeby było mniej debili zacząć należy od likwidacji systemu eduakcji a nie od jego "usprawniania"
Z poprawnym pisaniem to Ty jednak masz problem
Jak pisze na szybko to robie błedy, a jak coś ważnego pisze to korzystam z worda. I kiedyś coś z tym zrobie ale puki co mi się nie chce.
Wiadomo że jednym się przydają prace domowe, innym nie i że jedni by woleli chodzić/posłać dziecko do szkoły w której oni są, a inni do takiej w której ich nie ma. Ale trzeba zauważyć że te platfusy chcą ZAKAZAĆ zadawania prac domowych, a wtedy już wyboru nie będzie.

O dziecku powinni decydować tylko i wyłącznie rodzice a nie jacyś ministrowie.

Ja się w podstawuwce nawet pisać nie nauczyłem bo jak tam przyszłem to już to umiałem tak samo liczenie.

ciacho

Wiadomo że jednym się przydają prace domowe, innym nie i że jedni by woleli chodzić/posłać dziecko do szkoły w której oni są, a inni do takiej w której ich nie ma. Ale trzeba zauważyć że te platfusy chcą ZAKAZAĆ zadawania prac domowych, a wtedy już wyboru nie będzie.

O dziecku powinni decydować tylko i wyłącznie rodzice a nie jacyś ministrowie.


Chcą zakazać OBOWIĄZKOWEGO odrabiania lekcji,więc masz większe prawo wyboru niż masz teraz


Urząd, a szkoła jest urzędem, może robić tylko to, do czego ma uprawnienia. Nie ma przepisów dających jej prawo zadawania prac domowych

Nie ma prawa czyli jest to zakazane. oczywiście nikt nie zabrania uczenia się w domu, ale nauczyciel w takim wypadku nie ma prawa nawet dodatkowej pracy zadać.
Oczywiście jak każdy idiotyczny przepis i ten będzie łamany i nikt sie tym specjalnie nie przejmie, no ale platfus weźmie kasę za nowy pomysł.

A jak chce się żeby było mniej debili zacząć należy od likwidacji systemu eduakcji a nie od jego "usprawniania"
A ja bym zaczął od nauczenia paru debili poprawnego pisania

Oczywiście dojebaliście się "najgłośniejszej" kwestii w wypowiedzi tego rzecznika,lecz nie tylko o zadaniach domowych była mowa,a też o problemie jakim jest np odpytywanie za frekwencje(nie tylko ucieczki) oraz z frekwencji sugerowanie się oceną z przedmiotu.
Dupę można przetrzepać nauczycielom np. niewywiązującym się z obowiązków,takich jak oddawanie prac w terminie dwoch tygodni,teoretycznie można rządać poprawy bez wpisania poprzednich ocen,lecz to,jak i każda forma protestu jest traktowana jako wojna przeciwko nauczycielowi,a to też są ludzie,ktorzy często są wrednymi chujami i za dobry przykład nie służą.
Założyć możemy jednak,że szkoła,wraz ze swoimi "patologiami" w postaci wrednych i nieuczciwych nauczycieli ma przygotowac uczniow do dorosłego życią,w ktorym rzadko będzie się z nami obchodzono w sposób uczciwy.

Cytat:
Ja się w podstawuwce nawet pisać nie nauczyłem bo jak tam przyszłem to już to umiałem tak samo liczenie.

ciacho

Popieram.CIACHO

żąglować

zajmij się całkami miast pisaniem w takim razie
aja powiem tak,jesli juz wszkolach mialo zabraknac odpytywania i zadan, nauczyciele musieliby mocniej egzekwowac wiedze(co lekcje kartkowka itp.), ale wydaje mi sie ze wsrod bardzo mlodych ludzi to by sie nie sprawdzalo.
ps. wydaje mi sie, ze zadania domowe ucza wlasnie najlepiej.
i najszybciej.
Co to w ogóle za pajac ten rzecznik? i Z jakiej opcji? Jako nauczyciel zaproponuję pójscie dalej i zlikwidowanie obowiązku szkolnego, bo to chyba tez narusza wolności obywatelskie
PS
a od kiedy szkoła to urząd???????

Rzecznik samozwaniec i kontrrewolucja

„Prace domowe są nielegalne” - obwieścił Rzecznik Praw Ucznia i Rodzica. Krzysztof Olędzki, który posługuje się tym tytułem jest samozwańcem. Biuro Praw Ucznia i Rodzica, mimo tej oficjalnej nazwy, nie jest instytucją powołaną przez jakikolwiek akt prawny, tylko wirtualnym tworem „rzecznika” Olędzkiego.

Problem polega na tym, że oświadczenia tego człowieka są bardzo poważnie traktowane przez ogólnopolskie media. W czerwcu, z okazji zakończenia roku szkolnego, Olędzki wezwał polityków do zniesienia przymusu szkolnego „ponad politycznymi podziałami”. O apelu jego efemerycznego „biura” pisały portale takie jak Wirtualna Polska. Wczoraj zaś bezpłatny dziennik „Metro”, a zanim wiele portali internetowych, ogłosił, że pan Olędzki po „przeanalizowaniu prawa” uznał za zadawanie prac domowych za nielegalne. Mamy do czynienia z sytuacją, w której hochsztapler urasta do rangi medialnego autorytetu (nie pierwszą i pewnie, niestety, nie ostatnią).

Szkoda, że media nie zainteresowały się innymi treściami, które można znaleźć na stronie „biura”. Możemy tam przeczytać m.in. W tym dziale będziemy prezentować nadesłane przez Was nagrania wykonane na goraco - w waszej szkole pokazujące postępowanie nauczycieli i uczniów. Zachęcamy do nadsyłania plików dźwiękowych i filmowych, także wykonanych telefonem komórkowym. Pamiętajcie, ze zgodnie z stanowiskiem RzPUiR [czyli p. Olędzkiego – dop. DK] o "prawie do nagrywania przebiegu lekcji, wykładu i innych zajęć" macie prawo do nagrywania pracy nauczyciela bez czyjejkolwiek zgody, czy podawania powodów. Ta zachęta do stosowania wobec pedagogów ubeckich metod jest ciekawa, także w obliczu pewnego odnośnika, który można znaleźć na tej stronie. W dziale ciekawe linki znaleźć można odsyłacz do strony KONSERWATYZM.PL. Jest to witryna Klubu Zachowawczo-Monarchistycznego, a tytuł strony to „Portal Kontrrewolucyjno-Tradycjonalistyczny”. Najwidoczniej „rzecznik-kontrrewolucjonista” przykład bierze z metod stosowanych przez Pinocheta.


(chyba bardziej mnie tu wkurwia wciskanie lewackiej propagandy z dupy na końcu artykułu, niż cała akcja z "rzecznikiem")
generalnie wali mnie to co zrobią żeby tylko taki biedny, szary człowieczek jak ja nazbyt nie ucierpiał przez tą ich jakże zacną inicjatywe
Jestem w 100% za odpytywaniem w szkole. Miesiąc temu na geografii mieliśmy powtórkę z podstawowych informacji o Europie, nauczyciel kazał wymienić dziewczynie kraje alpejskie. Debilka stała przed duża mapą... I wymieniła Islandię. Oczywiście wszyscy ją wyśmiali, dupa była czerwona jak burak. Może teraz kurwa przestanie chodzić na solarkę, a poświęci trochę czasu na naukę żeby się nie kompromitować, bo to są naprawdę podstawowe informacje, a nie fizyka kwantowa. Jakby to była kartkówka to pewnie facet by to przemilczał.

Zadania to bardziej skomplikowana sprawa, bo np. w pierwszej klasie technikum miałem nauczycielke z matematyki która potrafiła zadać tyle, że zrobienie zadań zajmowało mi dwie godziny, a oceny miałem niezłe, jedne z najlepszych w klasie wtedy. Osoby które były humanistami srały na to, bo nie dość, że traciły w chuj czasu to jeszcze w ogóle im to nie było do szczęścia potrzebne.
Inna sprawa, że jak zmienili nam nauczyciela na goscia który nic nie zadawał to w ogóle nie prowadzę zeszytu i nie umiem nic, a wtedy przynajmniej jakoś się mobilizowałem i coś z tego było. Zadania w rozsądnych ilościach są dobre, bo pewnie nikt by nie robił, a tak przynajmniej ktoś obowiązkowy zrobi i coś z tego będzie miał, a kto by nie robił to odpisze. Poza tym prace domowe uczą pewnej samodzielności
Ja na przykład jestem leniem i gdyby nie zadania to w domu nie robiłbym nic co związane ze szkołą. W sumie teraz też prawie nic nie robie, ale są rzeczy na których albo nie da się odpisać, albo mija się to z celem, więc przynajmniej poćwicze to w domu. W innym wypadku w ogóle bym się tego pewnie nie chwycił.

Zamiast zająć się jakimiś poważnymi zmianami w oświacie to jak zwykle pojawia się jakiś chujowy temat który ma zająć opinie społeczną i dać komuś 5 minut.

Zamiast zająć się jakimiś poważnymi zmianami w oświacie to jak zwykle pojawia się jakiś chujowy temat który ma zająć opinie społeczną i dać komuś 5 minut.

Czytałeś mojego posta w ogóle? To nie jest nawet żadna inicjatywa...

http://prawa-ucznia.pl/forum/viewtopic.php?t=14 pkt e

ten rzecznik nawet nie umie formułować zdań w języku polskim, skąd on się kurwa wziął?
Czy ja jestem niewidzialny? To nie jest żaden rzecznik...
wiecie rynek biednych przesladowanych istot jest ograniczony. zydow i kolorowych zaklepalo juz 'Nigdy Wiecej', pedalami zajal sie Biedron, zeszloroczna odyseja brudasow z Inicjatywy Uczniowskiej podpowiedziala kolejnemu hochsztaplerowi, ze moze tu jakis grosz lezec, wiec nalezy sie zawodowo zajac stworzeniem i pielegnowaniem problemu po to by nastepnie wziac sie za jego 'zwalczanie'

ZALOSNE

wiecie rynek biednych przesladowanych istot jest ograniczony. zydow i kolorowych zaklepalo juz 'Nigdy Wiecej', pedalami zajal sie Biedron, zeszloroczna odyseja brudasow z Inicjatywy Uczniowskiej podpowiedziala kolejnemu hochsztaplerowi, ze moze tu jakis grosz lezec, wiec nalezy sie zawodowo zajac stworzeniem i pielegnowaniem problemu po to by nastepnie wziac sie za jego 'zwalczanie'

ZALOSNE


Bez kitu, jak sie jest bialym mezczyzna i nie ma sie zadnych wiekszych wad/odchylen ( ) zycie jest przegwizdane

Koval et consortes - badzmy powaznie, gdyby prace domowe nie byly obowiazkowe, to nikt by ich nie rozwiazywal, bo 8,10,12 etc. letnie dzieciaki po prostu tego nie robia... uwazam ze prace domowe to jedno w wygodnych i uzytecznych narzedzi sprawdzania wiedzy ucznia, pomyslodawce pomyslu i popierajacych ten absurd = pod sciane

Pzdr.
Ech, ja w szkole z zasady nie odrabiałem prac domowych, raz że z przekory a dwa, że po 8h w szkole miałem od chuja ciekawszych rzeczy do zrobienia. Z tym, że raz - potrafiłem podjąć z nauczycielem dyskusję i wytłumaczyć mu, czemu tych prac nie odrabiam, dwa - gdy to było coś grubszego typu analiza czy inna praca, to ją pisałem chętnie i z przyjemnością, trzy - wyrwany "karnie" do odpowiedzi umiałem odpowiedzieć gładko i bez stresów. Fakt jest faktem - jak nauczyciel nie umie przekazać wiedzy to gnębi uczniów gigantycznymi pracami domowymi. Ale - gdy uczeń jest inteligentny, to umie sobie z tym poradzić nawet i bez uciekania się do mitycznych "rzeczników". Wystarczy naprawdę IQ nieco powyżej statystycznego murzyna i umiejętność zapamiętywania z lekcji. Swoją drogą - w liceum nie prowadziłem również żadnych zeszytów przedmiotowych. Miałem jeden zeszyt, podpisany "Zeszyt Do Liceum" gdzie notowałem różne pierdoły. Mam tak nieczytelny charakter pisma, że sam niezbyt sobie radzę z tym, co notuję gdy się spieszę. Ale też zamiast zasłaniać się papierami na dysgrafię (a mam takie - głównie do matury były mi potrzebne) pracowałem nad pamięcią.
Nie ma o czym dyskutować nawet - w normalnej szkole nauczyciel decydowałby jakich narzędzi używać, a jakiś patałach, któremu nie podobałyby się prace domowe posłałby swoje dziecko do szkoły, w której się ich nie zadaje.

Pijaną nauczycielkę zatrzymał w warszawskim gimnazjum patrol szkolny Straży Miejskiej - informuje tvn24.pl.
W Gimnazjum numer 44 Straż Miejska zatrzymała jeszcze dwóch pijanych szesnastolatków. Badanie alkomatem wykazało u nich 0,2 i 0,3 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Chłopcy zeznali na policji, że pili alkohol razem z nauczycielką - dowiaduje się nieoficjalnie tvn24.pl.
Nauczycielka podczas lekcji "źle się poczuła" i wyszła, po czym zasłabła w łazience. Po przewiezieniu kobiety do izby wytrzeźwień okazało się, że miała 4,4 promila alkoholu - przynajmniej tyle, bowiem alkomat miał za niską skalę, by wykazać więcej.
- Można powiedzieć, że pani Małogorzata zachowywała się trochę ja Bob Marley - powiedział jeden z uczniów serwisowi tvn24.pl.


Aha, specjalny bonus dla "tych, którzy nie mogą się oprzeć" - dodać numer gimnazjum i promile wykryte u nauczycielki

Aha, specjalny bonus dla "tych, którzy nie mogą się oprzeć" - dodać numer gimnazjum i promile wykryte u nauczycielki
48,4, przypadek?


48,4, przypadek?


Bingo! Absolutny
Tu racja że pomysł żałosny bo niby na lekcji jak jest 30 osób to z pewnością wszystkie zajma się słuchaniem skoro i tka nie będą mósiały nic robić. Wg. mnie edukację ogólna powinno sie kończyć w gimnazjum a w liceum wybierać sobie przedmioty bo jak ktos jest tępawym matematykiem który żeby sklecic 2 zdania potrzebuje 30 min. a trzaska zadania szybciej niż komputer to i tak i tak 3 lata nie zmienią go w normalnego ale za to bęidze mógł doskonalić swoje umiejętności a nie kiblowac z tego powdu że kontakty z ludźmi są dla niego trudne.ktoś z koleji dobrze pisze niech idzie w tym kierunku a nie śłęczy 5 godzin dziennie nad ścisłymi tylko po to zeby je zaliczyć a po tygodniu nie pamiętac tego zmarnowane 5 godzin i tyle.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.