ďťż
Studenci do nauki, punki do piór

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Nius wpadł mi w oko na punkserwisie, choć tam nie podają pewnych istotnych szczegółów, przykładowo terminu nadsyłania tekstu...

A zatem ciekawość wiedzie nas do źródła http://xenna.com.pl/aktua...adanie_188.html


Wydawnictwo Jirafa Roja ogłasza konkurs na opowiadanie, którego akcja rozgrywa się w punkowej scenerii. Najlepsze teksty zostaną opublikowane w antologii, która planowana jest na koniec 2007 roku. Ogłoszenie wyników konkursu nastąpi 17 września. Prosimy o nadsyłanie tekstów w terminie do końca sierpnia 2007 w formie plików Word na adres: pawel@rynek-ksiazki.pl wraz z krótką informacją o autorze i adresem zwrotnym. Laureatów konkursu powiadomimy po ogłoszeniu werdyktu jury.

Regulamin konkursu: 1. Wysyłając opowiadanie na konkurs autor godzi się na jego jednorazową, nieodpłatną, publikację w antologii. 2. Prawa autorskie do opowiadania pozostają przy ich autorze, wydawca ma prawo wyłącznie do ich publikacji w formie antologii oraz wykorzystania w celach promocyjnych w materiałach udostępnianych w wersji elektronicznej w Internecie. 3. Wydawca zastrzega sobie prawo adiustacji i redakcji nadesłanych tekstów oraz dokonywania niezbędnych skrótów. 4. Każdy zamieszczonego w antologii opowiadania autor otrzyma bezpłatnie dwa egzemplarze wydanej książki. 5. Nadesłanie tekstu w odpowiedzi na ogłoszony konkurs jest równoznaczne z akceptacją regulaminu konkursu.


Mamy na forum zdolnych (lecz nieodkrytych) pisarzy, więc może to nie przejdzie bez odzewu Czasu jest sporo. Ewentualnie możemy wystartować grupowo jako CP DP - regulamin nie zabrania




nagroda bedzie moja!
Cieszę się, że zachęciłem zawodnika. Aszu - uchyl choć rąbka tajemnicy. O czym będzie? Ocenimy Twoje plany i bez kumoterstwa. Czy będzie o rzyganiu? Z pewnością będzie coś o rzyganiu. Sądzę że we wszystkich nadesłanych tekstach o tym będzie, ale poza tym panuje dowolność. Czy, przykładowo, napiszesz o punku młodym czy starym? A może młodym, który będzie stary. Czy opowiadanie da nam do zrozumienia, że wszystko (łącznie z punkiem) przemija, czy też będzie żarliwym manifestem wiary w pogląd przeciwny Śmiało!
ale obowiązkowo trzeba pamiętac o morale wynikającym z opowiastki, no i zastanowic się czy bohater bedzie pil nalewki czy jabole? a moze okaze się twardzielem pijącym dynks?


Bohater musi nosić anarchię na papie. Bo co to za punk bez anarchii? I bez papy?

Bohater musi nosić anarchię na papie. Bo co to za punk bez anarchii? I bez papy?

KutaSSo ?

Bo co to za punk bez anarchii? I bez papy?
no właśnie - co to za punk bez twarzy! twarz trzeba zachować! zawsze!
To tak Gombrowiczem zajechało Też myślę że pisząc trzeba się oprzeć na sprawdzonych wzorach.
Ja sam jako konserwa zastanawiałem się nad oparciem opowiadania o "Potop" Sienkiewicza (w bardzo przyspieszonym tempie).
Bohaterem byłby punk o ksywie Kmiot, który ze względu na chuligański i bezideowy tryb życia zostaje wykluczony ze sceny pozytywnej - porywająca scena solówki ze straight-edgem Włodkiem.
Jednakże w dalszym biegu wydarzeń, duchowo przeobrażony i pod zmienioną tożsamością, popełnia czyny bohaterskie w walce z podnoszącym głowę faszyzmem...
(Dla podkreślenia aluzji dałbym opowiadaniu tytuł Sienkiewiczowski pisany od tyłu.)
Moje opowiadanie nosi tytuł "Zakochałem się w kobiecie, która pije dynks".

On - pochodzi z dobrej rodziny, jest politycznie uświadomionym punkowym aktywistą; utożsamia się z ideą XXXXXXXXXXstraightXXXedgeXXXXXXXXXX.
Ona - reprezentuje nihilistyczną stronę pankroka: pije tani alkohol, zażywa narkotyki, daje dupy za paczkę fajek; pogrążona w pędzie ku samozniszczeniu, pewnego dnia poznaje Jego.

Towarzystwo Onej nie akceptuje jednak naszego bohatera; uważa go za niegodną uwagi pizdę. Co trzeba zrobić? Wkupić się w łaski wroga! Powoli poznajemy drugą stronę naszego bohatera, który używa różnych sposobów, by zdobyć upatrzoną sobie kobietę.

Proszę zwrócić uwagę na nawiązania do "Lalki" B. Prusa i twórczości zespołu Po Prostu.
A może coś nieco nowszego - siegnąć po klasykę kina.

Podążając tropem bohaterów rozdartych (tacy są najciekawsi), wziąć się za parafrazę filmu Wajdy i napisać "Człowieka z kleju".

Główną postacią akcji toczącej się w miasteczku Z. byłby niejaki Winkiel, podniszczony używkami skinhead z "trzeciego garnituru", rzucony przez los w okres konfrontacji między punkami a nazistami.

Przeżywając przypływ sympatii do abnegackiej subkultury "brudasów", czułby się jednocześnie coraz mniej komfortowo - pomiędzy młotem a kowadłem nieufności i obustronnych nacisków...

Wszystkie analogie nasuwają się gładko. Strajkująca stocznia byłaby oblężonym squatem. Szef złowieszczego Radiokomitetu - przywódcą lokalnego Combat 18.

Z kolei tytułowy "klej" podkreślałby zarówno destruktywność subkultur, jak i (symbolicznie) skazaną na porażkę próbę zażegnania konfliktu obu frakcji młodzieży antysystemowej.
a czymże byłaby taka powieść bez wroga w postaci bandy naziblekmetalowcow, ktorzy wieszaliby jezusa do góry nogami na zelaznych krzyzach?
gdybym pisał wybrał bym postać bardziej nietypową. może "punka domowego" nie ruszającego sie na krok z domu, alkocholika słuchającego non stop muzyki. Nakreślił bym skomplikowany obraz wewnetrznego buntu. Monolog wewnętrzny bochatera odkrywał by przed czytelnikiem kolejne fakty ktore doprowadziły owego "punka domowego" do obecnego stanu. Całośc była by utrzymana w onirycznym klimacie pijackiego monolgu.

"punka domowego" nie ruszającego sie na krok z domu, alkocholika słuchającego non stop muzyki. Nakreślił bym skomplikowany obraz wewnetrznego buntu. Monolog wewnętrzny bochatera odkrywał by przed czytelnikiem kolejne fakty ktore doprowadziły owego "punka domowego" do obecnego stanu
jak się jednak weźmiesz do pisania to do mogę ci co nieco podpowiedzieć
To może coś w duchu Kafki?


Kiedy punk K. po obudzeniu uruchomił komputer i usiłował zalogować się na punkserwisie, stwierdził że został zbanowany.

Albo podróż przez ponure labirynty wyjaśnień i egzegez - czy faszyści stoją za marlboro? Co znaczy "Orobl".

Skazana na porażkę próba zrozumienia BOJKOTÓW; wyprawa od działacza do scenersa, od Piszpunta do Jogurta.

Wprowadzenie do tematu pióra Wrotka http://www.conservativepu...ighlight=#80469
Może wymyślimy coś wspólnymi siłami? Niech każdy kto ma ochotę dopisze po jednym zdaniu. Ważne, żeby zachować logiczny ciąg zdarzeń i trzymać się literackiego języka. Ale jak na punkowe opowiadanie przystało, nie może zabraknąć paru niosących emocje wyrazów na "k" i "ch".
Zaczynam.

Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył 2 długo włosych lewaków, czytających Trybune Robotnicza. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Miało być po jednym zdaniu
lepiej dopisuj zamiast sie czepiać bo sie burdel robi z temacie
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył 2 długo włosych lewaków, czytających Trybune Robotnicza. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyśpieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń.

btw. uwzajcie co piszecie, gdzie trybuna robotnicza, a gdzie indymedia:)
jak na mój gust za bardzo odchodzimy od bohatera skręcając w polityke. sądziłem ze pujdziemy w strone mordobicia i zdobycia wiekszych fuduszy na piwo
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.
Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.

Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne.

no i mnie ubiegł
spierdalaj, namieszałeś!
sory, tak dlugo myslalem nad tym co napisac, ze nie widzialem twojego posta.
A tak bardzo chcialem dolozyc swoje 3 grosze do opowiadanka, yh,moze nastepnym razem dostane szanse wyrazic sie poetycko
to niech to ktoś zmoderuje i połączy - bo dwie wypowiedzi pominęłeś np. tak:

Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre. "Pójdzie łatwo", pomyślał.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre. "Pójdzie łatwo", pomyślał.

Na widok Jabłecznika, ten w koszulce Włochatego zaczął coś chować do skarpetek.
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

[serio piszac to zdarzylo mi sie popelnic kilka opowiadan, z ta drobna roznica, ze utrzymane byly w konwencji fantasy, ale zmiana swiata to zadnem problem, wiec jak widzisz vibo pisalem serio na poczatku. jesli tylko bede mial czas:D jak chcesz, moge zpdac jakies linki]
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić! [/i]

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie...
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić! [/i]

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
lol, chyba też napiszę bo pisać lubię. Narazie mam pomysł, żeby zrobić przeróbkę "rozdziobią nas kruki, wrony..." na "rozszarpią nas wściekłe psy" czyli punk i chwdp!
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić! [/i]

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
nie bedzie sie prosic zeby go mama do domu wpusciła, a bedzie sie prosic zeby go wpuscili na sklot?
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić! [/i]

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiat muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków.

nie offtopuj spierdalaj![/i]
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".

spierdalaj: nie zamierza się prosić, lecz ich przechytrzyć!
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
matko boska ludzie, piszcie jakos z sensem zeby to mialo rece i nogi. po ostatnim poscie conroya to juz juz naprawde zmieklem, bo nijak on nie pasuje do poprzednich...
A to ma być na poważnie i z sensem?
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP.
Niezmiernie zaskoczony Jabłecznik zaczął zastanawiać się skąd wzięły się latające strzykawki i lezące pod ścianą woreczki z boothaprenem.

masło maślane, koledzy

najpierw zróbcie sobie "szkic" jakiś, kręgosłup historii
wstep, kierunek rozwieniecia i zakonczenie musi byc (wam) znane na poczatku
inaczej wyjdzie gówno, które wlasnie wychodzi

masło maślane, koledzy

najpierw zróbcie sobie "szkic" jakiś, kręgosłup historii
wstep, kierunek rozwieniecia i zakonczenie musi byc (wam) znane na poczatku
inaczej wyjdzie gówno, które wlasnie wychodzi


Tee, Sienkiewicz... wsadź se w dupe ogień i miecz.
Nie masz nic do tematu=Twoja matka córka Chana
miłego srania
niektorzy jak sie wydaje podeszli do tematu zbyt spieci. no chyba ze w planach bylo stworzenie w tym topiku dziela pretendujacego do Nobla, to przepraszam
No, dosyć pierdolenia, trza się brać do roboty.

Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP.
Niezmiernie zaskoczony Jabłecznik zaczął zastanawiać się skąd wzięły się latające strzykawki i lezące pod ścianą woreczki z butaprenem. Zamyślił się tak, że nie zauważył jak kapela przestała grać i z transu wyrwał go dopiero okrzyk "O, patrzcie, jeszcze jedna kurwa się uchowała.".
[quote="aszu"]Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP.
Niezmiernie zaskoczony Jabłecznik zaczął zastanawiać się skąd wzięły się latające strzykawki i lezące pod ścianą woreczki z boothaprenem.
Cóż to za chujowy dzień, pomyślał, przydało by się coś poruchać, pomyślał Jabłecznik łobuzersko łypiąc na dupsko Błękita
Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP.
Niezmiernie zaskoczony Jabłecznik zaczął zastanawiać się skąd wzięły się latające strzykawki i lezące pod ścianą woreczki z boothaprenem.
Cóż to za chujowy dzień, pomyślał, przydało by się coś poruchać, pomyślał Jabłecznik łobuzersko łypiąc na dupsko Błękita
Zamyślił się tak, że nie zauważył jak kapela przestała grać i z transu wyrwał go dopiero okrzyk "O, patrzcie, jeszcze jedna kurwa się uchowała."
- Mam tylko niecałe 4pln - zmartwił się Jabłecznik, myśląc, ze okrzyk skierowany był w stronę Błękitu.

musiałem skompilować kaszę i t.r`a
[quote="aszu"]Jabłecznik sprawdził kieszenie i stwierdziwszy, że jest w posiadaniu jedynie 3 złotych, 74 groszy, dwóch żyletek oraz kawałka sznurka, wstał z parkowej ławki.
Przechodząc przez park zauważył dwóch długowłosych lewaków, czytających Trybunę Robotniczą. Niczym nie speszony Jabłecznik, po naostrzeniu żyletek i zrobieniu dziesięciu pompek dla rozgrzewki ruszył w strone kudłaczy w celu wytłumaczenia im że ich poglądy są mylne. Jeden z nich widząc na kurtce Jabłecznika napis "nazi punk is ok" wyzwał go od faszystowskiej świni.
Jabłecznik przyspieszył kroku i zaczął obmyślać plan zemsty. Postanowił najpierw pójść do papierniczego, aby nabyć materiały niezbędne do skonstruowania piramidy do ostrzenia żyletek.

Gdy włóczył się w poszukiwaniu otwartego sklepu, podekscytowani sukcesem długopiórzy zamieszczali już opis akcji na Indymediach. "Antifa znowu górą", brzmiał krzepki tytuł niusa, który - bądźmy uczciwi - ubarwiał trochę niedawny incydent.
Zdarzeniem zainteresowała się posłanka Pitera oraz niezalezny działacz Robert Biedroń. Postanowił zrobić na niego zasadzkę. Zakradł się od tyłu, kiedy Jabłecznik przechodził przez ciemny park. Nie przewidział jednak, że nasz kochany bohater nosi żyletki w tylnej kieszeni. Tak zakończyła się kariera wielkiego antyfaszysty, ale Jabłecznik dalej nie miał na wino.

Wysiłek fizyczny sprawił ze zaschło mu w gardle, w związku z czym Jabłecznik zdecydował się na desperacki krok - pójdzie sępić!

Pierwszymi osobami, jakie napotkał na swej drodze, była grupa młodych punków w koszulkach Włochatego i Farben Lehre.
- Pójdzie łatwo, pomyślał. - Gdy pokaze się na Chmielnej w takiej konfekcji, ktoś na pewno rzuci mi kilka groszy!

Tyle, że na Chmielnej nie spotkał nikogo, komu do gustu przypadłaby koszulka Włochatego, a jedynie swoich kumpli, którzy widząc jego koszulkę zbrechtali go okrutnie i powiedzieli, że z frajerstwem pić nie będą. Jabłecznik po stracie kumpli i przy coraz bardziej doskwierającym pragnieniu postanowił poszukać nowych kumpli, tym razem na skłocie. Gdy tylko zapukał do drzwi, rzuciło sie na niego 10 antyfaszystów machajacych pałkami, nie chciał zostać zgwałcony wiec uciekł do domu.
Podczas ucieczki przypomniał sobie, że go stara ostatnio z chaty wyjebała, a Jabłecznik swój honor ma i nie będzie się prosić. Zrobił sobie limo pod okiem dla niepoznaki i podjął kolejną próbę dostania się na skłot.
Ubrany w zarekwirowaną kilka godzin wcześniej koszulkę Włochatego i własnoręcznie zrobioną markerem naszywkę "Bomby zamiast muzyki" skierował swe kroki do oficjalnej siedziby panków. Nim zdążył przestąpić próg, latająca strzykawka świsnęła mu koło ucha, ale po chwili wahania dziarsko wkroczył do przybytku rozpusty krzycząc "PIS LOF I KUKURYKU".
Dobiegły go dźwięki muzyki - w pomieszczeniu odbywał się koncert. Z początku myślał, że to Włochaty, ale gdy zauważył że wszyscy pod sceną są łysi i rozpoznał tekst "Rudolf Hess! Ostatni płomień zgasł!", wiedział, że nie jest dobrze.
Zamiast pójść na skłot trafił na zgrupowanie NOP, na ktorym były równiez konserwatywne panki z CP/DP.
Niezmiernie zaskoczony Jabłecznik zaczął zastanawiać się skąd wzięły się latające strzykawki i lezące pod ścianą woreczki z boothaprenem.
Cóż to za chujowy dzień, pomyślał, przydało by się coś poruchać, pomyślał Jabłecznik łobuzersko łypiąc na dupsko Błękita
Zamyślił się tak, że nie zauważył jak kapela przestała grać i z transu wyrwał go dopiero okrzyk "O, patrzcie, jeszcze jedna kurwa się uchowała."
- Mam tylko niecałe 4pln - zmartwił się Jabłecznik, myśląc, ze okrzyk skierowany był w stronę Błękitu. Nie ma chuja, przynajmniej(pomyślał) mu palec w dupę wsadzę. Jak szaleć to szaleć...

/quote]
poczem zaczął biec w stronę tłumu, mając na widoku błekita coby wsadzić mu pewną część ciała
tego sie po prostu czytac nie da
po pijaku, bo po pijaku, ale z dobrą radą, a tu chłopcy jakies fantazje swoje ujawniają, o zgrozo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.