|
Rodziców może być kilku.. |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
Środa, 3 stycznia 2007
Sąd: dziecko może mieć dwie mamy i jednego tatę
Pięcioletni kanadyjski chłopczyk może mieć dwie mamy i jednego tatę - uznał sąd apelacyjny prowincji Ontario w precedensowym orzeczeniu, na nowo definiującym prawa w związkach homoseksualnych.
Zgodnie z opublikowanym w tym tygodniu orzeczeniem, partnerka biologicznej matki chłopca może być uznana za trzecie z rodziców. Biologiczny ojciec jest przyjacielem obu pań żyjących w lesbijskim związku i czynnie uczestniczy w wychowaniu syna.
Małżeństwa osób tej samej płci są legalne w Ontario od 2003 roku, a w całej Kanadzie od 2005 roku. (bart)
Przypomina mi się dyskusja w komentarzach na blogu cp/dp w notce z piosenką o dwóch tatusiach. Ktoś tam używał w dyskusji o małżeństwach homoseksualnych argumentu o małżeństwach kilku osób i rodzinie składającej się z kilkorga rodziców i dziecka. Świat idzie do przodu w oszałamiającym tempie,nie ma co To jest niebezpieczny precedens
chujnia, ale lepsze to chyba, niż dwie mamy po prostu, dziecko będzie miało przynajmniej jakiś męski wzorzec w rodzinie, czy raczej "rodzinie"
O to chodzi,że stąd już tylko krok do dwóch mam i dwóch tatusiów oraz innych kombinacji..
wiem, dlatego nie jestem entuzjastą wcale tego rozwiązania, wiem, do czego ono zmierza, ale rozpatrując je TYLKO na tym konkretnym etapie, uważam jak wyżej.
To smutne ale decyzja sądu jest po prostu formalnym uznaniem istniejących sytuacji. W tych chorych krajach pełno jest takich właśnie "postmodernistycznych" rodzin.
to wszystko doprowadzi do tego ze cos takiego jak "rodzina" czy tez "malzenstwo" przestana istniec wogole
O to chodzi,że stąd już tylko krok do dwóch mam i dwóch tatusiów oraz innych kombinacji..
Z Forum młodych socjalistów:
Osobiście uważam np., że dobrym wychowawczo i społecznie modelem rodziny jest ten nazywany "2 + 2", kiedy dwie pary - gejowska i lesbijska - decydują się na spłodzenie (sztuczne bądź naturalne) dziecka i jego wspólne wychowywanie. Wtedy ma ono podwójną rodzicielską miłość - dwie mamy i dwóch ojców... Jestem też zwolennikiem małżeństw jednopłciowych z prawem do adopcji.
2+2 juz jest w planie ; ]
[ Dodano: 04-01-2007, 10:49 ]
chujnia, ale lepsze to chyba, niż dwie mamy po prostu, dziecko będzie miało przynajmniej jakiś męski wzorzec w rodzinie, czy raczej "rodzinie"
Dla mnie to jest bardzo marna pociecha. Dziecko w takim modelu musi mieć konkretną siekę w głowie, kiedy zacznie zadawać pytania o to kto jest jego prawdziwym rodzicem. Ma owszem "tatę", ale która "mama" go urodziła? I kim w zasadzie jest dla niego ta druga "mama"? Nie znam się na psychologii dziecięcej, ale szkoda mi takiego dzieciaka, bo musi mieć w takiej sytuacji niezły mentlik w głowie.
Postęp, proszę państwa, postęp! Jutro najmodniejszym modelem rodziny będzie czternastu tatusiów i osiemnaście mamuś!
Lewakom do pełni szczęscia brakuje tylko klonowania zarodków i mozliwości tworzenia nowego zycia ludzkiego, wtedy rodzina bedzie całkowicie zbędna gdyż ludzie będą hodowani. Nie będzie rodziny tylko kolektywistyczne społeczeństwo a kazdy będzie mama i tata
To będzie nowy lepszy świat ;-)
Postęp, proszę państwa, postęp! Jutro najmodniejszym modelem rodziny będzie czternastu tatusiów i osiemnaście mamuś! osiemnaście? a nie osiemdziesiąt osiem?
osiemnaście? a nie osiemdziesiąt osiem? Słuszna uwaga. Jeszcze szybszy postęp nikomu nie zaszkodzi.
ja proponuję taki model rodziny: 1 tatuś, 8 mam - a tatusiami mogą być tylko męscy użytkownicy forum i niech mi ktoś powie że to nie postęp
Takie dziecko będzie miało porytą banię do końca życia Jedyne słuszne rozwiązanie to znaleźć takiemu dziecku dom zastępczy a rodziców wysłać do iraq jako żywe tarcze dla naszych wojaków
no coz ja bym to nazwała "powrót do korzeni" zycie w stadzie, wzajemne iskanie się itd.
ja proponuję taki model rodziny: 1 tatuś, 8 mam - a tatusiami mogą być tylko męscy użytkownicy forum i niech mi ktoś powie że to nie postęp za bigamie to pojdziesz do pierdla
agnos chyba predzej poligamię
no coz ja bym to nazwała "powrót do korzeni" zycie w stadzie, wzajemne iskanie się itd.
Bez jaj, ale w tym co mówisz jest mnóstwo prawdy, własciwie małzenstwo i rodzina jest czymś co powstało w sposób naturalny, jest jakby udoskonaloną formą związków wykształconą przez ewolucje, dlatego na niej oparte jest/było zycie społeczeństwa co pozwalało między innymi naszej cywilizacji na to co osiągneliśmy, wszlkie inne formy związków, nie są alternatywami gdyż są tworem sztucznym, ewentualnie w pewien sposób "Egzotycznym" na którym nie można zbudować silnego państwa(są teorie ekonomiczne które dla któych oczywiste jest że silna rodzina to pręzna i dobrze rozwijająca się gospodarka). Natomiast rozkład rodziny, poprzez tworzenie "Alternatyw" i odbieranie jej zadań na rzecz państwa jest jakby powrotem do Promiskuityzmu gdyż większa uwage zwraca się na doznaniach erotycznych ludzi w nich wystepujacych. Ja uważam, ze coś jest "Alternatywą" jeśli może w Pełni zastąpić obecny dminujący stan rzeczy, w zależnosci od tego co to by nie było, np alternatywną dla wypicia kawy na sniadanie może być herbata. Ale czy można np jako wzór podawać forme związku 2+1 ? Czy taki model "małżeństwa" mógłby zastąpić 1+1 ? Powstały by jakieś ksiązki i programy edukacyjne dla 2+1 ? Według mnie, były by z tym duże problemy a w swamych związkach dochodizło by do konfliktów(dziecko od małego preferowałoby jedną mame a drugą miało gdzieś) Wiadomo że gejowska para to już jest hardcor po całości o kórym nawet nie ma co mówić. Oczywiście można mówić że małżenstwo europejskie (1facet+1 kobieta) może być zastąpione przez poligamiczne, ale powiedzmy sobie szczerze, my nie uznamy poligamii ze względu na tradycje europy a feministki ze względu na patriarchalną strutkure związku (2 lub więcej kobiet podległe mężczyźnie)
Skoro kobiety i mężczyźni rodzą się w stosunku (mniej więcej) 1:1, to widocznie natura miała w tym jakiś cel. Byłby to bowiem przypadek? Nie sądzę, a z kolei związki typu 2:2 byłyby właśnie konfliktogenne, choćby w łatwej do wyobrażenia sytuacji jak dwóch tatusiów chce z mamusią A, a z mamusią B - żaden
Do tego dochodzi kwestia 16 teściów (4*4) no i PRZEDE WSZYSTKIM mniejszej spoistości tej rodziny - ona by się "nie zlepiła" genetycznie, bo można być biologicznym dzieckiem tylko dwóch osób a nie trzech czy czterech
Więc znowu konflikty, wyobraźcie sobie choćby spory majątkowe, rozwodowe itp.
W związku z czym te komuny i tak przeobraziłyby się coś w rodzaju klanów (albo "lig rodzin" ), co akurat jest zupełnie tradycyjne, a wręcz prymitywne, więc trudno orzec czy postępowcom tak bardzo by się podobało
nawet najwięszy postępowiec strzela focha jak mu najlepszy kolega panienkę wyrucha...stąd te wszystkie rozważania traktuje jako czysto akademickie
tak sobie czytam i przypomnial mi sie program tv z przed kilku lat , dotyczyl on jakiejs hipisowskiej komuny jakich wiele bylo w latach 70tych w zachodniej europie. ta byla o tyle orginalna ze mieszkancy jej za swoj cel nie wyznaczyli sobie jedzenia produktow sojowych tylko stworzenie spolecznosci ktorej glownym celem i sila przetrwania byl sex. komuna liczyla sobie kilkudziesieciu stalych mieszkancow , byli oni dotowani przez zbzikowanych milionerow (pokazne kwoty wplywaly na konta w zamian za mozliwosc wspolnego baraszkowania), warunkiem zycia w komunie byl sex, codziennie z innym partnerem i nigdy nie mozna bylo odmowic. sielanka trwala kilkanascie lat , do czasu gdy pierwsze pokolenie dzieci urodzonych w komunie nie osiagnelo dojrzalosci plciowej. otoz okazalo sie ze mezczyzni zaczeli preferowac cielecinki a dotychczasowe partnerki poszly w odstawke stajac sie nieatrakcyjne. nikogo nie obchodzilo ze byc moze ktos wlasnie rznie swoja corke , caly czas obowiazywalo prawo zakazujace odmowy sexu. w koncu kobiety sie zbuntowaly zabraly dzieciarnie i uciekly. do tej pory niektorzy ex mieszkancy prubuja ustalic ojcostwa co jest w tym wypadku cholernie trudne i kosztowne bo oprocz stalych kandydatow na ojcow na farmie zawsze bylo pelno od jebliwych kasiastych gosci.
ponoć taką komunę stworzyła w Polsce samoobrona....stąd też problemy z ustaleniem ojcostwa córki anety krawczyk
tak sobie czytam i przypomnial mi sie program tv z przed kilku lat , dotyczyl on jakiejs hipisowskiej komuny jakich wiele bylo w latach 70tych w zachodniej europie. ta byla o tyle orginalna ze mieszkancy jej za swoj cel nie wyznaczyli sobie jedzenia produktow sojowych tylko stworzenie spolecznosci ktorej glownym celem i sila przetrwania byl sex. komuna liczyla sobie kilkudziesieciu stalych mieszkancow , byli oni dotowani przez zbzikowanych milionerow (pokazne kwoty wplywaly na konta w zamian za mozliwosc wspolnego baraszkowania), warunkiem zycia w komunie byl sex, codziennie z innym partnerem i nigdy nie mozna bylo odmowic. sielanka trwala kilkanascie lat , do czasu gdy pierwsze pokolenie dzieci urodzonych w komunie nie osiagnelo dojrzalosci plciowej. otoz okazalo sie ze mezczyzni zaczeli preferowac cielecinki a dotychczasowe partnerki poszly w odstawke stajac sie nieatrakcyjne. nikogo nie obchodzilo ze byc moze ktos wlasnie rznie swoja corke , caly czas obowiazywalo prawo zakazujace odmowy sexu. w koncu kobiety sie zbuntowaly zabraly dzieciarnie i uciekly. do tej pory niektorzy ex mieszkancy prubuja ustalic ojcostwa co jest w tym wypadku cholernie trudne i kosztowne bo oprocz stalych kandydatow na ojcow na farmie zawsze bylo pelno od jebliwych kasiastych gosci.
i od tej pory powstały dzieci do których mokt się nie przyznaje....
Panowie po co te bulwersacje juz w XVIII w. markiz de Sade mial takie wizje, tez się kazdy z kazdym ruchal i kazdy mial w dupie czy to córka, babcia, syn czy może zagubiona owieczka lub ksiądz (aby pobudzic wyobraznie proponuje np. "120 dni sodomy" mila lektura na dlugie zimowe wieczory )
Rodzina do góry nogami
"Wysokie Obcasy" nr 1, 6 stycznia 2007 "Jasiek jest synem Zosi i moim" - zwierza się bohaterka obszernego reportażu, który ukazał się w ostatnim numerze "Wysokich Obcasów", kobiecego dodatku do "Gazety Wyborczej". Pierwszy raz w Polsce poważna gazeta zajęła się niedwuznaczną w wymowie promocją eksperymentalnego modelu rodziny. Już sam tytuł nie zostawia wątpliwości: "Dwie mamy Jasia. Lesbijki zakładają rodzinę".
Redaktorzy pisma uznali temat za tak ważny, że aż poświęcili mu okładkę. Reportaż w detalach opisuje burzliwe koleje losu dwóch pań, które postanowiły: "Razem stworzą rodzinę, będą ze sobą do końca życia". Te słowa wybito większą czcionką, żeby przypadkiem nie umknęły niczyjej uwadze. Trudności się piętrzą, ale: "w końcu, to było jakoś po śmierci papieża, Bóg spłynął na ziemię i wszystko złożyło się w całość".
Czytelnikowi nie są oszczędzone nawet techniczne szczegóły sztucznego zapłodnienia w domowych warunkach, które pobrzmiewają jak instruktaż. Ewentualne kłopotydziecka kwitowane są stwierdzeniem: "inne dzieci też mają swoje problemy" i "jeżeli będzie ciężko, to zawsze możemy zmienić kraj zamieszkania". Bo największym utrapieniem jest niezrozumienie katolickiego społeczeństwa. Schemat opowieści do złudzenia przypomina podobne reportaże, które od kilku lat pojawiają się w zachodniej prasie. Tekstom towarzyszy zawsze to samo przesłanie: homoseksualne stadła to w gruncie rzeczy coś normalnego, czemu nie należy się dziwić i co trzeba zaakceptować. Dwa tygodnie temu "Rz" opisywała program dla dzieci w holenderskiej telewizji promujący takie rodziny. Wtedy wydawało się, że to egzotyka. Dziś widzimy, jak szybko przekraczane są kolejne granice i że pojęcie "rodzina" zaczyna być wywracane do góry nogami także i u nas.
Beata Zubowicz
--------------------------------------------------------------------------------
Joanna Najfeld, działaczka katolicka Koncern Agora specjalizuje się w społecznym oswajaniu kolejnych mniejszości. Nie bez przyczyny zarówno Agora, jak i "Gazeta Wyborcza" oraz Radio Tok FM zostali wyróżnieni przez Towarzystwo Ekonomiczne na rzecz Gejów i Lesbijek za skuteczną promocję homoseksualizmu w mediach.
W artykułach "Gazety" nie przeczytamy nigdy o dwóch lesbijkach z Johannesburga, które zakatowały na śmierć 4-letnie dziecko, bo nie chciało mówić "tatusiu" do kochanki swojej matki. Nie dowiemy się też o wielokrotnie wyższych wskaźnikach patologii, nałogów, autoagresji i przemocy wśród homoseksualistów, a szczególnie lesbijek.
W niektórych krajach efektem takiej propagandy jest swego rodzaju totalitaryzm. David Parker z Massachusetts został aresztowany, gdyż nie chciał, aby jego pięcioletni syn był zmuszany do zajęć z indoktrynacji homoseksualnej. W Polsce na szczęście lata komunistycznej dominacji wyczuliły nas na taką nowomowę.
Bogusław Sonik, prawnik, polityk, europoseł PO Reportaż zamieszczony w "Wysokich Obcasach" ma na celu zdobywanie zwolenników poglądu, że homoseksualna rodzina jest normą. To próba postawienia znaku równości między tradycyjną rodziną i rodziną stworzoną przez parę homoseksualną. To próba oderwania nas od kanonu wartości, w jakich się wychowaliśmy. Powielanie takich historii to krok w tym kierunku.
Jedynym sposobem przeciwstawienia się narzucaniu nam takiego modelu rodziny jest kontrofensywa ideowa, debata na temat wartości tkwiących w tradycyjnej rodzinie. Trzeba jednak rozegrać to mądrze, aby na głośnym konflikcie nie zyskiwała mniejszość. Szkoły i Kościół powinny dbać o podtrzymywanie podstawowych wartości, by nie dopuścić do sytuacji, jaką mamy w niektórych krajach Europy, gdzie poprzez prawne usankcjonowanie związków homoseksualnych z możliwością adopcji takie pary przedstawiane są jako alternatywa wobec klasycznego modelu rodziny.
prof. Bogusław Wolniewicz, filozof, logik Związki homoseksualne są przejawem dewiacji, więc nie powinny być społecznie akceptowane. Problem jest tym bardziej poważny, gdy w takich związkach chce się wychowywać dziecko. W wypadku opisywanym przez "GW" jedna z kobiet jest matką dziecka i o tyle sprawa jest mniej drastyczna, niż gdybyśmy mieli do czynienia z dzieckiem adoptowanym. Sytuację można byłoby zaakceptować, gdyby jedna z kobiet była samotną matką, a jej partnerkę dziecko traktowało jak ciocię. Ale nie do przyjęcia jest, że te kobiety afiszują się ze swoją odmiennością! To dziecko kiedyś pójdzie do szkoły, gdzie będzie traktowane jak dziwoląg. Matka działa na szkodę dziecka. Prawnie nie możemy temu zaradzić, ale przynajmniej powinniśmy odnosić się do tego z dezaprobatą. Bo to nie nasza sprawa, co te kobiety robią między sobą, ale sytuacja dziecka to już problem społeczny.
Dariusz Karłowicz, filozof, prezes Fundacji św. Mikołaja Ten reportaż wpisuje się w program obyczajowej rewolucji prowadzonej dziś z dużym rozmachem w wielu krajach świata, także w Polsce - przez "Wysokie Obcasy" i "Gazetę Wyborczą". Pokazano nam harmonijnie funkcjonujący związek dwóch lesbijek wspólnie wychowujących dziecko. Tak idylliczny obraz homoseksualnego związku stanowić ma argument na rzecz społecznego eksperymentu, którego skutki mogą okazać się tragiczne.
Ten rewolucyjny eksperyment dotyczy bowiem prawa do adopcji dzieci przez pary homoseksualne. Jestem mu zdecydowanie przeciwny z wielu powodów - po pierwsze dlatego, że jego ofiarami mogą paść dzieci.
Naszą jedyną obroną przed taką szkodliwą propagandą jest uczciwe nazywanie rzeczy po imieniu.
Źródło: http://www.rzeczpospolita...strona_a_6.html
Zdrówka życzę
Rzepa to całkiem dobra gazeta widze.
zadałem se trud przeczytania tego artykułu w GW, doprawdy wzruszający, fascynuje mnie zwłaszcza postać Wojtka i jego rola w tej "rodzinie" http://kobieta.gazeta.pl/...as=13&startsz=x
Za 10 lat: Bo widzisz Jasiu, Twoim prawdziwym tatusiem jest pan którego poznałam na imprezie i który po pijaku spuścił się do termosu, dokładnie tego który druga mama wsadziła mi w cipkę.
Za 10 lat: Bo widzisz Jasiu, Twoim prawdziwym tatusiem jest pan którego poznałam na imprezie i który po pijaku spuścił się do termosu, dokładnie tego który druga mama wsadziła mi w cipkę.
o qrwa albo druga opcja: "to ten pan ktory walil sobie konia w kiblu pozniej pomagał mi wlozyc czopka dopochwowego bo bylam tak pijana ze nie moglam trafic, no i stalo sie.."
Bo widzisz Jasiu, Twoim prawdziwym tatusiem jest pan którego poznałam na imprezie i który po pijaku spuścił się do termosu, dokładnie tego który druga mama wsadziła mi w cipkę.
...to znaczy taki był plan. W praktyce mamusia nr 2 pomyliła termosy i zamiast tego właściwego wsadziła mi do cipki drugi z ryżem na słodko z budy od Wietnamczyków, a materiał od tatusia przez pomyłkę opchnęłyśmy na obiad. Cały eksperyment powinien teoretycznie spalić na panewce, ale o dziwo się udał! Co prawda jesteś trochę bardziej żółty niż przewidywałyśmy i masz psi ogonek, ale cel został osiągnięty.
Zdrówka życzę
ta 'maria' z tego art jest niezła....paru facetów...mąż ..dwoje dzieci....zdradza męża z studentką....potem mąż ją zdradza....potem wylądowała w łózku z mężem i jego babą...potem wiele romansów...potem związek z kobietą
skończy na waleniu się z burkiem sąsiada
[ Dodano: 09-01-2007, 19:20 ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|