|
Polski Instytut Sztuki Filmowej |
WIEŻA WIDOKOWA JAGODA
PIERWSZE PÓ£ ROKU DZIA£ANIA POLSKIEGO INSTYTUTU SZTUKI FILMOWEJ TO WY¦CIG PO KASÊ NA NIEZBYT JASNYCH ZASADACH.
Kiedy 30 czerwca 2005 roku Sejm, po 18 miesi±cach dyskusji, nareszcie uchwali³ Ustawê o kinematografii, polscy filmowcy mogli - wzorem premiera Marcinkiewicza - zawo³aæ: ''Yes, yes, yes!''. Widzowie równie¿ wyrazili zadowolenie: uchwalenia Ustawy zosta³o wskazane przez czytelników ''Filmu'' jako wydarzenie roku w ostatniej edycji plebiscytu Z³ote Kaczki. Ustawa powo³a³a do ¿ycia Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF), na rzecz którego w³a¶ciciele kin, firm dystrybucyjnych i stacji telewizyjnych musz± przekazywaæ 1,5 proc. swoich dochodów. Te wp³aty stanowi± bud¿et Instytutu: oko³o sto milionów z³otych rocznie. Na filmy, scenariusze, dofinansowywanie kin, dystrybucjê, festiwale i archiwizowanie polskich filmów. To jeszcze nie wszystko. Powo³anie Instytutu, przy za³o¿eniu, ¿e czê¶ci± z tych stu milionów zasilimy kino europejskie, daje nam mo¿liwo¶æ korzystania z funduszy zbieranych na kinematografiê narodow± w innych krajach UE. Bo w wiêkszo¶ci europejskich krajów taki system istnieje od dawna, tylko wp³aty na tamtejsze instytuty s± wiêksze. Na dowódcê tego przedsiêwziêcia na piêæ lat wybrano by³± wiceminister kultury, Agnieszkê Odorowicz, wspó³autorkê Ustawy oraz osobê, która jak lew walczy³a o ni± w Sejmie. Jak sama mówi, musia³a zostaæ szefem Instytutu, bo nie mo¿na by³o znale¼æ innego kandydata na to stanowisko! Instytut ruszy³ pod koniec 2006 roku, a pierwsze miesi±ce jego dzia³ania pokaza³y, ¿e nie obêdzie siê tutaj bez k³opotów. Najwiêksze problemy to wewnêtrzna struktura instytucji, system ocen oparty na t³umie ekspertów i wci±¿ niejasne cele.
JEDENASTU SPRAWIEDLIWYCH
Dyrektor Odorowicz jest osobi¶cie odpowiedzialna za to, jak Instytut wp³ynie na kondycjê polskiej kinematografii. Ale istnieje tak¿e Rada o trzyletniej kadencji, która ma trochê uprawnieñ rady nadzorczej (mo¿e skierowaæ do ministra kultury wniosek o odwo³anie dyrektora Instytutu), a trochê programowej (okre¶la ramy finansowe poszczególnych programów operacyjnych i kierunki dzia³ania). Minister kultury powo³a³ do niej osoby proponowane przez ¶rodowiska twórcze zwi±zane z kinematografi±. W Radzie zasiad³o 11 osób: Jacek Bromski (przewodnicz±cy, re¿yser), Beata Chlebowska-Olech (dziennikarka), Krzysztof Gierat, profesor Wies³aw Godzic, Roman Gutek (szef Gutek Film), Janusz Kijowski, Micha³ Kwieciñski (producent), Dominique Lasage, Juliusz Machulski (re¿yser), W³odzimierz Niderhaus (dyrektor WFDiF) i Marek Trojak. Co trudne do wyt³umaczenia, nie znalaz³ siê w niej ¿aden aktywny zawodowo krytyk filmowy. ''Pierwszej Radzie powierzamy obowi±zki zwi±zane z kreacj± wizerunku nowego Instytutu'' - mówi³ ówczesny minister D±browski, powo³uj±c Radê. Jej cz³onkowie pu¶cili s³owa ministra mimo uszu i ci z nich, którzy s± re¿yserami lub producentami, natychmiast z³o¿yli wnioski o dofinansowanie swoich projektów. W efekcie przewodnicz±cy Rady Jacek Bromski otrzyma³ 200 tysiêcy z³ na dystrybucjê filmu ''Kochankowie Roku Tygrysa'' w Chinach oraz 2 mln 400 tys. z³ na produkcjê filmu pod tytu³em ''Terminator'', który ma byæ kontynuacj± komedii ''U pana Boga za piecem''. Micha³ Kwieciñski bêdzie producentem filmu ''Post Mortem. Opowie¶æ katyñska'' Andrzeja Wajdy (6 mln z³ dotacji). W¶ród projektów, które zatwierdzono do dofinansowania, s± filmy produkowane przez Studio Zebra (w³a¶cicielami s± Machulski i Bromski) oraz Wytwórniê Filmów Dokumentalnych i Fabularnych (w Radzie zasiada jej dyrektor W³odzimierz Niderhaus). Jak twierdzi dyrektor Odorowicz, Juliusz Machulski nie dosta³ dotacji na swój projekt filmowy w pierwszym rozdaniu tylko dlatego, ¿e zabrak³o pieniêdzy. Na pewno dostanie w drugim. Jak cz³onkami Rady mog± byæ w wiêkszo¶ci beneficjenci dzia³ania Instytutu? Konflikt interesów jest tak ra¿±cy, ¿e zdumiewa niedostrzeganie go przez Agnieszkê Odorowicz. ''¿aden z cz³onków Rady nie zgodzi³by siê byæ nim, gdyby przez trzy lata nie móg³ realizowaæ w³asnych projektów'' - t³umaczy dyrektor. - Poza tym Rada wype³nia swoje zadania spo³ecznie. Oni nie oceniaj± projektów, nie s± ekspertami. Tylko zatwierdzaj± plan finansowy. Bardzo by³oby mi smutno, gdyby z powodu pracy w Radzie Juliusz Machulski nie móg³ zrobiæ filmu. A tak mamy w niej znakomitych specjalistów, którzy ciesz± siê szacunkiem w ¶rodowisku. I to tworzy pozycjê tego Instytutu''. To do¶æ krótkowzroczne. Bo je¶li ju¿ na pocz±tku Instytut wyrobi sobie opiniê miejsca, w którym za³atwiane s± dora¼ne interesy licz±cych siê postaci ze ¶wiata filmu, o szacunek bêdzie trudno, pozycja Instytutu nie bêdzie zbyt wysoka, a jego przysz³o¶æ - niepewna. Lepszym rozwi±zaniem by³oby mo¿e powo³anie rady z³o¿onej z fachowców niezaanga¿owanych w ¿adne projekty filmowe; wówczas jej cz³onkowie mogliby byæ przez Instytut zatrudniani. Zgadza siê z tym prof. Wies³aw Godzic, medioznawca, który zosta³ zg³oszony do Rady Instytutu przez TVN: "Grzech by³ na pocz±tku. Ustawa jest b³êdnie skonstruowana. Muszê powiedzieæ, ¿e sam niezbyt dobrze siê czujê w tej Radzie i niepokoj±ce wydaje mi siê, ¿e czynni zawodowo re¿yserzy sami sobie przyznaj± pieni±dze. Oni wszyscy siê dobrze znaj± i jest w tym jaki¶ fa³sz, kiedy przekonuj±, ¿e pieni±dze trzeba daæ re¿yserowi X, a re¿yserowi Y na pewno nie. Zawsze ma siê lepszych i gorszych kolegów".
EKSPERT, CZYLI T£UM
W±tpliwo¶ci wzbudza te¿ liczba powo³anych przez ministra ekspertów: 206 osób oceniaj±cych poszczególne projekty. W europejskich instytucjach tego typu ekspertów jest zazwyczaj kilku. Np. w Austrii piêciu, w Danii - trzech. Nazwiska duñskich ekspertów figuruj± na specjalnej tablicy umieszczonej w siedzibie tamtejszego instytutu, z której mo¿na siê dowiedzieæ, co w³a¶nie czytaj± oraz co ju¿ ocenili i jak. Mo¿na te¿ dowolnie wybraæ, do którego z nich skieruje siê wniosek. Potê¿na liczba ekspertów w naszym Instytucie nie s³u¿y niczemu innemu, jak tylko ca³kowitemu rozproszeniu odpowiedzialno¶ci. Mimo ¿e podczas oceniania projektu lista wylosowanych ekspertów jest jawna, jawne s± te¿ oceny (mo¿na je obejrzeæ w siedzibie Instytutu), dla opinii publicznej grono oceniaj±cych pozostaje 206-osobow± grup±, czyli nikim konkretnym. "W poprzednim systemie w Agencji Produkcji Filmowej by³o siedem czy osiem osób, które decydowa³y o ca³ej produkcji, oraz minister, który czêsto korzysta³ z uprawnieñ, by dofinansowywaæ filmy poza opini± ekspertów - twierdzi dyrektor Odorowicz. - To powodowa³o konflikty. Teraz ustawodawca wyra¼nie stwierdzi³, ¿e bez zapoznania siê z opiniami ekspertów dyrektor nie mo¿e podj±æ decyzji. Mo¿e podj±æ inn±, ale musi zapytaæ". Eksperci do komisji s± wybierani losowo (od trzech do piêciu osób) i musz± oceniæ siedem projektów filmów fabularnych lub dziesiêæ dokumentalnych. Raz wylosowani nie wracaj± ju¿ do puli, ka¿dy wiêc ocenia projekty tylko raz w roku. Sk±d pomys³, by by³o ich a¿ tylu? "W±ska grupa ekspertów zawsze budzi trudne pytanie, kto to ma byæ - t³umaczy Agnieszka Odorowicz. - Ustawa powstawa³a w chwili, gdy ¶rodowisko filmowe by³o w miarê pogodzone ze sob±, bo jednoczy³o siê wokó³ pewnej idei i chcia³o uczestniczyæ w procesie decyzyjnym. Oczywi¶cie, mogli¶my wybraæ 5 - 7 ekspertów i sk³óciæ to ¶rodowisko". Ale pomys³, by w proces decydowania o polskiej kinematografii zaanga¿owaæ prawie ca³e ¶rodowisko filmowe, jest utopijny. "Pozorny nadmiar demokracji mo¿e spowodowaæ tylko chaos - twierdzi prof. Wies³aw Godzic. - W takiej sytuacji nie ma mo¿liwo¶ci stworzenia spójnych kryteriów oceny, a ich brak sprzyja niedobrej atmosferze - podzia³om na swoich i obcych, dezynwolturze, koteriom". "Liczba ekspertów na pewno bêdzie siê zmniejszaæ - przekonuje Odorowicz - Ju¿ po pierwszych ocenach okaza³o siê, ¿e niektórzy siê do tego nie nadaj±. Na przyk³ad dostajê kartê ocen od eksperta i w miejscu, w którym trzeba dokonaæ oceny producenta projektu, jeden z lepszych polskich producentów, Micha³ Kwieciñski z Akson Studio, na 15 punktów dostaje 5. Albo do¶wiadczony re¿yser Maciej Wojtyszko dostaje od m³odego re¿ysera zero punktów w ka¿dej kategorii. No i co z tym zrobiæ?". Bo do¶æ zaskakuj±cym elementem oceny projektu sk³adanego do Instytutu przez filmowców jest fakt, ¿e eksperci oceniaj± nie tylko zawarto¶æ merytoryczn± projektu - jego spójno¶æ, potencja³ czy walory artystyczne - ale tak¿e producenta, ca³y wniosek, który sk³ada siê z wielu dokumentów, poprawno¶æ skonstruowania bud¿etu. Sami eksperci twierdz±, ¿e maj± prawo siê na tym nie znaæ.
JAKICH CHCEMY FILMÓW?
Jedn± z niepokoj±cych s³abo¶ci Instytutu jest brak jasno sformu³owanej filozofii. Nie wiadomo, czy powsta³, by wspieraæ rozwój polskiego filmu, czy te¿ po to, by ratowaæ polski przemys³ filmowy. Nie zosta³y jednoznacznie sformu³owane kryteria, wedle których wybiera siê spo¶ród dobrze ocenianych projektów - pieniêdzy nie ma tyle, aby starczy³o na wszystkie. Dlaczego podczas pierwszego rozdania pieni±dze dosta³ projekt Jacka Bromskiego, a dobrze oceniany projekt Konrada Niewolskiego przesuniêto na nastêpn± sesjê? A ponadto: czy bêdziemy realizowaæ kino artystyczne czy komercyjne? Zaraz nasuwa siê te¿ pytanie: czy kino komercyjne potrzebuje wsparcia Instytutu? "Mam wra¿enie, ¿e nikt mnie nie s³ucha - odpowiada Agnieszka Odorowicz. - Jak mówi³am, ¿e chcê filmów dla widza, to wszyscy chyba my¶leli, ¿e ¿artujê albo ¿e to s± bana³y dla mediów. Tymczasem ja powtarzam - mnie interesuj± dobre filmy dla widza. A nie artystyczne dokonania, które nie znajd± dystrybutora, jak czê¶æ filmów z zesz³ego roku. Gdybym uwa¿a³a inaczej, nie mia³abym odwagi moralnej, by d±¿yæ do na³o¿enia tego podatku na dystrybutorów, kiniarzy i stacje telewizyjne. Filmy dla widza siê zwróc±, Instytut dostanie pieni±dze z powrotem i bêdzie móg³ przeznaczyæ je na kolejne filmy. Te artystyczne nigdy siê nie zwróc±, co - oczywi¶cie - nie znaczy, ¿e nie nale¿y ich krêciæ". Zgodnie z statutem PISF producenci filmów, które "wyjd± na plus", zwróc± pieni±dze przyznane im przez Instytut. Ale czy na tym najbardziej zale¿a³o tym, którzy popierali powstanie tej instytucji? "To jest zasadnicze pytanie, czy Instytut ma zarabiaæ? Ten sam problem jest z telewizj± publiczn±. Takie instytucje nie zosta³y powo³ane do robienia interesów, ale by spe³niaæ misjê - twierdzi prof. Godzic. - A tak mamy instytucjê dbaj±c± przede wszystkim o interes producentów". Byæ mo¿e wyj¶ciem by³oby jasne zdefiniowanie tego, jaki cel ma Instytut i okre¶lenie, jak± czê¶æ bud¿etu przeznaczamy na produkcje komercyjne, a jak± na ambitne filmy. "To nada³oby Instytutowi charakter i w jasny sposób okre¶li³o jego funkcjê. Proporcje 70 % na filmy ambitne i 30 % na komercyjne wydaj± siê najbardziej w³a¶ciwe" - przekonuje prof. Godzic. W podobny sposób znaczenie Instytutu t³umaczy³ Andrzej Wajda, który zaanga¿owa³ siê w kampaniê na rzecz jego powstania. Agnieszka Odorowicz postrzega funkcjê Instytutu inaczej: "Mamy film >>Francuski numer<<, który obejrza³o 350 tys. widzów, i filmy artystyczne, na które pójdzie 5 tys. widzów. I jak pani wyt³umaczy opinii publicznej fakt, ¿e da³a pani 100 tys. z³ na film, który zobaczy³o tylko 5 tys. osób?". Profesor Wies³aw Godzic proponuje inne rozwi±zanie: "Instytut, zamiast anga¿owaæ siê w finansowanie promocji poszczególnych filmów powinien zorganizowaæ du¿± kampaniê na rzecz upowszechniania kultury filmowej, edukacji oraz ogl±dania filmów w ogóle".
SYNDROM POMIDORA
"Czêsto s³yszê od re¿yserów: >>Po co nam koprodukcje, róbmy swoje historie dla polskiej publiczno¶ci, nie ma co ¶cigaæ siê ze ¶wiatem<< - mówi wicedyrektor PISF: Dorota Paciarelli, która w Instytucie zajmuje siê koprodukcjami i wspó³prac± z zagranic±. - Ale oni nie zauwa¿aj± istotnego elementu wspó³czesnego rynku filmowego. Od momentu, kiedy film jest w kinach, w naturalny sposób znajduje siê w sytuacji porównania z filmami ¶wiatowymi, konkuruje o tego samego widza". Istnienie Instytutu daje polskim twórc± szansê na realizacjê filmów w koprodukcji ze ¶wiatowymi kinematografiami, ale te¿ zgodnie z Dekretem o Koprodukcjach Europejskich o dofinansowanie od polskiego Instytutu mog± ubiegaæ siê zagraniczni twórcy. "Jednak ustalili¶my pewne zasady, które je nazywam >>walk± z syndromem pomidora holenderskiego<< - mówi Dorota Paciarelli. - Chcemy chroniæ rynek, bo naszym producentom trudno by³oby konkurowaæ z bogatszymi kolegami z zagranicy, a nam zale¿y na partnerskich projektach koprodukcyjnych. Dlatego wnioski do polskiego Instytutu mo¿e sk³adaæ tylko polski producent. On wnioskuje o dofinansowanie i inwestuj±c w projekt, nabywa do niego prawa". Zapad³y ju¿ pierwsze decyzje: PISF dofinansowa³ m.in. film Petera Greenawaya "Nocna stra¿" (2 mln 400 tys. z³), "Strajk - Bohaterka z Gdañska" Volkera Schlondorffa (300 tys. z³) i "Teah" Hanny Antoniny Wójcik-Slak, koprodukcjê polsko-s³oweñsk± (800 tys. z³). Niektóre z tych decyzji mog± budziæ w±tpliwo¶ci. Przecie¿ Peter Greenaway mo¿e dostaæ pieni±dze na swoje filmy od europejskich, bogatszych kinematografii. Niestety, na polsko-austriackie "Lekcje Pana Kuki" re¿yserowane przez Dariusza Gajewskiego w pierwszym rozdaniu zabrak³o pieniêdzy. Prawdopodobnie tym razem "syndrom holenderskiego pomidora" zwyciê¿y³. Ale Dorota Paciarelli jest optymistk±: "Ju¿ widzê, ¿e polscy twórcy zaczynaj± my¶leæ innymi kategoriami, szukaj± historii, które maj± wymiar uniwersalny. Bêdziemy mo¿e mieæ nareszcie filmy, które nie s± tylko, przepraszam, o kurwach, z³odziejach i g³upich Niemcach, ale o problemach normalnych ludzi".
LOBBING I PRESTI¯
W PISF wa¿n± rolê odgrywa budowanie presti¿u Instytutu. To o nim mówi± zarówno dyrektor Odorowicz, jak i wicedyrektor Paciarelli, t³umacz±c, dlaczego zdecydowano siê na tak du¿e dofinansowanie filmu Greenawaya. Z my¶l± o presti¿u zorganizowano w Los Angeles fetê przed rozdaniem Oscarów, po³±czon± z promocj± filmu "Komornik" Feliksa Falka, który nie mia³ tam ¿adnej szansy, i koncertem polskiego laureata Oscara Jana A.P. Kaczmarka. Presti¿owym celom mia³ s³u¿yæ sfinansowany przez Instytut udzia³ kilkunastu polskich filmowców w majowym Festiwalu Polskich Filmów w Los Angeles. Imprezie, która jest raczej przegl±dem ni¿ festiwalem, a dominuj±c± czê¶æ jej widowni stanowi± Polonusi. W pewnym sensie o charakterze Instytutu zadecydowa³ fakt. ¿e jego dyrektorem zosta³ polityk. "To musia³a byæ taka osoba - przyznaje Agnieszka Odorowicz. - Mo¿e za kilka lat, kiedy sytuacja Instytutu siê ustabilizuje, szefem powinien zostaæ autorytet ze ¶rodowiska, po to, by po prostu robiæ dobr± kinematografiê. Dzisiaj na tym stanowisku nie sprawdzi³by siê artysta. To musi byæ kto¶, kto bêdzie wyczuwa³ wszystkie zagro¿enia polityczne. Proszê pamiêtaæ, ¿e kiedy uchwalono ustawê o kinematografii, nadchodzi³y wybory, a w sonda¿ach prowadzi³a Platforma Obywatelska, która z niewiadomych przyczyn by³a przeciwko powstaniu Instytutu i grozi³a, ¿e jak dojdzie do w³adzy, natychmiast j± zlikwiduje". Dlatego dzisiaj dyrektor Odorowicz przyznaje, ¿e nie tylko wci±¿ zabiega o poparcie u rz±dz±cego PIS-u, ale jeszcze lobbuje u pos³ów PO, by zmienili zdanie na temat Instytutu. Jednak, jak wiadomo, sympatie polityków bywaj± nietrwa³e. Jedn± szans± na pozytywny wizerunek PISF pozostaje krystaliczna przejrzysto¶æ zasad przyznawania dotacji i miarodajne efekty w postaci dobrych filmów.
PIERWSZE ROZDANIE Dofinansowano: 14 filmów fabularnych (w tym 4 debiuty), 26 dokumentalnych (w tym 5 debiutów), 5 animowanych (w tym 2 debiuty), 28 projektów dosta³o pieni±dze na development, 15 scenarzystów - stypendia.
FILMY FABULARNE: 1. "Post Mortem. Opowie¶æ katyñska", re¿. Andrzej Wajda, ocena: 90,6; koszt ca³kowity: 14 mln 971 tys. 760 z³, dotacja: 6 mln. 2. "Strajk - Bohaterka z Gdañska", re¿. Volker Schlondorff, ocena: 82,8; koszt: 8 mln 500 tys., dotacja: 300 tys. z³. 3. "Sztuczki", re¿. Andrzej Jakimowicz, ocena: 81; koszt: 2 mln 233 tys., dotacja: 971 tys. z³. 4. "Las", re¿. Piotr Dumata, ocena: 75, 6; koszt: 1 mln 430 tys., dotacja: 1 mln. 5. "Opowie¶ci galicyjskie", re¿. Dariusz Jab³oñski, ocena: 75; koszt: 5 mln 250 tys., dotacja: 1 mln 900 tys. z³. 6. "Krzy¿", re¿. Magdalena Piekorz, ocena: 71,8; koszt: 3 mln 448 tys. 929 z³, dotacja: 1 mln 500 tys. z³. 7. "Nocna stra¿", re¿. Peter Greenaway, ocena: 70,4; koszt: 19 mln 78 tys., dotacja: 2 mln 400 tys. z³. 8. "Terminator", re¿. Jacek Bromski, ocena: 69, 75; koszt: 4 mln 954 tys. 351 z³, dotacja: 2 mln 400 tys. z³. 9. "Teah", re¿. Hanna Antonina Wójcik-Slak, ocena: 68, 43; koszt: 6 mln 802 tys. 236 z³, dotacja: 800 tys. z³. 10. "Pora", re¿. Dorota Kêdzierzawska, ocena: 67, 8; koszt: 1 mln 690 tys. 980 z³, dotacja: 845 tys. 490 z³.
DOFINANSOWANE DEBIUTY: 1. "Zandka wycieraæ buty", re¿. Maciej Ster³o-Orlicki, ocena: 69, 5; koszt: 3 mln, dotacja: 1 mln. z³. 2. "Nocny autobus", re¿. Dawid Marengo, ocena: 59, 25; koszt: 14 mln 647 tys. 209 z³, dotacja: 1 mln. z³. 3. "Praskie mira¿e", re¿. £ukasz Palkowski, ocena: 53; koszt: 1 mln 405 tys. 131 z³, dotacja: 975 tys. 806 z³. 4. "Francuski numer", re¿. Robert Wichrowski, ocena: 51, 83; koszt: 2 mln 469 tys. 111 z³, dotacja: 500 tys. z³.
JAK DZIA£A PISF
Polski Instytut Sztuki Filmowej w styczniu 2006 roku og³osi³ system dofinansowañ w formie programów operacyjnych. Jest ich sze¶æ: rozwój projektu (development i stypendia scenariuszowe), produkcja filmowa (filmy fabularne, debiuty re¿yserskie, filmy dokumentalne oraz animowane), upowszechnianie kultury filmowej, promocja polskiego filmu za granic±, rozwój kin i dystrybucja filmów oraz doskonalenia zawodowe. Ka¿dy z programów ma zaplanowany bud¿et zaakceptowany przez Radê Instytutu. W tym roku przewidziano piêæ sesji z terminami, do kiedy mo¿na sk³adaæ projekty do poszczególnych programów i szósty jako pierwszy termin sk³adania projektów na 2007 rok. Do ka¿dej sesji losuje siê komisje z³o¿one z ekspertów. W komisji jest ich trzech lub piêciu. Eksperci, po przeczytaniu projektów, wyra¿aj± swoj± opiniê na karcie ocen. Maj± do wykorzystania 100 pkt: 90 na konkretne kryteria w karcie, 10 - nto punkty dodatkowe, które s± wyrazem subiektywnej oceny. Po zebraniu kart oblicza siê ¶redni± ocen. W ten sposób powstaje ranking projektów. Ostateczn± decyzjê o przyznaniu pieniêdzy podejmuje dyrektor Instytutu po zapoznaniu siê z ocenami. Ma prawo podj±æ inn± decyzjê ni¿ wynikaj±ca z ocen ekspertów.
Tekst: Anita Zuchora ''Film'' nr 7, lipiec 2006
a propo's towojego avatara, szukam filmu którego akcja rozgrywa siê w wiêkszo¶ci w poci±gu, jest jedna scena któr± pamiêtam, w której typ wylewa lasce wiadro wody na g³owê, chyba na peronie. klimat podobny jak u Buñuela ale pewno¶ci nie mam, generalnie losy pasa¿erów siê pó¼niej zbiegaj±. kojarzysz o co mi chodzi?
Bardzo by³oby mi smutno, gdyby z powodu pracy w Radzie Juliusz Machulski nie móg³ zrobiæ filmu. Nie no, skoro bardzo smutno, to zmienia postaæ rzeczy. Przecie¿ nie bêdziemy chujami. "Ach bierzcie z³oto, ach bierzcie dostatek..."
Agnieszka Odorowicz postrzega funkcjê Instytutu inaczej: "Mamy film >>Francuski numer<<, który obejrza³o 350 tys. widzów, i filmy artystyczne, na które pójdzie 5 tys. widzów. I jak pani wyt³umaczy opinii publicznej fakt, ¿e da³a pani 100 tys. z³ na film, który zobaczy³o tylko 5 tys. osób?". A mo¿e te 5 tys. osób raczy³oby po prostu wy³o¿yæ po dwie dychy? Taka (absurdalna) my¶l miê nasz³a, w kontek¶cie tych przepychanek i systemowych zgryzot
a propo's towojego avatara, szukam filmu którego akcja rozgrywa siê w wiêkszo¶ci w poci±gu, jest jedna scena któr± pamiêtam, w której typ wylewa lasce wiadro wody na g³owê, chyba na peronie. klimat podobny jak u Buñuela ale pewno¶ci nie mam, generalnie losy pasa¿erów siê pó¼niej zbiegaj±. kojarzysz o co mi chodzi?
"Mroczny przedmiot po¿±dania" w³a¶nie Bunuela
"Mroczny przedmiot po¿±dania" w³a¶nie Bunuela nie o Mroczny Przedmiot mi chodzi, pomiesza³em scen. postaram siê co¶ wiêcej przypomnieæ. napewno wiêcej dzieje siê w poci±gu ni¿ w MPP, kogo¶ zabijaj±, jaka¶ kobieta rodzi dziecko i takie tam.
jak powstawa³ ten isntytut to smia³em siê do rozpuku i t³umaczy³em komu siê da ¿e takie co¶ ZABIJA KINO
tak jak wspólczesn± sztukê ZABI£O dotowanie przez pañstwo
z filmem mo¿e byæ tak jak z "zachêt±"...gdzie pewien "artysta" z podlasie za 100 tys z³ pokry³ betonem parê pomieszczeñ na okres miesi±ca....potem "instalacje" rozebrano....NIKT DZIS NIE MOZE NAWET ZOBACZYÆ TEGO DZIE£A.... gdyby takie mechanizmy dzia³a³y 500 lat temu nie by³oby fresków w kaplicy sykstyñskiej
to samo jest z kinem......bêdziemy mieli wiêc oszustwa jak przykrêceniu quo vadis i chujowe filmy...a jedynymi zadowolonymi bêd± pracownicy insytutu i ich znajomi
[ Dodano: 23-03-2007, 09:09 ]
No ten Instytut to tragedia jak na razie, "wszystko zostaje w rodzinie". Daje do myslenia, ale s³ów brak.
Franek - te¿ w pierwszejchwili o MPP pomy¶la³em. Kojarze dwa filmy, których akcja dzia³a siê g³ównie w poci±gu, w obu chodzi³o o morderstwo, w obu losy pasa¿erów siê elegancko zbiegaly co istotne dla rozwoju fabu³y by³o, ale ¿adnego porodu nie pamiêtam. S± to "Starsza pani znika" Hitchcocka i "Morderstwo w Orient Express" Lumeta.
http://starsza.pani.znika.filmweb.pl/ http://www.filmweb.pl/Mor...ie,Film,id=7846
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|