ďťż
Osiedla Zamknięte

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Witam wszystkich w nowym roku i życzę wam aby rok 2010 był mniej chujowy niż 2009 (bo na pewno lepszy nie będzie). Nie wiem czy ten temat pasuje do tego działu, jak moderatorzy uznają, że nie to proszę o przesunięcie go do bardziej odpowiedniego działu.

A teraz do meritum

Jakie jest Wasze zdanie na temat zamkniętych osiedli?

Zacznę może od tego, jak jest w Gdańsku. Z powodu boomu budowlanego powstało w kurwę zamkniętych osiedli, na krańcach (na uboczach) miasta. Szlabany, ochrona, kamery full all inclusive, jak marzenie.

Ja osobiście raczej nie zdecydowałbym się na mieszkanie w takim osiedlu.
Nie podoba mi się, bycie obserwowanym 24/1, tępy ochroniarz, który co dzień obserwuje cale osiedle, auta co wjeżdża, wyjeżdża, system monitoringu. Wszystko jak u Orwella w 1984.

Z doświadczenia wiem, że system monitoringu sprawdza się tylko kiedy pijesz piwo na ławce, albo szczasz pod drzewem kiedy polccja/ochrona przekracza swoje uprawnienia nagrania znikają w niewyjaśnionych okolicznościach.

Kolejnym mega irytującym punktem mieszkania w takim osiedlu, jest super boss ochroniarz i szlaban. Możecie śmiało zapomnieć, że rodzina do was autem przyjdzie na wigilie (nie mieszkają tam więc nie mogą wjechać, nie mają wykupionego miejsca na parkingu) , że koleś co wozi pizze dostarczy wam ją pod same drzwi, a czasem nawet jest problem z listonoszem.

Czytałem, w jakiejś gazecie, że np. w Warszawie ludzie dostali bzika na punkcie bezpieczeństwa i prosili ochroniarza żeby odprowadzał mieszkańców spod szlabanu do klatki bloku. Padaka...

Wietrze tu teorie spiskową, że wszystko to jest ukartowane w ramach NWO

Jakie jest Wasze zdanie?


Nie moja sprawa. Kto chce tak żyć - to jego święte prawo. Płaci za to i wymaga. Tyle.
http://wyborcza.pl/1,76842,2785902.html

W życiu bym w takiej złotej klatce nie zamieszkał.

Zamknięte osiedla, czyli getta dla bogatych

Wg. mnie tytuł artykułu jest sporo przesadzany, mam sporo znajomych w wieku 24-32 lat, którzy ochajtali się i postanowili zamieszkać w takiej złotej klatce. A kasę mają nie dlatego, że są bogaci tylko dlatego, że wpierdolili się w kredyt na 30 lat. I takich ludzi jest tam wg. mnie najwięcej...



prosili ochroniarza żeby odprowadzał mieszkańców spod szlabanu do klatki bloku.

Mi się takie osiedla kojarzą raczej z domami jednorodzinnymi.

Ja tam raczej jestem sceptyczny, i mieszkać bym tam nie chciał. Ale to dlatego, że generalnie po studiach chcę wrócić do Niechorza, a jak wiadomo na wsi takie pomysły to wyższa abstrakcja.

Chociaż gdy kogoś stać na takie atrakcje to niech sobie robi. Ludzie z reguły decydują się na coś takiego ze względu na dzieci. Z tym że ja mam poważne wątpliwości czy taka "ochrona" pomaga je wychowywać i chronić przed różnymi zagrożeniami. Przecież kiedyś i tak wyjdzie się pobawić poza teren

Mam znajomego który pracuje ja "szef" na takim osiedlu. I naprawdę, 80% ludzi decydujących się na to to debile. Dzwonią do niego z każdą przepaloną żarówką. "Proszę pani, ale ja mówiłem że dzisiaj jestem na wyjeździe do Francji. Tam siedzi konserwator, niech pani go poprosi" Albo baba mieszka 5 metrów od budki ochroniarza, a do niego dzwoni że ktoś się kręci po osiedlu. Przejebana robota, 24h pod telefonem.
Kiedy mieszkałam Mińsku Mazowieckim, przez prawie trzy lata robiłam na Etacie. Wymagało to ode mnie wstania codziennie rano, co nie było najprzyjemniejsze, jeśli przez pół nocy stado napierdolonych żuli z okolicznych bloków robiło sobie piknik i coś opowiadało, śpiewało albo się kłóciło. Zależy od miejsca, ale odkąd ogrodzili blok w Mińsku, te żule znalazły sobie inną metę (pewnie pod blokiem obok) i można się wyspać. Teraz chyba przepisy nakazują ogrodzenie bloków, a więc kto mieszka w krupnopanielkach, ten pewnie doświadczy tego "na dniach".

Natomiast moja bratowa jest wkurzona, bo mieszka na strzeżonym osiedlu i jakkolwiek brama, płot, monitoring i ochroniarze jej nie przeszkadzają, to wkurwiają ją maile od administracji, przypominające jej o zasadach życia społecznego (sranie w banie typu "nie palić na klatce, nie śmiecić na terenie, bla bla bla). Jak to ona mówi, jakby starych nie miała, co by ją nauczyli, jak się zachowywać wśród ludzi i jakby jakiś mail miał wpływ na to, czy ktoś na imprezie u niej się najebie i na przykład wyjdzie z mieszkania z petem, przegramoli się przez płot albo zapluje windę.
Ponoć wszystko ma swoje wady i zalety. Z jednej strony faktycznie pizzy ci pod dom nie dostarczą, a z drugiej żaden bezdomny nie nasra ci pod drzwiami.

Tak, ta o chrona to jakaś fikcja jest. Często to są dziadki, co sami potrzebują ochrony, żeby się nie przewrócić. A na osiedlu na Tarchominie, gdzie mieści się moja firma, ci "bramkarze" żebrzą u lokatorów o szluga albo dwa złote na wino.
No ale jak pisałem: nie moja sprawa.

Z jednej strony faktycznie pizzy ci pod dom nie dostarczą, a z drugiej żaden bezdomny nie nasra ci pod drzwiami.

U tej bratowej wszelkie firmy gastronomiczno-usługowe są wpuszczane przez ochronę. A więc pizzę Ci przywiozą pod drzwi, ale banda gówniarzy Ci nie spali panelu od domofonu, na przykład.


Zamknięte osiedla, czyli getta dla bogatych

Wg. mnie tytuł artykułu jest sporo przesadzany, mam sporo znajomych w wieku 24-32 lat, którzy ochajtali się i postanowili zamieszkać w takiej złotej klatce. A kasę mają nie dlatego, że są bogaci tylko dlatego, że wpierdolili się w kredyt na 30 lat. I takich ludzi jest tam wg. mnie najwięcej...

prosta sprawa, jesli ktos naprawde ma kase, to postawi sobie dom za miastem z dużą działką. Na takich osiedlach duze mieszkania są przewaznie na ostatnich pietrach, bo wtedy dołączone poddasze podnosi metraz i stwarza luksus mieszkania dwupoziomowego. Jest zawsze kilka kawalerek, a wiekszosc to zwykłe dwupokojowe z aneksem kuchennym. Fajna sprawa, ze teraz budują chociaz te bloki z garażami podziemnymi, ale jakis wielki luksus to nie jest, szczegolnie ze za wynajem 2 pokojowego mieszkania placi sie z internetem i wszystkimi oplatami okolo 1700zl, czyli biorac kredyt i splacajac go przez reszte swojego zycia jak to bywa w naszej kochanej ojczyźnie pewno da sie znalezc osiedle gdzie zamkniesz sie w 1300zl. Ten rencista przy szlabanie dodatkowo pokazuje, ze pomimio iz splacasz kredyt, a sam sprzedajesz karty kredytowe przez telefon w banku. jestes naprawde kims wyjątkowym.
Chociaz podejrzewam, ze są również zamknięte osiedla gdzie wyglada to inaczej.

Na nowych osiedlach fajne jest to, ze wprowadzaja sie mlodzi ludzie, dzieci maja sie z kim bawic, a mlode mamy ladnie wygladaja z wozkami i na kacu w niedziele rano, ale prawda jest tez taka, ze polowa z tych osiedli stoi pusta
widzialem kiedys w tv jak dziala takie osiedle w stanach. przyjechala ekipa telewizyjna zrobic wywiad z jakas gwiazda to nim zostali wpuyszczeni strazniczka wykonala telefon do podanej przez ekipe osoby, ta potwierdzila ze oczekuje wizyty i dopiero wtedy wjechali. wszystko bylo zanotowane kto wjezdza, do kogo o ktorej godzinie, kiedy wyjezdza. jesli na takich zasadach dzialalo by to w polsce to nie ma powodu sie martwic ze rodzina nie bedzie mogla do nas przyjechac na swieta, nie wjedzie listonosz, roznosiciel pizzy, czy ksiadz po koledzie.
sam nie mam powodu zeby zamykac sie w takim rezerwacie.
Z jednej strony ludzie nakręceni tym co pokazują w TV boją się wszystkiego, z drugiej strony są takie miejsca gdzie gówniarze mogą podbić i strzelić dziesionę
z tym że na nowobudowanych osiedlach zazwyczaj nie mieszka żulerka więc niby przed kim się tak chronić?
Ochrony potrzebują ludzie na blokowiskach z wielkiej płyty gdzie obok siebie mieszka często/gęsto pani docent i pan zenek żul spod sklepu i jego bachory co żyją z kradzieży... z tym że zamiast płacić na jakieś ochrony to tacy zwykli ludzie mogą dzwonić na psiarnię

bo to już nie te czasy kiedy policja miała wyjebane na wszystko, dziś raczej reagują na takie sygnały i w Polsce na moje oko jest obecnie na tyle bezpiecznie że nie ma co się zamykać

z tym że w warszawie jest trochę inaczej gdyż ze statystyk wynika że np od chuja kradnie się tam nadal samochodów, a w takim białymstoku to teraz sporadycznie, są powiaty np moniecki gdzie przez cały rok nie ginie ani jedno auto

ja się dziwię innej rzeczy, że ludzie ładuja po 600-700 tys w takie mieszkanie w momencie kiedy kiedy za taki kesz można pobudować chałupę, jest to dla mnie zupełnie niepojęte

ja się dziwię innej rzeczy, że ludzie ładuja po 600-700 tys w takie mieszkanie w momencie kiedy kiedy za taki kesz można pobudować chałupę, jest to dla mnie zupełnie niepojęte
Mieszkać w bloku na Tarchominie, to przecież dla wieśniaków nobilitacja, bo Warszawa. A domek w Markach to już wiocha. Chuj, że do Śródmieścia jedzie się tyle samo czasu.

z tym że na nowobudowanych osiedlach zazwyczaj nie mieszka żulerka więc niby przed kim się tak chronić?

Na przykład w Łodzi to osiedle, o którym pisałam, znajduje się na teofilowie, wśród bloków z wielkiej płyty, te bloki z wielkiej płyty otaczają to osiedle z każdej strony. Teofilów to akurat nie jest wyjątkowo (jak na Łódź) zła dzielnica, no ale mieszka tam multum różnych osób i nie raz widziałam tam ostre mordobicie w biały dzień (mieszkałam tam przez rok, przez ścianę z żulem, który trzymał jakieś beki z gnijącą kapustą na balkonie, a więc w lato strasznie jebało).

Swoją drogą, to że na tych osiedlach nie mieszka chuliganeria, to nie znaczy, że ta chuliganeria nie przyjdzie pomalować sprayem nowego bloku i przy okazji wpierdolić lokatorom wracającym po nocy z knajpy.
kumpel wynajmował mieszkanie na swiezo wybudowanym osiedlu zmaknietym i nie bylo problemów raczej z niczym

Swoją drogą, to że na tych osiedlach nie mieszka chuliganeria, to nie znaczy, że ta chuliganeria nie przyjdzie pomalować sprayem nowego bloku i przy okazji wpierdolić lokatorom wracającym po nocy z knajpy.

i dlatego by raz w roku chuliganeria nie przyszła i komuś nie dała po ryju trzeba budować płoty i utrzymywać cieciów



ja się dziwię innej rzeczy, że ludzie ładuja po 600-700 tys w takie mieszkanie w momencie kiedy kiedy za taki kesz można pobudować chałupę, jest to dla mnie zupełnie niepojęte


za 800 tys mozna było we wrzesniu kupic lofta w Gliwicach, wiec cos mi sie nie chce wierzyc, zeby te mieszkania byly takie drogie. Może w Warszawie, ale gdzie indziej na bank nie, chyba ze te najwieksze dwupoziomowe


Swoją drogą, to że na tych osiedlach nie mieszka chuliganeria, to nie znaczy, że ta chuliganeria nie przyjdzie pomalować sprayem nowego bloku i przy okazji wpierdolić lokatorom wracającym po nocy z knajpy.

i dlatego by raz w roku chuliganeria nie przyszła i komuś nie dała po ryju trzeba budować płoty i utrzymywać cieciów
To nie tak. Na tych osiedlach mieszkają zazwyczaj młodzi ludzie z yorkami i dziećmi najwyżej 10-letnimi. Dlatego na razie są pozory bezpieczeństwa. Kiedy ta młodzież trochę podrośnie, to dopiero się zacznie.
Kiedy ta młodzież podrośnie, to raczej wyjedzie gdzieś na studia albo pojedzie za granicę zarabiać na własną chałupę, a więc nie będzie źle.

ja tam nie mam nic przeciwko, niech sobie się pilnują, ale raczej obstawiam scenariusz obiego

w warszawie na wielu tych osiedlach już sami rezygnują z cieciów a nawet lampy w nocy wyłączają by obniżyć koszty utrzymania


Kiedy ta młodzież podrośnie, to raczej wyjedzie gdzieś na studia albo pojedzie za granicę zarabiać na własną chałupę, a więc nie będzie źle.

taaa..w wieku 15-16 lat

sam mieszkałem za komuny dwa razy na osiedlach takichgdzie średnia wieku dzieci była 5-10 lat i było dokładnie jak prawi Obi...przez ileś lat idealny spokój a potem wybuch przemocy

standartowo

[ Dodano: |3 Sty 2010|, 2009 14:08 ]
nie wiem jak w białym ale w wawie dom można postawić jeno w piasecznie czy tego typu miejscowościach, w dzień dojazd jest ok, ale z imprezy wrócic to przejebane
wolę w radioaktywnym bloku

nie wiem jak w białym ale w wawie dom można postawić jeno w piasecznie czy tego typu miejscowościach, w dzień dojazd jest ok, ale z imprezy wrócic to przejebane
wolę w radioaktywnym bloku


jak ktoś mysli kategoriami takimi jak "jak wracać z imprezy" to najlpeiej niech całe życie mieszka w akademiku albo hotelu robotniczym

to prawda ze warszawa jest specyficznym miastem w którym zwyczajnie zapomniano wybudować obwodnice, metro itd.
jaki kraj taka stolica
bez przesady, posatwienie senswonego domku kanadyjskiego i wykończenie go to koszt 200 tys jak w pysk stzrelił, działka 600m to pewno drugie 200. Jak się ma 400 tys, to naprawde możesz znalezc kozackie mieszkanie, a nie kazdy chce mieszkac w domu

z tym dojazdem argument jest dosyc zabwny, jak cie stac na domek za miastem, to taksowka po imprezie raczje nei zarżnie cie finansowo

ak ktoś mysli kategoriami takimi jak "jak wracać z imprezy" to najlpeiej niech całe życie mieszka w akademiku albo hotelu robotniczym
no wiesz na żone i dzieci sie na razie nie zanosi

Jak się ma 400 tys, to naprawde możesz znalezc kozackie mieszkanie, a nie kazdy chce mieszkac w domu

z tym dojazdem argument jest dosyc zabwny, jak cie stac na domek za miastem, to taksowka po imprezie raczje nei zarżnie cie finansowo


rzecz jasna chodzi mi o mieszkania kupione od developerów a nie w wielkiej płycie bo te są tańsze o połowę niz nowe..gdyby mnie było stać na kupno nowego mieszkania to bym budował domek, gdybym jednak się uparł na mieszkanie w bloku to bym kupił używane,
najgorsze rozwiązanie z możliwych to kupno duzego mieszkania od developera, w jakimś bloku studni, z widokiem na okna sąsiada
te osiedla z wielkiej płyty przynajmniej z głową były budowane i pzrestrzeni tam jest znacznie wiecej niz na tych nowych osiedlach

[ Dodano: |3 Sty 2010|, 2009 14:38 ]

ja w twoim wieku już 2 dzieci miałem
To samo mówi do mnie mój Ojciec, tylko, że nie dwoje a jedno
To prawda, ze wiekszosc tych nowych budynkow stoi na kupie, zeby wyciągnąc jak najwiecej kasy z małego obszaru, ale nikt mi nie powie, ze osiedla z wielkiej płyty były budowane z głową, przecież to od razu widać, ze bez pomyslu wrzucali kilka blokow jak im sie trafiło i nie pomysleli, ze moze byc potzrebne cos takiego jak parking. W srodku przechodnie pokoje, kuchnie klitki itd.

Najlepiej widac jak kiedys budowali z glową jak na polankach w gdansku miedzy domkami jednorodzinnymi jakis idiota postanowil wybudować wieżowiec
po prawdzie to przechodnie pokoje spotkałem tylko w warszawie, a w latach 70 nikomu sie nie sniło że jedna rodzina może mieć dwa samochody

W srodku przechodnie pokoje, kuchnie klitki itd

to bloki z lat 60tych
te z 80tych to wg mnei trzymają fason do dzisiaj i mają naprawdę z głową rozkłady pomieszczeń, mieszkałem 12 lat na takim osiedlu w 80/90tych i do dizs uważam że jest jedno z bardziej funkcjonalnych w mym mieście

te osiedla z wielkiej płyty przynajmniej z głową były budowane i pzrestrzeni tam jest znacznie wiecej niz na tych nowych osiedlach
Były tak budowane, żeby maksymalnie rozproszyć podmuch wybuchu atomówki Amerykanów.
Mieszkam na osiedlu z końca lat 80-tych, duże podwórka, sporo zieleni , pod blokiem dwa place zabaw i niedużo boisko. Parkingi też są , osiedle zadbane i z tego co obserwuje sporo osób kupuje tutaj używane mieszkania. W sumie współczuje matołom , którzy kupują "apartamenty" 50 m2 gdzie za grubą kasę mają okno sąsiada na przeciwko i beton dookoła. No i zajebiste lokalizacje "apartamentów" gdzieś przy torach kolejowych, albo przy lokalnej rzeczce z której wali ściekami. Za cenę "apartamentu" 50 m2 jesli dobrze poszukać można kupic dwupoziomowe mieszkanie albo przynajmniej 4 pokojowe w starszym budownictwie-ale co kto woli.

po prawdzie to przechodnie pokoje spotkałem tylko w warszawie, a w latach 70 nikomu sie nie sniło że jedna rodzina może mieć dwa samochody

Ludziom na Gwiazdach w Katowicach to nie wpadło do głowy, że samochód mogą mieć dwie rodziny na każdym piętrze. Mnie się wydaje, że tam większość ludzi spędza noc szukając miejsca parkingowego albo że zostawia samochód na innej dzielnicy. W dodatku pojebana ciecica drze mordę, jak próbujesz chociaż zahaczyć kołem o zasrany dokumentnie trawnik, bo "to nie parking".



Kiedy ta młodzież podrośnie, to raczej wyjedzie gdzieś na studia albo pojedzie za granicę zarabiać na własną chałupę, a więc nie będzie źle.

taaa..w wieku 15-16 lat

Jeśli chodzi o to konkretne osiedle w Łodzi, to prawdopodobnie mieszkające tam dzieci w wieku 15-16 lat będą zapierdalać do liceum w rogowych okularach i swetrach w serek. W najgorszym wypadku te co bardziej wyrodne będą nosić czarną grzywkę na bok i czarny lakier na paznokciach. Tak czy siak na chuligankę nie znajdą miejsca między pozalekcyjnymi zajęciami z jakichś języków europejskich, próbami chóru i ćwiczeniami rehabilitacyjnymi na krzywy kręgosłup.
Ja teraz mieszkam w bloku na Szczepinie (lata budowy - chyba 70-te) i te 40m2 jest rozplanowane całkiem nieźle. W dodatku jest w okolicy dużo sklepów (w tym pasaże budowane w trakcie budowy osiedla), place zabaw (w okolicy kilka, a w promieniu stu metrów przynajmniej dwa), skwery, ośrodek sportowy (boiska, bieżnia, korty, stoły do tenisa...). Nie jest źle. W dodatku trzy przystanki tramwajem (6 linii + drugie tyle autobusów) do najściślejszego centrum.

Jasne, że nie chcę tutaj całego życia spędzić, ale na studia jest bardzo dobre. Zresztą w tym bloku już połowa mojej grupy mieszka/mieszkała.

Mimo że to blokowisko, to w zęby dostać tutaj raczej trudno - mieszkają sami studenci albo emeryci.

Nie widzę sensu w mieszkaniu na osiedlu z jakimś kulawym i przygłuchym dziadkiem jako "ochroniarzem". Ale co kto lubi.
Strasznie nie podobają mi się takie osiedla. Parę osób z mojej rodziny mieszka na takich więc w miarę orientuję się jak to wygląda. Z wjazdem i cieciem nie ma problemu, ale cały czas odnosiłem wrażenie że jestem na planie "Na Wspólnej". Wąskie uliczki, całkowicie puste, zero ludzi, czasem dwójka dzieci w piaskownicy na placyku w środku osiedla to maksimum. Jasne, to lepsze niż możliwość otrzymania kosy w brzuch pod własną klatką na niestrzeżonym osiedlu, ale żadne skrajności nie są dobre, a do tego ja sterylności nie lubię.
Ale to pół biedy, najgorsze jest to że na tych osiedlach nie ma nic poza mieszkaniami. Żadnego sklepu, przedszkola, kawiarni, pizzerii - tylko domy. Kuzynka która mieszka w takim miejscu musi jeździć samochodem kilkanaście minut do sklepu, do tego dochodzi wożenie córek do szkoły, siebie do pracy itd. Tyle dobrego że ma galerię handlową niedaleko od siebie (osiedle Rumia Park, jak ktoś z okolic to może się orientować). Wszystko prowadzi do tego, że prowadzi się życie w stylu amerykańskim, zero komunikacji publicznej, dom kawałek drogi od miasta i ogólnie spędzanie połowy dnia w samochodzie. Tyle że w USA przynajmniej mają wielkie domy a nie mieszkania 50m2
Tu pojawia się przewaga komunistycznych osiedli, które mają mnóstwo wad ale trzeba im przyznać że większość z nich jest bardzo dobrze rozplanowana, są na nich sklepy, szkoły, punkty usługowe, przychodnie, do tego niezgorsza komunikacja miejska.
A że gdy na jednym osiedlu mieszka profesor akademicki i stary alkoholik na rencie to nic dobrego z tego nie wyniknie, za granicą przekonali się już dawno temu: http://bryla.gazetadom.pl...ruitt_Igoe.html
byłem we wrocławiu ostatnio na szkoleniu w hotelu bakero, tam sa takie nowe osiedla swiezo postawione, moja kolezanka tam mieszka, obok buduja im sklepy, juz jest kilka pizzerii bar sushi i cos jeszcze.
Ja mimo wszystko wolalbym mieszkac na nowym osiedlu, moze moje dziecko ominalby okres fascynacji kolegami z osiedla, ktorzy moze niezbyt czesto oddawali sie lekturze, ale za to potrafili sobie wybic zeba bawiąc sie kijem bejsbolowym na klatce schodowej
Niestety ja mieszkam na zamknietym osiedlu w Wawce, na Nowodworach. Jak ładnych pare lat temu przyjechałem z Żoliborza na rowerową wycieczkę, to były tu jeszcze pola i zwłasnie świerzo wybudowane zamkniete osiedla. Jakoś od razu mnie odrzuciło, bo za bardzi przypominało mi to getto, stwierdziłem, że kurwa nigdy w życiu nie chciałbym tam mieszkać, wolałem mój mrówkowiec na Bielanach. Ale życie była okrutne, a los przewrotny, jakiś czas później poznałem wybrankę swego serca, i okazało sie, że mieszka nie gdzie indziej, tylko własnie na tym zadupiu. Cóz było robić przeprowadziłem sie, i od 5 lat tam mieszkam. Szczerze mówiąc nie widzę nic dobrego w kratach naokoło i jednej furtce dla mieszkańców. Wielu twierdzi, że to jest bezpiecznie itp, a wg mnie, jak ktos chce ukraść i narobić dymu, to płot mu w tym nie przeszkodzi. Druga sprawa, to własnie ochrona, która składa się wyłacznie z dziadków, którzy jak przyjdzie co do czego to chowają sie gdzie popadnie, Notabene firmy ochroniarskie żądaja sobie dużych sum za taką "usługę", doliczane jest do czynszu ok, 70-100 pln na lokal. U mnie np jest szlaban na pilota i furtka na klucz, więc ochrona jest niepotrzebna, ale i tak część osób się boi o swój dobytek, i chcą ochrony, więc każdy musi płacić. I tu jest np paradoks, dlaczego np ja mam płacić za to, że ktoś sie boi. Jak chce miec samochód, to niech zainwestuje też w jakieś zabezpieczenia. Inna sprawa, że wychowałem się w blokowisku, gdzie nie było ochrony, i jakoś te płoty i szlabany źle na mnie wpływają.
Pozostaje też kwestia mieszkańców - dla wielu mieszkanie tutaj to swoisty awans społeczny. Czasem czytam fora osiedlowe, i chuj mnie strzela na niektóre wpisy, jak to niektórzy aktywiści społeczni chcieliby ulepszać mieszac i wogóle czują sie panami na włościach. Jak dla mnie, gettom stanowczy chuj w dupę.

P.S., Obi, gdzie pracujesz na Tarchominie?
Jak już wczesniej ktoś napisał każdy wydaje swoje pieniądze tak jak mu się podoba , chce mieszkać na strzeżonym , proszę bardzo. Nie powiem też chętnie przeprowadziłbym sie do schludnego apartamentowca , z ładnym widokiem z tarasu. Myslę że potrafiłbym docenić kompetentnego portiera czy serwis sprzątający. Niestety w Polsce póki co ciężko jest trafić na coś takiego , mam jednak nadzieję że w prespektywie kilku lat to sie poprawi i owe zamknięte i strzeżone enklawy przestaną przypominać obozy koncentracyjne.

Jeśli chodzi o to konkretne osiedle w Łodzi, to prawdopodobnie mieszkające tam dzieci w wieku 15-16 lat będą zapierdalać do liceum w rogowych okularach i swetrach w serek. W najgorszym wypadku te co bardziej wyrodne będą nosić czarną grzywkę na bok i czarny lakier na paznokciach. Tak czy siak na chuligankę nie znajdą miejsca między pozalekcyjnymi zajęciami z jakichś języków europejskich, próbami chóru i ćwiczeniami rehabilitacyjnymi na krzywy kręgosłup.

Mieszkam niedaleko tego zamkniętego osiedla. Trochę się nie zgadzam, że młodzież z tej puszki w wieku 16 lat to będą maxymalne zjeby bez odrobiny brudu pod paznokciami. Wszak co w tym zamkniętym osiedlu mogą robić 13-16 latkowie? Przecież nie pograją w piłę, nie spotkają się z kumplami, nie pójdą na browar. Prawdziwe życie czeka na zewnątrz, a tam już może być coś więcej niż tylko zajęcia pozaszkolne i małe piwo z sokiem

jude88 napisał/a:
Sowisko napisał/a:
Jeśli chodzi o to konkretne osiedle w Łodzi, to prawdopodobnie mieszkające tam dzieci w wieku 15-16 lat będą zapierdalać do liceum w rogowych okularach i swetrach w serek. W najgorszym wypadku te co bardziej wyrodne będą nosić czarną grzywkę na bok i czarny lakier na paznokciach. Tak czy siak na chuligankę nie znajdą miejsca między pozalekcyjnymi zajęciami z jakichś języków europejskich, próbami chóru i ćwiczeniami rehabilitacyjnymi na krzywy kręgosłup.

Mieszkam niedaleko tego zamkniętego osiedla. Trochę się nie zgadzam, że młodzież z tej puszki w wieku 16 lat to będą maxymalne zjeby bez odrobiny brudu pod paznokciami. Wszak co w tym zamkniętym osiedlu mogą robić 13-16 latkowie? Przecież nie pograją w piłę, nie spotkają się z kumplami, nie pójdą na browar. Prawdziwe życie czeka na zewnątrz, a tam już może być coś więcej niż tylko zajęcia pozaszkolne i małe piwo z sokiem

Słyszałem kiedyś o takiej akcji: dzieciaki z zamkniętego osiedla zaprosiły inne dzieciaki 'zza ogrodzenia' gdzie razem zaczęły się bawić. W pewnym momencie padła propozycja jakiejś gry drużynowej więc wiadomo 'osiedle' vs 'banda zza plota'. W momencie kiedy dzieciaki z osiedla zaczęły przegrywać jeden chłopiec poszedł po ochroniarza, żeby wyrzucił dzieci z przeciwnej drużyny bo one tam nie mieszkają.


hehe, na szczęście na tym łódzkim osiedlu nie ma chyba boiska, zatem dzieciaki muszą grać poza ogrodzeniem. i chuj wyjdzie z próby odseparowania ich od zła

eśli chodzi o to konkretne osiedle w Łodzi, to prawdopodobnie mieszkające tam dzieci w wieku 15-16 lat będą zapierdalać do liceum w rogowych okularach i swetrach w serek. W najgorszym wypadku te co bardziej wyrodne będą nosić czarną grzywkę na bok i czarny lakier na paznokciach. Tak czy siak na chuligankę nie znajdą miejsca między pozalekcyjnymi zajęciami z jakichś języków europejskich, próbami chóru i ćwiczeniami rehabilitacyjnymi na krzywy kręgosłup.
Żebyś się nie zdziwiła, ile dzieciaków z dobrych rodzin zachowuje się patologicznie, w dodatku z reguły nie muszą na nic pracować, więc mają czas robić większą grandę niż reszta.

hehe, na szczęście na tym łódzkim osiedlu nie ma chyba boiska, zatem dzieciaki muszą grać poza ogrodzeniem. i chuj wyjdzie z próby odseparowania ich od zła

Ale dwa kroki od bramy mają wyjebany parking przy Globim. A na terenie mają tylko plac zabaw dla małych dzieciaków.
W moim rodzinnym mieście mieszkałem na osiedu z początków lat 80 i nie powiem, niczego nie brakowało. Sklepów i knajp najebane tyle, że nie wiem jak one na siebie zarabiają. Nie mój problem a cztery spożywczaki całodobowe w promieniu 300-400 metrów zawsze się przydawały Jedyna zmiana na minus w porównaniu z komuną to taka, że boiska i plac zabaw zabetonowali i postawili parkingi.
Studiowałem w Lublinie, mieszkałem w Sródmieściu i na Czechowie, nie licząc epizodu na Sławinku. Tam było jeszcze lepiej, Czechów jest zajebisty, bloki chyba za późnego Gierka stawiane, osiedle spokojne, zadbane, zielone i też wszystko na miejscu, no moze za mało lokali, ale miałem blisko na Wieniawę i miasteczko akademickie, a tam już tego typu przybytków było full.
Teraz wynajmuję pokój w stolicy (Bemowo) i w sumie też nie narzekam. Cisza, spokój, odległości, hmm... warszawskie, ale komunikacja daje radę.


Żebyś się nie zdziwiła, ile dzieciaków z dobrych rodzin zachowuje się patologicznie, w dodatku z reguły nie muszą na nic pracować, więc mają czas robić większą grandę niż reszta.

No właśnie, jedyny mój kontakt z osiedlem zamkniętym to impreza na Inflanckiej bodajże, parę ładnych lat temu. Śmiem wątpić czy sąsiedzi naszego gospodarza tego oczekiwali po mieszkaniu w takim miejscu Kolesiowi niczego nie brakowało, chyba tylko wrażeń, w efekcie przebywa obecnie na przymusowych wakacjach.
[/quote]
Przynajmniej psy nie srają

Przynajmniej psy nie srają

srają i zjadają, takie mądre i europejskie

ps. najwięcej gówna na ulicy to widziałem w berlinie, w Polsce na chodniku masz małę szanse by wleźć w kupę, tam o zgrozo chodniki obsrane gorzej niz u nas trawniki
bo ty sie po skłotach i smietnikach kreciłes
NIe byłem w Berlinie, we Frankfurcie dozorca z jakąś laską chodził i sie pytał czy może ona trzymać psa w kamienicy, oczywiscie odpowiedziałem nie, niech se bolca tępa sraka znajdzie a nie pierdoli sie z psem po kątach.
A gówien ci u nas dostatek - zwłaszcza jak jest śnieg i pieskom niewygodnie na trawniku, a chodniki dosyć odsnieżone(bo straż miejska prowadzi krucjate, przeciwko nieodsnieżonym chodnikom).
Zachciało sie mieszkać w miescie kretynom to pies w każdym mieszkaniu + w miare możliwości kury albo króliki na balkonie. I oczywiscie rozrywki typu "Poranek z Kiepskimi na TVN" albo "Szaleństwo zakupów w Lidlu". Jakna to patrze to mi sie kurwa żygać chce.

[ Dodano: |3 Sty 2010|, 2009 21:38 ]
najbardziej zasrane ulice maja francuskie miasta
też mnie te kupy dziwiły, ale tam ludzie pojebani na punkcie zwierząt, kumpel jak kopnął w ryj swego psa jak się zgubił i ledwo go znaleźliśmy to się ludzie zatrzymywali i policje chcieli wzywać ,a jedna laska autentycznie stała i płakała

sępiące mna dworcach punki czy narkomani często siedzą z psami i ludzie wtedy rzucają kasę z tekstem że "to dla pieska na jedzenie"

u nas ten debilizm też dociera powoli, tzn. pojebanie na punkcie psów i kotów

u nas ten debilizm też dociera powoli, tzn. pojebanie na punkcie psów i kotów

ta, niektórzy ten idiotyzm nazywają postępem


To Rumia Park jest strzeżone?


Siedzi tam jakiś stary koleś w cieciówce przy wejściu, no i kamera na każdym rogu.
Pies poza noszeniem pasożytów i 40 000 zgłaszanych na pogotowie pogryźnień rocznie(a ile nie zgłaszanych!) to wiele nie wnosi do postępu. Tłumacze sobie to trzymanie psa w domu sentymentem burackich umysłow po wieprzu i kurach w rodzinnym domu, bo chyba kurwa innego wytłumacznie nie ma

Tłumacze sobie to trzymanie psa w domu sentymentem burackich umysłow po wieprzu i kurach w rodzinnym domu, bo chyba kurwa innego wytłumacznie nie ma

Mój facet ma jamnika miniaturowego długowłosego, który jest magnesem na baby. Nawet jak ja z tym psem idę, to całe tabuny dziewczyn chcą go brać na ręce i dawać mu buzi. Obrzydlistwo.

Ale my nie trzymamy psa w bloku, a więc jego szczekanie i sranie to wyłącznie nasz problem, a nie sąsiadów.

e Frankfurcie dozorca z jakąś laską chodził i sie pytał czy może ona trzymać psa w kamienicy, oczywiscie odpowiedziałem nie, niech se bolca tępa sraka znajdzie a nie pierdoli sie z psem po kątach.

zawsze mnie tacy ludzie wkurwiali, byle komuś zrobić na złość, byle dojebać.
zdaje się michał ze ty często pisałeś na forum jacy to polacy nie są źli i beznadziejni, a tu proszę, najgorsze PRLowskie wzorce

Michał napisał/a:
e Frankfurcie dozorca z jakąś laską chodził i sie pytał czy może ona trzymać psa w kamienicy, oczywiscie odpowiedziałem nie, niech se bolca tępa sraka znajdzie a nie pierdoli sie z psem po kątach.

zawsze mnie tacy ludzie wkurwiali, byle komuś zrobić na złość, byle dojebać.
zdaje się michał ze ty często pisałeś na forum jacy to polacy nie są źli i beznadziejni, a tu proszę, najgorsze PRLowskie wzorce

Miała być demokracja, a każdy robi to co chce
Skoro jest wymagana zgoda pozostałych lokatorów, to wydaje mi sie OCZYWISTE, że moge się nie zgodzić, a powody zachować dla siebie. Jak by obok Ciebie chciałą się wprowadzić np 17-osobowa cygańska rodzina to też byś jej na złość robił, nie zgadzając się?
Nie lubie psów i chuj, mam prawo ich nie oglądać, nie czuć i nie słyszeć, nie wdeptywać w ich sraki i np. oglądać kopulujące króliki w parkach czy inne zwierzątka - póki istnieją jakieś normy współżycia w kamienicy. Mieszkasz w wolnostającym domu, to sobie trzymaj psa, krowe świnie i stadko kurczaków, rób sobie próby zespołu, graj na organach, co chcesz, ale jak masz swoim zachowaniem wkurwiać sąsiadów to daj sobie spokój.
Normalne kraje to respektują, w Pępku Świata nie da sie wypierdolić z komunalnego mieszkania kolesia który kolekcjonuje śmieci.

ps. najwięcej gówna na ulicy to widziałem w berlinie, w Polsce na chodniku masz małę szanse by wleźć w kupę, tam o zgrozo chodniki obsrane gorzej niz u nas trawniki

Przynajmniej psy nie srają
Srają za ogrodzeniem, bo wewnątrz mają zakaz.
U mnie w bloku jakiś skurwiel nasrał wczoraj na klatce schodowej (czy to, że zrobił to na papier i podtarł się chusteczkami higienicznymi można podciągnąć pod zachowanie kulturalne?) nie mówiąc już o częstych i głośnych popijawach na półpiętrach połączonych z trzaskaniem butelek na koniec, to co pogorszy pies?

Adaś Miauczyński miał rację, czym to w praktyce się różni jakby ludzie srali pod siebie
w praktyce tym co zjedzenie kiełbasy toruńskiej od zjedzenia sąsiadki z parteru

"zakodowany" mamy inny stopień obrzydzenia do dochodów ludzkich a zwierzęcych,

tak jak widok zdechłego psa czy kota nas nie porusza tak samo jak widok zwłok ludzkich

Skoro jest wymagana zgoda pozostałych lokatorów, to wydaje mi sie OCZYWISTE, że moge się nie zgodzić, a powody zachować dla siebie. Jak by obok Ciebie chciałą się wprowadzić np 17-osobowa cygańska rodzina to też byś jej na złość robił, nie zgadzając się? [ITD]

Tak, porównanie 17 cyganów i śmieciarza do trzymania psa jest bardzo sensowne...
I zupełnie oczywiste jest że skoro można się nie zgodzić na coś to TRZEBA to zrobić, szczególnie jeśli komus się da zrobić przyokazji na złość.

Nie lubisz psów to sobie nie lub, nikt ci nie każe ale nie wmawiaj mi że psy sąsiadów srają ci pod drzwiami, też mieszkam w kamienicy, psów trochę jest i są mi zupełnie obojętne, bo w niczym nie przeszkadzają.

Po tym co piszesz wydajesz mi się typem człowieka co za 20 lat będzie dzwonił na straż miejską bo dzieciaki na podwórku grają w piłkę, a PRZECIEŻ wisi zakaz.

ja się dziwię innej rzeczy, że ludzie ładuja po 600-700 tys w takie mieszkanie w momencie kiedy kiedy za taki kesz można pobudować chałupę, jest to dla mnie zupełnie niepojęte

Jeżeli mówimy o Warszawie to za tyle to możesz kupić działkę i to na dalekich obrzeżach a właściwie to już poza.


Dla mnie to jest dopisywanie ideologii. Tak naprawdę ten pies dostał kopa w pysk, bo nieudolny właściciel nie umiał go upilnować i się wkurwił, a więc wyżył się na psie. Z wychowywania zwierzaka tam było tyle, co nic. Zwierzę tylko się wystraszyło i pewnie było zdezorientowane.

Tak, te 40 000 pogryźnień to też wina ludzi, słysze to od zawsze.
Tak samo jak "nie gryzie/nie szczeka/nie gubi siersci"
Rozumiem jak ktos trzyma sczyża do pilnowania domu czy zaganiania owiec, ale jaki jest jakikolwiek sens trzymiania psa w mieszkaniu??? Zwykle są odpowiedzi "ale wiesz jaki jest fajny?"


Tak, porównanie 17 cyganów i śmieciarza do trzymania psa jest bardzo sensowne...

Absolutnie nie jest porównywalne - bo wątpie abyś był tak tępy żeby porównywać psa do człowieka!
Cyganie czy śmieciarze sa milion razy bardziej uprzywilejowani bo są LUDŹMI!


Nie lubisz psów to sobie nie lub, nikt ci nie każe ale nie wmawiaj mi że psy sąsiadów srają ci pod drzwiami, też mieszkam w kamienicy, psów trochę jest i są mi zupełnie obojętne, bo w niczym nie przeszkadzają.
Srają na chodniku, szczekaja po nocach i mnie wkurwiają.
To chyba mam prawo sie nie zgodzić jak mnie pytają

Po tym co piszesz wydajesz mi się typem człowieka co za 20 lat będzie dzwonił na straż miejską bo dzieciaki na podwórku grają w piłkę, a PRZECIEŻ wisi zakaz.
No przecież dzieci i psy to to samo a niektóre psy są nawet ładniejsze!
Zapętlasz się

Tak, te 40 000 pogryźnień to też wina ludzi, słysze to od zawsze.

W wielu przypadkach jest to wina debilnego właściciela, który ma otwartą / rozpieprzoną furtkę i spuszcza psy. W sumie większość przypadków, o jakich słyszałam, to nie jakieś watahy bezdomnych psów, a właśnie psy na podwórkach gryzące dzieci albo psy wybiegające z czyjegoś podwórka.


ale jaki jest jakikolwiek sens trzymiania psa w mieszkaniu???

Chuj go wie. W mieszkaniu nie trzymałabym psa, bo psa raczej miewają ludzie, którzy je lubią, a musiałabym nie lubić psa, żeby trzymać go w bloku.

W wielu przypadkach jest to wina debilnego właściciela, który ma otwartą / rozpieprzoną furtkę i spuszcza psy. W sumie większość przypadków, o jakich słyszałam, to nie jakieś watahy bezdomnych psów, a właśnie psy na podwórkach gryzące dzieci albo psy wybiegające z czyjegoś podwórka.
Tzn, jak by furtka była zamknięta to pies był by spoko, bo go tak otwarta furtka rozjusza czy widok dziecka, że sie rzuca na ludzi?

Krowy, świnie i kozy też mają debilnych włascicieli, a koty to nawet często nie mają włascicieli, a nie słyszałem o krowach tratujących dzieci czy o ataku krwiożerczego kota ze sliną na pysku na dziecko w wózku.
trzmanie czegoś większego w bloku niż york czy szitsu to nieporozumienie, kiedyś koleżka co handlował psami potrafił w kawalerce trzymać bulla, owczarka i amstafa,
Bull był na łańcuchu przy kaloryferze bo piesek był po walkach i się rzucał na wszystko co się rusza

dodam tylko że kolega mieszkał w kawalerce razem z matką i ciotką
Gdzie w Łodzi jest to zamknięte osiedle o którym piszecie?

Absolutnie nie jest porównywalne - bo wątpie abyś był tak tępy żeby porównywać psa do człowieka!

Przewrotny jest ten twój tekst o tępocie jako że to ty wcześniej przywołałeś nie zgodzenie się na rodzinę cyganów w kontekście nie zgadzania się na psa

dodam jeszcze że jakbym miał wybierać sąsiadów, to oczywiście wybrałbym kogoś z psem niż rodzinę cyganów


Srają na chodniku, szczekaja po nocach i mnie wkurwiają.

Może się na ciebie uwzięły?
Tak czy inaczej nie dałeś nawet babce szans na kulturalne trzymanie psa w kamienicy.

dodam jeszcze że jakbym miał wybierać sąsiadów, to oczywiście wybrałbym kogoś z psem niż rodzinę cyganów gorsza moze byc tylko rodzina cyganow z psem
http://www.youtube.com/watch?v=seR3KQtkHIo

[Tak, te 40 000 pogryźnień to też wina ludzi, słysze to od zawsze.


pogryzienia (te nie kontrolowane) to w wiekszosci wypadkow wina czlowieka, nie wychowal, nie upilnowal.


Przewrotny jest ten twój tekst o tępocie jako że to ty wcześniej przywołałeś nie zgodzenie się na rodzinę cyganów w kontekście nie zgadzania się na psa

Widzisz, nie zgodził byś się pewnie na cyganów(ja zresztą też,) a wytykasz mi jakiegoś psa
Przecież to mogli być wspaniali ludzie, mogli się wyrwać z piekła cygańskiego getta, ich dzieci mogłyby zostać lekarzami, prawnikami.



Michał napisał/a:

Skub napisał/a:
Kurwa kolejny mistrz erystyki, który myśli, że wykarze słuszność, jeśli porówna ilość pogryzień, do haseł na ogłoszeniu o znalezionym małym piesku dla którego ktoś się chce znaleźć właściciela.

Przecież najwięcej pogryzien z tego co pamietam to własnie jamniki
Nie wnikając w to co pamiętasz to powiedz mi łaskawie co to ma do tego co pisałem wcześniej?

Chuj, że mały i tak Cię upierdoli.
I oczywiscie to bedzie Twoja wina, bo coś tam coś tam - kurwa na prawde taki mój kolega tam mi sie tłumaczył, jego doberman go upierdolił, a to jego wina bo próbował jakies dwa psy rozdielać
Kurwa kalectwo umysłowe.

Przecież to mogli być wspaniali ludzie, mogli się wyrwać z piekła cygańskiego getta, ich dzieci mogłyby zostać lekarzami, prawnikami.
– Tak mówicie? A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!

[Częściowo masz rację, ale jednak duży pies potrzebuje dużo więcej przestrzeni. No chyba, że rzeczywiście właściciel poświęca bardzo dużo czasu na spacery z psem i daje mu pobiegać, to wtedy racja. Ale po prostu malo kto ma czas na godzinne, czy nawet dwógodzinne każdorazowe spacery z psem (ja wychodze 4 razy dziennie) i pies nie ma sie jak wybiegać.
spacerow potrzebuje kazdy pies, nie zaleznie od tego czy jest maly czy duzy. no chyba ze sprawimy sobie jakiegos charta czy psa mysliwskiego, wtedy bedzie meczarnia dla psa jesli nie postaramy sie dodatkowo. ale to nadal jest bez znaczenia czy bedziemy miec niewybieganego charta w domu czy w bloku. pies to nie czlowiek zeby potrzebowal duzego metrazu, starczy mu kocyk w kacie, dzikie psy spia w ciasnych norach wykopanych w ziemi wiec nie wiem czemu ludzie ubzdurali sobie ze pies sie meczy w malym mieszkaniu.
Ja nie pije do nikogo w szczególnosci, po prostu nie rozumiem tego zaślepienia tymi psami.
Przecież zdecydowana większość ludzi trzyma psa BEZ ŻADNEGO POWODU - tzn rozumiem, że ktoś ma psa do pilnowania posesji, wtedy ten pies sra u niego w ogrodzie i raczej jest niegroźny, dopuki nie chce sie włamywać, rozumiem, że policja i inne służby mają psy etc zwierzęta, rozumiem, że pasterze, ale nie potrafie pojąc po co trzymać psa jak on nie jest do niczego potrzebny, wymaga jakis tam nakładów finansowych, jakiegoś zachodu(spacery, w ułamku procent populacji sprzątanie po psie), zbieranie siersci, scieranie śliny, to ujadanie, na dodatek narażanie sie na pasożyty i pogryzienie.
Czy jest jakikolwiek w miare racjonalny powód na trzymanie psa ot tak?
Całe szczeście że mam 2 koty które posiadaja w moim domu dwa komfortowe kible które osobiście opróżniam , ni chuja nie szczekają , i na dodatek jak chcą się podymać to nie drą mordy pod oknami tylko biorą sie do roboty. Pisze że to szczeście bo zwinne są skurwysyny i ni chuja bym nie trafił kopem w mordę żadnego.
no zgoda skub, tylko dochodzimy do punktu wyjscia ze pies potrzebuje odpowiedzialnego wlasciciela ktory go wezmie na spacer zeby sie wybiegal, domek mu do biegania nie potrzebny
oczywiscie to jest bardzo fajne rozwiazanie gdy mamy jebitny ogrod i pies sobie moze dowoli chasac gdy ma na to ochote. ale badzmy realistami , nie liczac domow na wsi to ile w polsce domow posiada wystarczajaco duzy ogrod zeby "uszczesliwic" nim psa? w wiekszosci tych przydomowych ogrodkow to pies nawet nie ma miejsca zeby wziasc rozbieg

Ja nie pije do nikogo w szczególnosci, po prostu nie rozumiem tego zaślepienia tymi psami.
Przecież zdecydowana większość ludzi trzyma psa BEZ ŻADNEGO POWODU - tzn rozumiem, że ktoś ma psa do pilnowania posesji


mam podobnie jak ty

[ Dodano: |4 Sty 2010|, 2010 18:31 ]

Czy jest jakikolwiek w miare racjonalny powód na trzymanie psa ot tak?
e powiedz mi co Cię to obchodzi. To sprawa każdego z osobna czy ma psa/

Można pisać różne rzeczy dlaczego, ale to też sprawa osobista i sam czasami żałuję, że mam psa jak jest chujowa pogoda, kac, zmeczenie i jeszcze trzeba wyjsc z psem.

Kiedyś miałem jamniczke, naprawde bardzo ładną, można na nią było bez problemu wyrywać dupcie (tak jak jamnik faceta Sowiska), teraz mam kundla, taki sobie, ale za to zajebiscie wesoly, zawsze chce sie bawic. Kiedyś stałem na przystanku z kumplem, czekałem aż jemu przyjedzie autobus. To było lato, a że mieszkam niedaleko basenu to szły trzy dziewczyny zajebiście opalone z ręcznikami na autobus. Jak się później okazało miały tak jak kumpel jeszcze 20 minut do autbusu i usiadly na trawie kolo nas. Na poczatku głaskały psa, a później naprawde przejebana suczka, zajebiscie opalona spytała sie mnie czy mam dziewczyne i czy dam jej numer.
Od tego czasu już zacząłem to trochę wykorzystywać i uwierzyłem w to, że pies wdaje się w swojego pana [/quote]

[ja posiadam więc mam czyste sumienie..choc nie powiem że często suka siedzi w kojcu jak druga suka jest na podwóku
bialystok to prawie wies
Sam posiadam mieszkanie na grodzonym osiedlu z monitoringiem 24 h, 12 kamer nagrywanych , mieszkanie wynajmuje ale wlasnie z tego powodu jest bardziej atrakcyjne , ludzie chca czuc sie bezpiecznie , jak rozmawiam z sasiadami incydentow jest generalnie malo , jest czysto nie boja sie o samochody w garazu , wszedzie alarmy itp.. trudno sie dziwic ze tak wlasnie wspolczesni ludzie boja sie o swoje ciezko wypracowane dobra otaczajac sie srodkami bezpieczenstwa. Czynsz z cieciem i kamerami , plus sprzatanie , odsnierzanie , wywoz smieci , fundusz remontowy wynosci 500 zl miesiecznie wiec to nie jest jeszcze tak strasznie.
dyskusję nt męczenia zwierzaków wydzieliłem do osobnego tematu
www.conservativepunk.net/...opic.php?t=7168

Gdzie w Łodzi jest to zamknięte osiedle o którym piszecie?

Przecznicę za Teofilem, jadąc od centrum Aleksandrowską.
Mieszkam w bloku z zamykaną bramą na podwórko, żeby z okolicznych bloków tam nie parkowali, jest trzepak i piaskownica, można walić browary nie będąc niepokojonym przez mendy, żadnych ochroniarzy ani nawet portierów - Kanada.
Jeśli chodzi o typowe osiedla zamknięte to wiele razy piłem na takich i też niczego specjalnie nie zauważyłem - wystarczy się nie pchać pod kamerę i nie drzeć mordy. Raz nawet rasowy ochroniarz rencista zwrócił mi i koledze uwagę żebyśmy usiadli tam gdzie kamera nie łapie, bo będzie miał przypał.
No a co do ludzi którzy chcą żeby ich ochroniarz odprowadzał od furtki do klatki to przypadki psychiczne, chyba nie trzeba nikomu tego tłumaczyć
Kwestia gustu

Ja 4 razy zmieniałem sobie kwadrat 2 razy w bloku, 2 razy w starej kamienicy. Klimat kamienicy gdzie znasz się ze wszystkimi moim zdaniem najfajniejszy. Folklor zależy od dzielnicy ale zazwyczaj znajdujesz cały przekrój społeczny. Są emeryci, są białe kołnierzyki z wypchanymi portfelami, jest ekipa żuli. W sobotnie poranki gdy całe miasto rusza na podbijanie centrów handlowych ja wychodzę na obchód swojej starej warszawskiej dzielnicy. Zachodze do piekarni, do mięsnego i warzywniaka gdzie również robię zakupy (jednak ich jakość jest o niebo lepsza niż w kerfurach, biedronach, czy oszołomach) pogadam z ekspedientkami zajdę do ulubionej knajpki na setke lub do kilku knajpek na kilka setek, przeczytam przegląd sportowy i z zakupami wracam do zadowolonej małżonki. Nigdy nie chciałbym się zamienic na mieszkanie w ogrodzonych zasiekami osiedlach apartamentowców, gdzie nie kumałbym nikogo oprócz sąsiada mającego problem, że u mnie jest za głośno. Osiedla bez magla, krwaca, czy zadymionej knajpy ze stołem bilardowym i telewizorem powieszonym pod sufitem pod którym tłumnie spotykają się kolesie gorąco dopingujący ulubioną drużynę. Nawet jak miałbym w tym szklanym domu mieć jaccuzi, siłownię i saunę. NI chuja.
http://wyborcza.pl/1,7649...wnatrz_syf.html
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.