X
ďťż
[Pop] LUBE!

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Lube is a pop band from Russia, whose music harmoniously combines elements of British rock and roll, traditional Russian folk music and military bard music Starting in 1989 with their first release, they have released 13 albums inside of Russia. It is the only Russian act whose concerts have been attended by the President Putin during his time in office.

They have a great diversity as well.. they talk about serious stuff like war, russian patriotism, love for the motherland, etc and they have some light-funny songs as well. Great voices, too.. a pure pleasure for the ears!

By singing such lyrics, Lyube's message is calculated to appeal to the broadest spectrum of listeners: be it an elderly veteran of the Great Patriotic War (WWII), a young Russian military officer who hasn't been paid for several months, or just some twenty-something businessman who wants to feel good about his country.

http://www.myspace.com/lyube
http://www.myspace.com/lyberocks
http://www.sendspace.com/file/g83y9m (kawałek nazywa sie Koń)

http://russia-in-us.com/Music/Rock/Lyube/
na dole strony kawałki do odsłuchania

http://russmus.net/bands-lyube.htm tłumaczenia niektórych tekstów

Mi sie zajebiście takie granie podoba, jako odskocznia od punk rocka raz na jakiś czas. A jak u was?


lube jest zajebiste, choc wybiorczo. obok totalnych gniotow maja zajebiste nagrania. a sam rozrzut stylistyczny dosyc powazny.
nawet ciekawe , nieznalem tego wczesniej choc slyszalem o istnieniu, troche za spokojne jak dla mnie no i ten plugawy jezyk. szkoda ze polacy nie maja tego typu zespolow.
Ja akurat język rosyjski uważam za ładny, wiem że ty masz koval wstręt przez komunę. Warto się uczyć, jak już się opanuje bukwy, to potem idzie górki. No i na wschodzie wszędzie się dogadasz elegancko.

A Lube jest w porządku.


Punków to oni zdaje się napierdalali grubo, jak zresztą wszystkie zachodnie subkultury

A mi się to granie kojarzy trochę z ukraińskim RAC - Biłyj Szkwał (od Rostka hehe)

Posłuchajcie sobie może się komu spodoba
http://rapidshare.com/fil...ack_03.mp3.html
http://rapidshare.com/fil...ack_05.mp3.html
Również fajne, melodyjny, lekki RAC mi jeszcze wchodzi. Niestety większosć zespółów RAC poszła w stronę ciężkich brzmień.

Wokal fajny, spiewny rzekłbym
Niby kicz ale jednakowoż . Strasznie czerstwy mają imaż i teledyski. To jest taki estradowy wspomagacz rosyjskiego nacjonalizmu. Można ich zobaczyć na wielkich koncertach typu nasz festiwal w Opolu jak wysławiają uroki wojaczki. Także z rockiem to ma to niewiele wspólnego. Ciekawsze są ich korzenie. Wyrośli z subkultury liuberowców czyli takiej lokalnej wersji skinheadów. Kiedyś był o nich fajny artykuł Tomasiewicza w Garażu.
Okrutnie to czerstwe.

Swoją drogą zastanawiam się czy gdyby w Garażu napisali kiedyś artykuł o śpiewającej dla pracującego ludu miast i wsi artystce nazywającej się Ałła Pugaczowa, to polskie panki stwierdziły by tez, że choćto w sumie kicz, to jednak fajny i wypada tego słuchac .

A przy okazji:


LUBE w pełnej krasie. Galante ma gościu troczki przy majtasach

Zdrówka życzę
znam 2 plyty, niezle nawet. w ktoryms Garazu jest zajebisty artykul o nich

[ Dodano: 09-01-2007, 10:38 ]
Porównanie stąd, że po tym artukule w Garażu fani Lube zaczęli wyrastac jak grzyby po deszczu, pomimo, że nikt wcześniej (z pominięciem baaaaardzo nielicznych wyjątków jak Ty) o nich nie słyszał. Dla mnie ta kapela to taka typowa ruska siermięga, i w sumie równie dobrze można by się zachwycać Kapelą Czerniakowską, albo innym "mijeskim folkiem". Podejrzewam, że ten artykuł w garażu spowodował, ze wiele osób potraktowało to całe Lube, jako kapele wpisującą się jakoś tam w nurt "working-classowy" i "chuligański" (w takim tonie był napisany artykuł w Garażu), gdy tymczasem tak naprawdę to zwykła kapela podwórkowa tylko składająca się z grubych schabów. Zastanawiam się zatem czy dało by się tak przedstawić w jakimś zinie Ałłę Pugaczową, żeby jej muzyka stała się atrakcyjną dla panków

Zdrówka życzę
wrzosku atrakcja dla punkow to jest zadna (naprawde nie mam pojecia jak jakis punk moze tego dobrowolnie sluchac) bo to i muzyka nie do punkow skierowana tylko do choloty. ty sobie wyobraz taki nurt muzyki w polsce i cholote ktora buja sie do takiej muzyki w opolu , ja bym wolal zeby wasiury sluchali takich patriotycznych zespolow niz jakichs spedalonych de mono, ich troje albo varius manx.

Również fajne, melodyjny, lekki RAC mi jeszcze wchodzi. Niestety większosć zespółów RAC poszła w stronę ciężkich brzmień.

Wokal fajny, spiewny rzekłbym


Kapela padaczkowa jak ich mało... a wokal kojarzy mi się trochę z Bruno Hansenem...

Porównanie stąd, że po tym artukule w Garażu fani Lube zaczęli wyrastac jak grzyby po deszczu,

Podobnie jak kamrat Franek należę do tych nielicznych wyjątków, którzy nie zajawili się nimi po arcie w Garażu. Nie wiem czy wypada czy nie ale lubię słuchać różnych "czerstwych" rzeczy: Boney M, wszystkich radiowych złotych przebojów ( w łazience, przyjemnie relaksują podczas defekacji) metalu z lat 80tych etc. Muzyka tandetna ale jako zjawisko kulturowe są ciekawi. W ogóle podoba mi się rosyjski popowy kicz.

www.chanson.ru tu macie sporo o najpopularniejszym u nich gatunku muzycznym. Nie jest to ichnie disco polo tylko raczej jakieś pseudo flamenco połączone z tradycją rosyjskiej piosenki. Dużo o więzieniach, niewiernych kochankach etc.

Jako ciekawostka podobnie do Lube daje radę.

lubię słuchać różnych "czerstwych" rzeczy: Boney M

Wypraszam sobie! Bonney M nie jest czerstwe

...no dobra. Niech Wam będzie, że się nie znam, ale i tak nie jestem w stanie zrozumiec popularnoci tych Ruskich chłopo-robotników.

Zdrówka życzę
Lube usłyszałęm pierwszy raz jak byłem w Mołdawii, w radiu... I ten kawałek, co usłyszałem mi podszedł, ale im dalej, tym gorzej.

"hej brat Lubyer, gdye twoj kastyet?"
Kolejny obciachowy band, który lubię sobie zapodać
Rozwalają mnie szczególnie teksty o zajebistym życiu w kraju komunistycznym,o tym ile radości sprawia praca w kołchozie i o atrakcjach związanych z oraniem pola.
Najlepszy jest kawałek "Nie walaj duraka Amerika" w którym panowie domagają się zwrotu bezprawnie zagrabionej Alaski.
Kapelę traktuję bardziej jako ciekawostkę muzyczną i odkrycie, zawsze jak sobie zapodam jakiś kawałek to momentalnie poprawia mi się humor

Z tego co wiem to Ljuberowcy byli wykorzystywani przez władze ZSRR jako bojówka do gnojenia innych subkultur,w tym i punków. Pod but tej hołoty dostawali się wszyscy, którzy w opinii władz radzieckich zagrażali systemowi i byli zaprzeczeniem młodzieży robotniczej, posłusznej reżimowi. Większość ljuberowców po tym jak nastąpiła transformacja ustrojowa, przekształciła się w mafiozów, stanowiąc kadrę dla rozmaitych gangów.
Swego czasu chyba Garaż pisał o liuberowcach i o samej kapeli.
A Lube też bardzo lubię - szczególnie jak spiewają pieśni o bohaterach Wielkiej Wojny Ojczyźnianej czyli Krasnoarmiejcach - " Za nami Rossija, Makswa i Arbat! Agoń baterija! Agoń batalijon!" Okładki płyt też w takim klimacie.
Notabene jak byłem w 1987 w MOskwie to już wtedy mnie straszyli liuberowcami...

Z tego co wiem to Ljuberowcy byli wykorzystywani przez władze ZSRR jako bojówka do gnojenia innych subkultur,w tym i punków. Pod but tej hołoty dostawali się wszyscy, którzy w opinii władz radzieckich zagrażali systemowi i byli zaprzeczeniem młodzieży robotniczej, posłusznej reżimowi. Na Białorusi tę rolę spełnia tzw. "ruskij skinhead"

Dla mnie ta kapela to taka typowa ruska siermięga, i w sumie równie dobrze można by się zachwycać Kapelą Czerniakowską, albo innym "mijeskim folkiem".

No chyba na głowe spadłeś. Ja rozumiem że muzycznie czy tekstowo może ci się to nie podobać, ale nie można tej muzyce odmówić wartości. Grają bardzo różnorodną muzykę, mają np rockową przeróbkę hymnu Rosji, piosenki śpiewane na kilka głosów, ballady żołnierskie, piosenki o codziennych sprawach, polityczne. Owszem jest w tym trochę popeliny, ale nie przesadzajmy. Używają bardzo wielu instrumentów, współpracują z wieloma wykonawcami, m. in. Chórem Aleksandrowa.

A na ich popularność wpływa na pewno fakt że grają ciekawą, różnorodną muzykę, w której każdy znajdzie coś dla siebie. No i odwołują się do nadszarpniętej rozpadkiem imperium rosyjskiej struny patriotycznej. Przekaz jest prosty - miłość do ojczyzny.

Tak jak napisał Koval, brakuje mi takiej kapeli na polskiej scenie pop/folk/rock.

Dla mnie to nie jest obciach, ani wieś, ani czerstwota. Lepsze niż pieprzone hipisy z Pink Floyd Wrzosiu Aha, Boney M to wiocha jakich mało. LUBE lepsze


Rozwalają mnie szczególnie teksty o zajebistym życiu w kraju komunistycznym,o tym ile radości sprawia praca w kołchozie i o atrakcjach związanych z oraniem pola.

Zapodaj te teskty, chetnie je sobie poczytam. bo ja chyba tych piosenek nie mam. Dziwne..

Zapodaj te teskty, chetnie je sobie poczytam. bo ja chyba tych piosenek nie mam. Dziwne..

Słyszałem jedynie pierwszą płytę "ATAC" i jakąś składankę "The Best" ściągniętą z ruskiego serwera gdzie były między innymi piosenki "kon" "sirota kazanskaya" i jeszcze pare innych kompozycji w których przewijał się motyw kołchozów i pracy, z tym, że nie wiem czy wszystkie kawałki z tej "debestki" są grane przez Ljube

http://www.przasnyski.slp.pl/lube/indexlube.htm

Pod tym adresem znajdziecie historię zespołu i opis całej dyskografii, są też testy i parę plików mp3 do ściągnięcia.

Kon/ Stallion

With my stallion at night, I shall leave for the fields
By the night so dark and silent we will go
We shall walk together by the fields, my steed and I
We shall walk together by the fields, my steed and I

In the fields the stars are shinning
No one can be seen around
Only my stallion and I, walking by the fields at night
Only my stallion and I, walking by the fields at night

Let me mount my stallion
Take me across the fields, away!
By the endless fields of mine
By the endless fields of mine

Let me glance at the sky
To see where the the fields give birth to dawn
Oh that cowberry color, scarlet sunrise!
Is that place real, or is it not

My little fields, my streams
Lights of villages afar
Golden rye and curly flax
I'm in love with Russia, I'm in love

The year will be good and the harvest heavy
We've been through much, we'll make it through once more
Sing now, golden rye, sing now curly flax
Sing about Russia, about my love!


Gdzie ty kurwa masz tu coś o kołchozach?
Piosenka o miłości prostego człowieka(naprawdopodobniej rolnika) do ojczyzny

Piosenka o miłości prostego człowieka(naprawdopodobniej rolnika) do konia
Też
Mnie się to podoba, ale chyba na podobnej zasadzie, według której kręci mnie rosyjskie techno i dicho - jest w tym i egzotyka, i coś swojskiego.


Gdzie ty kurwa masz tu coś o kołchozach?
Piosenka o miłości prostego człowieka(naprawdopodobniej rolnika) do ojczyzny


Gdy popatrzymy na teksty przez pryzmat patriotyzmu to rzeczywiście można odnieść wrażenie, że członkowie kapeli kochali swój kraj i ubóstwiali wszystko co rosyjskie. Jednak w miłość do ojczyzny była wpisana także miłość do systemu, który panował.

W kawałku "Ljubercy" jest taki tekst :

Я иду, а мне 16 лет,
Впереди стоит колхоз "Рассвет",
За колхозом город мой родной,
Я - герой, и он герой.

Ускоряюсь я в 16 лет,
Ускоряется колхоз "Рассвет",
Ускоряется моя страна -
Вот такие, брат, дела!..

Możliwe, że ten tekst nie dotyczy bezpośrednio pracy, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, że kołchoz pojawił się w tej piosence przypadkowo. Czyżby kolejny element radzieckiego folkloru ?

Mnie się to podoba, ale chyba na podobnej zasadzie, według której kręci mnie rosyjskie techno i dicho - jest w tym i egzotyka, i coś swojskiego.

No i kaniec zagwozdki. Jako ciekawostka czy jakieś kuriozum jak najbardziej nadaje się do posłuchania, pod warunkiem, ze nie uważa się ich za "klimaciarzy".
No to, żebyście się na mnie nie odymali, że Wam zjechałem z błotem tą "egzotykę" podaje link do sklepu gdzie mozna kupić niedrogo ich płyty:

http://www.rosjapl.info/sklep/index.php?cPath=2_11

Zdrówka życzę
a nie znasz jakiegoś sklepu z ruskimi filmami?
Franek boj sie Boga! ja przy ogladaniu Wilka i Zajaca wpadam w depresje co dopiero normalne filmy

ZSRR/Kacapy =

Franek boj sie Boga! ja przy ogladaniu Wilka i Zajaca wpadam w depresje

Wilk i Zajac = pankrok przez duze "P". Zreszta jakby tak sie dobrze przyjrzec, to Wilk nawet troche do Sida jest podobny




serio ja niczego nie potrafie ogladac/czytac/sluchac co ma jakikolwiek zwiazek z ZSRR. nie i chuj. to ma jakis skurwysynsko przygnebiajacy i przygniatajacy klimat =nie mam pytan . zwlaszcza jak probuja byc zabawni i wyluzowani. dodatkowo jest jeszcze taki motyw ze za komuny Wilk i Zajac lecialy w poniedzialki czyli najchujowszy dzien pod sloncem, wiec peenie to tez ma swoje znaczenie. gdzie jest dr Freud jak go potrzeba?

czy to sie nazywa uprzedzenie?
Lube „Rebjata Naszevo Povka”
Rosyjski zespół Lube to zjawisko z polskiego punktu widzenia bardzo ciekawe. Ta popularna pop-rockowa grupa jednym z głównych wątków swej twórczości uczyniła tematykę żołniersko-patriotyczną i bynajmniej nie wpłynęło to ujemnie na jej komercyjny sukces. Ale Rosja to nie demokratyczny Zachód, tu życie toczy sie według innych zasad i wartości. Lube z pewnością jest odbiciem tej rosyjskiej specyfiki kulturowej, tak w formie jak i w treści. Zespół doskonale porusza się w ramach popowo-rockowej konwencji urozmaicanej muzyką ludową i elektroniką.

W ten sposób buduje swoje specyficzne dla polskiego słuchacza brzmienie. Jeśli więc określimy ich muzykę jako rosyjski rock, to przymiotnik „rosyjski” oznacza tu zdecydowanie więcej niż tylko kraj pochodzenia artysty. Patriotyzm Lube jest tak samo eklektyczny jak świadomość przeciętnego Rosjanina, z zadziwiającą zgodnością łącząc w sobie różne wątki carsko-bolszewickich dziejów Rosji w jedną, romatyczną i imperialistyczną zarazem całość. Bez wartościowania. Lube z jednakowym sentymentem opiewa żołnierzy Cesarstwa Rosyjskiego, Armii Czerwonej i współczesnej Rosji, ich odwagę i trudy żołnierskiego żywota. Nie dziwi zatem, że zespół jest popularny wśród mundurowych, zwłaszcza tych którzy poznali smak wojny albo właśnie go poznają. Ale antykomunizmu nie znajdziemy tu ani grama. Kontestacji wobec politycznego establiszmentu w Rosji także nie, patriotyzm Lube jest zdecydowanie grzeczny pod tym wzgledem. Pewnie dlatego występy zespołu uświetniają czasem rozmaite państwowe uroczystości z udziałem wysoko postawionych notabli. Nie tylko wojna ale także miłość, przyjaźń, młodość... te wszystkie tematy Lube przedstawia w bardzo romantyczny i rosyjski sposób, stając się w opini niektórych głosem młodego pokolenia Rosjan, wypowiadającym ich problemy i tęsknoty. Ta rosyjska specyfika Lube jest w jakiś sposób ujmująca, choć przecież skupia w sobie także ujemne i agresywne pierwistki rosyjskiego charakteru, z jego ignoranckim imperializmem na czele. A jednak polskiemu słuchaczowi automatycznie nasuwa się refleksja, jakie to wszystko inne od Polski z jej kompleksem własnej siły i słowem «patriotyzm» szeptanym ze wstydem.
Lube „Rebjata Naszevo Povka”, JRC 2004
Dawid Zadura
http://www.phalanx.pl/art...et=0&category=0

Artykuł z engelgardowskiej Myśli Polskiej

Maciej Szepietowski: LUBE - rosyjski triumf

Muzyka rozrywkowa od wielu lat czynnie wpływa na świadomość słuchaczy. Stała się nośnikiem częstokroć manifestów politycznych i ideowych. Choć znani i popularni artyści niezmiernie rzadko czynnie angażują się w czystą politykę, to często swoje poglądy wyrażają w postaci wywiadów, bądź tekstów piosenek. Jest to niewątpliwie terytorium zdominowane przez muzyków, artystów o orientacji kosmopolityczno-libertyńskiej i zdecydowanie "prawoczłowieczej". Jak często musimy znosić przykre wypowiedzi i zachowania rodzimych "gwiazdek" oficjalnych środowisk artystycznych. Wypowiedzi Marka Kondrata, który "grozi" Polakom, że uda się na emigrację, jeśli w czerwcowym referendum powiedzą "nie" UE, czy skandaliczne dziełko "Ich Troje" pt. "Keine Grenzen" - pokazują smutny obraz polskich artystów gardzących swoimi rodakami i polskością. Pogarszają sytuację analogiczne procesy mające miejsce w Stanach Zjednoczonych i na Starym Kontynencie.

Zastanowić się można, czy może istnieć znany i popularny, mający duży wpływ m.in. na młodzież artysta, wyrażający odważnie własne, dodajmy normalne poglądy. Trudno gdziekolwiek na świecie doszukać się przeciwwagi dla tak charakterystycznego w naszych czasach ogromnego pustosłowia i bełkotu intelektualnego towarzyszącego muzyce rozrywkowej (tolerancjonizm, "antyrasizm", pacyfizm). Tym bardziej z wielkim zainteresowaniem odniosłem się do twórczości niemalże nieznanej w Polsce rosyjskiej grupy "Lube". Ten bardzo popularny w Rosji zespół, którego dokonania artystyczne dryfują na pograniczu wielu nurtów muzycznych (rock, folk, pop) z powodzeniem łączy wysoką renomę na rynku fonograficznym, uznanie wśród producentów z ciekawym i charakterystycznym przesłaniem tekstowym.

A wszystko zaczęło się w podmoskiewskim mieście Lubercy 14 lat temu, u schyłku epoki pierestrojki i systemu komunistycznego. Młodzi mieszkańcy Luberców, znani z niechęci do punków, hipisów, dyskomanów oraz słuchaczy zachodniego rocka i kosmopolitów stali się bohaterami pierwszego hitu omawianej kapeli. Tak rozpoczęła się droga ku sławie zespołu "Lube". Kultowy band podmoskiewskiej młodzieży nie zatrzymał się na poziomie "subkulturowych klimatów" i wiecznego nagrywania "demówek" dla wąskiej grupy fanów. Dzięki niewątpliwemu talentowi, ambicji i zrozumieniu duszy rosyjskiej, muzycy "Lube" stali się z czasem gwiazdą oficjalnej sceny muzycznej a ich twórczość stała się popularna także wśród rosyjskiej inteligencji, żołnierzy walczących w Czeczenii, ludzi zepchniętych na margines w wyniku przeobrażeń ustrojowo-gospodarczych.

Artyści "Lube" w bardzo atrakcyjnej formie artykułują smutki, radości, tęsknoty, marzenia i problemy, zwykłego, uczciwego obywatela Rosji. Ważnym elementem twórczości "Lube" są odniesienia do służby wojskowej i udziale rosyjskich żołnierzy w etnicznych konfliktach na rubieżach Imperium. Piosenki te dotykają problemu tęsknoty i przelanych łez matek, wysyłających synów na wojnę. Smutek rodziców oddających swe dzieci armii rosyjskiej jest sprzężony z naturalną obawą młodych żołnierzy o jutro na froncie i pragnienie powrotu do domu ("Przebacz mi mamo"). Z kolei w innej piosence "Skoro dzień" wokalista Nikołaj Rastorgujew śpiewa o młodych ludziach odliczających czas do wyjścia z wojska i snujących plany na przyszłość. Nie można pominąć także utworu "Sierota kaukaska", który jest poświęcony wszystkim ofiarom walk prowadzonych podczas wojny domowej między "białymi" żołnierzami armii carskiej gen. Denikina a "czerwonymi" bolszewikami. Inna znana piosenka "Kombat", opisująca ciężkie życie na wojnie, a której motywem przewodnim są słowa: "Za nami Rosja, Moskwa i Arbat!" była chóralnie śpiewana przez rosyjskich kibiców na niezbyt udanych dla Federacji Rosyjskiej Mistrzostwach Świata w piłce nożnej w Korei i Japonii w 2002 r. Zarówno to jak i fakt, że wiele piosenek "Lube" osiągnęło czołowe miejsca na rodzimych listach przebojów a piosenka "Dawaj za..." była czołówką popularnego serialu o jednostkach Specnazu świadczy o niewątpliwym sukcesie zespołu.

Rastorgujew śpiewa o wartości człowieka, który jest blisko także w krytycznych momentach życia. Poruszanie przez muzyków "Lube" problemy wolności, przyjaźni łączącej na lata ludzi są właściwie odbiciem ludzkich dylematów i rozważań, co ma szczególne znaczenie w tak charakterystycznym i niezwykłym narodzie jak rosyjski. Warto odnieść się jeszcze do wojennych wątków twórczości "Lube". Otóż słowa rosyjskich muzyków pozbawione są tego infantylnego cienia pustego, lewackiego pacyfizmu którym karmią nas znane ze swoich antywojennych przekonań zespoły rockowe Europy i USA (np. "System of a down"). "Lube" śpiewa o tragedii i przykrościach związanych z wojną, ale jednocześnie muzycy nie uchylają się od obowiązku obrony bezpieczeństwa i porządku w Rosji. Piosenki rosyjskiego zespołu dodają otuchy młodym żołnierzom na froncie i biorą w obronę prostego człowieka. Są w jakimś stopniu reakcją Rosjan na niezrozumienie przez świat ich problemu z Czeczeńcami. Są wyrazem szczerego patriotyzmu i troski o przyszłość kraju. Pomimo jednoznacznego patriotycznego wydźwięku tekstów, zespół jest daleki od bieżącej polityki, co jest pewnie powodem tak wielkiej jego popularności i sprzedawania płyt w milionowych nakładach.

Jeśli chodzi o muzykę, to "Lube" opiera się w zasadzie na rockowych brzmieniach gitarowych i nastrojowych balladach, mających swe źródła w dawnych melancholijnych dumkach. Można pokusić się o twierdzenie, że te delikatne piosenki zaśpiewane charakterystycznym rosyjskim głosem, z przewijającym się muzycznym motywem bałałajki, harmonii i gitary są ciekawym symbolem współczesnych poszukiwań kulturowej tożsamości rosyjskiej muzyki rozrywkowej. Udane i interesujące są też niewątpliwie inspiracje dostojną muzyką cerkiewną. "Lube", co trzeba uczciwie przyznać, podoba się w Rosji ludziom młodym i starym. Podoba się nie dlatego, że podąża za modą, ale odwrotnie: że zupełnie i świadomie ignoruje modę serwowaną Rosji przez Zachód. Podoba się za muzykę, liryczne teksty, patriotyczne przesłanie.

Może więc to "Lube" a nie zamerykanizowane lesbijki z "Tatu" stanie się forpocztą nowej kultury rosyjskiej zdolnej zainteresować nie tylko Rosjan, ale i cały świat? Nasi sąsiedzi nie mają się czego wstydzić i szczerze kibicuję ich dalszemu rozwojowi. Natomiast my Polacy musimy się poważnie zastanowić co zrobić z naszymi zaprzańcami Kondratami i Wiśniewskimi. Bo na razie to tylko został niesmak i wstyd!!!
Maciej Szepietowski
Nr 24-25 (15-22.06.2003)
http://myslpolska.icenter...r=2003061222086

a nie znasz jakiegoś sklepu z ruskimi filmami?

Nie znam. A szukasz czegoś konkretnego?

Zdrówka życzę
szukam specyfik narodowych, oprocz wedkowania, poza tym ogolnie ruskich filmow
To na tej stronie która podałes znajdziesz DVD muzyczne, przy czym w ich mniemaniu do DVD muzycznych zalicza się np. coś takiego:



Zdrówka życzę
hhm, parada zwyciestwa, obawiam sie za to duza ekstrema
Na Stadionie Dziesięciolecia na samej koronie w takiej zielonej budzie sprzedaje ruska blondynka (podobno z Mińska) i ma full różnych ciekawych rzeczy - muza, filmy, gazety itd, notabene płytki Lube to u niej kupiłem. Sprawdź, czy jeszcze działa.
kojaze ja i to stoisko ale dzieli mnie jakies 2000 km
No do mnie tez dotarła sława tego stoiska choć mieszkam w KRK. U nas jest rosyjska księgarnia może poszukaj w necie czy aby nie handlują przez internet.
„Śmierć Coca-Coli!” - słyszymy. Sękata pięść rozgniata puszkę, spomiędzy palców wytryskują strużki pienistego płynu. Pięść należy do rozebranego do pasa, muskularnego, krótko ostrzyżonego młodziana. Stoi on na pryzmie gruzu w otoczeniu sobie podobnych. To Czyściciele. Naprzeciwko nich - rockersi: długie włosy, skórzane kurtki, motory. Rzucają się na siebie. Wybucha gigantyczna bitwa gangów, taki subkulturowy Grunwald na placu wiel-kiej budowy. Leje się krew, trzaskają kości. Jatka...
Tak rozpoczyna się film „Lunapark” Pawła Ługina. Fabuła jak fabuła: oczyszczający społeczeństwo z „chwastów” bojówkarz odkrywa, że jego ojcem jest znienawidzony kompo-zytor i do tego Żyd. Oczywiście mamy happy end - chłopak wybiera ojca zamiast zemsty za sponiewieraną matkę. Kurtyna. W filmie ciekawe jest jednak tło: obraz subkultury liuberow-ców, z której rekrutują się Czyściciele. Do roli głównego bohatera został wybrany 20-letni Andriej Gutin, naturszczyk, koleś z Liuberec. O granej postaci mówił: „Mamy podobne cha-raktery. Jak on - nie piję, nie palę. Codziennie ćwiczę. Rosja potrzebuje ludzi w formie, aby mogła iść do przodu... Chcemy pokazać światu, że my, Rosjanie, jesteśmy zdolni do lepszego życia... Nie lubimy punków, rockersów, Coca-coli... Pederaści? Złapaliśmy takiego, w pu-blicznych ubikacjach. Zanurzyliśmy mu głowę do pełnego kibla. Krzyczał: Dzieci, co robi-cie?”.
O liuberowcach pisałem w angielskim punk-zinie „11 Years On” latem 1987 r. („Grandsons of Stalin”). Do Polski docierały już wtedy informacje z coraz słabiej cenzuro-wanej (pieriestrojka!) sowieckiej prasy.
...Liubercy to miasteczko pod Moskwą, jakieś 130 tysięcy mieszkańców. Taki rosyjski Pruszków czy Wołomin. Tu w 1966 roku narodziła się nowa moda, styl życia, ruch. 16-letni Tola Klujkow za butelkę wódki w zakładach „Montaż–Automatyka” kupił żelazne sztangi, koła kolejki wąskotorowej, pocięte szyny. Przydźwigał to z kumplami do piwnicy budynku na ul. Mira 7. Tak powstała siłownia „Tytan” - pierwsza kaczałka (od słowa kaczat’ - pom-pować). Potem jedna po drugiej zaczęły powstawać następne: „Atleta”, „Hantel”, „Wyższa Szkoła”, „Moskwicz”, „Muromiec”... Ta ostatnia najpierw nazywała się „Narcyz”, ale jak starsi koledzy wyjaśnili, że taka nazwa jest dobra dla pedałów, to ją zmieniono. Dziesięć lat później już setki i tysiące nastolatków cały wolny czas spędzało w piwnicach. Nic innego tam nie robili, tylko pompowali, ćwiczyli, budowali muskulaturę. Nie palili, nie pili, dziewczyny omijali z daleka. Liczyło się tylko ciało, mięśnie i siła. W jednych dźwigali zrobione własno-ręcznie ciężary z wyszabrowanego na złomowisku żelastwa, w innych ćwiczyli boks i karate. W szczytowym okresie w Liubercach było ponad sto kaczałek, w których trenowało po 20-30 chłopaków.
Bywalcy kaczałek dorobili się własnego stroju: kraciaste spodnie z elanobawełny - dwie proste rury po 30 centymetrów szerokości; przeciwdeszczowa kurtka „balonówka” - granatowa, gruba, na watolinie, z zamkiem błyskawicznym; buty „żegnaj młodości”: ciężkie, filcowane sapogi, jakie nosili jeszcze ich dziadowie; czasem białe koszule i wąskie krawaty. Za strojem przyszła ideologia. Hymn liuberowców głosił: „Urodziliśmy się w Liubercach, rośniemy w Liubercach - centrum wielkiej fizycznej siły, wierzymy że nasze marzenia się spełnią i Liubercy będą centrum Rosji!”. Prości chłopcy z przedmieścia - tak jak angielscy skinheadzi z lat 60. - nie chcieli się wstydzić swojej biedy i nieokrzesania. Uczynili z tego powód do dumy. „U nas była zasada ‘nic importowanego’. U nas złotej młodzieży nie było. Tylko zdrowy, proletariacko-inżynierski trzon” - wspominał po latach jeden z liuberowców.
Tymczasem złota młodzież ze stolicy - dzieci aparatczyków i inteligencji - zachłysnę-ła się w latach 80. zachodnią pop-kulturą, do której jako pierwsza miała dostęp. W dobie pie-riestrojki gwałtownie rozmnożyli się hipisi, punki, rockersi. Liuberowcy traktowali ich ze wstrętem i pogardą. „Oni byli nie nasi, nieradzieccy. Brali narkotyki, słuchali zagranicznej muzyki, mieli pieniądze, rodziców na stanowiskach, zagraniczne ciuchy”, opowiadał wspo-mniany już liuberowiec. „Urządzaliśmy polowania na tych hipów, punków, wszystkich dłu-gowłosych... W dni wolne zbierali się w Parku Kultury i Wypoczynku im. Gorkiego. Tam ich dopadaliśmy. Tłukliśmy ich ile wlezie, obcinaliśmy długie włosy, zabieraliśmy ubrania...”.
Na początku 1987 r. niedostrzegany do tej pory ruch liuberowców ujawnił się. Wata-hami po kilkudziesięciu chłopa przybywali do Moskwy, by gromić „frajerów” i odbierać im rzeczy „niegodne radzieckiego człowieka”. Pierwsze w ZSRR koncerty rockowe, które ścią-gały do parku tłumy młodzieży złaknionej zachodniej muzyki, regularnie kończyły się po-twornymi bijatykami. W biały dzień milicja musiała oczyszczać i zamykać park dla spacero-wiczów. Liuberowcy rozpoczęli też wyprawy na Majakowkę – wielki stołeczny bazar, ośro-dek nielegalnego handlu. Początkowo atakowali spekulantów z powodów ideologicznych: tłukli ich i niszczyli ich towar. Potem już normalnie rabowali deficytowe produkty: dżinsy, gumę do żucia, coca-colę, pierwsze magnetowidy, sprzęt grający i walutę, by sprzedawać to na młodzieżowych imprezach. To już był rekiet.
Partia początkowo potraktowała liuberowców jako nieoczekiwanego sprzymierzeńca w walce z zachodnimi dewiacjami ideologicznymi („spontaniczny odruch zdrowej młodzieży radzieckiej”), pozwoliła im nawet zorganizować pierwsze od 20 lat zawody kulturystyczne „Liuber 88”. Władza szybko jednak spostrzegła, że nie jest w stanie kontrolować ruchu. Liu-berowcy (a także ich coraz liczniejsi naśladowcy z innych miast i dzielnic) terroryzowali wszystkich bez różnicy. Latem 1988 roku dochodzi do słynnej bitwy koło kawiarni „Pory Roku” w parku Gorkiego. Tym razem z grupą 50 liuberowców nie starli się hipisi czy punki ale regularny pluton OMON-u. Milicjanci wyparli z parku chuliganów ostrzeliwujących się kamieniami ale rozpoczęło to wojnę. Jesienią moskiewski komitet partii rozpoczyna nagonkę prasową nie tylko na liuberowców ale na całe ich miasto przedstawione jako wylęgarnia wszelkich możliwych patologii. Młodzież z Liuberec dostała od władz miasta pisemny zakaz wyjazdu do stolicy, którego przestrzegania pilnowały milicja, nauczycielskie patrole, komite-ty rodzicielskie, drużyny komsomolskie. Kolegia, na podstawie art. 206 kk (chuligaństwo) pakowały na 15 dni do aresztu setki liuberowców. Chłopaki zdobywali pierwsze więzienne sznyty.
W odpowiedzi liuberowcy zintensyfikowali najazdy na stolicę. Teraz do Moskwy zjeżdżało naraz cztery-pięć band po kilkuset napakowanych kolesi. Wodzowie liuberowców - „Died”, „Siery”, „Zajec” - potrafili na oczach zdumionej milicji w kwadrans skrzyknąć na tzw. Krestach przed stacją kolejową 300 chłopaków: przywódca dzwonił do pięciu kolegów, każdy z nich do pięciu następnych i tak dalej. Po 1990 roku liuberowcy byli już tak dobrze zorganizowani, że sami organizowali zawody kulturystyczne o randze mistrzostw kraju: „Liuber 90”, „Liuber 91”, „Liuber 92”...
Ruch liuberowski jednak zaniknął. Chłopaki zajęli się poważnymi sprawami. Wraz z afgańcami stworzyli kadry rosyjskiej mafii. Już w 1989 roku jedna brygada potrafiła wycią-gnąć z rekietu 5-10 tysięcy dolarów tygodniowo. Wprawdzie Sierożę „Zajca” Zajcewa w 1993 roku zastrzeliła azerska mafia ale np. „Died” (Sasza Diedow) jest wciąż przywódcą tzw. grupy „spartakowskiej”. Dziś w Liubercach są dwie organizacje mafijne („systemy”) w dwóch częściach miasta rozdzielonych torami. W każdej jest około dziesięciu brygad liczą-cych po 10-15 zawodowych gangsterów plus siatka pomocników. Każdy „system” ma swego starszego („kimura”) i wspólną kasę (taki „fundusz socjalny”, z którego płaci się na uwięzio-nych kolegów i... cerkiew). Z dawnych czasów została tradycja organizowania zawodów sportowych, np. brygada „Mansura” urządza co roku w maju mistrzostwa Moskwy w ta-ekwondo. I jeszcze jedno: nie handluje się narkotykami.
My jednak nie piszemy tu historii przestępczości zorganizowanej (o tym można sobie poczytać np. w książce Virginie Coulloudon „Mafia sowiecka”). Liuberowcy gardzili za-chodnią muzyką rockową ale i oni musieli stworzyć jakiś kod kulturowy. Nawet polscy gi-towcy odnaleźli się w muzyce SLADE. Głosem liuberowców stało się LIUBE.
Ja z liubereckim rockiem zetknąłem się w 1991 r. Szedłem sobie wieczorkiem w to-warzystwie Saszy i Iriny - ruskich punków-odjazdowców z Symferopola - ulicą nadczarno-morskiej Ałuszty. Coś się wypiło, było mi wesoło i naraz z pobliskiego dansingu usłyszałem skoczną muzyczkę. Trochę się to kojarzyło z disco-polo, ale było dużo bardziej dynamiczne i melodyjne, takie czastuszki na rockowo. Rock-and-rolnicy, można powiedzieć. „Fajne”, mó-wię, „co to takiego?”. Sasza i Irina spojrzeli na mnie z odrazą: „Toż to Liube, kapela liuber-ców...”.
Mi się jednak spodobało. LIUBE łączą lekkość i melodyjność popu z rockową dyna-miką i ostrymi tekstami. Podobno specjaliści nazywają to „miejski romans”: rock ale spokoj-ny, z elementami ludowymi czy nawet cerkiewnymi. Jakbym musiał do czegoś porównać do najbardziej kojarzyłoby mi się to z ULTIMA THULE (choć bliższe jest muzyce pop niż Szwedzi). Tak brzmią moje ulubione hity jak „Gitara semistrunnaja”, „Mama”, „Za Tiebia” czy stopniowo rozkręcający się „Kombat”. Ale możliwości LIUBE są szersze. Zupełnie mnie rozklejający numer „Staryje druzja” to ballada w stylu Iggy Popa. „Sołdat” to też ballada, ale bardzo agresywna. „Uloczki moskowskije” - czastuszka w rytmie ska. „Atas” łączy dyskote-kowy rytm, folkowy refren, hip-hopową dynamikę; podobny - folkowo-dyskotekowy - jest „Wieter”. „Dorogę” cechuje melodyjność tradycyjnego rosyjskiego romansu, ale ma popową aranżację (przeszkadzajki, dęciaki); czystsza jest piosenka „Tam za tumanami”. „Jest Tolko Mig” to przebój typowy dla schyłkowej fazy dansingu (gdyby nie nazbyt jazzujący chwilami saksofon). „Rebiata z naszego dwora” czy „Samowoloczka” też są kawałkami tanecznymi ale bliższymi, hm, disco-polo (choć chórki i rozklekotane klawisze przypominają pop lat 60.). Instrumentalny „Frogrock” brzmi jak parodia techno.
Początki zespołu sięgają 1987 r., kiedy kilku muzyków, znudzonych królującym na radzieckiej estradzie przesłodzonym „popsem” (popem), postanawia stworzyć „muzyczny kolektyw z lekkim nachyleniem narodowo-patriotycznym i męskim wokalem”. Problem był jednak z wokalistą. Odpowiednim kandydatem okazał się wreszcie Nikołaj (Kola) Rastorgu-jew, wyrzucony dyscyplinarnie z Politechniki za obicie donosiciela (niestety - uczelnianego sekretarza Komsomołu). Teksty pisał dla nich poeta z „Jesieninowskim smutkiem w oczach” - Aleksandr Szaganow. 14 lutego 1989 r. w studio „Zwuk” nagrali dwa pierwsze kawałki: „Liubercy” i „Bat’ko Machno” . Potem znana ongiś piosenkarka Ałła Pugaczowa zaprosiła ich do swego telewizyjnego programu „Urodzinowe spotkania”. To ona stworzyła wówczas ich image, przebierając ich w tzw. „majki” (matroski): podkoszulki w biało-niebieskie paski, które nosiło się pod mundurem w radzieckiej flocie i wojskach lądowych. Tak zaczęła się trwająca wciąż kariera rosyjskiej kapeli Numer Jeden.
Pierwszy album ukazał się w ostatnich chwilach istnienia Sowieckowo Sojuza. Na okładce rycina w stylu lat 20., przedstawiająca członków zespołu upozowanych na rewolu-cyjnych bojowników wojny domowej. Tytuł płyty: „Atas!”. To słowo z języka „błatnego” (rosyjskiej grypsery) - ostrzeżenie, hasło do ucieczki. W tytułowym utworze, śpiewanym w żargonie, słowo to wykrzykiwane jest 32 razy. LIUBE nawiązało do tradycji „błatnych pie-śni”, tworzonych przez kryminalistów w łagrach i na melinach. Ale mamy tu też lokalny pa-triotyzm w utworze „Liubercy”: „Idę przed siebie, mam 20 lat / Tuż za mną kołchoz Ra-dziecki Świat / A za kołchozem miasto moje / Miasto i ja dwa gieroje / Ach Liube, Liube, ach Liuberce moje” . Drugi album pt. „Kto skazał, szto my płocho żyli?” brał w obronę życie w ZSRR. Największy przebój z tego albumu skierowany jest do Ameryki: „Nie rżnij głupa, Ameryko / Przykro mi to mówić, cóż - / Musisz oddać nasza Alaskę / Oddajże rodzinną - już!”. W 1992 roku przebój ten wykorzystywali w swojej kampanii wyborczej komuniści. Konstantin Kustanowicz z Vanderbilt University o tych dwóch pierwszych albumach tak mą-drze napisał: „można tu znaleźć typowy postmodernistyczny pastisz - mieszaninę parodii i nostalgii, eklektyzm stylów, intertekstualność, brak tego, co Derrida nazywa ‘transcenden-talnym naznaczeniem’ tj. jakimś rodzajem prawdy ostatecznej reprezentowanym w tekście”.
Następne płyty były jednak już bardziej jednoznaczne. „Zona Ljube” adresowana była do bardzo w Rosji licznej subkultury gangsterskiej i szerzej - kryminalnej; „Kombat” - do tych milionów Rosjan, którzy służą, służyli lub służyć będą w armii. Okładka czwartego al-bumu była bardzo charakterystyczna: czerwona gwiazda z sierpem i młotem na zielonym, żołnierskim suknie. Tytuł albumu znaczy „komandir bataliona” - tytułowy kawałek to naj-większy rosyjski przebój od upadku Związku Radzieckiego. Weterani z Afganistanu i Cze-czenii uważają, że to ich pieśń, chociaż grupa poświęciła ją 50. rocznicy zwycięstwa nad fa-szyzmem. W Rosji wszyscy znają słowa, jak hymn narodowy: „Kombat – ojczulek, ojczulek – kombat, / Ty serca nie chował za plecy rebiat. / Lecą samoloty i tanki goriat, / Tak bije nasz kombat, kombat! / Kombat - ojczulek, ojczulek – kombat, / Za nami Rosja, Moskwa i Arbat! / Ognia, baterija! Ognia, batalion! Kombat, komandujet on”.
Za to w kolejnym (1997) albumie „Piesni o liudiach”, jak ubolewał cytowany już spec, zespół „wykorzystywał wartości klasy średniej i polityczne schematy: rodzina, dzieci, miłość, matka, ojczyzna, patriotyzm, heroizm a nawet (!) piłka nożna”. Bodaj ostatni longplay grupy ukazał się w 2000 roku. Zawierał m.in. numery „Sołdat” i „Kochać się można po wojnie”. Jako że wybuchła druga wojna czeczeńska te przeboje królowały niepodzielnie we wszystkich stacjach radiowych.
Za swe zasługi (m.in. za występy dla wojsk w Czeczenii) Rastorgujew dostał od Jel-cyna tytuł zasłużonego artysty Federacji Rosyjskiej. Bo to się podoba. Nie przepadający za LIUBE dziennikarz napisał o śpiewanej a capella piosence „Wyjdę nocą w pole z koniem”: „Można nie znać rosyjskiego i nie lubić muzyki cerkiewnej, ale kiedy się słucha tej pieśni, chce się płakać. Widziałem na koncercie kobiety i mężczyzn, którzy składali ręce jak do mo-dlitwy, śpiewali razem z grupą i płakali.” A w innym miejscu: „Na koncerty ludzie przycho-dzą z narodowymi chorągiewkami. Rodzice przyprowadzają dzieci, dziadkowie przychodzą dla wspomnień, pijaczki chcą słuchać pieśni zastolnych (biesiadnych), łysi błatnych (bandyc-kich)”.
„Ideologię” LIUBE najlepiej oddaje image zespołu. Na plakacie dwóch kolesi jest w mundurach Armii Czerwonej, trzeci w skórzanym płaszczu czekisty, czwarty w dresie a piąty dumnie pręży nagą umięśnioną klatę. Dziwaczne? Odrażające nawet? LIUBE trudno nam zrozumieć. Rosja to zupełnie inny świat. Polska chłonie wszystko jak leci z najdalszego choćby Zachodu ale na leżący za miedzą Wschód się wypieła. A mi się podoba, że oni potra-fią pozostać sobą, że docierają stamtąd też inne dźwięki niż mlaskanie TATU.
Słyszałem kiedyś płyte Liube - combat, było to całkiem strawne.
Vet, może byś coś z tym tekstem zrobił, może jakaś drobna edycja?
Czytać się tego nie da.
był kiedyś film fabularny w polskiej tv o ljubierowcach, produkcja fhancuzka, więc było to wszystko na pograniczu gniotu, ale pierwsza scena z zadymy "po kilkuset" ljubierowców na rockerso-metalowców daje rade lepiej niż awantura z Quadrophenii pamięta ktoś może tytuł tego filmu?
Wydaje mi się że ten materiał ukazał się kiedyś w jakimś piśmie motoryzacyjnym...
... chyba GARAŻ nr.20

był kiedyś film fabularny w polskiej tv o ljubierowcach, produkcja fhancuzka, więc było to wszystko na pograniczu gniotu, ale pierwsza scena z zadymy "po kilkuset" ljubierowców na rockerso-metalowców daje rade lepiej niż awantura z Quadrophenii pamięta ktoś może tytuł tego filmu?

Luna park.

http://www.youtube.com/watch?v=8uh21SUL2yw
Szkoda że taki krótki fragment
lunapark to o niby skinie w kozakach bylo, chlop mial moralne dylematy bo jego tatus ktory nagle pojawia sie w jego zyciu okazuje sie zydowina. chodza se tak w dwojke po miescie i gadaja i nad ranem chlopak jest juz innym czlowiekiem film swego czasu dostal jakies nagrody filmowe i sporo sie o nim mowilo, np w fantastyce cos tam pisali. u mnie wzbudzil jedynie niechec estetyczna bo zaloganci wygladali jakby wyszli z kolchozu swietowac prazdnik maja, i wywolal u mnie stereotyp ze u ruskich nawet subkultury musza byc buraczane.
Filmu nie widziałem ale po tych kilku sekundach niezle sie zapowiada.
puzniej sa juz cieple kluchy, tak jak pisalem pod wplywem spaceru z ojcem , chlopak ulega przemianie, takie typowe pierdolenie pod nagrody filmowe. film nie wart poswiecenia czasu na ogladanie.
Może was to zainteresuje. Jakby co to można przenieść do tematu z koncertami.


Zespół Lube w Warszawie

Już 9 grudnia, po raz pierwszy w Polsce, wystąpi wzbudzający duże kontrowersje, kultowy, rosyjski zespół Lube. Ta pop – rockowa grupa, jednym z głównych wątków swojej twórczości uczyniła tematykę żołniersko – patriotyczną, co przyczyniło się do jej sukcesu.


Koncert w Sali Kongresowej. Bilety są drogie, bo zaczynają się od 70 zł, ale jak ktoś bardzo lubi...

Taa a kończą się pewnie przy 300 zł.

Chyba na 190 zł o ile się nie mylę. Mój ojciec bardzo ich lubi więc nie wykluczone, że postawi mi wjazd na ten koncert i pójdziemy razem...
no no Lube w Polsce... Szkoda że nie z okazji marszu euroazjatyckiego czy jak to się tam miało nazywać - taka impreza wielkorusów i "ludzi radzieckich" z okazji wypędzenia "polskich zachwatczikow wa smutnyje wriemja" .

Klimat kolesiowców z Lube kojarzy mi się z waleniem pryty - "szmurdiaka" na wielkim blokowisku w Żytomierzu i gonieniem zabłąkanej kury dookoła kiosku ruchu , gdzie pózniej kupiliśmy wódke. (w Żytomierzu chaty z kurami i kozami stoją w środku blokowiska).W tedy pierwszy raz uslyszałem tą kapelę i nie wiele pamiętam, oprócz nazwy i smętnej muzyczki.

Ale "radziecki klimat" ukraińskiego jabola w zrusyfikowanym mieście w połączeniu z radzieckim patriotyzmem przyprawił mnie o pawika.

Juz w Polsce posluchalem se tego Lube - coz, szkoda ze nasze rodzime postpezetpeerowskie wirachy nie graja taakiej muzy! Ma niewatlipwy urok
Mogłeś napisać że po prostu ci się nie podobają. Nie dorabiaj do tego jakichś podtekstów. Chociaż przyznam że cienie sobię niekiedy twoją kwiecistą mowę.

Ja na Lubę jadę w każdym bądź razie.
No niestety - jestem wielbicielem cywilizacji łacińskiej w wydaniu barokowo- sarmackim i ni chuja na to nie poradzę że zamiast powiedzieć "Ala ma kota" zaczynam się zastanawiać skąd pochodzi imię Alicja
hej tak sobie tu patrze bo pisze prace licncjacka na temat tej grupy;-))) w sumie jeszcze nie zaczelem ale juz sie pomalu zbieram;-))) i mam takie male pytanie nie pisal ktos juz takiej pracy?;-)) albo macie jeszcze cos po polsku wiecej o tej grupie niz jest tu?;-)) z gory dzieki za odp;-))
Kapela do picia Vodki super !! jest taka jeszcze jedna troche mniej komercyjna LENINGRAD
No ale lube na samym początku też była ok a sami lubiercy to ostre nacjonaliści , napierdalali nawet skinów w Moskwie

http://www.youtube.com/watch?v=6n_vtGPYeqg
Leningrad kiepawy jak dla mnie ale ten numer jest super
http://www.youtube.com/watch?v=pVXyC0z450Y

Leningrad kiepawy jak dla mnie ale ten numer jest super
http://www.youtube.com/watch?v=pVXyC0z450Y

maja lepsze kawalki z poprzednich plyt. nie pamietam juz tytulow tych ruskich piosenek ale plyty 'huynya', 'daczniki', 'dla milionow', 'tochka' i 'piraci xxi wieku' to moje ulubione, na ktorych sa naprawde lepsze kawalki. szkoda ze nie pojechalem jak grali w zeszlym roku w gdyni

zaczelem

Kiepsko widzę ten licencjat A Leningrad zajebista sprawa.

szkoda ze nie pojechalem jak grali w zeszlym roku w gdyni
i raczej juz nie pojedziesz
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.