|
Skłóceni rewolucjoniści |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
Skłóceni rewolucjoniści
Polska skrajna lewica jest nieliczna, słaba, podzielona, nie ma dostępu do największych mediów. Przeżywa chwile zwątpienia. Ale radykalni działacze nie tracą nadziei ani werwy
Kiedy spotykają się radykalne organizacje lewicowe, zaczyna się kłótnia. Wstaje działacz jednej z nich i napada na "Krytykę Polityczną". Potem wstaje aktywista drugiej organizacji i napada na pierwszego. Potem wstaje ktoś z trzeciej organizacji i napada na tego z drugiej. A potem ten z czwartej napada na tego z trzeciej i tak dalej - opowiada pewien działacz lewicowy. - To sekciarze - lubią mówić o sobie nawzajem konkurenci z różnych partii i organizacji.
Kiedyś prawica słynęła z tworzenia kanapowych ugrupowań. Dziś na lewo od SLD, a nawet na lewo od "Krytyki Politycznej", kłębią się malutkie partyjki i organizacje. W oficjalnym życiu publicznym nie widać ich w ogóle. Nawet bardzo zaangażowani działacze często nie są w stanie powiedzieć nic o wielu innych ugrupowaniach. Za to napięcia, wzajemne zarzuty, oskarżenia i rozłamy są codziennością.
"Narcyzm małych różnic" - tak nazywa to zjawisko jeden z czołowych działaczy Nowej Lewicy. Z zewnątrz różnice są niemal niewidoczne, ale dla działaczy tych mikroskopijnych często organizacji to sprawy fundamentalne.
Platforma Proletariacka, wydająca ‚‚Biuletyn Rewolucyjnego Marksizmu", jasno oświadcza na swoich stronach internetowych, że walczy przeciwko ugrupowaniom fałszywie robotniczym, w rzeczywistości działającym "przeciw interesom robotniczym, jak partie socjaldemokratyczne, w tym Polska Partia Pracy, PPS, Nowa Lewica czy ugrupowania fałszywie trockistowskie, jak NLR czy Pracownicza Demokracja".
W opowieściach młodych lewicowców słychać często wzajemną niechęć.
- Rozdawać swoje flagi na demonstracji potrafią, ale przy robocie ich nie widać - narzekają.
A ilu ich jest? - pytam o jedną z organizacji. - Faktycznie to trzech, ale flag mają znacznie więcej - słyszę odpowiedź.
I tak jest z większością tych kilku czy też kilkunastoosobowych organizacji nieznoszących się nawzajem, zarzucających sobie sekciarstwo, zależność od międzynarodówek, uległość "burżujom" i "systemowi". Oczywiście nie dotyczy to wszystkich.
Znany działacz lewicowy tłumaczy: - Oni wszyscy odrzucają dobrą organizację. To taki antyburżuazyjny odruch. Nieskuteczność jest cnotą. Dobry jest ten, który zdycha z głodu - mówi.
Nikt nie chce naszych ulotek
- Sprawa wygląda dziś ponuro - mówi Piotr Szumlewicz z Młodych Socjalistów. - Lewicowe organizacje są słabe, skłócone, bez zaplecza intelektualnego. Na demonstracji pod Ambasadą USA przeciwko amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce nawet nie wiedzieli, co krzyczeć. Żadnych pomysłów. A przecież argumentów można znaleźć wiele - martwi się.
Tydzień wcześniej Czerwony Kolektyw/Lewicowa Alternatywa (organizacja anarchistów, socjalistów i komunistów) zorganizował w tym samym miejscu wiec przeciwko obozowi koncentracyjnemu w Guantanamo i obecności polskich wojsk w Iraku i Afganistanie. Do organizacji protestu włączyły się cztery ugrupowania. Pod ambasadą amerykańską udało się im zebrać ledwo 30 osób. Demonstranci ubrani byli w pomarańczowe stroje, ale nawet to nie zdołało przyciągnąć uwagi mieszkańców stolicy ani mediów.
Relację zamieścił tylko jeden z uczestników demonstracji na stronie internetowej CK-LA. Ale i on nie udawał, że impreza spotkała się z powszechnym entuzjazmem. Nie było odbiorców spoza środowiska anarchistycznego i lewicy pozasystemowej reprezentowanej przez członka CK-LA. Autor ze smutkiem stwierdza, że "nie było też komu rozdać przygotowanych ulotek, bo (...) pieszych było mniej, niż policjantów zaangażowanych w obronę ambasad i ministerstw na trasie przemarszu".
Poza establishmentem
Młodzi Socjaliści powstali, gdy rozpadała się powstała całkiem niedawno Unia Lewicy organizowana przez Izabelę Jarugę-Nowacką. Formalnie Unia jeszcze istnieje, ale nikt nie jest w stanie wymienić więcej niż kilka nazwisk działaczy tej partii. Sama Jaruga odeszła do SLD.
Część ludzi, którzy pożegnali się z Unią Lewicy, połączyła się z tymi, którzy opuścili szeregi młodzieżówki Unii Pracy. - Teraz zajmujemy się edukacją, organizujemy konferencje po to, by dostarczyć młodym ludziom argumentów w dyskusjach dotyczących biedy, globalizacji, neoliberalizmu - mówi Krzysztof Szumlewicz z Młodych Socjalistów.
Szumlewicz zakładał Unię Lewicy, ale odszedł z niej. Był w "Krytyce Politycznej", z którą rozstał się, nie akceptując linii pisma. - Sławek Sierakowski chce budować lewą stronę establishmentu. Robi to z sukcesem, ale my uważamy, że należy tworzyć własne media, działać poza establishmentem. Ja chciałem przekonywać do poglądów radykalnie lewicowych. Nie dało się. Mamy inną strategię - tłumaczy. W środowiskach radykalnej lewicy medialny sukces "Krytyki Politycznej" przyjmowany jest z kwaśnymi minami.
- Ta słabość i skłócenie na lewicy wynika z tego, że SLD odjechał tak bardzo w prawo. Nie ma się już do czego odnieść - uważa Szumlewicz. - Teraz nie ma otwartej dyskusji. Środowiska lewicowe zaczęły zamykać się w sobie. Stopień wariactwa narasta - narzeka.
Ale i Młodzi Socjaliści są krytykowani. - Oni tkwią w myśleniu XIX-wiecznym - mówi łódzki działacz CK-LA Ludwik Olczyk. - Nawiązują do tradycyjnej klasy robotniczej, a tymczasem w Polsce bardzo wiele się zmieniło.
Komuna była zła, Amerykanie jeszcze gorsi
Co ich jeszcze różni? Krytyka stanu wojennego. - CK-LA jest jedynym lewicowym ugrupowaniem radykalnie potępiającym stan wojenny - mówi Olczyk. Tylko my co roku przychodzimy 13 grudnia pod dom Jaruzelskiego. To było zło, system przestępczy, który niszczył człowieka do głębi.
Stosunek do przeszłości dzieli lewicowców.
- Oczywiście, że za komuny było źle - mówi feministka Katarzyna Bratkowska, działaczka Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników. - To, co się działo, było wielkim absurdem, ale dziś media uprawiają jakąś straszną martyrologię. Dostałam wtedy po nerach na demonstracjach, ale potem jeździłam do Berlina na antywojenne manifestacje i tam policja zachowywała się tak samo jak nasze ZOMO w stanie wojennym. A liczba ofiar stanu wojennego jest mniejsza niż liczba ofiar polityki amerykańskiej - przekonuje.
Mająca dwa tysiące członków antyklerykalna partia Racja Polskiej Lewicy wydała nawet oświadczenie w tej sprawie: "Wydarzenia tamtych dni przedstawia się w sposób dalece nieobiektywny, jednostronny, uwzględniający wyłącznie racje ówczesnej opozycji. Epatuje się społeczeństwo przede wszystkim krwią przelaną w kopalni Wujek i internowaniami działaczy "Solidarności" (choć internowano także niektórych wysokich funkcjonariuszy partyjnych z Edwardem Gierkiem na czele)".
Komunistyczna Partia Polski skomentowała niedawno pomysł nadania wrocławskiej obwodnicy imienia pułkownika Ryszarda Kuklińskiego. Według komunistów, to "dowód tego, jak tak zwane świadome i wolne podejście do historii na skutek zaślepienia politycznego i nienawiści do wszystkiego, co zbudowano w całym pięćdziesięcioleciu powojennym zostało w karykaturalny sposób wykoślawione i splugawione. Wstyd i żenada!"
Ta burżujka Szyszkowska
Skrajne ugrupowania lewicowe najbardziej jednak dzieli stopień radykalizmu. Polska Partia Pracy związana z Sierpniem '80, największe chyba radykalne ugrupowanie, jest znienawidzona choćby przez Platformę Proletariacką (PP to polski oddział Międzynarodowej Ligi Komunistycznej). PP poparła prof. Marię Szyszkowską, ale potem wycofała się z tego, bo pani profesor zdecydowała się na "kandydowanie do parlamentu z listy wyborczej oszustów robotniczych z socjaldemokratycznej i nacjonalistycznej Polskiej Partii Pracy". Działacze Platformy zastrzegają, że "poparli ją krytycznie". To poparcie - jak tłumaczą - opierało się "na implementacji taktyki rewolucyjnej wypracowanej przez Lenina w 1920 r., (...) w której Lenin nie wykluczał korzystania z usług burżuazyjnych liberałów". Nie dość, że burżujka, to zdradziła ich z PPP.
Ciekawe, że w tej sprawie PP dostała dyrektywę z centrali Międzynarodówki. Zresztą niemal każda z małych organizacji jest podpięta pod jakąś międzynarodową centralę. Zarzucają sobie nawzajem, że powstały dzięki ludziom, których wysłano, żeby zakładali polskie przedstawicielstwa. - Oni są sterowani z Londynu. Mają już przygotowane transparenty i zmieniają tylko napisy - mówią o sobie nawzajem.
Rzeczywiście, przeglądając strony internetowe, łatwo zauważyć ich rozbudowane międzynarodowe kontakty, np. w konflikcie izraelsko-palestyńskim sympatie są zdecydowanie po jednej stronie. KPP umieszcza list komunistycznych partii z kilkudziesięciu państw świata, solidaryzujący się z narodami Palestyny i Libanu. Pracownicza Demokracja wydała specjalny numer swego pisma pod hasłem "Solidarność z ruchem oporu w Libanie i Palestynie".
Małe partyjki nieustannie dzielą się, łączą, powstają też nowe. Niewiele jest takich organizacji jak Komitet Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników, w którego prace włączają się działacze różnych organizacji. KPiORP pomaga zwalnianym pracownikom, organizuje akcje w ich obronie, walczy o przywrócenie do pracy, wspomaga protesty.
Sojusz górniczo-feministyczny
Komitet bardzo blisko współpracuje z Polską Partią Pracy i jej emanacją - radykalnym związkiem zawodowym Sierpień '80. - Oni są silni na Śląsku, w większości na Górnym, i bardzo nam pomagają - opowiada Katarzyna Bratkowska. Ale i KPiORP, i PPP silnie angażują się także we wszystkie akcje światopoglądowe. - Kiedy organizujemy manify, ochraniają nas chłopaki z Sierpnia '80. Wtedy mamy pewność, że Młodzież Wszechpolska nas nie zaatakuje, bo górnicy to wielkie chłopy i wszechpolacy boją się ich - śmieje się Bratkowska.
Sierpień '80 i PPP wydają od niedawna tygodnik - "Trybunę Robotniczą".
- Wkrótce na okładce grupa kobiet zrobi zbiorowy aborcyjny coming out - pokaże swoje twarze z napisem "Miałam aborcję" - zapowiada Magda Ostrowska, sekretarz pisma.
Organ Sierpnia '80 obok tekstów typowo związkowych publikuje artykuły feministek, ostro krytykuje odsłonięcie pomnika Dmowskiego i chwali akcje Hezbollahu przeciwko izraelskim wojskom. A szef PPP Bogusław Ziętek pisze listy gratulacyjne do prezydenta Wenezueli Hugo Chaveza.
Całą drobnicę lewicową łączy jedno: niechęć do SLD. Nie wynika ona z pezetpeerowskiej przeszłości, ale z odejścia od ideałów lewicy. Partia Millera, a teraz Olejniczaka, najczęściej jest określana w tych kręgach jako konserwatywno-liberalna. Jedynie od działaczy antyklerykalnej Racji Lewicy można było usłyszeć cieplejsze słowo na temat Sojuszu. Na stronach tej partii można znaleźć linki do "Trybuny", "Przeglądu", "Faktów i Mitów". Działacze Racji startowali w wyborach samorządowych z list Sojuszu. Ale dziś czują się oszukani i też SLD nie lubią.
Jak postępować z mediami
Wszyscy jak jeden mąż narzekają na oficjalne media. - W Polsce istnieje niewidzialna cenzura - twierdzi Bratkowska. - Jest niepisana umowa, co się dziennikarzom opłaca, a czego nie opłaca mówić głośno. Żeby przebić się do oficjalnych mediów, potrzeba kasy, a zajmowanie się biednymi kasy nie daje. Koło się zamyka. W wyborach nasi są skreśleni na starcie - narzeka.
- Jest szlaban na lewicową ekonomię w wysokonakładowej prasie - przekonuje Teresa Jakubowska, wiceszefowa Racji Lewicy. - Nie jesteśmy nigdzie dopuszczani do wygłaszania swoich opinii. Możemy tylko pisać w niszowych magazynach - żali się.
Na lewicowych stronach internetowych można też znaleźć specyficzne porady, jak postępować z dziennikarzami: "Część dziennikarzy pojawi się, aby ci pomóc, część, aby ci dowalić. Czasami ci, którzy mają zamiar ci dowalić, będą udawali, że chcą pomóc. Jak można się zabezpieczyć: - Dowiedz się, kim są. Zapytaj ich, kim są i dla kogo pracują. Jeśli dzwonią z "Wprost", pytając o to, gdzie dokładnie mają się stawić, powiedz im, że jesteś zajęty i oddzwonisz później, a potem zapomnij o tym telefonie".
Niektórzy radykalni lewicowcy unikają oficjalnych mediów, bojąc się posądzeń o wchodzenie w związki z systemem. Część się pewnie boi. Szef Komunistycznej Partii Polski Janusz Łachut po wymianie e-maili nie zdecydował się na rozmowę z "Rzeczpospolitą". Jego obawy dotyczyły "prawicowego charakteru dziennika, negatywnie ustosunkowanego do organizacji lewicowych, w tym do KPP".
Pozaeseldowska lewica jest w trudnej sytuacji. Słaba, podzielona, bez dostępu do największych mediów. Ale radykalni działacze nie tracą nadziei ani werwy. Iwo Czerniawski na stronie Walczącej Grupy Rewolucyjnej wzywa jak najbardziej bojowi towarzysze z dawnych lat:
"Płomień! Rozpali Was! Oparzy też! W nim to właśnie odnalazłem wolę walki. Moc. Gdy ruszam na niego - on grzeje. Fanatyczna wręcz moc jego. Zniszczy i spali. Ani kroku do tyłu - wtedy wszystko stracone. Do przodu!!! Zawsze naprzód! Porywająca falo! Unieś mnie wysoko! Jak najwyżej, bym z góry mógł na nią spoglądać. Gniew swój w czyn obrócić. Słowo w płomień". ¦ Igor Janke
http://www.rzeczpospolita..._minus_a_8.html
A liczba ofiar stanu wojennego jest mniejsza niż liczba ofiar polityki amerykańskiej - przekonuje.
W koncu nie od dzis wiadomo ze z powodu polityki USA, obywatele amerykanscy umieraja z przejedzenia. Podobno ilosc ofiar liczona jest w milionach.
- Jest szlaban na lewicową ekonomię w wysokonakładowej prasie - przekonuje Teresa Jakubowska, wiceszefowa Racji Lewicy. - Nie jesteśmy nigdzie dopuszczani do wygłaszania swoich opinii. Możemy tylko pisać w niszowych magazynach - żali się.
Faszysci jakos sie nie zala, ze nie moga przemawiac do narodu w wieczornych wiadomosciach.
Na lewicowych stronach internetowych można też znaleźć specyficzne porady, jak postępować z dziennikarzami: "Część dziennikarzy pojawi się, aby ci pomóc, część, aby ci dowalić. Czasami ci, którzy mają zamiar ci dowalić, będą udawali, że chcą pomóc. Jak można się zabezpieczyć: - Dowiedz się, kim są. Zapytaj ich, kim są i dla kogo pracują. Jeśli dzwonią z "Wprost", pytając o to, gdzie dokładnie mają się stawić, powiedz im, że jesteś zajęty i oddzwonisz później, a potem zapomnij o tym telefonie".
No i to co tygryski lubia najbardziej. Instrukcje, krok po kroku, jak zyc i co mowic zeby zgadzalo sie z tym co mowi "partia". Normalnie kurwa jak w jakiejs sekcie.
Ooo, na koniec jeszce sie Iwo znalazl w artykule. Jesli cala reszta rewolucjonistow jest taka sama jak on, to bardziej nalezy sie obawiac rebelii krasnali ogrodowych niz lewakow.
Jest Zdzichu i Henio. Wołamy Zbynia, tniemy mamie czerwone zasłony na chorągiewki i robimy rewolucje. Jakąś efektowną, budzącą postrach u kapitalistów nazwę dla naszej (licznej przecież) organizacji wymyślimy później... Bo liczy się tylko IDEA.
toteż nie ma co się nimi przejmować, tylko do rezerwatu.
Tydzień wcześniej Czerwony Kolektyw/Lewicowa Alternatywa (organizacja anarchistów, socjalistów i komunistów)
to mnie zawsze zastanawiało. Czemu ci którzy nazywają siebie anarchistami tak chętnie współpracują z komunistami i socjalistami? Nie wiedzą ci "anarchiści" że anarchizm jako taki jest ideą przeciwstaną w stosunku do komunizmu i socjalizmu?
jak ja was kurwy nienawidze i jak ja wami kurwy gardze
Szczerze to ja nie wiedzialem ze takie pojebusy stąpają po polskiej ziemii
komuszki kłócą się którzy są bardziej "true", normalnie jak kinderpanki
iwo = swietne zwienczenie tego artykulu
Platforma Proletariacka, wydająca ‚‚Biuletyn Rewolucyjnego Marksizmu", jasno oświadcza na swoich stronach internetowych, że walczy przeciwko ugrupowaniom fałszywie robotniczym, w rzeczywistości działającym "przeciw interesom robotniczym, jak partie socjaldemokratyczne, w tym Polska Partia Pracy, PPS, Nowa Lewica czy ugrupowania fałszywie trockistowskie, jak NLR czy Pracownicza Demokracja".
Czy oni kurwa nigdy nie zorientuja się że tak zwany "proletariat wielkoprzemysłowy" to już historia? Współczesna gospodarka idzie w kierunko mocnego sektora usług i to w nim będzie pracowała większość ludzi. To już nawet Kisiel w "Dziennikach" pisał.
I tak jest z większością tych kilku czy też kilkunastoosobowych organizacji nieznoszących się nawzajem, zarzucających sobie sekciarstwo, zależność od międzynarodówek, uległość "burżujom" i "systemowi". Oczywiście nie dotyczy to wszystkich.
Znany działacz lewicowy tłumaczy: - Oni wszyscy odrzucają dobrą organizację. To taki antyburżuazyjny odruch. Nieskuteczność jest cnotą. Dobry jest ten, który zdycha z głodu - mówi.
Ta a większość z nich to zapewne dzieci robotników wychowane w smrodzie i ubóstwie. Przecież ogromna większość tych "rewolucjonistów" pochodzi z zamożnych rodzin, ma kasy dużo, kończy dobre studia.
Oczywiście, że za komuny było źle - mówi feministka Katarzyna Bratkowska, działaczka Komitetu Pomocy i Obrony Represjonowanych Pracowników. - To, co się działo, było wielkim absurdem, ale dziś media uprawiają jakąś straszną martyrologię. Dostałam wtedy po nerach na demonstracjach, ale potem jeździłam do Berlina na antywojenne manifestacje i tam policja zachowywała się tak samo jak nasze ZOMO w stanie wojennym.
Nieprawda bo jest różnica i to spora. U nas były masowe aresztowania, "nieznani sprawcy", strzelanie do ludzi i represje w postaci utraty pracy czy wyrzuceniu ze szkoły. A na zachodzie co najwyżej można było pałą dostać po łbie, a czesto nawet nie to.
A liczba ofiar stanu wojennego jest mniejsza niż liczba ofiar polityki amerykańskiej - przekonuje.
No i co to za miernik? Znaczy że komuniści byli lepsi? A kto w niespełna wiek wykończył od 100 mln. do 140 mln. ludzi? Też amerykanie?
I mówią jeszcze że SLD poszło "w prawo". Jezu, to jak według nich ma wyglądać "prawdziwa lewica"? Przymusowe aborcje i zwalczanie wroga klasowego w ramach zajęć szkolnych?
W Polsce niema czegoś takiego jak prawdziwa lewica i prawdziwa prawica wszysko jest wymieszane jak kozia kupa.
Skojarzyło mi się z tym:
REG: Posłuchaj, jeśli chcesz się przyłączyć do NFJ, musisz naprawdę nienawidzieć Rzymian!
BRIAN: Nienawidzę ich!
REG: Jak bardzo?
BRIAN: Ogromnie!
REG: Dobra, zostałeś przyjęty!
FRANCISZEK: Bardziej od Rzymian nienawidzimy tego pieprzonego Judejskiego Frontu Narodowego!
JUDYTA: Tak, to zdrajcy!
FRANCISZEK: ...i Judejskiego Popularnego Frontu Narodowego,
REG: Otóż to, zdrajcy!
JUDYTA: ...i Narodowego frontu Judei!
FRANCISZEK: Zdrajcy!
LORETTA: Narodowy Front Judei to zdrajcy!
FRANCISZEK: My jesteśmy Narodowym Frontem Judei!
LORETTA: Myślałem, że popularnym!
FRANCISZEK: Narodowym!
REG: ...a co się stało z popularnym?
FRANCISZEK: Jest tam!
SPISKOWCY RAZEM: Zdrajca!
Łymianie?
Ukrzyżowanko? Nie wypuscili mnie wolno Aha to prosze tamtedy Nie Nie ukrzyżowanko żartowałem! HAHA NOTO CI SIE UDAŁO
Ten tekst tylko potwierdza to że Prawdziwa Lewica dostaje w dupe jeszcze bardziej niż prawdziwa Prawica która de fakto też nie jest pokazywana ani w TV ani w większych gazetach.
Na demonstracji pod Ambasadą USA przeciwko amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Polsce nawet nie wiedzieli, co krzyczeć.
Krzyczenie i darcie ryja wychodzi tylko wtedy gdy bydła jest dużo
Czemu ci którzy nazywają siebie anarchistami tak chętnie współpracują z komunistami i socjalistami? Nie wiedzą ci "anarchiści" że anarchizm jako taki jest ideą przeciwstaną w stosunku do komunizmu i socjalizmu?
Anarchizm jest częscią kontr-kultury i wykorzystywany jest przez dzisiejszą lewice jako sposób na bunt wobec zasad konserwatywnych, łatwo słuzy jako ogłupiacz młodzieży której później można zaszczepić jedynie słuszne idee socjalistyczne.
Anarchizm jest częscią kontr-kultury i wykorzystywany jest przez dzisiejszą lewice jako sposób na bunt wobec zasad konserwatywnych, łatwo słuzy jako ogłupiacz młodzieży którym później można zaszczepić jedynie słuszne idee socjalistyczne. Nawet oni sami (tzn. starszyzna) miewają tego świadomość
Np. patrz wywiad z Markiem Kurzyńcem (gdyby ktoś nie wiedział, jedna z głównych i głośniejszych postaci polskiego anarchizmu) w "Obywatelu" nr 5/2006
Ale "u nas" system zawłaszcza wszystko. Nawet Twoich młodszych kolegów z Inicjatywy Uczniowskiej, którzy zaczynają pełnić rolę "pożytecznych idiotów"...
M. K.: Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Abstrahuję od tych, co się pod IU podpinają, choć uczniami nie są. Rzecz nie w tym, żeby anarchizować pod szpalty gazet. Bo to łatwo zmanipulować. Inicjatywa była projektem warszawskich anarchistów. I wszystko było fajnie, ale oni stracili nad tym kontrolę. Nawet się chłopcy nie zorientowali, jak zaczęto im dopisywać postulaty. A wtedy stali się po prostu elementem politycznej rozgrywki, w ramach kontestacji Romana Giertycha.
................
Bo ten obecnie najbardziej popularny anarchizm to tzw anarcho-komunizm.
jak kurwa anarcho-komunizm. przeciez coś takiego jest niemożliwe- anarchia to przecież minimum państwa, wolność itd. a komunizm- centralna zarządzanie gospodarką i ludźmi, rozbudowany aparat urzędniczo- biurokratyczny i inne takie. czy ci "anarchiści" są takimi idiotami że tego nie widzą? to tak jakby ktoś chciał połączyć coś co się wzajemnie wyklucza
oj Rzubrzy, mało kumaty jesteś, mam Ci podzrzucić Inny Świat?
Anarchokomunizm to doktryna polityczna zakładająca, że po obaleniu władzy ludzie powinni połączyć się w komunistyczne wspólnoty, kooperujące ze sobą na zasadach federacji, równocześnie nie pozbawiając jednostki wolności osobistej. Anarchokomuniści uważają, tak jak wszyscy anarchiści, iż możliwe jest życie bez państwa i kapitalizmu.
oj Rzubrzy, mało kumaty jesteś, mam Ci podzrzucić Inny Świat? Anarchokomunizm to doktryna polityczna zakładająca, że po obaleniu władzy ludzie powinni połączyć się w komunistyczne wspólnoty, kooperujące ze sobą na zasadach federacji, równocześnie nie pozbawiając jednostki wolności osobistej. Anarchokomuniści uważają, tak jak wszyscy anarchiści, iż możliwe jest życie bez państwa i kapitalizmu.
jezu, oni to na poważnie ... czy to tylko dla jaj to może to też się przyjmie: homokatolicyzm, socjalkorwinizm, i multirasizm?
jeden obywatel Kuby też ponoć umiera z przejedzenia, i co wy na to, faszyści? Nie głupio wam teraz?
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|