|
"Shoah" Claude'a Lanzmanna |
WIEŻA WIDOKOWA JAGODA
Gazeta Wyborcza - 1997/10/04
Anna Bikont
A on krzycza³: "Wszyscy jeste¶cie kapo"
Canal+ dwa dni temu wy¶wietli³ pierwsz± czê¶æ g³o¶nego filmu "Shoah" Claude'a Lanzmanna, czê¶æ druga dokumentu nadana zostanie 9 pa¼dziernika. Anna Bikont rozmawia³a z re¿yserem o jego ¿yciu, filmie, problemach z Polsk±.
1.
Polska telewizja publiczna po roku 1989 nie pokaza³a filmu francuskiego re¿ysera Claude'a Lanzmanna "Shoah", uznanego powszechnie za wielkie dzie³o o Czasie Zag³ady. W 1986 roku pokazano go w TVP w formie tak okrojonej, ¿e mo¿na by³o odnie¶æ wra¿enie, i¿ g³ównym w±tkiem filmu jest polski antysemityzm.
Z 350 godzin nakrêconej ta¶my Lanzmann zmontowa³ dziewiêcioipó³godzinny film. Zajê³o mu to 11 lat, sam monta¿ trwa³ piêæ lat. W "Shoah" nie ma ani jednego archiwalnego dokumentu, ani jednej fotografii, ani jednego kadru z kroniki z tamtych czasów. Bohaterów jest kilkunastu: ¯ydzi, którzy uczestniczyli w tzw. arbeitskommando, bezpo¶rednio przy procedurze zabijania, nazi¶ci oddelegowani do akcji Ostatecznego Rozwi±zania, polscy ch³opi mieszkaj±cy w bezpo¶redniej blisko¶ci obozów zag³ady. Bohaterem jest te¿ Lanzmann, zawsze w czarnej skórzanej kurtce, powtarzaj±cy po kilkakroæ te same pytania. Pyta nie o uczucia, nie o przyczyny, tylko o techniczne szczegó³y.
Ile czasu potrzebowa³y ciê¿arówki w Che³mnie, by zagazowaæ jeden transport spalinami z rury wydechowej?
Jak rozmieszczano trupy w do³ach?
Co to znaczy, ¿e poci±g, który przyje¿d¿a³ o 11.24 do Treblinki, wraca³ o 15.59 opró¿niony i oczyszczony?
(To znaczy, ¿e ca³y transport musia³ byæ w tym czasie zagazowany; co wymaga³o, by drogê do komory gazowej ¯ydzi pokonywali biegiem, na obciêcie w³osów kobietom musia³y wystarczyæ dwie minuty, fryzjerów by³o 17, prze¿y³ jeden - Abraham Bomba).
Je¿eli zadaæ odpowiedni± liczbê szczegó³owych pytañ, da siê odtworzyæ nawet to, co dzia³o siê w komorach ¶mierci, z których nikt siê nie uratowa³. Filip Muller, który sprz±ta³ trupy po zagazowaniu, widzia³, ¿e zw³oki by³y podrapane, pokrwawione. "By³o ciemno, nic nie by³o widaæ i najsilniejsi chcieli zawsze dostaæ siê wy¿ej, wci±¿ wy¿ej. Bez w±tpienia czuli, ¿e im byli wy¿ej, tym mniej brakowa³o im powietrza. I zarazem niemal wszyscy cisnêli siê do drzwi, jakby chcieli je wywa¿yæ. I dlatego dzieci oraz najs³absi, starzy, znajdowali siê pod spodem. W tej walce ¶mierci ojciec nie wiedzia³, ¿e jego dziecko znajduje siê tam, pod spodem".
Film obejrza³o we francuskiej telewizji ponad piêæ milionów widzów. W Stanach Zjednoczonych emitowa³a go w kolejne wieczory w najlepszym czasie antenowym telewizja publiczna. W Izraelu urz±dzono specjaln± sesjê parlamentu z projekcj± "Shoah". Wszystkie recenzje, jakie czyta³am w pismach francuskich czy amerykañskich, utrzymane s± w tym samym tonie, który dobrze oddaj± cytaty z "Washington Post": "To ¶wietlisty akt artystycznej odwagi, film jest wydarzeniem roku, wiêcej - jest wydarzeniem wieku".
W PRL, poza okrojon± wersj± telewizyjn±, w³adza zgodzi³a siê wy¶wietliæ film w wybranych salach kinowych w kilku miastach Polski. By³am wtedy na projekcji, wiosn± 1986 roku, w warszawskim kinie Muranów. Na sali by³o kilkana¶cie osób.
Po 1989 roku telewizja publiczna nie zg³osi³a siê do Lanzmanna z pro¶b± o zgodê na emisjê filmu. Z krajów by³ego bloku "Shoah" pokazano w ca³o¶ci jedynie w Czechach - na pro¶bê prezydenta Vaclava Havla, w 50. rocznicê deportacji praskich ¯ydów do obozu w Teresinie. A Havel wrêczy³ Lanzmannowi t³umaczenie listy dialogowej "Shoah": maszynopis na przebitce, jeden z 25 egzemplarzy, który w latach 80. ukaza³ siê w samizdacie. Havel tê listê dialogow± t³umaczy³ w wiêzieniu.
2.
Zaraz po ukazaniu siê filmu Lanzmanna pojawi³y siê na ¶wiecie setki artyku³ów, urz±dzano seminaria akademickie i telewizyjne debaty. Dyskusja na temat "Polska i Holocaust" by³a w tych recenzjach tematem ubocznym, czêsto w ogóle nie podnoszonym. Najostrzej postawi³ sprawê francuski dziennik "Liberation", daj±c tytu³: "La Pologne sur les bancs des accusees" ("Polska na ³awie oskar¿onych"). Tote¿ ten w³a¶nie artyku³ by³ przywo³ywany w ca³ej polskiej prasie.
"Nie ustaj± protesty spo³eczeñstwa polskiego przeciwko wy¶wietlaniu we Francji filmu "Shoah" - pisa³a "Rzeczpospolita" w maju 1985 roku. - My oceniamy film jednoznacznie - jako spó¼nion± obrzydliw± pomoc dla faszyzmu". Protestuj±ce spo³eczeñstwo to byli np. przedstawiciele zwi±zków zawodowych Akademii Medycznej i Pañstwowych Szpitali Klinicznych, no i wzburzeni czytelnicy, np. w "¯o³nierzu Wolno¶ci" jeden major rezerwy i jeden doktor podpu³kownik. "Spo³eczno¶æ ¿ydowska jest g³êboko zbulwersowana t± filmow± prowokacj± i antypolsk± kampani±" - pisa³ Szymon Szurmiej jako przewodnicz±cy Towarzystwa Spo³eczno-Kulturalnego ¯ydów w o¶wiadczeniu z³o¿onym w ambasadzie francuskiej. MSZ wystosowa³ notê protestacyjn±: "Oburzenie strony polskiej musi wywo³aæ ranga, jak± nadaje siê temu filmowi przez udzia³ w premierze prezydenta Francji". A oto tytu³y w gazetach regionalnych: "Oszczerstwa", "Potwarz", "Nikczemno¶æ", "Obelga narodu polskiego". "Te pomówienia s± zatruciem ¼róde³ naszej ¶wiadomo¶ci narodowej" - pisa³a "Gromada-Rolnik Polski".
Polska prasa rozpisywa³a siê te¿ w tym czasie na temat kolaboranckiego rz±du Vichy, za który dosta³o siê bezpo¶rednio Lanzmannowi. "Odwraca uwagê od w³asnej niezbyt chlubnej przesz³o¶ci" - pisano. Nie wiadomo, co miano na my¶li. Lanzmann, francuski ¯yd, w czasie wojny nastolatek, mia³ - podobnie jak jego ojciec - fa³szywe papiery i dzia³a³ we francuskim ruchu oporu. Przypominano te¿, ilu ¯ydów pracowa³o w UB w czasie stalinowskim. S³owem, urz±dzono przy sposobno¶ci "Shoah" minipowtórkê z tego, co pisano w Marcu 1968 roku.
Filmu broni³ Jacek Kuroñ w podziemnym "Tygodniku Mazowsze", pisz±c: "Jaka jest ró¿nica miêdzy Polakami a ¯ydami w czasie okupacji? Ano taka, ¿e ja jecha³em przez getto tramwajem na basen i ogl±da³em po tamtej stronie muru umieraj±cych ludzi. Lanzmann umie¶ci³ kamerê w oczach tego ¯yda, który wtedy patrzy³ na mnie. On musia³ mnie widzieæ tak, jak widzi Lanzmann tych Polaków, i trudno mu siê dziwiæ".
Prasa pisa³a o Kuroniu jako o klakierze Lanzmanna, klakierze antypolskiej sprawy. Nie cytowa³a natomiast s³ów Papie¿a, który podczas audiencji udzielonej belgijskim i francuskim kombatantom z ruchu oporu mówi³: "Autor "Shoah", gromadz±c z tak niezwyk³± staranno¶ci± ¶wiadectwa ocala³ych, a nawet ich oprawców, chcia³, by ludzkie sumienie nie mog³o nigdy zapomnieæ".
3.
- Zadzwoni³ do mnie w 1985 roku pan Lew Rywin, ten sam, który teraz pokazuje mój film jako prezes Canal+ - opowiada mi Claude Lanzmann. - Wtedy reprezentowa³ pañstwow± agencjê dystrybucji filmów Poltel. Chcia³ mój film pokazaæ najwy¿szym w³adzom w Polsce i prosi³ o przes³anie ta¶m. Umówi³ siê ze mn± nastêpnie w Pary¿u, zastrzegaj±c, ¿ebym spotkanie trzyma³ w tajemnicy, bo ambasada polska nie mo¿e siê o niczym dowiedzieæ. Mówi³, ¿e mam wrogów w Polsce, ¿e wasz minister spraw zagranicznych Olszowski chêtnie by mnie zastrzeli³ i tylko genera³ Jaruzelski mnie popiera. Obejrza³em ta¶mê. To by³ horror, kompletna destrukcja mojego dzie³a. Powiedzia³em: "Nie". Ale potem Rywin zadzwoni³ z Warszawy i powiedzia³, ¿e jak zaakceptujê tê wersjê, to oni w rewan¿u puszcz± film w ca³o¶ci w jednym kinie w Warszawie i w Krakowie. Nie wiem dlaczego, ze zmêczenia mo¿e, zgodzi³em siê.
- Protest MSZ zosta³ napisany przez ludzi, którzy filmu nie widzieli. A genera³ Jaruzelski chcia³ film zobaczyæ. To ja przygotowa³em tê skrócon± wersjê - mówi Lew Rywin. - Dosta³em polecenie od ówczesnego prezesa TVP, ¿e mam polecieæ do Pary¿a, wydostaæ film i wybraæ do emisji wy³±cznie to, co dotyczy Polaków. A ¿e potem, jak pani twierdzi, by³a taka nagonka prasowa... Prasa nie by³a kontrolowana przez genera³a, ale przez antagonistyczny obóz, który trzyma³ w rêku wydzia³ prasy KC PZPR.
- Wiedzia³em, ¿e film zosta³ wstrzymany przez aparat propagandy i poprosi³em o wy¶wietlenie go na posiedzeniu Biura Politycznego - opowiada Wojciech Jaruzelski. - Mogê tyle powiedzieæ, ¿e nie wszyscy byli za. Biorê na siebie odpowiedzialno¶æ, ¿e "Shoah" zosta³ pokazany w polskiej telewizji. Od pani pierwszy raz siê dowiadujê, ¿e film trwa 9,5 godziny, nam pokazano wtedy dwie godziny. Pani twierdzi, ¿e ta wersja wypacza film, ¿e jest skoncentrowana na stosunku Polaków do ¯ydów w czasie Holocaustu. Gdybym to wiedzia³, s±dzê, ¿e i tak by³bym za t± w³a¶nie wersj±. Wiedza na temat Holocaustu w Polsce by³a obszerna, o tym siê mówi³o, a wstydliwie przemilczano, jakie s± w tym narodzie pok³ady ciemnoty, g³upoty. My lubimy, ¿eby ¶wiêto¶ci nie szargaæ, ¿eby przedstawiaæ nas zawsze jako mêczenników. Uwa¿a³em, ¿e taki film mo¿e mieæ moc oczyszczaj±c±. Ja sam my¶lê z gorycz±, ¿e w 1968 roku nie potrafi³em siê przeciwstawiæ fali antysemityzmu, nie by³em wtedy w pierwszym szeregu, ale i tak czujê siê winny, ¿e nie powiedzia³em jasno: nie.
4.
- Kiedy zabra³em siê do robienia filmu, najpierw przez rok tylko czyta³em - opowiada mi Lanzmann. - Na pocz±tku wiedzia³em tylko, ¿e chcê odszukaæ ¯ydów z komando ¶mierci. Nie by³o ich wielu, ale te¿ nie by³o trudno ich znale¼æ. Tylko ¿e niektórzy nie byli w stanie mówiæ, kilku zwariowa³o. Kiedy w Izraelu zobaczy³em Szymona Srebrnika, jednego z dwóch ocala³ych z zag³ady w Che³mnie, jeszcze nie wiedzia³em, czy uda mi siê go sprowadziæ do Polski, czy znajdê na to pieni±dze. Ale wiedzia³em, ¿e film musi siê zacz±æ scen±, jak on dzi¶, na tej samej rzece, ¶piewa te same pie¶ni, które Niemcy kazali mu ¶piewaæ jako trzynastoletniemu ch³opcu: "Ma³y bia³y domek w mej pamiêci tkwi..." i skoczn± piosenkê niemieckich ¿o³nierzy. Kiedy przyjecha³em do Che³mna ze Srebrnikiem, poczu³em siê bezradny. Jak pokazaæ to, co nazwa³em pó¼niej "les non-lieus de la memoire" (nie istniej±ce miejsca pamiêci)? Jak pokazaæ, ¿e nie ma ¶ladu po tym, ¿e zginê³o tam 400 tysiêcy ludzi? Gdy w Che³mnie wynaj±³em wóz z koniem, ustawi³em na nim kamerê i pojecha³em drog±, któr± pod±¿a³y wtedy ciê¿arówki, wiedzia³em, ¿e ju¿ znalaz³em rytm.
Lanzmann najd³u¿ej szuka³ Abrahama Bomby, fryzjera z Treblinki. Mia³ jego adres w Nowym Jorku, ale gdy przyjecha³ tam na pocz±tku lat 70., okaza³o siê, ¿e tê czê¶æ Bronksu, gdzie zamieszkiwa³, przejêli ju¿ kilkana¶cie lat wcze¶niej Portorykañczycy. Nie mieli pojêcia o ¿ydowskim fryzjerze. B³±dz±c po ulicach, znalaz³ po kilku dniach jaki¶ zapomniany w¶ród Latynosów ma³y ¿ydowski zak³ad i dosta³ tam nowy adres Bomby. Gdy po dwóch latach zebra³ pieni±dze na krêcenie filmu, Bomby ju¿ tam nie by³o. Odnalaz³ go w Izraelu, ale Bomba mówi³ urywanymi zdaniami, nie by³ w stanie wróciæ do swoich wspomnieñ. Dopiero gdy Lanzmann wynaj±³ w Tel Awiwie ca³y zak³ad fryzjerski, Abraham Bomba, strzyg±c klienta, prze¿y³ jeszcze raz scenê, kiedy jego kolega w komorze gazowej strzyg³ swoj± ¿onê i swoj± siostrê.
Niemców Lanzmann poszukiwa³ na podstawie adresów z akt prokuratorskich z 1948 roku.
W filmie s³ychaæ dialog:
- Panie Lanzmann, ale proszê nie cytowaæ mego nazwiska.
- Tak, panie Suchomel, obieca³em to panu.
Na wizji widzimy busik zaparkowany przed hotelem z zaci±gniêtymi firankami w oknach. Na ekranie monitora miga czarno-bia³y obraz Lanzmanna rozmawiaj±cego uprzejmie ze starszym panem.
- Z Franzem Suchomelem, SS Untersturmfurhererem Treblinki, widzia³em siê wcze¶niej wiele razy - opowiada mi Lanzmann. - Powiedzia³em mu: "Panie Suchomel, my ¯ydzi, mamy taki problem: nie wiemy, jak uczyæ historii Holocaustu nasze dzieci, jak im wyt³umaczyæ, ¿e miliony ¯ydów bez walki sz³o do gazu. Ja nie jestem prokuratorem, potrzebujê szczegó³ów technicznych, które by to pomog³y zrozumieæ". Ca³a jego rodzina by³a przeciw, ziêæ grozi³, ¿e rozwiedzie siê z jego córk±. Raz ten ziêæ chcia³ mnie uderzyæ, on mnie obroni³. Ze mn± by³ w komitywie przeciwko swojej rodzinie! Zastrzeg³ sobie, ¿e pozostanie anonimowy. Nie mia³em ¿adnych oporów, ¿eby go oszukaæ. Jak napisa³ potem jeden z recenzentów, nie by³o powodu, bym respektowa³ zasady gry w krykieta obowi±zuj±ce w Eton. S³ono mu p³aci³em. To Franz Suchomel sam zaproponowa³, by¶my siê spotkali w hotelu w Braunau na granicy niemiecko-austriackiej, w miejscu urodzenia Hitlera. Mapê Treblinki, któr± dosta³em od niemieckiego prokuratora, powiêkszy³em wielokrotnie i zawiesi³em w pokoju hotelowym. Kupi³em wêdkê i przepo³owi³em, przerabiaj±c j± na linijkê, jak± pos³ugiwali siê dawniej nauczyciele. Suchomel, kiedy zobaczy³ mapê, cofn±³ siê. Ale poda³em mu linijkê, mówi±c: "Pan jest moim nauczycielem, ja uczniem". Wszed³ od razu w rolê. To przecie¿ by³ najlepszy czas w ca³ym jego ¿yciu, by³ m³ody, aktywny. Mia³ znów okazjê, by jeszcze raz to prze¿yæ. To widaæ, jak ¶piewa niemieck± pie¶ñ pochwaln± Treblinki, któr± musieli ¶piewaæ ¯ydzi: "Patrz±c na ¶wiat prosto i daleko/zawsze dzielne i radosne/maszeruj± do pracy komanda./ Dzisiaj jest dla nas tylko Treblinka,/Ona jest naszym przeznaczeniem" - jego twarz robi siê spiêta, oczy ciemniej±. On tam wróci³. Mówi z dum±: "Jest pan zadowolony? To "orygina³". ¯aden ¯yd ju¿ tego nie zna!". W przerwie by³ wystawny obiad, kaczka, bita ¶mietana, mój operator, którego ojciec zgin±³ w Auschwitz, zrobi³ mi awanturê, nie by³ w stanie tego znie¶æ. Suchomel by³ bardzo zadowolony, proponowa³, ¿eby¶my siê jeszcze raz spotkali. Ale nie mia³em tyle pieniêdzy.
Tylko z Suchomelem posz³o mi tak ³atwo. Gdy mówi³em, ¿e robiê film o eksterminacji ¯ydów, s³ysza³em brzdêk odk³adanej s³uchawki. Puka³em do drzwi. Nie wpuszczali mnie. Wtedy napisa³em dwie¶cie listów. Jako rektor Instytutu Badañ nad Wspó³czesno¶ci± pod Pary¿em - wydrukowa³em na tê okazjê stosowny papier firmowy - zawiadamia³em, ¿e w dniach takich a takich do Niemiec przyjedzie dr Claude Marie Sorel, który zbiera materia³y na potrzeby Instytutu, i pozwoli sobie zadzwoniæ. Do Waltera Stiera, który kierowa³ rozk³adem poci±gów wioz±cych ¯ydów do obozów ¶mierci, zadzwoni³em, ¿e zbieram materia³y dla Instytutu o kolei niemieckiej. On jeden zgodzi³ siê na filmowanie, on w ogóle siê zgodzi³ natychmiast, chcia³ tylko wiedzieæ, ile za to dostanie pieniêdzy. W pozosta³ych przypadkach upiera³em siê chocia¿ przy nagrywaniu. Wtedy d¼wiêkowiec zajmowa³ siê pilnowaniem ukrytej kamery, a zadaniem pomocnika d¼wiêkowca by³o robiæ ogólne zamieszanie w niebezpiecznych momentach, na przyk³ad, kiedy s³oñce pada³o na soczewkê kamery (by³a wyciêta dziura w torbie) i mój rozmówca móg³by dostrzec swoje odbicie.
Pewnego razu, to by³ sierpieñ, ekipa techniczna w busie nie wytrzyma³a upa³u, otworzyli drzwi samochodu, s±siedzi us³yszeli znajomy g³os. Zosta³em pobity, a materia³y zabrano nam si³±.
5.
"O¶wiadcza³ wszystkim "Jestem ¯ydem". Nazwiska Marksa, Freuda, Einsteina nape³nia³y go dum± i ilekroæ dowiadywa³ siê, ¿e jaki¶ s³awny cz³owiek by³ ¯ydem, promienia³ rado¶ci±. P³aka³ z w¶ciek³o¶ci, mówi±c o Zag³adzie. Niekiedy rano po burzliwych snach, jakie nawiedza³y go w nocy, budzi³ siê i wo³a³ do mnie "Wszyscy jeste¶cie kapo!" - taki portret Claude'a Lanzmanna na pocz±tku lat 50. nakre¶li³a Simone de Beauvoir. W autobiograficznej ksi±¿ce "Si³± rzeczy" opisa³a rzewnie swój romans kobiety czterdziestokilkuletniej z 25-letnim neurotycznym ¯ydem. Lanzmann by³ wtedy pocz±tkuj±cym redaktorem "Les Temps Modernes", za³o¿onego przez Jean-Paula Sartre'a, towarzysza ¿ycia Simone de Beauvoir, pisma-wyroczni dla lewicowych intelektualistów.
- Mój dziadek, który pochodzi³ z Bia³orusi, walczy³ cztery lata na frontach pierwszej wojny ¶wiatowej, by³ wielekroæ raniony i odznaczony za odwagê - opowiada mi z dum± Lanzmann.
Od tego czasu rodzina Lanzmanna wkroczy³a na krêt± drogê asymilacji.
- W czasie drugiej wojny chodzi³em do liceum w Clermont-Ferrand i tam, w pocz±tkach 1943 roku, wst±pi³em do m³odzie¿ówki komunistycznej. By³o nas czterdziestu, zarzucali¶my miasto ulotkami, a w nocy w katakumbach liceum æwiczyli¶my u¿ywanie broni. Mój ojciec w tym czasie ukrywa³ siê i by³ jednym z szefów MUR, gaullistowskiego ruchu oporu w Owernii. Zaproponowa³ mi, ¿e gdy przyjdzie czas walki, przygarnie nas do swojej partyzantki i dostarczy broñ. Zg³osi³em tê propozycjê do moich szefów z m³odzie¿ówki, wyrazili zgodê, bo oni sami tej broni dla nas nie mieli. Wiosn± 1944 roku ojciec zwo³a³ nas do odbierania zrzutów spadochronowych. Karabiny by³y piêkne, t³uste, dobrze naoliwione. Dwa dni pó¼niej doszed³ do nas partyjny rozkaz, ¿e mamy przej±æ broñ i do³±czyæ do podziemia komunistycznego. Ja powiedzia³em: nie. Pos³ucha³a siê gdzie¶ po³owa naszej grupy. Potem, ju¿ na uniwersytecie, nie chcia³em przyst±piæ do partii komunistycznej.
Ale "towarzyszem drogi" zosta³ przez d³ugie lata.
Simone de Beauvoir opisuje jego "niewzruszon± wiarê w marksizm": "Obiektywna konieczno¶æ by³a dla niego jedynym ratunkiem w ¶wiecie, który mu siê zawali³", "W przeciwnikach musia³ widzieæ z³o absolutne, obóz dobra musia³ mu siê jawiæ bez jednej skazy".
- Nied³ugo po skoñczeniu wojny pojecha³em do Berlina, prowadzi³em wyk³ady na uniwersytecie - opowiada Lanzmann. - By³em zafascynowany Leibnizem, uwa¿a³em, ¿e Niemcy maj± najlepsz± filozofiê. Rektor uniwersytetu by³ nazist±, kto¶ odkry³ poemat, który pisa³ na cze¶æ ¿ony Goeringa, jaka wdziêczna jest linia jej szyi, gdy schyla siê, by podaæ herbatê. Nie wyci±gniêto z tego ¿adnych konsekwencji. W Berlinie wschodnim odbywa³y siê wielkie festyny m³odzie¿y. Próbowa³em dostaæ przepustkê do radzieckiej strefy okupacyjnej, ale mi odmówiono. Nie by³o jeszcze wtedy muru, uda³o mi siê odbyæ nielegaln± podró¿ pod opiek± pastorów. Seriê artyku³ów Lanzmanna wychwalaj±cych ¿ycie w NRD opublikowa³ wówczas francuski "Le Monde".
- Po powrocie do Francji zaanga¿owa³em siê w walkê antykolonialn±, przeciw wojnie w Indochinach i przeciw wojnie w Algierii. Korespondowa³em z Ben Bell±.
Ale gdy Ben Bella o¶wiadczy³, ¿e gotów jest wys³aæ sto tysiêcy ludzi, aby wyzwoliæ Palestynê, zerwa³em z tym wszystkim. Pojecha³em do Izraela. To by³ dla mnie szok. Ja siê czu³em ¯ydem w takim znaczeniu, o jakim pisa³ Sartre w swoich "Rozwa¿aniach o kwestii ¿ydowskiej" - jestem ¯ydem, bo istniej± na ¶wiecie antysemici. A tu zobaczy³em ¯ydów buduj±cych pañstwo. By przekonaæ o ich racjach, nakrêci³em w 1970 roku film "Pourquoi Israel?" ("Dlaczego Izrael?").
Po ¶mierci Sartre'a w 1980 roku Lanzmann zosta³ dyrektorem "Les Temps Modernes", jest nim do dzisiaj. W 1982 roku redakcja skonfliktowa³a siê w sprawie stosunku do stanu wojennego w Polsce. W jednym numerze ukaza³y siê dwa wstêpniaki, jeden (jego sygnatariusze mieli zaraz potem odej¶æ z pisma), ¿e "zd³awienie 'Solidarno¶ci' oznacza tragiczn± i ciê¿k± dla nas do przyjêcia oczywisto¶æ - pogrzebanie socjalizmu", i drugi, nie zawieraj±cy potêpienia stanu wojennego, napisany ogólnikow± nowomow± ("To nie socjalizm gwarantuje wolno¶æ, ale dopiero gwarancje wolno¶ci mog± prowadziæ do socjalizmu"), podpisany m.in. przez Simone de Beauvoir i Claude'a Lanzmanna.
- Wydawa³o mi siê i wydaje do tej pory, ¿e genera³ Jaruzelski jest polskim patriot± i nie chcia³ dopu¶ciæ do przelewu krwi - mówi Lanzmann.
To zaufanie do genera³a Jaruzelskiego kaza³o mu kilka lat pó¼niej wyraziæ zgodê na pokazanie w polskiej telewizji skróconej i przemontowanej wersji filmu.
Gdy w Zwi±zku Radzieckim w 1989 roku zorganizowano mu pokaz filmu, Lanzmann mówi³ o Michaile Gorbaczowie w wywiadzie dla "Moskowskich Nowosti": "Wierzê Mu. Wasz przywódca uwa¿a, ¿e prawda to wielka si³a polityczna".
Swój prosowietyzm pielêgnuje do dzi¶. Nieprzypadkowo pewnie akcja jego filmu mie¶ci siê w obecnych granicach Polski. Gdy pytam, dlaczego nie pojecha³ do podkijowskiego Babiego Jaru, Lanzmann uwa¿a, ¿e siê czepiam. Zawsze kategorycznie protestuje przeciwko porównywaniu totalitaryzmu sowieckiego i niemieckiego. W tym roku odmówi³ udzia³u w seminarium na Sorbonie, który wspóln± klamr± ³±czy³ obozy koncentracyjne, ³agry, ludobójstwo w Bo¶ni i Ruandzie. O¶wiadczy³, ¿e ³±czenie czegokolwiek z "Shoah" to "akademicka niegodziwo¶æ".
Gdy mówiê mu, ¿e w czasie wojny Polska by³a w³a¶nie dok³adnie wt³oczona miêdzy dwa totalitaryzmy, Lanzmann denerwuje siê:
- Okropno¶ci stalinizmu to zupe³nie co innego. Nie mo¿na wszystkiego mieszaæ. Wiem, wiem, wy mieli¶cie Katyñ. Ale to zbyt ³atwo mówiæ: totalitaryzmy. To by³ horror mniejszy ni¿ hitlerowski. Nikt tam dzieci nie prowadzi³ do gazu.
- Rozumiem i szanujê pana punkt widzenia. A czy pan móg³by uznaæ, ¿e kto¶ mo¿e mieæ inny?
- Nie ma ró¿nych punktów widzenia - przerywa mi Lanzmann. - Powinno siê my¶leæ w sposób w³a¶ciwy. Oblicze ¶wiata zmieni³a bitwa pod Stalingradem. Mo¿na o tym zapomnieæ?
Lanzmann sta³ siê najwybitniejszym specjalist± od swego w³asnego filmu i od lat ¿yje w jego cieniu. "W Oksfordzie analizowa³, t³umaczy³ i oklaskiwa³ "Shoah" z obsesyjnym artystycznym egocentryzmem, przypominaj±cym Wagnera czy Joyce'a" - pisa³ o nim Timothy Garton Ash. Jednocze¶nie z furi± zwalcza wszystkie inne filmy, które dotycz± Czasu Zag³ady. O amerykañskim g³o¶nym serialu "Holocaust" mówi³: "To by³o ¶wiñstwo z ka¿dego punktu widzenia". O "Europie, Europie" Agnieszki Holland: "To film prowokuj±cy do wymiotów". W dyskusji wokó³ "Listy Schindlera": "Sam pomys³ robienia filmu fabularnego z Holocaustu jest obsceniczn± nieprzyzwoito¶ci±".
W sprawie "Korczaka" Andrzeja Wajdy by³ autorem skandalu, który zablokowa³ wej¶cie filmu do francuskich kin. Przed projektowan± premier± Claude Lanzmann tak g³o¶no krzycza³ o antysemityzmie filmu, ¿e ¿ona ówczesnego premiera Dauphine Rocard urz±dzi³a specjalny pokaz dla kilku osób w rz±dowej rezydencji. Lanzmann wsta³ po projekcji, zwróci³ siê do producenta: "To ty to zrobi³e¶? Nie ma czego gratulowaæ", do pani Rocard: "Nie zdaje pani sobie sprawy, do jakiego stopnia to jest szkodliwe" - i wyszed³ z sali. Pani Rocard, nie nawyk³a do takiego zachowania, rozp³aka³a siê, a premierê odwo³ano.
- I naprawdê - pyta mnie Lanzmann - nie widzi pani, ¿e "Korczak", a tak¿e "Ziemia obiecana" to filmy antysemickie?
- Naprawdê. Rozmawia³am o tym, przygotowuj±c siê do spotkania z panem z moimi znajomymi, polskimi ¯ydami. Stanis³aw Krajewski, wspó³przewodnicz±cy Polskiej Rady Chrze¶cijan i ¯ydów, mówi³, ¿e ostatniej sceny w "Korczaku" nie uwa¿a za szczególnie udan±, ale te¿ nie ma w niej nic niestosownego.
- Spotkajmy siê jeszcze raz. Przekonam pani±. Do czego to prowadzi? Czy nastêpny film Polacy zrobi± z Adamem Czerniakowem w roli g³ównej?
- Pan uwa¿a za niestosowny sam fakt, ¿e Polak robi film o Zag³adzie?
- Nie chcê tego rozstrzygaæ, ale ja nigdy nie zdoby³bym siê na tak± bezczelno¶æ, by zrobiæ film o Palestyñczykach.
6.
Ta scena z filmu jest trudna do ogl±dania dla polskiego widza. Uroczysto¶æ Narodzenia Naj¶wiêtszej Marii Panny. Che³mno. Ch³opi wychodz± z ko¶cio³a. W tym samym ko¶ciele, bez jedzenia i picia, trzymano wtedy ¯ydów przed ³adowaniem ich do ciê¿arówek, do których doprowadzano spaliny. Z czterystu tysiêcy ¯ydów przywiezionych do Che³mna ocala³o dwóch, jeden z nich, przywieziony dzi¶ przez Lanzmanna, Szymon Srebrnik stoi pomiêdzy nimi. Ciesz± siê, ¿e jest w¶ród nich, ale ju¿ za chwilê, gdy Lanzmann zada im pytanie, dlaczego ginêli ¯ydzi, w ferworze dyskusji - czy dlatego, ¿e byli najbogatsi, czy dlatego, ¿e ukrzy¿owali Chrystusa - zapomn± o nim ca³kowicie.
Polski widz zauwa¿y te¿, ¿e w ca³ym filmie nie ma ani jednego Polaka zaanga¿owanego w pomoc ¯ydom, ani jednego Polaka walcz±cego z okupantem. Ch³opi spokojnie uprawiaj± pola, spokój panuje w Warszawie.
Rozmawiam z polsk± t³umaczk± Lanzmanna Barbar± Janick±.
- Lanzmann dosta³ mój numer telefonu przypadkiem, przez wspóln± znajom± dentystkê w Pary¿u. Zadzwoni³. Zgodzi³am siê z nim wspó³pracowaæ pod warunkiem, ¿e film nie bêdzie mia³ wymowy antypolskiej. Potem prowadzi³ ze mn± takie rozmowy:
- Mówi Claude Lanzmann. Czy pani wie, kto ja jestem?
- Nie, a powinnam wiedzieæ?
- Tak.
Albo:
- Ja nie pracujê z gojami, tylko z ¯ydami. Czy pani jest ¯ydówk±?
- Nie.
- To nie. Mam t³umaczkê pó³-¯ydówkê. Zacznê od niej.
Ale jego pierwsza t³umaczka d³ugo z nim nie wytrzyma³a i Lanzmann zadzwoni³ do Janickiej w histerii z Lublina, ¿eby natychmiast przyje¿d¿a³a. Mówi³, ¿e "ta pó³-¯ydówka boi siê na ulicy zagadywaæ ludzi".
Cytujê Barbarze Janickiej fragment wywiadu Lanzmanna "Umi³owanie nienawi¶ci", którego udzieli³ w 1986 roku czasopismu "Nouvelle Revue de Psychanalyse". "T³umaczka nie chcia³a t³umaczyæ tego, co s³ysza³a. Na przyk³ad oni [ch³opi sfotografowani przed ko¶cio³em w Che³mnie] mówili "¯ydki". Ona, jako przyk³adna polska katoliczka t³umaczy³a "¯ydzi".
- Czasami, rzeczywi¶cie, ³agodzi³am wypowiedzi, ale dotyczy³o to przede wszystkim s³ów samego Lanzmanna - mówi Janicka. - On by³ bardzo agresywny. Pamiêtam, jak kaza³ mi zadaæ pytanie, które w koñcu nie znalaz³o siê w filmie: "A te z³ote zêby ¿ydowskie, co wam przynosili, to by³y jeszcze zakrwawione?". Pogardza³ swoimi rozmówcami. I obiecywa³ im, ¿e zaprosi ich na premierê do Pary¿a. Choleryk, by³ w stanie zrobiæ awanturê s³oñcu, ¿e nie tak zachodzi. Ale jednocze¶nie mam dla niego du¿o szacunku za tê pracê. I mogê zapewniæ, ¿e ¿adna scena, ¿adna wypowied¼ nie zosta³a przez niego zmanipulowana.
- Najwa¿niejsze partie mojej relacji pad³y ofiar± "rygorystycznej konstrukcji" filmu - mówi³ Jan Karski, który z ramienia AK zdawa³ sprawozdanie aliantom z sytuacji w getcie warszawskim.
- Opowiada³em o ucieczce ¯ydów, którym Polacy dostarczyli ¿ywno¶æ i przeprowadzili za Bug - mówi³ Henryk Gawkowski, maszynista, który wozi³ transporty ¯ydów do Treblinki. - Mam ¿al, ¿e to siê nie znalaz³o w filmie.
- Szymon Srebrnik, którego z kul± w czaszce znalaz³ miejscowy ch³op, pan Misznik, prosi³ bezskutecznie Lanzmanna - opowiada Barbara Janicka - ¿eby pojechaæ do £odzi i odnale¼æ córkê nie¿yj±cego ju¿ pana Misznika Marysiê.
7.
Gdy powstaniec z warszawskiego getta Simha Rottem przechodzi³ na aryjsk± stronê, to z jego perspektywy miasto ulicznych ³apanek i terroru musia³o wygl±daæ tak, jak to opisuje w filmie: "¯ycie toczy³o siê po staremu, w najbardziej normalny sposób, jak dawniej. Kawiarnie by³y normalnie otwarte, kina, teatry, je¼dzi³y autobusy, tramwaje, getto by³o izolowan± wysp± w normalnym ¶wiecie".
Ta ¿ydowska perspektywa jest jedyn±, jak± pokazuje Lanzmann.
Francuski tygodnik "L'Evenement" zapyta³ Lanzmanna, dlaczego nie opowiada o tym, jak prze¿yli jego bohaterowie, kto im pomóg³. Re¿yser odpowiada³: "To mnie nie interesowa³o. "Szoah" jest filmem o ¶mierci. ¯ywi s± tam obecni tylko jako rzecznicy umar³ych".
- To nie jest film o stosunkach polsko-¿ydowskich - przekonuje mnie re¿yser. - Polska jest tylko t³em. Tematem jest Shoah, to hebrajskie s³owo oznaczaj±ce zag³adê.
Cytujê Lanzmannowi "Dziennik pisany noc±" Herlinga-Grudziñskiego: "Prawdziwym tematem "Shoah" w kilkadziesi±t lat po ca³opaleniu powinna byæ obojêtno¶æ ¶wiata. Powinna, lecz nie jest. A raczej jest w sposób ¶wiadomy zredukowana do obojêtno¶ci Polaków". Pytam, dlaczego w filmie nie znalaz³a siê np. relacja Karskiego o jego spotkaniu z Rooseveltem.
- Niech pani zwróci uwagê na konstrukcjê filmu. Najpierw Rudolf Vrba, czeski ¯yd, opowiada: "Moja ucieczka z Auschwitz mia³a miejsce 7 kwietnia 1944 roku. Motywem by³o przedsiêwziêcie natychmiastowej akcji. Inaczej mówi±c, ¿eby nie traciæ ani chwili, uciec jak najprêdzej, by zawiadomiæ ¶wiat". I zaraz potem Karski opowiada o swojej wizycie w warszawskim getcie, któr± odby³, ¿eby zrelacjonowaæ aliantom sytuacjê ¯ydów. To siê dzieje dwa lata wcze¶niej, w 1942 roku. Czy to zderzenie nie jest dostatecznie mocne? A poza tym Karski opowiadaj±cy o wizycie u Roosevelta by³ du¿o s³abszy, nie mia³ tego napiêcia, opowiadaj±c o getcie, p³aka³, o Roosevelcie - poszed³ w kierunku anegdoty. Przecie¿ ja nie robi³em reporta¿u. Nie robi³em dokumentu. To jest fikcja, gdzie rzeczywisto¶æ Zag³ady prze¿ywana jest na nowo. To jest dzie³o sztuki.
Gdy na seminarium po¶wieconym "Shoah", zorganizowanym w 1985 roku przez Instytut Studiów Polsko-¯ydowskich w Oksfordzie, pytano Lanzmanna, dlaczego w filmie nie ma s³owa o akcji pomocy ¯ydom pod kryptonimem "¯egota", dlaczego zabrak³o W³adys³awa Bartoszewskiego, odpowiedzia³, ¿e widzia³ siê z Bartoszewskim, ale ten okaza³ siê "nie do¶æ filmowy", a kryteria artystyczne by³y dla niego podstawowe. Wtedy wsta³ syn Bartoszewskiego, obecny tam, o¶wiadczaj±c, ¿e Lanzmann kilkakrotnie przek³ada³ spotkanie z ojcem i w koñcu z nim nie rozmawia³.
- Prawda, ¿e widzia³em siê z Lanzmannem, i prawda, ¿e z nim nie rozmawia³em - mówi profesor W³adys³aw Bartoszewski. - Lanzmann pojawi³ siê raz w moim domu, zapyta³: "Czy by³ pan obecny przy egzekucji ¯ydów?". Odpowiedzia³em, ¿e nie. "To nie mamy o czym rozmawiaæ" - stwierdzi³ i wyszed³. Nie wypowiada³em siê nigdy w Polsce na temat "Shoah" ze wzglêdu na oszo³omstwo niektórych Polaków, nie chcia³bym zyskaæ ich poklasku. Ale rozmawia³em du¿o z moimi ¿ydowskimi przyjació³mi, historykami w Izraelu, i oni s³abo oceniaj± historyczn± warto¶æ "Shoah". Film jest wstrz±saj±cym dokumentem o mechanizmie Zag³ady, ale ju¿ to, co dotyczy Polski, to pokazywanie tylko ludzi bardzo prymitywnych, ¿adnej z³o¿ono¶ci obrazu. Co by szkodzi³o, gdyby w filmie by³a jedna osoba z technicznym ¶rednim wykszta³ceniem czy jeden z piêciu tysiêcy Polaków wyró¿nionych medalem "Sprawiedliwy W¶ród Narodów ¦wiata"? Kardyna³ Lustiger opowiada³ mi o swojej matce i siostrze, aresztowanych przez Francuzów, które zginê³y w O¶wiêcimiu. Dlaczego francuski ¯yd nie wprowadza do filmu w±tku Zag³ady francuskich ¯ydów wydanych przez kolaboracyjny rz±d Vichy? Nasuwa siê podejrzenie, ¿e z przyczyn koniunkturalnych. Prezydent Mitterrand nie przyszed³by wtedy na premierê. Ja tego nie lubiê.
Inny uczestnik oksfordzkiej dyskusji Timothy Garton Ash w eseju w "New York Review of Books" po¶wiêconym "Shoah" pisa³ ¿e dla nacjonalisty polskiego nie do przyjêcia jest zdanie: "W Polsce w czasie drugiej wojny ¶wiatowej by³ silny i szeroko rozpowszechniony antysemityzm", a dla nacjonalisty ¿ydowskiego zdanie: "Warunki okupacji niemieckiej by³y najgorsze dla Polaków w¶ród wszystkich innych narodowo¶ci, wy³±czywszy ¯ydów", gdy tymczasem oba zdania dla postronnego obserwatora s± w sposób oczywisty prawdziwe.
Dla wielu Polaków film "Shoah" pokazuj±cy polski antysemityzm czasu wojny jest nie do przyjêcia. Dla wielu ¯ydów, w tym dla Lanzmanna, jest nie do przyjêcia stwierdzenie, ¿e Polacy w czasie wojny ginêli masowo w egzekucjach ulicznych, w wiêzieniach, w obozach, zatem mo¿na mówiæ o pewnej wspólnocie losu Polaków i ¯ydów. Trudno wyobraziæ sobie tu jakikolwiek dialog.
8.
"Nie ma jednego Polaka dzi¶, który, gdy zaczyna mówiæ, nie zaczyna od dyskursu o zapachu. Polska ca³a ¶mierdzia³a i Polacy, zatykaj±c nozdrza, zamykaj±c drzwi i okna, walczyli heroicznie, ale beznadziejnie, ¿eby nie czuæ. Jedli i kochali siê w niemo¿liwym zaduchu palonych cia³, w zaduchu cia³ spalonych i zagrzebanych w fosach, by zatrzeæ ¶lady eksterminacji, i w zaduchu, mo¿e najtrudniejszym do wytrzymania, cia³ rozk³adaj±cych siê w zbiorowych mogi³ach" - te zapiski z pobytu w Polsce w 1978 roku, kiedy pierwszy raz przyjecha³ krêciæ "Shoah", Lanzmann opublikowa³ po latach. Pisa³ tam te¿, ¿e Niemcy wobec ca³ego ¶wiata ukrywali Holocaust, ale ¿adnej tajemnicy nie czynili wobec Polaków, wiedzieli bowiem, ¿e znikniêcie ¯ydów jest ich najwiêkszym pragnieniem. "30 milionów ¶wiadków, 30 milionów niemych, g³uchych i ¶lepych, tego nie mo¿na wyt³umaczyæ tylko terrorem. Polska by³a terenem mordu idealnie wybranym i eksterminacja ¯ydów tylko tu mog³a mieæ miejsce".
Podobne tezy powtarza³ wielokrotnie: "Wybrano Polskê na miejsce Ostatecznego Rozwi±zania, poniewa¿ tu by³o najwiêcej ¯ydów, najlepsza sieæ kolejowa, a te¿ Niemcy mogli liczyæ na aprobuj±ce milczenie ludno¶ci"; "Obozy ¶mierci nie by³yby mo¿liwe we Francji"; "Niemcy mog³y siê oprzeæ na agresywnie antysemickiej Polsce"; "¯eby to wytrzymaæ, ¿eby wytrzymaæ to, ¿e to wtedy wytrzymali, Polacy musz± dalej nienawidziæ";
- Niektórzy z tych Polaków, których pokaza³em w filmie, s± antysemitami, nie mo¿e pani negowaæ oczywisto¶ci - mówi mi Lanzmann. - To, co opowiadali w Che³mnie, o tych walizkach pe³nych z³ota, rondlach z podwójnym dnem, gdzie by³y schowane kosztowno¶ci... ¯yd, z³oto, krew Chrystusa, oni ten antysemityzm wyssali z mlekiem matki i douczyli siê go na lekcjach katechizmu.
- Jest taki stereotyp, ¿e ka¿dy katolik wyssa³ antysemityzm z mlekiem matki, i jest inny, ¿e ka¿dy ¯yd ma du¿o z³ota i jest sprytny. Operuj±c jednym stereotypem, uruchamia pan drugi.
- To nie to samo! Jeden stereotyp nie zabija, drugi jest zabójczy.
- To Polacy zabijali ¯ydów?
- Polska by³a miejscem, gdzie mo¿liwe by³o przeprowadzenie Ostatecznego Rozwi±zania.
9.
- W czasie krêcenia filmu styka³em siê z serdeczno¶ci±, pomoc± i zrozumieniem Polaków - mówi mi chwilê pó¼niej Lanzmann. - Choæ mia³em te¿ przygody takie jak w Che³mnie, gdzie zostali¶my zaproszeni z ca³± ekip± do domu ówczesnego burmistrza, tego, który w scenie przed ko¶cio³em na pytanie, dlaczego zamordowali ¯ydów, odpowiada, ¿e przez to, ¿e byli najbogatsi. W³a¶nie zar¿nêli ¶winiê, by³y kie³basy, kaszanka, a potem wystawili nam rachunek na ponad sto dolarów. Ale jestem emocjonalnie przywi±zany do wielu moich polskich bohaterów. Bardzo poruszy³a mnie wiadomo¶æ, ¿e umar³ pan Gawkowski z Ma³kini, konduktor wagonów do Treblinki. By³ cz³owiekiem cierpi±cym, z nie zagojon± ran±, Niemcy dawali mu za to wódkê, pi³ do koñca ¿ycia, bo nie by³ w stanie sobie z tym poradziæ. Polubi³em ich, pana Filipowicza z W³odawy, pana Falborskiego z Ko³a, który by³ jak wyjêty z obrazów El Greca, pana Piwoñskiego z Sobiboru...
- Czes³aw Borowy, który uprawia³ pole tu¿ ko³o stacji kolejowej w Treblince, nie budzi³ pana sympatii, ale to nie powód, by zwracaæ siê do niego s³owami: "A, to pan mia³ miejsce w pierwszej lo¿y?"
- Czes³awowi Borowemu i jego ¿onie w 1942 roku urodzi³o siê dziecko monstrum, to historia wyda³a przez nich to monstrum, to by³ protest przeciwko temu, co siê wokó³ dzia³o, przeciwko dochodz±cemu zewsz±d smrodowi trupów, który zmusza³ ich, by latem ¿yli przy zamkniêtych oknach utkanych szmatami. Oni mi pozwolili filmowaæ to dziecko, dzi¶ opó¼nionego umys³owo kar³a. Oni te¿ maj± swoj± tragediê. To prawda, by³em wobec Borowego agresywny i ¿a³ujê tego. Na pytanie, czy wspó³czuli ¯ydom, Borowy odpowiada t³umaczce: "Jak pani siê zatnie w palec, to mnie nie boli". Ja to rozumiem. To bardzo trudne cierpieæ cierpieniem innych. Ja ich nie oskar¿am, nie my¶lê, ¿e oni mogli co¶ zrobiæ. Nikt nie rodzi siê bohaterem. Oni byli bezsilni. Gdybym urodzi³ siê ch³opem spod Treblinki, zachowa³bym siê pewnie tak samo jak oni.
- Tego pan jeszcze nigdy nie powiedzia³. Mo¿e niepotrzebnie szkodzi pan filmowi swoimi napastliwymi wypowiedziami, mo¿e to z ich powodu filmem nie zainteresowa³a siê polska publiczna telewizja po 1989 roku?
- A ja mam to w nosie, czy film bêdzie ogl±dany w Polsce. Teraz w³a¶nie bêd± pokazy w Japonii, wszêdzie mój film pokazuj±.
Ale za chwilê Lanzmann zmienia ton.
- No dobrze, ale czy to wa¿ne, co mówi³em? Jakie to ma znaczenie wobec tego, co stworzy³em? Niech pani przyzna - przecie¿ moje dzie³o jest krystalicznie czyste i uczciwe.
W jego g³osie, tak twardym, gdy mówi o innych, nie ma arogancji, jest pro¶ba.
- Tak, przyznajê, zrobi³ pan wielki film - odpowiadam.
"Film Lanzmanna jest dzie³em wielkim - pisa³ Jerzy Turowicz w "Tygodniku Powszechnym" w 1985 roku, po powrocie z Oksfordu (by³ wówczas jedn± z niewielu osób w¶ród zabieraj±cych g³os w dyskusji, które film widzia³y). - Zdaniem Turowicza film jest jednak podporz±dkowany tezie, ¿e eksterminacja ¯ydów by³a ostateczn± kulminacj± antysemityzmu chrze¶cijan, a dla re¿ysera z samego faktu, ¿e Polacy s± katolikami, wynika, ¿e musz± byæ antysemitami. "Niestety, je¿eli chodzi o sprawê polsk± - pisa³ Turowicz - film jest zdecydowanie nieobiektywny, tendencyjny i w ostatecznej wymowie - antypolski".
¼ród³o: http://niniwa2.cba.pl/BIKONT.HTM
A ja mam to w nosie, czy film bêdzie ogl±dany w Polsce. Teraz w³a¶nie bêd± pokazy w Japonii, wszêdzie mój film pokazuj±.
Styl wypowiedzi jak u naszego pañstwowego bohatera. Do tego prze¶wiadczenie ¿e tylko on ma racje
Btw. ktokolwiek obejrza³ ten film w ca³o¶ci z w³asnej woli? Bite 9 godzin ¿ydowskiej wersji Wo³oszañskiego. Wspó³czuje
Rzygam ju¿ tym holokaustem... s³u¿ba wy¶mienita! (...) Przybycie go¶ci szczekaniem g³osiæ, Na dziada warkn±æ! ¯yda potarmosiæ!""
Ja w³a¶nie obejrza³em wczoraj ca³y film. 9 godzin ale nie nudzi, oj nie, tak cz³owieka szlag trafia Warto zobaczyæ "Shoah" mimo wszystko. Porównanie do Wo³oszañskiego chybione. Trzeba przyznaæ Lanzmannowi ¿e forma jest naprawde niez³a, zw³aszcza rytm filmu i relacje komentarza z obrazem.
Nie boli mnie antypolsko¶c tego filmu i tak dalej. Przede wszystkim "Shoah" nie jest filmem o holokau¶cie, ale o ¿ydowskiej obsesji jak± maj± ludzie pokroju rezysera. Pewnie niektórzy wiedz± ¿e neurotykom w ramach terapii poleca siê robiæ filmy, taki dowcip Woodyego Allena. Lanzmann to te¿ neurotyk, ale pos³uguje siê tematem holokaustu by odnale¼c swoj± to¿samo¶æ. Stara siê siê odszukac logikie zag³ady, rekonstrukujac wydarzenia co do minuty, grancie obozow co do metra. Chwalebnie, ale to, ¿e podczas filmu zachowuje siê jak zwyk³y arogancki dupek, nie prowadzi do odkrycia sensu z bezsensie ale do tego ¿eby zdiagnozowaæ u Lanzmanna zwyk³± nerwicê natrêctw.
Nie dajcie siê oszukaæ ¿e "Shoah" to film pomnik, sumienie i pamiêæ. Monumentalny to on jest tylko w formie. "Shoah" to zwyk³a autoterapia ¿ydowskiej nerwicy.
Film jest niemoralny i okrutny.
Ale warto go zobaczyæ i polecam wszystkim na CPDP.
Film jest niemoralny i okrutny. zachêci³es mnie
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|