WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA dzis przypada 30 rocznica smierci krola (30 lat punka i trzydziesci lat odkad elvis poszedl do gruzu , przypadek? ). do elvisa i jego muzyki mam wielki sentyment bo to wlasnie z nim wiaza sie moje najwczesniejsze muzyczne wspomnienia. pamietam jak kiedys ojciec przyniusl do domu przegrane na tasmach szpulowych plyty elwisa (w tym debiutancka). mimo ze byla to muzyka juz bardzo stara to w porownaniu do tego co mozna bylo uslyszec w oficjalnych mediach (mysle ze bylo to w 80 moze 81 roku)bylo super swieze i nowoczesne. sluchajac wtedy tych tasm myslalem ze szybciej i glosniej grac juz nie mozna do tej pory lubie posluchac tych pierwszych plyt elvisa, oczywiscie jego las vegasowy okres gdy jako tlusty idol spiewal do kotleta jest juz dla mnie nie do przyjecia. ktos jeszcze slucha tego kokainisty z zelem we wlosach ? Ja. Mam 30 jego numerów 1 i tyle starczy. Początki świetne a i wbrew pozorom okres kombinezowo-lasvegasowy miał parę dobrych hitów (burning love!). Raz na jakiś czas można. Kiedyś próbowałem,ale się naciąłem na bluesa, a ja bluesa nie lubię w związku z czym się nie przekonałem. Miałem kiedyś dwupłytowy jakiś album greatest hits i nie dałem rady przebrnąć przez cały O kurcze koval mam podobne wspomnienia i chciałem właśnie zakładać temat o Królu ale mnie uprzedziłeś W moim przypadku były to kasety pirackie przywiezione z Iranu(czasy za rządów Szacha) z których ocalała do dziś jedna,koncertowa(60 min) ale za to PRZEZAJEBISTA z samymi hitami ale zagranymi dużo bardziej czadowo i energetycznie do dzis nieraz ją biorę do samochodu kumpeli by posłuchać Wersja "Yesterday" Beatlesów o ile w przypadku orginało nie rusza mnie o tyle ta Elvisa to po prostu łzy w oczach,czaaad Jeśli ktoś ma jeszcze wątpliwości kto jest ojcem ROCKABILLY to polecam znaleźć ten koncert Raz na 100 lat się posłucha, ale ogólnie nie rozumiem kultu tej osoby. Elvis had an heart-attack, 'cos he got too bleedin' fat. He weighed nearly half a ton, he looked more like a pregnant mum Mój ojciec za młodu tak katował mnie Elvisem że dość skutecznie mnie do typa zniechęcił. Zdanie podobne co Wojek77. Poza tym w ramach czepialstwa - Elvis Aaron Presley pzdr ktos jeszcze slucha tego kokainisty z zelem we wlosach ? Uwielbiam, zarowno w roli mlodego rokendrolowca jak i laswegasowego pierdziada. Nawet jak wyl kolendy jedyny album jaki posiadam to Blue Suede Shoes, ze wzgledu na okladke (zbieram plyty ktorych okladki zostaly oparte na patencie z tej plyty). muzycznie jest mi ten pan zupelnie obojetny. raz na jakis czas poslucham. Kwałaki typu Jailhouse rock czy Hound dog rozpierdalają i często słucham jedyny album jaki posiadam to Blue Suede Shoes, ze wzgledu na okladke (zbieram plyty ktorych okladki zostaly oparte na patencie z tej plyty). franek duzo tego masz? Powrzucał bys jakies skany/fotki ...ciekaw jestem Ta okładka to podobny motyw co "London calling", tak? Nie , jak Emerald Myślałem, że jak Komety Swoją drogą - ta okładka Emeralda to jedna z najlepszych polskich okładek, jakie widziałem. Powrzucał bys jakies skany/fotki ...ciekaw jestem nie mam, wywiozłem ale oprócz wymienionych posiadam to: http://www.hmv.co.uk/hmvw...1;-1&sku=604718 i jeszcze taką składankę z różnymi coverami gdzie koleś rozpieprza deskorolkę. jakby ktoś czaił o czym piszę to niech poda tytuł bo nie mogę na dysku odnaleść edit, znalazłem [ Dodano: 16-08-2007, 20:23 ] Codziennie go nie słucham, ale bardzo lubię. Zajebista muzyka na kaca dzis przypada 30 rocznica smierci krola (30 lat punka i trzydziesci lat odkad elvis poszedl do gruzu , przypadek? ). I jakoś teraz jest też 10 lat od śmierci Królowej Ludzkich serc - Księżniczki Diany! Źle się dzieje. Co do Elvisa - lubię posłuchać, kilka hitów to żelazne klasyki, które znam od dziecka. Nie wiem które są z okresu rockabilly, a które z cekinowo-vegasowego, w sumie mam na to wyjebane - w każdym razie "Blue suede shoes", "Jailhouse rock", "Love me tender" to zajebioza. to ja się wyłamię Elvis mnie nie rusza [ Dodano: 16-08-2007, 22:00 ] I jakoś teraz jest też 10 lat od śmierci Królowej Ludzkich serc - Księżniczki Diany! Źle się dzieje. Nie wspominając o Matce Teresie... Elvis żyje, widziano go w Argentynie słowo honoru! Ta, wiem, Ian Stuart mi to wczoraj mówił. Bardzo lubię i szanuję początkowy okres twórczości Elvisa. Surowe i zadziorne brzmienie, energetyzujące rytmy, czyli wszystko co najlepsze. Od grania Elvisa i jemu podobnych wiele się w muzyce zmieniło, muzyka przestała być ckliwym pierdzeniem dupków w sweterkach kumkających jak żaby, nabrała energii i siły. Szkoda że później wybrał murzyńskie cekinowe uniformy a porzucił katanę jeansową i wąskie spodnie. Ta zamiana stroju dotyczyła też muzyki która stała się nudna i zawodząca. Elvis nie żyje a i ja coś się chujowo czuję. Elvis nie żyje a i ja coś się chujowo czuję. jak to nie żyje?! http://pl.youtube.com/wat...related&search= Elvis nie żyje a i ja coś się chujowo czuję. Nie słuchaj lewackiej propagandy! Żyje i ma sie całkiem dobrze, wczoraj z nim piłem.... wspomnial mi sie zespol sajko Elvis Hitler skoro gadka o Elvisie Elvisa slyszalem tylko piosenke Viva las Vegas i boje sie ze jak uslysze wiecej to nie bede wracal i do tej piosenki:) zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl szamanka888.keep.pl