|
Nomeansno |
WIEŻA WIDOKOWA JAGODA
Zesp przed ktrym dugo si broniem, ale w kocu pokochaem. Kiedy zesp kultowy i legendarny, dzi raczej ju tylko zapomniana legenda. A szkoda, bo trzymaj si zaskakujco dobrze. W swoim opisie pominem koncertwki, ktrych sucham niewiele i pyt z Jello Biafr, ktr zapewne pniej omwi oddzielnie - bardziej to jednak pyta Biafry, ni NMN
Look, Here Come The Wormies/S.S. Social Service (SP - 1980)
Niestety nie syszaem...
Betrayal Fear Anger Hatred (SP - 1981) ***1/2
Cztery sowa w tytule i 4 piosenki. Pierwsza, "Try no stutter" to wesoy, brudny rock'n'roll, punkowy bardziej w formie, ni w treci, w refrenie i zwrotkach, z minimalistycznym przejciem midzy zwrotami, granym na jednym, tumionym akordzie do szybkiej, punkowej perkusji. Tu syszymy klasyczny, rockowy skad, sekcja rytmiczna, gitara, wokal. Drugi numer, "I'm all wet" trwa o sekunde krcej ni pierwszy, oglnie jest do niego do podobny, typowy rockowy kawaek, brudny, garaowy i haaliwy. Trzeci numer to zaskoczenie i killer zarazem. Radosny muzycznie, szybki i wpadajcy w ucho "Approaching zero", z pianinem zamiast gitary i gocinnym genialnym solem saksofonu, a take kilkoma innymi instrumentami dtymi - zapada w pami i zapowiada troch rewolucj, jaka czeka nas na nastpnej pycie. Ale zanim o tym, co wydarzyo si na pierwszym albumie Nomeansno, jeszcze o czwartym utworze, zamykajcym singla, czyli "Forget your life". Muzycznie jest to cakowite zaprzeczenie poprzednika. Oparty tylko na wolnym, cikim i doujcym riffie gitary, z rwnie doujcym tekstem...Tak cholernie plastyczna muzyka, e babym si jej sucha w depresji. Tu pierwszy raz pojawia si co, co dla mnie stanowi o sile zespou braci Wright - muzyka idealnie korespondujca z nastrojem tekstu i stanowica z nim jedn, nadowan emocjami a do blu, cao.
Mama (1982) ****1/2 Dziwny debiut jak na zesp punkrockowy, wolta porwnywalna tylko z pyt Bad Religion "Into the unknown", ale o ile BR swojej drugiej pyty si wstydzi i nie ukazuj si adne wznowienia, o tyle Nomeansno wstydzi si nie ma czego. Przed "Mam" zesp wyda punkowego singla, za pyta penometraowa ma sporo wsplnego z jazzem, troch z funkiem, z punkrockiem za nic prawie. Podstawowy skad instrumentw to gsta i bogata perkusja, spacerujcy bas i rozklekotane, troch psychodeliczne pianino. Psychodeli atakuje pierwszy kawaek, mieszajac j w idealnych proporcjach z niepokojem. Ten niepokj czasem jest dominujcy, czasem podskrny, ukrywa sie pod powierzcni kawakw, spotykajc tam dzik, pulsujca energi. O ile pierwsze "Living is free" nie wskazuje na punkowe pochodzenie zespou, o tyle ju drugi kawaek mgby spokojnie by zagrany w wersji jazzcore'owej, gdyby tylko zesp pokusi si o ostre gitary. Na tej pycie ich jednak nie ma. "Red devil" to troch jakby zapowied pniejszego stylu zespou, ale znw ze szcztkow tylko rol gitary. Gsta perkusja, gsty bas i histeryczny wokal z narzuconym pogosem tworz sugestywny klimat nocnego koszmaru. Zesp nie chce na szczcie wpdzi fanw w paranoj, wic nastpny utwr przynosi pewne uspokojenie, "Mama's little boy" nie jest tak duszny i ponury, cho optymizmu te w nim niewiele. "We are the chopped" podobne jest troch do pierwszego utworu, cho mniej tu pianina, pojawia si za to adny, melodyjny refren i dyskretne klawisze w tle. Jest prawie przebojowo. I tak zostaje, bo "No sex" jest nawet, pozornie, wesoe, funkowe, rapujce, szybsze od wczeniejszych kawakw. W "Rich guns" znw do wesoo, sympatyczny bas i zabawny wokal, do tego ciekawie gra cisza. Najbliej tu do punkrocka, ale znw brak gitar. "No rest for the wicked" miesza za punkowe i funkowe szalestwo. Gitary znw brak, ale spora porcja blach tworzy cian dwiku w szybszych fragmentach. Wasciw "Mam" koczy pikne "Living in detente", melodyjne, mie dla ucha, bezczelnie przebojowe. Znw sekcj rytmiczn uzupenia pianino, tym razem lekkie i swobodne. Oprcz pianina syszymy te klawiszowe solo i troch niepokojcych dwikw, narastajcych w kakofoni przywodzc na myl "Drugie elektryczne noyce" Kultu. Pniej niepokojce wyciszenie i powrt do melodyjnego refrenu.
You kill me (1984) **1/2 Powrt gitary to pierwsze, co rzuca si w uszy. W pierwszym kawaku, "Body bag" jeszcze wszystko jest, jak na "Mama", tyle tylko, e zamiast pianina, sychac wanie gitar, do oszczdn jednak. Reszta instrumentw zachowuje si tak, jak w spokojniejszych fragmentach debiutanckiej pyty. Klimat do ponury. Zmian przynosi "Stop it". Szybciej, cho dalej ponuro, jednak tu energia ju nie chowa si gdzie w tle, jest na pierwszym planie. Wokal wykrzykuje krtkie komunikaty bdce rozwiniciem tytuu, a okrzyki dodatkowo podkrlane s mocniejszymi uderzeniami w struny gitary. "Some bodies" raczej mczy, "Manic depression" te nie daje oddechu. Totalny chaos, kilka wokali naraz, gsty, tym razem przesterowany bas i mocna perkusja. Po chwili taneczna ale i bezduszna. Nagle wesoo piewana melodyjka. Znw chaos... To ostatni numer - Paradise. Niezbyt lubi ten materia, cho wiem, e ma swoich zwolennikw. Dla mnie jednak za duo tu haasu i chaosu, nie wracam do tej pyty, to samo tyczy si nastpnej, ktra zreszt funkcjonuje na rynku jako caoc wraz z t.
Sex mad (1986) ***1/2
Zaczyna si cakiem przyjemnie utworem tytuowym, punkowa jazda z niepojc gitar, bliska tego, co w twrczoci kapeli najlepsze, cho to jeszcze nie to. Drugi na pycie "Dad" to chyba najczciej kowerowany utwr NMN, grany midzy innymi przez SLE i, z przetumaczonym tekstem, przez Kolaborantw (zreszt ich wersj usyszaem najpierw). My te nagralimy kiedy ten kawaek. Wstrzsajcy tekst o przemocy rodzinnej pisany z pozycji chopca, ktry syszy jak ojciec bije matk i gwaci jego siostr, sam za czeka, a przyjdzie jego kolej, prbujc jako powstrzyma ojca... Muzyka to zaskakujco prosty punk, nie zaguszajacy jednak przekazu. Jeden z szeciogwiazdkowcw. Po nic nie wnoszcym, instrumentalnym "Obsessed" mamy kolejny mocny, podwjny punkt. Perkusyjno-krzyczane "no fgnuikc" przechodzce pynnie w punkowe "Love thang", z poaman perkusj, prostym riffem i przesterowanym gosem. Razem oba kawaki nie wyrniay by si pewnie, ale poczone w cao zabijaj. Potem nie jest ju, jak dla mnie, tak fajnie. "Dead Bob" trwa 6 minut, w pewnym momencie cakiem ciekawie rozkreca w ostr galopad. "Self Pity" troch przypomina klimaty z "Mamy" zwaszcza wokalnie, cho i tu nie brak czadowych fragmentw. "Long days" jest na tyle podobne, e mona nie zauway zmiany kawakw. "Metronome" te nie zmienia klimatu, cho nosi pewne znamiona i przebojowoci i hymnowoci nawet. Ale przebojowo jest tu oczywicie pojciem umownym, ograniczone znw do sekcji rytmicznej instrumentarium utrudnia odbir dla typowego suchacza. Gitara wraca w "Revenge". Tu jest wolniej, do klimatycznie i cakiem melodyjnie. Na koniec punkowa wersja "no fgnuikc", pod zaskakujcym tytuem "no fkuicgn" i spokojne "Hunting the she beast".
The day everything become isolated and destroyed (1988) *****
Tak naprawd to dwie pyty, wydane w jednym roku, wznowione pniej na jednym kompakcie. Materia jest jednak spjny, a zaczyna go tytuowy utwr z pierwszej pyty, "The day everything become nothing". Tu ju styl zespou jest w peni zdefiniowany, a zarazem trudny do zdefiniowania. Pierwszy kawaek to mocna, rytmiczna do blu perkusja, prosty, rwnie bardzo rytmiczny bas i oszczdna gitara, rwnie penica raczej rytmiczn funkcj. Za tekst jest kolejn ponur wizj. Kawaek koczy sie wrzaskiem, by pynnie przej w "Dead souls", punkow pigu, krtko i na temat. Kolejna pozycja to nagrane na nowo, troch bardziej komunikatywnie ni pierwotnie, "Forget your life". W tej wersji cay czas graj wszystkie instrumenty, lecz reszta jest tak samo cizka, ponura i mroczna, jak orygina. Co dalej? Funkowe "Beuty and the beast", tu znw troch klimatu "mamy", zreszt on bdzie si przewija przez wszystkie pyty. Rnica jest taka, e teraz gitara wybija si na samodzielno i ma cakiem sporo do powiedzenia. za to w nastpnym "Brother rat" zostaje tylko perkusja i dwa wokale, a bracia Wright na dwa gosy piewaj, no, zgadnijcie o czym... Gdzie po dwch minutach za pojawia si bas i przez siedem minut suchamy drugiej czci tego utworu, zatytuowanej "What Slade says". W czci pierwszej melodyka jest raczej optymistyczna, tu za oszczdnie ponura. Oprcz basu sychac co jeszcze, co cichego i nieokrslonego, by moe po prostu jaki pogos, potguje to niesamowite wraenie. A w 4 minucie wreszcie budzi si gitara, bardzo jednostajna, narastajca. Szalestwo nie trwa dugo, wraca spokojniejszy motyw. Cao trwa 9 minut i nie jest to jeszcze najduszy utwr na pycie. Po piosence o toksycznych relacjach braterskich zesp pozwala zapa oddech przy "Dark ages", utworze, ktry kojarzy mi si z The Police, doc przyjemnym, rockowym i zaskakujco klasycznym. Oczywicie dugo tak by nie moe, wic ju "Junk" to inny klimat, cho i tu pojawia si chwilami adna, klasyczna gitara. Caoc jest jednak niepokojca i poamana. Jednak to chyba najsabsza pozycja na pycie. Ciekawsze jest nastpne "And just sad", z pocztku senne, troch przypominajce Sonic Youth, pniej za punkowe. I dalej przypomina mi Sonic Youth. Drugi utwr tytuowy "Small parts isolated and destroyed" zapiewany jest mylco na luzie i wrcz wesokowato, muzyka te moe zmyli. Przynajmniej na pocz.tku, gdy mamy do czynienia z kolejnym pesymistycznym manifestem, ktrego tumaczenie znajduje si na polskiej, nieoficjalnej stronie zespou. Utwr trwa 9 minut, a jednak si nie duy. A gdy ju si skoczy dochodzimy do jednego z tych kawakw, ktre dla mnie wymykaj si wszelkiej ocenie. "Victory". wiadectwo rozpaczliwej prby zachowania wiary wobec narastajcych przeciwnoci i kolejnych upadkw.
When I set out on this journey I thought it would never end When I started down that road I could not see the end And when I took that first step I fell in so deep And all those things that were so hard-won I thought I would always keep Now what do you think I see standing like a wall in front of me
Defeat, not victory Defeat, not victory Defeat, not victory
chorus: So what are you going to do? Die? No you gonna lay down and die? No I will not admit defeat I will not admit defeat I will see victory Pride and deceit have choked my life like weeds And I lost sight of what I really had what I really need And all the things I should've valued I gave away for a prayer and a song And now when I reach out for them they are gone Now you know what I see standing in front of me Like a headstone a fucking monument to human misery
Defeat, not victory Defeat, not victory Defeat, not victory
chorus:
Do I have any friends here? I can't see are any of my friends here? I can't see what about you? Will you be a friend to me? What about you? Will you be a friend to me? I've got a question to ask you and then you can ask it of me It's a simple request and then you can make it of me Can you forgive me? Can you see what will be? Is it victory?
Now I can't show you all the things I ve seen And I can't make you feel anything Certainly not what they meant to me And someday I know, no matter how hard we try We are all going to have to lay down and die So maybe I should just tell you what I hope and believe For every defeat there will be a victory For every defeat there will be a victory in defeat, victory
Sucham tej piosenki w najgorszych momentach swojego ycia i zawsze mi pomaga. Mimo prostej muzyki, nigdy si te nie nudzi. Z zamylenia, nieuchronnego przy "Victory" wyrwie nas kolejny punkowy killer. "Theresa, gime me that knife". Dwie minuty czadu, jednak bez zapominania o duych umiejtnociach, daj powalajcy efekt. Potem jednak zesp, jedyny raz na tej pycie, przesadza - "real love" cignie si prawie 10 minut, cho w przyszoci okae si, e mona go zagra trzy razy szybciej. Ale i ta wersja ma swj urok.Tyle, e traci go gdzie po 5 minutach. Na szczcie na koniec pyty zesp zostawi jeszcze jedn perek, smutne, ale bardzo adne "Lonely", prawdziwy i bardzo gorzki utwr. Dugo identyfikowam si z podmiotem lirycznym...
You tell me I should not be all by myself, That's good advice I'll hum a tune and break the ice 'cos I m lonely Everyone looks good to me But I m afraid that I can see that good intent and honesty do not redeem stupidity When all is said and all is done You either know or down you go into the pit of shallow wit with all the other hypocrites You're not bad, you're not good You're a solid block of wood You have eyes but cannot see why I despise your company I am lonely People come, people go They put on their little shows See them laugh, see them cry See them live their little lies I'm alone with you and I m lying too I'm alone with you and you're lying too Oh, we are all liars and that's all that's true I'm alone with you I m alone with you I'm lonely lonely lonely just a lonely guy. Yup, that's me...
Wrong (1990) ****** Chyba najbardziej znana pyta w Polsce, rwnie dlatego, e kilku kmuzykw znanych polskich zespow czsto pokazywao si w koszulkach z jej okadk, a Acid Drinkers nagrao kower "Oh no! Bruno". Szczytowy moment w twrczoci zespou i w jego popularnoci, przynajmniej u nas. wietne brzmienie, wietna muzyka. Zaczyna si punkowo/szalonym "It's catching up". Taka jest zreszt na tej pycie recepta na muzyk - mieszanka punkrocka z nieokieznanym szalestwem skomplikowanych przej i kakofonii. "The tower" przetacza si po suchaczu jak walec, wokal osiga peni emocji, tym samym emocjom ju na stae zostaj podporzdkowane wszystkie instrumenty. Pniej znane suchaczom "Zgrzytu" z dingla "Brainless wonder", praktycznie instrumentalny numer, peen dzikiej energii. Sowa pojawiaj si dopiero pod koniec, a zaraz potem kolejna poamana jazda - "Tired of waiting", z pocztku zwyky punkowy kawaek, ale szybko zmienia sie on w rytmiczne szalestwo. Podobnie jest w "Stacktacking", opartym w duym stopniu na pojedynczych gitarowych akordach jako podstawie rytmu. Pniej za mamy te troch mylco agodnego funku. Ten numer jest jednak krtki i jest raczej przerywnikiem. Duo wicej dzieje si w nastpnym "The end of all things" - szybkie punkowe tempo kontrastuje z wolnym piewem, pojawia si tu na rwnych prawach rwnie wokalistka, szalestwo stopniowo za narasta, cho tu wci pozostaje pod kontrol. Numer stopniowo si wycisza, by ustpi miejsca pozornie gupkowatemu "Big Dickowi", szybkiemu, funkowemu numerowi, opartemu tylko na sekcji. Potem zaskoczenie. "Two lips, two lungs and one tongue" to niby bardzo prosty punk, ale nagle si po prostu urywa, zostaj tylko smutne, pojedyncze jki gitary, a po chwili znw atak.Kolejne na pycie "Rags and bones" na pocztku w duym stopniu opiera si na pochodzie basu, gitara pojawia si gwnie w refrenie. Potem za mamy mroczny transowy przerywnik z tumieniem strun. Pniej za jeden z moich ulubionych tekstw "if i could choose to believe or not to believe you know i would choose not to if i could choose to believe or not to believe you know i would choose not to but i can't choose" . Pniej wspomniany juz "Oh no! Bruno", niesamowicie przebojowy, szybki, punkowy numer. Duo melodii, duo humoru. Koniec pyty jednak znw jest ponury. agodne, spokojne "All lies", melodycznie kojarzce si z klimatem witecznym, mwice o samotnoci i porzuceniu "Life in hell", wreszcie dugie, siedmiominutowe "I am wrong". Ten ostatni kawaek oparty jest w duym stopniu na linii basu przywodzcej na myl "california Uber Alles" Dead Kennedys, ale rozwija si w cakiem innym kierunku.
0+2=1 (1991) ***1/2 Do tej pyty dugo nie mogem si przekona, zapewne dlatego, e przy pierwszych przesuchaniach wydaje si by o wiele mniej przebojowa ni pyty wczeniejsze. Mniej tu melodii, co czyni materia trudniejszym w odbiorze. Przekonaem si do niego dopiero wtedy, gdy przez jaki czas bya to jedyna kaseta, ktr miaem do dyspozycji. Zaczyna si mylco, bardzo hiciarskim "Now", ktry jest jednoczenie jedynym szybkim, punkowym kawakiem w tym zestawie. Drugi w kolejnoci "The fall", to muzyka brzmica jak zagubiony utwr z "Wrong" i kolejny ponury tekst o mioci. Ten numer te jest na swj sposb przebojowy, pojawia si do czsty w twrczoci Nomeansno motyw czenia niepokojcej i cikiej muzyki z wrcz taneczn perkusj. Ten patent sprawdza si zawsze. Trzeci utwr, tytuowe "0+2=1" jest tak dziwny jak tytu. Poamany rytmicznie pochd basu, taka perkusja i cedzony powoli tekst. Nie musze chyba dodawa, e cao jest mocno upiorna. Potem znw powrt w rejony "Wrong", w "Valley of the blind" pojawia si te punkowy refren, jednak na tyle krtki, e nie zmienia raczej pesymistycznego wydwiku muzyki. Potem dalej ponuro i strasznie... "Mary"to 6 minut ni to ponurego funku, ni to po prostu apokaliptycznego walca. Jakby tego wszystkiego byo mao, wokal miejscami lekko zaczyna przypomina Danziga. Troch wicej ycia jest w nastpnym "Every day I start to ooze", szybsza muzyka i szybszy, mieszany wokal, pojawia si te taneczna wstawka z pogranicza ska (gitara) i disco (klawisze i wokal), weso melodyjka na gitarze, a wszystko prowadzi do radosnego wymienienia dni tygodnia: "Unday Noneday Useday Buttugly Whoreday Painday SPLATTERSDAY SPLATTERSDAY YOU DUMB FUCK". Pozorna wesokowato nie koczy si wraz z kawkiem, bo podobnie dzieje si w "When Putting It All In Order Ain't Enough". Cho tu wyluzowan, a nawet niechlujn swobod zwrotek rwnoway ponure przejcie i spokojniejsza, wyciszona kocwka. jedyny na pycie utwr instrumentalny, to wygup - zagrana na przyspieszonych obrotach wariacja na temat muzyki z kawaka "The day everything become nothing", zatytuowana "The night nothing become everything". Znw szalestwo, zaraajce ssiedni kawaek, nawalany rytmicznie i jednostajnie "I think you know". A potem, gdy ju suchacza powal na ziemi rytmiczne i bezlitosne uderzenia, kolejny walec wgniecie go w ziemi. "Ghost" zaczyna si ciko i wrcz metalowo, by pniej zamieni si w muzyk niepokojc, wietnie korespondujc z tytuem, a pniej kakofoniczny refren. W spokojniejszych momentach sporo niepojcych blach, dzwonkw i innych dziwnych perkusjonaliw potguje nastrj grozy, ale nie ma w tym cienia tandety, ktrej ciko nieraz unikn przy budowaniu podobnego klimatu. Na koniec "Joyfull reunion", znw podobne do rzeczy z poprzedniej pyty, a nawet podobne troch do ostatniego na niej "Wrong". Pyta jako cao mczy, niestety, przynajmniej mnie. Wracam do niej rzadko, ograniczajc si na og tylko do "Now".
Why do they call me Mr. Happy? (1993) **** Kolejna trudna pyta, cho jednak wicej tu powietrza. I pierwsza, na ktrej nie ma prawie w ogle punkrocka. Zaczyna si kawakiem w starym stylu, "Land of the living", opartym na basowym pochodzie. Pojawia si te dawno nie syszane pianino. Drugi na pycie "The river" to dla mnie najwaniejszy, obok "Victory" utwr Kanadyjczykw. Tutaj nie ma ju adnej nadziei. Wolna, gsta muzyka i wolny, melodyjny i czysty wokal obrazuj stan cakowitej desperacji, podkrlanej od czasu do czasu krzykiem. Utwr przeraajcy, straszny a zarazem pikny.
When I speak the words I repeat Are lost within this roaring And when I call your eyes turn to me But what are they exploring ? Hidden shapes that pass fast away Upon the waters streaming And what I see I just cannot say There is no one to heed me
I could say that I am sorry But what forgiveness lies before me ? In the river
Those who know me know all too well All my sins and failings But brother dear, how could I tell ? The course that I was sailing
In the flood, before my eyes I see the face that I despise In the river
It's mine, it's mine Drifting far away
I can see you're not very strong As the current sweeps you past me And I can see your head going down As helpless your cries find me "Help me! Save me! Lend me a hand! Pull me out! Pull me out! Save me! Save me! Give me your hand! Pull me out! Pull me out!"
I would save you, give my life But it's already sacrificed To the river
It's gone, it's gone Drifting far away
Mothers tell your children the truth Don't hide the fate that's waiting When you're born you start to drown There's no help, no safety
First a gift of love is given Then the winds rise, the sails are riven On the river
...na tej pycie weselej nie bdzie. "machine" jest muzycznie cakiem mie dla ucha, troch przypominajce starsze "Lonely", ale tekst niewiele optymistyczniejszy od poprzedniego. Troche ycia pojawia si w "Madness and death", znw jednak tylko w muzyce i tylko na chwil. Instrumentalny "Happy bringe" nie wnosi niczego, "Kill everyone now" wnosi fajny tytu i ciekaw lini wokalu, przerywan kolejn przygniatajca kakofoni, po ktrej z kolei demoniczny gos Pana Szczliwego wypiewuje tytuowe polecenie. Robi si strasznie, nagromadzenie zych emocji osiga poziom, jakiego nie byo nigdy wczeniej. Powoduje to, e praktycznie nigdy nie sucham rwnie tej pyty w caoci. Lepiej j sobie dawkowa. Dlatego te lepszym nonikiem w tym przypadku jest kaseta. Drug stron teje otwiera "I need you" - nareszcie co normalniejszego, choc oczywicie smutnego. Muzyka znw oparta raczej na sekcji,chwilami przypomina Sonic Youth, gdy ju odezwie si gitara. I tu wreszcie pojawia si odprysk punk rocka, cho niestety nie trwa on za dugo. Pniej ekologiczne "Slowly melting" - i tu nareszcie wicej oddechu, muzyka cakiem sympatyczna, linia wokalna raczej optymistyczna, mona wreszcie troch odpocz. Przy "Lullaby" odpoczywamy dalej, zesp pozwala nam zebra siy przed ostateczn konfrontacj z Mr.Happy'm. Jego nadejcie zwiastuj znane dobrze z twrczoci innego zespou okrzyki "We care a lot". "Cats, sex and nazis" udaje kawaek zagrany na luzie i zabawowy, jednak tekst nie pozostawia zudze. Drugi najmocniejszy punkt tej pyty i przebj czad-party w Hybrydach. W utworze ukrytych jest jeszcze kilka smakowitych cytatw z historii muzyki. I tekst... "...i spy with my lizard eye and everything i say is a lie and what about you ? what will you do ? when the sound of my voice touches you when you hear me say, "this is true." and the sounds of my voice touches you this is true, this is true the sounds of my voice touches you this is true, this is true ! this is true, this is true !"
One man down and two to go, Mr. Wright and Mr. Wrong (1994) ****
To nie jest regularna pyta NMN, a skadanka, bardzo chaotyczna, zawierajca kawaki z rnego okresu dziaalnoci zespou, z niesamowitym rozrzutem zarwno stylistyki, jak i brzmienia. Jeden kawaek nie jest nawet sygnowany nazw zespou, a podpisany przez Hanson Brothers - poboczny projekt braci Wright. We wkadce zesp podaje dat powstania kadego utworu, a nawet jego gatunek. Mamy ballad, mamy "white man blues", mamy rocka, i sporo punk rocka. Ta pyta nareszcie pozwala fanom na troch optymizmu. Niektre fragmenty s wrcz radosne ("Victoria", "Remember"), niektre dziwaczne ("Baldwang must die", "Widget"), jeszcze inne za to podr do prehistorii grupy ("Cannada is pissed"). Mamy te patetyczn, porywajc ballad "This wound will never heal". W czasy "Wrong" przenosi nas "Red on red", w troch pniejsze "Who fucked who", pniej znw cofamy si w przeszo, "Pigs and dogs" to klimat i brzmienie "Sex mad". "more ICBM's" to jakby punkowy odrzut z "Mamy", nie ma w nim gitary, jest pianino, a i tak mamy do czynienia z szalonym, modzieczym punkrockiem. "Blinding light" to znw czasy "Wrong". Dziwne jest "I'm doing well", blues zagrany, co nietypowe dla tego zespou, na gitarze akustycznej. To chyba jedyny przypadek uycia tego instrumentu w twrczoci braci. Dostajemy jeszcze szybk wersj "Real love" - fajniejsz od oryginau, z troch karykaturalnym wokalem. Jest jeszcze jeden blues, "Sitting on the top of the wordl", tym razem zagrany z kolei z towarzyszeniem samego basu. Caa pyt spina klamra w postaci wrzaskw dziennikarza muzycznego uwizionego przez zespo, co wykazuje, e czasem jednak maj poczucie humoru.
The wordlhood of the wordl as such (1995) ****** Najlepsza pyta. Muzycy zorientowali si, e dalsze nagrywanie wycznie zapisu wsnej depresji moe si skoczy tragicznie i dla ich wasnej psychiki, i samopoczucia fanw. Nagrali wic pyt inn, bardziej radosn w warstwie muzycznej, lejsz w odbiorze i bardzo przebojow. Nie zapomnieli jednak o swoich fascynacjach i umiejtnociach, przypomnieli sobie za to o punkrocku. Pyt zaczyna krciutkie "Joy", nazwiazujce w stylistyce do "Brainless wander", a zaraz po nim syszymy przebojowe, wrcz telewizyjne i kalifornijskie "Human". Mamy tu taneczn perkusj, szybki wokal i punkowe przejcia midzy zwrotkami. May wreszcie cakiem przyjemne gitarowe melodie. Pniej jeszcze przez jaki czas jest radonie, taki jest "Angel or devil", cho tu chwilami bywa te jednostajnie, dopki nie pojawia si wokal. Nastpnie mamy a cztery wietne utwory pod rzd. Patetyczny "He's learning how to bleed" z monumentalnymi zwrotkami i bardziej punkowym refrenem kojarzcym si troch z D.O.A.; szybki, punkowy "I've got a gun"; mieszajce stylistyki "My politics", w ktrym mamy prawie wszystko, co skadao si na styl Nomeansno, uzupenione jeszcze o ska; wreszcie kolejne arcydzieo zespou - "Lost". Dugie, narastajce wejcie na werblu, wrzask, wreszcie podstawowa muzyka, rytmiczna i szybka, a jednak cholernie, przejmujco smutna. Po tej "wielkiej czwrce" basowo-perkusyjne "Predators", znw formalnie optymistycznie, tekst za do przewrotny, wegetariaski w swej wymowie, ale wicej w nim humoru, ni propagandy: "There's new life fore us to eat/I prey on the young und weak/What's your problem, life's a breeze/Frist you run and then you eat". W "Wiggli worm" pojawia si wicej szalestwa, ale znw jest ono radosne. A jakby tego byo mao zaraz potem dostajemy jeszcze szybkie, punkowe i drapiene "Took it away". Podobny klimat maj te obszerne fragmenty "Victim's choice", cho tu sa wymieszane z wieloma innymi skadnikami. Klimat zmienia si w przedostatnim "State of grace", tu znw jest troch smutniej, ale nawet ten smutek jest o wiele lejszy ni na wczeniejszych kilku pytach. Do tego jeszcze dostajemy cakiem przebojowe przejcie midzy zwrotk a refrenem. Pyt konczy za spokojne, leniwie funkujce "In the jungle", ktre momentami jest wrcz "karaibskie".
Would we be alive (1996) *
"Would we be alive" to tylko cztery utwory, ale zapakowane w kopert tak sam jak penometraowy winyl. Zaczyna kawaek tytuowy, oparty na transowej perkusji i zaskakujco soczystym rockowym riffie, przeamany wolnym refrenem. Pojawia si ni to modlitwa, ni to woanie o pomoc, powtrzone wiele razy "Help us! Please" i w zasadzie niewiele wicej. To wystarczy chyba. Niestety te niewiele wicej ta pytka nie wnosi. "You're not the one" to nic specjalnego, cho wstydu zespoowi te nie przynosi. "Rise" jest po prostu nudne. A caoc zamyka alternatywna wersja "Big dick'a". Te nic specjalnego. Nie wiem, po co oni to wydali, lepiej by zrobili wrzucajc kawaek tytuowy na nastpn pyt penometraow a ca reszt mogli sobie spokojnie darowa.
Dance of the headless bourgeoisie (1998) ****
Nomeansno zainteresowaem si do pno, przegapiem okres wielkiej popularnoci kapeli w Polsce i dopiero ta pyta by pierwsz, ktr usyszaem, gdy si ukazaa - bo Pietia puszcza cao przez kilka tygodni w Zgrzycie. Ale nawet wtedy nie bym jeszcze gotowy na ich muzyk i raczej nie zrobi na mnie zbyt wielkiego wraenia, cho doceniaem biego instrumentalistw. Ta pyta jest w sumie podobna do "Wordlhood'a", nie brak na niej dobrych kawakw, jednak troch poprzedniczce ustpuje. Pierwsze dwa utwory s w miar fajne, w miar melodyjne, jednak nie wyrniaj si niczym specjalnym. Pierwszy prawie koyszcy, drugi troch ostrzejszy, z niezym, punkowym refrenem. Jazda zaczyna si od trzeciego "I'm an asshole". Melodyjnie i fajnie, z duym poczuciem humoru. Kawaek z tych, ktre potrafi dugo chodzi za czowiekiem. "one! Two! Fuck you!", czego chcie wicej...
There is a problem, you see You know that problem is me Forget your psychology What is the problem with me? I'm an asshole
Dalej te jest niele, "Dissapear" to do prosty, a nawet wydawaoby si monotonny numer, jednak wcale si nie nudzi. Zaskakujco dugi, w rodku pojawiaj si znw dyskotekowe wrcz klawisze. Pity na pycie kawaek tytuowy troch kojarzy mi si z twrczoci Jello Biafry. Podmiotem lirycznym jest cyniczny porywacz, osaczajcy stopniowo bogatego czowieka, ktrego nienawidzi, tak naprawd bez powodu. Niszczy dla samej przyjemnoci niszczenia, porywajc kolejno on, syna i crk. Trudno wybra najmroczniejszy utwr Nomeansno, ale to jeden z mocniejszych kandydatw. Muzyka jest tu bliska "0+2=1", cho pod koniec najpierw zmienia si w punkowa rzeni, a potem nagle robi si cakiem sympatyczna i pogodna. Kolejny utwr, ktry na kasecie rozpoczyna stron B, to niesamowity, znw lekko kojarzy si z Dead Kenedys, tym razem muzycznie, Praktycznie cae "The wordl wasn't build in the day" oparte jest na dwch powtarzanych uderzeniach w bas i bardzo oszczdnej perkusji, w tle syszymy duo niepokojcych dwikw, sprze i blach, a gdy w refrenie docza si gitara, powtarza po prostu lini basu. Cao jest raczej usypiajca, ale nie jest to zarzut. Jeli kto zasn, obudzi go nastpny kawaek - "I can't stop talkin" - troch podobny do "In the jungle", ywy, taneczny, cho ascetyczny w sferze melodii. Wokal w sumie ociera si o rap, a cay utwr - o komercj. Kolejny utwr, kolejna zmiana nastroju. "The rape' to zwrotki smutne, uwodzce melodi, oparte na do oszczdnym podkadzie, i szalestwo w refrenach, ilustrujce bardzo sugestywnie drczce bohatera wyrzuty sumienia. Przeostani "Give me the push" to co, co mona by okreli jako "typowe Nomeansno" - pokrcone motywy z punkowymi, dos krtkimi, wstawkami.Na koniec za "One find day", ktre mylco zaczyna czysta gitara, ktra jednak po kilku uderzeniach ustpuje miejsca wolnemu, hardrockowemu motywowi. I oglnie ten numer jest do zwyczajnym, cho cakiem sprawnym, rockowym kawakiem.
One (2000) **
Jedna to moe nie, ale i tak tylko dwie gwiazdki. Zaczyna si cakiem niele, od "Graveyard shift", niepokojcego kawaka w rednim tempie, z mwionymi zwrotkami i patetycznym refrenem. Sycha, ze to NMN, ale jednak brzmienie jakie inne. Niestety - kawaek jest troch za dugi. Zdarzay im si omiominutowe kawaki, ktre sie nie nudziy nawet przez chwil, a ten ma niecae 6 minut. Wic co jest nie tak. Druga piosenka - niby ok, ale refren jakis na si, znw jak dla mnie nic specjalnego, cho teoretycznie wszystko gra. Niby s rne eksperymenty gitarowe, ale znw - momentami wieje nud. W poowie pitej minuty dopiero przez chwil sycha jakie pozory oywienia, ale nie trwa to zbyt dugo. Nie ma emocji. Dopiero w trzecim kawaku jest ich odrobin. "Our town" sucha si wic lepiej, tu prawie nic nie brakuje. Tylko jako ma w tym Nomeansno. Ale to i tak jeden z lepszych momentw pyty. Jeden z trzech. Wszystko jednak brzmi tu jako syntetycznie, sztucznie, nawet gos jest inny. Zapewne w duym stopniu jest to kwestia realizacji, ale trudno mi si do tego brzmienia przekona. Potem jest jeszcze dziwniej. "Little bit to high" to niby typowa jazzujca jazda, ale wraz z brzmieniem dla mnie niestrawna. Dzikuj, lec dalej, nie jestem zwolennikiem awangardy. Po omiu minutach nareszcie dwa naprawd dobre kawaki. "Hello/goodbye" i "The phone call", oba mona scharakteryzowa sowami "Prawie jak Nomeansno". Pierwszy, zapiewany i zagrany na luzie, melodyjny, w zwizku z tym przyjemny do suchania, drugi patetyczny i przejmujcy tak, e ciarki przechodz po plecach. Oba mogyby by przebojami, gdyby zesp przejmowa si takimi bzdurami. Tylko do tych dwch utworw wracam. na koniec dostajemy dwa kowery, 15-sto minutowe, cakiem znonie zagrane "Bitch's brew" Milesa Davisa i "Beat on the brat", ktrym Nomeansno prbowao zamordowa The Ramones jeszcze przed mierci dwjki muzykw. Nie jestem w stanie zrozumie tego zabiegu. Jako Hanson Brothers ci sami muzycy pokazali, e wietnie czuj si w Ramonesowej stylistyce, pniej to samo pokazywali te pod wasnym szyldem, tu za wyszo co kompletnie niemoliwego do strawienia. Po tej pycie baem si, e zesp ju si skoczy. Na szczcie szybko dotary do mnie nastpne nagrania.
Generic shame (2001) ****
Tylko trzy utwory, ale razem trwaj prawie p godziny, a to gwnie przez 11-sto minutowy, otwierajcy pytk "No big surprise". Wolny, doc ciki przez pierwszych 7 minut, z do mrocznym, melodyjnym wokalem. Pniej pojawia si krtka punkowa wstawka, jednak po kilkunastu sekundach powraca pierwotny motyw. Jednak si nie nudzi i to wielki postp w stosunku do "One". Drugie na pycie "I get up in the morning" to... ska. Tyle, e nie jest ono zbyt wesoo. Ale to mia odmiana. Najlepszy jest jednak trzeci kawaek, "Sex is philosophy" - na swj sposb schwytliwy refren, muzyka czciowo oparta na hardrockowym riffie, czciowo punkowa. To, co najlepsze w Nomeansno. Ta pytka troch przywrcia moje nadszarpnite zaufanie do Kanadyjczykw, niestety, po niej zapada duga cisza.
People's choice (2004) ******
Pyta z gatunku "The best of" na ktr kawaki wybrali fani zespou, a mi pozostaje uzna, ze jestem prawie typowym fanem NMN, bo w moim prywatnym folderze z ulubionymi kawakami znajduje si 9 piosenek z 15, ktre skadaj si na ten album, a pozostae te sobie ceni. Oczywicie mgbym zacz wymienia utwory, ktrych mi zabrako, albo, e wolabym eby zamiast kawaka x by kawaek y, nie ma to jednak sensu. Jeli kto nie zna NoMeansNo, albo zna sabo bardzo, ta pyta jest bardzo dobrym wprowadzeniem w twrczo zespou. Z jednej strony mamy tu praktycznie wszystkie "najwiksze przeboje", z drugiej moemy pozna ca gam umiejtnoci i fascynacji muzykw. Warto sign po ten krek. Aha - wikszo kawakw jest w wersjach oryginalnych, tylko dwa, "The day everything become nothing" i "The river" - w koncertowej.
All roads lead to Ausfahrt(2006) ***** Nie tak dawno pisaem recenzj z tej pyty, urok nowoci ju stopniowo znika, ale bardzo wysoka ocena pozostaje. tej pyty mog sucha caej po wielokro. Na okadce "People's choice" widniaje napis "How fucken old are Nomenansno? Give it up grand dads". Nie posuchali, na szczcie.
Nowy materia Kanadyjczykw kontynuuje najciekawsze wtki w ich twrczoci, s wic kawaki przebojowe i wrcz pop-punkowe, w klimacie Ramones, i s rzeczy kompletnie poamane, cikie i klaustrofobiczne, bliskie klimatom z czasw "2+0=1". Taki nastrj dominuje zwaszcza w pierwszej poowie pyty -"Mr. In Between", troch Primusowate w zwrotkach "I see a mansion in the sky",przywodzce rwnoczenie na myl "The day everything become nothing", w ktrym sporo ciekawego wnosi gitara. Ten instrument nigdy nie by w Momeansno specjalnie wany, ale na tej pycie nie jest traktowany po macoszemu, cho wiadomo, e ma mniej do powiedzenia ni sekscja rytmiczna. "I see..." to zreszta dugi utwr, trwa 6 i p minuty, jak to czsto w przypadku tego zespou pomysw starczyoby co najmniej na dwa oddzielne kawaki. Nastpny na pycie "Ashes to ashes" rwnie swoje korzenie ma w kawakach z "2+0=1". Zmiana nastpuje w "So low", tu mamy Ramonesowaty, radosny punk rock, bliski dokonaniom braci sygnowanych nazw The Hanson Brothers. ten klimat wrci jeszcze w "Slugs are burning". Kolejny utwr to znw zmiana nastroju - "Faith" to doc patetycznie brzmica, moe nie do koca ballada, ale skoro jako ballad zesp sklasyfikowa kiedy "This wound will never heal", to pozostan przy tym okreleniu. Jedno z arcydzie zespou. Nie gorzej jest w "Heaven is dust beneath my shoes", zwrotki znw poamane, refren za to do szybki i melodyjny. Fani zespou bd wniebowzici. Po tych dwch perekach mamy najwiksze jak dla mnie zaskoczenie na pycie - kawaek "Mondo nihilissimo" - z esk rapowan melorecytacj jako refrenem i bezczelnie przebojowymi, szybkimi, punkowy zwrotkami. Od bardzo dawna nie nagrali tak przebojowego numeru. eby jednak nie byo za sodko, pniej znw mamy doc trudne utwory, poamany "The hawk killed the punk" i rwnie zakcony, miejscami prawie histeryczny "I'm dreaming and I can't wake up". Gdy ju przetoczy si przez gow suchacza zesp pozwala zapa oddech przy "'Til I die", utworze prawie tak przebojowym, jak "Mondo nihilissimo" - znw jest szybko i melodyjnie, momentami punkowo, momentami wrcz tanecznie. I tak zostanie ju do oficjalnego koca pyty, bo "Slugs are burning", wspomniane ju wczeniej to kolejny melodyjny kawaek starego dobrego punk rocka. Jest jeszcze ukryty kawaek, ale skoro ukryty, to niech zostanie niespodziank dla tych, ktrzy sign po pyt. Fanw (kiedy licznych, teraz obawiam si, e na wymarciu) ta pyta nie zawiedzie - to jedna z lepszych pozycji w dyskografii zespou, a przy tym bardziej przystpna ni posepne "One" i ciekawsza ni przedostanie "Generic shame". Jeli za pyt zainteresuje si kto, kto nie mia wczeniej stycznoci z t zasuon i wiekow grup - nie powinien si zawie. Nie bez powodu maj przecie w niektrych krgach status kapeli kultowej.
Na koniec kilka linkw: nieoficjalna strona, najpeniejsza, jak znalazem w sieci, jest tu dyskografia i wszystkie teksty, niestety brak tych z ostatniej pyty profil na myspace prawie same koncertowe rzeczy, jakos na og dobra Humans - czyli jeden z bardziej przebojowych numerw I can't stop talking - czyli jak dla mnie az za przebojowy numer moje ulubione kawaki: The River - niestety troch sabsza jakoc, ale nie jest najgorzej. The Tower pseudoteledysk - bardzo modzi bracia Wright grajcy "Forget your life" - raczej ciekawostka: http://youtube.com/watch?v=QTet6HStYuQ teledysk, zrobiony zapewne przez fana: No Fkuicgn warto, krtki kawaek, profesjonalna jako (ale nie dla dzieci :wink: ) i na koniec z nowej pyty Mr. In Between jest tego o wiele wicej
Apr 27 2007 8:00P tba Warsaw Apr 28 2007 8:00P tba Gdynia Apr 29 2007 8:00P tba Bydgoszcz May 1 2007 8:00P tba Poznan
Kolega tak si namczy a tu nikt nic nie napisal no c zesp naprawd zajebisty , ju modsi powinni go pamita z koncertu w Warszawie Wspaniay wystp siedziaem cay koncert przy scenie z wlepionymi oczyma i si dziwiem jak profesjonalnie technicznie mona gra HC , gdzie jeszcze posiadam vhs z tego koncertu jak znajd to zapodam fragmcik
Bo tu chyba nie ma co zbytnio sodzi. Dziadkowie napierdalaj na ywo tak, e niejedna modociana kapela nie dotrzymaa by im kroku. Jeden z moich ulubionych bandw cho na to stwierdzenie zoyo si wiele lat podchodw do ich muzyki. I chyba za to tym bardziej ich cenie.
No tak nie jest to zwyky prosty hc , podobnie miaem problem z przekonaniem sie do muzyki Victims Family , ale jak polazem na koncert i zobaczyem ich przedstawienie to wymikem Powiem tak do niektrych kapel trzeba dorosn , albo apie si je odrazu !!!
Zajebista kapela. Chyba od nich Bad Religion i Dead Kennedys zacza si moja przygoda z punkiem i HC. Zajebiscie aowaem, e nie mogem pojecha na ich koncert jak byli w Polsce. Ja nie musiaem si do nich dugo przekonywa. Pewnie dlatego, e pierwsz pyt jak usyszaem by "WRONG"
wydali jeszcze
plytka z serii 'In the fishtank'
Jest 5 utworow z czego, jak mi sie wydaje, dwa wczesniej nie wydane czyli 'Would Be Alive' i 'You're Not One'. Poza tym jest zajebista wersja Big Dicka tylko na perkusje i wokale.
ja si jeszcze jako nie przekonaem do nich, cho te kawaki ktre pamitam z gowy s nieze - Oh No, Bruno, czy ten o ojcu napierdalajcym matk. moe dlatego nie polubiem e zawsze mnie wkurwiali gocie ktrzy tego suchali mam na myli trampkarzy z bandanami na gowach. kiedy ich widziaem na ywo, w Poznaniu, z 15 lat temu. w sumie to obluka bym jeszcze raz.
trampkarzy z bandanami na gowach.
He, he celny opis. Sam tak zasuwaem
czy ten o ojcu napierdalajcym matk
"dad"...dobry numer...dla mnie kapela nierwna tzn maj mega zajebiste kawaki a obok straaszne nudy na pudy...
zawsze mnie za maolata pocieszao e ich basista nauczy si gra w wieku 25 lat i zanim nie skoczyem 25 lat te miaem nadzieje e si naucz...nawet gitare kupiem....ale sprzedaem dla basisty 4 pakers
ja caly czas mam nadzieje ze sie jeszcze naucze, cale zycie przedemna kapele slyszalem ostatni raz wieki temu, i to co slyszalem wspominam dobrze, kiedys to byly mega gwiazdy pamietam nawet w metal hammer dziennikarze zachwycali sie jakas ich plyta.
kiedy ich widziaem na ywo, w Poznaniu, z 15 lat temu. w sumie to obluka bym jeszcze raz.
Staem wtedy pod eskulapem niestety nie starczyo biletw dla mnie wkurwiony byem niemiosiernie. Pamitam e posza wtedy jaka szyba bo takich gagatkw jak ja byo duo duo wicej.
ja chwyciem za bas w wieku lat 33
narazie mi jeszcze nie kazali wypierdala z kapeli, moe dlatego e cz funcji gram akordami
pamietam nawet w metal hammer dziennikarze zachwycali sie jakas ich plyta
chyba chodzio o "O + 2 = 1"
Staem wtedy pod eskulapem niestety nie starczyo biletw dla mnie wkurwiony byem niemiosiernie. Pamitam e posza wtedy jaka szyba bo takich gagatkw jak ja byo duo duo wicej. Przyznaj si, e wbijanie za free na koncerty praktykujesz ju od dawna, ale wtedy Ci si po prostu nie udao. Ale wida, e z czasem nabrae praktyki i dzi ju aden sparrer nie stanowi dla Ciebie wikszej przeszkody.
Ja nie musiaem si do nich dugo przekonywa. Pewnie dlatego, e pierwsz pyt jak usyszaem by "WRONG" Ja tylko to syszaem i mi to starczyo by wicej nie siga po ich dokonania.
Przyznaj si, e wbijanie za free na koncerty praktykujesz ju od dawna, ale wtedy Ci si po prostu nie udao. Ale wida, e z czasem nabrae praktyki i dzi ju aden sparrer nie stanowi dla Ciebie wikszej przeszkody.
Zdarzao si e si wbio na gig bez biletu, ale wtedy akurat miaem kapust a bilet z tego co pamitam kosztowa kilka tysicy zotych To byy zupenie inne czasy pomimo e nie byo internetu ludzie dowiadywali sie o koncertach z telegazety albo poczta pantoflowa wtedy przed eskulapem pojawia sie prawdziwa armia punkw i hardkorw z caej Polski. Te czasy ju nie wrc
Staem wtedy pod eskulapem niestety nie starczyo biletw dla mnie ja wtedy wlazem za friko, bramkarze nie spytali o bilet i odsprzedaem go jakiemu typowi. zreszt do eskulapa kilka razy waziem na ciem.
Mj kuzyn z ktrym byem te wlaz za darmo, mi nie chciao si czeka na mrozie i pojechaem w chuj
Mj kuzyn z ktrym byem te wlaz za darmo, mi nie chciao si czeka na mrozie i pojechaem w chuj Jaki czas temu byem w Poznaniu jak grali na Zamku, ale cena biletu bya dla mnie zaporowa. Widziaem ich zreszt wczeniej kilka razy. Koncert w `91 urywa gow. Ale do zespou przekonywaem si cae wakacje kiedy, jak juz zaapaem-nie pucio do dzi, chocia adnych nowych pyt nie kupuj.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|