|
AK we współpracy z NKWD |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
tytuł lekko szokujący, samo meritum już mniej, tak czy inaczej bardzo ciekawy artykuł o realiach kresów w 1944
http://www.rp.pl/artykul/...__na_wroga.html
no więc zdrajcy czy bohaterowie? ja swój poglad na ten temat mam ale może ktoś napisze coś ciekawego od siebie
Pyta pan, jak polscy patrioci mogli wstąpić do sowieckich batalionów szturmowych? Oto odpowiedź. Uważaliśmy, że to jedyny sposób na uchronienie naszych rodzin przez straszliwą śmiercią. Dla nas liczyło się to, że bolszewicy wydali nam karabiny i dzięki temu mogliśmy bronić naszych wsi i naszych rodzin. Wielką politykę odsunęliśmy na bok. My musieliśmy działać tu i teraz – mówi Siekierka.
Do jednostek tych należeć mogło nawet 30 tysięcy Polaków. W 80 procentach byli to nastolatkowie poniżej 18. roku życia, zbyt młodzi, aby trafić do regularnych oddziałów frontowych, oraz osoby niewcielone do Armii Czerwonej ze względów zdrowotnych. Dowodzeni przez sowieckich oficerów, w większości przypadków zostali podzieleni na mniejsze pododdziały, które rozlokowano po ich rodzinnych wsiach.
To była klasyczna wiejska samoobrona. Siedzieliśmy po kilku we wsi i czekaliśmy na Ukraińców. Mieliśmy opracowany system alarmowy. Jedna raca oznaczała niebezpieczeństwo, a trzy – poważne kłopoty. Wtedy członkowie batalionów z sąsiednich wsi powinni przybyć z odsieczą.
– Jak wyglądał werbunek do Istriebitielnych Batalionów?
– Wezwali nas do stawienia się w miasteczku. Tam oznajmili nam, że stworzą z batalion.
AK zobowiązała się do zaprzestania wszelkich działań wymierzonych w Sowiety, a bolszewicy pozwolili nam zachować broń i bronić ludności cywilnej przed Ukraińcami. To była transakcja wiązana. Oni nie mieli ludzi, żeby panować nad sytuacją na zapleczu frontu, a my chcieliśmy położyć kres rzeziom naszych rodaków – opowiada członek oddziału z Kołomyi Bolesław Mieczkowski, który obecnie mieszka w Warszawie i przewodniczy organizacji skupiającej weteranów batalionów.
– Co by się stało, gdybyście na ten układ nie poszli?
– Oznaczałoby to dla nas ponowne zejście do podziemia i konfrontację z Sowietami. W walce z tą potęgą zostalibyśmy starci na proch. Wszyscy wylądowalibyśmy w piachu albo w najlepszym wypadku na Syberii. Zresztą mniejsza o nas, przecież bez ochrony batalionów polska ludność cywilna zostałaby wyrżnięta do nogi! Na naszych ziemiach nie było miejsca na romantyczną walkę z nowym okupantem, jak to miało miejsce w zachodniej, zamieszkanej tylko przez Polaków, części kraju. Trzeba było myśleć realnie.
i chyba tyle w temacie
oczywiscie jakiś % to byli ludzie którzy postępowali niegodnie i przyczyniali sie do śmierci niewinnych ukraińców, ale generalnie z tego tekstu wynika taki obraz jak z tych powyższych fragmentów
wiem, czytałem tekst
zainteresował mnie jednak z tego powodu że nigdy o tym nie słyszałem, o takich rzeczach się nie mówi,
Dla mnie świadome zabicie niewinnego Ukraińca czy niewinnego Polaka ma taki sam ciężar winy.
a jak spojrzysz na to w ten sposób że ludzie ci pochodzili z tych wiosek, widzieli te wszystkim potworności opisane w artykule i po tym szli na akcję odwetową, to też oceniłbyś ich tak samo jak zwykłych morderców?
zależy jak mam ich traktować...
jak bezrozumnych ciemnych chłopów którzy w amoku zemsty są niepoczytalni to mogę "rozgrzeszyć"
jak ludzi w pełni świadomych to niestety muszę potępić
[ Dodano: |17 Sty 2010|, 2010 20:58 ]
natrafiłem na ten temat przy okazji książki Żyda polskiego pochodzenia Szymona Redlicha "Razem i osobno" (przy okazji wyjątkowo obiektywna pozycja). AK z Galicji wschodniej i Wołynia miało ogromne pretensje do centrali, za brak dostatecznego wsparcia kiedy zaczęły się rzezie - i jako jedyny antykomunistyczne podziemie z własnej inicjatywy poszło na współpracę z sowiecką partyzantką, a później NKWD w celu ochronny polskiej ludności cywilnej na której odbywało się regularne ludobójstwo. czytałem też, aczkolwiek zupełnie nie pamiętam źródła, że prawie połowa zamordowanych przez banderowców to byli inni Ukraińcy, którzy odmawiali brania udziału w prześladowaniu Polaków.
czytałem też, aczkolwiek zupełnie nie pamiętam źródła, że prawie połowa zamordowanych przez banderowców to byli inni Ukraińcy, którzy odmawiali brania udziału w prześladowaniu Polaków.
a nie przypadkiem że połowa z zabitych ukraińców to były ofiary UPA?
np. oficjalnie zabitych 50 tys Polaków i 5 tys. Ukraińców z czego 2,5 tys. zabitych przez UPA za "kolaboracje"
bo jakoś w bilans ofiar upa gdzie: Polacy 50% i Ukraińcy 50% to naprawdę chyba abstrakcja
szczerze mówiąc nie jestem w stanie tego sprawdzić, ale być może chodziło o to, że za mordy na Polakach odpowiedzialność ponosili banderowcy, UPA i SS Hałyczyna - przy pacyfikacji wiosek to ci ostatni nawet chyba najczęściej, a być może banderowcy równo mordowali Polaków jak i swoich ukraińskich przeciwników politycznych. ale nie jestem znawcą tematu.
oficjalnie ukraińców w czasie tych wypadków zginłęo w zależności od źródeł 5 lub 10 razy mniej niż Polaków
więc bilans fifty-fifty jest niemożliwy
stąd też możliwe ze chodziło iż wśród ukrańskich ofiar połowa zginęła nie z rąk polskich ale upa itd.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|