X
ďťż
Polska a Czechy

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Już kiedyś czytałem, że Czesi nie są zbyt ciekawie nastawieni do Polaków (podobno bardziej lubią nas Słowacy), teraz napinki netowe:


Wojna czesko - polska trwa w najlepsze. W wirtualnym świecie społecznościowego portalu Facebook powstała strona "Nie cierpimy Polaków". Autorzy strony próbują wokół siebie zjednoczyć jak największą liczbę osób niechętnych Polakom. Atmosfera na Zaolziu się zagęszcza, a rodacy mieszkający w Czechach próbują zablokować stronę z szowinistycznymi treściami. Treściami, z którymi nie identyfikują się ani czeskie władze, ani większość sąsiadów mieszkających za Olzą Polaków.

Ciekawe jak to się rozkłada w czeskim społeczeństwie...


Wszędzie znajdą się ciołki, ja podczas pobytu w Czechach nigdy nie narzekałem na kontakty z tubylcami, ludzie uśmiechnięci i uprzejmi, żadnego warczenia czy podjazdów na tle Polski.
Natomiast moja znajoma była w szoku po wycieczce do Pragi.Mówila że traktowali ją i jej chłopa jak negrów na poludniu US.Chamskie wkręcanie że nie ma miejsc w lokalach (wszystko porezerwowane aj waj) a jeśli już to z tyłu -koło smietnika.
Żeby nie było wątpliwości-wybrała sie z w pelni kulturalnym towarzystwem.
Polaczki mają renomę na świecie.
Mało co przebije spiewanie hymnu pod polskim konsuatem w Wilnie.
Może wpierdalanie łabędźi w Angli...


w Pradze byłem raz tylko, niestety i nie spotkałem się z żadnymi uprzedzeniami. osobiście znam kilku Czechów i jednego Słowaka. wszyscy bardzo lubią Polaków, większość z nich mówi płynnie po polsku. raczej mają z nas polewkę tak jak my z nich. wczoraj jeden nie mógł się nadziwić że jak do niego przyjeżdżają Polacy i idą do sklepu po piwo to zawsze sprawdzają %, nieważne że niedobre

[ Dodano: |30 Maj 2009|, 2009 16:37 ]
Alkohol rozbudza uczucia patriotyczne, a śpiewanie hymnu to najlepszy sposób na rozładowanie. Dobrze że nie zaczęli szturmować miejscowego garnizonu i nie przyłączyli Wilna do macierzy.

P.S. Za używanie słowa ,,Polczaki'' podobnie jak ,,Bolanda'' mam ochotę tłuc w mordę bez ostrzeżenia.

P.S. Za używanie słowa ,,Polczaki''
ja też, ale niestety wszędzie gdzie dużo Polaków, tam dużo polskich zjebów. trudno się dziwić że tak mówią.

Bolanda? toż to głupie już w swojej wymowie. co to znaczy?
Cudzoziemcy nie używają słowa ,,Polaczki'', mają jakieś swoje pogardliwe określenia na Polaków, a to słówko najczęściej słychać w towarzystwie młodej europejskiej inteligencji rodzimego pochodzenia, która zdecydowanie chce się odciąć od otaczającej ich hołoty. Natomiast ,,Bolanda'' to Polska po arabsku, też używane w kręgach okołogazetowyborczowych.
w czechach bylem pierwszy raz w 90 moze w 89 roku, w pradze i malych miejscowosciach. z wrogoscia sie nie spotkalem ale z lekcewazeniem i niechecia juz tak. najbardziej zdziwilo mnie to ze z tymi chujami nie szlo sie dogadac po polsku, za to swietnie rozumieli szwargoczacych do nich germancow. wtedy mieli u mnie chmurke z piorunkiem. w puzniejszych latach spotkalem tez sympatycznych czechow, dla ktorych nie stanowilo zadnego problemu ze jestem polakiem, ale to byli punki i wszelkiego rodzaju luzaki wiec nie ma ich co brac pod uwage.
mysle ze na naszej opinni ciazy i ciazyc bedzie fakt ze polskie czolgi im wjechaly do stolicy, takich rzeczy sie nie wybacza i dlugo sie pamieta.
Polaczki to pewnie mały procent ale oni robią najwięcej fermentu.
Co z tego, że tysiąc Polaków kupi w sklepie normalnie, jak jeden coś zapierdoli?

Tam Polskę lubią, gdzie Polaków nie znają.
W Czechach nie byłem, ale swojego czasu często bywałem na Słowacji. Raczej z jakimis krzywymi akcjami się nie spotykałem. Może dlatego, że bywałem w przygranicznych miejscowościech gdzie miejscowi ciągneli z Polaków konkretny chajs.

Raz tylko jak wybrałem się w głąb kraju to w jednej knajpie barman cos burczał do nas. Jak już się uspokoił i zaczęlismy rozmawiać przy wódeczce i piwie to okazało się, ze oni mają do Polaków takie same pretesje jak my do Niemców. Tzn mamay więcej szmalcu i pokazujemy im to bawiąc się w knajpach i hotelach.
na majówie zagramanicą spotkałem wraz z panną pare czechów. kontaktowi, spoko ludzie. 0 niechęci czy jakieś tam inne pierdy tego sortu. o wiele przyjemniej spędzało się z nimi czas niż z warszawką (też para) której pomogliśmy znaleść lokal na noc. po tym fakcie ani cześć, ani do widzenia, ani spierdalaj z ich strony. ludzie są naprawdę różni.......
W Czechach byłem z 10 razy w życiu. Pierwszy raz w grudniu '89 w Pradze, tydzień po aksamitnej rewolucji, na wycieczce ze szkoły. Fajne wspomnienia, spiłem sie pierwszy raz w życiu ( 2 pilsnerami). Kilka razy bylismy ze znajomymi na wakacjach nad jeziorkiem , w Pradze pare razy, plus raz na Antifeście i jedynie tam słyszałem jakieś chamskie okrzyki na nasz temat, no ale sprawa Plaków na tym festiwalu już była omawiana gdzie indziej. Bardziej jestesmy lubiani przez Węgrów, ale Słowacy z Czechami też są OK, i jakas stronka zrobiona przez grupkę oszołomów, pewnie lubiących zamawiać 5 piw nie powinna zamazać tego obrazu.

Bardziej jestesmy lubiani przez Węgrów,
znam trójkę Węgrów. mentalność zajebiście podobna do naszej. jaki jest ich stosunek do nas na Węgrzech, sprawdzę we Wrześniu.
Wolfgang - niestety Węgrzy nie są wcale tacy przychylni nam, o czym może świadczyć fakt, że świadectw na legalizację tachografu nie wydajemy nigdzie indziej jak kierowcom, którzy jadą przez Węgry na południe. tak jak nasi krokodyle drą Ukraińców tak tam jebią Polaków. częste skarżenie się notuję również w wyprzedzaniu. jest ograniczenie do 50? Węgier jak nigdy będzie jechał tyle widząc, że Polak za nim wyprzedzić nie może, przez podwójną ciągłą. jak Polak się zdecyduje na naruszenie przepisów ruszy do 90 - pojazd zalegalizowany, bez odpowiedniego kombinactwa tyle nie przekroczy choćby na chuju tańcował.

A Czesi? Ciężko powiedzieć, gadałem ze znajomymi, którzy w straży granicznej bębnili służbę wojskową, mówili, że nic złego z ich strony (czy to słownie, czy fizycznie, za to od ruskich wręcz przeciwnie...) ich nie spotkało, ale służby mundurowe inaczej mogą to rozgrywać, kto wie. za to nie raz Słowacy (jak jeszcze na Zeplinska Sirave śmigalem) spokojnie i kulturalnie obnosili się do rodzin z dziećmi, trochę mniej chętnie (aczkolwiek nadal z pełną kulturą) do osobników pojedynczych, za to najmniej chętnie, choć kto wie, może mi się coś ujebało, obnosili się z Czechami właśnie. tam, gdzie ja jeździłem, wcale tak dużo bogatych polaków nie przyjeżdżało, więc bawiliśmy się wszyscy na równym poziomie.

Cudzoziemcy nie używają słowa ,,Polaczki'',
wiem. mi chodziło o nas, Polaków.
ja w Czechach byłem chyba z 15 razy, na Słowacji niewiele mniej - generalnie w obu tych krajach czułem się zawsze bardzo dobrze, krzywe akcje się zdarzają, ale raczej są to wyjątki potwierdzające regułę. Prawda jest taka, że więcej mamy z Czechami, a szczególnie Słowakami cech wspólnych niż różnic.
Jeśli coś Czechów denerwuje w niektórych Polakach to ich wożenie się i wywyższanie, przy jednoczesnym zaprezentowaniu manier rodem z pegieeru. Prawda jest taka, że część naszych rodaków, naprawdę odpierdala lipę za granicami, czy to są Czechy, Niemcy, Egipt czy wycieczka do Watykanu. Inna sprawa, że z roku na rok wydaje się sytuacja oprawiać. Część Polaków czuje też niczym nieuzasadnioną wyższość nad naszymi południowymi sąsiadami - charakteryzującą się jakimiś debilnymi sądami typu "Czesi to tchórze, lamusy" - z mojego doświadczenia jest to idiotyczna opinia, zanim zdziadziałem, byłem 2 czy 3 razy w sytuacji podbramkowej mając za wsparcie Czecha albo Czechów - nie są lamusami, jak trzeba się postawić potrafią to zrobić - i w Polsce na awanturze też nie wymiękli.
Zaolzie to specyficzny rejon, i tam faktycznie są spięcia, ale myślę, że relatywnie mają dużo mniejsze natężenie niż podobne relacje między Polakami a Ukraińcami, Litwinami czy Niemcami w analogicznych sytuacjach,
Jeżeli chodzi o Zaolzie to tutaj nie ma aż takich wielkich problemów dlatego,że jest to Księstwo Cieszyńskie i tu ludzie się właśnie z tym identyfikują.A jak ktoś zazwyczaj ma jakieś problemy to tylko osobiste...
w sumie to ostatnio tak myślałem że fajnei by było zmaieszkać na słoacji albo w czechach....
ciepło choć nie upalnie...ludzie jacyć tacy wyluzowani i na poziomie...wysoka kultura ale nie mają świra na punkcie państwa jak np niemcy...

w sumie bym się wyprowadził

a to że na facebooku ktoś założy jakiś profil to nie wiem co
ma do rzeczy kiedy chodzi o "sprawy narodu"

jakieś z dupy wzięte problemy
Ja przez pewien(bardzo krotki) czas pracowalem w Mlade Boleslav gdzie bylo w owym czasie duzo skupisko polonii.Po tym co tam odpierdalali nasi rodacy to i tak sie dziwie ze traktowali nas prawie jak ludzi.Takiego ludzkiego smiecia to nigdy nie widzialem,mozna to chyba tylko z ciabasami porownac...
Nie wiem czy opowiesci o tym ze Polacy wyjezdzajac z Czech potrafili celowo i zlosliwie obsrac lozko w hotelu robotniczym sa prawdziwe,ale juz np.zawodnikow ktorzy pierwszego dnia przychodzili najebani jak szpadel do roboty i sie pluli do wszystkich widzialem na wlasne oczy...a to nie byl szczyt 'mozliwosci' naszych rodakow
kiedys zdarzyło mi sie być w Pradze, 5 dni chodziłem najebany, darłem ryja i wszędzie nosiłem z sobą piwo albo winiacza, raz się awanturowałem bo mi pepik dał za mało musztardy do hamburgera, za mną ludzi ze 20, nikt mi złego słowa nie powiedział

kiedys zdarzyło mi sie być w Pradze, 5 dni chodziłem najebany, darłem ryja i wszędzie nosiłem z sobą piwo albo winiacza, raz się awanturowałem bo mi pepik dał za mało musztardy do hamburgera, za mną ludzi ze 20, nikt mi złego słowa nie powiedział
Powinszować kultury osobistej ...
Nigdy nie zapomnę gdy razem z braciakiem jechałem tramwajem w Wiedniu a brat do mnie mówi ty popatrz ten menel to chyba polak mówię raczej nie na cygana mi wygląda albo jugola. Tramwaj staje wiadomo zazwyczaj należy wcisnąć guzik, żeby sie drzwi otwarły typ wstaje otwiera drzwi tramwajowe z buta z okrzykiem Kurwa Mać rzeczywiście braciak miał rację to był polak. Mam jedną nieodmienną zasadę za granicą asymiluję się z autochtonami omijam szerokim łukiem rodaków ciawasów jugoli i wszelkiej maści kołtunerię.

kiedys zdarzyło mi sie być w Pradze, 5 dni chodziłem najebany, darłem ryja i wszędzie nosiłem z sobą piwo albo winiacza, raz się awanturowałem bo mi pepik dał za mało musztardy do hamburgera, za mną ludzi ze 20, nikt mi złego słowa nie powiedział

rozne rzeczy robilem po pijaku, czesci pewno nie pamietam, ale w zyciu by mi nie przyszło do głowy, zeby sie klocic z kims o musztarde. Jakbym stał w kolejce za tobą skoczyłbym na szybko do sklepu i kupił Ci słoiczek
najlepsze że pan w okienku smiał się ze mnie i w końcu dał mi tyle musztardy że aż mi ten hamburger przestał smakowac
ale ogólnie chodzi mi o to że mimo bydła jakie tam robiliśmy Czesi odnosili się do nas ze zrozumieniem typu "młodziez musi sie wyszumiec"
kiedys pepiki nie lubiły Polakow, pamietam jeszce przed rozpadem Czechosłowacji nie chcieli mojemy staremu sprzedawac benzyny na stacji, psiarnia była chamska, a celnicy przewaznie kazali Polakom zjezdzac na bok, trzeba bylo wyciagac wszystko z auta, moj stary ich wtedy nienawidził. Pamietam jak kiedys jeden koles na stacji benzynowej zobaczyl katalog otto i powiedzial staremu, ze naleje mu pełny bak za ten katalog, ale moj ojciec pewno wolalby fure pchac do Polski niz mu cos dac Potem sie wszystko zmienilo, a Czesci są przyjazni dlatego, ze po prostu im sie lepiej zyje niz Polakom mają mniejszy stres, to nie chodza pospinani i nie musza sie na nikim wyładowywac co 5 minut.

Mam jedną nieodmienną zasadę za granicą asymiluję się z autochtonami omijam szerokim łukiem rodaków ...
a ja mam zasade ze omijam idiotow a z rodakami asymiluje sie przede wszystkim.
w czym ty jestes lepsza od przecietnego Polaka?
asymilowac to ja się moge z autochtonkami, nie wiem po jakiego grzyba mam sie asymilowac z jakims frendzlem, skoro i tak mam juz tylu kumpli, ze z niektorymi jak mi sie uda spotkac raz na 4 miechy to jest dobrze, a mam do nich kilka przystankow zreszta i tak nie lubie obcych
w Czechach i na Słowacji byłem jakieś pińcet razy, począwszy od dawnych wyjazdów rowerem po wode, poprzez drobne jedno czy dwudniowe balety a na dwutygodniowych wczasach skończywszy. Jedno co moge stwierdzic ze jest tam 33 razy trudniej dostac w czosnek niz u nas, wiadomo ze czasem zdarzaly sie jakies spiecia ale zawsze szlo o jakies normalne rzeczy typu panna czy jakies zachaczenie barkiem Jedyne wyrzuty jakie slyszalem to nie o wjazd czolgami do pragi tylko o Zaolzie ale to bylo na polpowaznie przy wodzie. Znam sporo czechow i slowakow i jak wszedzie trafia sie zjeby i ludzie w porzadku ale ogolnie sa mniej pospinani i jakos tak bardziej na luzie, co zwazywszy na jezyk jest calkiem zrozumiale Jedno co mnie rozbraja to czeski styl ubioru - przy starszych ludziaz z kilometra da sie rozpoznac pepika.

Ale wszystkie te sympatyczne fakty nie zmieniaja tego ze chetnie bym poszedl z karabinem na Ostrave czy Karvine

teraz juz siue pewnie tego nie spotaka ale pare lat wstecz czeski hamburger zawsze mial w srodku nie kotleta ale plasterek mortadeli czy jakiegos innego syfu
a co do mundurowych to hwdp szczegolnie ichniej drogowce, chociaz z tego co pamietam to poczatkiem lat 90 celnicy czy inni wopisci tez potrafili dac sie we znaki

darujcie wynurzenia ale lecze sie po trzydniowym pobycie nad jeziorem
Czesi i Slowacy to takie slowianskie hobbity fakt ze u nich ciezko klepe wylapac ale mandatami lubia w ludzi napierdalac
nim na Slowacji ojro wlazlo widzac policje mowilem tysic kuron pokuty
nas sie kiedys mendy spytaly czy mamy "lekarke" bo bedzie pokuta, ziomek powiedzial ze kumpela z tylu jest pielegniarka, ale nie przeszlo

Z moich obserwacji wynika, iż współczynnik chamstwa i prymitywizmu postępuje na wschód przyznam zupełnie szczerze, iż na kilkudziesięciu polaków spotkanych za granicą może 5% to byli przeciętni znaczy normalni ludzie reszta to trzoda niczym nie różniąca się od jugoli czy cyganerii, dlatego prewencyjnie im dalej od polaków tym lepiej.

Jak się z hołotą zadajesz to co się dziwisz? Ja jakoś nigdy za granicą z buractwem nie miałam problemów, wręcz przeciwnie. I uważaj sobie, dupku, bo ja, moja cała rodzina i mój narzeczony, a także większość przyjaciół, kumpli i znajomych to Polacy. Z jednej strony cieszę się, że się trzymasz z dala od nich, bo jesteś beznadziejny, z drugiej strony nie obrażaj i nie generalizuj.

A że spotykasz chujostwo - ciągnie swój do swego. Się nie dziw.
Coś w tym jest bo ja nie należę do osób które mają innych w pogardzie czy srają wyżej niż dupę mają ale jak siedziałem w Irlandii to poza kilkoma zajebistymi rodakami to dużo było totalnych wieśniaków którzy robili Polsce niezłą antyreklamę. Żeby nie było, ja rozumiem że część z tych osób była zmuszona do emigracji i dlatego mogła nie znać języka, być trochę zagubiona itd. ale jak taki wąs albo młody wilk z Polski zamiast poznać ten język choć w podstawowej formie, jakoś się urządzić i zaprezentować jakiś poziom tylko robi chlew i narzeka jacy Irole są chujowi to się nóż w kieszeni otwiera.

A pamięta ktoś jak nasze wąsy obrzucali jakiegoś konkurenta Małysza? Kurwa, naglę w Polsce co druga osoba była znawcą skoków narciarskich i się znalazł jeden dzielny rycerz co musiał bronić honoru Adasia.

Z moich obserwacji wynika, iż współczynnik chamstwa i prymitywizmu postępuje na wschód

masz wpierdol omoich kolegow z lublina!!
a przy okazji to polecam dluzszy pobyt na wyspach np to zobaxzysz co to jest prymitywizm i c hamstwo
o robieniu syfu przez rodaków książkę mógł bym napisać, jestem w pełni świadomy jacy jesteśmy zjebani, nie raz się wstydziłem za bydło ale z bydłem nie mam nic wspólnego, choć i mnie się nie raz zdarzyło narobić przypału.
w każdym razie, nie mówię szeptem gdy mówię skąd jestem a sąsiadom polakom mówię dzień dobry a nie good morning. Anglikom w pracy zresztą też

Żeby nie było, ja rozumiem że część z tych osób była zmuszona do emigracji i dlatego mogła nie znać języka, być trochę zagubiona itd. ale jak taki wąs albo młody wilk z Polski zamiast poznać ten język choć w podstawowej formie, jakoś się urządzić i zaprezentować jakiś poziom tylko robi chlew i narzeka jacy Irole są chujowi to się nóż w kieszeni otwiera.

Nie wiem za bardzo, o jaki chlew Ci chodzi. Moja przyjaciółka mieszka w Ajerlandii i poza jednym burakiem, którego podwoziła do roboty, a on się nabijał, że ma jakąś używaną Tojotę (a sam nawet rowerka nie miał biedulek), sama mówiła, że spotkała mało buraków. Może zależy, gdzie się trafi, bo akurat ona mieszka w małym miasteczku i tam pewnie są ludzie na tyle kumaci, żeby wyczytać gdzieś, że jest tam dla nich jakaś robota. Kiedyś w knajpie Polka stała za barem, jak zobaczyła, że jestem rodaczką, od razu chciała mi pomagać znaleźć robotę; inny gościu w kinie złamał zasadę i dał mi i mojej przyjaciółce świeży popcorn, bo jesteśmy z Polski, a miał serwować ten z poprzedniego dnia. I tak dalej, to samo w USA - tam raczej z życzliwością się spotkałam ze strony naszych i kulturą.

A jeśli chodzi o jojczenie i smęty, to nasz narodowy sport. Skumaj, ile postów jest w temacie "co złego zrobili mi żydzi".

... ja rozumiem że część z tych osób była zmuszona do emigracji i dlatego mogła nie znać języka, być trochę zagubiona itd. ale jak taki wąs albo młody wilk z Polski zamiast poznać ten język choć w podstawowej formie
z reguły jest tak że ci co byli zmuszeni do emigracji, poznali język i się ustawili jakoś, ci którzy siedzieli z założony rękoma w Polsce, włóczą się teraz tu po ulicach albo są dymani przez rodzimych cwaniaków. wąs wąsowi nie równy.

[ Dodano: |2 Cze 2009|, 2009 00:16 ]

każdym razie, nie mówię szeptem gdy mówię skąd jestem a sąsiadom polakom mówię dzień dobry a nie good morning. Anglikom w pracy zresztą też

dobre

a tak wogóle to rozumiem iż wyspiarze jak przyjeżdżają do np takiego Krakowa to grzecznie, w cylindrach i frakach przemykają od muzeum do opery każdemu się grzecznie kłaniając i przeprowadzają babcie przez ulicę

to logiczne że wśród emigrantów jest znacznie wyższy odsetek awanturników, ludzi którzy z jakis powodów nie mogli sobie znleźć miejsca w kraju, cwaniaczków itd niż w tu w Polsce.....i tak już jest że hałaśliwy margines bardziej się rzuca w oczy niż spokojna większość

trzeba też wziąść pod uwagę fakt iż wielu emigrantów, zwłąszcza mężczyzn w średnim wieku czuje "wiatr w żaglach" kiedy na luzaku, bez żony i dzieci może sobie poużywać...stąd też kiedy czuje iż nie musi przed nikim strugać "dobrego ojca" jedzie ostro po bandzie

tak jak i młodzi ludzie którzy po raz pierwszy wyrwali się spod skrzydeł rodziców.....mało który nadal jest "dobrym synem" czy "dobrą córką"...musi swoje wyszaleć

nie ma co się dziwić...taka jest specyfika emigracji....

masz wpierdol omoich kolegow z lublina!!


Jak się z hołotą zadajesz to co się dziwisz? Ja jakoś nigdy za granicą z buractwem nie miałam problemów, wręcz przeciwnie. I uważaj sobie, dupku, bo ja, moja cała rodzina i mój narzeczony, a także większość przyjaciół, kumpli i znajomych to Polacy. Z jednej strony cieszę się, że się trzymasz z dala od nich, bo jesteś beznadziejny, z drugiej strony nie obrażaj i nie generalizuj.

A że spotykasz chujostwo - ciągnie swój do swego. Się nie dziw.

Nerwosol albo jakiś inny ziołowy specyfik uspokajający zażyj bo jeszcze zejdziesz. Mi to rybka czy gawiedź będzie ukontentowana tym, że utrzymuję czy nie utrzymuję z nią kontaktu, każdy ma prawo dobierać sobie towarzystwo wedle własnego uznania. Moim kryterium doboru znajomych nie jest język jakim się ktoś posługuje ale zdolność do korzystania z dobrodziejstwa matki ewolucji zwanej potocznie trzeźwym myśleniem. A, to że zdecydowana większość przyzwoitych osób jakie spotkałem za granicą to obcokrajowcy nie polacy to już nie moja wina.


masz wpierdol omoich kolegow z lublina!!
a przy okazji to polecam dluzszy pobyt na wyspach np to zobaxzysz co to jest prymitywizm i c hamstwo

Heniu może byś się zaprzyjaźnił z moim kolegą nazywa się słownikiem poprawnej polszczyzny. A Twoich kolegów z Lublina lękam się tak samo jak Ciebie
Anglia mnie nie interesuje bo jakbym chciał odwiedzić jakiś muzułmański kraj wybrałbym Iran albo Arabię Saudyjską.

[I uważaj sobie, dupku, bo ja, moja cała rodzina i mój narzeczony, a także większość przyjaciół, kumpli i znajomych to Polacy. Z jednej strony cieszę się, że się trzymasz z dala od nich, bo jesteś beznadziejny

Ja pierdolę, Ty w ogóle zrozumiałaś post dixie'ego?

A Twoich kolegów z Lublina lękam się tak samo jak Ciebie


poczucie humoru, to dosyc zadko spotykana cecha w dzisiejszych czasach [']
co do popatrzenia na wyspy to chodzilo mi o tambylcow - mieszkalem w 100 tys miasteczkuy gdzie prawie nie bylo czarnuchow, i to co sie tam wyprawialo szczegolnie na weekendy to byla masakra, a wiekszosc angoli jakich poznalem to byly naprawde polglowki i to nie wazne czy robili gdzies po budowach, biurach czy innych urzedac (wiadomo ze ktops normalny tez sie trafil) prym w darciu mordy wiedli wcale nie nasi krajanie tylko jebane rozwydrzone 13 latki a jak mowi staropolskie przyslowie jesli wejdziesz miedzy wrony....
tak jak ktops wyzej napisal wiadomo ze emigracja rozluznia normy obyczajowo-moralne ale komu w zyciu nigdy nie zdarzylo sie narobic syfu niech pierwszy rzuci butelka. Ogolnie nie sadze zebysmy sie jakos specjalnie wyrozniali zachowanie sposrod innych ludow wsch. europy tylko jest nas po prostu najwiecej to i najglosniej


w każdym razie, nie mówię szeptem gdy mówię skąd jestem a sąsiadom polakom mówię dzień dobry a nie good morning. Anglikom w pracy zresztą też
123% tak samo


Heniu może byś się zaprzyjaźnił z moim kolegą nazywa się słownikiem poprawnej polszczyzny. A Twoich kolegów z Lublina lękam się tak samo jak Ciebie
Anglia mnie nie interesuje bo jakbym chciał odwiedzić jakiś muzułmański kraj wybrałbym Iran albo Arabię Saudyjską.

Milego pobytu wsrod pastuchuw profesoŻe miodek.


poczucie humoru, to dosyc zadko spotykana cecha w dzisiejszych czasach [']

(*)

co do popatrzenia na wyspy to chodzilo mi o tambylcow - mieszkalem w 100 tys miasteczkuy gdzie prawie nie bylo czarnuchow, i to co sie tam wyprawialo szczegolnie na weekendy to byla masakra, a wiekszosc angoli jakich poznalem to byly naprawde polglowki i to nie wazne czy robili gdzies po budowach, biurach czy innych urzedac (wiadomo ze ktops normalny tez sie trafil) prym w darciu mordy wiedli wcale nie nasi krajanie tylko jebane rozwydrzone 13 latki a jak mowi staropolskie przyslowie jesli wejdziesz miedzy wrony....
Nie muszę na Wyspy jechać w Warszawie Ci tego dostatek. Ludzie normalni zdarzają się wszędzie jak i zjeby, ale tak mnie wychowano, że jak jestem w gościnie to szanuję gospodarza i nie sram mu w salonie. Cóż jesteśmy niekwestionowanym liderem w eksporcie taniej siły roboczej i znaczny odsetek tych co emigrują jest mizernie wykształcona i zasila szeregi pracowników od czarnej roboty nie cieszy się to prestiżem społecznym i raczej osoby o określonym profilu wykonują owe zajęcia . Ci którzy mogą się wylegitymować kwalifikacjami porządanymi poza granicami i mają ambicje ida tam do kolejnej szkoły i łapią robotę na poziomie i gołym okiem widać przepaść cywilizacyjna pomiędzy tą kategoria "rodaków".

tak jak ktops wyzej napisal wiadomo ze emigracja rozluznia normy obyczajowo-moralne ale komu w zyciu nigdy nie zdarzylo sie narobic syfu niech pierwszy rzuci butelka. Ogolnie nie sadze zebysmy sie jakos specjalnie wyrozniali zachowanie sposrod innych ludow wsch. europy tylko jest nas po prostu najwiecej to i najglosniej
Pieprzenie, że rozluźnia normy jak ktoś jest prymitywem to bez znaczenia czy będzie Nim w Polsce czy Irlandii tak samo wyczyny w Krakowie angoli potwierdzają jedynie, iż debilizm jest ponadnarodowy. Może i jestem zacofany, ale potrafię się zachować elementarna etykieta wyniesiona z domu gwarantuje udaną koegzystencje w cywilizowanej społeczności.

A, to że zdecydowana większość przyzwoitych osób jakie spotkałem za granicą to obcokrajowcy nie polacy to już nie moja wina.

No też nie moja wina, że za granicą większość ludzi ogólnie to obcokrajowcy, a nie Polacy.

W ostatnich miesiącach uszkodzone lub skradzione zostały dziesiątki tablic z dwujęzycznymi czesko-polskimi nazwami ulic i gmin na Morawach. Sprawą interesuje się już czeski rząd.

Robert Borski, zastępca burmistrza Hradku, jednego z miast, w którym zostały zniszczone dwujęzyczne tablice, powiedział czeskiemu portalowi iDnes, że "tu już nie chodzi o zwykłe wykroczenie, ale o znieważanie narodowości".

Ataki mają taki zasięg, że głos zabrał czeski minister ds. praw człowieka Michal Kocab. Wezwał mieszkańców Moraw, by nie przyglądali się biernie temu wandalizmowi. "Nie bądźmy obojętni wobec agresji wobec języka, który niczemu nie jest winien" - napisał Kocab w liście otwartym do wójtów 30 gmin, w których znajdują się dwujęzyczne napisy.

- Przykro mi, że dziś, kiedy otwarto granice i żyjemy razem w UE, niektórzy w taki sposób wyrażają swoje stanowisko - mówi burmistrz Czeskiego Cieszyna Vit Slovacek. Dziś w czeskiej części tego rozdzielonego granicą miasta co piąty mieszkaniec jest Polakiem.

Czeski i polski Cieszyn od dawna są przykładem bezproblemowo działającej współpracy transgranicznej. W październiku 2008 r. spotkali się tu Vaclav Klaus i Lech Kaczyński, którzy napisali wówczas, że "historyczne emocje nie mogą obciążać stosunków polsko-czeskich".

Do tej pory Polacy i Czesi żyli na Śląsku Cieszyńskim, jedynej dziś narodowościowo niejednorodnej części Czech, w zgodzie. W minionych latach jedynym problemem były spory o zwrot majątków polskim stowarzyszeniom i kosmetyczne poprawianie granic.

W Czechach mieszka ponad 50 tys., z czego 80 proc. właśnie na Śląsku Cieszyńskim. Europejska karta języków regionalnych lub mniejszościowych, na podstawie której miasta i wsie zamieszkiwane przez większą grupę polskiej mniejszości mają prawo do używania swego języka w nazwach, została podpisana przez Czechy już w 2000 r., jednak z obawy przed Niemcami sudeckimi weszła w życie dopiero siedem lat później.

Ostatnia seria ataków na polskie napisy jest - zdaniem obserwatorów - znakiem, że polska mniejszość znalazła się na celowniku aktywizujących się czeskich neonazistów. Przewodniczący Kongresu Polaków w Czechach Józef Szymeczek podkreśla, że polska mniejszość nie zrzeknie się prawa do dwujęzycznych napisów. W przyszłym tygodniu do Pragi przyjeżdża prezydent Lech Kaczyński i sprawa tablic zapewne będzie jednym z tematów jego rozmów z prezydentem Vaclavem Klausem.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.