|
Stanisław Michalkiewicz |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
zbrodnią graniczącą z komunizmem wydaje mi się fakt, że Michalko nie dosłużył się jeszcze własnego tematu
czempion oszołomskich publicystów, i - jak to się ładnie mówi na Albionie - "mój osobisty bohater", autor brylantowych fraz i neologizmów, które pozostaną nie do pobicia (razwiedka, starsi i mądrzejsi, "drogi Bronisław"...), a także posiadacz najwyraźniej nieskończonego zasobu cytatów na każdą okazję z klasyków literatury, zwłaszcza satyrycznej. wzór drapieżnego pióra, który wziętych przez siebie na cel nieszczęśników regularnie uklepuje równo z glebą, i to bez żadnego Urbanowego buractwa, lecz wręcz przeciwnie z pełną galanterią
jeszcze za starych czasów, nigdy nie zaczynałem lektury "NCzasu" inaczej jak od felietonu Staszka. dlatego powiadam gromko HEIL MICHALKIEWICZ "skrzyknijcie się esemesami" i wpisujcie miasta
www.michalkiewicz.pl
PS. "W tej sytuacji tylko patrzeć, jak niezależne media zaczną nas przekonywać, że przyczyną wypłat z konta bankowego ministra Andrzeja Przewoźnika był błąd pilota."
bardzo lubię aczkolwiek jego umizgi w kierunku tadzika czasem mnie denerwują, ale co tam.... vibowicz nie zapominaj o "człowiekach honoru"
Wrocław.
Ja z jego fraz najbardziej lubię "sprośności niebu obrzydłe".
Kiedyś uważałem, że jego felietony są za bardzo "barokowe" i przeładowane, ale z czasem się do nich przekonałem.
mielismy plany z tow Vibowiczem wybrac sie na spotkanie w Londynie, ale dzien wczesniej w piatek zapilismy troszkje ostro i chuj z tego wyszlo. mialem troche moralnego kaca, byly plany wspolnych zdjec, blyskotliwych pytan, wymian serdecznosci, wspolne wakacje na Majorce, nic z tego nie wyszlo
z malpia zrecznoscia wdrapal sie na pluszowy krzyz jest w moim stalym repertuarze hehe
Staszek jest prawdziwym niekonformistycnym, niezaleznym publiscysta w prywislanskiej prowincji; a jak slysze ze takim tyulem mianuje sie jakies kurwy typu Stomma, Pilch, Gronski, Lis, Najsztub, Zakowski to mnie pusty smiech ogarnia. stana pod sciana
mistrz ciętej riposty i śietnych przemyśleń, też zaczynam lekturę nczasu od jego felietonów
jak miałem może 10 lat może mniej przywitał się ze mną uściskiem ręki, więc sami rozumiecie że jestem od was lepszy
Ja będąc starszy miałem okazję uścisnąć jego dłoń, więc nie wiem czy tak lepszy jesteś Chodziłem na spotkania z nim jeszcze z przed czasu jego radiomaryjnego okresu, wtedy dystansował się od tego środowiska. Co prawda zawsze mówił o nim z szacunkiem ale też z pewną dozą pobłażliwości. Dobry jest, urodzony felietonista, zarówno na piśmie jak i w mowie.
Uwielbiam staram sie na bierzaco czytac wszytkie felietony na stronie. z neologizmow zapdł mi w pamiec napierniczak i olejarski
ja dawno temu byłem na spotkaniu z nim na uniwersytecie, nawet zadałem mu pytanie a Stachu mi odpowiadał, pewnie mi zazdrościcie
co do środowiska Radia Maryja to trzeba zauważyć, że on nie pisze w "Najwyższym Czasie" jednego, a w "Naszym Dzienniku" - już czegoś innego, pod lokalne gusta i jest chyba jedynym 'ambasadorem' wolnego rynku, niosącym kaganek oświaty do tych dosyć mocno socjalizujących kręgów Rydzykowych. pamiętam np. jak pisał o tym do "ND"... który nie wydrukował mu zresztą polemiki z jakimś psorem Żyżyńskim - nazwisko ułatwiające sprawę w indeksach bibliotecznych
pamiętam tę polemikę, bo spodobało mi się, jak delikatnie i pobłażliwie ośmieszył tego dość agresywnego Żyżyńskiego
Pan profesor Jerzy Żyżyński, zaszczycając mnie artykułem polemicznym, zaapelował o „odrobinę skromności” i „wielką ostrożność” w wypowiadaniu się w sprawach, „na których się nie znam”. Na początek wytknął mi nazwanie Johna Meynarda Keynesa „baronem”, przypisując mi intencję ironiczną i utrzymując, że ten brytyjski ekonomista był „lordem”. Wyjaśniam więc z całą skromnością, na jaką w tej sprawie mogę się zdobyć, że tytuł „lorda” nie jest samodzielny. Oznacza on, że osoba mająca tytuł księcia, hrabiego, wicehrabiego, markiza, czy barona, jako szlachcic zasiada w Izbie Lordów
"...wyjaśniam więc z całą skromnością, na jaką w tej sprawie mogę się zdobyć..." heheheh za to go lubię
Stasiu to jest indywiduum na tym polskim padole dziennikarskiego szamba. Czytam go namiętnie od początków N.CZ tak jak Janusza, to są dwa najostrzejsze i najbłyskotliwsze a zarazem bardzo różne pióra. Janusz ostatnio trochę rozmienia się na drobne, ale Stanisław wręcz dostał ostatnimi laty wiatru w żagle. Stanisława ostatnimi laty dużo lepiej mi się czyta niż kilkanaście lat temu.
Kiedyś byłem na bibce w lasach kaszubskich na której był Janusz i Stasio, strasznie sympatyczni i błyskotliwi goście, miło się z nimi gawędziło. W zasadzie to są dwa przeciwstawieństwa, jeden ma ogień w tyłku a z drugiego emanuje spokój i od kilkudziesięciu lat są wiernymi przyjaciółmi za co ich podziwiam i mam do nich w pewnym sensie szacunek.
nawet zadałem mu pytanie a Stachu mi odpowiadał, pewnie mi zazdrościcie
to ja też się pochwalę, swego czasu przez 3 lata uczęszczałem do szkoły której stasiu był "udziałowcem" czyli "wyższej szkoły dziennikarskiej im. melchiora wańkowicza w warszawie"
21 osób, które wczoraj wieczorem przed budynkiem Wyższej Szkoły Dziennikarskiej pobiły ochroniarzy wynajętych przez dyrektora szkoły, zatrzymała stołeczna policja. Policja zaplombowała i nadzoruje budynek. 10 z zatrzymanych osób zwolniono do domu; 11 pozostało w Izbie zatrzymań. Według ustaleń policji, gdy ochroniarze (wynajęci przez Jarosława Janasa, dyrektora szkoły powołanego przez Fundację Centrum Prasowe dla Krajów Europy Środkowo-Wschodniej) stali przed budynkiem wybiegła z niego grupa ok. 30 mężczyzn i "rzuciła się na nich bijąc pięściami i metalową linką, którą miał jeden z napastników. Po ataku mężczyźni wrócili do szkoły. - Wobec ewidentnego naruszenia prawa, policjanci w uzgodnieniu z Prokuratorem Rejonowym dla dzielnicy Warszawa-Śródmieście podjęli decyzję o zatrzymaniu sprawców pobicia. Z pomieszczeń szkoły usunięto 21 osób, które doprowadzono do śródmiejskiego komisariatu policji - powiedział nadkomisarz Dariusz Janas, rzecznik KSP. (PAP) Za serwisem portalu INTERIA
Jak przekazał nam rzecznik WSD im. M. Wańkowicza Stanisław Michalkiewicz, rzeczywiście w nocy z 1 na 2 stycznia doszło do jakiejś bójki na chodniku przed budynkiem szkoły, o czym zamknięci wewnątrz gmachu wykładowcy WSD dowiedzieli się od interweniujących policjantów, którzy przyszli do rektoratu, by się dowiedzieć, czy miało to związek z konfliktem w "Wańkowiczu"... Prokuratura przekazała klucze do budynku Szkoły p. Janasowi z nowo powołanego Zarządu...
http://www.asme.pl/serwis/arch/1-2001.html
co do środowiska Radia Maryja to trzeba zauważyć, że on nie pisze w "Najwyższym Czasie" jednego, a w "Naszym Dzienniku" - już czegoś innego, pod lokalne gusta
raz mu się zdarzyło przy okazji sprawy Wielgusa gdzie na falach rozgłośni Ojca Dyrektora trochę inaczej widział sprawę niż w paru innych felietonach. z takich powiedzonek to jeszcze uwielbiałem "Barbara Blida Santo Subito", w ogóle jest kopalnią ciekawych cytatów czy anegdot, a forma jego felietonów to mistrzostwo, co do treści to jest znacznie gorzej, mam wrażenie, że w zasadzie od paru lat wałkowane są ciągle te same rzeczy. Przeciwieństwo Wildsteina, który pisze bardzo rozsądnie, ale takim językiem, że mało kiedy jestem w stanie dobrnąć do końca felietonu.
- Bronstein approves
[ Dodano: |10 Cze 2010|, 2010 22:52 ]
Przeciwieństwo Wildsteina, który pisze bardzo rozsądnie, ale takim językiem, że mało kiedy jestem w stanie dobrnąć do końca felietonu.
mam tak samo jak ty
Wildstein jest świetnym publicystą ale przynudzić potrafi nie gorzej
dziksztain pisze całkiem dobrze...za to chujowo prowadzi ten swój program..
Staszek jest prawdziwym niekonformistycnym, niezaleznym publiscysta w prywislanskiej prowincji; a jak slysze ze takim tyulem mianuje sie jakies kurwy typu Stomma, Pilch
niby dlaczego Pilch jest kurwą?
jest slaby, jest mdly, jest nijaki, jest nudny, reprezentuje poglady ktore sa mi obce i wrogie, obraca sie wsrod kurew, pracuje dla kurew... ale masz racje jako jedyna osoba w powyzszym zestawie nie powinna zostac nazwana przeze mnie kurwa bo daleko mu do takiego Passenta, Lisa czy Gronskiego
jakby michalkiewiczowi zechciano odpowiednio zapłacic, to pracowałaby pewno dla takich samych kurew, a to ze walnie kilka niezłych tekstów w felietonie, na ktorego napisanie ma kilka dni, to nie jest wielkie problem jesli ma się odpowienie poczucie humoru, równie dobrze takimi tekstami mógłby sypac bogdan smolen. Pilch jest jaki jest, przyjażnił się z Holubkiem, który z kolei był przyjacielem Hłaski, Maklakiewicza, Himilsbacha, oni na pewno nie byli kurwami, a wątpie czy towarzystwo Michalkiewicza by im odpowiadało, bo to są po prostu inni ludzie, ja tez bym z nim nie chcial siąśc i pic wodki, bo niby po co
Pilch jest jaki jest, przyjażnił się z Holubkiem, który z kolei był przyjacielem Hłaski, Maklakiewicza, Himilsbacha, oni na pewno nie byli kurwami, a wątpie czy towarzystwo Michalkiewicza by im odpowiadało, bo to są po prostu inni ludzie, ja tez bym z nim nie chcial siąśc i pic wodki, bo niby po co Holoubkiem a nie "Holubkiem", zresztą mniejsza z tym, co to do chuja za argument "on pił wódkę z tym i z tamtym" hehehe w ogóle, z początku u ciebie przeczytałem, że on się prżyjaźnił z Himilsbachem, patrzę uważniej aha! ich powinowactwo opiera się na tym że mieli wspólnego znajomego imponujące
nie wątpię że Pilch jest - czy był - świetnym kompanem do kieliszka i pewnie nawet Himilsbacha by ukontentował, szkopuł w tym że jest takim typowym włazidupem, który pozuje w swoich felietonach na niepokornego zawadiakę, tymczasem doskonale się orientuje, komu i kiedy dokładać żeby mieć mir na salonach. jego poglądy są jak destylat tego co w danej chwili jest OK u elytek, co oczywiście nie jest zakazane, ale zawsze skłania do zastanowienia nad taką osobą
przeczytałem większość jego książek (chociaż "nie wiem, co to za problem je napisać, jeśli ma się na to rok i odpowiednią lekkość pióra" - parafrazując twoje spostrzeżenie o felietonach), i owszem przepadam za jego stylem, ale zastosowanie ma tutaj stara fraza: "o ile cenię dowcip, pogardzam osobą"
to taki drobny smaczek; ze starych czasów, bo z nagrodzonego debiutu, jeszcze z lat 80.: "Wyznania twórcy pokątnej literatury erotycznej" - Pilch gawędzi o spacerze przez miasto
Holoubkiem a nie "Holubkiem",
pewno Cie zaskoczę, ale to była zwykła literowka mnie Pilch jako pisarz średnio interesuje i nie wiem czy to jest poza dla elytek, czy ich formowanie według własnych standartów prawdopodobnie i to i to, bo jako felietonista musi dostawac więcej pieniędzy niz jako pisarz, Ziemkiewicz powiedzial kiedyś, że kiedy pisze książke czuje sie jakby okradał rodzinę wiec musi dostawac kupe kasy za gadanie ciagle o tym samym. Michalkiewicz też ma swoje srodowisko i działa w nim na takich samych zasadach jak Pilch na swoim podworku, przeciez to zupełnie normalne, a ze przy okazji czasem wejdzie w dupke radiomaryjnym półgłowkom, to jego sprawa.
"Holoubek, a nie Holubek" nie tylko pił wodke z Pilchem, nawet razem na mecze chadzali, chcoiaz prawdopodobnie jakąs piersióweczke ze sobą mieli. Michalkiewicz to inteligentny czlowiek, ale ze tak powiem nie w moim typie i raczej nie w typie moich znajomych, bo ja jestem raczej taki od picia wódki i rozmawiania o naprawde smutnych sprawach. Tylko naprawde nie rozumiem, co jest takiego zachywacającego w felietonach Michalkiewicza, lepsze teksty leciały z marszu tutaj na forum, jakby kilka osób z tego forum mialo co tydzien pisac felieton za kase, to pewno tez byłby dobry, a może dotykałby róznych tematów, a nie różowych hien z KORU chociaz na ich punkcie pierdolca zdaje się ma Łysiak. Ciekawe jest to, ze wiekszosci z komentatorow lubi gadac o tym samym, na rozne sposoby. Chyba w 2007 Staniszkis opowiadała ciagle o transferze pieniedzy... o niej tez mozna duzo pisac w temacie sex&violence gdyż miała szczescie być żoną Iredynskiego, który nadużywał męskiej siły w pijackim amoku
Nie stawiałbym Pilcha na jednym poziomie z Lisem czy Żakowskim, zupełnie inna liga. A tak na marginesie Lis wyjebał z Wprost Zalewskiego i Mazurka, nie zawsze z typami się zgadzałem, ale ceniłem.
Ich rubryka "z życia koalicji, z życia opozycji" jest teraz w Fakcie
w poniedziałki.
Michalkiewicz też ma swoje srodowisko i działa w nim na takich samych zasadach jak Pilch na swoim podworku, przeciez to zupełnie normalne tym swoim Holoubkiem (który na pewno nie był kurwą) przypomniałeś mi ów stary kawałek, niepokojąco zatytułowany "Wszyscy artyści to prostytutki" - @2:19 widać, że Gutek był wprost świetny w aportowaniu kwiatów które ciskał pierwszy sekretarz
bezmiar radości na jego twarzy każe wątpić, czy nawet najpiękniejsza bramka - choćby i z Pilchem pod pachą - mogłaby dać mu więcej emocji
środowisko środowisku jest nierówne. za kicanie przed trybuną Politbiura czy smarowanie dupy Michnikowi i ferajnie zawsze dostaje się pochwały, nagrody, a za poglądy które są dla rządzących (w szerokim znaczeniu tego słowa) solą w oku, zbiera się głównie nieprzyjemności / od drobnych po spore
wystarczy zapytać np. Ratajczaka lub Zyzaka, którzy w tzw. wolnej Polsce za swoje publikacje, nie to, że utracili stanowiska, ale w ogóle czarodziejsko stracili zdolność najmowania się do prac umysłowych, musieli zostać stróżami nocnymi, magazynierami itp. całkiem jak doktór Tomasz u Kundery - tyle, że po praskiej Wiośnie było przynajmniej jasno widać, kto to powoduje
Michalkiewicza lubię właśnie za to, że wypracował sobie pozycję, w której nie jest zależny od żadnego 'normalnego' pracodawcy, i nie musi bać się żadnych tzw. wilczych biletów
oczywiście nie gwarantuje to że "demokratyczne państwo prawa" nie spróbuje mu uprzykrzyć życia, starali się go ujebać nawet nawet w tak pomysłowy sposób jak oskarżenie o żebractwo, które mu całkiem serio postawiło MSW... bo czytelnicy przesyłają mu dobrowolne wpłaty to żebractwo
mam pewien naturalny zasób sympatii do wszelkich ludzi którzy idą pod prąd i nie uginają się pod presją, a dla tych dworskich z zasady mam pogardę, także z tego powodu że wiem, że oni przytakują "najmocniejszemu głosowi" właśnie dlatego że jest najmocniejszy. jak priorytety się zmieniają, to ich poglądy też się zmieniają (tak jak ci wszyscy marksiści którzy przechrzcili się na integrację europejską)
tym swoim Holoubkiem (który na pewno nie był kurwą) przypomniałeś mi ów stary kawałek, niepokojąco zatytułowany "Wszyscy artyści to prostytutki"
mnie tam za bardzo prostytutki nie niepokoją
jak rozumiem Michalkiewicz człowiek ideii nie zwykł podawać ręki, ani zartować ze swoimi oponentami, gdyż nawet nie tyle się nimi brzydzi ile jest ponad to pewno jest jedynym ktory z nimi nie pije wodki, bo kumpli juz ma w RM wiec kolejnych nie potzrebuje?
jest przyjacielem tatusia pani kazimiery szczukuwny z czego pani kazimiera nie jest zadowolona
Lis wyjebał z Wprost Zalewskiego i Mazurka, nie zawsze z typami się zgadzałem, ale ceniłem.
...i chuj im na drogę, bo to wyjątkowe buce, którym podobnie jak Michałkiewiczowi wydaje się, że są strasznie elokwentni i dowcipni, a są po prostu żałośni
No, nie grzeszyli skromnością, ale niektóre motywy mieli spox
Rzadko dziennikarz prasowy nadaje się na radiowego czy telewizyjnego. No, chyba że jest Lisem
chociaz program w tv mieli bardzo słaby
Ja pamiętam tylko jakiś program prowadzony przez Zalewskiego, było to jeszcze gorsze niż program Wildsteina, co już samo w sobie jest sztuką.
Tu się zgadzamy
A tak na marginesie Lis wyjebał z Wprost Zalewskiego i Mazurka, nie zawsze z typami się zgadzałem, ale ceniłem.
Za to pojawiła się madzia Środa.
Topic jej poświęcony chyba osiagnie rekordy wyswietleń.
Od dzisiaj "Wprost" dla mnie nie istnieje
śp Maciej Rybiński byl to byla klasa sama w sobie gdyby zyl to pewnie Lis tez by go wyjebal ze Wprosta chociaz mu do pięt nie dorasta
fajny temat
Będę miał chwilę to przeczytam, ale kozak z niego był jak takie teksty walil...
jesteś strasznym smutasem skoro masz taką opinię o ludziach którym do skarpetek nie dorastasz
Chyba skarpet noszonych w sanadałach, bo na takich wyglądają
Jak wiadomo, w 1980 roku, kiedy pod naporem społecznego buntu rozpad PZPR wytworzył polityczną próżnię, wypełniły ją natychmiast tajne służby wojskowe i cywilne: WSW i SB. To one przygotowały i przeprowadziły stan wojenny – kiedy to poprzez internowanie Edwarda Gierka dano wyraźny sygnał, że partia politycznie przestała się liczyć. Tajne służby wojskowe i cywilne administrowały stanem wojennym w zgodzie i harmonii – aż do połowy lat 80-tych, kiedy złożenie przez M. Gorbaczowa prezydentowi Reaganowi w 1985 roku w Genewie oferty traktatu rozbrojeniowego zapoczątkowało proces zakończony ewakuacją imperium sowieckiego ze Środkowej Europy. Zapowiedź zasadniczej zmiany sytuacji politycznej wywołała w łonie razwiedki walkę o hegemonię, której umownym początkiem jest zamordowanie księdza Jerzego Popiełuszki w październiku 1984 roku, a końcem – usunięcie ze wszystkich stanowisk w państwie i partii generała Mirosława Milewskiego w roku 1985. Generał Milewski – w UB chyba od urodzenia – był dla cywilnej bezpieki postacią reprezentatywną, więc jego spektakularne usunięcie – m.in. pod pretekstem obciążenia go odpowiedzialnością za sprawstwo kierownicze zabójstwa ks. Popiełuszki oznaczało, że absolutnym hegemonem na polskiej politycznej scenie pozostała razwiedka wojskowa. I to ona – poprzez organizowanie od 1985 roku spółek nomenklaturowych, które, rozkradając państwowe przedsiębiorstwa, przygotowują wybrane środowiska komuny do zajęcia pozycji społecznej w nowych warunkach ustrojowych – przygotowuje, przeprowadza i nadzoruje przebieg sławnej transformacji ustrojowej, wykorzystując do tego zarówno rzeszę konfidentów, jak i przygarść pożytecznych idiotów, którzy chyba są również idiotami w sensie dosłownym, bo do dzisiejszego dnia uważają, że z tym „obaleniem komuny”, to wszystko było naprawdę. Razwiedka wojskowa, czyli dawne WSW, przepoczwarzone w WSI, dla umocnienia własnej pozycji pozwala w ramach „transformacji” na dodatkowe przetrzepanie SB poprzez weryfikację, podczas gdy sama przechodzi cała transformację w szyku zwartym – aż do formalnego rozwiązania we wrześniu 2006 roku, po którym przeniknęła do będących już poza wszelkim podejrzeniem Służby Wywiadu Wojskowego i Służby Kontrwywiadu Wojskowego – które – za parawanem figurantów piastujących tzw. zewnętrzne znamiona władzy, czyli gabinety, sekretarki, limuzyny, tytuły i apanaże – w najlepsze okupują państwo, przekształcając je we własne żerowisko.
Ale razwiedka – swoją drogą, a każdy z razwiedczyków z osobna – swoją. Długoletnie przyzwyczajenie do wysługiwania się Związkowi Radzieckiemu stało się drugą ich naturą, toteż kiedy Związku Radzieckiego miało tu zabraknąć, zaczęli rozglądać się za nowymi Związkami Radzieckimi. Krótko mówiąc – zaczęli przewerbowywać się – a to do niemieckiego BND, a to do izraelskiego Mosadu, a to do razwiedki amerykańskiej – nie mówiąc już o tych, którzy po staremu pozostali przy rosyjskiej GRU. Nastąpiła recydywa saska, kiedy to – jak pamiętamy z historii - w państwie nie było chyba nikogo ważnego, kto nie byłby agentem jakiegoś obcego dworu. W rezultacie dzisiejsza polityka naszego państwa, to znaczy – postępowanie figurantów, podkręcanych jak nie przez tych, to przez tamtych agentów - jest wypadkową interesów różnych państw trzecich i jeśli delikatny kompromis między nimi się zachwieje, a zaraz na tubylczej scenie wybucha wojna na górze. Jeśli zaś chwiejna równowaga zostanie przywrócona – możemy na tubylczej scenie politycznej liczyć nawet na rok spokojnego słońca. Ot, na przykład – po deklaracji prezydenta Obamy, który 17 września ub. roku dał do zrozumienia, że USA, wobec zmiany swoich politycznych priorytetów, na razie nie potrzebują w Europie Środkowo-Wschodniej żadnych dywersantów – znowu zaistniały przesłanki nawet do utworzenia wielkiej koalicji między – zdawać by się mogło – walczącymi na śmierć i życie „watahami”. W tych warunkach dobrze, jak któryś z wykonawców zadań zleconych przez państwo trzecie stara się uwzględnić przy okazji jakiś tubylczy, polski interes państwowy – ale „rzadkość to wielka i obrosła mitem”.
Warto też zwrócić uwagę, że płynna jest również sytuacja między owymi państwami trzecimi. Przykład Stronnictwa Ruskiego, które po smoleńskiej katastrofie błyskawicznie wypączkowało ze Stronnictwa Pruskiego i które aż przebiera nóżkami, by „pojednać się” z zimnym rosyjskim czekistą Putinem pokazuje, że możliwy jest w związku z tym zaskakujący rozwój wydarzeń. Ponieważ 18 sierpnia ub. roku prezydent Miedwiediew odbył w Soczi zasadniczą rozmowę z izraelskim prezydentem Peresem, to nikogo chyba nie dziwi, że w awangardzie Stronnictwa Ruskiego jest dziś środowisko skupione wokół żydowskiej gazety dla Polaków, która jeszcze niedawno utopiłaby Putina w łyżce wody. I oto właśnie mamy sposobność przyjrzenia się testowaniu naszych razwiedczyków, a za ich pośrednictwem – również utytułowanych pajaców – na lojalność. Chodzi oczywiście o zuchwałe aresztowanie Uri Brodskiego, agenta Mosadu zamieszanego w zabójstwo działacza Hamasu w Dubaju – a poszukiwanego przez Niemcy, które wystawiły za Brodskim europejski nakaz aresztowania. Jak wiadomo, na podstawie tego nakazu, państwo członkowskie UE zobowiązuje się wydać innemu państwu członkowskiemu UE. No i – jak napisała „Rzeczpospolita” – Polska znalazła się „między młotem a kowadłem”. Chodzi oczywiście o to, kogo mamy bardziej się słuchać: czy Mosadu, czy BND. To zależy od tego, która frakcja w okupującej Polskę razwiedce okaże się silniejsza: czy Stronnictwo Pruskie, czy lobby żydowskie. Izrael „zażądał” od Polski, tzn. – od tubylczego niezawisłego sądu - wydania swojego agenta – i nie ulega wątpliwości, że wobec tak stanowczego żądania razwiedczykowie kolaborujący z Mosadem poruszą niebo i ziemię, to znaczy – utytułowanych pajaców i swoich konfidentów w mediach – a ci pewnie nie cofną się nawet przed uwagą, że oto Polacy „znowu” łapią i wydają Żydów Niemcom – zaś kolaboranci niemieccy z pewnością staną na nieubłaganym gruncie praworządności. Ciekawe, czy ktoś pomyśli o tym, by za ewentualne wydanie Uri Brodskiego do Izraela wytargować od Żydów rezygnację z wysuwanych wobec Polski żądań rewindykacyjnych na sumę 65 mld dolarów. To by się Polsce chyba opłacało, ale czy ktoś kieruje się jeszcze polskim interesem?
Stanisław Michalkiewicz
wystarczy zapytać np. Ratajczaka
ten już nic nie powie, bo w końcu nie wytrzymał tej całej nagonki http://www.rmf24.pl/fakty...zaka,nId,284496
Ciekawe, czy ktoś pomyśli o tym, by za ewentualne wydanie Uri Brodskiego do Izraela wytargować od Żydów rezygnację z wysuwanych wobec Polski żądań rewindykacyjnych na sumę 65 mld dolarów. To by się Polsce chyba opłacało, ale czy ktoś kieruje się jeszcze polskim interesem?
Stanisław Michalkiewicz
65 mld dolarów za jednego agenta, ciekawe co on wciąga, że ma takie wizje.
Stanisław Michalkiewicz to legenda polskiej publicystki, człowiek o bradzo męskim sercu, który daje metapolityczną a nawet polityczną nadzieję dla lepszą przyszłość dla Wielkiej Polski.
A abstrahując od jego poglądów, wydaje mi się bardzo sympatyczny i mający typową lechicką urodę. Piękny człowiek.
dla zainteresowanych Pilchem, wywiad z rzepy
http://www.rp.pl/artykul/...y__krasnal.html
Mam także obowiązek upomnienia się o sprawiedliwość dla ofiar holokaustu i ich rodzin. USA z zadowoleniem przyjmują porozumienie zawarte przez ponad 40 krajów, które popierają starania na rzecz zwrotu mienia i zrekompensowania strat spowodowanych przez skonfiskowanie mienia przez hitlerowców i tych, którzy z nimi kolaborowali
http://www.tvn24.pl/0,166...,wiadomosc.html
ale w zamian hamerykanie dadzą 15 mln na auschwitz
Każdy wniosek powinno się traktować indywidualnie, poza tym wydaje mi się, że już ta sprawa jest dawno uregulowana.
jakie indywidualne wnioski? kasa ma być wpłacacna na jakąś "fundację" a nie konkretnie fizycznym osobom za konkretne dobra materialne,
wypowiedź Hilary to 100% rasizm, gdyż zupełnie poważnie uznałą iz z jakiegoś powodu należy się amerykańskim żydom kasa za mienie pozostawione przez przedwojennych obywateli polskich pochodzenia żydowskiego tylko dlatego że jedni i drudzy są/byli żydami
to tak jak gdyby polski rząd domagał się majątków zmarłych bez potomstwa obywateli usa którzy mieli polskie korzenie
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|