|
Po jakim alkoholu największy kac? |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
Każdy ma pewno swoją antylistę trunków. Oto moja:
1. Whisky- niby szlachetny trunek, owszem szklaneczka na rozgrzewkę nie zaszkodzi, ale przy większych ilościach wychodzi szydło z worka - wóda na myszach, ot co. Cierpienia nie da się opisać, kilkanaście godzin po imprezie nadal ma się ochotę spisać testament. Tragedia.
2. Tanie spirytusy, "amerykańskie" ze stadionu, albo niemieckie ze stateczków "turystycznych". Człowiek rozrobi to jak trzeba, przeżre się niby, a jak się pija to mordę wykrzywia i na drugi dzień pustynia taka, że obłęd. Picie tych wynalazków to przeszłość, ale zasługują na miejsce drugie.
3.Krzyżackie wódki typu Korn. Nie dość, że niedorobione, nie mają nawet przepisowych 40 Volt, to smak i efekt taki jak w punkcie 2.
4. Wina słodkie deserowe. Nie mam na myśli jaboli, tylk o tanie wyroby a'la Martini. Dużo samozaparcia trzeba, aby wypić tego tyle, coby się najebać. Efekt jest tragiczny.
5.Mocne piwa. Wszystkie te Okocimy mocne tylko dla orłów to zdradliwe ścierwo, jak się przesadzi oczywiście.
Na mojej liście nie zmieściło się zwykłe piwo, choć cierpi się po nim dosyć boleśnie. Wódeczki nie umieściłem świadomie, gdyż organizm ją polubił. Nawet w połączeniu z browarem nie wyrządza szkód. Nie ma też tanich win, gdyż nigdy nie byłem ich zwolennikiem. No może wyłączając okres internacki, odkryliśmy super serię: Karo, Kier,Pik i Trefl. Nie było czuć siarą, i jak się przelało do lepszej butelki, to sporo lasek się nabrało, że to oryginalne Cinzano
To zależy jeszcze od ilości wypitego alkoholu. Po mixach (np. wódka + piwo) też kac większy.
Przede wszystkim mocne piwa - to na mnie działa najgorzej. Poza tym różnie bywa, często zależy to po prostu od formy i tego, co się robi na imprezie.
wina jakiekolwiek działaja na mnie tak że rano najchętniej ukręcilbym sobie łeb, z tego powodu niezmiernie rzadko pijam te trunki
To zależy jeszcze od ilości wypitego alkoholu. Po mixach (np. wódka + piwo) też kac większy.
Kiedyś tak, teraz to para żyjąca w symbiozie. Zaczyna się od paru browców i póżniej przychodzi ochota na coś mocniejszego. Rano spoko. Odwrotna kolejność też mi nie szkodzi o dziwo (zaczyna się od wódeczki, a póżniej piwko jako utrwalacz).
tak jak powyzej, wodka+piwo. zawsze sie budze bardziej najebany niz sie polozylem. rowniez zdradliwy zestaw to wodka + ziolo. przybicie gwozdzia na 2 godziny murowane
Tanie piwa z beczki: Noteckie, Kasztelan itd. 3 starczą, nie upijesz się a łepetyna i tak napiepsza
wodka......... wodka i jeszcze raz wodka...........
Największy kac miałem jak zmieszałem koniak, wódke i piwo.
najgorsze sa likiery !!! z autopsji nie wiem jaki jest kac po tego typu alkoholu bo unikam go jak ognia, ale ojciec mi opowiadal, ze jak kiedys sie najebal likierami to autentycznie kaca mial przez 3 dni !!! A jesli chodzi o piwko i wodeczke to nie ma imprezy bez takiego zestawu. Do tego jeszcze jakis tiger dla ewentualnego przebudzenia sie i mozna picia dalej !
Najgorszy jest burbon (udowodnione naukowo), whisky i koniaki.
Każdy ma pewno swoją antylistę trunków. Oto moja:
1. Whisky- niby szlachetny trunek, owszem szklaneczka na rozgrzewkę nie zaszkodzi, ale przy większych ilościach wychodzi szydło z worka - wóda na myszach, ot co. Cierpienia nie da się opisać, kilkanaście godzin po imprezie nadal ma się ochotę spisać testament. Tragedia. Ja zajebiscie lubie whiskey, jak juz bede zarabiac kupe kasy nie bede pic nic innego jak tylko to
Nie lubie porterów i wodek z klasy niższa niz starogardzka.
Ostatnio chyba złapalem jakaś chorobe i piwo mi coraz mniej wchodzi...... starość nie radość.
BTW jednym z moich marzeń jest aby zostala rozpoczeta produkcja starogardzkiej żurawinowej
[quote="Reig"]
Kaca zaliczam zawsze po słodkich winach a największy dejafter przychodzi po takich różnych domowych wytworach. Wchodzą jak lemoniada, po godzinie jestem kompletnie poza kontrolą a następnego dnia megakac, wyrzuty sumienia i telefony z przeprosinami do znajomych.
Najgorszy jest Burton (udowodnione naukowo)
Whisky rzeczywiście, generalnie te ciemniejsze trunki wszystkie...
A tak wogóle to "kac to chuj bo go nie ma" (przysłowie ludowe).
ja generalne kaca miewam bardzo zadko bo bardzo zadko pijam wodke, ale gdy juz to zrobie to nawet jak nei wypije tyle zeby sie najebac to na drugi dzien mam takiego kaca, ze do wieczora nie moge ruszyc dupy z lozka, do piw chyba sie juz przyzwyczailem bo nawet jak wypijam ich tyle, ze ejstem napierdolony jak swinia to rano sie budze tylko z lekko wysuszonym gardlem i wystarczy mi tylko pare lykow jakiegos picia i wszystko wraca do normy
Najgorszego kaca mam po mieszankach: wódka z piwem, piwo i drinki, nie daj boże wino.
Jak piję same browary, to rzadko miewam kaca po ilości mniejszej niż 6, chyba że się totalnie nie wyśpię, albo do tych sześciu spalę 2 paczki szlugów.
Nie lubie wodek z klasy niższa niz starogardzka są takie?
Najwieksze kace to mam gdy zerwe film (po czymkolwiek), czlowiek jest poza kontrola, robi wtedy burdy a na nastepny dzien budzi sie z ogromnym bolem glowy i pytaniem "gdzie ja kurwa jestem?".
Oczywiscie jesli nie zdarzy sie zerwanie filmu to najgorszym scierwem kacopednym sa wszelkiej masci tanie wina (ten kapec w ryju nad ranem...) i bimber lub rozrabiany spirytus (wrazenia na nastepny dzien niepowtarzalne)
Bardzo natomiast lubie piwko (w kazdej ilosci poki stoje), a co do wodeczki to musi byc bardzo mocno schlodzona a i kompania do niej musi byc odpowiednia (tylko u kogos w domu - kluby i wodka to sie zle konczy)
Najwieksze kace to mam gdy zerwe film (po czymkolwiek), czlowiek jest poza kontrola, robi wtedy burdy a na nastepny dzien budzi sie z ogromnym bolem glowy i pytaniem "gdzie ja kurwa jestem?". Chcę dowiedzieć się, chcę dowiedzieć się, chcę dowiedzieć się co wydarzyło się, co wydarzyło się...
Najwiekszy kac jest po zmieszaniu kilku roznych drinkow z piwem i czysta wodka a jak wszystko spozywane jest w zadymionym miejscu to rano kac morderca
za to po samej wodce, zwlaszcza spozywanej w niewielkich ilosciach kaca brak
tak bym chciala zeby wrocily czasy w ktorych kac nie wystepowal
bimber lub rozrabiany spirytus (wrazenia na nastepny dzien niepowtarzalne) W maju wypiłem sporo rozrabianego spirytu, ale kaca nie miałem ani razu. Sam się zdziwiłem, bo nawet nie chciałem tego pić w obawie przed bólem głowy Grunt to nie siedzieć podczas picia, tylko bawić się, coś odpierdalać, skakać w krzaki, biegać, tańczyć, kurwa pływać i kac się nie ima
ja mam kaca po wszystkim a największe kiedy w pomieszczeniu w którym piłem było najarane fajkami
Ja mam kaca jak zaleję mordę, nieważne czym. Jeśli do zalania się dojdzie wypalenie dwóch paczek szlugów i kompletny brak jakiegokolwiek ruchu, to rano budzę się (o ile zdążę pójść do tej godziny spać) o 10 rano i leżę zdychająca do godziny 16 - 17 i nucę sobie requiem dla trzustki i wątroby.
najgorszy po wódzie i szampanie
najgorszy po wódzie i szampanie Szampan Unikam tego ścierwa jak tylko moge. Nawet na sylwestra go nie pije
najgorsze oczywiście mieszanki przy czym weselna wóda+browary+wino+odpowiednia ilość żarcia,tańca i śpiewu akurat jest jako tako do przetrwania chujowe kace są po mieszaniu lepszych wódek vide tequila z gorszymi wódkami i browarami,chujnia nad ranem murowana
na koniec najbardziej popierdolony drink po którym kac jest przeokrutny(oczywiście trzeba duuuzo wypić co raz mi się zdarzyło,NEVER AGAIN )
RED BULL + VÓDKA Z LODEM + WHISKEY + COLA nie dość że nie śpi się do rana to jak już zaśniesz to helikopteropalpitacje gwarantowane
RED BULL + VÓDKA Z LODEM + WHISKEY + COLA nie dość że nie śpi się do rana to jak już zaśniesz to helikopteropalpitacje gwarantowane to ja mam chyba odwrotnie, co prawda nie w drinkach ale wodka popijana red bullem to najlepszy patent jaki znam. niedawno wypilem flaszke + 3 redbulle, poprawilem piwem, zasnolem bez problemu a rano zero kaca
[ Dodano: 18-07-2007, 11:33 ]
podziwiam
no ale ja do 7 kaw dziennie wypijam + jakis redbullek dla smaku
no ale ja do 7 kaw dziennie wypijam + jakis redbullek dla smaku
Zdecydowanie największy kac jest po tanich mocnych piwach, które nie są warzone, ale bełtane ze spirolem. Idealny przykład - Dock 9%, Barley 9%.
chyba najgorszy kacopędny trunek, który piłem to była tzw. "ajsówka" - wóda z mety z rozpuszczonymi cukierkami Ice. Całość była tak dziwnie rozcieńczona, że miała z 60% Syf jak chuj
Dla mnie najgorsze jest piwo w dużych ilościach. Niestety po 3 piwie zaczynam lać jak najęty, więc organizm się zdeka odwadnia i rano zawsze dynia mi pęka. Dlatego jak chleję browary, to przed snem co najmniej pół litra wody mineralnej + kilka tabletek witaminy C. Dlatego preferuję wódę, koniecznie dużo popitki i żarcia na zagrychę. Żadnego kaca, jedynie zgaga trochę dokucza.
Najlepiej po najebaniu porządnie sie wyrzygac. Od razu się nieco trzexwieje, no i kaca nie ma
Mam podobnie jak Sickboy. Do tego dorzucić mógłbym jeszcze dżin-zawsze mam po nim kaca jak skurwysyn.
bols.... i maxymalne przepicie.
a tutaj mowia wszyscy ze maja zolc pod gardlem rano po CIDERZE ja tam to moge pic - jak agropola
zamieszałem wczoraj piwo i wódę, kac morderca
Największego kaca mam po piwach. Mogę pić wino, wódkę, wermut, likier, gin, bimber i czego tam wątroba zapragnie, a to wszystko dowolnie mieszać nawet z tym piwem i rano chuchać, bo chuchać, ale czuć się w miarę ok. Ale jak się opijam SAMYM piwskiem to rano totalne zombie. Jak dla mnie teza, ze mieszanie alkoholi = mega kac jest wiec mitem.
u mnie najgorzej było kiedyś po starogardzkiej
gin. oraz whisky, koniak, najgorsze sa wszelkie rude wódy na myszach.
najwiekszy po duzej ilosci piwa polaczonej z ogromnym spozyciem petow. Łycha i woda jesli nie mieszana to syndrom `dnia po` mija niemal nie zauważony.
Łycha i woda jesli nie mieszana to syndrom `dnia po` mija niemal nie zauważony.
wszelkiej maści kolorowe wódki, płat czołowy po tym ciśnie jakby chciał się z czaszki wydostać.
wszelkiej maści kolorowe wódki, płat czołowy po tym ciśnie jakby chciał się z czaszki wydostać. Śmiem twierdzić, że po żołądkowej (zwykłej/ mietowej/ korzennej) kaca nie zwykłem mieć.
u mnie najgorzej było kiedyś po starogardzkiej
Wlasnie moge chlac tanie piwo, tanie wino itd., ale tania wodka mi totalnie nie przechodzi. Raz jak na pewnym wieczornym posiedzeniu chlalismy z kumplami Bolsy, by potem przeskoczyc z przyczyn finansowych na Lodowa, to roznica w smaku skutecznie przystopowala nasze nieziemskie do tamtej chwili tempo.
Jak jest dobra wodzia, to i z popita mozna dac spokoj, chociaz zaden ze mnie wybitny zawodnik.
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|