Moje "cosie"

WIEŻA WIDOKOWA JAGODA

„Za Przyja¼ñ”

„I nadszed³ dzieñ, w którym moja historia dobiegnie koñca… to dzisiaj… dzisiaj siê wszystko zakoñczy… a przez co … przez jeden b³±d…”
-Ty, Korczak! Nie bujaj w ob³okach! Kto¶ przyszed³ do Ciebie. – powiedzia³ stra¿nik.
-Niech bêdzie pochwalony Jezus Chrystus.
-Na wieki. Czego chcesz czarny? Daæ mi rozgrzeszenie? Po co?! I tak nie pójdê w ¿adne z miejsc, w które tak zawziêcie wierzycie! Bajeczki dla niegrzecznych dzieci!
-Synu…ja chcia³em tylko wys³uchaæ twej historii. Dowiedzieæ siê, przez co tu trafi³e¶.
-Chce ksi±dz us³yszeæ? Po co? Czy pan czarny chce mnie nawróciæ? Nic z tego!
-Synu, proszê. Opowiedz mi przez co tu trafi³e¶.
-Niech stracê, powiem. Wszystko przez pewn± sytuacjê, która wydarzy³a siê oko³o pó³ roku temu. Mieszka³em w Zawierciu. Mia³em dom, w którym niczego nie brakowa³o. By³em jedynakiem, przez co zawsze mia³em wszystko, prócz prawdziwych przyjació³. Tych mi zawsze brakowa³o, ale w koñcu w szkole ¶redniej, pozna³em Micha³a. Jako¶ siê tak sta³o, ¿e bardzo siê skumali¶my. To by³ mój jedyny prawdziwy przyjaciel, ale mniejsza o to. Przejdê do konkretów. Kilka tygodni przed tym za co tu trafi³em, poszed³em z Micha³em na waksy, ot takie oderwanie od nudnej budy, poszli¶my do baru na partyjkê bila. Prócz nas by³y tam jeszcze jakie¶ panienki, wiêc ¿eby nie by³o nudno, przysiedli¶my siê do nich. Od s³owa do s³owa z jedn± z nich poszed³em do domu. Po drodze zamienili¶my jeszcze kilka s³ów. Mia³a na imiê Marta, ³adna, zgrabna panienka, niezbyt m±dra, do tego jeszcze ³atwa, z tego co zd±¿y³em wybadaæ po drodze. Weszli¶my do domu i od razu poszli¶my do mnie do pokoju. Zamkn±³em drzwi i jako¶ tak wyl±dowali¶my w ³ó¿ku… hehe… powiem, ¿e niez³a by³a. Po skoñczonej zabawie odprowadzi³em j± do domu. Widaæ te¿ jej siê spodoba³o skoro zapyta³a czy chcia³bym powtórzyæ to jeszcze kiedy¶. Od tamtego momentu spotykali¶my siê u niej, b±d¼ u mnie i siê zabawiali¶my. By³a z niej najzwyklejsza dziwka, ale mnie to nie przeszkadza³o, seks bez zobowi±zañ jest przyjemny. Kontakty z Micha³em przez to siê mocno ograniczy³y, ale nie brakowa³o mi rozmów z nim. Co ja niby peda³ jestem, ¿eby ca³y czas z kolesiem gadaæ?! Wiêc, na czym to ja… aha… kontakty siê ograniczy³y. Potem Micha³ zacz±³ siê dobieraæ do Marty. Nie powinno mnie to interesowaæ skoro chodzi³o nam tylko o seks, ale denerwowa³o mnie to jak siê na ni± gapi³! Powiedzia³em mu, ¿e je¶li jeszcze raz siê z ni± spotka, to przemeblujê mu twarz. Chyba to do niego trafi³o skoro przesta³, ale niestety dla niego, nie na d³ugo. Po czterech dniach znowu zacz±³, a ¿e jestem s³ownym cz³owiekiem, wiêc mu przemeblowanie zrobi³em…
-Korczak… zosta³y Ci 2 godziny, wiêc siê streszczaj z tym gadaniem!!
-Morda klawiszu!! Nie przeszkadzaj jak ludzie rozmawiaj±!
-Ch³opcze, nie przeginaj!!
-Milcz powiedzia³em!! Nawet porozmawiaæ nie dadz± w spokoju! Cholerny klawisz. Wiêc po tym znowu by³ spokój… spotka³em siê z Mart± jeszcze kilka razy i pewnego dnia oznajmi³a mi, ¿e ju¿ nie przyjdzie wiêcej, bo zakocha³a siê w Michale. W tym momencie dosta³em bia³ej gor±czki. Mia³em ochotê j± wyrzuciæ przez okno, ale wysz³a jak uderzy³em piê¶ci± w ¶cianê. Nie mog³em tego zrozumieæ! Najlepszy przyjaciel odbi³ mi panienkê!! ¦wiat schodzi na psy!! Mój brat, cz³owiek, któremu nie raz uratowa³em skórê, zrobi³ mi co¶ takiego!! Ca³y dzieñ chodzi³em w¶ciek³y! Nastêpnego dnia widzia³em ich razem, znowu bia³a gor±czka. Jedyn± rzecz± która mnie powstrzyma³a od pobicia go, by³a policja, która jak zawsze musia³a siê zjawiæ tam, gdzie nie powinna. Przesta³em przez to chodziæ do szko³y, bo jakbym go zobaczy³, to bym go od razu zabi³. No, ale kiedy¶ musia³em niestety i¶æ. Mia³em to szczê¶cie, ¿e ich nie by³o w budzie. Po szkole poszed³em do baru, gdzie pozna³em Martê. Los chcia³, ¿e ich tam spotka³em. Nie wszed³em, nie mia³em zamiaru przygl±daæ siê jak siê mizgaj±. Tego samego dnia poszed³em do sklepu my¶liwskiego i kupi³em nó¿. Jeszcze wtedy nie przychodzi³o mi na my¶l zabójstwo, po prostu musia³em kupiæ na biwak, który mia³ byæ za dwa tygodnie. Przygl±da³em siê ostrzu i widzia³em w nim swoje odbicie. Wygl±da³em niczym sam szatan. Podoba³ mi siê taki wizerunek.
-Synu w mej obecno¶ci akurat móg³by¶ siê powstrzymaæ od takich komentarzy.
-¯e niby mam przeprosiæ? ¦mieszny jeste¶ czarny! Mój szatañski wizerunek by³ ¶wietny! Ten ogieñ berserka w oku… ech piêkne… wtedy w³a¶nie przysz³o mi na my¶l, ¿eby Micha³owi zrobiæ kolumbijski krawacik, a tej ma³ej szmacie powiêkszyæ „troszkê” usta.
-Synu, co Ty mówisz?!
-Czarny, a my¶lisz, ¿e za co tu czekam na krzes³o, co?! Za zajebanie babci kilku cukierków?! Cz³owieku trochê wyobra¼ni!
-Szatan Ciê opêta³! –powiedzia³ ksi±dz.
-A niech we mnie siedzi! Mnie to pasuje!! HAHA!!
-W imiê Ojca i Syna i Ducha ¦w.
-Twoje ceregiele nic tu nie pomog±! Daj mi skoñczyæ. Przecie¿ chcia³e¶ wiedzieæ, co siê konkretnie sta³o… tak wiêc te my¶li siê nasila³y z dnia na dzieñ, tym bardziej, ¿e musia³em ogl±daæ ich gêby w szkole. Nieoczekiwanie Micha³, którego¶ dnia podszed³ do mnie i powiedzia³, ¿ebym nie mia³ mu tego za z³e, ¿e odbi³ mi dziewczynê. Oczywi¶cie, ten jego szyderczy u¶mieszek da³o siê zobaczyæ z kilometra. Jego s³owa rozpali³y we mnie istny po¿ar, którego w ¿aden sposób nie da³o siê ograniczyæ!! Wtedy w³a¶nie postanowi³em, ¿e siê nimi zajmê. Nikt nie bêdzie ze mnie robi³ frajera!! Nastêpnego dnia umówili¶my na waksy, ¿e niby takie na zgodê, szli¶my przez park do baru i wtedy wyj±³em nó¿. Wbi³em go tej ma³ej szmacie prosto w plecy!! To by³o takie przyjemne. Micha³ zacz±³ uciekaæ, ale nie uda³o mu siê to, mia³ tego pecha, ¿e by³em szybszy od niego w biegach, dopad³em go i przy³o¿y³em mu nó¿ do gard³a. Powiedzia³em tylko jedno zdanie: „ Za przyja¼ñ” i przeci±gn±³em ostrze po szyi. Krew po niej sp³ynê³a, a mnie ogarnê³a rado¶æ. To by³o najdziwniejsze uczucie jakie dozna³em. Przez to wszystko zapomnia³em zabraæ nó¿ z miejsca zbrodni i tylko dlatego mnie psy dopad³y, i tylko przez to teraz jestem tu i czekam na koniec tej ¿enady.
-Widzisz ch³opcze… pi±te przykazanie mówi prawdê: nie zabijaj!
-Daj spokój czarny! Prêdzej uwierzê w to, ¿e ka¿de wyrz±dzone przez nas z³o kiedy¶ do nas wróci w ten sam sposób. Zabi³em, zostanê zabity, czysty kodeks Hammurabiego, oko za oko, z±b za z±b.
-Korczak! Idziemy! – powiedzia³ do Korczaka stra¿nik.
-Trzymaj siê czarny! Mi³o siê rozmawia³o.
-Niech Bóg ma Ciê w swojej opiece! W imiê Ojca i Syna i Ducha ¦w.

Stra¿nik zabra³ Korczaka. Po przywi±zaniu go do krzes³a, sêdzia odczyta³ wyrok:
-Za podwójne zabójstwo, s±d skaza³ Marcina Korczaka na ¶mieræ. Taki zwyrodnialec jak Ty, nie zas³uguje na nic innego, jak tylko na to. Wykonaæ wyrok!!
Po tych s³owach jeden ze stra¿ników poci±gn±³ d¼wigniê w dó³, ¶wiat³o przygas³o, a przez cia³o Korczaka przep³yn±³ pr±d…


No co¶ lepszego ni¿ poprzednie co czyta³em szkoda ¿e nie o ca
moja pierwsza reakcja? powiem ci Przerazi³em siê ¿e to takie d³ugie gówno co musze przeczytaæ aby móc je skrytykowaæ i wy¶miaæ napisane nie wiadomo po co przez jakie¶ dzieci co nie maj± co robiæ w szkole ale...
Wow co¶ nowego nie¼le ale ja wole czytaæ co¶ z jajami ni¿ dramaty czy tam co¶ nie znam siê na sztuce po prostu mi wystarczy ¿e obejrzê wiadomo¶ci i spoty wyborcze to jest wystarczaj±ca dawk± dramatu
Oj trochê siê rozpisa³em za du¿o kto bêdzie chia³ czytaæ taki d³ugi komentarz

a tak serio to A to piszesz dla przyjemno¶ci czy jako¶ ksi±¿kê czy co¶ innego??
a mo¿e zaraz siê oka¿e ¿e jeste¶ J.K Rowling hehe
To akurat pisa³em na konkurs...daawno temu ogólnie to pisujê dla przyjemno¶ci albo z nudów (na lekcjach siê zdarza³o). Tekstów z jajem powiadasz...no takich nie posiadam ale mam co¶ z pogranicza fantastyki. Poszukam co tam mam na dysku i zaraz wrzucê

Przyk³ad nudnej lekcji. Jest kilka b³êdów, ale nie mam czasu poprawiæ.

Ciemno¶æ…

Ciemna, bezgwiezdna noc. Las, a w³a¶ciwie dobrze odrzewiony park. Idê ¶cie¿k± w¶ród drzew, ze swym jedynym towarzyszem tej nocy, którym jest na wpó³ zakryty ksiê¿yc. Nie wiem dlaczego, ale wychodz±c z domu, zabra³em ze sob± swój nó¿. Wyj±³em go z pochwy i przygl±da³em siê zaciemnionemu ostrzu. I ni st±d, ni zow±d jakby czas stan±³ w miejscu, dziwne wizje pojawiaj±ce siê w g³owie i strach. Obudzi³em siê le¿±c na ¶cie¿ce, a kawa³ek dalej, le¿a³ mój nó¿. „Co to by³o?” – pomy¶la³em – „Czyj± krew widzia³em? Kim by³a ta zakapturzona postaæ? Co siê ze mn± dzieje?! Czy ja oszala³em?! Przecie¿ tu nikogo nie ma! Kurwa, ja jestem sam w tym pieprzonym lesie!!!”. Wsta³em, otrzepa³em siê, podnios³em nó¿ z ziemi i poszed³em dalej. Przerwany spokój tego miejsca za¶mieca³ mi umys³; „Co to by³o?”. I nagle poczu³em jakby kto¶ sta³ za mn±, czu³em nawet lodowaty u¶cisk na swym ramieniu. Drugi raz tej nocy ogarn±³ mnie strach, sparali¿owa³ moje cia³o. Ba³em siê odwróciæ, by zobaczyæ kto za mn± stoi. „Twój czas nadchodzi.” S³ysza³em w swojej g³owie. Ten g³os by³ straszny, by³ zimny i jakby przesi±kniêty ¶mierci±. „Twój czas nadchodzi” Znowu ten zimny g³os, „Odwróæ siê ch³opcze i zobacz swoje przeznaczenie”. Lodowy u¶cisk znikn±³ , a strach opu¶ci³ moje cia³o. „Odwróciæ siê?”. Nie wiedzia³em co zrobiæ. „Je¶li nadszed³ mój czas, zginê” Wariowa³em, nie wiedzia³em co robiæ. Powoli i niezdecydowanie odwraca³em siê. Odwróci³em g³owê. Ta scena. Ja ju¿ to widzia³em. Wizja… powoli siê urzeczywistnia.
W bladym ¶wietle ksiê¿yca widzia³em jak kilku mê¿czyzn dobiera siê do jakiej¶ dziewczyny. Próbowa³a siê wyrwaæ i uciec, ale mocne u¶ciski napastników skutecznie jej to uniemo¿liwia³y. Gniew wzbiera³ siê we mnie, gdy jeden z tyk skurwieli roztarga³ jej bluzkê i dobiera³ siê do jej nagich obna¿onych piersi. Moja d³oñ coraz mocniej obejmowa³a rêkoje¶æ no¿a. My¶li w g³owie kr±¿y³y z prêdko¶ci± ¶wiat³a. „Pomóc jej czy j± zostawiæ? A je¶li nie dam rady? Je¶li wyrw± mi nó¿ i mnie zabij±? Nie, nie mogê im na to pozwoliæ. Muszê pomóc tej biednej dziewczynie! Kurwa, pozabijam ich!!” Ruszy³em biegiem w ich stronê, mocno ¶ciskaj±c nó¿. Ju¿ nie my¶la³em, nie mia³em o czym. Bêdzie co ma byæ.
Dobiega³em do nich. Nic siê ju¿ dla mnie nie liczy³o poza tym, ¿eby pomóc tej dziewczynie. Ona ma szanse, a mój czas, je¶li to co us³ysza³em by³o prawd±, dobiega koñca. Adrenalina siêga³a ju¿ maksymalnego poziomu, serce wali³o niczym dzwon. W oczach pojawi³ siê ogieñ. Chêæ mordu, czyste szaleñstwo dodawa³o mi si³. Starci by³o ju¿ nieuniknione. Zauwa¿yli mnie. Rzucili dziewczynê na ziemie i ruszyli powoli w moj± stronê. „Chcesz strugaæ bohatera ch³opczyku? Rzuæ ten no¿yk, bo siê jeszcze skaleczysz!” - krzycza³ jeden z nich – „Takie zabawki nie s± dla dzieci!”. Byli ju¿ coraz bli¿ej. „Nie, nie odwrócê siê!” Wszystko by³o ju¿ przes±dzone. Rzuci³em siê na tego najbardziej wysuniêtego kolesia. Kurwa, z³apa³ moj± rêkê, w której mia³em nó¿. „A teraz grzecznie oddasz mi swój scyzoryk”. Wyrwa³ mi ostrze. „Widzê ch³opczyku, ¿e lubisz siê bawiæ… wiêc baw siê DALEJ!!!” I wbi³ mi nó¿ w udo. Krew szybko przesi±k³a przez spodnie, na których pojawi³a siê czerwona plama. Pojedyncze krople posoki skapywa³y na ziemiê. „A teraz siê nie wpierdalaj miêdzy doros³ych, bo skoñczy siê to dla Ciebie o wiele gorzej”. Rzuci³ mn± o ziemiê jak szmacian± lalk±. Znowu zabrali siê za dziewczynê. ¦ciekaj±ca krew potêgowa³a mój gniew. Chêæ mordu znowu przysz³a i ogarnê³a moje cia³o. Chwyci³em za nó¿ i wyszarpn±³em go z rany. Piekielny ból przeszed³ przez ka¿dy centymetr mojego cia³a, a krew s±czy³a siê z rany jeszcze mocniej. Z czerwonego od posoki ostrza, skapywa³y jeszcze jej
No naprawde fajnie siê to czyta. Nielubie czytac ksi±¿ek ani opowiadañ ale twoje z pewno¶ci± by mnie zaciekawi³y. Naprawde nie¼le GRATULACJE


To moje pierwsze opowiadanie jakie napisa³em.

"Anio³ ¶mierci"

Anio³ ¦mierci z grobu powstaje... zabierze duszê... mi³o¶æ zostanie...

Ca³a ta historia zaczê³a siê kiedy mia³em 16 lat...
Mia³em bardzo spokojne usposobienie jak na swój wiek... ciê¿ko mnie by³o wyprowadziæ z równowagi.
Nie mogê powiedzieæ ze by³em chodz±cym anio³em... tego nikt nie mo¿e o sobie powiedzieæ. Jak ka¿dy ch³opak lubi³em od czasu do czasu siê zabawiæ. Z tego powodu w³a¶nie niejednokrotnie mia³em styczno¶æ z policj±.
Pewnego dnia id±c z moja ekipa przez miasto zas³ab³em. Musia³em jechaæ na badania do szpitala. Po krótkim pobycie w nim i kilku testach wypu¶cili mnie do domu. Szybko zapomnia³em o tym wydarzeniu kiedy to zadzwoni³ telefon i kazali stawiæ siê moim rodzicom w szpitalu. Poszed³em z nimi. Lekarz o czym¶ z nimi rozmawia³. Spogl±daj±c na ich twarze wiedzia³em ze wie¶ci nie s± zbyt dobre. Wychodz±c z budynku spyta³em co siê sta³o, jednak odpowiedzi nie us³ysza³em. Stwierdzi³em ¿e nie ma sensu siê pytaæ dalej bo i tak siê niczego nie dowiem. Postanowi³em siê w³amaæ do systemu szpitala i samemu zobaczyæ moje wyniki. Posz³o mi to zaskakuj±co ³atwo. Przegl±daj±c karty w koñcu trafi³em na te w³a¶ciw±. Nic nie rozumia³em z tego be³kotu napisanego na karcie. Na samym jej dole jednak by³a napisana diagnoza: rak. Moj ¶wiat leg³ w gruzach. Nie spodziewa³em siê, ¿e ja, osoba rzadko choruj±ca, mogê mieæ tak powa¿n± chorobê.
Nie mog³em spaæ tego wieczoru. Nastêpnego dnia z samego rana wyszed³em z domu. Poszed³em w góry gdzie znajdowa³a siê jaskinia w której razem z kolegami czêsto spêdzali¶my wspólnie czas na treningach walk ulicznych. Siedz±c w g³êbi groty rozmy¶la³em o tym ile czasu mog³o mi pozostaæ.
Moje skupienie przerwa³y jednak glosy przyjació³. Zdziwieni moim wczesnym pojawieniem siê w jaskini spytali co ja tam robie. Nic im nie odpowiedzia³em i wyszed³em. Postanowi³em przej¶æ siê na miasto. Id±c przez park zobaczy³em piêkn± dziewczynê. Ona mnie tez chyba zobaczy³a bo siê u¶miecha³a w moja stronê. Nie podszed³em do niej chocia¿ mia³em chêæ to zrobiæ. Poszed³em do domu. Powiedzia³em moim rodzicom ¿e przez resztê dnia chce byæ sam. W³±czy³em komputer, pu¶ci³em sobie spokojna muzykê, i siê po³o¿y³em. Nie s±dzi³em ze bêdê móg³ spaæ. A jednak. Po d³u¿szym s³uchaniu muzyki usn±³em. Kiedy siê obudzi³em by³ juz wieczór. Stwierdzi³em ¿e i tak mam juz noc za sob± wiec nie ma sensu siedzieæ w domu. Wyszed³em przez okno i pobieg³em do parku. By³o ok. godziny 24. Usiad³em na ³awce w ¶rodku parku. Zacz±³em przemy¶laæ cale swoje ¿ycie. Stwierdzi³em ¿e by³o nudne. Ca³y czas tylko szko³a koledzy i nic poza tym. Jak umrê, a pewnie siê tak nied³ugo stanie, nikt oprócz moich rodziców, nie zauwa¿y ze mnie juz nie ma. Postanowi³em ze z samego rana znowu przyjdê do parku. Mo¿e znowu ja spotkam. Wracaj±c do domu, nieoczekiwanie zobaczy³em j± jak siedzi na jeziorem. Podszed³em do niej. Spyta³em co robi sama o tej porze w parku. Odpowiedzia³a ¿e lubi czasem przyj¶æ nad jezioro i popatrzeæ jak ksiê¿yc siê w nim odbija. Siedz±c z ni± i rozmawiaj±c d³u¿sz± chwile powiedzia³em jej ze mi siê podoba. Odpar³a ze ja jej te¿. Spyta³em(przecie¿ i tak nie mia³em nic do stracenia) czy mogliby¶my byæ par± .Zgodzi³a siê na to. Odprowadzi³em ja do domu. O dziwo mieszka³a niedaleko mnie. Id±c do domu my¶la³em czy mam jej powiedzieæ o mojej chorobie. Postanowi³em ze jej na razie nic nie powiem.
By³em juz niedaleko domu kiedy zza zakrêtu wysz³o 3 go¶ci. Powiedzieli do mnie ¿e je¶li nie dam im kasy to po¿a³ujê. Nie mia³em przy sobie ¿adnej gotówki. Byli oni uzbrojeni w kije bejsbolowe. Jeden z nich s³ysz±c moje s³owa uderzy³ mnie z ca³ej si³y w ty³ g³owy. Upad³em, zapad³a ciemno¶æ. Po chwili w mojej g³owie pojawi³a siê postaæ. Mia³a skrzyd³a. Kiedy ju¿ j± widzia³em dosyæ wyra¼nie zaczê³a cos do mnie mówiæ. Przedstawi³ siê jako Anio³ ¦mierci. Przestraszy³em siê bo pomy¶la³em ze to juz mój koniec. Jednak¿e okaza³o siê ze Anio³ ten przyszed³ powiedzieæ mi, ¿e bêdzie mnie chroni³. Obudzi³em siê nagle. Okaza³o siê ze jestem w domu. By³ tam tak¿e policjant. Rozmawia³ z moim tat±. Kiedy zobaczyli ze zaczynam siê budziæ, podszed³ do mnie i powiedzia³ ze to cud ze w ogóle ¿yje. Zacz±³ mnie wypytywaæ jak wygl±dali Ci którzy mnie napadli. Mia³em pustkê w g³owie. Nic nie mog³em powiedzieæ. Nie mog³em siê ruszyæ, czu³em siê jakbym by³ sparali¿owany. Policjant chyba zauwa¿y³ ze niczego siê nie dowie podziêkowa³ tylko i wyszed³. W tej chwili pojawi³ siê w moim pokoju mój tata. Pyta³ siê dlaczego sam o takiej porze poszed³em "na spacer". Nic mu nie powiedzia³em. Wyszed³ z pokoju. Ca³y czas s³ychaæ by³o jak z g³o¶ników komputera leci muzyka. My¶la³em o tej wizji któr± mia³em jak dosta³em w g³owê. "Anio³ ¦mierci bêdzie mnie chroni³"
pomy¶la³em ze to nie mo¿e byæ prawda, ze anio³y nie istniej±.

Anio³ ¶mierci przyjdzie zabraæ mnie do krainy tysi±ca ró¿...

Czy na pewno to by³a tylko wizja czy te¿ co¶ wiêcej?...nie wiem…nie mam pojêcia. Nigdy nie wierzy³em w anio³y Anie w diab³y. By³± to dla mnie bajka. Jednak ta wizja by³a bardzo realna. Tak realna, ¿e gdybym tylko móg³ wtedy wyci±gn±æ rêkê, na pewno bym go dotkn±³.
Zbli¿a siê noc, a ja dalej nie mogê siê ruszyæ. Mam jednak nadziejê, ¿e tj nocy, Anio³ znów siê pojawi. Nie mogê siê ruszaæ wiêc nie ma sensu ¿ebym nie spa³. Zamkn±³em oczy i szybko zasn±³em.
Kolejna wizja, a w niej ta sama postaæ mówi±ca spokojnie ale zdecydowanie, tak jakby by³a bogiem. Ta sama kwestia: ”bêdê Ciê chroni³ ch³opcze”.
Ranek, kolejne przemy¶lenia na temat moich snów z anio³em. Tym razem ju¿ jednak nie domys³y, teraz to ju¿ fakt. On od teraz jest moim anio³em stró¿em. Anio³ który w³ada ¿yciem i ¶mierci± bêdzie moim przewodnikiem w dalszym, krótkim, ¿yciu.
Zbli¿a³o siê po³udnie, dalej le¿ê w ³ó¿ku. Nie dlatego, ¿e nie mogê siê ruszaæ lecz dlatego, ¿e nie chcê nigdzie wychodziæ. Nie chcê nawet spotkaæ siê z moj± ukochan±, bo wiem, ¿e je¶li siê z ni± spotkam, bêdê musia³ jej powiedzieæ o swojej chorobie.
Kto¶ zadzwoni³ do drzwi. Nie interesowa³o mnie kto. Po chwili drzwi mojego pokoju otworzy³y siê. Pojawi³a siê w nich moja Ona. Zdziwi³em siê widz±c j± u mnie. Zamknê³a drzwi i usiad³a przy mnie. Zaczêli¶my rozmawiaæ. Ca³y czas zastanawia³em siê jak jej o tym powiedzieæ... jak jej powiedzieæ, ¿e nie mo¿emy byæ razem, ¿e moje ¿ycie bêdzie krótkie. W koñcu jednak siê prze³ama³em. Zacz±³em delikatnie. Dochodz±c do sedna sprawy zatrzyma³em swoje my¶li. Powiedzia³em to w co najbardziej na ¶wiecie nie chcia³em wierzyæ: ”Kochanie, nie mo¿emy byæ razem. Jestem chory, ¶miertelnie chory. Nie wiem ile jeszcze zosta³o mi czasu, ale nie bêdzie dobrze je¶li siê do mnie przywi±¿esz. Kocham Ciê i nie chcê ¿eby¶ cierpia³a. Dlatego proszê, zostaw mnie. Dla mnie i tak nie ma ju¿ nadziei.”
Po tych s³owach zaczê³a p³akaæ. Nic nie mówi³a, ale ja wiedzia³em, ¿e j± to strasznie zabola³o. Przytuli³em j±. To by³a trudna decyzja, ale wydaje mi siê, ¿e najlepsza. Ocieraj±c ³zy powiedzia³a, ¿e nie opu¶ci mnie choæby nie wiem co siê wydarzy³o. Nie mog³em w to uwierzyæ. Dziewczyna któr± spotka³em 2 razy, która nawet mnie nie zna, zakocha³a siê i mnie nie opu¶ci. Teraz ja mia³em chwile s³abo¶ci emocjonalnej. Spojrza³em jej g³êboko w oczy. Mo¿na z nich by³o odczytaæ 2 s³owa: ”Kocham Ciê”.
Chcia³em by ta chwila trwa³a wiecznie. Wpatrzeni w siebie, bez s³ów, trwali¶my tak kilka minut. Do pokoju wpad³ mój ojciec przerywaj±c ten piêkny moment. Oboje spojrzeli¶my na niego. Przeprosi³ i wyszed³, a my zaczêli¶my siê ¶miaæ. D³ugo jeszcze rozmawiali¶my. W koñca zapad³ wieczór. Powiedzia³em, ¿e j± odprowadzê, jednak ona siê na to nie zgodzi³a. Ja jednak jestem uparty i postawi³em na swoim. Szli¶my tak trzymaj±c siê za rêce. Moment jak w filmie: dwoje zakochanych ludzi idzie spacerkiem przy blasku ksiê¿yca.
W koñcu doszli¶my do jej domu. Po¿egnali¶my siê. Ca³± drogê powrotn± my¶la³em tylko o niej, o mojej ukochanej. Po powrocie do domu od razu po³o¿y³em siê spaæ. Prawie natychmiast usn±³em. Obudzi³em siê oblany potem. Mia³em straszny sen. Widzia³em w nim siebie, ale martwego siebie. Widzia³em ca³± ceremonie pogrzebow±. Byli na niej moi przyjaciele i dziewczyna. Widzia³em mnóstwo kwiatów, ale najbardziej moj± uwagê przyku³y 2: czarna i czerwona ró¿a. Domy¶lam siê, ¿e by³y od niej. Widzia³em jej twarz. Widzia³em twarze wszystkich ale jej by³a inna. Wszêdzie by³o s³ychaæ p³acz, a ona sta³a w wielkiej powadze, nie roni±c ¿adnej ³zy. Tylko ona: piêkna, powa¿na i smutna. Z jej ust mo¿na by³o wyczytaæ jedno zdanie: „Bêdê Ciê kochaæ nawet po ¶mierci.” Nie wiem czy to by³a wizja niedalekiej przysz³o¶ci czy po prostu zwyk³y sen, ale przestraszy³em siê. Nie usn±³em ju¿. Nawet nie próbowa³em. Ten sen by³ zbyt straszny i nie chcia³em ¿eby siê powtórzy³. Strach nigdy nie mia³ takiej wielkiej mocy jak dzi¶. To czy ta noc by³a prorocza oka¿e siê w niedalekiej przysz³o¶ci…
Kolejny dzieñ, kolejne przemy¶lenia i kolejne spotkanie z lekarzami.
Kilka badañ i pogadanka z moimi rodzicami. Pewnie nic nowego im nie powiedzieli, bo ich miny nie by³y najlepsze. Ja ju¿ siê tym nie przejmuje. Ka¿dy kiedy¶ musi odej¶æ. Ale ca³y czas nurtuje mnie jedno pytanie, dlaczego ja? Teraz kiedy moje ¿ycie zaczê³o siê uk³adaæ, kiedy to spotka³em osobê, która mnie naprawdê kocha, kiedy nareszcie mam dla kogo ¿yæ.
Nie mogê siê z tym pogodziæ. Nie umiem. Kiedy¶ my¶la³em jakby to by³o gdybym umar³, gdyby mnie na tym ¶wiecie nie by³o. Teraz za¶ my¶lê jak to bêdzie gdy odejdê. Moja ¶mieræ sprawi ból wielu osobom; nie tylko rodzicom ale tak¿e i przyjacio³om oraz tej jedynej. Jej chyba najbardziej. Chocia¿… ona wcale mnie nie zna. Jeste¶my ze sob± zbyt krótko, a jednak czuje, ¿e j± to bêdzie bola³o najbardziej. Ale co ja mogê zrobiæ. To jest choroba, z która nie da siê wygraæ, ale te¿ nie mo¿na siê jej poddaæ.
Trzeba walczyæ do koñca nawet je¶li ta walka nie bêdzie mia³a sensu.

Min±³ ju¿ miesi±c, a ja czujê siê coraz gorzej. Choroba zabija³a mnie od ¶rodka, zreszt± nie tylko choroba. Ci±g³e zabiegi na¶wietlania i chemia równie¿ nie poprawia³y mojego stanu. Ju¿ przesta³em wierzyæ w obietnice Anio³a, o tym ¿e bêdzie mnie chroni³. Nie zrobi³ tego do tej pory to ju¿ pewnie w ogóle nie zrobi.
Stracona nadzieja, stracone marzenia, stracone ¿ycie, to jedyne co mam, chocia¿ jest przecie¿ i ona. Ale czy zostanie do koñca tak jak obieca³a? Oby, bo gdy odejdzie przepadnie wszystko. Zawsze jest tak, ¿e gdy siê ¿ycie zaczyna uk³adaæ to los psuje nam zabawê. Nigdy nic nie jest proste, a je¶li ju¿ to zaraz przepada. Mo¿e moja choroba jest prób±, za któr± otrzymam nagrodê? A mo¿e ju¿ j± mam tylko muszê j± utrzymaæ. Zobaczymy. Jak wyzdrowieje to ju¿ nie bêdê taki jak dawniej. Zacznê szanowaæ to co mam, bo wcze¶niej tego nie docenia³em.

Nowy dzieñ. Jeden bli¿ej do koñca. Dowiedzia³em siê ile czasu mi zosta³o. Maksymalnie rok, je¶li siê nie poddam, ale ja ju¿ nie mam si³y. Jestem tym wszystkim zmêczony. Dzisiaj na szczê¶cie idê siê spotkaæ z moim s³oñcem. Po kilku dniach roz³±ki to bêdzie co¶ piêknego. Ale niestety nie bêdê mia³ dla niej dobrych wie¶ci. Rok ¿ycia, tylko jeden rok.
Id±c do niej zastanawia³em siê czemu tak wysz³o. Jedno spotkanie, które by³o bardziej przypadkiem, ni¿ zaplanowanym dzia³aniem, odmieni³o ¿ycie nas obojga. Ona pokocha³a mnie, ja pokocha³em j±. Uczucie niczym jak w filmie, od pierwszego wejrzenia. Tylko to jest raczej dramat. Ona bêdzie ¿y³a dalej, a ja mogê w ka¿dej chwili odej¶æ do ¶wiata z którego nie ma powrotu.
Umówili¶my siê w parku, w miejscu naszego pierwszego spotkania.
Ju¿ tam czeka³a. Siedzia³a pod drzewem. Podszed³em do niej. Od razu skoczy³a mi w ramiona. Wtula³a siê z ca³ych si³ tak jakby to mia³o byæ nasze ostatnie spotkanie. Usiad³em obok niej. Wpatrzeni w siebie, niemal bez ruchu, w ciszy. W koñcu przerwa³em to milczenie. Musia³em jej to powiedzieæ: „ Kochanie muszê powiedzieæ Ci co¶ wa¿nego…” zacz±³em „… zosta³ mi rok ¿ycia.”. Po tych s³owach spojrza³em jej prosto w oczy. Zobaczy³em jakby jej serce pêk³o z bólu. Pop³ynê³y ³zy. Znowu cisza. Nagle ona zaczê³a co¶ mówiæ: „Nie opuszczê Ciê. Nie teraz. Nie wiem jak to mo¿liwe, ale pokocha³am Ciê tak jakby¶my byli razem kilka lat, a przecie¿ jeste¶my ze sob± tak krótko…” ci±gnê³a dalej „… je¶li bym Ciê teraz zostawi³a nie darowa³abym sobie tego.” Zamurowa³o mnie. Nie wiedzia³em co odpowiedzieæ. Znowu wtuli³a siê we mnie bardzo mocno. Dopiero teraz rozumiem, ¿e mam po co walczyæ, ¿e mam cel do którego musze d±¿yæ. Siedzieli¶my tak i rozmawiali¶my jeszcze d³ugo, a¿ nasta³ wieczór. Musieli¶my siê rozstaæ. Odprowadzi³em j± do domu. Wracaj±, niespodziewanie w dobrym humorze, znowu mia³em okazje spotkaæ tych kinoli co mnie napadli. Strach. Przyp³yw adrenaliny. Wszystko w ¶rodku mówi: „uciekaj”, ale nie ucieknê. Nag³a wizja, pojawi³ siê mój Anio³: „Ja Ci pomogê” i poczu³em jakby wst±pi³y we mnie si³y herosa. Strach uciek³ a nadszed³ sza³. Sza³ jakiego nigdy nie widzia³em. Tak jakby czas przyspieszy³. Wszystko trwa³o sekundy. Poczu³em jak zimna stal ostrza mija moje ¿ebra. Nic mi siê nie sta³o, natomiast, oni uciekli. Sta³em na tej ulicy dysz±c szybko ze zmêczenia. Upad³em. Mój Anio³ znowu mnie nawiedzi³: „Mówi³em, ¿e Ciê nie opuszczê.”. Dotrzyma³ danego mi s³owa. Ockn±³em siê. Wiedzia³em co siê sta³o ale nie mog³em dalej w to uwierzyæ. Choroba która jest we mnie z ka¿dym dniem czyni mnie s³abszym, ale teraz ju¿ wiem, ¿e w walce z ni± nie jestem sam. Mam swoj± ukochan± i mam Anio³a który dodaje mi si³.
Wróci³em do domu. Czu³em jak wszystko siê we mnie jeszcze gotuje. Taka agresja, taka si³a jakiej nigdy bym siê nie spodziewa³. Nie robi³em ju¿ nic. Postanowi³em siê od razu po³o¿yæ i i¶æ spaæ. Mia³em cich± nadziejê, ¿e przy¶nij mi siê mój Anio³. Zasn±³em. Moje nadzieje siê spe³ni³y. Anio³ przyszed³. Jak nigdy zaczêli¶my rozmowê. Normalny dialog o tym co siê wydarzy³o. W pewnym momencie powiedzia³ do mnie: „Na pytanie „dlaczego ja” otrzymasz odpowiedz, ale nie teraz. Jeszcze na to za wcze¶nie.” Ja mu na to: „Dlaczego za wcze¶nie? ja to muszê wiedzieæ. Dlaczego w³a¶nie ja muszê z tym ¿yæ. Dlaczego?” Zapad³± cisza a Anio³ ulotni³ siê jak mg³a. Rano obudzi³em siê z dziwnym uczuciem ¿alu mieszaj±cego siê ze z³o¶ci±. Kolejna rozmowa z której nic nie wynik³o. ¯adnej odpowiedzi. Dalej muszê ¿yæ w niepewno¶ci jutra. Czy ono dla mnie nadejdzie czy te¿ noc mo¿e okazaæ siê ostatni±.
Ten dzieñ by³ zimny i deszczowy. Nie mia³em zamiaru nigdzie wychodziæ, ale w pewnym momencie poczu³em, ¿e muszê siê spotkaæ z moj± dziewczyna. Czy¿by to mia³o byæ nasze ostatnie spotkanie czy tylko têsknota do ukochanej osoby?- Nie wiem. Wyszed³em z domu. Pada³ deszcz i zaczê³y biæ pioruny, ale ja nie mia³em zamiaru biec. Lubiê spacery podczas burzy. Lubiê pioruny, ich moc i potêgê niszczenia. Ta nieokie³znana si³a. W tak± pogodê du¿o my¶lê. Szczególnie teraz, gdy jestem chory.
Doszed³em do jej domu. Ju¿ mia³em dzwoniæ do drzwi kiedy otworzy³y siê a w nich stanê³a ona gotowa do wyj¶cia. Nie mówi³a nic, chwyci³a mnie tylko za rêkê, a jej spojrzenie mówi³o: „Id¼ za mn±.” Poszli¶my na ska³y. W tym deszczu na samym ich szczycie usiedli¶my. Chwila milczenia zdawa³a siê byæ godzinami. Nie wiem co siê dzia³o, a mo¿e nie chcia³em wiedzieæ. Odwróci³a g³owê w stronê gdzie zaczê³o pokazywaæ siê s³oñce. Po chwili odwróci³a j± z powrotem w moj± stronê. By³a ca³a we ³zach. Zapyta³em co siê dzieje, ale nie uzyska³em odpowiedzi. Widok jej zap³akanej twarzy sprawia³ mi ból. Nag³e poczu³em jak robi mi siê s³abo, jak wszystkie si³y odchodz±. Upad³em g³ow± na ska³ê. We ¶nie zobaczy³em Anio³a. Tak jakby czyta³ w moich my¶lach powiedzia³: „Nie, to jeszcze nie koniec.”
Obudzi³em siê. Le¿a³em na ³ó¿ku, ale nie na swoim lecz szpitalnym. Nikogo obok nie by³o. Cisza i pustka. Co siê sta³o? Dlaczego tu jestem? Kto mnie to przywióz³? Niczego nie pamiêta³em. Niczego prócz jej zap³akanej twarzy. Po chwili do sali weszli moi rodzice. Nie miele zbyt radosnych min. Za nimi wszed³ lekarz. Przymkn±³ drzwi. Zacz±³ co¶ do mnie mówiæ, ale ból g³owy nie pozwala³ mi niczego zrozumieæ. Przez uchylone drzwi zobaczy³em j±, smutn± ale powa¿n±. Gdy wszyscy opu¶cili pokój, ona niepewnym krokiem wesz³a do ¶rodka. Usiad³a obok. Po³o¿y³a g³owê na moim ramieniu i zaczê³a p³akaæ. Przez ³zy mówi³a: „My¶la³am, ¿e to ju¿ koniec, ¿e Ty… ¿e umar³e¶.” Zamilk³a. Nie mog³em z siebie wydusiæ s³owa. Nie wiem czy to od tego uderzenia czy to by³ po prostu szok.
Opowiedzia³em Karolinie, bo tak mia³a na imiê, o moim Aniele. Nie chcia³a mi zbytnio uwierzyæ. Nie dziwiê jej siê bo ja te¿ z pocz±tku w to nie wierzy³em. Ale gdy powiedzia³em jej o wydarzeniach nocy kiedy j± odprowadzi³em, uwierzy³a. Nasza rozmowa trwa³a by pewnie jeszcze d³u¿ej, ale musia³a i¶æ. Znowu do pokoju weszli rodzice. Zaczêli mówiæ: „Synu, oprócz raka co¶ jeszcze Ciê atakuje. Lekarze jeszcze nie wiedz± co to jest. Musisz zostaæ w szpitalu jeszcze kilka dni.” Kolejny cios. Jeszcze bardziej bolesny. Mówili dalej: „Lekarz mówi³ tylko, ¿e te ataki bêd± siê nasilaæ, a który¶ z nich mo¿e okazaæ siê ¶miertelny.” To by³o chyba najgorsze co mog³o siê przytrafiæ. Nie mog³em w to uwierzyæ. Teraz gdy zaczyna³em walkê z chorob±, nastêpna zaczyna we mnie kr±¿yæ. To jest niesprawiedliwo¶æ losu. Teraz ju¿ wiem co czuj± ludzie którzy siê poddaj± i godz± ze ¶mierci±. Ja muszê zrobiæ to samo. Nie ma ju¿ nadziei, nie mam ju¿ si³ by walczyæ dalej. Nawet je¶li ona dalej przy mnie bêdzie to i tak nie mam ju¿ szans na wyzdrowienie.
Rodzice wyszli z pokoju a ja zaczyna³em siê zastanawiaæ jak przekonaæ Karolinê ¿eby odesz³a ode mnie. Musi odej¶æ. Moje ¿ycie siê skoñczy, a jej bêdzie trwaæ dalej. Niech trwa, ale ju¿ beze mnie. Jak widaæ nie jest mi dane byæ szczê¶liwym. Moje ¿ycie jest i bêdzie jedn± wielk± pomy³k±. ¦wiat jest okrutny, ju¿ tego do¶wiadczy³em. Przez ca³e swoje ¿ycie nie zrobi³em nic, by uczyniæ je lepszym, a teraz kiedy spotka³em kogo¶ kogo kocham, muszê odej¶æ. Teraz nawet mój Anio³ mi nie pomo¿e, nawet jego szczere chêci nie sprawi±, ¿e wyzdrowieje. A mo¿e lekarze siê myl±? Mo¿e po prostu zemdla³em z powodu zmêczenia? Rak przecie¿ os³abi³ mój organizm. Czemu siê oszukujê? Przecie¿ takie z³udne nadzieje mog± tylko pogorszyæ sytuacje. Muszê siê z tym w koñcu pogodziæ. Ja umrê i nic na to nie poradzê ani ja, ani lekarze, ani nikt inny.
Nareszcie wyszed³em ze szpitala. Lekarze nic nie wykryli, albo nie chcieli nic powiedzieæ. Muszê siê spotkaæ i jej o wszystkim powiedzieæ. Tylko, ¿e nie wiem jak. Je¶li powiem ¿eby mnie zostawi³a, nie zgodzi siê. A je¶li powiem, ¿e muszê j± opu¶ciæ, bardzo j± zraniê. To bêdzie trudna rozmowa, ale tylko ona mo¿e zmieniæ jej los.
Min±³ tydzieñ od mojego wyj¶cia a ja dalej nic nie zrobi³em. Nie mam na tyle odwagi. Jak jej to powiedzieæ? Czy w ogóle mówiæ? Wiem, ¿e powinienem, ale… nie wiem, ja ju¿ nic nie wiem. Nie zrobiê nic póki bêdê siedzia³ w domu z za³o¿onymi rêkami. Trudno! ¿yjê siê tylko raz. I tak nie mam nic do stracenia. Jutro z samego rana pójdê do niej i wszystko opowiem. A teraz idê spaæ. Mam przeczucie, ¿e spotkam siê z moim Anio³em. Niespodziewanie szybko zasn±³em. Mia³em racjê. Anio³ przyszed³ do mnie. Zaczêli¶my rozmowê: „Ch³opcze, Twój czas nieub³aganie p³ynie. Moja misja wkrótce siê skoñczy. Ale zanim wszystko stanie siê jasne, musisz za³atwiæ kilka spraw.” Przerazi³em siê: „ Ale czy to znaczy, ¿e ja… ja umrê?” – „ Ja nic takiego nie powiedzia³em. Poinformowa³em Ciê tylko o tym, ¿e moja misja siê koñczy.” Anio³ po tych s³owach znikn±³.
Rankiem obudzi³em siê zlany potem. Nie wiem czemu, przecie¿ Anio³ powiedzia³ tylko, ¿e jego misja siê koñczy. Ale co to oznacza³o. Jaki bêdzie ten koniec? Przekonam siê wkrótce. Teraz muszê i¶æ do Karoliny. Dziwnym trafem pogoda pasowa³a do sytuacji jaka bêdzie mia³a miejsce. Deszcz, wiatr i pioruny. W sam raz na rozmowê o rozstaniu.
Wyszed³em z domu. Jak ja jej to powiem? Nie umiem tego zrobiæ, nie umiem jej tego powiedzieæ wprost. Droga do jej domu trwa³a ca³e wieki, albo ja tak wolno szed³em… sam nie wiem… ca³± drogê my¶la³em. Stan±³em w miejscu, zawaha³em siê. Nie mogê i¶æ do niej, ale przecie¿ muszê co¶ zrobiæ. W koñcu doszed³em do jej domu, stan±³em przed furtk± do jej placu.

U¶miercony przez Anio³a ¦mierci

Czas jakby siê zatrzyma³ w tej chwili. Wszystko zdawa³o siê p³yn±æ tak powoli. Moje my¶li k³êbi³y siê, a ja czyta³em je jakby otwart± ksi±¿kê, któr± kto¶ na bie¿±co pisze. Jedno zdanie przyku³o moj± uwagê: „Zrób dla innych to czego nie zrobisz nigdy dla siebie”
Podnios³em rêkê aby otworzyæ furtkê i w tej chwili zapad³a ciemno¶æ. Pojawi³ siê Anio³: „Moja misja dobieg³a koñca. To ju¿ koniec. Nie mogê d³u¿ej zwlekaæ. Zmarnowa³e¶ szansê któr± Ci dawa³em. ¯egnaj… mo¿e kiedy¶ znowu siê zobaczymy.”
Ostatnie s³owa, a tak g³o¶ne. Wszystko siê skoñczy³o. Zosta³y tylko nie za³atwione sprawy.
Jeszcze raz pojawi³ siê Anio³: „Teraz zobaczysz to co widzia³e¶ ju¿ kiedy¶” i zobaczy³em swoj± ceremonie pogrzebow±. Byli na niej moi przyjaciele i dziewczyna. Widzia³em mnóstwo kwiatów, ale najbardziej moj± uwagê przyku³y 2: czarna i czerwona ró¿a. Domy¶lam siê, ¿e by³y od niej. Widzia³em jej twarz. Widzia³em twarze wszystkich ale jej by³a inna. Wszêdzie by³o s³ychaæ p³acz, a ona sta³a w wielkiej powadze, nie roni±c ¿adnej ³zy. Tylko ona: piêkna, powa¿na i smutna. Z jej ust mo¿na by³o wyczytaæ jedno zdanie: „Bêdê Ciê kochaæ nawet po ¶mierci.”
Teraz ju¿ wiem co to znaczy mi³o¶æ. Nie zniknê nigdy z tego ¶wiata. Zawsze bêdê w sercu tej, która mnie pokocha³a, i w sercu tych którzy ze mn± byli.

KONIEC
O losie ale czytania mam nadziejê ze nie zmarnuje czasu

Dobra przeczyta³em ale wed³ug mnie powiniene¶ napisaæ ksi±¿kê nie ma co
Masz talent po prostu pisz
Moje umiejêtno¶ci s± za ma³e na napisanie czego¶ wiêkszego.
szkoda a nie pomy¶la³e¶ aby gdzie¶ opublikowaæ w gazecie magazynie??
Nie i nie mam zamiaru Za s³abe to jest.
Co¶ co zacz±³em, nie skoñczy³em i nigdy zapewne nie skoñczê.

Abbadon

Nazywam Abbadon. Jestem Anio³em ¦mierci. A paradoksalnie moim zadaniem jest ochrona ¿ycia ludzkiego przed zag³ad± z r±k je¼d¼ców apokalipsy. Ci czterej s³udzy chaosu s± zdolni do wszystkiego by tylko zniszczyæ ¿ycie na tej piêknej planecie jak± jest ziemia. Na szczê¶cie mog± oni siê pojawiæ tylko po zerwaniu siedmiu pieczêci. Jak do tej pory zdarzy³o siê to raz. Kiedy?
A znacie teorie o meteorycie który spowodowa³ epokê lodowcow±...to nie by³ meteor, tylko oni. Na ziemi wtedy istnia³o plemiê stworzone przez samego Boga. jakim¶ cudem zerwali oni te 7 pieczêci i na ziemi wybuch³o piek³o. Ale na szczê¶cie Bóg zes³a³ swych czterech najwierniejszych s³ugusów by zniszczyli panuj±ce wtedy istoty. Uda³o siê ale za cenê ¿ycia tych¿e anio³ów. Teraz odradzaj± siê co 2 tysi±ce lat w ludzkich pow³okach by ponownie stawiæ czo³a Piekielnym pomiotom...

... Ludzie ci posiadaj± szcz±tkowe moce swoich poprzednich wcieleñ by móc, z moj± pomoc±, stawiæ czo³a tym bestiom. Niestety Ci ludzie nie widz± o tym. ¯yj± spokojnie nie znaj±c swojej prawdziwej natury, bez wiedzy o swoich zdolno¶ciach, a wszystkie przypadkowe u¿ycia mocy traktuj± jak niewyt³umaczalne zjawiska.
To jest w³a¶nie moje zadanie. Obudziæ ich prawdziwe ja.
Je¼d¼cy Apokalipsy...nie tylko oni zagra¿aj± temu ¶wiatu. Maj± oni swoje s³ugi: s± to Legiony Mroku- bezwzglêdne, plugawe stwory niszcz±ce wszystko co ¿ywe.
Demon- to czym jestem i z czym mam walczyæ. Paradoks spowodowany zerwaniem z natur± boskiego anio³a. Ukarany za swoje czyny i zepchniêty do innego ¶wiata. Moj± wieczn± pokut± bêdzie obrona tego co stworzy³ Bóg a czego ja nie potrafi³em uszanowaæ... ¯ycie którym wrêcz gardzi³em sta³o siê moim odkupieniem. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale muszê zrobiæ wszytko by moje zas³ugi spowodowa³y powrót na piedesta³ tu¿ Boga.
Czemu opowiadam o tym wszystkim. Ot dlatego, ¿e w³a¶nie teraz, kilka tysiêcy lat po pierwszym naje¼dzie przeklêtych s³ug, na ziemi znowu mo¿e zapanowaæ chaos. Pieczêcie znowu zostaj± otwarte. Gin± Ci którzy zostali naznaczeni tym piêtnem. Na ziemi znowu pojawi± siê je¼d¼cy, a wraz z nimi legiony.
Otwarto ju¿ pierwsz± pieczêæ. Je¶li zostan± otwarte pozosta³e na ziemi zapanuje niewyobra¿alne dot±d piek³o. Pierwsze 4 spowoduj± pojawienie siê Je¼d¼ców, a otwarcie pozosta³ych mo¿e spowodowaæ pojawienie siê Legionów. Mo¿e ale nie musi. Armia ta pojawi siê dopiero wtedy, gdy jeden z czwórki ludzi którymi mam siê opiekowaæ zostanie zabity, a jego serce zostanie po¶wiêcone na o³tarzu piekielnym. Nie mogê do tego dopu¶ciæ. Muszê, jako pierwszy, odnale¼æ tê czwórkê i pokonaæ wys³anników Lucyfera. Zadanie to, tym bardziej jest trudne, poniewa¿ wybrañcy s± rozmieszczeni na czterech kontynentach ziemi. Ale to akurat jest ³atwiejsza sprawa. Gorsz± rzecz± jest to, ¿e muszê siê przeprawiæ przez dolinê piekieln±, gdzie czyhaj± na mnie s³ugusy diab³a. Czas nagli. Muszê ju¿ wyruszaæ. Niech rozpocznie siê ostateczna rozgrywka.
ta za s³abe w³a¶nie ¿e dobre
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEÅ»A WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.