ďťż
Budki z żarciem , fast foody itepe

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

Zdarza sie wam zagladac do budek z żarciem ?

Że często bywam w KRK to polecę jedną bude z kebabem , hamburgerami itepe, mianowicie Bar Max ("największe i najtańsze hamburgery w Krakowie" ) na Rondzie Grzegórzeckim. Smród w barze , niemiła obsługa, długi czas oczekiwania za to najlepsze hamburgery jakie w życiu jadłem.

W ogóle ilość budek z kebabem w Krakowie rozpierdala.

Kiedyś często jadałem w McDonaldzie (podobno niepankrok ), jak rzeczy ze strefy niskich cen były za 2 zł , ale zebrała się rada i podwzszyli cene do 3 zł.

W dziurze w którzej mieszkam , jedyne sensowne żarcie to kebab u Turasa - niedrogo, miła obsługa , kozackie żarcie - taka sieć KEBAP ISTAMBUL moze ktos kojarzy

Śmieciowe żarcie = pankrok , ale nie ma to jak wyroby domowe
a jedzenie to w ogóle temat na który mógłbym prawić w nieskończoność


Dość często zdarza mi się wpierdalać różne wynalazki w barach szybkiej obsługi. W Bielsku polecam Viking Burgera (niedaleko RudeBoy'a). Poza tym to Mr. Hamburger lub zwykłe budki. W Katowicach przed dworcem mają zajebiste Maxburgery. W McDonaldzie również zdarza mi się zjeść, ale już rzadziej. W CH Sfera w Bielsku jest kebabownia (nie pamiętam nazwy - na samej górze), gdzie robią zajebiste kebaby. Tak samo na przeciwko dworca PKP w Sosnowcu. Nie polecam hamburgerów w 'fastfódzie' obok dworca PKP w Żywcu, ale za to ziemniaki mają dobre.
Na gastrofaze jakis fast food to obowiazkowa pozycja. Smak trefnego zarcia po pijaku rekompensuje nawet calodniowy bol brzucha nazajutrz, albo kackupe, ktorej smrod az kluje w oczy.


Na gastrofaze jakis fast food to obowiazkowa pozycja.

Sie wie

Cheesburgery mają taka wadę ze (bynajmniej u mnie) opierdolisz 3-5 a minie 30 minut a i tak już jesteś głodny.

Ostatnio w Wysokich Obcasach czytałem ciekawy artykuł o żarciu na kaca, i podobno masa ludzi stawia na fastfooda wlasnie + cole (cukier bo kofeinowy kop).


kiedyś krk na starówie zjadłem dwa cheesburgery. i faktycznie nie musiałem się po tym pozywiać, z tego rpostego powodu, żę padło mi na żołądek tak mocno, że na drugi dzień nawet herbata ciężko wchodziła
w Kielcach frytki zawsze żarłem, w Wawie liczą się tylko kebaby, choc ostatnio mam fazę na hotdogi
czasem sie zdarzy z lenistwa. pamietam jak kiedys w moim rodzinnym miescie podszedlem glodny do jakiejs budki z hot dogami i innymi takimi, patrze a tam na cenniku napis hot dog 1, 50zl, hot dog "de lux" 2zl oczy mi sie zaswiecily na te de lux bo lubie takie "wyjatkowosci". pytam sie wiec co to takiego hot dog de lux a sprzedawca mi na to - de lux to znaczy ze z ketchupem a pamieta ktos jak za komuny sprzedawali hot dogi z sosem pieczarkowym? ja jak pierwszy raz wyjechalem za granice to w szoku bylem ze hot dogi sa z parowka myslalem kurwa jak mozna jesc hot dogi z czyms innym niz pieczarki? pojebani
Hehe W całej Warszawie taki gówna kiedyś sprzedawali z pieczarkami.

Dla mnie to był szok że w Stolycy sprzedają ludzikom taki fajans.
U nas nad morzem były normalne z parówką

Oczywiście za komuny.
cytat z "klasyka"

za hamburgery!!! za McDonald'a!!!

jak zapiekanki to tylko z pieca ,kumpel w swojej pizzeri robi takie że jak złapie mnie piwogastrofaza pół miasta zapiardalam by oszamać = kurewsko dobre i z salami

nienawidzą za to ściemnionych i małych aczkolwiek bardzo drogich hujwietdogów ze Statoil'a

GÓWNO
To nie tak panowie, nie tak... Sprzedawał owszem buły z pieczarkami i cebulą (zajebiste z reszta) ale nie w całej Warszawie. To taki przysmak ze Starego Miasta. O ile dobrze sie orientuje to została już tylko jedna knajpa z tym wynalazkiem.

Komunistyczne hot dogi (z parówką) były zajebiste. Zawsze lubiłem patrzeć na te buły nadziane na to dziwaczne metalowe urządzenie
Jak nie tak, jak tak.
Taka prawda, że za komuny w Warszawie ino z pieczarkami hot dogi podawano, i żeby nie było że aż tak bardzo chujowe to powiem że trafiały się całkiem strawne. Nie pamiętam dokładnie gdzie, ale było kilka miejsc na starym mieście z niezłymi pieczarkowcami.
Poza Starówką nigdzie pieczarkowców nie zarejestrowałem

U mnie w barze były z parówkami i musztardą, no i frytki w szarych papierowych torebkach ociekających tłuszczem.
Nigdy nie rusze Kebaba z Żywca, jadłem tam w kilku miejscach kebaby i spokojnie moge powiedzieć że nigdzie na świecie nie ma gorszych kebabów niż w Żywcu. Na stacjach benzynowych z braku innych możliwości w czasie nocnych pijackich podróży się zdażało zjeść coś co smakowało strasznie chujowo ale przynajmniej żołądek pełny. Ale jak mam jakieś wyjście to wole bary mleczne bo nie jest wcale drożej a jedzenie wiele lepsze.
Gdańsk Wrzeszcz = XL i tyle w temacie.

Gdańsk Wrzeszcz = XL i tyle w temacie.

Nie XL tylko XXL
Gadanie. Gdansk Wrzeszcz to tylko Snack Bar na nieistniejacej petli 129. Nie wiem jak teraz, ale swego czasu tamtejsze hamburgery byly pyszne jak cycek nastolatki. XL to ilosc ale nie jakosc..

Gdańsk Wrzeszcz = XL i tyle w temacie.

Aczkolwiek na dłuższą metę wolę we Wrzeszczu Żuławskiego z normalnym żarciem

XL to ilosc ale nie jakosc.. Szczerze mówiąc, to gdy jestem najebany o nic innego mi nie chodzi
to teraz ja sie wypowiem

hamburgerow z "miasta" bez wczesniejszego poinstruowania eksedientki nie rusze. nie lubie jak musze go wpierdalac widelcem, po to to jest w bulce zeby kurwa normalnie zamknac i zjesc bez ujebania sie jak dziecko, dlatego wszelkie wynalazki typu McDonald's uskuteczniam dosc czesto.
w Bydgoszczy najbardziej smakuje mi Baalbek - zajebiste mieso (polewane jogurtem), swieza zielenina i dobra bula...
fast food jest git

co do hot dogow, to jestem smakoszem... w domu mam nawet wczesniej wspomniana maszynke do ich robienia...a i do kebabow tez, ale to raczej imprezowy motyw bo nie opierdole 15kg miesa w jeden dzien

fast food jest git

O ile dobrze sie orientuje to została już tylko jedna knajpa z tym wynalazkiem.

Niejaki bar "Murzynek" na ulicy Nowomiejskiej tuż obok starego rynku.
Fast fódy to podstawa jak sie z koncertu wraca, wjebac sobie ostre skrzydełka... pychota. Ogólnie jestem maniakiem hamburgerów i najlepsze są jak sobie sam zrobie. Kebaby to trzeba wiedziec gdzie iść szczególnie w Londynie bo czasami za w chuj kasy dostaniesz mega gówno. Na szczescie blisko najlepszych koncertowych miejsc Londka maja najlepsze kebaby Hot dogi tutaj nie sa kompletnie popularne... czasami mozna spotkac w nocy jak koles stoi i sam smazy i w IKEI widziałem, a o zapiekance to juz moge zapomniec chociaz bardzo lubie. Ale nigdy nie zapomne jakiego szoku doznałem jak pierwszy raz kupiłem hamburgera w Londynie... Kurwa! W Polsce szedłem do budki i dostawałem mega wielka bułe z kotletem i w chuj surówek roznej masci, a tutaj takie pizdy małe i to z jednym plastrem pomidora :/

Poza Starówką nigdzie pieczarkowców nie zarejestrowałem
do niedawna był koło dworca Śródmieście (między dwoma wejściami) i na peronie. pewnie jeszcze sprzedają.

[ Dodano: 19-02-2008, 08:53 ]
Lubię te wszystkie gówniane hot dogi, zapiekanki, kebaby czy hamburgery. Za komuny faktycznie pamiętam ze było coś takiego jak hot dog z pieczarkami i było to dobre. Najgorszego hamburgera zjadłem na antifeście - była bułka z mortadelą.
Najgorsze kebaby zwykle jadlem w Gdyni W drodze powrotnej z Ucha na dworzec kolejowy zawsze zahaczam o ten sam fastfood i zawsze zaluje

[ Dodano: 19-02-2008, 10:10 ]
w Tychach ciezko o dobry kebab z zajebistym miesem a nie jakas gowniana mielonką... mamy za to dobre pizzerie, ale wiadomo po pijaku to kazdy fast food smakuje , no moze procz zapiekanek perfect:)

Najgorsze kebaby zwykle jadlem w Gdyni W drodze powrotnej z Ucha na dworzec kolejowy zawsze zahaczam o ten sam fastfood i zawsze zaluje Pewnie masz na myśli budy obok kościoła, bo mam to samo (żałuję, bo wyjhebię kasę, a nigdy nie jestem w stanie zjeść)

w Tychach ciezko o dobry kebab
Jaho. Przynajmniej jak kiedyś tam żarłem było lepiej niż gdzie indziej. To tak na trzeźwo. Jak się włączy gastro to mała różnica gdzie
jaho na rynku?
W Gliwicach często po pijaku żre wielkie hamburgery tzw. "bułka polska" w barze przy sklepie nocnym "piast"..smaku nie pamiętam..ale jak jestem najebany to zawsze tam idę coś wpierdolić

a co do Białegostoku to niech sie Kasiora wypowie bo ona w tej branży robiła

jaho na rynku?

Jeżeli nie jebłem sobie nazwy, to chodzi o śmieszną iglo-budę przy pętli na Paprocanach.

Kebaby to trzeba wiedziec gdzie iść szczególnie w Londynie

A niby dlaczego pod tym względem Londyn jest taki szczególny? W Radomiu, Istambule, Berlinie czy Ciechocinku tez musisz wiedzieć gdzie jeść kebaba, żeby nie nadziać się na gówno.

Zdrówka życzę

[ Dodano: 19-02-2008, 14:56 ]

tylko tamtejszy kebab różni się znacznie pod względem naszego.

Mniej więcej tak jak Kebab "warszawski" różni się od "bydgoskiego"... nie mówiąc już o tym, że kebab z Marszałkowskiej w okolicach kina Bajka, nie ma absolutnie nic wspólnego z kebabem z Marszałkowskiej na wysokości Hożej. Londyn naprawdę nie jest tu specjalnie szczególny.

Zdrówka życzę
Koncertowo, to zawsze zapieksa z bud trzeba wszamać chociaż z kuchnią to ma mało wspólnego ! Ale wolę takie żarcie od wszelakich "Maków" i KFC. A tak w ogóle to zauważyłem że powstaje (w Gdyni) coraz więcej bud stricte hot-dogowych, gdzie hot dog kosztuje 1-1,5 zł. Wg mnie zajebisty pomysł, bo 3 zjem i jestem zapchany, a zapieksem za szóstkę to się średnio najem...
jeśli hamburgi to tylko z mega ilością sałatki-żadne suchary! pizza rulez:P
mnie wlasnie wkurwia jak babka naciepie salatek ze sloika wole pokrojone warzywa...
ale pizza ponad wszystko:) z sosem smietanowym to juz wogule
hot- dogi to postawa najlepsze sa z parówką i musztardą bez żadnych sałatek. Te hot dogi z cebulą to mniej więcej taka sama kpina jak kebab z czerwoną kapustą. W maku zarcie jest zajebiste chociaż przyznaje raz nawet na kacu mnie zmiażdżyło i czułem sie jakbym żarł plastik, widac trafilem na wyjatkowo stare. Hamburgera z budy na trzezwo bym nie tknąl w obojetnie jakim miescie, to kurestwo i tak zawsze smierdzi, nawet po drugiej stronie ulicy. Po pijaku zdażało się parę razy, ale żadnego bym nie polecił.
Najlepsze zarcie jest w KFC.

NIe iwem czemu mówicie o pizzy jako o fast foodzie, bo fakt, że jest dobra, ale poza okienkami z pizzy hut i tym gównem z mikrofalowek, to z fast foodem to nie ma wiele wspólnego
przypomniał mi ktoś hamburgery czeskie, pare lat temu byłem w Pradze i nic innego nie jadłem tylko hotdogi z kiosku z gazetami albo hamburgery które nazywaliśmy mortadelburgerami, były z kiszona kapustą i jak to pierwszy raz spróbowałem to myślałem że napluje temu sprzedawcy w ryj, zrobiliśmy mała zadymę pod ta budą bo czechom się właczyła opcja nie będzie Polak bydła u nas robił, ale koniec końców posmakowały mi
W Czechach są zajebiste bary z różnymi dziwnymi wynalazkami typu mortadela z majonezem
o właśnie! najgorsza zapiekanka w życiu : dworzec PKP w Pile... gówno z kapustą kiszoną, wynalazek zostawiłem babie, która go robiła z życzeniami "smacznego"
fast foody bardzo rzadko i przeważnie są to hot dogi ze Statoila bądż kanapki "Yemy". MacDonald to może ze 2 razy w roku. A budkowych hamburgerów to już wieki nie jadłem. Wkurwiało mnie to, że po takim hamburgerze musiałem się w ubraniu kąpać bo cały byłem upierdolony. No i do fast foodów zaliczyłbym jeszcze chińskie budki. To też zdarza się zjeść.

[ Dodano: 19-02-2008, 19:12 ]
Uwielbiam wszelkie kebaby (byle nie drobiowe!), hot-dogi ze stacji benzynowych, żarcie z "maca" - zwłaszcza w sezonie letnim, gdy można się wygodnie rozjebać w autku i pałaszować mięsne przysmaki.
Rzecz działa się kilkanaście lat temu w małym miasteczku na lubelszczyźnie.

Pewien facet miał problemy ze wzwodem. Lekarz po przeprowadzeniu wszystkich badań, zaordynował mu długotrwałą kurację.
- Proszę pana - rzekł - tu jest 20 tabletek. Ma pan brać jedną co tydzień. Po dwudziestu tygodniach, na pewno pana organ wróci do normy.
Wszystko byłoby dobrze, gdyby pacjent był cierpliwy. Niestety. Pierwszego dnia doszedł do wniosku, że nie będzie tak długo czekał i zeżarł wszystkie pigułki popijając wódką. Rano już nie żył. Rodzina popłakała, pożałowała i pochowała delikwenta na miejskim cmentarzu.
Po tygodniu zaczęły się dziać dziwne rzeczy. Marmurowy pomnik, który ufundowała ciotka, rozleciał się a spod gruzów zaczął wyrastać penis. Był każdego dnia dłuższy i dłuższy. Odcinany odrastał i rósł jeszcze szybciej.

Zebrała się rada miejska ale nikt nie mógł znaleźć sensownego rozwiązania. Aż pojawił się miejscowy grabarz, który za 10 butelek wina podjął się rozwiązać problem. Szybciutko walnął trzy buteleczki i na oczach zdumionych radnych rozkopał grób i przekręcił faceta twarzą do dołu.

Nie, nie to jeszcze nie koniec!!!

Minął rok. Na 42 ulicy w Nowym Jorku pękł asfalt. Ze szczeliny zaczął wyrastać penis, który rósł bardzo szybko i żadne środki chemiczne ani działania polegające na obcinaniu tegoż nic nie dawały. Rada miejska z Burmistrzem na czele była bezsilna. Wyznaczono wysoką nagrodę dla tego, który zaradzi zaistniałej sytuacji. Po paru dniach do Burmistrza zgłosił się stary Turek i powiedział.
- Dam sobie z tym radę, ale chcę dostać w dzierżawę na 99 lat teren w promieniu 20 metrów od "epicentrum".
- Jeśli sobie poradzisz - krzykną Burmistrz - to dostaniesz to miejsce nawet na 300 lat.
Podpisali stosowne umowy i od tego czasu na 42-giej Ulicy w Nowym Jorku sprzedają najlepszy turecki kebab na świecie.

Nie wiem dlaczego tak napisałem, moze dlatego ze w Londynie jest kebab na kebabie, ale w sumie nie pomyślałem o Berlinie...
z czego 90% smakuje syfiasto albo w ogóle nie ma smaku.
co do Berlina, to nigdy nie trafiłem tam na chujowy kebab. w Polsce szczególnie na dworcach z uporem maniaka wpierdalają surówkę z kiszoną kapustą. zresztą mają one tyle wspólnego z kebabem co hamburger ze Strasburgerem.
Na starówce w Warszawie pewien Syryjczyk robi przezajebiste kebaby,po prostu mistrzostwo świata.

Dziś w Gorzowie byłem w kawiarni "Letnia" która kawiarnią jest tylko z nazwy,pełno tam alkoholu i troszke żarcia,ale wszystko tanie i w słysznych ilościach.
No i bardzo dobre żarcie.
Rzadko odwiedzam typowe fastfoody,ale np. zielonogórski "Turysta" często ma/miał zaszczyt mnie gościć.
Najlepszy kebab w Warszawie - Mińska przy samym skrzyżowaniu z Grochowską i chuj
Niedawno dopiero odkryłem, ale rozkurwia po całości, nic się nie może z nim równać
Lubię wszystko oprócz czeskiej mortadeli, ale nawet to mogę zdzierżyć jak jest dużo kapusty, surówka z kapusty to podstawa (nie kiszonej rzecz jasna), a nie jakieś rozjebane pomidory czy ogórki.

Na starówce w Warszawie pewien Syryjczyk robi przezajebiste kebaby,po prostu mistrzostwo świata.

Już go nie ma.

Dziś w Gorzowie byłem w kawiarni "Letnia" która kawiarnią jest tylko z nazwy,pełno tam alkoholu i troszke żarcia,ale wszystko tanie i w słysznych ilościach.

Na dodatek w lecie, w tejże kawiarni są dancingi Taki folklor.
Kebab w Warszawie - bodajże Sahara (ale głowy nie dam) na Marszałkowskiej w okolicach starego Cosmica i Kuchni Polskiej 88 . W tygodniu KFC, ale tym to czasami rzygam, trzy razy pod rząd to tragedia. Maca to teraz okazjonalnie, ale jak mam robotę w terenie to tak jak Hellfuel pisze - drive in i jedziemy. Ale tylko wytwory z kurczakiem i cheesburgery za 3 złote. No i ciastka, to jest dopiero dobre.

Hamburgerów z bud nie jadłem od dzieciaka, teraz nawet bym opierdolił, bo mi smakowały, ale świadomość syfu jaki to zawiera skutecznie mnie odstrasza.

Maca to teraz okazjonalnie
Nie wchodzę nawet do fastfudów... no chyba że dzieciaki mnie tam wepchną. No ale wtedy tylko płacę

Mam zasadę jak mam jeść to muszą być obrusy i kelnerzy! Żadnych plastików i żarcia na gazecie jak w McDonaldsie....
Zachęcony dyskusją wpadłem dzisiaj do McD(po roku). Zeżarłem tortillę i jakąś bułę z plackiem ziemniaczanym. Kurwa pić mi się po tym chciało tak jak na jakimś zajebistym kacu. A bęcek mi tak wywaliło jakbym był w ciąży. Nie jest to z mojej strony żadna kokieteria ale naprawdę chujowe jest to "jedzenie". Następną wizytę planuję w przyszłym roku.
bo zjadłeś najchujowsze jedzenie stamtąd...
kiedyś był zajebisty BigTastyBekon
Wieśmak
Bigmak
Pikanty Kurczakblabla
Czis


Poza Starówką nigdzie pieczarkowców nie zarejestrowałem

U mnie w barze były z parówkami i musztardą, no i frytki w szarych papierowych torebkach ociekających tłuszczem.

ja pamiętam na Ochocie, na rogu Grójeckiej i Wery Kostrzewy
Trochę a propos,

Gmoch dziś analizując mecz Celtic - Barcelona, o jednym z zawodników celtów:
ten czisberger MacDonald co za debil

plackiem ziemniaczanym
placki ziemniaczane z maca s abardzo złe :/
raz sie na to gówno skusiłam, bo dodawali gratis do jakiejś kanapki

Dość często zdarza mi się wpierdalać różne wynalazki w barach szybkiej obsługi. W Bielsku polecam Viking Burgera (niedaleko RudeBoy'a). Poza tym to Mr. Hamburger lub zwykłe budki. W Katowicach przed dworcem mają zajebiste Maxburgery. W McDonaldzie również zdarza mi się zjeść, ale już rzadziej. W CH Sfera w Bielsku jest kebabownia (nie pamiętam nazwy - na samej górze), gdzie robią zajebiste kebaby. Tak samo na przeciwko dworca PKP w Sosnowcu. Nie polecam hamburgerów w 'fastfódzie' obok dworca PKP w Żywcu, ale za to ziemniaki mają dobre.

Kebaby w Sosnowcu lepsze na ulicy Targowej:) Ten fastfood w Żywcu to faktycznie speluna na maksa, hamburgerem 3 dni się odbijało, a ziemniaczki faktycznie dobre .

Pod podstawówką,do której chodziłem,miał pewien typek budkę z zapiekankami,frytkami itp.
Właśnie mi się przypomniały te szare torebeczki na frytki. Pycha!
Mam pytanie- kto zna jakieś fajne jadłodajnie w centrum Poznania, gdzie można się najeść za rozsądną cenę?
bar mleczny obok Targów Poznańskich, jeśli jeszcze jest. często tam bywałem.
Generalnie bardzo lubie wpierdalać chujowe szybkie żarcie, hamburgery, kebaby, hot-dogi i inne gówna, wszystko oczywiście z sosem ostrym + czosnek. Jednak zawsze sie wkurwiam jakaś godzinę po jedzeniu, puszczam przeokrutne bąki, flaki mi sie wywracają a kupa przypomina kasze gryczaną. Bąków sie z czasem robi tyle, ze majty sie kleją do rowa i można czuć sie mało komfortowo. Po zjedzaniu każdego kebaba mowi sobie ze wiecej nie jem tego gowna, oczywiscie nie wychodzi

i chuj
Dzięki franek!!
Ty nie dziękuj bo targi poznańskie są w chuj duże, łatwiej obok targów znaleźć McMorderce
2 minuty pieszo od dworca głównego. wychodząc z dworca trzeba przejść przez ulicę, skręcić w prawo i iść prosto przecinając skrzyżowanie. jakoś tak...
stary rynek - jakies tam spaghetti blablabla
Wiem Forest, ze teren MTP jest duży, bo kilka razy się bywało (światowiec, a jak! ), no a dzisiaj koniec końców wylądowałem w Sphinxie, bo bliżej akurat było, a że obiadek na koszt pracodawcy, to nie kłopotałem się szukaniem czegoś tańszego ... Ale zaintrygowało mnie miejsce na rynku, dumnie nazywane jako "Pub Wikingów" czy jakoś tak, ale nie miałem czasu obczaić. Dobra to miejscówka godna białego człowieka?

No i po raz kolejny utwierdzam się w przekonaniu- Poznań jest zajebisty!!!
(I Lech Pils to najlepsze piwo w Polsce!!!)

Kebab w Warszawie - bodajże Sahara
no w sumie dobry jest i piwko tez dobre jest.

2 slowa na temat fast foodow:
BURGER KING
Schaboszczak, obczaj bar mleczny w Śródmieściu przy placu Ratajskiego. za 10 można zjeść solidny obiad z dwóch dań. A jak masz szczęście to zobaczysz jak gruby kucharz wypierdala z lokalu awanturującego się ślepego dziadka

A jak masz szczęście to zobaczysz jak gruby kucharz wypierdala z lokalu awanturującego się ślepego dziadka
Dla takich atrakcji warto tam pojechać.
Prezes pamiętasz jak wybalismy sie z samego rańca do baru mlecznego smok w krakowie?
po spaniu pod pomnikiem mieckiewicza, potem na plantach, w koncu na gitowaniu pod barem mlecznym weszlismy jako pierwsi klienci. nie zapomnie do konca zycia rozmowy z pania bufetową

- poprosze kawe
- a moze być zimna?

no kurwa

uroku barwi dodal recydywista ktory zaczal historie zycia sprzedawać hehe

- poprosze kawe
- a moze być zimna?

O KURWA!!

stary rynek - jakies tam spaghetti blablabla

kosztuje 3 albo 4 zl z tego co pamietąm, ale jest strasznie chujowe
hehe Schaboszczak dom Vikingow pomimo swietnej nazwy nie jest raczej lokalem ogolno dostepnym no chyba ze masz do wydania jakies 200zl na wieczor

a co do zarcia w Poznaniu to polecam mimo wszystko ze wegetarianski "Green Way" to dobre zarcie robia! i polecam jeszcze spagheterie Mamma mia (czy jakos tak) na sw marcinie przy kupcu - dobre spaghetti serowe fakt ze bar mleczny o wdziecznej nazwie "Euruś" tez dobry!
W Eurusiu jest syf nie jedzenie, w dodatku menele nie daja spokojnie zjesc bo ciagle o drobne prosza.
ja tam jakos meneli nie spotkalam i to co jadlam nie bylo napewno syfem!
Menele są dobrym zwiastunem.
Tam gdzie menele, tam tanie żarcie i alkohol.

Menele są dobrym zwiastunem.
Tam gdzie menele, tam tanie żarcie i alkohol.

albo łatwy dostęp do ludzi z kasą

ja tam jakos meneli nie spotkalam i to co jadlam nie bylo napewno syfem!

Kiedys zamowilem sobie obiad za 8 zl. Dostalem ziemniaki, prawie surowego kotleta schabowego i zwiednieta marchewke z kwasnym groszkiem.

O wlosach znajdowanych w zupach przez moje kolezanki nie wspomne...
kiedys kumple z jeleniej gory mieli sprawe za napad na bar mleczny nie pamietam juz dokladnie o co tam chodzilo ale chyba kogos tam obili, a do zadymy wlaczyla sie tlusta kucharka traktujac towarzystwo gazem lazwiacym
moze i pizza to nie do konca fast food

ale najlepsza i chyba najtansza w porownaniu do wielkosci pizze w Poznaniu mozna dostac w da grasso na Polwiejskiej!! duza margeritta koszt ok. 12 zl
Ja tam lubie okazyjnie jak jestem centrum Katowic takiego megaburgera z dwoma kotletami za 8 zł opierdolić. Napchasz się, dość to smaczne. Niezdrowe, ale nie jem tego aż tak często.

Czasami odwiedzam też Maca i KFC, ale rzadko.
Zapomniałbym, jak chce się porządnie nażreć za rozsądne pieniądze to idę do chinola. Jak mam wybór to hai hoa na rondzie wiatraczna - indyk chrupiący - za 11 zł 3-4 słusznej wielkości kotlety + sporo ryżu i surówki - jak się wysypie z tego pudełka to na normalnym talerzu się nie mieści

Najlepszy kebab w Warszawie - Mińska przy samym skrzyżowaniu z Grochowską i chuj
Niedawno dopiero odkryłem, ale rozkurwia po całości, nic się nie może z nim równać
Lubię wszystko oprócz czeskiej mortadeli, ale nawet to mogę zdzierżyć jak jest dużo kapusty, surówka z kapusty to podstawa (nie kiszonej rzecz jasna), a nie jakieś rozjebane pomidory czy ogórki.


Approved!
Przedwczoraj odkryłem knajpę Ararat w Zielonej Górze. Prowadzi ją Ormianin, który robi zajebiste kebaby i chuj, że cały się podczas jedzenia upierdoliłem. Polecam.

Przedwczoraj odkryłem knajpę Ararat w Zielonej Górze.
Gdzie dokladniej to jest?
Byłem dzisiaj na Starówce specjalnie żeby opierdolić pieczarkowca=ależ to żarcie się zjebało Bułką mała, ociekająca tłuszczem. Lipa straszna.

Jak się idzie z Biedronki (tej naprzeciwko dużej biblioteki) w stronę rynku, to po prawej jest kilka bocznych uliczek, ta jest niedaleko Filharmonii i restauracji Flamingo. Zdaje się, że jest to uliczka przed tą, na której znajduje się skandynawski lumpeks. Po drugiej stronie knajpy są kamienice.
Wielkie dzięki, trzeba będzie obadać.

Byłem dzisiaj na Starówce specjalnie żeby opierdolić pieczarkowca=ależ to żarcie się zjebało Bułką mała, ociekająca tłuszczem. Lipa straszna.

Na starówie jest zajebiście dobry kebab za to. Ale fakt, buły z pieczarkami zajebiście szkoda.

Byłem dzisiaj na Starówce specjalnie żeby opierdolić pieczarkowca=ależ to żarcie się zjebało Bułką mała, ociekająca tłuszczem. Lipa straszna.

No co Ty? Żarliśmy to tydzień temu i wszystko było git. Buła taka jak zwykle, i nawet wydrążona jak należy, tak że dużo farszu wlazło, a nie tak jak czasami, że pieczarki były tylko do połowy, a dalej suche pieczywsko. Jedyny minus był taki, że kobicie robota w rękch tak się "paliła", że czekaliśmy z 10 minut od zamówienia do otrzymania żarcia.

Zdrówka życzę
w którym to miejscu te pieczarkowce?
Ulica się bodaj Nowomiejska nazywa. Zaraz przy rynku. Dwie knajpy to gówno sprzedają z resztą są obok siebie. Pierwsza coś tam z Dunajem ma w nazwie.

Ulica się bodaj Nowomiejska nazywa. Zaraz przy rynku. Dwie knajpy to gówno sprzedają z resztą są obok siebie. Pierwsza coś tam z Dunajem ma w nazwie.

O widzisz! I tu jest pies pogrzebany! W tym pierwszym okienku (bliżej Rynku) się nie kupuje, bo sprzedają szajs ("od przedwojnia" mieli tam gorsze buły) - w tym dalszym okienku (w stronę barbakanu), to już rzecz inna. Buły stamtąd zawsze mi smakowały i smakują.

Zdrówka życzę
Smaczne to to było ale buły już nie te co kiedyś
Ten szajs ostatni raz z 10 lat temu jadłem i bułka to była bułka, a nie małe pompowane guano

Smaczne to to było ale buły już nie te co kiedyś
Ten szajs ostatni raz z 10 lat temu jadłem i bułka to była bułka, a nie małe pompowane guano


Fakt, że buły już nie takie jak kiedyś, ale to szerszy problem wypieku pieczywa, które ogólenie zeszło na psy i z chrupiących frykasów zamieniło się we wspomniane wyżej guano. Jednakze owa sytuacja nie jest winą owej budki, a w zasadzie kącika gastronomicznego, który ze swojej strony staje na wysokości zadania.

Zdrówka życzę
Następnym razem zatem przetestuję budę obok.
Bar który tak reklamujecie nazywa się "Murzynek".
Ten obok rzeczywiście jest chujowy, sprzedają tam nawet odgrzewane kebaby.
ide zaraz skonsumowac bułe i napisże jutro recenzję

ide zaraz skonsumowac bułe i napisże jutro recenzję

Buła kosztuje 4,50 , ale radzę przygotować co najmniej 9 zł, bo po spożyciu jednej, chce się natychmiast zeżreć drugą.

Zdrówka życzę
ja zjadlem dzis megaburgera na bazarku na smyczkowej. i to jest ten niezmienny polski smak.

ja zjadlem dzis megaburgera na bazarku na smyczkowej

U Arabusa-lalusia co puszcza oczka do chłopców? Odważnyś

Zdrówka życzę

Ten obok rzeczywiście jest chujowy, sprzedają tam nawet odgrzewane kebaby.

Zamówiłam kiedyś kebaba na wschodnim. Był to najgorszy kebab w mojej karierze, który był tak naprawdę pokrojonym w paski schabowym w najnormalniejszej panierce z tartej bułki, ociekającym tłuszczem i przesmażonym. Do tego super marynowane warzywa ze słoików i kiszona kapucha. Nigdy w życiu tam już nie zjem.

Acha, jeszcze niedobre kebaby dają w donerze koło dworca Łódź Fabryczna. Ociekają tłuszczem, są w jakimś niedobrym naleśniku i są drogie. Lepsze są u turka w Manufakturze, chyba MarMaris się ta knajpa nazywa.

Najlepsze żarcie w Łodzi jest w Hola Amigo. Hambsiak z prawdziwym siekanym mięsem, do tego fryty jak marzenie. Enchilada tam jest też naprawdę pynia.

Acha, a w Wawie można się nieźle nawpieprzać w Kulturalnej w PKiN. Za 35 zyla dają tam zajebisty makaron z rosołem, a na tym są położone dwa spore filety z pangi z cukinią. Zajebiste żarło. I mają paulanera, co jest sporym plusem. Paulaner kosztuje 11 zyla, ale można to przeżyć ze względu na dobre jadło.

Zamówiłam kiedyś kebaba na wschodnim.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje żarcia na wschodnim. Na przeciwko jest bar "Kalinka" ceny umiarkowane, a i jedzenie niczego sobie. Bez fajerwerków ale daję radę.

Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje żarcia na wschodnim.

Byłam zmęczona, głodna i nieszczęśliwa. Nie byłam przy zdrowych zmysłach z pewnością, zresztą po pierwszym kęsie tego chłamu byłam jeszcze bardziej zmęczona i nieszczęśliwa.

To chyba najsmutniejsza rzecz, jaka mi się przytrafiła.
Kupiłem dziś na stacji benzynacji kanapki"trójkąty", bardzo popularne w Anglii. Nie było to złe ale do tych angielskich z Pret-a-mange którymi się w London zajadałem to im jeszcze duuuuuużo brakuje.
panowie i panie ten zachwalany pieczarkowiec to znak firmowy peerelowskiej tandety, to się da jeść tylko i wyłącznie na niezłej bani, miałem w planie obskoczenie obu "budek" ale po murzynku wymiękłem, pozostanę przy burgerach, bo po obejrzeniu kilku filmów o terrorystach arabskich postanowiłem zrezygnować z kebabów

panowie i panie ten zachwalany pieczarkowiec to znak firmowy peerelowskiej tandety


Nie było to złe ale do tych angielskich z Pret-a-mange

hehe pracowalem w Pret a Manger przez 3 lata prawie, nawet tam zaczalem kariere robic ale mi sie znudzilo i to pierdolnalem

zarcie z wysokiej polki, wszystko swieze zadnej sciemy, w kuchni faszyzm i higiena doprowadzona do absurdu (ni chuja sie nie dostosowywalem )

w Warszawie natomiast najlepsza wolowinka u Sylwii i Piotrka
i jajecznica przy Tiger Army

w kuchni faszyzm i higiena doprowadzona do absurdu (ni chuja sie nie dostosowywalem = szczałem do tuńczyka i pierdziałem w sałatkę )


hiperholesterolową zapiekanką makaronową

bez cholesterolu?

Cholercia... "c" mi się zjadło

Noż cholerka, a już miałem nadzieję, że coś jest smaczne i nie ma tego...no cholesterolu....
nie dawno odwiedzilem Cieszyn i przypomnial mi sie sklep rybny na rynku. serwuja tam zajebiste kanapki. mozna zjesc na miejscu lub wziasc na wynos. drogo tez nie jest.
kiedys robilem kanapki w cateringu i zajebista byla taka w ciabattcie z jajkiem sadzonym, bekonem, sosikiem, pomidorem i maselkiem dobra szama
najgorsze kebaby i hamburgery sprzedają chyba na dworcu w Gdyni. Nadają sie jedynie do tego żeby jadąc skmką zrobić komuś niemiłego psikusa i rzucić tym ścierwem w niego.

Najlepszego kebaba to ojebałem chyba w Berlinie u jakiegoś turasa. Zresztą tam w ogóle śmieszna akcja była - my do turasa po angielsku "two donners" a on do nas " a jakie siosy"? Przyznam że nieźle mnie zamurowało .

najgorsze kebaby i hamburgery sprzedają chyba na dworcu w Gdyni.

Chyba nie jadłeś w Katowicach...
Kurwa zamawiając dużego hamburgera dostałem starą, wielką, gumową bułkę, ze śmierdzącym, w pół zimnym kotletem i musztardą
w Katowicach miałem inna dobrą akcje. Zamówiłem hamburgera, a dostałem... zapiekankę... Co ciekawsze przemiła pani "bufetowa" z wąsem usilnie próbowała mi wmówić że to właśnie jest hamburger
to chyba nie jedliscie w opolu na stacji, sos smakowal jak jogurt truskawkowy, a miesa tyle ile w veganskim zarciu.

ale za to kurwa w opolu na miescie sa zajebiste knysze, kiedys zamawialismy po pijaku i klientka nam powiedziala, ze na fanow salatek nie wygladamy wiec moze nam napierdolic samego miesa sosu i prazonej cebulki

najgorsze kebaby i hamburgery sprzedają chyba na dworcu w Gdyni. Nadają sie jedynie do tego żeby jadąc skmką zrobić komuś niemiłego psikusa i rzucić tym ścierwem w niego.

zgadzam sie. kurwa co za okrutne scierwo.

PS. za to najlepsze kebaby sa na dworcu w szczecinie, [niebieskie wejscie]. na serio dobre, polecam.
Te budy już chyba zlikwidowano bo remoncik był ostatnio. Chyba że miejscówy niekojarzę.
w kielcach wszędzie są sosy z majonezu i keczapu, ale to taka regionalna odmiana kebabu
schabowy pokrojony w kostkę w bułce kajzerce?
za to we wroclawiu wogole na dworcu nie ma kebabow, a sa za to pity jakies.. chujowe te bułki sa.

co do szczecina, to chodzi mi o ten pierwszy bar po przejsciu z poczekalni okupowanej przez smierdziuchow. w tym drugim co wejscie jest na wprost jakies dziwne rzeczy mieli.

za to we wroclawiu wogole na dworcu nie ma kebabow, a sa za to pity jakies.. chujowe te bułki sa. a w pape byś nie chciał zarobic? Po baletach NIE MOŻNA ominąc berzy i nie wpierdolic knyszki, bo inaczej, nawet jakbyś zaliczył 3 dupy jednocześnie to balety są nie udane.
mimo wszystko ta buła jest chujowa.
choc moze ja zle trafilem, a bylo tam wszystko oprocz miesa, do tego posmarowane musztarda


hehe, hamburgery z katowic


Bonza, odjeb się od Katowic obeżyświatskinie z Połańca
przecież nic nie mam do tej wsi pod Sosnowcem
Połaniec:
Powierzchnia 17,19 km²
Liczba mieszkańców 8419

Co powiedziały sąsiadki gdy zostałeś groźnym skynem w rozciągniętej bluzie Skrewdrivera?
przestały podrywać na festynach

choc moze ja zle trafilem, a bylo tam wszystko oprocz miesa, do tego posmarowane musztarda może zamówiłeś wegetariańską Jak knysza to tylko z gyrosem! A w całym wrocku najlepsze knysze/pity są na grunwaldzie, dokładnie koło alibi!
Najgorszy bigos świata... Katowice. Buda przy dworcu PKSu.
To musiało być dawno temu, żadnej budy tam od lat nie ma. Chyba że chodzi ci o ten duży Pawilon i budki za nim.
zakurwianki z keczupem kolo dworca pks w rzeszowie
Zajebiste w ogóle są zapiekanki z chrupiącą cebulką, ale ich wadą jest to ,ze połowa tej cebulki spada na ziemię,blat stolika itd
Lubię też "wegetariańskie kebaby", które polegają na tym,ze zamawiam sobie zwykłego kebaba ale bez mięcha w środku
Dobre tego typu kanapki są na dworcu Warszawa Gdańska
koło uniwerku jest dobry falafel z bakłażanem, nie u tego, do którego jest zawsze kolejka, tylko u tego drugiego. lepiej brać widelec.

falafel
łot da fak is det?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Falafel

zakurwianki z keczupem kolo dworca pks w rzeszowie
Wiadomka, najlepsze

Lubię też "wegetariańskie kebaby", które polegają na tym,ze zamawiam sobie zwykłego kebaba ale bez mięcha w środku

Ja tam najbardziej lubię kebaby bez mięsa i bez warzyw.
taaa "hot-dog" wegetarianski

w Poznaniu najlepsze zapiekanki na teatralce!!

a jakby ktos byl zmuszony jesc cos na dworcu to radze juz bardziej o kfc zachaczyc... chociaz wsumie z tego co pamietam to jedna budka byla nienajgorsza zaraz przy wyjsciu z glownego chyba bar U Basi sie nazywa albo jakos tak.

w Poznaniu najlepsze zapiekanki na teatralce!!


Ja tam najbardziej lubię kebaby bez mięsa i bez warzyw.
też mogłby być dobry. te bułki od kebaba są poyszniutkie, więc nawet sałatkę można sobie darować

nie dawno odwiedzilem Cieszyn i przypomnial mi sie sklep rybny na rynku. serwuja tam zajebiste kanapki. mozna zjesc na miejscu lub wziasc na wynos. drogo tez nie jest.

ooo tak-kanapki wymiatają!!z sałatką 1.19,ze śledziem 1.35,z szynką 1.45 W ogóle te kanapki w Cieszynie rządzą!!
najlepszy moj braciak wracamy z kacertu i mial jakies 2 zeta wbija sie do kebaba i pyta ile kebab? turek ze 7 a on czy chociaz bulke za 2 dostanie to ten ok. to braciak sie pyta czy troszke mieska mu nie wzoci ten sie spojzal i spytal jaki sos i normalnego kebaba dostal popytal jeszcze w paru i w ktoryms za zeta mu sie jeszcze udalo 2 kebaby 3 zeta
Twój brat jest cyganem?
Zobacz jego sygnaturkę

Twój brat jest cyganem?
hehe faktycznie, troszke jak hiostoryjka o cygańskiej zupie na gwoździu



Lorneta z Meduzą nawiązuje charakterem do bistro z lat 20stych ubiegłego wieku.
Niskie ceny przy świetnej jakości produktów i miłej obsłudze gwarantują świetne spędzony czas.

Mariacka 5
Katowice, Poland




wyglada zajebiscie. szkoda, ze mam jakies miliard kilometrow do tej miejscowy.
taki sam format knajpy jak w warszawskich "przekąskach"
Mec,gdzie jest ta knajpa?
naprzeciwko palacu prezydenckiego
Po przekątnej przekąsek ( ten sam budynek, wejście od placu Piłsudskiego) jest bistro, cennik podobny, a można usiąść i mniej ludu bywa.
hmm, a o tym nie wiedziałem, fakt że w przekąskach w weekend nie mozna się dopchac do baru
No właśnie w zakąskach najlepiej jest w godzinach południowych, wieczorkiem ta knajpa nie ma sensu.
W Katowicach na Mariackiej 1 będę 29 czerwca, to zahaczę o to bistro.
czesto jestem na mariackiej, gdyż jest tam knajpa w ktorej przepijam swoją młodosc o nazwie śruba moj kumpel kiedys tam mial taką kreskę, ze po dowod sie zglosil dopiero po 1,5 roku.
Sama ulica po odrestaurowaniu wygląda jak drezno po nalotach dywanowych, ten bar pewno tez bedzie do dupy, na mariackiej byla zajebista wloska knajpka niestety splajtowala, a szkoda bo było taniej niż w McDonaldzie
Ja tam mam krechę u siebie w knajpie, tyle, że z barmanem mam dogadane, że powyżej stówy ma mi już nie lać, a spłacam zawsze w okolicach dziesiątego, solidna firma jestem jak to powiedział ów barman...
Na Mariackiej ogólnie pełno jakichś knajp jest, a w Śrubie dawno się nie było... po którymś egzaminie może się przejdę.

orientuje się ktoś, czy dalej obowiązują hepi ałers?
niby jakich knajp? lemoniada dj adamusa dla bogatych gowniarzy, czy tropicana dla pedałów?
pewnie chodzi mu o sushi
Fakt, to co zrobili z Mariacką za Uszatego, zakrawa na kpinę.

Ja załapałem się co prawda na końcówkę klimatu, czyli jakiś rok-dwa przed "remontem", ale akcje jakie tam widziałem przyśpieszały bicie serca, a nieraz i uśmiech wywoływały.

-"teeee oni mi wyglądają na Polonistów"
-"dlaczego przecież to zwykli złomiarze"
-"no właśnie"

Czasem jeszcze idzie spotkac pomarszczoną dziwkę, ale to już cień dawego klimatu

Katowice miasto 1 na 100.
Katowice są ogólnie wesołe, w ciągu jednego dnia w Kato przytrafia mi się więcej dziwnych historii niż w ciągu całego miesiąca hehe.
po remoncie byłem tam raz, więc do końca nie wiem, jak to aktualnie wygląda.

a co do specyfiki Katowic to coś w tym jest (zaznaczam, że ja tam raczej jestem tylko na uczelni).

z barmanem mam dogadane, że powyżej stówy ma mi już nie lać

To samo
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.