Augustibuller 07

WIEŻA WIDOKOWA JAGODA

augustibuller, to coroczna w tej chwili najwieksza impreza punk w szwecji, jako ze nic lepszego nie mialem do roboty postanowilem tam w tym roku zawitac. festiwal zaczynal sie w czwartek , postanowilismy ze przyjedziemy dzien wczesniej zeby nie bylo jeszcze bydla, zeby moc zajac lepsze miejsca. droga mijala dosc przyjemnie , pogoda dopisywala chumor tez. w polowie drogi okazalo sie ze tak naprawde nikt nie pamieta jak nazywa sie miasto w ktorym jest festiwal i nie wiemy przez to gdzie dalej jechac , ale nic to kilka telefonow do znajomych i mielismy juz dokladnie spisana trase , miasto po miescie. w miescie zwanym mora, robimy sobie przerwe obiadowa, po obiedzie robie sobie sesje zdjeciowa z wierzchowcem ktory jest symbolem tej miesciny, gdzie nie spojrzec tam stoja figurki i inne pomniki konika.





w dalszej drodze niespodziewanie wpierdalamy sie w wioche w ktorej odbywal sie zlot starych samochodow, na poczatku jestesmy wniebowazieci , w chuj starych amerykanskich bryk, jakies kadilaki jakies batmobile, ludzie poprzebierani jak na planie filmowym grease, do tego troche psychobilowcow i gangow motorowych. entuzjazm szybko opada gdy okazuje sie ze waz samochodow i tych starych i tych nowych , ciagnie sie po choryzont, a predkosc poruszania nie przekraczala 20km na godzine, a czesciej po prostu stalismy.



po niecalej godzinie meczarni, wkoncu mozemy ruszyc z kopyta. dalsza droga idzie bez niepotrzebnych przygod i okolo dwunastej w nocy dojezdzamy do lindesberg , malego miasteczka gdzie odbywa sie festiwal. chwile bladzimy i wkoncu wjezdzamy na festiwalowy parking. i tam przezywam szok, specjalnie przyjechalismy dzien wczesniej zeby byc przed calym bydlem , myslalem ze na miejscu spotkamy jakies 50 osob, a na calym festiwalu moze bedzie z tysiac max dwa tysiace. a tu szok, cale pole namiotowe zjebane w trzy pizdy punkowcami, mysle ze lekko ponad piec tyhsiecy bydla w wycwiekowanych skorach i kolorowych ogromnych irokezach, jak w jakims mad max. do tego wszyscy napierdoledni jak meserszmity, wszedzie w chuj pustych puszek od piwa i niesamowity chalas, bo punki nie dosc ze darli ryja to wiekszosc ekip mialo swoje magnetofony napierdalajace 24godziny na dobe, repertuar od punkrocka po disco , usnac w takim towarzystwie bylo ciezko nawet pijanemu. po jednej nieprzespanej nocy w takich warunkach postanowilem reszte nocy kimac w samochodzie. na drugi dzien kupilem troszke alkocholu zeby odreagowac i ruszylem sluchac muzyki. pierwszy dzien byl slabiutki, zaczeli szwedzi z jakiejs kiepawej nu metalowej kapeli , nie szlo tego chujstwa sluchac. wrocilem a jakze na wystep moich ulubiencow z los fastidiots. pamietam ze pomijajac debilizm tych pajacy to kiedys podobaly mi sie kawalki ktore byly umieszczone na garazowych skladakach. niestety kapela nie wykorzystala szansy jaka im dalem i zagrala taka spierdoline ze rece opadly, duzo pierdolenia ze sceny ze wi ari anti nasi, kamon atifu, rudyboj kamon, areta antifu i inne pierdolenia , muzyka byla na drugim planie, publice sie to srednio podobalo i okazalo sie ze makarony byly jedyna kapela ktora nie byla proszona o bisy, tak wiec zagrali te swoja nedze i poszli w pizdu. po nich na scenie pojawila sie niemiecka kapela pogrywajaca z derikiem morganem a za moment wyprowadzono na scene staregmo murzynskiego purchla. derik zagral a raczej zaspiewal bardzo slabiutko, same bycie legenda ska jak dla mnie nie wystarcza. ostatnim zespolem ktory widzialem byl madball , zagrali jak na hardcorowcow przystalo, ciezko , szybko i ostro , hardcorowcy chodzili puznoiej obsrani ze szczescia. jedyny mankament to niedorobione naglosnienie wokali, z czego nie omieszkalem szydzic bo kapela cala probe te wokale ustawiala i jakos nie dali rady.
drugi dzien spedzilem na saczeniu piwa i jegermajstra bo od rana rzepolily zespoly ska. pod scena pojawilem sie dopiero na wystepie vibrators. stare dziady odjebali wykurwisty koncert , zagrali wszystkie ich najlepsze kawalki z pierwszych plyt. bylem wniebowziety tym bardziej ze bardzo lubie te kapele, stare dziady mnie nie zawiedli. co prawda czulem sie troche rozczarowany ze zaden z nich nie wysprzeglil na scenie , ale moze nastepnym razem. podczas tego koncertu doszlo do jedynej wiekszej rozruby, skiheads starli sie z jakimis brudasami, do lez rozbawila mnie skinheaduwa ktora kopnela w jaja jakiegos obszarpanca. zadyma dlugo nie trwala , szybka reakcja ochrony i walczacy zostali rozdzieleni, vibratorsi podczas mordobicia nawet na moment nie przestali grac przez co calosc przypominala mi nieco sceny z westernow.













nastepna kapela ktora chcialem zobaczyc byli grajacy wieczorem casualties, zaczeli z takim wypierdem ze naprawde bylem pod wrazeniem, naprawde byl to jeden z ostrzejszych koncertow w moim zyciu, czad czad i jeszcze raz czad. chlopaki nie dosc ze napierdalali jak ciezki karabin maszynowy to jeszcze szaleli na scenie , skoki w gore skoki na boki , tarzanie sie itd, super sie ogladalo ich wystep. niestety zagrali tylko godzine i mimo ze jeszcze z dziesiec minut publika skandowala bis to juz nie wyszli, czym przyznaje troche mnie podkurwili, ot jebane amerykanckie gwiazdy.







ciag dalszy nastapi


Bardzo fajna relacja, masz taki styl pisania,¿e nawet je¶li nie masz do powiedzenia nic zabawnego to ja siê sam do siebie ryjê jak debil

Co do Casualties - w Gdyni te¿ zagrali konkretnie i te¿ zagrali krótko,nie wiem, mo¿e to jaka¶ regu³a, maj± w kontrakcie,¿eby siê oszczêdzali czy co¶

Vibratorsów nie dane mi by³o niestety nigdy ogl±daæ na ¿ywo,co mam nadziejê siê zdarzy jednak, zanim który¶ z nich
w trzeci dzien festiwalu pojawilo sie kilka calkiem niezlych garazowych kapel , pierwsza z nich byli the pricks, zagrali fajny szybki crossover , inspiracja starym dobrym d.r.i byly az nadto slyszalne, bardzo fajna chamowa. druga kapela na ktora zwrocilem uwage to anarchopunkowy imerial leather , kapela zlozona z szwedow i anglojezycznej wokalistki, zagrali tak jak lubie, w starym angielskim stylu, przyznam ze kapela bardzo pozytywnie mnie zaskoczyla jesli chodzi o muzyke, spodziewalem sie jakiegos niesluchalnego crusta a tu sie okazuje ze anarchisci potrafia w dzisiejszych czasach grac punka.
w koncu przyszedl czas na koncert anti nowhere league. co tu duzo mowic zwierzak i spolka zagrali zajebiscie, oby wiecej tego typu koncertow, dzieki temu mlodziez widzi i slyszy czym jest punk rock. zwierzak sprawial wrazenie czlowieka ktory bez udawania dobrze bawi sie na scenie , zadnej rutyny , to byl zajebiscie zywiolowy koncert. animal wymachiwal biodrami pokazujac jak sobie radzic z kobietami , oblizywal se palce, pokazywal jak dawac chuja to jest mikrofon do japy. wieksza czesc koncertu byla zagrana z glowy, po prostu chlopaki przypominali sobie jakis kawalek albo ktos z publiki o cos poprosil i jazda, koncert przez to ani na moment nie stawal sie chaotyczny jedynie jeszcze bardziej zywiolowy. pod koniec animal tak sie rozbujal ze zegnal sie z publika a za moment przypominal sobie ze nie zagrali jeszcze jakiegos kawalka, kapela z powrotem zaklada gitary, perkusista wyciaga nowe paleczki bo stare zdazyl na pozegnanie wyrzucic w strone publiki i dalej ogien, tak konczyli kilka razy zanim na dobre zeszli ze sceny.









kolejna kapela ktora rzucila mnie na kolana byli toy dolls, czekalem na te chwile 15 lat i mimo ze zagrali rutynowo to nie zawiodlem sie. naglosnienie mieli takie ze jak stalem pod scena to mi nogawki furczaly. toy dolls zgromadzil pod scena najwieksza ilosc ludzi przez co ochroniarze mieli pelne rece roboty, nie, nie dlatego ze sie cholota bila tylko dlatego ze zrobil sie talki scisk ze musieli co chwila polewac ludzi woda zeby nikt nie zemdlal , oprucz polewania podawali ludziom butelki zeby mogli sie napic , i tu musze napisac ze pierwszy raz w zyciu widzialem ochrone ktora jest na koncercie nie po to zeby zajebac komus w rylo tylko zeby ludzie dobrze sie czuli, zeby nikomu nie stala sie krzywda, to niby oczywiste ale w praktyce zadko spotykane. koncert toy dolls zaczol sie popierdolonym intro z jeziora labedziego , a po chwili na scenie pojawilo sie trzech pajacy w czerwonych koszulach czyli olga i zaloga na kolkach. zagrali jak w marzeniach, zabraklo moze kilku hitow ale ja i tak bylem wniebowziety, byly tance z gitarami , bylo robienie wiatraka gitara, granie na gitarze za glowa, strzaly z "szampana" ,striptiz , biegi po scenie, czyli praktycznie wszystko z czego toy dolls sa znani. pod scena istny szal , jak na jakims koncercie beatles. na koniec olga mimo tego ze od kilku lat graja swoj "ostatnia trase koncertowa" krzyknal do zobaczenia za rok, trzymam tego malego astmatyka za slowo. wsrod tlumu ludzi ogladajacych koncert, spotkalem anti nowhere league.











podczas koncertu do anti podeszly dwie mlode groupies , musze powiedziec ze bardzo fajne samiczki, gadka szmatka i wziely kapele na piwo (oprucz animala ,on nie chcial i poszedl za scene ) oczywiscie stawialy dziewczyny, dalszego ciagu mozna sie domyslac, stare punki maja fajne zycie pija i ruchaja gratisowo
ostatnia kapela ktora chcialem zobaczyc byli discharge, zupelnie nie wiedzialem co mam sie po nich spodziewac . kapela ktora zaczynala od zajebistego apokaliptycznego punka by skonczyc na graniu nieudolnego hevi metalu, balem sie ze moga dac dupy. na szczescie zagrali jak wybuch czarnobyla , wokalista latal po scenie jak szaleniec , caly czas potrzasal groznie statywem i wygladal na takiego ktory chetnie by tym statywem przypierdolil komus w leb. bardzo konkretny koncert, wszystko bylo by super gdyby nie gitera ktora momentami odmawiala posluszenstwa. chlopaki zagrali bardzo szybko przez co utracili nieco swoj znany z plyt apokaliptyczny klimat ale za to zykali na brutalnosci. mojej zonie sie nie podobalo wiec jest to dobra rekomendacja dla kapeli grajacej brutalna muzyke. jedynie basista nie pasil mi wizualnie , wygladal jak kloszard z dworca.




podsumowujac festiwal uwazam za udany, niestety nie mialem checi i sily ogladac duzej czesci kapel ktore tam zagraly , kto wie moze przegapilem jakies dobre koncerty. plus festiwalu to swietne rozplanowanie czasowe koncertow , wszystko bylo jak w zegarku wiec wystarczylo miec rozpiske zeby zobaczyc co sie chcialo. do tego zarcie sprzedawane na festiwalu bylo dosc smaczne , tanie jak na szwedzkie warunki i cholernie duze porcje, jedna porcja spokojnie najadaly sie dwie osoby. minusy to syf jaki robili punkowcy . za rok pewnie znowu tam pojade.
jak wytyrze¿wieje to pzreczytam


ja tez mialem okazje widziec csualties i madalla. oba koncerty to istny kop w pysk. widzialem ich na festiwalu w danii fredericia hardcore festiwal. miasteczko, moze z 5000 ludzi, jakis mlodziezowy dom kultury i tam festiwal. zero ochrony, bilety wcale nie drogie jak na dunskie warunki, piwo po 10 koron, tansze niz w sklepie, ale chujowe ze az boli, bo jakies kurwa organiczne i ekologiczne. strasznie wkuriwalo mnie to ze do zarcia byl tylko vegan grill do chuja, wysrac sie po tym nie moglem, ale tansze od browara i calkiem sporo.
mysle, ze koncerty widziane przezemnie i kovala znacznie sie nie roznily, bo byly grane dzien po dniu. jednak niewidzialem jeszcze takiego wykurwistego koncertu pod wzgledem publicznosci. z okazji tego ze nie bylo ochrony na scene mogl wejsc kazdy, kto tylko sobie tego zachcial. posciskac sie z zespolem, przybic pionteczke, pospiewac w chorkach i chuj wie co jeszcze. publika byla glownie zlozona z pankow i hardkorow. co chwile ze sceny prosby o circle pit. pierwszy raz mialem okazje uczestnizyc w czyms takim i uwazam ze jest to wykurwista zabawa. jednak wszyskie panki byly na lewo, vege i peace & love, wiec chujowizna chujowizna tez od ym wzgledem, ze bylem sam. i od kurwy emo. tez macie w szwecji ta moe na pol dupy na wieszchu koval? ale emo meweczki ciesza oko jak zdko kore, naprawde milutkie.
kilka ciekawych sytuacji. keidy na casualties jkis gowniarz, lat moze z 15 zajebal basisicie mikrofon ze sceny i spiewajac spierdolil nim do mlyna. gitarzysta skakal z dwoch kolumn marshalla nadal grajac. szol po chuju. noji zarali kower ramonesow, przy ktorym oszalalem.
jak juz wspominalem kazdy mogl sobie wchodzic na scene wiec na madballu wokal mowi. nie macie ochrony, a kwintesencja hardkoru jest skakanie z niej. wiec mu sie wpierdolilo tylu ludzi, ze nie mogli za bardzo grac. bomba.
gral jeszcze z bardziej znanych the hounted podmetalizowany hardkor, nine ze szwecji, the ocean z niemiec i all that remains ci ostatni to podona jakas zajebisa gwazda, ale ja ich za chuja nie znalem i jak dla mnie wypadli przecietnie.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEÅ»A WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.