X
ďťż
Recepta na prawdziwy antysemityzm

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA

"Rzeczpospolita" przynosi wywiad ze skrajnie nieodpowiedzialnym profesorem

www.rp.pl/artykul/426813_...tysemityzm.html

Jasiewicz stosuje w swoich wypowiedziach wszystkie antysemickie klisze - Żydzi, jako solidarna mafia popierająca się wzajemnie w przekłamaniach (zakamuflowani jako Kanadyjczycy), anegdotyczne i stereotypowe relacje uprzedzonych ludzi traktuje jako niepodważalne fakty.

dla dodania sobie wiarygodności miejscami łagodzi ton, próbuje rozmyć pojęcia ("sugerowałbym, żeby obok antysemityzmu i antyjudaizmu wprowadzić nowe pojęcie: antyżydowskość"). kluczem do jego światopoglądu wydaje mi się natomiast negacja Holokaustu.

z tych przyczyn wywiad raczej dla osób dorosłych


Recepta na prawdziwy antysemityzm

Piotr Zychowicz

- Uważam, że książek nie powinno się dzielić na antysemickie i filosemickie, lecz na dobre i złe - mówi profesor Krzysztof Jasiewicz

Rz: W opublikowanej dziewięć lat temu książce „Pierwsi po diable” dowodził pan, że kolaboracja Żydów z Sowietami była znikoma, ale została wyolbrzymiona przez Polaków. W swojej nowej pracy „Rzeczywistość sowiecka 1939 – 1941 w świadectwach polskich Żydów” pisze pan, że część Żydów jednak współpracowała z okupantem.

To tylko pozorna sprzeczność. Obie książki opisują to samo terytorium (Kresy) i ten sam okres (lata 1939 – 1941). W „Pierwszych po diable” rekonstruowałem jednak proces kształtowania się sowieckich elit. Złożonych z funkcjonariuszy „z importu” oraz – po pewnym czasie – z lokalnych mieszkańców. Wczytując się w przytoczone przeze mnie wówczas liczby, można jednak zauważyć, że skala kolaboracji Żydów z Sowietami była duża. Tamta książka umiejscawia to zjawisko w szerszym, wieloetnicznym kontekście. Bo współpracę z Sowietami podjęły wszystkie mniejszości. Także Białorusini czy Ukraińcy. A nawet Polacy.

Ci Polacy byli z marginesu społecznego?

Część tak, ale kolaborowali także tak zwani przeciętni obywatele. W „Pierwszych po diable” być może pisałem momentami zbyt emocjonalnie, ale chciałem przedstawić całą okupację. Z perspektywy czasu i w wyniku przeprowadzonych później badań nasunęła mi się bezwzględna konieczność reinterpretacji części zjawisk. Zwłaszcza tych, w których udział brali Żydzi. Podobnie jak dla wielu przedstawicieli innych mniejszości kolaboracja dla części Żydów była sposobem na życie i szansą na karierę. To, że potem system komunistyczny zaczął ich pożerać i że przejrzeli na oczy, nie usprawiedliwia ich wcześniejszych postaw.

Jaki obraz wyłania się z pańskiej nowej książki?

Przedstawiam w niej postawy Żydów, a także – w części zawierającej relacje – ich własne impresje z sowieckiego „raju”. Duża część z nich nie jest specjalnie budująca i każe się zastanowić, jak na Kresach wyglądała okupacyjna codzienność przeciętnego Polaka. On nie miał do czynienia z elitami sowieckimi, które opisałem w „Pierwszych po diable”. Często nawet nie wiedział, jak się nazywa pierwszy sekretarz partii w jego rejonie. Na co dzień stykał się z żydowskimi sąsiadami wysługującymi się okupantowi. Mógł na przykład doświadczyć wielu okrucieństw i poniżenia ze strony czerwonych milicji, w których skład weszło wielu Żydów.

Jak często ten obraz pojawia się w polskich relacjach?

Nagminnie. A przejrzałem kilkanaście tysięcy relacji, pamiętników i tym podobnych źródeł, w zbiorach krajowych i zagranicznych. I jeszcze jedno. W „Rzeczywistości” zmieniłem formę opisu. Ponieważ pisałem tylko o Żydach, nie widziałem potrzeby neutralizowania patologii, jakie były udziałem części tej społeczności, obszernymi przykładami niegodziwości ukraińskich bądź białoruskich. Co nie oznacza, że ich nie było. Pisząc w ten sposób, stworzyłbym jednak trzy opowieści w jednej książce. Uważam, że takie rozwadnianie i ukrywanie problemu jest zbędne.

Nie boi się pan, że zostanie okrzyknięty antysemitą?

Bardzo się boję. Podczas spotkania w Pen Clubie podszedł do mnie pewien znany autor i poprosił o przyjacielską radę. Powiedział, że pisze książkę i niestety nie uda mu się ominąć opisu relacji polsko-żydowskich na Kresach. I choć wcale nie wartościuje tego, co się działo, jedynie przedstawia suche fakty, wychodzi mu obraz dość ponury. „Boję się strasznie – mówił – co z tego wyniknie. Nie mam złych intencji, nie mam nic przeciwko Żydom, ale obawiam się, że zostanę posądzony o antysemityzm”. Powiem szczerze, nie umiałem mu nic poradzić. Uważam jednak, że książek nie powinno się dzielić na antysemickie i filosemickie, lecz na dobre i złe.

Dziś to kryterium nie obowiązuje?

Obecna sytuacja jest nienormalna. Jako historycy stajemy przed koniecznością ogromnych badań na temat tego, co się działo na Kresach, ale rozbijamy się o skałę. Nie ma bowiem chętnych do pisania na ten temat. W wielu wypadkach właśnie z obawy przed łatką antysemityzmu. Boją się takiego oskarżenia nawet poważni, utytułowani naukowcy. Być może przeraża ich namolność gorliwców głoszących na przykład konieczność wykastrowania „Lalki” Prusa z wątków żydowskich, bo rzekomo są antysemickie. Z tego samego powodu ktoś chciał nawet ocenzurować Pismo Święte!

W naukach historycznych to zjawisko też występuje?

Tak. Porażony jestem na przykład tym, co w wywiadzie udzielonym „Rz” powiedział prof. Anthony Polonsky z Londynu. Że „żydokomuna” jest antysemickim hasłem o bardzo starych korzeniach i doszukał się jego śladów w „Nie-Boskiej komedii”. Zamiast kolejnych impresji literackich pan profesor powinien pojechać do Moskwy i przeczytać choćby część dokumentów z tamtejszych archiwów. Wystarczy zresztą znać rosyjską literaturę przedmiotu. Wynika z niej, że między rokiem 1934 a 1937 aż 40 proc. kierowniczej kadry centralnego i terenowego NKWD – z Henrykiem Jagodą na czele – stanowili Żydzi. To tak gigantyczna nadreprezentacja, jakby personel Białego Domu w USA składał się w 90 proc. z Polaków. Takich przykładów można podać więcej. Hasło „żydokomuna” nie wzięło się z powietrza.

Mówi pan, że brakuje w Polsce książek o Kresach. Być może to wina PRL, w którym był to temat zakazany. Gdy pisano o Żydach, dotyczyło to tylko okupacji niemieckiej.

Zgoda. Podczas gdy w Polsce cenzura i polityka kadrowa partii regulowały życie naukowe, w USA, starej Unii czy w Izraelu dynamicznie rozwijały się badania na temat Holokaustu. I nie można się dziwić, że zajmowali się tym w dużej mierze badacze żydowscy. Plonem tych badań są tysiące publikacji i wiele zakładów na uniwersytetach, muzeów i innych ośrodków badających tę problematykę. Wypracowane przez te środowiska warsztat i aparat pojęciowy nie do końca są jednak dla nas do zaakceptowania.

Na przykład definicja antysemityzmu?

Choćby. Mam ogromny szacunek do Żydów, uważam, że są „naszymi starszymi braćmi w wierze”, chylę czoła przed ich wielką tragedią. Ale nie mogę zaakceptować sytuacji, że każda uwaga krytyczna pod adresem Żydów jest automatycznie odbierana jako antysemicka. To dławi wolność naukową, wszelką swobodną wymianę myśli. Wbrew pozorom najbardziej uderza to w Żydów. Złudne jest bowiem przekonanie, że Polacy wraz z wymarciem świadków zapomną o wydarzeniach na Kresach, a resztę zrobi autocenzura niektórych historyków uważających, że pisanie krytycznie o Żydach jest w złym stylu i nie ułatwi kariery.

Skoro jednak nie pisze się o tym książek, to gdy wymrą ostatni uczestnicy wydarzeń, sprawa ulegnie zatarciu.

Nie, bo ta wiedza jest przekazywana z pokolenia na pokolenie. Spotkałem wielu młodych ludzi, którzy z detalami potrafią zrelacjonować opowieści dziadków o bramach triumfalnych wznoszonych przed sowieckimi czołgami. Jeżeli nie możemy otwarcie mówić o takich sprawach, zaczynają się wokół nich gromadzić niezdrowe emocje. To recepta na prawdziwy antysemityzm.
Powiedział pan o wytworzonym przez żydowskich historyków aparacie pojęciowym...
Norman Davies w jednym z wywiadów opowiadał, że w latach 70. do Londynu przyjechał znany historyk Holokaustu Jehuda Bauer. Ambasada Izraela zorganizowała z nim spotkanie, na które zaprosiła wszystkich historyków żydowskiego pochodzenia mieszkających w Anglii. Davies dostał się tam dzięki znajomości z Polonskym. I był zszokowany. Bauer przedstawił bowiem instruktaż, jak należy pisać o II wojnie światowej. Po pierwsze cierpienia Żydów należy wyłączyć z losów innych narodów. Po drugie ludzi należy podzielić na trzy kategorie. Katów, patrzących obojętnie i ofiary. Kaci to „naziści i ich kolaboranci”, patrzący z boku to Polacy, a ofiary to oczywiście Żydzi. Na żadne niuanse nie ma miejsca.

Szczególnie na obraz Żyda kolaboranta.

Historiografia żydowska rzeczywiście nie kwapi się do opisywania dziejów Żydów na Kresach pod okupacją sowiecką. A jeśli już ktoś o tym wspomni, to powtarzalność pewnych argumentów sprawia wrażenie, że w tej sprawie również obowiązuje jakiś instruktaż. W książkach, o których mowa, wszystko zaczyna się po 22 czerwca 1941 roku. Na Kresy wkraczają Niemcy i zaczyna się koszmar.

To już można opisać za pomocą schematu Bauera.

Otóż to. Zdarzenie, którego świadkiem był Davies, skłania do refleksji: Czy historyk rzeczywiście musi być bardem swojego narodu i pisać tylko o wygodnych dla niego faktach? Poza tym czy owi historycy zaproszeni na instruktaż do ambasady Izraela są historykami żydowskimi czy angielskimi? Jakiej „narodowości” są ich poglądy? Odpowiedź na to pytanie ma charakter fundamentalny, bo analogiczne zjawiska występują przecież w innych krajach.

Książki mają „narodowość”?

Ta sprawa nie miałaby znaczenia, gdyby chodziło o fizykę czy astronomię. Ale na przykład Nechama Tec, która nie ukrywa, że jest Żydówką, prezentowana jest jako historyk kanadyjski. A przecież jej książka „Opór”, na kanwie której nakręcono superprodukcję o żydowskich partyzantach, braciach Bielskich, wyraża skrajnie subiektywny, żydowski punkt widzenia. Choćby operowanie przez nią terminem „White Poles”, czyli Biełopaliaki. To obraźliwy termin, którym sowiecka propaganda i dokumenty NKWD określały żołnierzy AK i wszystkich innych Polaków, którzy nie sympatyzowali z Moskwą. Peter Duffy, autor wydanych ostatnio w Polsce „Braci Bielskich” – przedstawiany jako historyk amerykański – uznaje zaś Tewje Bielskiego za... czołową postać wojny obok Churchilla i Roosevelta.

W wielu książkach żydowskich historyków pojawia się motyw polskiego antysemityzmu. Ale przecież nie można negować, że takie zjawisko występowało.

Sugerowałbym, żeby obok antysemityzmu i antyjudaizmu wprowadzić nowe pojęcie: antyżydowskość. Uczucie niechęci do Żydów w Polsce niekoniecznie było wywołane niechęcią rasową czy religijną. W dużej mierze było skutkiem twardej walki o byt. Z wielkiego kryzysu właściwie nie wydźwignęliśmy się do końca dwudziestolecia. Wcześniej prowadziliśmy wojny o granice, przez kraj przeszła niszczycielska nawała bolszewicka. To było biedne państwo. Przedstawiciele obu narodowości ostro więc ze sobą rywalizowali o chleb.
Wróćmy do sprawy kolaboracji. Żydzi byli bardzo religijną, tradycyjną społecznością. Wielu z nich korzystało z dobrodziejstw wolnego handlu. To nie są potencjalni sympatycy komunizmu.

Według Grossa i badaczy o zbliżonych do niego poglądach z Sowietami kolaborował niewielki promil tej społeczności.

To są twierdzenia bez pokrycia źródłowego. Skala kolaboracji była znacznie większa. Aktywny udział w sowietyzacji wzięło co najmniej kilkanaście procent żydowskiej populacji. Obojętność wobec upadku państwa polskiego była zaś pełna i powszechna. Tu w grę wchodzi przytłaczająca większość Żydów. Powszechnym zjawiskiem były antypolskie drwiny i docinki. Inaczej zachowywał się niewielki promil tej społeczności – zamożni Żydzi z tak zwanych klas posiadających, którzy wiedzieli, że nie pasują do sowieckich porządków.

Ale Żydzi także padli ofiarą sowieckich represji.

Choćby przedstawiciele wspomnianych „klas posiadających”. Zostali wywiezieni razem z polskimi sąsiadami do łagrów lub na zesłanie. Ale spójrzmy na wielką deportację z 13 kwietnia 1940 roku. Jej ofiarą padły rodziny aresztowanych w poprzednich miesiącach. Tam prawie wcale nie ma Żydów! Do wiosny 1940 roku nie dawali więc Sowietom podstaw do akcji represyjnych, nie byli traktowani jak wrogowie. Potem nadeszła deportacja czerwcowa, która była już głównie żydowska. Jednak wtedy wywieziono automatycznie wszystkich uchodźców spod okupacji niemieckiej. A więc w większości Żydów, którzy uciekli przed Hitlerem. Miejscowych nie wywożono.

Czy kolaboracja części Żydów z Sowietami mogła być przyczyną zbrodni w Jedwabnem i innych pogromów, do których doszło w 1941 roku po wkroczeniu Niemców?

To trzeba zbadać. Ja uważam, że był to właśnie prymitywny akt odwetu, działanie skądinąd nie do zaakceptowania. Pogromy w 1941 roku nie były jednak tylko dziełem Polaków. Na Żydach wzięli odwet na przykład Ukraińcy, którzy byli świadkami ich kolaboracji w południowo-wschodniej części Rzeczypospolitej. Także Litwini czy Rumuni, którzy zetknęli się z tym zjawiskiem na swoich – okupowanych przez Sowietów – terytoriach. Gdy Sowietów wyparli Niemcy, ludzie ci wzięli się do wyrównywania rachunków.

Według części historyków za mord w Jedwabnym winę ponoszą „polski antysemicki katolicyzm” i „endecka propaganda”.

Oczywiście nie można wykluczyć, że w Jedwabnem działali ludzie o sympatiach endeckich. Przyczyny masakry były zapewne złożone. To tak jak z umierającym ze starości człowiekiem. Wszystkie jego organy są już wyczerpane i umiera on z wielu przyczyn. Ale zawsze jest coś, co rozpoczyna proces. Katalizatorem tego, co się stało w Jedwabnem i innych miejscowościach, była prawdopodobnie postawa Żydów pod okupacją sowiecką.

Co Żydów przyciągało do Sowietów?

Przypominam, że mówimy o części tej społeczności. Kluczem do zrozumienia tej postawy jest zapewne fakt, że był to naród żyjący w diasporze. Taki naród, jeżeli chce przetrwać, musi mieć jak najlepsze relacje z każdą władzą. Żydzi na Kresach poszli jednak za daleko. Czym innym jest układanie się z nowym rządem, a czym innym wiwatowanie na widok wrogich wojsk, współpraca z aparatem przemocy okupanta. Powinniśmy mówić naszym żydowskim przyjaciołom: „Wyobraźcie sobie, gdyby do Izraela – odpukać – wkroczyła armia syryjska. Na ulicę wyszliby przedstawiciele waszej mniejszości arabskiej, całowali czołgi i wydawali w ręce najeźdźcy patriotycznie nastawionych Żydów. Postarajcie się zrozumieć, co mogliśmy czuć we wrześniu 1939 roku”.

Donosicielstwo było aż tak rozpowszechnione?

Nawet jeżeli otwarte zostaną tajne archiwa NKWD, nie dowiemy się z nich, że na przykład we Lwowie było, powiedzmy hipotetycznie, 3 tysiące agentów żydowskich. Pod okupacją sowiecką występowało bowiem zjawisko donosu obywatelskiego. Donosiciel taki nie był zarejestrowanym agentem, nikt nie wydawał mu rozkazów. Wystarczyło, że ulicą szedł patrol i ten człowiek pokazał palcem: „On był przed wojną oficerem!”. Sowieci go aresztowali, a donosiciel szedł dalej. Śladów takiego donosu w archiwach w postaci teczki agenta nie znajdziemy. Jest ich za to pełno w relacjach polskich świadków. Zjawisko to potwierdzają także źródła sowieckie.
Nawiasem mówiąc, gdyby przyjąć propozycję Grossa z okresu debaty nad Jedwabnem, że wszystkie relacje żydowskie należy uznawać za prawdziwe, to polskie chyba też powinny otrzymać ten sam status.

Jaka była skala donosicielstwa?
Według polskich źródeł relacyjnych – raczej masowa. Dlaczego sowieckie służby specjalne tak łatwo poradziły sobie z polskim podziemiem? Czyli zrobiły coś, czego nie udało się zrobić gestapo pod okupacją niemiecką. A przecież enkawudziści to byli w większości prymitywni osobnicy z czteroklasowym wykształceniem. Jedną z głównych przyczyn może być właśnie donosicielstwo. Konspiracja polska na Kresach powstawała pod czujnym okiem niepolskich sąsiadów, zresztą nie tylko Żydów, i NKWD to wykorzystało.

Czy doświadczenie żydowskiej kolaboracji miało wpływ na postawy Polaków w późniejszej fazie wojny?

Obawiam się, że tak. Kiedy ziemie polskie w 1941 roku zostały „zjednoczone” przez Niemców, opowieści o tym, co się działo na Kresach, szybko rozprzestrzeniły się po całym kraju. Zaczęto postrzegać Żydów jako element niepewny, który w momencie zagrożenia państwa może zachować się wbrew jego interesom. Żydzi dostarczyli Polakom świetnego alibi. Gdy Niemcy zaczęli ich na masową skalę mordować,
Polacy mogli sobie powiedzieć: Nie musimy im pomagać. Skoro jest to żywioł nam nieprzyjazny, obojętny, to dlaczego mamy go teraz wspierać w nieszczęściu? Po co się narażać?”. Być może skala pomocy byłaby większa, gdyby nie ta kolaboracja.

Ale mimo to wielu Polaków pomogło Żydom.

Dlatego nasi Sprawiedliwi wśród Narodów Świata ocierają się niemal o świętość. A już w szczególności na Kresach. Przecież ci ludzie doświadczyli lub byli świadkami różnych epizodów, w których część Żydów odegrała negatywną rolę. A mimo to decydowali się na ratowanie ich w imię wyższych racji, chrześcijańskiej miłości bliźniego. Nazwać taką postawę bohaterstwem to trochę za mało.

Ale bywało odwrotnie. Po napisaniu recenzji pańskiej książki dostałem list od czytelnika. Opisał, jak Żydzi uratowali jego dziadka przed obławą sowiecką. Przewieźli go pod sianem na wozie.

Oczywiście podczas okupacji byli też przyzwoici Żydzi. Nie wolno stosować uogólnień. Cały czas mówimy o części Żydów. Ojciec mojej znajomej był zawodowym podoficerem i jego żydowski sąsiad, który był w NKWD, uratował mu życie. Uprzedził go przed aresztowaniem. Inny przykład: kilkuset Żydów napisało petycję do NKWD, aby zwolnić z więzienia znajomego właściciela ziemskiego. Takie przypadki się zdarzały, ale należały do wyjątków. Być może, wzorem Żydów, powinniśmy uhonorować takich przedstawicieli mniejszości jakimś honorowym tytułem? Na przykład Lojalny wobec Rzeczypospolitej.

Czyli Żydzi pod okupacją sowiecką wykazali takie same postawy, o jakie oskarżają Polaków pod okupacją niemiecką. Obojętność większości i donosicielstwo części.

Rzeczywiście – stosując podział Jehudy Bauera – Żydzi na Kresach byli obojętnymi obserwatorami. W archiwum Ringenbluma można znaleźć choćby taką impresję: ostatnią rzeczą, jaką słyszeli Żydzi jadący do obozów, były śmiechy polskich przechodniów. Ja zaś dysponuję relacjami o tym, że niekiedy Polakom z Kresów prowadzonym do obozów lub więzień towarzyszyły kuksańce, wyzwiska i śmiech żydowskiego tłumu.

Wierzy pan, że Żydzi z ich emocjonalnym podejściem do historii będą potrafili spojrzeć na siebie nie tylko jako na ofiary?

Gdybyśmy nie mieli nadziei, że można zmienić świat, to po co w ogóle robić cokolwiek w życiu? Jest nam potrzebna rewolucja w myśleniu i wzajemnych relacjach. Musimy wreszcie zacząć otwarcie rozmawiać. Nie reagować histerycznie na racje drugiej strony. Naród, który wydał tak wielu wybitnych naukowców, uhonorowanych tyloma Nagrodami Nobla, na pewno posiada intelektualistów, którzy są w stanie przezwyciężyć myślowe schematy i spojrzeć prawdzie w oczy.

W Polsce każda próba dyskusji na temat negatywnych postaw Polaków podczas wojny skutkuje natychmiastowymi oskarżeniami o szarganie świętości i opluwanie bohaterów. Tak samo reagują Żydzi.

Coś w tym jest. Choćby polska reakcja na ujawnienie sprawy Jedwabnego. To dziecinne pójście w zaparte było dla mnie nie do zniesienia. Rzeczywiście, może ma pan rację. Być może polscy Żydzi, żyjąc tyle lat w naszym kraju, przejęli niedobre cechy narodowe Polaków.
Ale jeżeli jesteśmy tak bardzo do siebie podobni, tym bardziej powinniśmy się porozumieć. Może nawet pokochać.

Prof. Krzysztof Jasiewicz
jest jednym z największych znawców dziejów najnowszych Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej. Oprócz badań prowadzonych w Polsce i polskich instytucjach na Zachodzie zapoznał się z większością archiwów posowieckich w europejskiej części byłego czerwonego imperium (Litwa, Łotwa, Estonia, Rosja, Białoruś, Ukraina, Mołdawia). Kieruje Samodzielną Pracownią Analiz Problemów Wschodnich w ISP PAN w Warszawie. Jest autorem m.in. książek „Pierwsi po diable. Elity sowieckie w okupowanej Polsce 1939–1941”, „Lista strat ziemiaństwa polskiego 1939–1956“, redaktorem tomów „Świat niepożegnany“, „Europa nie prowincjonalna“. W swojej najnowszej książce „Rzeczywistość sowiecka 1939 –1941 w świadectwach polskich Żydów“ zajął się zjawiskiem kolaboracji części Żydów – obywateli II RP – z sowieckim okupantem.




Takie przypadki się zdarzały, ale należały do wyjątków. Być może, wzorem Żydów, powinniśmy uhonorować takich przedstawicieli mniejszości jakimś honorowym tytułem? Na przykład Lojalny wobec Rzeczypospolitej.

to by było coś, na pewno odbiło by się szerokim echem w świecie, tylko czy w Polsce są jacys politycy zdolni do takiej akcji?

a tak ogólnie to przeczytałbym też jakiś że tak powiem kontr-wywiad, tylko sensowny a nie na poziomie aliny Całej bądź Tomasz Grossa.
jaki kontrwywiad?
facet gada bardzo ostrożnie by nikogo nie obrazić, zero wychodzenia poza ustalenia źródłowe itd.
Co do tych "deportacji" czerwcowych 1941r to wywożono wtedy polską ludność z pasa przygranicznego, ze wzgledu na nadciągający wybuch wojny sowiecko-niemieckiej, Polakó wywożono do kzachstanu i na syberię
wcześniejsze "deportacje" żydów nie były powodowane walką z "wrogiem ludu" ale tym że uciekinierzy z GG stłoczeni w np takim białymstoku nie mieli nic do roboty, nie mieli gdzie mieszkać itd więc wywożono ich na tereny zindustralizowane by wykorzystać do pracy w fabrykach, nie miało to jednak nic wspólnego z deportacjami "polskich elementów wywrotowych"

najbardziej w tym wywiadzie porusza mnie kwestia tych spotkańw amabsadzie Izraela, nie trzeba być sherlockiem holmesem by podejrzewać ze taka pani alinka cała też dostała takie instrukcje, o czym zresztą pisałem wielokrotnie (a co było obiektem drwin ze strony tych którym się wydaje że pani cała ot tak sama z siebie zaczęła pierdolić od rzeczy)
Po relacji Daviesa który był na taki mspotkaniu chyba nikt nie ma wątpliwości jak to wyglada u nas w Polsce, wielokrotnie też pisałem o dziwnych powiązaniach niektórych polskich badaczy z niemieckimi fundacjami, zwłaszcza na ziemiach "przyłączonych"
zawsze warto wysłuchać dwóch stron, byle było to oparte na prawdzie a nie w stylu A.Całej



zawsze warto wysłuchać dwóch stron

no a ten koleś wg ciebie jest po której stronie?

jaki kontrwywiad?
facet gada bardzo ostrożnie by nikogo nie obrazić"

srednio mu to wyszlo.

no a ten koleś wg ciebie jest po której stronie?

moim zdaniem jest po dobrej stronie

nie obrazil, ale w kilku momentach zirytowal.
a czym konkretnie?

bo mnie wyczualnym strachem
przedewszystkim tym fragmentem

Coś w tym jest. Choćby polska reakcja na ujawnienie sprawy Jedwabnego. To dziecinne pójście w zaparte było dla mnie nie do zniesienia. Rzeczywiście, może ma pan rację. Być może polscy Żydzi, żyjąc tyle lat w naszym kraju, przejęli niedobre cechy narodowe Polaków.
Ale jeżeli jesteśmy tak bardzo do siebie podobni, tym bardziej powinniśmy się porozumieć. Może nawet pokochać

po pierwsze zaslania sie jedwabnem, "moze i zle o was pisze drogie zydy ale sami zobaczcie, uwazam ze macie racje z jedwabnem wiec w gruncie rzeczy jestem dobrym czlowiekiem" . odpowiedzialnosc za masakre przygotowana i przeprowadzona przez komunistyczne wladze gosc zrzuca w calosci na niedobrych polakow ktorzy sie chcieli zemscic, bardzo tani chwyt.
ale juz z tymi zydami ktorzy przejeli od nas najgorsze nasze cechy (jakie to sa? a najlepszych czemu nie chieli przejac?) to juz przegiol na calego i dostal by odemnie siarczystego kopa w dupe. i pod jakim wzgledem zydzi i polacy sa do siebie tacy podobni skoro on sam twierdzi ze postawy tych narodow roznily sie diametralnie podczas drugiej wojny swiatowej i po jej skonczeniu?
Jeżeli polski profesor historii, boi się o pewnych wątkach historycznych mówić, czy mówi ale z pewnym strachem, to znaczy że mamy ostrą cenzurę w wiadomych kwestiach. Mnie to nie dziwi, bo przecież kolejni prezydenci chodzą w jarmułkach,a w sejmie prowadzi się na serio debatę czy nie powiesić w sejmie obok krzyża gwiazdy dawida .

http://www.youtube.com/watch?v=QKtgjnUupWU

Szacunek bo facet naraża swoje stanowisko i autorytet...

odpowiedzialnosc za masakre przygotowana i przeprowadzona przez komunistyczne wladze gosc zrzuca w calosci na niedobrych polakow ktorzy sie chcieli zemscic, bardzo tani chwyt.
Kowal pomyliło ci się jedwabne z pogromem kieleckim
faktycznie, w tej sprawie akurat niemcy byli zamieszani, czyli prowokacja pozostaje prowokacja.

w tej sprawie akurat niemcy byli zamieszani, czyli prowokacja pozostaje prowokacja

to nie do końca tak, w latach 39-41 w takich miejscowościach żydowscy kolaboranci mocno rzucali się w oczy, donosy, deportacje itd. więc jeżeli nawet tylko 10% ludności żydowskiej czynnie wspierało komunistów (a pozostałe 90% bylo obojętne) to te 10% stanowiło większość z kolaborantów,

wiele osób z takich przygranicznych miejscowości (bo jedwabne w 39-41 było blisko granicy niemiecko-sowieckiej) w czerwcu 1941r straciło bliskich bo jak juz pisałem sowieci czyścili pzredpole z niepewnego elementu przed planowanym atakiem na rzeszę, nadchodzi 22 czerwca, komunisci z kolaborantami uciekają, Polacy mocno przeżywają jeszcze falę deportacji sowieckiej któa trwała w najlepsze aż do 22 czerwca, wchodzi nowy okupant który ogłasza wkoło że można bezkarnie mścić się za lata komunizmu, po miasteczkach jeżdżą specjalne grupy które zaczynają rozwalać żydów na miejscu, ludzie czują że mogą wyrównać porachunki, z braku prawdziwych sprawców ich nieszczęścia "giew" spada na tych co zostali, prymitywne jednostki polskie biorą udziałw tych zajściach, tam w tym Jedwabnem zabito ok 350 osób, bardzo dużo starców, kobiet i dzieci. Majątek zamordowanych rozszabrowano. Dziś ciężko jest ustalić czy niemcy bezpośrednio przyczynili sie do pogromu i czyja byłą inicjatywa.
Po wojnie w tej sprawie było parę procesów, zapadło trochę wyroków w czasach kiedy polskim sądownictwem rządzili Żydzi, o dziwo byl tylko jeden KS zamieniony na dożywocie i 9 wyroków więzienia za "pomoc w zabójstwie", 12 osób uniewinniono, nie chce mi sie wierzyć by prlowskei śądownictwo ot tak sobie akurat w tej sprawie odpuściło, w czasach kiedy ostro karano za szmalcownictwo i kolaboracje z nazistami.
Ziemkiewicz nie tak dawno (niedokładnie, jak ma w zwyczaju) przypomniał sprawę Witolda Kieżuna, który stracił kiedyś posadę na amerykańskim uniwersytecie

jego życiorys w pigułce:


Witold J. Kieżun (ur. 6 lutego 1922 r. w Wilnie) – profesor dr hab., jeden z najwybitniejszych polskich teoretyków zarządzania [...] Żołnierz Armii Krajowej, podporucznik czasu wojny, powstaniec warszawski, więzień sowieckich łagrów ... Walczył w powstaniu warszawskim pod pseud. Wypad. ... Uczestniczył m.in. w akcji zdobycia Poczty Głównej ... Komendy Policji ...
Samodzielnie wziął do niewoli 14 jeńców niemieckich (przy czym pozyskał 14 karabinów oraz 2000 sztuk amunicji) ... W marcu 1945 wskutek zdrady został aresztowany przez NKWD. Przesłuchanie odbyło się na Montelupich. Nie ujawnił żadnych nazwisk, nie przyznał się do swojej podziemnej działalności ...

[1]

i frag. wywiadu w którym opisuje jak to było w USA:


Zdecydowałem się jednak na powrót do Temple Universityw Filadelfii, gdzie uprzednio pracowałem cały rok i odniosłem duży sukces plasując się bardzo wysoko w anonimowej ocenie dokonywanej przez studentów. W telefonicznej rozmowie dziekan umówił się, że dwa tygodnie przed wyjazdem z Burundi, podam mu dokładny czas przylotu celem spotkania mnie na lotnisku i przygotowania odpowiedniego pomieszczenia. Niestety, na dwa tygodnie przed planowanym wyjazdem, na mój telefon dziekan prof. Mazze grobowym głosem oświadczył mi, że niestety nie przewidział wysokości posiadanych środków budżetowych, i że moje zaangażowanie jest w tym roku nieaktualne [...]

Czy sprawa odmowy zatrudnienia w Filadelfii wyjaśniła się w końcu?

Tak, wyjaśniła się wiele lat później, gdy spotkałem swego kolegę z Uniwersytetu w Filadelfii, który opowiedział mi, że na posiedzeniu Rady Wydziału dziekan zawiadomił, że angażuje dawnego kolegę Witolda Kieżuna do pracy w Temple University.
Jeden z profesorów oświadczył, wówczas że, Witold pracując w Temple "przyznał" mu się że w czasie wojny był członkiem polskiej Armii Krajowej (Home Army), dlatego po zakończeniu wojny był aresztowany przez radziecki aparat bezpieczeństwa (KGB) i deportowany do obozu w Związku Radzieckim. Angażując go do pracy szkoła może mieć trudności ze współpracą np. z gminą żydowską, czy organizacjami kombatantów II wojny światowej. Ponieważ nikt nie wiedział czym była polska Armia Krajowa (Home Army) wyjaśnił, że gdzieś przeczytał, że to była to nazistowska organizacja współpracująca z hitlerowcami w czasie okupacji Polski. Ta informacja zdziwiła obecnych, bo pracując tam cały rok akademicki 1980-81 zdobyłem sobie opinię demokraty, humanisty [...]

[2]


Apropo Jedwabnego nieżyjący prof Strzembosz w książce "Antysowiecka partyzantka i konspiracja nad Biebrzą X 1939-VI 1941" twierdzi, że okolice Jedwabnego były jednym z centrów antykomunistycznego ruchu oporu i ludzie z tych terenów padali ofiarami straszliwych represji komunistycznych, sprokurowanych w dużej mierze przez wiadomo kogo. Pisze też, że z polskimi kolaborantami rozprawiano się bardzo okrutnie np zabijano jego i całą rodzinę a zabudowania palono do gołej ziemi. Apogeum odwetu to był czerwiec -lipiec 1941 gdy Sowieci uciekli w popłochu,a kolaboranci często nie zdążyli. skoro mordowano polskich kolaborantów, to dziwne było by gdyby łagodniej traktowano np żydowskich, natomiast wymordowanie reszty Żydów z Jedwabnego to już mogła byc robota niemiecka. Przecież stalinowski wymiar sprawiedliwości skazywał na ks za samo podejrzenie o "antysemityzm" a tutaj po wojnie mamy stosunkowo łagodne wyroki, poza tym większość oskarżonych w czasie wojny walczyła w AK i niektórzy w NSZ i do końca (np główny oskarżony Laudański) utrzymywali, że powojenny proces to zemsta za działalność w antykomunistycznym i narodowym ruchu oporu.

niezłe jaj są w wikipediii, gdzie w notce na temat pogromu zrobiono z laudańskiego niemieckiego żandarma


Według Jana Grossa[9] prowodyrami tego mordu i przywódcami jedwabińskiego tłumu było czterech byłych współpracowników NKWD, którzy według niego w ten sposób próbowali wymazać swoją przeszłość i uwiarygodnić się w oczach nowego okupanta. Dwóch z nich – Jerzy Laudański i Karol Bardoń – w późniejszym okresie zostało niemieckimi żandarmami.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Pogrom_w_Jedwabnem

laudański miał w auschwitz nr 63805, od wrzesnia 42r więzień pawiaka, potem auschwitz, Gross-Rosen i Sachsenhausen

wg Grossa w tym czasie był "niemieckim żandarmem"
to, to jest pikuś przy angielskiej Wikipedii. ta już traktuje temat z pełnym profesjonalizmem

fragment hasła


Before the pogroms some jews felt something terrible was going to happen and they begged the local priest to help them by talking to his people, the priest said, theres nothing i can do for you jews. Before they were burnt alive the polish christians subjected the innocent jews to all sorts of tortures and humiliations like ripping the foetus from pregnant jewish women, forcing the young strong jewish men to carry a statue of lenin before murdering the jews, beating jews with iron bars and wooden clubs, one jew had his eyes gouged out and tongue cut off and left to die for 12hours, after the buring the christians moved from house to house trying to find elderly or sick jews, when they found a little jewish girl called cala (hala)hiding in a chicken coup, they picked her up and carried her to the flames of the still burning barn and threw her on their, then the polish christian murderers rounded up the innocent jewish children that they found hiding and murdered them with pitchhforks, other jews they drowned in the local pond, others they left in the town square all day in 30 degree+ heat without any water, and many jews passed out from heat stress. This was the legacy that the so called 'friendly polish christian' community did to the jews of jedwabne.May the perpetrators burn in hell for all eternity, and may the poor jews live forever in peace in the garden of eden.

http://en.wikipedia.org/wiki/Jedwabne
a jak juz jesteśmy przy żydach to czytaliscie o pzresłąniu obamy w 65 rocznicę wyzwolenia auschwitz?

Prezydent USA Barack Obama przesłał nagranie wideo na odbywające się w Krakowie III Międzynarodowe Forum Holocaustu "Let My People Live!".


Podziękował prezydentowi Kaczyńskiemu, premierowi Tuskowi i polskiemu narodowi za zachowanie Auschwitz - "miejsca tak bardzo bolesnego dla narodu polskiego, które jest jednocześnie miejscem pamięci i źródłem refleksji dla świata".
Podkreślał, że "ziemia w Auschwitz jest uświęcona prochami Żydów i tych, którzy próbowali ich ocalić. Było ich wielu: Żydów, Polaków, Węgrów, Francuzów i Holendrów, Romów i Rosjan, hetero i homoseksualistów oraz wielu innych".

http://wyborcza.pl/1,7684...i_sumienia.html

[ Dodano: |1 Lut 2010|, 2010 20:31 ]
Jak patrze ile osob korzysta z takiej wikipedii a widze tam takie hasla jak to o jedwabnym to mi sie plakac chce.

to, to jest pikuś przy angielskiej Wikipedii. ta już traktuje temat z pełnym profesjonalizmem

fragment hasła


Before the pogroms some jews felt something terrible was going to happen and they begged the local priest to help them by talking to his people, the priest said, theres nothing i can do for you jews. Before they were burnt alive the polish christians subjected the innocent jews to all sorts of tortures and humiliations like ripping the foetus from pregnant jewish women, forcing the young strong jewish men to carry a statue of lenin before murdering the jews, beating jews with iron bars and wooden clubs, one jew had his eyes gouged out and tongue cut off and left to die for 12hours, after the buring the christians moved from house to house trying to find elderly or sick jews, when they found a little jewish girl called cala (hala)hiding in a chicken coup, they picked her up and carried her to the flames of the still burning barn and threw her on their, then the polish christian murderers rounded up the innocent jewish children that they found hiding and murdered them with pitchhforks, other jews they drowned in the local pond, others they left in the town square all day in 30 degree+ heat without any water, and many jews passed out from heat stress. This was the legacy that the so called 'friendly polish christian' community did to the jews of jedwabne.May the perpetrators burn in hell for all eternity, and may the poor jews live forever in peace in the garden of eden.

http://en.wikipedia.org/wiki/Jedwabne

cholera, a moja wikipedia pokazuje coś takiego:

On the morning of July 10, 1941, by the order of mayor Marian Karolak and the town's German gendarmerie,[22] a group of Polish men from around Jedwabne and neighboring settlements was assembled,[23] which then rounded up the local Jews as well as those seeking refuge from nearby towns and villages such as Wizna and Kolno. The defenseless Jews were taken to the square in the centre of Jedwabne, where they were ordered to pluck grass, attacked and beaten. A group of Jewish men were forced to demolish a statue of Lenin that had been put up earlier by the Soviets and then carry it out of town while singing Soviet songs. The local rabbi was forced to lead this procession of about 40 people. The group was taken to a pre-emptied barn,[14] killed and buried along with fragments of the monument, while most of the remaining Jews, estimated at around 250[14] to 400, including many women and children, were led to the same barn later that day, locked inside and burned alive using kerosene from the former Soviet supplies (or German gasoline, by different accounts) in the presence of eight German gendarmes, who shot those who tried to escape.[14] The remains of both groups were buried in two mass graves in the barn.[14][24] Exhumations led to the discovery not only of the charred bodies of the victims in two mass graves, but also of the bust of Lenin (previously assumed to be buried at a Jewish cemetery) as well as bullets that according to a 2000 statement by Leon Kieres, the chief of the IPN, could have been fired from 1941 Walther P38 type pistols.[14] Some sources claim that a movie made by Germans during the massacre was shown in cinemas in Warsaw to document the alleged spontaneous hatred of local people towards the Jews. No trace of such movie has been found.[25]
czyzby były dwie?
czyżby Wikipedia jest "tworzona przez użytkowników dla użytkowników", itp. wyśmiałem to na stronie dyskusji komentarzem i teraz już zmienili. ale zerknij w historię artykułu

http://en.wikipedia.org/w...oldid=340839326 - to backup z 30 stycznia, hasło w tej wersji które ja zobaczyłem. ciekawe co w nim będzie jutro
jednym słowem trzeba być czujnym czasami też wyłapuje po angielskiej wiki takie kwiatki, ale w bardziej przypadkowych miejscach - np. coś sprawdzałem o jakimś producencie filmowym i w jego angielskojęzycznym życiorysie była notka, że urodził się w przedwojennej Polsce z której wyjechał ze względu na tradycyjny polski antysemityzm

tradycyjny polski antysemityzm

No a jaki?
Weź usiądź u Babci przy tradycyjnym polskim obiedzie w czapce.Dostaniesz reprymendę.Taka tradycja.Skąd się wzięła?

No a jaki? Ten wyssany z mlekiem matki.
Raczej podawany ukradkiem w obiedzie Babci.
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.