X
ďťż
Edelman kaput...

WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA


Nie żyje Marek Edelman. Był ostatnim żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim, działaczem politycznym i społecznym. Miał 87 lat.

Marek Edelman zmarł w domu, wśród przyjaciół i bliskich ludzi.

"Marek Edelman był świadkiem pewnej epoki"

Przewodniczący Związku Gmin Żydowskich w Polsce Piotr Kadlcik powiedział, że Marek Edelman był polskim Żydem z bardzo silną tożsamością żydowską i wielkim polskim patriotą.

- Był świadkiem pewnej epoki. Błogosławionej pamięci Marek był takim Żydem, o jakim bardzo często w Polsce się nie myśli, że tacy w ogóle istnieją: był Żydem, który mając bardzo silną tożsamość żydowską w tym samym czasie był bardzo silnie związany z Polską - mówił Kadlcik.

"Dla niego człowiek był najważniejszy"

- Edelman był człowiekiem, który kształtował nasze życie, przy którym nabierało się odwagi, by walczyć o przyzwoitość -wspominała zmarłego Przewodnicząca Rady Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka Halina Bortnowska. - Był dla mnie wielką obecnością. Wielu z nas może powiedzieć, że ukształtował nasze życie, nawet w takim przypadku jak mój, gdy wspólnie pracowaliśmy w komitecie helsińskim - podkreśliła Bortnowska.

Zdaniem Bortnowskiej, razem ze śmiercią Marka Edelmana odeszło coś istotnego w sprawach Polski i świata. - Myślę, że Edelman nauczył i jego i nas pierwszeństwa człowieka we wszystkich sprawach. To człowiek jest najważniejszy - kończy.

Bp Pieronek: wyrażam wielki szacunek dla tego człowieka

Bp Tadeusz Pieronek nazwał Marka Edelmana "ikoną obecności świata żydowskiego w polskiej historii i kulturze". - Był świadkiem eksterminacji. Wyrażam wielki szacunek dla tego człowieka i proszę o refleksję, która byłaby godna tego odejścia - dodał biskup.

"To jest tak smutne, że tego aż nie można pojąć"

- Odszedł wielki człowiek odwagi i prawdy, bardzo go kochałem, bardzo mi go będzie brak - tak o Marku Edelmanie powiedział były ambasador Izraela w Polsce Szewach Weiss. - Dla mnie na zawsze pozostanie w pamięci jako walczący bohater, człowiek o ogromnej odwadze, który walczył w powstaniu w gettcie warszawskim i przeżył, bo był na aryjskiej stronie. Marek Edelman nigdy potem nie przestał walczyć o wolność człowieka i o wolność Polski - dodał.

- Bardzo teraz boli mnie serce. To jest tak smutne, że tego aż nie można pojąć - zakończył.

"On był jak skała"

Kazimierz Kutz wspomina: Marek Edelman był uosobieniem ludzkiego heroizmu, człowiekiem ze wspaniałą biografią, który całe życie walczył o największe wartości.

- Patrząc na polski pejzaż wielkich ludzi, których było i zostało tak niewielu, Marek Edelman był kimś zupełnie wyjątkowym. On, przedstawiciel żydowskich Polaków, był jak skała - jego odwaga cywilna, jego naturalna prawość były po prostu wyjątkowe" - powiedział reżyser.

Dodał, że Edelman był dla niego kimś, kogo można było tylko podziwiać. - Nie był uosobieniem cierpienia, ale wspaniałego heroizmu ludzkiego. To jedna z najbardziej niezwykłych osób w Polsce lat powojennych - podkreślił reżyser.

Lekarz, żołnierz, społecznik

Marek Edelman urodził się w Homlu na Białorusi w rodzinie żydowskiej, wkrótce potem rodzina przeprowadziła się do Warszawy. W czasie II wojny światowej był członkiem Powszechnego Żydowskiego Związku Robotniczego, w 1942 był współzałożycielem Żydowskiej Organizacji Bojowej. Uczestnik powstania w getcie warszawskim. Uczestniczył w Powstaniu Warszawskim.

Po wojnie nie wyjechał z Polski, na stałe zamieszkał w Łodzi, pracował jako lekarz kardiolog. W latach 70-tych zaczął działać w opozycji demokratycznej. Wchodził w skład zarządu NSZZ "Solidarność" Ziemi Łódzkiej. W stanie wojennym był internowany.

Pod koniec lat 80-tych należał do Komitetu Obywatelskiego przy Lechu Wałęsie, później był członkiem Ruchu Obywatelskiego-Akcji Demokratycznej, Unii Demokratycznej, Unii Wolności i Partii Demokratycznej.

http://wiadomosci.wp.pl/k...pozegnanie.html



był polskim Żydem z bardzo silną tożsamością żydowską i wielkim polskim patriotą.

przecież ten typ całe swoje życie poświęcił na to by udowadniać iż jakikolwiek patriotyzm to nie m sensu (abstrahując od dociekania czy miał racje czy sie mylił)
ostatni plomien zgazsl
http://www.youtube.com/wa...feature=related


kto zajmie jego miejsce w mediach i bedzie opatrywal artykuly o antysemityzmie komentarzami "to podlosc, do dranstwo, to niedopuszczalne....."?
Wczoraj dopadli Romka, dzisiaj Marek...

http://www.youtube.com/watch?v=ol-llOCylzE&feature=related

Ktoś ma w planie zrobić koszulki "Nie płakałem po Edelmanie" ??
Bo ja się piszę na duże "L"...
Jak jeszcze się przekręci Bartoszewski i Mazowiecki, to będą musieli rozbudować aleję zasłużonych na Powązkach
To może jakaś mała zbiórka na rozbudowę, tak dla motywacji...
Ciakawe czy radio Obi nada dzisiaj jakąś okolicznościową muzyczkę na to konto?

Obi pijaku wstawaj, bo smutno jakoś...

ostatni plomien zgazsl
Co do tego ze Edelman polskim patriota byl to chyba nie ma wiekszych watpliwosci , robienie koszulek wyglaszanie jakis dziwnych odezw i akcji po smierci Edelmana przez niedouczona gownarzerie pozostawmy propagandzista wlaczacym o wolnosc slowa z Olifant'a , uraczali na koszulakami Rock Against Communism to moze cos wspamna o Polanskim i Edelmanie. Edelman byl antykomuista , osobiscie poznalem ludzi z czolowki polskiej opozycji lat 80 w tym Bogdana Lisa ktory pozytywnie wyrazal sie o Marku Edelmanie , moja matka byla dzialaczka KOR'u i w sparwaie organizacji pomocy dla robotnikow i rozdzielaniu darow kilkakrotnie widziala sie z Edelmanem w Lodzi. Nie widze nic smiesznego w smierci Marka Edelmana i nie uwazam ze kto kolwiek znajacy historie tego czlowieka ma prawo rzucic w niego kamien , to swiadczy tylko o jednym brak eduakcji ktory naprzyklad prezentowal ten oto mlody czlowiek http://www.youtube.com/watch?v=ClFCkPXgrcU gorszych glupot w zyciu nie slyszalem i jeszcze to bezrobotny w UK ... ha ha ha

Co do tego ze Edelman polskim patriota byl to chyba nie ma wiekszych watpliwosci
Ty tak na poważnie?
W końcu bycie w Armii Ludowej zoobowązuje

Co do tego ze Edelman polskim patriota byl to chyba nie ma wiekszych watpliwosci , robienie koszulek wyglaszanie jakis dziwnych odezw i akcji po smierci Edelmana przez niedouczona gownarzerie pozostawmy propagandzista wlaczacym o wolnosc slowa z Olifant'a , uraczali na koszulakami Rock Against Communism to moze cos wspamna o Polanskim i Edelmanie. Edelman byl antykomuista , osobiscie poznalem ludzi z czolowki polskiej opozycji lat 80 w tym Bogdana Lisa ktory pozytywnie wyrazal sie o Marku Edelmanie , moja matka byla dzialaczka KOR'u i w sparwaie organizacji pomocy dla robotnikow i rozdzielaniu darow kilkakrotnie widziala sie z Edelmanem w Lodzi. Nie widze nic smiesznego w smierci Marka Edelmana i nie uwazam ze kto kolwiek znajacy historie tego czlowieka ma prawo rzucic w niego kamien , to swiadczy tylko o jednym brak eduakcji ktory naprzyklad prezentowal ten oto mlody czlowiek http://www.youtube.com/watch?v=ClFCkPXgrcU gorszych glupot w zyciu nie slyszalem i jeszcze to bezrobotny w UK ... ha ha ha
jak zwykle trzeba bylo o olifancie napisac
Żydek pozostanie żydkiem tak jak czarny pozostanie czarnym z jednym tylko wyjątkiem

a co do olifantu to tam na forum sami naziole , faszysty , antysemity panie aż strach pomyśleć
Widzę Zyziu, że poczet Twoich bohaterów to elita, Michnik, Geremek, Edelman, ooo ale Ty zawsze miałeś jakieś dziwne ciągoty...
A ja mam pytanie czemu w sumie Edelman był wg Was takim chujem? No bo tak czytam o nim i raczej więcej plusów widzę w jego działalności w tym powstaniu, niż minusów w działalności politycznej już w III RP.
Myślę, że to wystarczy
http://www.rp.pl/artykul/103133.html
Nikt tu nie mówi że był chujem , tylko denerwuje mnie to że jak umierali bądz umierają ludzie z powstania prawdziwi polscy patrioci to nawet nikt nie wspomni o ich śmierci
A tu od rana lament wielki żydowski patriota umarł i zaczynają wyliczać czego to on nie zrobił dla Polski , powstania , walki z komunizmem
Te lizanie dupy żydom przez polaków nic nie da i tak jesteśmy dla nich obecnie najgorszym narodem który tak ich wszędzie mordował , palił, zabijał itp,itd

Myślę, że to wystarczy
http://www.rp.pl/artykul/103133.html


Ja tam nie wiem... Raz że wywiad bardzo mocno pocięty. Dwa że uderza przede wszystkim w Kościół w Polsce, którego częścią się nie czuję, a któremu mam wiele do zarzucenia, choć w innych sprawach niż mówi Edelman.
Na pewno pierdoli strasznie o antysemityzmie rządów, ten fragment brzmi wręcz śmiesznie. Ale że w środowisku Radia Maryja nastroje są jakie są to chyba specjalnie tajemnicą nie jest.
Jako Polak nie czuję się zbytnio urażony jego słowami, raczej rozbawiony dwoma akapitami, gdzie objawia się ciągłe szukanie przejawów antysemityzmu, tak jak niektórzy wszędzie szukają Żydów.

Z Hansem już się bardziej zgodzę. Grono powstańców z każdym rokiem się pomniejsza, a mówi się o tym tylko od wielkiego dzwonu... Tu niestety liczy się to kto miał trochę instynktu... hm, powiedzmy że właśnie politycznego, i potrafił swoją historię opowiedzieć, sprzedać, nadać jej cechy mitu. O tych którzy zamknęli się ze swoimi wspomnieniami nikt nie będzie pamiętał z nazwiska.
No tak bo Kościół Katolicki nie miał wpływu na kształtowanie się świadomości narodowej polaków, a hasło Bóg, Honor, Ojczyzna to jakiś stary slogan niezwiązany z Polską. Nowocześni Polacy wykreślili już Boga i Honor ze swojego życia i pozwalają na ich poniewieranie. Ojczyznę za niedługo też oleją po co nam ona skoro zostaniemy nowoczesnymi obywatelami Unii Europejskiej, nikogo wtedy nie będzie obchodziło oczernianie Polski.
Hm, trochę nie trafiłeś. Byłem w Kościele momentami naprawdę mocno, zwłaszcza w gimnazjum miałem okres mocnego zaangażowania. Gdzieś trzy lata temu kompletnie mi się zmienił na to pogląd itd, ale to jest już zupełnie inna dyskusja...

Oczywiście jestem przeciwny wykreślaniu przez niektórych Kościoła z polskiej historii i tradycji. Jest on w niej obecny od 1000 lat i nic tego nie zmieni. Ale nie traktujmy ataków na Kościół jako ataków na ogół obywateli.

Marek Edelman jest również dla nas autorytetem moralnym i niedoścignionym wzorem człowieczeństwa. Naród Żydowski zapamięta go jako jednego ze swoich największych bohaterów czasów nowożytnych" - czytamy w komunikacie przesłanym PAP przez ambasadę Izraela w Polsce.

Ale co Ty, on przecież robil to dla wiekszego dobra...


Co do tego ze Edelman polskim patriota byl to chyba nie ma wiekszych watpliwosci , robienie koszulek wyglaszanie jakis dziwnych odezw i akcji po smierci Edelmana przez niedouczona gownarzerie pozostawmy propagandzista wlaczacym o wolnosc slowa z Olifant'a , uraczali na koszulakami Rock Against Communism to moze cos wspamna o Polanskim i Edelmanie. Edelman byl antykomuista , osobiscie poznalem ludzi z czolowki polskiej opozycji lat 80 w tym Bogdana Lisa ktory pozytywnie wyrazal sie o Marku Edelmanie , moja matka byla dzialaczka KOR'u i w sparwaie organizacji pomocy dla robotnikow i rozdzielaniu darow kilkakrotnie widziala sie z Edelmanem w Lodzi. Nie widze nic smiesznego w smierci Marka Edelmana i nie uwazam ze kto kolwiek znajacy historie tego czlowieka ma prawo rzucic w niego kamien

nie był patriotą ale rasowym socjalistą internacjonalistą..pisząco nim Ziggy per "polski patriota" de facto jego obrażasz gdyż Edelman w swym zaciekłym socjaliźmie i antypatriotyźmie przez całe swoje życie nie tolerował Izraela jako państwa ..uznawał ten twór za "największy amerykański lotniskowiec na bliskim wschodzie"

nie będe tu się teraz rozpisywał czy miałracje czy też nie ale czytajac jego teksty wszystko o nim mozan powiedzieć ale nie to że się uznawał za "polskiego patriotę"

miał prawo do swych poglądów i nic mi do tego ale chcę przyponieć o jedne jważnej rzeczy..otóż pan Edelman odpowiada za jedno kłamstwo historyczne, otóż po wojnie traktowany jako "jedyny ocalały z kierownictwa powstania w gettcie" ten działacz polityczny a nie żołnierz w chamski sposób przemilczał to iż de facto powstanie w gettcie zoorganizwoał Żydowski Zwiażek Wojskowy..w skłąd którego wchodziło bardzo dużo przedwojennych polskich żołnierzy i oficerów pochodzenia żydowskiego

to oni organizowali walkę...a edelman w czasie kiedy ci ludzie się zbroili i szykowlai na pewną śmierć zazwyczaj zajmował się debatowaniem o zaletach socjalizmu itd
to ci ludzie z tej organizacji ŻZW wywiesili dwa sztandary - biało-czerwony polski i biało-niebieski żydowski

po wojnie zamiast mówić jak było edelman w swych wspomnieniach i relacjach ani słowem o tmtych ludziach nie wspominał


Marku, czy możemy zacząć od rozmowy o ŻZW?
- ŻZW? Co cię to obchodzi? Z faszystami chcesz mieć do czynienia?
- Marku, poważnie. Istnieje sporo wspomnień o powstaniu w getcie warszawskim spisanych przez syjonistów i nie syjonistów. I nikt nic nie mówi o ŻZW.
- Bo nie ma o czym mówić.
- Ty, w Polsce wiele razy opowiadałeś...
- ... o ŻZW?
- Nie, no właśnie, opowiadałeś o powstaniu, zawsze milcząc o ŻZW. Warto może porozmawiać o faktach.
- O jakich faktach? Nie było faktów!

http://bernardo.salon24.p...lnierze-wykleci

a co do KORu to przecież ten KOR opanowany po krókim czasie przez "pokrzywdzonych w 1968r" wykorzystywał robotników jako instrument walki o "prawdziwy socjalizm"
Cała organizacja O(n)ŻDPwGW miała mniej jak 50 pistoletów.


Edelman wywieszał czerwony?

Nie wiem jak ze sztandarem, ale pamiętam jeden fragment ze "Zdążyć przed...". Zginął jeden z jego kumpli i nad grobem odśpiewali...międzynarodówkę.
Heros z getta, ktory miano "autorytetu" zawdziecza łganiu przez cale zycie, polakożerstwu i bezustannemu pierdoleniu o antysemityzmie. Przpysal sobie wszystkie zaslugi ŻZWu, a pytany o ŻZW odpowiadał "rozmawiuajmy o faktach"
kurwa ŻZW walczylo przez prawie 10 dni, a ŻOB przez niecały dzień. a ten pajac razem ze swoimy ziomami z Gazety Wyoborczej i innymi komunistyczno-rózowymi towarzyszami potrafił tak zakłamać historie, że teraz ludzie średnio zorientowani naprawdę wierzą, ze był Bóg wie kim. Autentycznie robi sie przykro kiedy sie o tym slucha

kurwa ŻZW walczylo przez prawie 10 dni, a ŻOB przez kilka godzin. a ten pajac razem ze swoimy ziomami z Gazety Wyoborczej i innymi komunistyczno-rózowymi towarzyszami potrafił tak zakłamać historie, że teraz ludzie średnio zorientowani naprawdę wierzą, ze był Bóg wie kim. Autentycznie robi sie przykro kiedy sie o tym slucha dobrze to ująłeś. sam chciałem właśnie coś takiego napisać
Pojebałeś cytat
Dodajmy jeszcze ze nieustannie podlizujacy sie Zydkom Maruś byl zupelnie niekojarzony w Izraelu i nawet gnojony przez nielicznych pejsatych (co prawda np. Kataw Zar, który jest mocno konserwatywny - chyba juz byly wspolpracownik Najwyzszego Czasu- ale jednak)

"Proszę zwrócić uwagę, że każda kolejna ekipa rządząca była mniej lub bardziej antysemicka – od stalinizmu począwszy, poprzez Moczara aż do panów Kaczyńskich"
no kurwaaaaaaaa
Zwykła kurwa, która dorobiła sie na tragedii swoich pobratymców, mało to takich w "narodzie wybranym" ??

Pojebałeś cytat
nie ja, ale błąd skryptu. ja po prostu nie zwróciłem uwagi. pzdr
Płakał po nim na pewno nie będe,choć przyznam że bardziej ucieszyłaby mnie śmierć innego "autorytetu" choć nie tak znanego to również o koszernych korzeniach
płakać nie będe i ja. ogólnie mam wyjebane na to.
R27 masz może jakiś artykuł, najlepiej z podanymi zrodlami, ktory opisuje przeklamania dotyczace "przywodczej roli" edelmana w powstaniu w gettcie?

Wkrótce 64. rocznica wybuchu powstania w getcie warszawskim. Od tyluż lat jej bohaterem, żywą legendą, jest Marek Edelman, ostatni dowódca powstania (po samobójczej śmierci Mordechaja Anielewicza), lekarz, kawaler Orderu Orła Białego, działacz korowskiej opozycji. Z pewnością i w tym roku będzie mógł raz jeszcze powrócić wspomnieniami do tamtych tragicznych przeżyć. Być może przy tej okazji, jak zwykle to robił, zabierze głos na aktualne współczesne tematy. Rok temu twierdził, że Polska jest zagrożona faszyzmem wskutek konserwatywnych rządów PiS wraz z nacjonalistyczną LPR. Wypowiedzi Marka Edelmana zawsze są uważnie słuchane i powtarzane przez media. Jak chociażby ta z ubiegłego roku, nagłośniona przez brytyjski “Daily Telegraph”: - Jeśli chcemy ocalić Polskę, moja rada brzmi, by chwycić za nóż i uderzyć tam, gdzie ich zaboli. W czasie strajku lekarzy w łódzkim szpitalu im. Pirogowa w 1999 r. Marek Edelman, jako ordynator, powiedział, że personel trzeba trzymać krótko: - Personel ma się bać. Co parę tygodni trzeba kogoś dla przykładu wyrzucić z roboty, nieważne, czy jest winny, czy nie.

Skąd ten język, ta totalitarna retoryka u człowieka, który przeszedł najcięższą próbę życia w getcie, lekarza, osoby powszechnie uznawanej za obrońcę wolności i ludzkiej godności?

Przed wojną Marek Edelman należał do Bundu, którego aktywistką była jego matka. Bundowcy (lewicowo-socjalistyczna partia nawiązująca do tradycji marksizmu) walczyli o autonomię dla Żydów wschodnioeuropejskich, występowali przeciwko syjonistom i wszystkim religijnym Żydom. Jak mówi Edelman – bundowcy mówili i marzyli w jidysz. W getcie Bund utworzył Żydowską Organizację Bojową liczącą do 200 bojowników. Dziś o ŻOB, głównie za sprawą Marka Edelmana i innych socjalistów sympatyków Bundu, mówi się jako jedynej organizacji zbrojnej, która podjęła walkę z Niemcami. Prawda jest inna. Powstanie w getcie warszawskim przygotował i główny ciężar walki przejął na siebie Żydowski Związek Wojskowy złożony z byłych oficerów i żołnierzy Wojska Polskiego pochodzenia żydowskiego. Liczył ponad 1500 żołnierzy. Organizacja miała prawicowe oblicze i pozostawała w stałym kontakcie ze strukturami polskiego państwa podziemnego. Walczyli pod polską i żydowską flagą, wspierani przez Armię Krajową. Ponieważ olbrzymia większość z nich zginęła w walce, a nieliczni ocaleni wyemigrowali do Palestyny, w świadomości historycznej, nie tylko PRL, pozostała legenda ŻOB, jego przywódcy Mordechaja Anielewicza, jego zastępcy Marka Edelmana. ŻZW pozostał zapomniany nie tylko, że legendę powstania w getcie zawłaszczył ŻOB, ale także dlatego, że wśród walczącego ŻZW znaleźli się znienawidzeni przez bundowców – “bejtarowcy”. Stowarzyszenie Młodzieży Żydowskiej im. Józefa Trumpeldorfa (Brith Trumpeldorf – Bejtar) powstało z inicjatywy Włodzimierza Żabotyńskiego – twórcy żydowskiego ruchu narodowego. Ta syjonistyczno-rewizjonistyczna organizacja wychowywała młodzież w duchu dyscypliny i poświęcenia dla budowy żydowskiego państwa. Jej członkowie musieli uczyć się hebrajskiego, historii Żydów i historii Polski. Głosili zasadę, że dobrym obywatelem w przyszłym państwie żydowskim może być tylko ten, kto sumiennie spełnia swoje obowiązki obywatelskie w swojej obecnej ojczyźnie. Lewica żydowska nienawidziła “bejtarowców” tak samo silnie, jak wszystkich faszystów. Była łączniczka żydowskiego i polskiego podziemia Emilia Rozencwajg wyjechała z Polski tylko dlatego, że stale bała się aresztowania jako podwójna faszystka – przed wojną Bejtar, a potem AK.

A oto jak wyglądała codzienna walka ŻOB, nim do getta 19 kwietnia 1943 roku wkroczyli Niemcy. Marek Edelman wspomina o tym w książce pt. “Strażnik” na str. 76: My, bundowcy, byliśmy jedyną organizacją polityczną mającą pieniądze. Nowojorska organizacja robotnicza, do której należał szef amerykańskich związków zawodowych Dubiński, od samego początku przysyłała pieniądze. Natomiast syjoniści nie mieli ani grosza. Ich towarzysze z Palestyny porzucili ich. Żeby wystarać się o broń, urządzaliśmy “eksy”, czyli ekspropriacje. Chodziło się do bogatych Żydów, do przemytników czy do żydowskich policjantów, terroryzowało się ich i zabierało forsę. Kasę Judenratu ograbiliśmy na setki tysięcy złotych, obrabowaliśmy też przedsiębiorstwo aprowizacyjne. Posunęliśmy się nawet do porwania. Lichtenbaum, przewodniczący Judenratu po Czerniakowie, odmówił pieniędzy. Uwięziliśmy więc jego syna. Trzymaliśmy go przez 12 godzin. Do Lichtenbauma napisaliśmy, że trzymamy chłopca z nogami zanurzonymi w cebrzyku z lodowatą wodą, tak że na pewno nabawi się choroby.

Przyszli z pieniędzmi. Innym razem żydowski policjant, zresztą skurwysyn, nie chciał dać nam pieniędzy. Przyszliśmy do niego około czwartej, gdy termin ultimatum upływał. – Nie chcesz dać? – spytaliśmy i zastrzeliliśmy go. Po tym zdarzeniu wszyscy płacili. W sumie pieniędzy nam nie brakowało. To my byliśmy prawdziwą władzą w getcie. To my decydowaliśmy, jak mają żyć ludzie, którzy pozostali w getcie. Nazywali nas “partią”. Gdy partia coś kazała, było to wykonywane. (…) Tylko w marcu 1943 roku wykonaliśmy trzy wyroki śmierci na kolaborantach.

Ci, których likwidował ŻOB, być może byli złymi Żydami, ale nadal pozostawali polskimi obywatelami. Ta część “bohaterstwa” ŻOB i osobiście Marka Edelmana czeka wciąż na prawdziwą ocenę historyków z IPN.

Wojciech Reszczyński

http://www.bibula.com/?p=982


Zostałem zupełnie zaskoczony wezwaniem pana Marka Edelmana skierowanym do młodzieży, aby w uporczywych demonstracjach ulicznych występowała przeciwko Romanowi Giertychowi jako ministrowi edukacji.

Wcześniej jeszcze zbulwersował mnie jego apel o zamknięcie Radia Maryja - ale jakoś zdzierżyłem. Radia Maryja pewnie nikt nie zamknie w wyniku apelu pana Edelmana, ale niestety młodzież może go posłuchać i protestować.

Nie jestem "fanem" pana ministra Giertycha, ale może właśnie taki człowiek jest potrzebny na tym stołku, jeśli postuluje w szkołach lekcje patriotyzmu, a wiem, że jeszcze 5 lat temu w niektórych szkołach uczono, że w Katyniu polskich oficerów zamordowali Niemcy, a w innych odmawiano Rodzinie Katyńskiej udziału młodzieży w konkursie wiedzy o zbrodniach w Katyniu, Charkowie i Twerze.

Może również lepiej będzie jeśli położy się większy nacisk na walkę z narkomanią i chuligaństwem, zabroni się instruktażu, jak bawić się ekskrementami i penetrować odbytnicę - czym oczywiście ograniczy się prawa dziecka. Na razie program pana Giertycha nie skłania mnie do protestów, mimo że jestem wielbicielem Piłsudskiego a nie endecji.

Z panem Markiem Edelmanem poznaliśmy się w końcu lat 60., a w latach 70. leczyłem się intensywnie na oddziale, którym kierował. Od tamtego czasu uważam go za wspaniałego lekarza i genialnego wręcz diagnostę.

W latach 1980 - 81 znaleźliśmy się po tej samej stronie barykady - chociaż nie w tej samej drużynie. On światowy autorytet, opromieniony sławą uczestnika dwóch powstań, działał na samej górze ruchu, ja pętałem się gdzieś na dole wierząc, że i tacy są potrzebni. Potem jeszcze przez bardzo krótki czas działaliśmy ramię w ramię na początku roku 1989.

Dziś łączy nas jedynie podeszły wiek, którym nie ma się co szczycić. Obaj - jako obywatele polscy mamy takie same prawa, w tym oczywiście prawo do protestów.

Jest jednak drobna różnica. Protest pana Edelmana roznosi się po świecie hukiem gromu, mój przypomina kumkanie pojedynczej żaby nad sadzawką. Ale kumkać trzeba. Przytoczę tu kilka przypadków, kiedy oczekiwałem zabrania głosu przez pana Marka, jak niegdyś dziesiątkowane przez wroga oddziały - wspierającego ataku husarii. Atak nie nastąpił.

Pierwszy mój zawód miał miejsce pod koniec lat 80., kiedy to w gazecie "New York Times" przeczytałem sformułowanie "polskie obozy zagłady" i pomyślałem, że w tej sprawie muszą zaprotestować polskie autorytety. Przede wszystkim oczekiwałem głosu tak znanych polskich działaczy politycznych jak Geremek czy Edelman, ale nie od rzeczy byłyby również wezwania do zaprzestania hucpy autorstwa takich ludzi, jak Bartoszewski czy Wajda - ale była cisza. A cóż stało na przeszkodzie, aby napisać do prezydenta Stanów Zjednoczonych z żądaniem zamknięcia gazety, która kłamie. O żadnych protestach ani nie usłyszałem, ani nie przeczytałem. A przecież z całą pewnością zostałyby nagłośnione.

Potem w 1994 roku - przed 50. rocznicą Powstania "Gazeta Wyborcza" napisała: "NSZ i AK mordowała Żydów." Tu już bardzo wyraźnie czekałem na sprzeciw p. Edelmana. Bo któż jak nie on - żołnierz powstania - mógł w tej sprawie zabrać głos. Nie wykluczam, że pośród 40.000 uzbrojonych mężczyzn mógł się znaleźć jakiś przestępca, czy nawet kilku. Ale użyto niewłaściwego kwantyfikatora. Dopiero w kilka lat później odezwał się w obronie czci tych formacji Norman Davies.

Potem przed 60. rocznicą Powstania Warszawskiego prasa na Zachodzie pisała, że w Polsce obchodzona jest właśnie rocznica drugiego powstania w Getcie i znowu bez słyszalnej reakcji.

A szkoda.

W 1996 roku odkryłem - chyba dowcip - tak poważnej instytucji polskiej, jaką jest Państwowe Wydawnictwo Naukowe, które w latach 1995 - 96 wydało Nową Encyklopedię Powszechną. (NEP).

Tu już dłuższy wywód.

Zajmowałem się przez pewien czas powstaniem w Getcie, bo imponowała mi postawa jego uczestników, którzy nie chcieli umierać na kolanach i postanowili walczyć. O godną śmierć! O dalszym życiu nie było mowy. Wtedy to z pewnym zdziwieniem dowiedziałem się, że poza Żydowską Organizacją Bojową (ŻOB) istniała druga - mianowicie Żydowski Związek Wojskowy - o którym właściwie nic nie wiadomo, a który, jak głosiła Wielka Encyklopedia Powszechna wydana w latach 60., skupiał oficerów i żołnierzy polskich pochodzenia żydowskiego.

Porównałem hasła w obu encyklopediach wydanych przez tego samego wydawcę. I postanowiłem wystąpić w sprawie żołnierskiego honoru tej niemal zupełnie zapomnianej organizacji, której żołnierze stanowili co najmniej 35% wszystkich sił powstańczych I tu muszę przytoczyć cztery pełne hasła, bo być może nikt by mi nie uwierzył.

W WEP, której ostatni tom do składania oddano w 1967 roku, pod hasłem "Żydowski Związek Wojskowy" czytamy:

"Żydowska konspiracyjna organizacja wojskowa utworzona w końcu grudnia 1939 roku w Warszawie z inicjatywy pol. organizacji Zbrojne Wyzwolenie. W skład ŻZW wchodzili byli żołnierze WP. komendant kpt. Moryc D. Apfelbaum (Kowal, Janowski), pozostawał w kontakcie z AK, skąd otrzymywał znaczną część uzbrojenia oraz instruktorów (m.in. mjr Henryk Iwanicki - Bystry). 1943 ŻZW liczył cztery kompanie, uczestniczył w tzw. akcji styczniowej (18-21.I.43) stawiając zacięty opór oddziałom policji niemieckiej i zmuszając je do zaprzestania na pewien czas akcji likwidacji getta. Brał udział w powstaniu w getcie warszawskim, bronił rejonu ul. Muranowskiej; kontaktował się z AK kilkoma podziemnymi tunelami, którymi dostarczano uzbrojenie i ewakuowano z getta rannych, dzieci i kobiety; w wyniku ciężkich walk zginęli prawie wszyscy dowódcy i żołnierze ŻZW, m.in. kpt. Apfelbaum; przeżyło okupację kilkudziesięciu żołnierzy ŻZW, których jako rannych wyprowadzili z getta żołnierze KB i AK.

W NEP - encyklopedii tegoż wydawcy z 1996 roku pod takimż hasłem czytamy: "konspiracyjna organizacja wojsk. utworzona XII.39 w Warszawie przez członków organizacji młodzieżowej BETAR oraz syjonistów-rewizjonistów. komendant P. Frenkiel. ŻZW 1940 liczył ok 100 członków IV.43 - prawie trzystu. Współpracował z Organizacją Wojsk. zbudował w getcie warsz. schrony i tunel przerzutowy poza getto, gromadził broń, IV - V.43 uczestniczył w powstaniu w getcie. Z powodu rozbieżności z ŻOB walczył samodzielnie w rej. pl. Muranowskiego. Większość bojowników ŻZW zginęła, pozostali żołnierze kontynuowali walkę poza gettem gł. w oddziałach partyzanckich".

Właściwie można by oba teksty pozostawić bez komentarza, ale nie stać mnie na to.

W haśle w NEP znika Zbrojne Wyzwolenie, znikają polscy żołnierze i oficerowie pochodzenia żydowskiego, znika kpt. Apfelbaum, znika Armia Krajowa. Nikt nie dostarczał broni, znajdowali ją nie wiadomo jak i gdzie. Nikt nikogo przez tunele nie przeprowadza. Z kilku tuneli robi się jeden. Z ulicy Muranowskiej, która była dość długa, robi się plac Muranowski - znacznie bardziej ograniczony terytorialnie.

Z czterech kompanii robi się niespełna 300 członków - nie-żołnierzy. Pojawiają się syjoniści-rewizjoniści i jakieś - niewiadomego pochodzenia - oddziały partyzanckie. Być może jeszcze bardziej interesująco wypadnie porównanie hasła "Żydowska Organizacja Bojowa" w WEP i NEP.

W WEP czytamy: "...w końcu marca 1942 powstała Organizacja Bojowa (OB) jako wojsk. organ Bloku Antyfaszystowskiego; ściśle współdziałała z PPR i GL. W skład OB wchodziły oddziały GL z getta; dowódca gł. - Pinkus Kartin, członek PPR. Powstanie ŻOB wiązało się z rozszerzeniem polit. Bloku Antyfaszystowskiego, przekształconego w Żydowski Komitet Narodowy (ŻKN), którego organem wojsk. był ŻOB; w skład ŻOB, prócz OB, weszła organizacja młodzieżowa Bundu, Cukunft i grupy bojowe Akiba. [-] W kwietniu - maju 1943 była kierowniczą siłą walk powstańczych w getcie, w których zginęła większość jej dowódców i żołnierzy; część bojowników ŻOB przy pomocy GL i AK oraz Rady Pomocy Żydom wydostała się z getta i utworzyła partyzancki oddział GL im. Obrońców Getta, działający na terenie lasów wyszkowskich. Akcją pomocy dla powstańców z getta kierował z ramienia GL płk. J. Małecki (Sęk). W powstaniu warszawskim 1944 grupa bojowa pod dowództwem Icchaka Cukiermana walczyła w ramach oddziałów AL na Starym Mieście i Żoliborzu".

W NEP czytamy: "ŻOB konspiracyjna organizacja wojsk. powołana X.1942 w getcie warszawskim przez Komisję Koordynacyjną Żydowskiego Komitetu Narodowego i Bundu; podporządkowana AK; [-] uczestniczyła w powstaniu w getcie warszawskim.; większość żołnierzy ŻOB poległa, a kilkudziesięciu wyprowadzonych z getta przez grupy KB i AK kontynuowało walkę gł. w oddziałach partyzanckich; grupa bojowa ŻOB uczestniczyła w powstaniu warsz. 1944".

Metamorfoza encyklopedyczna ŻOB jest równie fascynująca jak metamorfoza ŻZW. Z organizacji ściśle związanej z PPR i jej zbrojnym ramieniem Gwardią, a potem Armią Ludową, ŻOB staje się oddziałem Wojska Polskiego. Cóż to bowiem znaczy w języku

wojskowym "podporządkowana AK". Otóż znaczy to tyle, że otrzymuje rozkazy od tego, komu jest podporządkowana. Z zapisu encyklopedycznego wynika, że rozkaz do powstania w getcie powinna wydać KG AK. O czymś takim nigdy nie słyszałem. Muszę zapytać, kto te hasła tak radykalnie zmienił i w jakim celu? Tego bowiem nie można traktować jako pomyłki.

Komu zależało na tym, żeby Żydowski Związek Wojskowy i tak już nieomal zapomniany, odrzeć ze znacznej części bojowej chwały i tak zakamuflować jego ścisłą współpracę z polskim zbrojnym podziemiem, żeby jej niemal nie było widać? Jaka była naprawdę orientacja ŻOB? Czy rzeczywiście była podporządkowana Armii Krajowej? W tej sytuacji to trochę wygląda tak, jakby się ktoś pomylił i pozmieniał w hasłach nazwy organizacji. Lepiej by to pasowało.

Ale autorzy są ukryci.

Pod hasłami "Żydowska literatura", "Żydowska muzyka", "Żydowska sztuka" znajdujemy podpisy autorów lub źródła, chociaż to akurat hasła trudne do zmanipulowania, tymczasem zarówno hasło ŻOB, jak i ŻZW są całkowicie bezimienne.

Moje wyżej przytoczone uwagi opublikowałem w latach 1997 do 2000 w trzech czasopismach: w "Aspekcie Polskim", w londyńskim "Orle Białym" i magazynie "Mars" wydawanym przez Komisję Historyczną b. Sztabu Głównego Warszawa - Londyn.

Okazuje się, że nawet kumkanie żaby może odnieść jakiś skutek.

W Wielkiej Encyklopedii PWN z r. 2005 w hasłach o ŻOB i ŻZW powraca szereg informacji z WEP z lat sześćdziesiątych, takich jak "oficerowie i podoficerowie WP pochodzenia żydowskiego" z kpt. Apfelbaumem na czele, natomiast ŻOB już nie "współpracuje ściśle z PPR i GL" tylko raczej z AK.

Nie mógł w tej sprawie ingerować pan Edelman, bowiem w jego osobistym haśle zachodzą wprawdzie niewytłumaczalne zmiany w NEP i WE, ale nieścisłości nikt nie poprawił.

Dlaczego tak szeroko opisałem wyraźnie koniunkturalne popisy encyklopedystów. Ano, to proste. Powstanie w Getcie jest częścią naszej historii i może dopiero na lekcjach patriotyzmu polska młodzież dowie się, jak było naprawdę, jeśli z tej gmatwaniny sprzecznych doniesień w następnej encyklopedii pojawią się niepodważalne informacje, pod którymi w końcu ktoś się podpisze. Może dopiero pomysł pana Giertycha pozwoli usunąć choćby część wzajemnych uprzedzeń między narodami żydowskim i polskim. Chichot historii bywa czasem niesamowity.

Niech pan nie protestuje panie Marku. Prawda o naszej wspólnej historii leży w naszym wspólnym interesie i naprawdę dopiero teraz pojawiła się nadzieja, że ci nauczyciele, którzy do tej pory ciągle tkwili w PRL-u albo odejdą, albo zaczną jej uczyć. - Byle nie z encyklopedii PWN.

A to, czy pan Giertych nam się podoba, czy nie - nie ma tu żadnego znaczenia.


http://www.aspektpolski.p...d=841&Itemid=30


Przez pół wieku fałszowano w Polsce Ludowej historię żydowskiego ruchu oporu o korzeniach niekomunistycznych w okresie okupacji niemieckiej.

Ze szczątkowych informacji i zapisków pozostawionych przez kilka osób, które przeżyły powstanie w getcie warszawskim, doczekały oswobodzenia w obozach koncentracyjnych lub ocalały w oddziałach partyzanckich, wyłania się obraz konspiracyjnej organizacji Żydowskiego Związku Wojskowego. Trzy zachowane relacje potwierdzają, że miejscem pierwszego spotkania Żydów, którzy zdecydowali się utworzyć tajny związek w dwa miesiące po kapitulacji Warszawy, był szpital zakaźny św. Stanisława przy ulicy Wolskiej 37.

Oficerowie polskiej armii

Dawid Wdowiński w książce "And we are not saved" (New York 1963), kreśląc rodowód konspiracyjnej organizacji żydowskiej, cytuje relację kapitana WP Henryka Iwańskiego: "Pewnego dnia w listopadzie 1939 r. czterech młodych Żydów chciało zobaczyć się ze mną w szpitalu św. Stanisława przy ul. Wolskiej. Wszyscy byli oficerami polskiej armii: Dawid Moryc Apfelbaum w stopniu porucznika; Henryk Lifszyc, podporucznik; Białoskór, mgr prawa, i Kałmen Mendelson, wówczas podchorąży WP. Znałem Apfelbauma, służył wraz ze mną w jednym pułku podczas obrony Warszawy, wykazał się odwagą i brawurą. Nie poszli do oficerskiego obozu jenieckiego. (...) Chcieli zorganizować młodzież żydowską. (...) W 1940 r. Mendelson zorganizował grupę 12 mężczyzn uzbrojonych w 4 pistolety. Przechowywali broń w piwnicach domu Karmelicka 5".
Kałmen Mendelson (Madanowski), jedyny z wymienionych oficerów żydowskich, który ciężko ranny przeżył powstanie w getcie, przekazał po wojnie, że w grudniu 1939 r. z intendentem szpitala Janem Skoczkiem, "Wąsik", spotkali się oficerowie rezerwy WP - Mieczysław Apfelbaum, Leon Rodal, Henryk Lipczyc-Lipiński i dr Józef Celmajster. Mendelson napisał, że dobrze znany im Skoczek, który przed wojną pracował w żydowskim szpitalu na Czystem, "przyjął ich do konspiracji", polecając zorganizowanie kół wojskowych w północnych dzielnicach miasta zamieszkanych przez ludność żydowską.

Według Wdowińskiego (przed wybuchem II wojny światowej był prezesem Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów) w październiku i w listopadzie 1939 r. odbyło się spotkanie Żydów, oficerów rezerwy WP, reprezentujących prawicowe organizacje polityczne: Betar (Perec Laskier, Lowa Swerin, Paweł Frenkel, Merediks, Langleben i Rosenfeld); Hatzohar (m.in. Joel Białobrow, Dawid Wdowiński); oraz Rewizjonistów (Leib "Leon" Rodal i Meir Klingbeil). Oficerowie ci powołali Żydowski Związek Wojskowy. "Ja stałem na czele ŻZW - napisał Wdowiński. - Mieliśmy komitet polityczny złożony z trzech osób: dr. Michała Strykowskiego, dawnego członka Centralnego Komitetu Polskiej Partii Syjonistycznej Organizacji Rewizjonistów, Leona Rodala, dobrze znanego polskiego dziennikarza rewizjonistycznego i mnie, prezesa. Fachowym komendantem wojskowym był Paweł Frenkel".

W styczniu 1940 r. na spotkaniu przedstawicieli kilku polskich organizacji podziemnych w obecności inż. Adama Czerniakowa, prezesa Gminy Wyznaniowej Żydowskiej, koordynatorem pomocy dla powstających konspiracyjnych wojskowych oddziałów żydowskich został por. Tadeusz Bednarczyk, "Bednarz", z Organizacji Wojskowej Korpus Bezpieczeństwa.

Struktura ŻZW

Dawid Landau w wydanej w 1999 roku w Australii biograficznej książce "Caged" pisze o swoim wstąpieniu do ŻZW w połowie 1940 r., o werbowaniu żołnierzy, podoficerów i oficerów, o zaopatrywaniu w broń, o łączności ze Związkiem Walki Zbrojnej, przekształconym później w Armię Krajową, o ćwiczeniach i o spotkaniach członków związku z przywódcami Betaru - Pawłem Frenklem i Lejbem Rodalem. Wspomina, że po wybudowaniu muru dookoła getta w październiku 1940 r. sztab ŻZW miał kwaterę w opuszczonym domu przy ul. Muranowskiej 7.

W strukturze organizacyjnej ŻZW powołano dziesięć departamentów.

Leon Rodal objął departament informacji, który przygotowywał i drukował gazetki, biuletyny, plakaty, prowadził nasłuchy radiowe itp.;

Paweł Frenkel (Frenkiel) - organizacyjny;

Leon Wajnsztok - kwatermistrzowski z bronią, amunicją i wyposażeniem wojskowym;

Dawid Moryc Apfelbaum - komunikacji, utrzymujący kontakty ze stroną aryjską, Korpusem Bezpieczeństwa i Armią Krajową;
Dr Józef Celmajster - medyczny;

Dawid Szulman - prawny, osądzający i wydający wyroki na gestapowców żydowskich (Jewish Gestapo) oraz zdrajców;
Kałmen Mendelson - ratujący, organizujący przeprowadzanie dzieci żydowskich na stronę aryjską;

Hanoch Federbusz - techniki, transportu i dostaw, zajmujący się m.in. budową dwóch podziemnych tuneli na stronę aryjską;

Frenkel i Apfelbaum wspólnie kierowali departamentem wojskowym.

Bez kierownika pozostawał departament finansów.

Arsenał w "dzikim" domu

Nie zachowały się żadne dokumenty, rozkazy, pokwitowania przekazywanej broni i amunicji. Kałmen Mendelson napisał, że za pośrednictwem por. Bednarczyka Żydowski Związek Wojskowy otrzymał 2 ckm-y, 3 lkm-y, ponad 10 rkm-ów, ponad 20 pm-ów, ponad 40 karabinów, ponad 300 pistoletów, amunicję, granaty i materiały wybuchowe. Znaczną ilość broni otrzymano z organizacji Związku Polski Niepodległej (byłych powstańców śląskich), która w 1941 r. znalazła się w strukturach OW KB podległych ZWZ-AK.

Emanuel Ringelblum, który wizytował kwaterę ŻZW tuż przed wybuchem powstania, napisał w prowadzonym dzienniku w kwietniu 1943 r.:,,... oglądałem arsenał broni ŻZW. Lokal mieścił się w domu niezamieszkanym, tzw. dzikim, przy ul. Muranowskiej nr 7, w sześciopokojowym lokalu na pierwszym piętrze. W pokoju kierownictwa było zainstalowane pierwszorzędne radio przynoszące wiadomości z całego świata, obok stała maszyna do pisania. Kierownictwo ŻZW, z którym prowadziłem rozmowę przez kilka godzin, było uzbrojone w rewolwery zatknięte za pasem. W dużych salach były zawieszone na wieszakach rozmaite rodzaje broni, a więc karabiny maszynowe ręczne, karabiny, rewolwery najrozmaitszego gatunku, granaty ręczne, torby z amunicją, mundury niemieckie intensywnie wyzyskane podczas akcji kwietniowej itp. W pokoju kierownictwa panował wielki ruch, jak w prawdziwym sztabie armii, tu odbierano rozkazy dla skoszarowanych ČpunktówÇ, w których gromadzono i szkolono przyszłych bojowców. Nadchodziły r! aporty o dokonanych przez pojedyncze grupy ekspropriacjach u osób zamożnych na rzecz uzbrojenia ŻZW. W czasie mojej obecności dokonano u byłego oficera armii polskiej zakupu broni na ćwierć miliona złotych, na co dano zaliczkę w wysokości 50 000 zł. Zakupiono 2 karabiny maszynowe po 40 000 zł każdy, większą ilość granatów ręcznych i broni. Na moje pytanie, dlaczego lokal nie jest zakonspirowany, odpowiedziano mi, że nie ma obawy zdrady ze strony własnych adherentów, gdyby zaś zabłądził tam niepożądany przybysz, np. żandarm - żywy stamtąd nie wyjdzie".

Pozycje obronne

6 kwietnia 1943 r. ŻZW otrzymała informacje o zaplanowanym na 19 kwietnia przez Niemców wysiedleniu Żydów z getta. Akcja miała być prezentem urodzinowym dla Hitlera z okazji jego urodzin przypadających 20 kwietnia. Wdowiński napisał, że ŻZW zmobilizowało wszystkie swoje siły i poinformowało o sytuacji Żydowską Organizację Bojową, zawiązaną kilka miesięcy wcześniej przez żydowskich komunistów i socjalistów. Obie organizacje podzieliły między siebie stanowiska obronne na terytorium getta. ŻOB obsadzić miała domy przy ul. Zamenhoffa, Miłej, Gęsiej i Nalewkach, ŻZW - pl. Muranowski, ul. Muranowską i Nalewki od domu pod nr 38, wzmacniając także pozycje zajęte przez słabo uzbrojone oddziały ŻOB. Paweł Frenkel uzgadniał te plany z Mordechajem Anielewiczem.

Muranowską obsadziły cztery kompanie ŻZW pod dowództwem Eliahu Halbersteina, Meyera "Israela" Tolbusa, Józefa Goldszabera, Leona Rodala. Osobiste dowództwo nad obroną całej ulicy objął Paweł Frenkel. Kompania 5. w sile 40 żołnierzy pod dowództwem Dawida M. Apfelbauma zajęła stanowiska w domu na Miłej 10. Kompania 6. dowodzona przez Heńka Federbusza obsadziła dom przy Zamenhoffa. Kompania 7. z Janem Piką zajęła stanowiska wokół ulicy Miłej. Kompania 8. Leizara Staniewicza kontrolowała Nalewki, Gęsią i Franciszkańską, a 9. z Dawidem Berlińskim część Nalewek. Kompania 10. zajęła pozycje wokół Franciszkańskiej, a 11. z Romanem Wajnsztokiem przy Muranowskiej. Razem kompanie liczyły około 400 żołnierzy, w skład kompanii wchodziło od kilkunastu do 50 żołnierzy. Były one dobrze uzbrojone w pistolety maszynowe, karabiny, granaty i butelki zapalające. Kwatera główna mieściła się przy Muranowskiej 7-9.

W połowie kwietnia nastąpił rozłam między obiema organizacjami. Należy przypuszczać, że powodem była zbrodnia katyńska, silnie nagłośniona przez Niemców. Dowództwo ŻOB odmówiło wojskowego podporządkowania się ŻZW. Po wojnie ocaleli ŻOB-owcy ogłosili swoją historię powstania w getcie, bez udziału ŻZW.

Bój na Muranowie

19 kwietnia 1943 r. około godziny 16.00 Niemcy wkroczyli do getta. Po przełamaniu punktu oporu przy ul. Gęsiej, bronionego przez ŻOB, uderzyli na stanowiska przy ul. Muranowskiej, bronione przez oddziały ŻZW pod dowództwem Dawida Apfelbauma, Pawła Frenkla i Leona Rodala. Kilkakrotnie ponawiane uderzenia rozbijały się o zdecydowany opór obrońców. O godz. 20.00 Niemcy przerwali natarcie i wycofali się.

Największą bitwę oddziały ŻZW wspomagane przez żołnierzy OW KB, dowodzonych przez mjr. Henryka Iwańskiego, "Bystrego", stoczyły na terenie getta 27 kwietnia. Oddział OW KB przedostał się przekopem na teren walk przy ul. Muranowskiej. Na pl. Muranowskim spalono czołg niemiecki, rozbito kompanię Łotyszy i zatrzymano Niemców przed domem na Muranowskiej 7. Przekopem pod ulicą do domu na Muranowskiej 6 po stronie aryjskiej przetransportowano około 30 rannych. Polegli lub zmarli z odniesionych ran prawie wszyscy dowódcy ŻZW - Apfelbaum, Rodal, Białoskóra, Berman, Akerman, Likiernik i inni. Przeżył tylko Mendelson. Poległo około dziesięciu żołnierzy OWKB, m.in. syn majora "Bystrego" Roman i brat Wacław, a "Bystry" został ranny.
Dowództwo AK zachowało pełną obiektywność w stosunku do obu walczących żydowskich organizacji wojskowych. Michał Klepfisz z ŻOB odznaczony został pośmiertnie przez wodza naczelnego gen. Kazimierza Sosnkowskiego orderem Virtuti Militari V klasy, a kpt. Apfelbaum z ŻZW, również pośmiertnie, awansowany do stopnia majora WP. Przeżyli nieliczni bojowcy ŻOB i żołnierze ŻZW.

Na terenie getta z 1943 roku powstaje Muzeum Historii Żydów Polskich, finansowane z budżetu miasta stołecznego Warszawy. Oby znalazła się w nim prawdziwa historia Żydowskiego Związku Wojskowego i jego udziału w powstaniu w getcie...


http://szeremietiew.blox....ypomnienie.html


"Proszę zwrócić uwagę, że każda kolejna ekipa rządząca była mniej lub bardziej antysemicka – od stalinizmu począwszy, poprzez Moczara aż do panów Kaczyńskich"

edelman mówiący serio o antysemityźmie kolejnych polskich rządów i rządu kaczyńskich to parodia do kwadratu, wychodzi na to że nawet mazowiecki z suchocką oraz partia stolzmana to antysemici..czy też lech kaczyński jeźdżący po instrukcje do Tel avivu
W Łodzi są wywiszone flagi narodowe i w barwach Łodzi z kirem.
To chyba z powodu Edelmana
no bez jaj
edelman mieszkał w Łodzi to pewnie dlatego
Dzieki r27, wychodzi na to ze z tym kombatanctwem Edelmana to tak jak ze "znaczy profesorem" Bartoszewskim.

edelman mieszkał w Łodzi to pewnie dlatego

Dokładnie

Dzieki r27, wychodzi na to ze z tym kombatanctwem Edelmana to tak jak ze "znaczy profesorem" Bartoszewskim.

no nie przesadzajmy! on rzeczywiscie brał udział w tej walce i ten epizd jego życia jest jak najbardziej prawdziwy i tragiczny .....
ja mam tylko pretensje że po wojnie ludzi bez których powstanie byc mozę b ywogóle nie wybuchło tak chamsko przemilczał, nawet po 1989r kiedy można bylo o nich mówić on coś chrzanił o jakiś "faszystach"
Od '45 w Polsce najwygodniej było sobie mordę wycierać "faszystami", a teraz wybiórcza podtrzymuje ten sam sprawdzony patent...
Jebał ich pies!!!


no nie przesadzajmy! on rzeczywiscie brał udział w tej walce i ten epizod jego życia jest jak najbardziej prawdziwy i tragiczny .....


i za to, mimo wszystko:

[*]
a pewne jest ze walczyl a nie siedzial w piwnicy?

Planowane postawienie pomnika Romana Dmowskiego, nacjonalisty i antysemity, przynosi wstyd Warszawie i Polsce! List otwarty Aliny Całej, Marka Edelmana, Marii Janion, Adama Ostolskiego i Bożeny Umińskiej. Pod listem można się podpisać na stronie Zielonych 2004.


Odrzucając wniosek o przedłużenie aresztu kardiologowi dr. Mirosławowi G., sędzia zwrócił uwagę na oburzający kryptonim, jaki sprawie nadało Centralne Biuro Antykorupcyjne. Dziś wiemy, że to był kryptonim "dr Mengele".

To było bardzo delikatnie powiedziane. Ale ja nie muszę być tak delikatny jak ten sędzia. Dla mnie fakt, że państwowa instytucja przyrównała dr. G. do nazistowskiego przestępcy, który osobiście nadzorował zbrodnicze eksperymenty medyczne na więźniach obozu w Auschwitz i który stał się symbolem lekarza-zabójcy, to przejaw barbarzyństwa w myśleniu ludzi, którzy powinni być strażnikami prawa.A może to tylko karygodna bezmyślność, incydent, któremu nie należy przydawać jakiegoś większego znaczenia?

- Znakiem firmowym rządzącej dziś w Polsce formacji jest nienawiść. Panom z CBA - jego szef Mariusz Kamiński, wcześniej poseł PiS, brał udział w pamiętnej konferencji, na której minister Ziobro oskarżał doktora G. - właśnie nienawiść podyktowała taki pomysł. W tym kryptonimie zawiera się potworne oskarżenie. W śledztwie przeciwko doktorowi G. CBA od początku popełniało karygodne błędy i teraz desperacko chciałoby udowodnić, że ma rację. Tylko że słowo nie staje się ciałem wedle ich życzeń.

Dla mnie ta sprawa to nie incydent. To groźny objaw totalitaryzacji naszego życia publicznego, w którym panoszy się mentalność tajnych służb i nienawiść. Uwaga, niebezpieczeństwo stoi za bramą.



Oświadczenie w obronie Wałęsy
Władysław Bartoszewski, Zbigniew Bujak, Jerzy Buzek, Andrzej Celiński, Marek Edelman, Władysław Frasyniuk, Bronisław Geremek, Stefan Jurczak, Krzysztof Kozłowski, Jan Kułakowski, Bogdan Lis, Helena Łuczywo, Tadeusz Mazowiecki, Adam Michnik, Karol Modzelewski, Janusz Onyszkiewicz, Józef Pinior, Jan Rulewski, Henryk Samsonowicz, Grażyna Staniszewska, Wisława Szymborska, Barbara Skarga, Andrzej Wajda, Henryk Wujec, Krystyna Zachwatowicz,



Pogromów na ludności żydowskiej w Polsce po wojnie nie można tłumaczyć przyzwoleniem komunistycznych władz. Ta niechęć, nienawiść była efektem wieloletniej działalności nacjonalistycznych organizacji w Polsce i propagandy hitlerowców z Goebbelsem na czele, która trafiła na podatny grunt.

Nie wiem czy Polacy wiwatowali, gdy hitlerowcy wyciągali z budynków i dobijali Żydów w czasie powstania w getcie warszawskim. Nie wiem, bo tam nie stałem. Wiem jednak, że karuzela się kręciła, a huśtawki bujały.

*Marek Edelman - jeden z przywódców powstania w getcie warszawskim, współzałożyciel Żydowskiej Organizacji Bojowej


Czy znacie jakąś normalną inicjatywę? Bo jak na razie to znalazłem teksty o usuwaniu Dmowskiego, totalitarnym PiS, polskich antysemitach, dobrym Bolku, liście do premiera w sprawie delegalizacji MW. Zrzyg..ć się można,albo zesr...ć najwyżej jak się cos takiego czyta.

a pewne jest ze walczyl a nie siedzial w piwnicy? Wg prawicowych publicystow (ktorzy przecież nie gloryfikują "bohatera") Edelman został przywodcą ŻOBu po śmierci Anielewicza, bo był jego zastępcą.
a czy bycie przywodca automatycznie oznacza udzial w walce?
W sumie racja
Ale nawet zakładając że walczył nie zmienia to faktu, że jest kurwą która bezczelnie wypina pierś po ordery należne innym.
A jeśli nawet nie walczył to niech się obudzi teraz zakopany pod ziemią.

Nie wiem czy Polacy wiwatowali, gdy hitlerowcy wyciągali z budynków i dobijali Żydów w czasie powstania w getcie warszawskim. Nie wiem, bo tam nie stałem. Wiem jednak, że karuzela się kręciła, a huśtawki bujały.

Kolejna jego ukochana śpiewka.
Odkąd pamiętam to go nie lubiłem, z każdą wypowiedzią coraz bardziej, na pewno nie będę go żałował i oby mniej takich ludzi w Polsce.
Odszedł wielki Polak.
[88]...ups... przepraszam..[*]
Na pytanie znajomych co słychać, często odpowiadałem - żydzi nie chcą zdychać.

Bedę musiał wymyślić teraz coś oryginalnego

Uprzedzenia judaizmu oraz inne oblicze śp. Marka Edelmana
Marek Jan Chodakiewicz
Umarł właśnie błogosławionej pamięci dr Marek Edelman. Był znajomym mojej rodziny; szczególnie serdeczny był dla mojej siostry, gdy była „małolatą”. Był silnym człowiekiem. Mówił zawsze to, co myślał. Nie było dla niego świętości. I kochał szokować. Widziałem się z nim kilka lat temu w Warszawie. Opowiedział mi wtedy zdarzenie z Powstania Warszawskiego. Leżał ranny w szpitalu u sióstr na rogu Stołecznej i Krasińskiego. Gdy wróg zdobywał szpital, matka przełożona miała powiedzieć zakonnicom, aby były spolegliwe seksualnie dla żołnierzy, żeby Niemcy nie wymordowali rannych. I dlatego Edelman przeżył. Utrzymywał, że to najprawdziwsza historia.

Zresztą opowiadał i inne szokujące rzeczy. Atakował i wyszydzał Izrael. Ponadto powtarzał, że powstanie w getcie warszawskim miało miejsce dzięki polskiej pomocy. O najlepiej zorganizowanej formacji zbrojnej podziemia w getcie, czyli związanym z prawicą Żydowskim Związku Wojskowym, dr Edelman mówił, że to „faszyści i bandyci”. Nie oszczędzał swego lewicowosyjonistycznego komendanta z Żydowskiej Organizacji Bojowej, Mordechaja Anielewicza. Opowiadał o nim, jak oszukiwał klientów, sprzedając im zepsute ryby. Takie nastawienie do historii odbrązawiało może bohaterów, ale również nadawało im ludzkiego kolorytu. Był ważnym świadkiem historii.

Doceniałem antykomunizm dr. Edelmana. Nigdy się z komunistami nie bratał, gdy byli u władzy. Chyba sześciu jego wujków (braci matki) zostało rozstrzelanych przez bolszewików w Mińsku w 1919 roku. Byli bundowcami – żydowskimi socjalistami. Tak jak Edelman – do końca. Czytałem donos na dr. Edelmana do ubecji, chyba z 1949 roku. Nazywał wówczas kolaborantów żydowskich „pachołkami komunistycznymi”. Potem działał w KOR-ze i był sympatykiem „Solidarności”. Cześć jego pamięci.

Charakterystyczne, że przy okazji śmierci dr. Edelmana na Zachodzie pojawiły się akcenty zaprzeczające jego świadectwu z walk w getcie. Chodzi tu o raczej typowe, choć podświadome dokopywanie Polakom – takie odruchowe uprzedzenia, zakodowane kulturowo wśród prominentnych komentatorów w USA. Najlepszego przykładu tej antypolskiej patologii dostarczył Michael Kaufman, który napisał w „The New York Times” (3 października), że „o czwartej nad ranem 19 kwietnia 1943 r., gdy niemieccy żołnierze i ich ukraińscy, łotewscy i polscy pachołkowie (henchmen) wmaszerowali do getta, aby wyłapać ludzi, dostali się pod skoncentrowany ogień”. Zwróćmy uwagę na to wtrącenie mimochodem o „polskich pachołkach”. Kaufman nie mógł sobie odpuścić.

Prawda jest taka, że w getcie Polacy przeciw Żydom nie walczyli. Natomiast przez chwilę obecni na miejscu byli granatowi policjanci, a przez cały czas na służbie zostawała straż pożarna składająca się z Polaków, z których wielu było żołnierzami podziemia niepodległościowego, a niektórzy nawet ratowali Żydów. Jak napisał do „The New York Times” R. J. Tyndorf:

„Polska policja nie wzięła udziału w tłumieniu powstania w getcie warszawskim. Mały oddział policji polskiej, któremu rozkazano wmaszerować do getta 18 kwietnia 1943 r., uznano za niepewny. Gdy rozpoczęła się strzelanina, oddział ten natychmiast wycofano wraz z policją żydowską, która odegrała kluczową rolę w deportacjach poprzedniego lata. Kontakty w polskiej policji pozwoliły polskiemu podziemiu ostrzec żydowskie podziemie o tym, że nadchodzi niemiecka operacja (…). Marek Edelman również stwierdził, że bez polskiej pomocy Żydzi nie mogliby rozpocząć powstania”.

Naturalnie redakcja „The New York Times” jest tak „otwarta” na dialog, że nie opublikowała tego listu. Nota bene Michael Kaufman był korespondentem „The New York Times” w Warszawie w latach 80. Ulżył sobie, wtrącając nieprawdę o „polskich pachołkach”, bo jest najzwyczajniej uprzedzony, nietolerancyjny. Doskonale wie bowiem, co się działo w getcie i gdzie indziej w Polsce. Znał dr. Edelmana osobiście. Co więcej, przyjaźnił się rodzinnie z Adamem Michnikiem. Ojciec Kaufmana przed wojną działał wspólnie z ojcem Michnika, Ozjaszem Szechterem, w Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy. Siedzieli razem w więzieniu. Potem ten pierwszy uciekł do USA.

Moje ulubione wspomnienie o starszym p. Kaufmanie jest sympatyczne. Przychodził do nas, na Uniwersytet Columbia, a ściślej do Instytutu Europy Środkowo-Wschodniej, na wykłady i imprezy. Chyba wiosną 1990 roku podszedł do mojego przyjaciela i powiedział: „Chciałem powiedzieć Panu, jak bardzo się cieszę, że Polska odzyskała niepodległość. Przed wojną robiłem wszystko, aby ją straciła, za co strasznie Pana przepraszam”.

Mój przyjaciel odpowiedział, że jest mu bardzo miło. Pikantności temu wydarzeniu dodaje fakt, że starszy p. Kaufman nie wiedział, iż rozmawia z synem zastępcy szefa wywiadu Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych.

Skoro jesteśmy już przy korygowaniu światowych sław, chciałbym zwrócić uwagę na wywiad z religioznawcą Peterem Schäferem z Princeton („Rzeczpospolita”, 4 października). Naukowiec ten opowiadał o swojej pracy „Jezus w Talmudzie”. Stwierdził, że w okresie sasanidzkim toczyło się współzawodnictwo religijne, ekonomiczne i polityczne między Żydami a chrześcijanami w Babilonie. I że Żydzi mieli przewagę. „Potem w Europie to oni byli znacznie słabsi i to oni padali ofiarą prześladowań”. Dokładnie tak było. Mniejszość żydowska obok długich okresów prosperity i spokoju doświadczała cyklicznie w Europie prześladowań. Nota bene dlatego właśnie Żydzi uciekali z zachodniej części kontynentu do Polski, gdzie było najtolerancyjniej.

Ale Schäfer zapomniał dodać, że Babilon Sasanidów nie jest jedynym przykładem żydowskiej przewagi nad chrześcijanami. W 614 roku Persowie zdobyli Jerozolimę. Przeprowadzili rzeź chrześcijan, do której przyłączyła się miejscowa ludność żydowska. Wymordowano od 40 tys. do 90 tys. osób. Żydowscy uczestnicy masakry zabijali osoby duchowne, palili kościoły i klasztory oraz niszczyli święte księgi i przedmioty liturgiczne. Pisze o tym Elliot Horowitz w pracy „Reckless Rites: Purim and the Legacy of Jewish Violence” (Princeton University Press, Princeton and Oxford, 2006).

Horowitz podkreśla, że nienawiść do chrześcijan miała podłoże religijne. Zresztą autor opisuje też obyczaje związane ze świętem Purim, które przez chyba dwa tysiąclecia miało bardzo antychrześcijańską otoczkę religijno-folklorystyczną. Jest to ważne, bowiem wielu naukowców – szczególnie żydowscy historycy etno-nacjonalistyczni i tzw. autorytety – często twierdzą, że chrześcijański antyjudaizm miał konsekwencje, a nawet że wynikł z niego Holokaust. Natomiast albo milczą o antychrześcijańskich uprzedzeniach judaizmu (część w ogóle o nich nie wie), albo twierdzą, że nie miały one żadnych praktycznych konsekwencji.

Nawet Schäfer tak twierdzi: „Nie, nie sądzę, żeby ktoś to dziś brał na poważnie. Żydzi naszych czasów uważają te wszystkie zapisy za dziwaczną, bardzo nieprzyjemną historię, wymyśloną przez jakichś zwariowanych rabinów. Na pewno nie uważają już, że Jezus zasługiwał na śmierć. Zresztą tak naprawdę zdecydowana większość z nich takimi rzeczami się nie zajmuje i niewiele ich to obchodzi. Talmudyczne tezy na temat chrześcijaństwa nie są przedmiotem debat w dzisiejszym świecie żydowskim”.

Większość Żydów dziś jest zlaicyzowana albo wyznaje judaizm reformowany, w niektórych wypadkach w bardzo liberalnej formie. W kręgach takich nie ma talmudycznych opowieści o konieczności nienawidzenia chrześcijaństwa i chrześcijan oraz demonizacji Jezusa. Wśród reformowanych Żydów żarliwość wiary i znajomość tradycji są mniej więcej takie jak u polskiej lewicy katolickiej.

Judaistycznych ortodoksów pozostało stosunkowo niewielu. Oni wciąż zachowują rozmaite uprzedzenia – podobnie zresztą jak tradycyjni chrześcijanie. Jest tak w ortodoksyjnych enklawach – przede wszystkim w Izraelu i Stanach Zjednoczonych, ale także gdzie indziej. Podobnie było przed wojną w Polsce, gdzie ortodoksyjna wersja judaizmu dominowała wśród ludu żydowskiego. O istnieniu obopólnych uprzedzeń pisałem obszernie w pracy „Polacy i Żydzi 1918-1955. Współistnienie – zagłada – komunizm” (Fronda). Oprócz wymienionych przeze mnie źródeł, zainteresowanych odsyłam choćby do prac: Ben-Zion Gold, „The Life of Jews in Poland before the Holocaust” (University of Nebraska Press, Lincoln and London, 2007) oraz David Assaf, red., „Journey to a Nineteenth-Century Shtetl: The Memoirs of Yekhezkel Kotik” (Wayne State University Press, Detroit, we współpracy z The Diaspora Research Institute, Tel Aviv University, 2002).

Elliot Horowitz przyznaje, że są to fakty nieznane, bowiem „wyważone oceny obopólnej roli przemocy w stosunkach żydowsko-chrześcijańskich stały się coraz rzadsze w post-Holokaustowej historiografi i żydowskiej – zarówno w Izraelu, jak i w diasporze” (Evenhanded assessments of the reciprocal role of violence in Jewish-Christian relations were to become increasingly rare in post-Holocaust Jewish historiography, both in the land of Israel and in the Diaspora, str. 235). Taki stan rzeczy jest zły nie tylko dla stosunków polsko-żydowskich, ale również zagraża wolności. A wobec tego żaden wolny człowiek nie może przejść obojętnie.

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • szamanka888.keep.pl
  •  

    Powered by WordPress dla [WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA]. • Design by Free WordPress Themes.

    Drogi uzytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczac Ci coraz lepsze uslugi. By moc to robic prosimy, abys wyrazil zgode na dopasowanie tresci marketingowych do Twoich zachowan w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam czesciowo finansowac rozwoj swiadczonych uslug.

    Pamietaj, ze dbamy o Twoja prywatnosc. Nie zwiekszamy zakresu naszych uprawnien bez Twojej zgody. Zadbamy rowniez o bezpieczenstwo Twoich danych. Wyrazona zgode mozesz cofnac w kazdej chwili.

     Tak, zgadzam sie na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu dopasowania tresci do moich potrzeb. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

     Tak, zgadzam sie na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerow w celu personalizowania wyswietlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych tresci marketingowych. Przeczytalem(am) Polityke prywatnosci. Rozumiem ja i akceptuje.

    Wyrazenie powyzszych zgod jest dobrowolne i mozesz je w dowolnym momencie wycofac poprzez opcje: "Twoje zgody", dostepnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usuniecie "cookies" w swojej przegladarce dla powyzej strony, z tym, ze wycofanie zgody nie bedzie mialo wplywu na zgodnosc z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.