|
Wojownicy Chrystusa. |
WIEŻA WIDOKOWA JAGODA
Temat szerszy ni¿ tylko religijne czy historyczne ciasne spostrzeganie chrze¶cijañstwa. Chrze¶cijañstwo to mêstwo, godno¶æ i duma ! Dzisiaj bycie katolikiem to tak jak kiedy¶ bycie pankiem, dla niektórych
Wojownicy Chrystusa.
Militarne epizody z historii Ko¶cio³a.
"Wojownicy Chrystusa" to pasjonuj±ca opowie¶æ o chrze¶cijañskich ¿o³nierzach i mêczennikach, od czasów staro¿ytno¶ci po wspó³czesno¶æ. Autor obala szereg antykatolickich mitów, polemizuj±c równocze¶nie z pacyfistyczn±, "politycznie poprawn±" wersj± katolicyzmu. Domaga siê uznania roli, jak± odegrali ludzie s³u¿±cy Ko¶cio³owi z broni± w rêku, przelewaj±cy krew, w³asn± i cudz±, w ró¿nych zak±tkach ¶wiata.
"Niniejsza praca jest, oczywi¶cie, zaledwie skromnym zarysem heroiczno-mêczeñskich dziejów Ko¶cio³a. Stawia sobie za cel propagowanie, niemodnej w ostatnich latach, tradycji zbrojnej s³u¿by Bogu i Ojczy¼nie; tradycji opartej o etos chrze¶cijañskiego wojownika. Nade wszystko za¶ stanowi, daleko niedoskona³y, ho³d z³o¿ony id±cym na ¶mieræ - mêczennikom rzymskich amfiteatrów, Shimabary i Nagasaki, rycerzom reconquisty, wypraw krzy¿owych i Kosowego Pola, chrze¶cijañskim bojownikom Kontrrewolucji Francuskiej, Hiszpañskiej, Meksykañskiej i Rosyjskiej oraz wszystkim sarmackim Orlêtom - dzisiaj nies³usznie skazywanym na zapomnienie."
Andrzej Solak
Pozycjê mo¿na zamówiæ pod adresem wydawnictwa: Wydawnictwo Printgraph, ul. Mickiewicza 19, 32-800 Brzesko tel. (014) 663 0750, e-mail: printgraph@idea.net.pl
RECENZJA
Wojownicy Chrystusa
Jeszcze kilkana¶cie lat temu ani jeden rozdzia³ nowej ksi±¿ki Andrzeja Solaka nie mia³by szans w legalnym obiegu, a i dzi¶ pewnie niejeden z oburzonych czytelników nie tylko chêtnie siêgn±³by po cenzorskie no¿yce, ale i wys³a³ autora za kratki. Kolejna publikacja m³odego katolickiego historyka i publicysty jednych bulwersuje i wprawia we w¶ciek³o¶æ, innych pasjonuje i wzrusza.
„Wojownicy Chrystusa. Militarne epizody z historii Ko¶cio³a” to nie tylko opowie¶æ o chrze¶cijañskich ¿o³nierzach i mêczennikach, ale ho³d oddany niemodnym dzi¶ bohaterom katolickich armii, ofiarom czerwonych i brunatnych rewolucji, oraz wspó³czesnym krzy¿owcom – bojownikom zbrojnego antyaborcyjnego podziemia (je¶li chodzi o ten ostatni temat, autor jest prawdziwym prekursorem na naszym czytelniczym rynku).
W trakcie lektury dane jest nam prze¶ledziæ szlak bojowy miêdzynarodowego Batalionu ¶w. Patryka, broni±cego Meksyku przed amerykañsk± agresj± w 1848 r., jak i tragiczne dzieje polskich formacji wojskowych na Syberii w XIX i XX w. Bêdziemy razem z polskimi obroñcami Chocimia, powstrzymuj±cymi tureck± nawa³ê, i z japoñskimi powstañcami z pó³wyspu Shimabara, zmagaj±cymi siê z opresyjnymi rz±dami Tokugawów. Poznamy okoliczno¶ci mêczeñstwa pierwszych chrze¶cijan w imperium rzymskim, dramat jezuickich misji w¶ród kanadyjskich Huronów i przebieg ostatniej bitwy plemienia Dakotów.
Nie da siê ukryæ, obra¿eni poczuj± siê zwolennicy Giuseppe Garibaldiego, „ojca” zjednoczonych W³och, za ho³d oddany, skazanym na zapomnienie, obroñcom Pañstwa Ko¶cielnego. Ciê¿kie chwile prze¿yj± wielbiciele Napoleona – jednego z katów rojalistycznego Tulonu, gdy przeczytaj± jego przechwa³ki o niegodnym ¿o³nierza wymordowaniu starców, kobiet i dzieci. Pamiêtaj±cych stan wojenny szczególnie zaciekawi± przypadki polskich „psów wojny” w okupowanym przez Sowietów Afganistanie. Tych, którzy patrz± na ¶wiat islamu przez pryzmat 11 wrze¶nia 2001 r., zaskoczy przypomnienie tradycji antykomunistycznego, katolicko-islamskiego (!) braterstwa broni. Przyzwyczajonych do stereotypowego my¶lenia zaszokowaæ mo¿e ujêcie problemu ¦wiêtej Inkwizycji, hiszpañskiej wojny domowej, rz±dów genera³a Pinocheta w Chile...
Najwiêksz± warto¶ci± tej mozaiki jest prze³amywanie schematów i uproszczeñ, jakie lansuje siê dzi¶ w imiê dora¼nych sojuszy, ¼le pojêtej tolerancji i elegancji. Autor nie ukrywa, po której ze stron siê opowiada. Dla niego up³ywaj±ce stulecia nie zmieniaj± wymowy czynów i faktów, st±d bizantyjscy krzy¿owcy zapomnianej krucjaty z VII w. ró¿ni± siê od dwudziestowiecznych, meksykañskich cristeros, przede wszystkim tylko orê¿em; wróg pozostaje jakby ten sam...
Dla mi³o¶ników wojskowo¶ci i militariów „Wojownicy Chrystusa” to rarytas, prawie niespotykany na europejskim rynku. Autor zdecydowa³ siê nadaæ swej pracy charakter popularyzatorski, „lekkostrawny”, rezygnuj±c z rozbudowanego aparatu naukowego. Jak stwierdza ¿artobliwie we wstêpie – „decyzja taka wystawia na próbê zaufanie Czytelnika, który musi (lub nie) wierzyæ teraz na s³owo, ¿e prezentowane tu historie nie s± wymys³em autora”. Jednak brak przypisów nie zwolni polemistów od nieprzespanych nocy nad lektur± historycznych ¼róde³, gdy¿ (przypadkiem to wiem) za erudycj± i lekkim piórem Andrzeja Solaka kryj± siê takie¿ nieprzespane noce. Dlatego ju¿ dzi¶ gratulujê polemistom, którzy wyjd± poza „argument” - „Tak pisaæ nie wolno!”.
Zakoñczê fragmentem rozdzia³u traktuj±cego o zmaganiach z najazdem Hunów Attyli, ostatecznie powstrzymanych u bram Rzymu przez papie¿a Leona I, zwanego Wielkim, samotnego w godzinie próby. Te s³owa ¶mia³o mog³yby uchodziæ za motto niniejszej recenzji, jak i za has³o wywo³awcze w dyskusji o problemie wojny i wojskowo¶ci w dziejach Ko¶cio³a: „W tych niezwyk³ych czasach, gdy ¶wiêci nieraz chwytali za orê¿, a cudowne relikwie zagrzewa³y tak do ¿arliwej modlitwy, jak i bezpardonowej walki – wypowiedziane gdzie¶, kiedy¶ s³owa Prawdy obala³y ca³e imperia, a samotny cz³owiek z krzy¿em w rêku zawraca³ z drogi zniszczenia potê¿ne wrogie armie.”
Jacek Magdoñ
¦wiête wojny chrze¶cijan
Ile¿ to razy s³yszeli¶my: „Bóg brzydzi siê wszelk± przemoc±!”; „Nale¿y potêpiæ wszelk± przemoc, która dokonywana jest w imiê Boga i religii!”, „Najwa¿niejszym celem religii jest budowanie tolerancji i pokoju na ziemi!”, etc. Co gorsza, takie opinie g³osz± nie tylko antychrze¶cijañskie i niemoralne mass-media, ale s³ychaæ je czêsto z ust wysokich hierarchów ko¶cielnych. A wiêc mo¿e rzeczywi¶cie pojêcie krucjaty i ¶wiêtej wojny winno byæ nieodwo³alnie wyrzucone do lamusa Chrze¶cijañstwa?
Pan Andrzej Solak, publicysta znany m.in. z ³amów „Nowej My¶li Polskiej”, w swej nowej ksi±¿ce pt. „Wojownicy Chrystusa – militarne epizody z historii Ko¶cio³a” pokazuje, i¿ wojna, chocia¿ jest ostateczno¶ci±, wcale nie musi byæ z³em, czy chocia¿by „mniejszym z³em”. Przeciwnie, s± sytuacje, w których zbrojny opór wobec z³a staje siê niezbêdnym ¶wiadectwem danym Ewangelii, a przez to mo¿e w nim nawet zaja¶nieæ ¶wiêto¶æ Ko¶cio³a.
Autor, w barwny i interesuj±cy sposób udowadnia nam to na przyk³adzie bohaterskich chrze¶cijañskich ¿o³nierzy, którzy zginêli w Wandei, Meksyku, Hiszpanii, czy na polach Chocimia.
W ksi±¿ce opisane s± równie¿ mniej znane fragmenty zbrojnej walki, jak± chrze¶cijanie byli zmuszeni wydaæ wrogom Boga i dusz. Tak wiêc dowiadujemy siê z niej o obroñcach Nowohuckiego Krzy¿a, którzy kamieniami i „koktajlami Mo³otowa” witali komunistyczn± ateizacjê. Autor przybli¿a nam dzieje wêgierskiego antysowieckiego powstania z 1956 r. oraz heroicznych zmagañ obroñców wiary katolickiej na japoñskim pó³wyspie Shimabara. Z najnowszej historii ksi±¿ka informuje nas m.in. o zbrojnej antyaborcyjnej partyzantce, która w Stanach Zjednoczonych sieje postrach miêdzy mordercami poczêtych dzieci. Rzecz jasna, zasygnalizowane watki to tylko drobny u³amek tematyki poruszonej na stronach omawianej ksi±¿ki. Ca³o¶æ opracowania Pana Andrzeja Solaka jest pasjonuj±c± wêdrówk± po przeró¿nych krajach i kontynentach, w czasie 2000 lat Chrze¶cijañstwa.
W ostatnich latach na polskim rynku wydawniczym pojawi³o siê kilka pozycji, które w dziedzinie historycznej mog± byæ nazywane tradycyjn± katolick± apologetyk±. My¶lê, i¿ „Wojownicy Chrystusa”, obok s³ynnych „Czarnych kart Ko¶cio³a” Vittorio Messoriego, czy „Czerwonych kart Ko¶cio³a” autorstwa Grzegorza Kucharczyka, winny byæ polecone ka¿demu, kto pragnie umocniæ sw± wiarê, albo dowiedzieæ siê czego¶ wiêcej o historii, ani¿eli mog± nam zaoferowaæ demoliberalne mass-media.
Miros³aw Salwowski
Wojownicy Chrystusa.
Militarne epizody z historii Ko¶cio³a.
Dla mnie to brzmi ¶miesznie i tr±ci hipokryzj±. Przecie¿ mi³o¶æ któr± g³osi chrze¶cijañstwo w³a¶ciwie wyklucza atak, agresje na innych. Oczywi¶cie nie mówiê o obronie.
A jest tam co¶ o Zakonie Naj¶wietszej Marii Panny który w imiê mi³o¶ci bo¿ej mordowa³ naszych pra dziadów?
A jest tam co¶ o Zakonie Naj¶wietszej Marii Panny który w imiê mi³o¶ci bo¿ej mordowa³ naszych pra dziadów? Zakon Naj¶wietszej Marii Panny wiele lat ¿y³ w zgodzie z naszymi w³adcami cywilizuj±c barbarzyñskie plemiona Prusów. Ty¶ Pluto chyba nie jest prusakiem ?
Ta Kuba Rozpruwacz te¿ przez wiele lat bawi³ siê klockami ale co z tego? Prusakiem nie jestem a to ¿e spu¶cili¶my im wpierdol w 1410 jest dla mnie powodem do dumy.
Ta Kuba Rozpruwacz te¿ przez wiele lat bawi³ siê klockami ale co z tego? Prusakiem nie jestem a to ¿e spu¶cili¶my im wpierdol w 1410 jest dla mnie powodem do dumy.
szkoda tylko ¿e na wpierdolu siê wtedy skoñczy³o
mam rozumieæ Ripo ¿e to temat o m-dzy innymi o Krucjatach
w takim razie np w przypadku Krucjaty numer IV tytu³ z deka nieadekawtny
a przypowiesc o drugim policzku dopisali masoni... Z tym policzkiem, to troche inaczej chyba, jest intepretacja, ¿e jesli ktos nas pierdolnie w prawy, to nadstawmy mu lewy, bo(zak³adaj±c, ¿e praworeczny) bije na zewn±trz w prawy polik, a tak sie bije np. niewolnika, a cz³owieka rownego sobie bije siê tak klasycznie z plaskacza jak bohaterki telenowel swoich facetów, wiêc tu moze chodzic o pokazanie swojej rangi, pozycji spo³ecznej.
A co do samego tematu, Ko¶ció³ przez wiele lat, dopóki istnia³o normalne Pañstwo Ko¶cielne, by³ normalnym graczem politycznym, mia³ armiê i pozycje w Europie, wiêc nie ma co siê dziwiæ, ¿e tak to wygl±da³o, a tak to jest tez, ¿e wiara/ideologia i symbole rozne wrzucane na sztandary dodaj± otuchy i jakos ludzie lubi± siê napierdalaæ z przekonaniem, ¿e robi± s³usznie, a robili/robi±, bo biznes jest biznes. (a to, ¿e cierpi± niewinni... kto by sie takimi pierdo³ami przejmowa³... )
[ Dodano: |24 Gru 2008|, 2008 12:26 ]
mysle ze mowienie o korzysciach w sensie ze to Bog ma korzysc jest smieszne i zaklada traktowanie Boga jak czlowieka.
ahh ci dzielni wojownicy co to dla Chrystusa poszli zdobyc dla siebie ziemie i bogactwa. Nie mowie ze to zle, fajnie ze poszli i nazdobywali sobie ziemi i zrozumiale jest ze walneli bajke o tym ze to dla Boga, bo dla kasy glupio brzmi. Po co tylko we wspolczesnych czasach wierzyc w te bajdy?
W to ze Stany w Azji walcza o cywilizacje zachodu a ropa i wplywy ich nie interesuja tez wierzysz? Albo ze 17 wrzesnia to bratnia pomoc dla narodow slowianskich wschodniej Polski ?
Co do Solaka to koles ma strasznie patetyczny styl i podchodzi do opisywanych przez siebie wydarzen raczej emocjonalnie niz naukowo. Ale trzeba mu przyznac ze pisze o rzeczach ciekawych, dzieje chrzescijan w Japoni chocby.
Gdzie jak gdzie, ale tutaj nie spodziewa³em siê sprowadzania chrze¶cijañstwa do rangi hippisowskiej sekty. Jad modernizmu zatruwa wasze umys³y
Jad modernizmu zatruwa wasze umys³y Oswiec mnie zatem i udowodnij ze konkwistadorom czy innym krzyzowca chodzilo o wiare a nie o prywate.
Rzubrzy, LtG sobie ironizuje chyba, wiêc nie musi nikogo oswiecaæ.
Choc np. Ripo, który chyba tak na serio, móg³by jakos sprobowac udowodniæ to w koncu.
Rzubrzy, LtG sobie ironizuje chyba, wiêc nie musi nikogo oswiecaæ.
No w³a¶nie nie. Kogo jak kogo, ale krzy¿owców broniæ warto.
Oswiec mnie zatem i udowodnij ze konkwistadorom czy innym krzyzowca chodzilo o wiare a nie o prywate.
A chuj mnie tak naprawdê obchodzi o co im chodzi³o. Nie bêdê tu urz±dza³ pyskówki na tematy historyczne, ale pisanie o prywacie pokazuje, ¿e niektórzy nie wiedz± do koñca w jaki sposób my¶leli ówcze¶ni ludzie - i ilo¶æ z³ota w skarbcu wcale nie by³a dla nich najwa¿niejsza. Mi chodzi g³ównie o relatywnie m³ody mit, ¿e katolik musi byæ zawsze mi³y, potulny, pokorny i dawaæ siê ok³adaæ ³opat± po nerach bez zaj±kniêcia. Gówno prawda. Grzech zas³uguje na karê i to niekiedy do¶æ surow±. Zajazdy na heretyków, pogan i zagra¿aj±cych katolikom innowierców s± w pe³ni uzasadnione.
No w³a¶nie nie. Kogo jak kogo, ale krzy¿owców broniæ warto. Hehe, nie s±dzi³em, ¿e na serio, ale spoko. Nie s±dze jednak, ze warto bronic, oczywiscie, ¿e w sredniowieczu realia by³y inne, ¿e co¶ kiedys mog³o znaczyæ co innego, ni¿ teraz, jednak widzimy wsrod tych ludzi konsekwencje co do zdobywania zyskow, w tym celu podbijano, grabiono itd. wiedz±c teraz jaka byla sytuacja na Bliskim Wschodzie, tzn. najechali te ziemie Turkowie Seld¿uccy, ktorzy cisneli innowiercow ktorzy tam handlowali, a biznes do ugrania by³ spory, bo przecie¿ pielgrzymki i szlak handlowy, wiêc Europa interweniowa³a dopiero, gdy dosta³a po kieszeni, a nie w momencie, gdy te ziemie dosta³y siê pod panowanie muslimów, co mialo miejsce jeszcze w VII w. No i wa¿ne s± skutki, a te s± takie, ¿e Grecy, ¯ydzi i Arabowie zostali wypraci z handlu lewantyñskiego, na rzecz w³oskich mieszczan z Wenecji czy Genui.
Nie s±dze jednak, ze warto bronic, oczywiscie, ¿e w sredniowieczu realia by³y inne, ¿e co¶ kiedys mog³o znaczyæ co innego, ni¿ teraz, jednak widzimy wsrod tych ludzi konsekwencje co do zdobywania zyskow, w tym celu podbijano, grabiono itd. wiedz±c teraz jaka byla sytuacja na Bliskim Wschodzie, tzn. najechali te ziemie Turkowie Seld¿uccy, ktorzy cisneli innowiercow ktorzy tam handlowali, a biznes do ugrania by³ spory, bo przecie¿ pielgrzymki, wiêc Europa interweniowa³a dopiero, gdy dosta³a po kieszeni, a nie w momencie, gdy te ziemie dosta³y siê pod panowanie muslimów, co mialo miejsce jeszcze w VII w.
Bleh. Wiesz, ¿e nowo¿ytna, materialistyczna socjologia tr±ci Marksem?
Je¶li s³owo "zagra¿aj±cym" dotyczy tylko innowierców, to na chuj te¿ heretyków i pogan? Za to w³asnie nie lubie fanatyków religijnych. Do gazu.
Heretycy podpadaj± pod "nasz±" jurysdykcjê, sami wpakowali siê w katolicyzm, sami zdecydowali siê zmieniaæ jego dogmaty niszcz±c religiê niejako od ¶rodka. Z nimi sprawa jest prosta, bo herezja z definicji jest ¶wiadoma i dobrowolna. Ciê¿ko by³oby znale¼æ im jakie¶ usprawiedliwienie. Na stos.
Do pogan (neopogan?) mam uraz po tym, ile widzia³em w¶ród nich miernot intelektualnych. Na szafot.
Z innowiercami ró¿nie mo¿e byæ, ale po dzisiejszych muslimach i hindusach wiele bym siê nie spodziewa³. Protestantów wrzuca siê do worka z heretykami i reszt± sekt. Pewnie na umiarkowan± tolerancjê za³apali by siê prawos³awni i jaka¶ czê¶æ anglikanów. Reszta pod gilotynê.
I nie ma czego¶ takiego jak "fanatyk religijny".
Z innowiercami ró¿nie mo¿e byæ, ale po dzisiejszych muslimach i hindusach wiele bym siê nie spodziewa³. No tak, poza zasymilowanymi jednostkami, nie pasuj± do naszej cywilizacji za bardzo, szczegolnie duze grupy.
Nie bêdê tu urz±dza³ pyskówki na tematy historyczne, ale pisanie o prywacie pokazuje, ¿e niektórzy nie wiedz± do koñca w jaki sposób my¶leli ówcze¶ni ludzie - i ilo¶æ z³ota w skarbcu wcale nie by³a dla nich najwa¿niejsza. Pewnie ze nie dla wszystkich czego dowodem uczestnicy krucjaty dzieciecej, ale jak pokazuja dzialania krzyzowcow (i tych ludowych i tych "szlachetnie urodzonych) to niewielu z nich bylo idealistami i mysleli glownie o kabzie, w czym zreszta nie widze nic zlego. Poczytaj sobie chocby historie I krucjaty gdzie arystokracja zwalcza sie nawzajem chcac nachapac sie ziem i tytulow na nowych terenach, jak i pozniejsze dzieje- chocby rabunkowa gospodarka, przez ktora krzyzowcy zrazili do siebie nawet bliskowschodnich chrzescijan. Czy tak by postepowali szlachetni idealisci co pojechali do palestyny tylko ratowac Bizancjum i wyzwolic grob zbawiciela?
Nie chce tu dowodziæ, która religia lepsza, bo nie o to chodzi, ale od protestantów, to siê katolicy chyba uczyæ mog±. Tak, mo¿e protestanci, poprzez odrzucenie du¿ej czesci tradycji, ukrecili bat na swoj± wiare, jednak pod wzglêdem ekonomicznym bili katolików na g³owe, zestawmy sobie poziom ¿ycia w krajach katolickich i protestanckich, oni ze swoj± nauk± okazali siê skuteczni. Sam wierzyæ nie potrafiê, dlatego jestem raczej obiektywny w tym temacie.
E tam, zwyk³y kult pracy. Korwinowska moralno¶æ
No dobra, to takie ma³e pytanko... po co?
Ad maiorem Dei gloriam
Pewnie ze nie dla wszystkich czego dowodem uczestnicy krucjaty dzieciecej, ale jak pokazuja dzialania krzyzowcow (i tych ludowych i tych "szlachetnie urodzonych) to niewielu z nich bylo idealistami i mysleli glownie o kabzie, w czym zreszta nie widze nic zlego. Poczytaj sobie chocby historie I krucjaty gdzie arystokracja zwalcza sie nawzajem chcac nachapac sie ziem i tytulow na nowych terenach, jak i pozniejsze dzieje- chocby rabunkowa gospodarka, przez ktora krzyzowcy zrazili do siebie nawet bliskowschodnich chrzescijan. Czy tak by postepowali szlachetni idealisci co pojechali do palestyny tylko ratowac Bizancjum i wyzwolic grob zbawiciela?
Istnieje te¿ spora liczba publikacji pokazuj±ca tych idealistów Ja siê k³óciæ nie zamierzam, historia krucjat to akurat nie jest moja dzia³ka, w ka¿dym razie i tutaj mo¿na odwo³aæ siê do truizmu, ¿e ludzie s± ró¿ni i nawet w¶ród biskupów trafi siê jaka¶ kanalia.
E tam, zwyk³y kult pracy. Korwinowska moralno¶æ Korwin akurat walczy do¶æ stanowczo z kultem pracy
ale tu nie chodzi o kult pracy w wydaniu bolszewickim a raczej pracy nad soba kalwinowska wersja dzieki czemu rosjanie rozdziabiali japy jak trafili na tereny Niemiec Niemcy akurat by³y podzielone na protestanckie i katolickie. Chyba to nie by³o tak ¿e jak wchodzili do niemieckiej katolickiej wioski to by³a nêdza a jak wchodzili do niemieckiej protestanckiej wioski to by³ raj.
No w³a¶nie Niemcy s± podawane jako sztandarowy kraj, gdzie protestantyzm powoduje bogactwo, tyle, ¿e... najwiêksze jest w katolickich landach. By³ kiedy¶ w Najwy¿szym Czasie artyku³, w którym udowadniano (nie wiem na ile wyliczenia PKB w odleg³ych wiekach s± wiarygodne), ¿e kraje katolickie i protestanckie rozwija³y siê w tym samym tempie. A ró¿nice wynikaj± z ró¿nic na starcie... a to dziwne bo najwiekasza okregi przemyslowe znajdowaly sie tam gdzie protestanci nie wiem skad NCZ wziol takie bzdury
Mi chodzi g³ównie o relatywnie m³ody mit, ¿e katolik musi byæ zawsze mi³y, potulny, pokorny i dawaæ siê ok³adaæ ³opat± po nerach bez zaj±kniêcia. Gówno prawda. Grzech zas³uguje na karê i to niekiedy do¶æ surow±. Taka symulacja, jak to powinno wygl±daæ: "jestem katolikiem, zapierdoli³em goscia, bo chcial mnie zabic" - OK "jestem katolikiem, pozwoli³em sie zajebac" - frajer "jestem katolikiem, zapierdoli³em goscia, bo mia³ przydkie buty i wygl±da³ na peda³a" - do gazu z takim pokurwem.
Mit ten g³upi, bo historia pokazuje co innego, ale nie mo¿na w druga strone przesadzac, co niektorzy chieliby pewnie, pod p³aszczykiem wiary, prostowac kazdego odbiegajacego od ich wzorca, no passaran, to gorsze od euro-lewactwa i ¿ydo-bolszewii razem wziêtych.
Taka symulacja, jak to powinno wygl±daæ: Ano tak to powinno wygladaæ
C. „…Mi³ujcie waszych nieprzyjació³…” Mt 5, 43-48
Przed nami pojawia siê jednak inny, nie mniej powa¿ny, problem: Czy przeciwstawianie siê nieprawo¶ci si³± i dopuszczenie, choæby tylko w ostateczno¶ci, pozbawienia ¿ycia niesprawiedliwego napastnika nie stoi w sprzeczno¶ci z przykazaniem mi³o¶ci do nieprzyjació³? I ten problem bezwzglêdnie musimy rozwi±zaæ rozwa¿aj±c s³u¿bê wojskow± pojmowan± jako religijne powo³anie ¿o³nierza. Nie ulega bowiem najmniejszej w±tpliwo¶ci, ¿e zakres dzia³ania przykazania mi³o¶ci nieprzyjació³ jest nieograniczony. Przykazanie to obowi±zuje wszystkich, zawsze i wszêdzie – a zatem równie¿ ¿o³nierzy i to równie¿ w czasie wojny, nawet na polu bitwy.
Przyjrzyjmy siê najpierw wypowiedzi Jezusa:
S³yszeli¶cie, ¿e powiedziano: Bêdziesz mi³owa³ swego bli¼niego, a nieprzyjaciela swego bêdziesz nienawidzi³. A Ja wam powiadam: Mi³ujcie waszych nieprzyjació³ i módlcie siê za tych, którzy was prze¶laduj±; tak bêdziecie synami Ojca waszego, Który jest w niebie; poniewa¿ On sprawia, ¿e s³oñce Jego wschodzi nad z³ymi i nad dobrymi, i On zsy³a deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Je¶li bowiem mi³ujecie tych, którzy was mi³uj±, có¿ za nagrodê mieæ bêdziecie? Czy¿ i celnicy tego nie czyni±? I je¶li pozdrawiacie tylko swych braci, có¿ szczególnego czynicie? Czy¿ i poganie tego nie czyni±? B±d¼cie wiêc wy doskonali, jak doskona³y jest Ojciec wasz niebieski (Mt 5, 43-48).
Je¶li chodzi o uzasadnion± obronê – Ko¶ció³ naucza [tekst pochodzi z KKK 2263-2265]:
Uprawniona obrona osób i spo³eczno¶ci nie jest wyj±tkiem od zakazu zabijania niewinnego cz³owieka, czyli dobrowolnego zabójstwa. „Z samoobrony (...) mo¿e wynikn±æ dwojaki skutek: zachowanie w³asnego ¿ycia oraz zabójstwo napastnika (...) Pierwszy zamierzony, a drugi niezamierzony [KKK cytuje tutaj ¦w. Tomasza z Akwinu, Summa theologiæ, II-II, 64,7].
Mi³o¶æ samego siebie pozostaje podstawow± zasad± moralno¶ci. Jest zatem uprawnione domaganie siê przestrzegania w³asnego prawa do ¿ycia. Kto broni swojego ¿ycia, nie jest winny zabójstwa, nawet je¶li jest zmuszony zadaæ swemu napastnikowi ¶miertelny cios.
[Pojawia siê tutaj pytanie: „Czy mo¿na zachowaæ przykazanie mi³o¶ci nieprzyjació³ walcz±c z broni± w rêku, czy mo¿na mi³owaæ tych, przed którymi broni±c siê u¿ywamy si³y, czy mo¿na w koñcu zabijaæ bez nienawi¶ci?”. Odpowiadaj±c na to pytanie stwierdzamy, ¿e; przy za³o¿eniu ¦w. Tomasza z Akwinu, i¿ obrona w³asna jest skutkiem zamierzonym naszego dzia³ania, a ¶mieræ napastnika – skutkiem niezamierzonym; nie ma sprzeczno¶ci pomiêdzy niechcianym pozbawieniem ¿ycia niesprawiedliwego napastnika a praktykowaniem mi³o¶ci do bli¼niego, w tym nawet swego nieprzyjaciela (pogl±dy takie prezentuje m. in.: F. Cardini – zob.: G. Lerner, Krucjaty – tysi±c lat nienawi¶ci (t³um.: B. Rzepka), Kraków {WAM} 2003, ss.125 n.]
Je¶li kto¶ w obronie w³asnego ¿ycia u¿ywa wiêkszej si³y, ni¿ potrzeba, bêdzie to niegodziwe. Dozwolona jest natomiast samoobrona, w której kto¶ w sposób umiarkowany odpiera przemoc... Nie jest natomiast konieczne do zbawienia, by kto¶ celem unikniêcia ¶mierci napastnika zaniecha³ czynno¶ci potrzebnej do nale¿nej samoobrony, gdy¿ cz³owiek powinien bardziej troszczyæ siê o w³asne ¿ycie ni¿ o ¿ycie cudze [KKK równie¿ tutaj odwo³uje siê do nauki Akwinaty, jak we wcze¶niejszym przypisie].
Uprawniona obrona mo¿e byæ nie tylko prawem, ale powa¿nym obowi±zkiem tego, kto jest odpowiedzialny za ¿ycie drugiej osoby, za wspólne dobro rodziny lub pañstwa.
Ostatni fragment powy¿szego cytatu, wyszczególniony kursyw±, jest 2265 punktem KKK. Ów Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego promulgowany zosta³ przez Papie¿a Jana Paw³a II w 1992 r. Sze¶æ lat pó¼niej, w 1998 r., Kongregacja Nauki Wiary nanios³a do tekstu KKK pewne poprawki w celu lepszego wyra¿enia niektórych my¶li. Wspomniany, 2265 punkt KKK zosta³ sformu³owany na nowo, a my¶l jego zosta³a wyra¿ona w jeszcze bardziej dobitnych s³owach:
Uprawniona obrona mo¿e byæ nie tylko prawem, ale powa¿nym obowi±zkiem tego, kto jest odpowiedzialny za ¿ycie drugiej osoby. Obrona dobra wspólnego wymaga, aby niesprawiedliwy napastnik zosta³ pozbawiony mo¿liwo¶ci wyrz±dzania szkody. Z tej racji prawowita w³adza ma obowi±zek uciec siê nawet do broni, aby odeprzeæ napadaj±cych na wspólnotê cywiln± powierzon± jej odpowiedzialno¶ci [Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego, Corrigenda (Poprawki naniesione przez Kongregacjê Nauki Wiary), Poznañ {Pallottinum} 1998, s.16 [KKK Corrigenda. 2265].
Jak wiêc widaæ, Ko¶ció³ naucza, i¿ u¿ycie broni w drastycznej sytuacji mo¿e byæ nawet obowi±zkiem. W sprawach duszpasterstwa i prowadzenia ludzi do Boga Ko¶ció³ otrzyma³ od Boga obietnicê szczególnej asystencji – pomocy. Powa¿nym b³êdem by³oby wiêc przypisanie hierarchom Ko¶cio³a pomy³ki w tej, tak wa¿nej sprawie, tym bardziej, i¿ niemo¿liwym do przyjêcia jest twierdzenie, ¿e Bóg dopu¶ci³by ci±g³e trwanie Ko¶cio³a w b³êdzie [Twierdzenie takie by³oby wrêcz blu¼nierczym]. A powy¿sza idea (o dopuszczalno¶ci, a w niektórych wypadkach obowi±zku u¿ycia si³y/broni, w obronie w³asnej lub cudzej) jest przecie¿ ide± trwale obecn± w nauczaniu Ko¶cio³a – od staro¿ytno¶ci a¿ do dnia dzisiejszego.
Jak jednak, w powy¿szym kontek¶cie, realizowaæ sw± mi³o¶æ do nieprzyjació³. Tê sprawê, jak s±dzê, najlepiej wyja¶niæ na przyk³adzie dwojga ¶wiêtych ¿o³nierzy-wodzów. Piêkny bowiem przyk³ad mi³o¶ci do nieprzyjació³ realizowanej przez wodzów armii walcz±cej w wojnie obronnej zostawili nam: ¦w. Joanna d’Arc (1411/1412 – 1431), oraz ¿yj±cy oko³o czterech wieków wcze¶niej ¦w. Olaf – król Norwegii (995 – 1030). Wbrew uk³adowi chronologicznemu ¿ywotów tych ¦wiêtych spójrzmy najpierw na przyk³ad pozostawiony nam przez ¦w. Joannê d’Arc.
Dla ¦wiêtej mi³o¶æ do nieprzyjació³ nie sta³a w sprzeczno¶ci z walk± skierowan± przeciwko ich nieprawemu dzia³aniu. Joanna nigdy nie odczuwa³a nienawi¶ci do okupantów, pragnê³a ich zbawienia i chcia³a osi±gn±æ pokój bez walki zbrojnej, je¶liby tylko nieprzyjaciele zgodzili siê dobrowolnie wycofaæ [G. Barone, Juana de Arco, w: Diccionario de los Santos (praca zbiorowa pod kierunkiem: C. Leonardi, A. Riccardi, G. Zarri), t. 2, Madrid {San Pablo} 2000, s. 1393]. ¦wiadomo¶æ faktu, ¿e prowadz±c wojnê przeciw zaborcom mo¿na jednak mi³owaæ ich Bo¿± mi³o¶ci± jest te¿ obecna w umy¶le przynajmniej niektórych osób nam wspó³czesnych. Zajmuj±ca siê histori± ¿ycia Dziewicy Orleañskiej – Pamela Marcantel – w swej powie¶ci stwierdza, ¿e Bóg prowadzi³ ¦wiêt± Joannê do pe³ni mi³o¶ci. Mi³uj±c bowiem Boga si³± rzeczy musia³a ona mi³o¶ci± otaczaæ wszystkie Bo¿e stworzenia – w tym równie¿ Anglików [P. Marcantel, Juana de Arco – La historia de la Doncella de Orleans (t³um.: Sara Sicart), Barcelona {Edhasa} 1998, s. 174] – w okresie wojny stuletniej napastników i zaborców Francji, Ojczyzny ¦w. Joanny. Inaczej jej mi³o¶æ do Stwórcy nie by³aby prawdziw±. To w³a¶nie przeciwko Anglikom wyst±pi³a na czele francuskiej armii Joanna Dziewica – jak nazywa³a sam± siebie ¦wiêta.
Jednak¿e samo stwierdzenie, i¿ owa ¦wiêta Hetmanka potrafi³a pogodziæ w swym ¿yciu mi³o¶æ do nieprzyjació³ z orê¿n± walk± przeciwko ich agresji – nam nie wystarczy. Nale¿y bowiem wyra¼nie stwierdziæ w jaki sposób ow± mi³o¶æ do wrogów ¦wiêta potrafi³a wyraziæ.
[Joanna d’Arc oczywi¶cie nie u¿ywa³a tytu³u „hetman – hetmanka”, ale nawi±zuj±c do polskich (nie – francuskich) tradycji wojskowych, stwierdziæ wypada, ¿e Dziewica Orleañska spe³nia³a urz±d analogiczny do hetmana. My¶lê wiêc, ¿e u¿ycie w odniesieniu do ¦w. Joanny – w kontek¶cie naszych, religijnych raczej a nie historycznych, czy prawnych rozwa¿añ – okre¶lenia „¦wiêta Hetmanka” jest uzasadnione, a przynajmniej dopuszczalne.]
Przed rozpoczêciem dzia³alno¶ci zbrojnej ¦w. Joanna upomina zaborców i ostrzega ich przed kontynuacj± okupacji Francji. Przypomina o konieczno¶ci podporz±dkowania siê Bogu równie¿ w polityce. Je¶li jednak zaborcy nie zechc± odst±piæ od swej niegodziwej walki – liczyæ siê musz± z kar± Bo¿±, która spadnie na nich. Bóg za¶, w obronie sprawiedliwo¶ci pos³u¿y siê wojskiem francuskim:
† Jezus – Maryja †
Do Króla Anglii i do Ciebie, Ksi±¿ê Bedford, który zwiesz siebie regentem królestwa Francji; oraz do Was: Wilhelmie de Poule, Hrabio Suffolk; Janie, Lordzie Talbot; oraz Tomaszu, Lordzie Scales, namiestnikom wspomnianego Ksiêcia Bedford: Poddajcie siê Królowi Nieba – oddajcie Dziewicy, wys³anniczce Boga, Króla Niebios, klucze wszystkich miast, które zagarnêli¶cie we Francji zadaj±c im gwa³t. Ona zosta³a pos³ana przez Boga, by upomnieæ siê o krew królewsk±. Jest gotowa zawrzeæ pokój, je¶li bêdziecie jej pos³uszni: opu¶cicie Francjê i zap³aæcie za krzywdy przez Was wyrz±dzone. Wy, ³ucznicy, towarzysze broni, zacni mê¿owie i wszyscy inni, którzy stoicie pod Orleanem – w imiê Boga – wracajcie do waszego kraju. Je¶li nie uczynicie tego, oczekujcie wie¶ci o Dziewicy, która wkrótce przybêdzie zobaczyæ Was i zada Wam wiele strat.
Królu Anglii, je¶li tak nie uczynisz, ja po¶lê wojska i na ka¿dym miejscu Francji zatrzymam Waszych ludzi i zmuszê Was do odwrotu, czy tego chcecie, czy nie. A je¶li nie bêdziecie pos³uszni – wszystkim wam zadam ¶mieræ. Pos³a³ mnie Bóg, Król Niebios, aby wyrzuciæ Was z terytorium Francji. Je¶li jednak obiecacie pos³uszeñstwo, obiecujê Wam mi³osierdzie.
Nie wierzcie, ¿e posi±dziecie królestwo Francji, które przynale¿y Bogu, Królowi Niebios, Synowi ¦wiêtej Maryi. Królem zostanie Karol, prawy dziedzic – on otrzyma królestwo, bo Bóg, Król Nieba, tego zapragn±³ i objawi³ to przez Dziewicê. On wkroczy do Pary¿a z licznym wojskiem.
Je¶li nie wierzycie tym wie¶ciom pochodz±cym od Boga i od Dziewicy, pozostañcie tam gdzie jeste¶cie. Przyjdzie atak i wydamy okrzyk wojenny, tak silny, ¿e od tysi±ca lat podobnego nie s³yszano we Francji – je¶li nie post±picie wed³ug sprawiedliwo¶ci. I b±d¼cie pewni, ¿e Król Nieba da wiêcej si³ Dziewicy ni¿ Wy zdo³acie u¿yæ przeciw niej i przeciw jej dobrym ¿o³nierzom. A gdy rozpocznie siê bitwa, wtedy siê oka¿e, kto postêpuje s³usznie w oczach Boga Niebios.
Ksi±¿ê Bedford: Dziewica Was b³aga i prosi, aby¶cie nie dopu¶cili do w³asnego zatracenia. Je¶li siê godzicie, jeszcze mo¿ecie towarzyszyæ jej do miejsca, w którym Francuzi uczyni± dzie³a najpiêkniejsze na rzecz chrze¶cijañstwa. Odpowiedzcie wiêc, w mie¶cie Orlean, je¶li chcecie zawrzeæ pokój. W przeciwnym razie, wiedzcie, ¿e wnet sprowadzicie na siebie wielkie nieszczê¶cia.
Napisane we wtorek Wielkiego Tygodnia
[Tekst listu ¦w. Joanny d’Arc do króla Anglii i jego dowódców wed³ug: P. Marcantel, dz. cyt., ss. 180-181; por. te¿ tekst powy¿szego dokumentu wed³ug przek³adu umieszczonego w: N. Benazzi, M. D’Amico, Czarna Ksiêga Inkwizycji – Najs³ynniejsze procesy (t³um.: B. Nuzzo), Kraków {Wydawnictwo „M”} 2003, s. 76 ].
Upomnienie skierowane do nieprzyjació³, pro¶ba o czynienie sprawiedliwo¶ci, o podporz±dkowanie siê Bogu, zakoñczenie okupacji i obietnica rezygnacji z u¿ycia si³y – je¶li nieprzyjaciele zrezygnuj± ze swej zaborczej wojny – jest niew±tpliwym wyrazem mi³o¶ci do wrogów. Joanna d’Arc nie poprzesta³a jednak na tym. W czasie dzia³añ wojennych zakazywa³a atakowaæ oddzia³y nieprzyjacielskie, je¶li te dobrowolnie wycofywa³y siê z zajêtych terenów, nie dopuszcza³a te¿ do niegodziwego traktowania jeñców i ci±gle zachêca³a Anglików do rezygnacji z wojny i wspólnego poszukiwania pokojowego rozwi±zania konfliktu. [Por. np.: M. Hérvbel, Gilles de Rais (t³um.: K. Arustowicz), Warszawa {PIW} 1987, s.88. Charakterystyczne dla ¦wiêtej Joanny d’Arc pragnienie zwolnienia bez walki dobrowolnie wycofuj±cych siê napastników i godziwego traktowania jeñców jest równie¿ podkre¶lane w sztuce filmowej, która – w dzisiejszych czasach – najmocniej chyba przemawia do ogó³u (zob. np. Joanna d’Arc, re¿. Luc Besson [Francja 1999] i inne filmy po¶wiêcone tematyce naszej ¦wiêtej), choæ nale¿y pamiêtaæ, ¿e filmy fabularne w swej tre¶ci czêstokroæ (choæ nie zawsze) odbiegaj± od ¶ci¶le rozumianej historii.] A przecie¿ pozbawianie wziêtych do niewoli nieprzyjació³ wszelkich ludzkich praw by³o powszechn± praktyk± w czasach ¶redniowiecza, wówczas przez nikogo zasadniczo niepotêpian± i niekwestionowan±.
Powy¿sze fakty jednoznacznie dowodz±, i¿ Joanna – Dziewica w realny sposób spe³nia³a Chrystusowy nakaz mi³o¶ci do nieprzyjació³, nawet podczas wojny.
Równie piêkny przyk³ad mi³o¶ci do wrogów, realizowanej podczas walki, pozostawia nam wspomniany wy¿ej ¦w. Olaf – Król Norwegii. Wygnany z królestwa widzi nadchodz±ce ze strony obcego w³adcy rosn±ce zagro¿enie dla Ojczyzny. Zagro¿ony jest te¿ m³ody Ko¶ció³ w królestwie Olafa.
Uwzglêdniaj±c powy¿sz± sytuacjê, Król Olaf postanawia powróciæ na czele swej armii z wygnania i zbrojnie przywróciæ sprawiedliwo¶æ w odebranym mu królestwie. ¦wiêty przeczuwa gro¿±ce niebezpieczeñstwo. Przewaga nieprzyjació³ jest wielka. Zagrzewa jednak swe wojsko do walki i wzbudza pragnienie zwyciêstwa. Zbli¿aj±c siê do Stiklestad rycerze Króla Olafa pragn± spaliæ okoliczne dwory jego wrogów. ¦wiêty monarcha zakazuje tego aktu zemsty. Jednocze¶nie wskazuje na to, i¿ taki postêpek obci±¿y³by sumienie jego ¿o³nierzy. A za nieprawy czyn dokonany wobec wrogów, nawet w czasie wojny sprawiedliwej-obronnej, ludzie bêd± musieli zdaæ sprawê wobec Boga – je¶li polegniemy w boju, lepiej nam bêdzie udaæ siê tam [przed majestat Boga i przed Jego s±d] bez ³upów – poucza swych poddanych ¶wiêty Olaf [O. Müller, ¦wiêty Olaf, król Norwegii – Walka o chrze¶cijañskie pañstwo (t³um.: K. S. Krawczyk), Warszawa {Verbinum} 2000, s. 86].
Sw± mi³o¶æ do nieprzyjació³, z którymi za chwilê ma zmierzyæ siê na polu bitwy, ¦wiêty ukazuje jeszcze wyra¼niej. Przed bitw± monarcha nakazuje odprawiæ Mszê ¦wiêt± za tych nieprzyjació³, którzy polegn± w zbli¿aj±cym siê boju. Nie chce bowiem, by ktokolwiek uleg³ potêpieniu. Pragnie, by tak jego poddani, jak i jego wrogowie razem dost±pili zbawienia [Tam¿e, ss. 86-87].
My¶lê, ¿e powy¿sze przyk³ady dwojga ¶wiêtych ¿o³nierzy – Króla Olafa i Joanny d’Arc – s± wystarczaj±ce, choæ na pewno nie s± to przyk³ady jedyne, by stwierdziæ, ¿e praktykowanie mi³o¶ci do nieprzyjació³ jest mo¿liwe nawet podczas aktywnego udzia³u w wojnie obronnej. ¯o³nierze-chrze¶cijanie s± zobowi±zani do zachowywania wszystkich Bo¿ych przykazañ, równie¿ Chrystusowego nakazu mi³o¶ci wobec wrogów. Nie stoi to jednak w sprzeczno¶ci z prawem i obowi±zkiem obrony przed niesprawiedliwym napastnikiem, choæby obrona ta domaga³a siê u¿ycia si³y i broni.
D. Pomsta nale¿y do Pana
W kszta³towaniu ¶wiêto¶ci ¿o³nierza-katolika istotn± rolê musi odegraæ ca³kowite przezwyciê¿enie uczuæ popychaj±cych ka¿dego chyba cz³owieka do wymierzenia krzywdzicielowi „nale¿nej odp³aty”. Jakkolwiek uczucia te s± ca³kowicie naturalne i zrozumia³e w kontek¶cie ludzkiej niedoskona³o¶ci, to jednak nie mog± byæ usprawiedliwione ani nawet zaakceptowane w sumieniu ¿o³nierza, pragn±cego spe³nienia woli Bo¿ej w swym w³asnym ¿yciu. Gdy pojawiaj± siê my¶li os±du, pragnienia wymierzenia odp³aty za wyrz±dzone z³o – miejmy ¶wiadomo¶æ, ¿e s± to my¶li m¶ciwe. Je¶li pojawiaj± siê one bez przyzwolenia naszej woli nie stanowi± grzechu, mo¿na je uznaæ jedynie za pokusê, która dopiero dobrowolnie przez nas zaakceptowana przerodzi siê w grzech.
Jednak¿e dla u³atwienia przezwyciê¿enia pokusy my¶li m¶ciwych, warto – choæby krótko – rozwa¿yæ pouczenie zawarte w Li¶cie do Rzymian:
Umi³owani, nie wymierzajcie sobie sami sprawiedliwo¶ci, lecz pozostawcie to pom¶cie [Bo¿ej]. Napisano bowiem: Do Mnie nale¿y pomsta, Ja wymierzê zap³atê – mówi Pan – ale: Je¿eli nieprzyjaciel Twój cierpi g³ód – nakarm go. Je¿eli pragnie – napój go. Tak bowiem czyni±c wêgle ¿arz±ce zgromadzisz na jego g³owê. Nie daj siê zwyciê¿yæ z³u, ale z³o dobrem zwyciê¿aj (Rz 12, 19-21).
Nawet wówczas, kiedy stajemy w uzasadnionej, wrêcz koniecznej obronie unikajmy os±du naszego przeciwnika. Mamy obowi±zek broniæ siebie i innych. Nie wolno nam jednak potêpiaæ czy ¿yczyæ potêpienia naszemu nieprzyjacielowi. Wspomniani wy¿ej ¦wiêci ¿o³nierze – Król Olaf i Joanna d’Arc – i tutaj niech bêd± dla nas przyk³adem.
Czynienie dobrych uczynków wobec potrzebuj±cego nieprzyjaciela nie mo¿e byæ zakamuflowan± zemst± [W realiach wojny sprawiedliwej mo¿e tutaj chodziæ o np.: godziwe traktowanie jeñców i nale¿yt± troskê o rannych nieprzyjació³]. Intencj± czynienia dobrze przeciwnikowi nie mo¿e byæ wywo³anie u niego „psychicznych tortur” – ci±g³ego i niedaj±cego siê ukoiæ poczucia winy. Zgromadzenie wêgli ¿arz±cych na jego g³owê winno byæ rozumiane jako wzbudzenie u mego przeciwnika wyrzutów sumienia dla nawrócenia. Jedynie przy takim za³o¿eniu mo¿na spe³niæ apostolskie polecenie zwyciê¿ania z³a dobrem. W innym bowiem wypadku nie by³oby to zwyciêstwem dobra nad z³em lecz wyrafinowan± zemst±, która zbezcze¶ci³aby „dobre czyny” wype³niane w z³ej intencji [Por.: P¦NT t. VI, cz. 1 – List do Rzymian, wstêp przek³ad z orygina³u, komentarz (opr.: K. Romaniuk), Poznañ – Warszawa {Pallottinum} 1978, ss. 248-249; K. Romaniuk, A. Jankowski, L. Stachowiak, Komentarz praktyczny do Nowego Testamentu, t. 2, Poznañ – Kraków {Pallottinum – Tyniec} 1999, s. 80. Zob. te¿ przek³ad Ks. Bpa K. Romaniuka wersetu Rz 12, 20 w Biblii Warszawsko-Praskiej (…Postêpuj±c w ten sposób bêdziesz gromadzi³ roz¿arzone wêgle [skruchy] na g³owie twego nieprzyjaciela…)].
2. Wojna sprawiedliwa
Czy mo¿e istnieæ pojêcie „wojny sprawiedliwej”? Niew±tpliwie tak. Tak jak istnieje sprawiedliwa, a nawet konieczna obrona, tak te¿ istnieje wojna sprawiedliwa. Poniewa¿ jednak sam termin wojna negatywnie kojarzy siê w naszych umys³ach dzi¶ rezygnujemy z tego okre¶lenia. Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego wprowadza inn± nazwê – uprawniona obrona z u¿yciem si³y militarnej [KKK 2309]. Wprawdzie w katechizmie tym nie mamy do czynienia z odrzuceniem pojêcia wojny sprawiedliwej [tam¿e], ale wprowadzone, nowe okre¶lenie (uprawniona obrona z u¿yciem si³y militarnej) jest niew±tpliwie szczê¶liwsze.
Jak s±dzê problem polega tutaj przede wszystkim na tym, by przewrotnym rz±dcom tego ¶wiata, wytr±ciæ z rêki mo¿liwo¶æ k³amliwego korzystania z okre¶lenia „wojny sprawiedliwej” dla usprawiedliwienia swych zaborczych ¿±dz. Niew±tpliwie bowiem ka¿dy w³adca wszczynaj±cy wojny zawsze bêdzie je nazywa³ „sprawiedliwymi” i to niezale¿nie od tego, czym rozpoczêty przez niego konflikt bêdzie spowodowany.
Wprowadzone przez Katechizm Ko¶cio³a Katolickiego okre¶lenie uprawniona obrona z u¿yciem si³y militarnej praktycznie ogranicza pojêcie wojny sprawiedliwej tylko i wy³±cznie do obrony. Ten bowiem termin – obrona (!) – jest tutaj terminem kluczowym. Oczywi¶cie stwierdzenie „tylko wojna obronna mo¿e byæ wojn± sprawiedliw±” jest stwierdzeniem prawdziwym, ale uproszczonym. Z jednej bowiem strony uprawniona obrona z u¿yciem si³y militarnej nie w ka¿dej sytuacji zagro¿enia mo¿e byæ zastosowana, lecz tylko w ostateczno¶ci. Z drugiej za¶ równie¿ ta ostateczna sytuacja, sprawiaj±ca, ¿e u¿ycie si³y militarnej w danym kontek¶cie jest uprawnione (b±d¼ nawet konieczne), nie musi siê wi±zaæ z agresj± zewnêtrzn± na dane pañstwo. A z tak± w³a¶nie sytuacj± – przeciwstawienia siê zewnêtrznemu agresorowi – kojarzy siê pojêcie wojny obronnej. W tym miejscu s³usznym wydaje siê krótkie przedstawienie nauki Ko¶cio³a dotycz±cej warunków wymaganych do uznania danych dzia³añ zbrojnych za obronê uprawnion±.
Nade wszystko nale¿y podkre¶liæ, ¿e konieczny jest ca³kowity zakaz wojny, oraz koniecznym jest prowadzenie miêdzynarodowej akcji celem jej unikniêcia [Gaudium et spes, 82]. Poniewa¿ jednak pomimo starañ wielu szlachetnych i ¶wiêtych ludzi nie uda³o siê z rzeczywisto¶ci doczesnej wypleniæ tragedii wojny, spo³eczno¶ci nie mo¿na pozbawiæ prawa do zastosowania koniecznej obrony. Byleby w³adze wpierw wyczerpa³y wszystkie ¶rodki pokojowych rokowañ [Tam¿e, 79]. S³uszn± jest bowiem rzecz± zajmowanie siê sprawami wojskowymi w celach sprawiedliwej obrony narodów, niegodziwo¶ci± za¶ jest u¿ycie wojska w celu ujarzmienia innych ludów. Równie¿, je¶li dojdzie do wojny, nawet ci, którzy wystêpuj± w obronie koniecznej, nie s± zwolnieni z przestrzegania prawa naturalnego [tam¿e].
Konieczno¶æ przestrzegania naturalnego prawa moralnego poci±ga za sob±, w wypadku wszczêcia obronnych dzia³añ militarnych (wojny sprawiedliwej – obronnej), zachowanie nastêpuj±cych warunków: – szkoda wyrz±dzona narodowi lub wspólnocie narodów przez napastnika musi byæ d³ugotrwa³a, powa¿na i niezaprzeczalna; – wszystkie pokojowe ¶rodki zmierzaj±ce do po³o¿enia kresu tej szkodzie musia³y okazaæ siê nieskuteczne lub nierealne; – mo¿liwo¶æ powodzenia akcji militarnej musi byæ uzasadniona; – u¿ycie ¶rodków wojskowych nie mo¿e poci±gn±æ za sob± powa¿niejszego z³a i zamêtu, ni¿ z³o, które nale¿y usun±æ (a trzeba tutaj wzi±æ pod uwagê si³ê ra¿enia wspó³czesnej broni) [KKK 2309].
Ocena, czy wspomniane warunki uprawnionego u¿ycia obrony z zastosowaniem si³y militarnej zaistnia³y, jest obowi±zkiem tych, którzy ponosz± odpowiedzialno¶æ za dobro wspólne. Podjêty przez nich os±d musi byæ roztropny i uczciwy [tam¿e], tym bardziej, i¿ we wspomnianej sytuacji nie tylko decyduj± w bardzo powa¿nej sprawie, dotycz±cej czêstokroæ zdrowia i ¿ycia wielu ludzi; ale ponosz± pe³n± odpowiedzialno¶æ za podjêt± przez siebie decyzjê równie¿ wobec samego Boga.
Interesuj±cym problemem jest te¿ udzia³ ¿o³nierza w wojnie. Tak jak sama wojna mo¿e byæ niesprawiedliw± lub sprawiedliw±-obronn±, tak te¿ udzia³ w niej ¿o³nierza mo¿e byæ sprawiedliwy b±d¼ niesprawiedliwy. Istotne s± motywy, którymi kieruje siê ¿o³nierz podejmuj±cy siê walki. Udzia³ w wojnie motywowany mo¿e byæ jedynie pragnieniem obrony bli¼nich, sprawiedliwo¶ci i pokoju.
Cz³owiek, który odczuwa pragnienie walki dla niej samej, który odczuwa pragnienie mordu i z tej przyczyny przy³±cza siê do wojsk – nawet tych, które wystêpuj± w s³usznej obronie – nie mo¿e byæ ¿o³nierzem. Nie mo¿na bowiem dopu¶ciæ do tego, by zbrodnicze instynkty danej osoby znajdowa³y zaspokojenie w przelewie krwi dokonywanej nawet podczas wojny obronnej. Przyk³adem ¿o³nierza, który w niegodziwy sposób uczestniczy³ w wojnie obronnej mo¿e byæ walcz±cy pod dowództwem ¦w. Joanny d’Arc – Gilles de Rais. Jak siê stwierdza, wspomniany rycerz, doznawa³ zadowolenia z dokonywania zbrodni. Te jednak swe zdro¿ne upodobania doskonale maskowa³ w czasie wojny, walcz±c pod przewodnictwem ¦wiêtej. W ferworze walki niepodobieñstwem by³o odró¿niæ przysz³ego zbrodniarza od prawych ¿o³nierzy. Tote¿ trudno winiæ Joannê o to, ¿e po¶ród swych podw³adnych nie rozpozna³a niegodziwego wojownika [M. Hérvbel, dz. cyt., s.86].
Fakt ten dobrze jest wspomnieæ w kontek¶cie naszych rozwa¿añ. Ukazuje on nam istotn± prawdê. Ka¿dy sam bêdzie odpowiada³ przed Bogiem za swe czyny. Sytuacja wojny, nawet obronnej, nie zwalnia ¿adnego ¿o³nierza z pe³nej odpowiedzialno¶ci za swe sumienie. Nie mam prawa kierowaæ siê niegodziwymi instynktami, niegodziwymi pragnieniami w walce o sprawiedliwo¶æ. W przeciwnym wypadku bezczeszczê cel, o który walczê, a który obiektywnie byæ mo¿e jest dobry, ale me intencje sprawiaj±, i¿ podjêta przeze mnie walka staje siê niegodziw±.
Osoba, która psychicznie nie potrafi opanowaæ swych krwawych zapêdów, lub opanowuje je tylko z najwiêkszym trudem musi zdaæ sobie sprawê, ¿e nie jest ona osob± zdrow±. Jej za¶ zraniona psychika uniemo¿liwia jej pracê w wojsku. Je¶li pomimo ¶wiadomo¶ci tej swej u³omno¶ci kto¶ rozpocznie pracê w wojsku – musi zrozumieæ, ¿e sam nara¿a siê na powa¿niejsze jeszcze zaburzenia, wprowadza siebie samego w sytuacj± powa¿nego zagro¿enia grzechem (i to grzechem ciê¿kim), a co za tym idzie – wprowadza siebie samego w zagro¿enie utrat± zbawienia. Z tej te¿ przyczyny s³u¿bê w wojsku podj±æ mo¿e tylko osoba zdrowa psychicznie. Podjêcie tej pracy przez osobê o zranionej psychice w sposób uniemo¿liwiaj±cy jej godziwe wype³nianie s³u¿by wojskowej – dla niej samej, b±d¼ ¶wiadome dopuszczenie takiej osoby do pracy w wojsku – dla osoby decyduj±cej o tym – jest grzechem. Sprawiedliwie uczestniczyæ w wojnie sprawiedliwej mo¿e tylko ¿o³nierz, którego motywacja jest jasna i godziwa – pragnienie obrony bli¼nich i sprawiedliwo¶ci. Wszelkie upodobanie w zadawaniu ¶mierci dyskwalifikuje jakiegokolwiek ¿o³nierza. Tote¿ ka¿dy ¿o³nierz, a zw³aszcza ¿o³nierz-katolik ma obowi±zek czuwaæ nad stanem swego zdrowia psychicznego (zreszt± nie tylko psychicznego), a odkrywszy u siebie jakiekolwiek zaburzenia, które mog± przecie¿ pojawiæ siê wskutek uczestniczenia w wojnie (np. poprzez sam± obserwacjê okrucieñstw okupantów) winien byæ zawsze gotowy poddaæ siê koniecznym badaniom i podporz±dkowaæ poleceniom osób odpowiedzialnych za jego zdrowie, psychikê i stan duchowy [Równie¿ w tym kontek¶cie widoczna jest konieczno¶æ zatrudnienia w wojsku lekarzy, psychologów i kapelanów]. Je¶li nie dostosuje siê do ich poleceñ sam poniesie winê za ewentualn± sw± chorobê i ewentualne swe zbrodnie.
3. Ocena odmowy s³u¿by wojskowej z przyczyn religijnych
Koñcz±c te rozwa¿ania pragnê przedstawiæ moje w³asne przemy¶lenia, bez odwo³ania siê do jakichkolwiek ¼róde³, czy autorytetów. Pragnê podzieliæ siê z Drogimi Czytelnikami moimi osobistymi pogl±dami na temat ewentualnej odmowy wype³nienia obowi±zku s³u¿by wojskowej z przyczyn religijnych. Jednocze¶nie ju¿ na samym pocz±tku wypada zaznaczyæ, ¿e te moje przemy¶lenia s± przemy¶leniami katolika. A zatem przedstawiona przeze mnie poni¿ej argumentacja w sposób szczególny dotyczyæ bêdzie katolików. Byæ mo¿e zgodz± siê z ni± prawos³awni – chrze¶cijanie z doktrynalnego punktu widzenia najbli¿si katolicyzmowi. Równie¿ inne ga³êzie chrze¶cijañstwa, które ustanowi³y swe ordynariaty wojskowe byæ mo¿e zaakceptuj± moje przemy¶lenia. Tak czy inaczej to, co poni¿ej pragnê zaprezentowaæ to moje osobiste pogl±dy, pogl±dy katolickiego duchownego.
Wydaje mi siê, ¿e osoba mocno przywi±zana do Ko¶cio³a, uwa¿aj±ca siê za szczerego katolika i podlegaj±ca obowi±zkowi s³u¿by wojskowej nie powinna odmawiaæ wype³nienia tej swej powinno¶ci z przyczyn religijnych. Je¶li bowiem twierdzi, ¿e „uczucia religijne zabraniaj± jej s³u¿by, czy pracy w wojsku” – praktycznie rzecz bior±c przeciwstawia siê nauce Ko¶cio³a. Ten bowiem jednoznacznie naucza, i¿ s³u¿ba w wojsku nie jest grzechem, a pos³ugiwanie ¿o³nierzy dla obrony ludno¶ci i pokoju nale¿y uznaæ za chwalebne. Je¶li wiêc, twierdz±c, ¿e jestem katolikiem, sprzeciwiam siê nauce katolicyzmu – to czy¿ ¿ycie moje nie jest ¶wiadectwem absurdu? Nie wolno mi os±dzaæ nauki Ko¶cio³a, lecz moje w³asne ¿ycie mam wed³ug niej kszta³towaæ. Skoro Ko¶ció³ nie tylko pozwala na spe³nianie pos³ugi ¿o³nierza, ale te¿ swych duchownych posy³a by strzegli ¿ycia religijnego pos³ugê tê spe³niaj±cych i nie uznaje za profanacjê kap³añstwa wystêpowania diakonów, kap³anów i biskupów w mundurach wojskowych, skoro pozwala przyjmowaæ prezbiterom stopnie oficerskie, a biskupom generalskie, za¶ tych ¿o³nierzy (w tym równie¿ kapelanów wojskowych), którzy godziwie spe³nili swe pos³ugiwanie nie boi siê wynosiæ na o³tarze jako ¶wiêtych i b³ogos³awionych to czy¿ me „uczucia religijne zabraniaj±ce s³u¿by wojskowej” mog± byæ uznane za uczucia szczerego katolika? – Nie s±dzê!
Nawet je¶li nie zaprzecza³bym s³owem nauce Ko¶cio³a i nie os±dza³ innych, s³u¿±cych w wojsku, lecz tylko osobi¶cie odmawia³ podjêcia siê tej s³u¿by z przyczyn wyznawanej przeze mnie religii – w mym praktycznym postêpowaniu zaprzeczam doktrynie wiary. Tak wiêc, jakkolwiek by na to patrzeæ, odmowa s³u¿by wojskowej dokonana z „przyczyn religijnych” przez katolika wydaje siê byæ absurdem. Katolik bowiem jest katolikiem poprzez to, ¿e przyjmuje doktrynê g³oszon± przez Ko¶ció³ katolicki. A zatem jednoznacznie mo¿na stwierdziæ, ¿e: nam, katolikom, wiara nie zabrania s³u¿by wojskowej, a posiadaj±c wzór wielu ¶wiêtych i b³ogos³awionych ¿o³nierzy wiemy, ¿e w³a¶ciwie spe³nione pos³ugiwanie w Si³ach Zbrojnych mo¿e nas nawet doprowadziæ do ¶wiêto¶ci.
Pojawia siê jednak inny problem – czy katolik mo¿e odmówiæ s³u¿by wojskowej z przyczyn psychologicznych? Uwa¿am, ¿e tak. Niech jednak bêdzie na tyle odwa¿ny, by nie zas³aniaæ siê powodami religijnymi. Poddany odpowiednim badaniom niech zastosuje siê do oceny badaj±cego go psychologa.
Có¿ zrobiæ, je¶li osobiste prze¿ycie mej religijno¶ci, powa¿nie utrudnia mi akceptacjê po³±czenia tego, i¿ jestem katolikiem z odbyciem s³u¿by wojskowej? – Je¶li problem ten jest psychologiczny, powinienem (jak zaznaczy³em to wy¿ej) dostosowaæ siê do oceny psychologa. Mo¿e siê bowiem zdarzyæ, ¿e obserwuj±c u siebie sk³onno¶ci do szczególnej agresji, bojê siê, ¿e s³u¿ba wojskowa je rozbudzi, ¿e nawet samo dotkniêcie broni w sposób ujemny wp³ynie na stan mego ducha – doprowadzi mnie do grzechu. Jest to jednak s³abo¶æ psychiki, a nie przyczyna wyp³ywaj±ca w sposób bezpo¶redni z pogl±dów religijnych.
Je¶li jednak moje „osobiste prze¿ycie mej religijno¶ci” tylko i wy³±cznie z przyczyn religijnych, doktrynalnych, zabrania mi podjêcia s³u¿by w Si³ach Zbrojnych, to z ca³± pewno¶ci± moje pojêcia religijne, moja duchowo¶æ jest b³êdnie ukszta³towana. Sprzeciwia siê bowiem oficjalnej nauce Ko¶cio³a. W tym za¶, co dotyczy prowadzenia ludzi do ¶wiêto¶ci, do prawid³owego poznania Boga, do zbawienia – Ko¶ció³ myliæ siê nie mo¿e, maj±c poprzez obietnicê Jezusa Chrystusa zapewnion± szczególn± asystencjê Boga. Je¶li wiêc moje stanowisko w tej dziedzinie jest b³êdne, znaczy to, ¿e ja je muszê przepracowaæ, ¿e ja muszê podporz±dkowaæ siê oficjalnej nauce Ko¶cio³a katolickiego. Nie Ko¶ció³ ma dostosowaæ sw± doktrynê do mych pogl±dów, tylko ja mam ukszta³towaæ swe ¿ycie wed³ug oficjalnej nauki katolicyzmu. A zatem w tej sytuacji nie powinienem odmawiaæ s³u¿by wojskowej, lecz – co najwy¿ej – przedyskutowaæ mój problem z kapelanami wojskowymi, zaakceptowaæ katolick± doktrynê i wzorowo wype³niæ swój obowi±zek.
Ks. dr Jan Bernard Bocian SVD (janbocian@op.pl)
Autor tekstu: Aleksander Slabik Wojna i wiara w tradycji chrze¶cijañskiej
W³a¶ciwie od samego „wybuchu ¶wiatowej kariery" chrze¶cijañstwa jest ono bardziej lub mniej ¶ci¶le powi±zane z wojn± i krwi±. Mówi±c o „wybuchu kariery" mam na my¶li tzw. edykt mediolañski z 313 roku, w którym cesarz Konstantyn I Wielki nada³ chrze¶cijanom swobodê wyznania. Przyczyn± dla której cesarz zdecydowa³ siê na taki krok by³… sen. Otó¿ legenda g³osi, ¿e przed bitw± przy mo¶cie Mulwijskim, w której ostatecznie pokona³ swojego konkurenta do tronu Maksencjusza, cesarzowi przy¶ni³ siê p³on±cy krzy¿ i s³owa „in hoc signo vinces" co znaczy dos³ownie „pod tym znakiem zwyciê¿ysz". Wed³ug innej wersji legendy krzy¿ i s³owa zobaczy³ Konstantyn na niebie przed sam± bitw±. Abstrahuj±c od tego, w jaki sposób i gdzie wielki cesarz zobaczy³ ten znak, widzimy ¶cis³y zwi±zek miêdzy chrze¶cijañstwem, w³adz± i wojn±.
Pocz±wszy od czasów Konstantyna wiêksza czê¶æ historii chrze¶cijañstwa jest histori± wojen. Ju¿ ¶w. Augustyn, jeden z ojców Ko¶cio³a, uwa¿a³ ¿e wojna jest naturalnym, pe³noprawnym porz±dkiem rzeczy. Kiedy w 395 roku zosta³ biskupem Hippony (Afryka) twierdzi³, ¿e wojna jest ¶rodkiem, przez który Bóg osi±ga swój cel — nawrócenie pogan. Kiedy w 410 roku Rzym zosta³ zdobyty przez Wizygotów pod wodz± Alaryka, Augustyn napisa³ najwiêksze swoje dzie³o - „O Pañstwie Bo¿ym". Traktuje w nim wojnê jako co¶ normalnego i oczywistego. Ka¿dy musi umrzeæ — pisze — zatem to co jest z³ego w wojnie to nie jest zabijanie, lecz ¿±dza dominacji. Czy¿ to nie by³o jawne pogwa³cenie pi±tego przykazania? Jednak¿e jak mo¿na by³o polemizowaæ z cz³owiekiem, którego doktryna (do czasu soboru trydenckiego) by³a oficjaln± nauk± Ko¶cio³a Katolickiego? Chrze¶cijanie poszli na wojnê nawracaæ pogan ogniem i mieczem.
¦wiêta wojna W III wieku ogieñ, którym Persowie czcili zoroastryjskich królów sta³ siê najwy¿szym bóstwem na terenie Azji Mniejszej znajduj±cych siê pod w³adaniem Rzymu. Cesarze przegrywali kolejne bitwy, a jeden z nich — Walerian — dosta³ siê w roku 260 do niewoli. W oko³o sto lat pó¼niej cesarz Julian Apostata, ostatni poganin na rzymskim tronie, zosta³ pokonany i zabity przez perskiego króla Szapura II z dynastii Sasanidów. Persja sta³a siê ogromnym imperium, jednak jej granice nie dochodzi³y do Morza ¦ródziemnego. Do czasu.
W roku 614 armie perskie pod wodz± króla Chosroesa podbi³y Syriê. Do armii perskiej podczas jej pochodu przy³±czali siê ¯ydzi pragn±cy zemsty na chrze¶cijanach. Palono klasztory, niszczono ko¶cio³y a w samej Jerozolimie dokonano jednej z najwiêkszych masakr w historii. Nie oszczêdzano nikogo, mê¿czyzn, kobiet, dzieci, duchownych. Persowie zrabowali te¿ naj¶wiêtsz± relikwiê miasta — drzewo krzy¿a na którym umar³ Chrystus. Zosta³o ono wys³ane na dwór Chosroesa jako prezent dla jego ¿ony, chrze¶cijanki. Jakby tego by³o ma³o, Persowie zdobyli Egipt odcinaj±c Konstantynopol od dostaw zbo¿a. Zasiadaj±cy na tronie cesarz Herakliusz zosta³ upokorzony, w roku 620 zacz±³ czyniæ przygotowania do wojny. Problemem by³a armia — pobita, wyczerpana i zdemoralizowana, cesarz musia³ j± zorganizowaæ na nowo prawie od podstaw. Do tego potrzebne by³y pieni±dze, których w kasie brakowa³o. Pomocn± d³oñ wyci±gn±³ do cesarza patriarcha Sergiusz, który nakaza³ by wszystko co mia³o warto¶æ a nie s³u¿y³o bezpo¶rednio do sprawowania liturgii zosta³o przekazane na poczet prowadzenia wojny. Ko¶ció³ po raz kolejny stan±³ po stronie wojny. Cesarz jednak zdawa³ sobie sprawê, ¿e armia perska by³a liczniejsza i lepiej wyszkolona od jego w³asnych wojsk. Wpad³ na pomys³, by ¿o³nierze walczyli w imiê Boga, pragn±c wyzwoliæ w nich ducha walki stokroæ mocniejszego od tego, którego mo¿na kupiæ za pieni±dze. Og³osi³ pierwsz± w historii ¶wiêt± wojnê, o wiele wcze¶niej ni¿ Mahomet wspomnia³ o d¿ihadzie. Jak¿e czêsto dzisiaj o tym zapominamy kojarz±c koncepcjê ¶wiêtej wojny wy³±cznie z islamem. Ostatecznie Herakliusz zatriumfowa³ nad zoroastryjsk± Persj±, a w roku 630 cesarz wszed³ do Jerozolimy jako pielgrzym, pieszo, przynosz±c ze sob± naj¶wiêtsz± relikwiê.
protestantyzm=bogactwo To nie tak ³atwo, ale zasady, jakimi siê protestanci kieruj±, sprzyjaja w bogaceniu siê.
No wiêc w³a¶nie: skoro przewagê Bawarii mo¿na t³umaczyæ wzglêdami pozareligijnymi, to przewagê innych regionów/krajów te¿ by by³o pewnie mo¿na. Ja tam znam du¿o ewangelików (wiêkszo¶æ mojej rodziny ze strony ojca jest takich) i to s± dok³adnie tacy sami ludzie jak katolicy. Choæ mo¿e protestanci-Polacy (sorki Ripo- i tacy istniej±) to nie to samo, co protestanci ¿yj±cy "w¶ród swoich".
jak czytam te katolickie bzdury o be³kotliwym charakterze (mo¿na znale¼æ sporo tego powy¿ej), to chcia³bym wysy³aæ na gilotynê, podobnie jak LtG, tyle tylko, ¿e katolików, taki to ju¿ ze mnie bigota. Wynika to zapewne z tego, ¿e w przeciwieñstwie do wiêkszo¶ci katolików, znam przynajmniej choæ trochê tê doktrynologiê i dogmatykê Ko¶cio³a, który ro¶ci sobie (wcale bezpodstawnie zreszt±) prawo do dyktowania chrze¶cijañskiej mody i wszystkiego, co za tym nastêpuje (to oczywi¶cie przedstawione jest w du¿ym uproszczeniu). Niemniej jednak specyfika naszego kraju polega na tym, ¿e horyzont chrze¶cijañski wiêkszo¶ci tzw. wierz±cych nie wychyla siê poza regionaln±, wiejsk± parafiê. Jeden z drugim, tylko dlatego, ¿e w Polsce wiêkszo¶æ to katolicy (mierni raczej zreszt±), to maj± prawo pierdoliæ o pierwszeñstwie biskupa Rzymu jako czym¶ oczywistym , wrzucaj±c do wora sekt wyznania chrze¶cijañskie, które swoj± tradycj± odwo³uj± siê nawet do czasów wyprzedzaj±cych te, gdzie odziany w najdro¿sze szaty, ka¿±cy ca³owaæ swoj± bi¿uteriê fanatyk decyduje o tym, co Bóg chce, a czego nie, czyli - do tradycji Ko¶cio³a pierwotnego np. (I-III w.).
wklejê cytat z innego forum, który kiedy¶ zapisa³em na kompie, bo zrobi³ na mnie wra¿enie:
"Wielebny Rierenberg donosi, ¿e w Aragonii ¿y³a szlachetna i piêkna dziewczyna imieniem Aleksandra, któr± mocno pokochali dwaj m³odzieñcy. Pewnego dnia, powodowani zazdro¶ci± jak± ka¿dy z nich ¿ywi³ wobec drugiego, zaczêli walczyæ i obaj siê pozabijali. Ich rodzice tak siê z tego powodu rzogniewali na m³od± dziewczynê, sprawczyniê tych nieszczê¶æ, ¿e zabili j±, odciêli jej g³owê i wrzucili j± do studni. Kilka dni pó¼niej przechodzi³ tamtêdy ¶w. Dominik, który zainspirowany zbli¿y³ siê do studni i zawo³a³:
"Aleksandro, chod¼ tutaj". G³owa zmar³ej natychmiast osiad³a na skraju studni, i b³aga³a ¶w. Dominika, by wys³ucha³ jej spowiedzi. Po wys³uchaniu [spowiedzi], ¶wiêty udzieli³ jej komunii w obecno¶ci wielkiego t³umu ludzi, a nastêpnie nakaza³ jej, by powiedzia³a, dlaczego otrzyma³a tak wielk± ³askê."
Odpowiedzia³a, ze chocia¿ by³a w stanie grzechu ¶miertelnego kiedy jej uciêto g³owê, mimo to, poniewa¿ mia³a zwyczaj odmawiaæ ¶wiêty ró¿aniec, Dziewica zachowa³a jej ¿ycie. G³owa dziewczyny, pe³na ¿ycia, pozosta³a na skraju studni przez dwa dni przed oczami wielu ludzi, a nastêpnie dusza posz³a do czy¶æca. Lecz piêtna¶cie dni pó¼niej dusza Aleksandry pojawi³a siê ¶w. Dominikowi, jasna i piêkna niczym gwiazda, i powiedzia³a mu, ¿e jednym z najpewniejszych ¶rodków uwolnienia dusz z czy¶æca jest odmawianie ró¿añca w ich intencji.
Alfons de Liguori, Glories of Mary (Chwa³y Marii) rozdz. 8, par. 2
Na szerokiej drodze znajdziesz takich opowie¶ci wiele. Jakby¶ kiedy¶ zapragnê³a wej¶æ na w±sk±, polecam nauki tych, którzy mogli prawdziwie napisaæ:
Nie za wymy¶lonymi bowiem mitami postêpowali¶my wtedy, gdy dali¶my wam poznaæ moc i przyj¶cie Pana naszego Jezusa Chrystusa, ale /nauczali¶my/ jako naoczni ¶wiadkowie Jego wielko¶ci. (2 Ptr 1:16)
pozdrawiam ¶wi±tecznie inkwizytorów
No wiêc w³a¶nie: skoro przewagê Bawarii mo¿na t³umaczyæ wzglêdami pozareligijnymi, to przewagê innych regionów/krajów te¿ by by³o pewnie mo¿na. Przewage t³umaczymy w wielu p³aszczyznach, tak siê z³o¿y³o, ¿e najlepiej siê rozwija³a czê¶æ protestancka(tutaj nam wchodzi podejscie tych wyznan do ekonomii i mentalno¶æ mieszkañców), ale na to mog³y siê inne dogodne aspekty na³o¿yc, np. surowce. Natomiast przewaga Bawarii jest widoczna dopiero, gdy znajduje siê w strefie wp³ywów USA.
Ko¶cio³a, który ro¶ci sobie (wcale bezpodstawnie zreszt±) prawo do dyktowania chrze¶cijañskiej mody i wszystkiego, co za tym nastêpuje
Co proponujesz zamiast tego? Piêcioprzymiotnikowe wybory obejmuj±ce wszystkich wiernych z ca³ego ¶wiata? Delegatury uprzywilejowanych z podwórkowych kó³ek ró¿añcowych? Ko¶ció³, wedle w³asnej doktryny, ma wy³±czno¶æ (jak¿eby zreszt± inaczej) na interpretacjê prawd wiary. Laikatowi won od wa¿nych decyzji.
Ko¶ció³ Katolicki opiera sie na hierarchii czy to sie komu¶ podoba czy nie. I to jest dobre.
Wracaj±c do g³ównego w±tku, ludzie ginêli Za Boga i Ojczyznê nawet siê nad tym nie zastanawiaj±c, by³a taka potrzeba to tak robili i nie by³o w tym nic dziwnego. To by³a( jest) bez porównania inna mentalno¶æ od dzisiejszej zlewacza³ej gdzie ludzi w nic nie wierz± oprócz Mamony. Ka¿dy z was umrze, pytanie czy zdechnie jak pies czy odejdzie jak cz³owiek, bo dla wielu ludzi by³o normaln± spraw± ¿e nie ma innej opcji jak biæ siê za to wcosiê wierzy i oddaæ za to ¿ycie tak jak Pan nasz Jezus Chrystus który zosta³ ukrzy¿owany za nas i za to w co wierzy³. "Wojna to brzydka rzecz, ale nie najbrzydsza z mo¿liwych. Zdegenerowane i zepsute uczucie honoru i patriotyzmu jest du¿o gorsze. Mê¿czyzna który nie wierzy w nic za co by³by gotów walczyæ, nic co jest mu dro¿sze od w³asnego ¿ycia jest marnym robakiem który nie mia³by szansy na wolno¶æ, gdyby nie by³a ona okupiona po¶wiêceniem i krwi± lepszych od siebie mê¿czyzn."
KSI¡DZ IGNACY JAN SKORUPKA Za Boga i Ojczyznê!
Modli³ siê. Piêkna jest jego wierszowana modlitwa "Non nobis, Domine...: Na czas niedowiarstwa chcê mieæ wiarê g³êbok± i gor±c±... Na czas rozwi±z³o¶ci i rozpasania - chcê byæ czystym i niewinnym. W czasie biedy i nêdzy - chcê byæ ja³mu¿nikiem, chcê byæ biedny i s³u¿yæ ludziom, dla ludzi ¿yæ, aby trafiæ do Boga".
Ten wra¿liwy cz³owiek musia³ prze¿yæ jak±¶ wewnêtrzn± rozterkê.W lipcu 1919 r. ksi±dz Skorupka otrzyma³ nominacjê na notariusza i archiwistê w Kurii Warszawskiej, z zamieszkaniem w tzw. Ognisku Rodziny Mariina Pradze przy Zamojskiego 30, i funkcjê kapelana zak³adu dla dzieci oraz obowi±zki prefekta szko³y kolejowej przy Wspólnej 24i Szko³y £abkowskiego.
Okaza³o siê, ¿e to by³o pasj± ksiêdza prefekta.Mówi³ do m³odzie¿y z m³odzieñczym zapa³em, porywa³ j±.Dlatego mia³ ogromny wp³yw na m³odzie¿, a m³odzie¿ przywróci³a mu rado¶æ.
Nadci±ga³y jednak chmury ze Wschodu.Widmo straszliwej wojny zbli¿a³o siê nieuchronnie: Dzier¿yñski, Marchlewski, Próchniak i Tuchaczewski w odezwie do Armii Czerwonej pisali: "Towarzysze! Run±³ Bóg, ten najwiêkszy ciemiê¿ca proletariatu. Legli nasi wrogowie. Wy teraz wolni, ale oto tam, na Zachodzie ciemiê¿ona i krêpowana braæ Wasza rêce ku nam wyci±ga...Po trupie Polski wiedzie droga do ¶wiatowej rewolucji.Id¼cie i we krwi zmia¿d¿onej armii polskiej utopcie zbrodnicze rz±dy Polaków.Na Wilno, Miñsk i Warszawê - marsz Towarzysze!" (Czy¿ to nie by³a wojna z Bogiem oraz Polakami czerwonej zarazy ?)
Ci sami pisali do proletariatów Europy:"Towarzysze, ju¿ pochwyæcie w³adzê w swoje rêce i wyjd¼cie na spotkanie Czerwonej Armii Wyzwoleñczej!"
W lipcu ksi±dz Skorupka prosi³ kardyna³a Kakowskiego o pozwolenie na wst±pienie do wojska."Jeste¶ bracie 41, który o to prosi.Nie jeste¶ tam potrzebny".
Zwróci³ siê wiêc do biskupa polowego Stanis³awa Galla i ten mianowa³ go lotnym kapelanem garnizonu na Pradze.Zosta³ przydzielony do 236 Pu³ku Ochotników.Wymarsz na front przesuniêto na 13 sierpnia.W wigiliê wymarszu ksiêdza prefekt byl u spowiedzi u Ojców Kapucynów na Miodowej.
W dzieñ swoich imienin31 lipca mówi³ kazanie:"Nie martwcie siê!Bóg ... ze¶le nam cz³owieka takiego jak Kordecki, jak Joanna d'Arc. Cz³owiek ten stanie na czele armii, doda odwagi i nast±pi zwyciêstwo.Bliskim jest ten dzieci. Nie minie 15 sierpnia,dzieñ Matki Boskiej Zielnej, a wróg bêdzie pobity".
Od 6 do 15 sierpnia Warszawa modli³a siê, prosz±c o cud! Ksiê¿a udzielili wszystkim rozgrzeszenia generalnego.Procesyjnie wyniesiono na plac Zamkowy relikwie ¶w. Andrzeja Bobolii by³. W³adys³awa z Gielniowa. Huk armat spod Radzymina miesza³ siê z modlitw±. "¦wiêty Bo¿e, ¦wiêty mocny,¦wiêty a nie¶miertelny... Od powietrza, g³odu, ognia i wojny!Zachowaj nas, Panie!"
Nie sposób tu wspominaæ wszystkich wydarzeñ z bitwy o Warszawê.Odsy³am do wiêkszych opracowañ,ale to by³ naprawdê "Cud nad Wis³±".
Co musia³ prze¿yæ tej nocy z 14 na 15 sierpnia ksi±dz Skorupka? Tak kocha³ warszawsk± m³odzie¿.Teraz prowadzi³ j± na ¶mieræ! Wielu z nich po raz pierwszy mia³o w rêku karabin.Na czele batalionu sta³ por. S³owikowski. Z ochotnikami ruszy³ w tylarierze ksi±dz Skorupka w kom¿y, fioletowej stule, z krzy¿em w rêku.A widz±c zamieszanie w¶ród m³odzie¿y,bo stracili orientacjê i nie wiedzieli nawet do kogo strzelaæ, zerwa³ siê ksi±dz Skorupka i jakby wyrós³ ponad wszystkich, a jego g³os przyg³uszy³ chaos bitwy. Za Boga i Ojczyznê! - krzykn±³. Porucznik S³owikowski zauwa¿y³ jakby ksi±dz siê potkn±³, ale w³a¶ciwego momentu jego ¶mierci nikt nie zauwa¿y³. Dopiero potem wspomina³ p³k Dobrowolski: "Obchodzi³em pobojowisko po odrzuceniu bolszewików.Zobaczy³em na ¶ciernisku przy miedzy, miêdzy trupami le¿±cego ksiêdza, twarz± do ziemi, krzy¿ trzyma³ w rêku. Mia³ roztrzaskan± czaszkê. Czterech ¿o³nierzy po³o¿y³o cia³o ksiêdza na p³aszczu i zanios³o do wsi". Cia³o przewieziono do szpitala Ujazdowskiego.
W testamencie pisa³: "D³ug za szko³ê sp³acam swym ¿yciem. Za wpojon± mi mi³o¶æ do Ojczyzny - p³acê mi³o¶ci± serca... Proszê mnie pochowaæ w albie i stule..." Zegarek, buty i marki skradziono mu po bitwie.17 sierpnia do katedry polowej przy ul. D³ugiej przysz³a ca³a Warszawa.Kazanie g³osi³ ksi±dz kanonik Antoni Szlagowski (pó¼niej biskup i rektor UW).Obok trumny ksiêdza Skorupki staly jeszcze dwie: kapitana Downar-Zapolskiego i podchor±¿ego Józefa Lechowicza. Genera³ Haller odczyta³ rozkaz Naczelnego Wodza: "Ksiêdza Skorupkê i kapitana Zapolskiego odznaczam po¶miertnie Krzy¿em Virtuti Militari V klasy. Nad grobem ¶p. ks. Ignacege Skorupki ¿o³nierze oddali salwê honorow±, a tysiêczne rzesze modli³y siê za bohaterów. Krzy¿, stu³a i order ksiêdza Skorupki s± w Muzeum Wojska Polskiego. £ód¼ pierwsza wystawi³a pomnik swemu prefektowi w 1930 r. Potem rodacy w Nowym Jorku i w Warszawie na Pow±zkach. W Ossowie w miejscu ¶mierci stoi krzy¿ i obelisk.
Ksiê¿e Ignacy, patrz! Europa zapomnia³a, kto j± os³oni³ przed bolszewick± zaraz±. W Polsce w³adzê oddali spadkobiercom idei Tuchaczewskiego, Dzier¿yñskiego i Lenina.
Ko¶ció³ powinien opieraæ siê na Pi¶mie ¦wiêtym. Nie wiem gdzie tam jest napisane "wyrusz w podró¿ przez ¶wiat i zapierdol ka¿dego bez krzy¿a na piersi".
Nie odmówiê nigdy katolikom ludzkich odruchów "wara od mojej ziemi". Ale z tego co wiem to agresja o charakterze terytorialnym pañstw katolickich mia³a du¿o wiêksz± czêstotliwo¶æ ni¿ plemion pogañskich.
Nie odmówiê nigdy katolikom ludzkich odruchów "wara od mojej ziemi". Ale z tego co wiem to agresja o charakterze terytorialnym pañstw katolickich mia³a du¿o wiêksz± czêstotliwo¶æ ni¿ plemion pogañskich. Jesli chcesz pisac mature z historii, to zdecydowanie odradzam.
Ko¶ció³ powinien opieraæ siê na Pi¶mie ¦wiêtym. Nastêpny Luter który wie na czym powinien siê opieraæ ko¶ció³.
za to w co wierzy³. On nie wierzy³, on wiedzia³, a uwierzyæ mia³a reszta.
Krzyzowcy i konkwistadorzy byli lewakami? Bo w centrum ich zainteresowan mamona byla jak najbardziej. Ot dziecko Goebbelsa Za du¿o siê naczyta³e¶ politycznie poprawnej propagandy.
Krzyzowcy i konkwistadorzy byli lewakami? Bo w centrum ich zainteresowan mamona byla jak najbardziej. Ot dziecko Goebbelsa Za du¿o siê naczyta³e¶ politycznie poprawnej propagandy. Sek w tym ze propagandy robiacej z krzyzowcow szlachetnych wojownikow Pana naczytales sie ty. Jedno mnie zastanawia- rozumiem wierzyc w propagande wspolczesna sobie, gdy jeszcze nie wiadomo do konca jak to wszystko sie odbywa na prawde i kto ma racje. Ale nijak pojac nie moge, jak mozna dac sie robic w chuja propagandzie sprzed prawie 800 lat?
No nie Ripcio, do takich wniosków, to mo¿na doj¶æ po zapoznaniu siê z samym przebiegiem krucjat, oraz skutkami. Jak wyt³umaczysz, ¿e tzw. krucjata dzieciêca skoñczy³a sie sprzedaniem dzieciaków(czê¶æ zmar³a z g³odu w trasie) w niewole muslimom?
Jak wyt³umaczysz, ¿e tzw. krucjata dzieciêca skoñczy³a sie sprzedaniem dzieciaków(czê¶æ zmar³a z g³odu w trasie) w niewole muslimom? W tej kwestii nie ma ¿adnych pewników ani dowodów, wszystko jest oparte na niepewnych informacjach i kr±¿± ró¿ne wersje co do losów owego przedsiêwziêcia zwanego krucjat±. Je¶li by nawet czê¶æ dzieci zosta³a sprzedana muslimom to nie uczynili tego Krzy¿owcy jeno kupcy i to zapewne ¿yd³aki.
Je¶li by nawet czê¶æ dzieci zosta³a sprzedana muslimom to nie uczynili tego Krzy¿owcy jeno kupcy i to zapewne ¿yd³aki. W³oscy edit: sorry jeblem sie
Ale nijak pojac nie moge, jak mozna dac sie robic w chuja propagandzie sprzed prawie 800 lat? Ty po prostu nie znasz mentalno¶ci tamtych ludzi ani ludzi gêbko wierz±cych ani nawet ludzi honoru. Dla tego nie mo¿esz poj±c rzeczy oczywistych.
[ Dodano: |25 Gru 2008|, 2008 12:19 ]
bo jak pokazuja wydarzenia- gore wziely interesy. Jest takie powiedzenie. Nie samym chlebem cz³owiek ¿yje. Parafrazuj±c to Krzy¿owcy tez musieli prócz modlitwy z czego¶ ¿yæ. Jedno z drugim sie nie k³óci, natomiast nadawanie Krucjatom wymiaru materialnego mija sie z ide± Krucjat bo owi Rycerze Chrystusa nie poszli tam po z³oto.
przeciez nikt nie zaprzecza ze krzyzowcy w Boga wierzyli tylko zaprzecza sie temu ze w ziemi swietej byli tylko ze wzgledu na wiare- bo jak pokazuja wydarzenia- gore wziely interesy. Oczywiscie, przecie¿ jedn± z korzysci udzia³u w krucjacie by³o odpuszczenie grzechów.
Jasne, ¿e musimy braæ poprawkê na mentalno¶æ, pamiêtajmy, ¿e w ¶redniowieczu ka¿dy z tych rycerzy po prostu wierzy³, bo nie znali innego wyt³umaczenia, nie zmienia to jednak faktu, ¿e genez± krucjat by³a walka o kase.
owi Rycerze Chrystusa nie poszli tam po z³oto. A po co?
Hallo hallo, Ziemia ¦wiêta w rêkach muslimów jest od 640 r. i przez nastepne 460 lat nie by³o potrzeby krucjat... a¿ tu w koncu sytuacja spo³eczno-ekonomiczna... czyli to, o czym juz nie raz by³o tu napisane, niestety, poszli tam po z³oto.
[ Dodano: |25 Gru 2008|, 2008 12:43 ]
niestety, poszli tam po z³oto. Poszli tam biæ siê o ziemiê ¶wiêt±. I ziemia ¶wiêta zosta³a odzyskana z r±k blu¼nierców. Krzy¿owcy nie ginêli za z³oto tego ¶wiata, wielu z nich sz³o na pewn± ¶mieræ i bi³o siê do koñca za to w co wierzyli. Tak nie postêpuj± ludzie licz±cy pieni±dze i z³oto, bo na có¿ im ono by by³o po ¶mieci. Na tamten ¶wiat zabieramy tylko swoje dusze i to co one sob± reprezentuj±, nie przemyci ze sob± nikt ani grama z³ota. Wielu ludzi do dzisiaj ciê¿ko znosi ¿e ziemie ¶wiêt± kalaj± blu¼niercy i tam sie panosz± oraz ci którzy wydali Syna Bo¿ego na mêczeñsk± ¶mieræ
Rycerze Chrystusa nie poszli tam po z³oto. Orwell tez nie jechal do Hiszpanii po zloto.Kozak z niego,co?
Poszli tam biæ siê o ziemiê ¶wiêt±. Ziemia = z³oto, szczegolnie ziemia, przez któr± przechodzi szlak handlowy, ju¿ napisa³em, ¿e jednym ze skutkow wypraw krzy¿owych by³o to, ¿e Grecy, ¯ydzi i Arabowie zostali wyparci z handlu na rzecz W³ochów z Wenecji, Genui itp.
Ziemia = z³oto, szczegolnie ziemia, przez któr± przechodzi szlak handlowy, ju¿ napisa³em, ¿e jednym ze skutkow wypraw krzy¿owych by³o to, ¿e Grecy, ¯ydzi i Arabowie zostali wyparci z handlu na rzecz W³ochów z Wenecji, Genui itp. To nie ty napisa³e¶. Ty tylko powtarzasz jak papuga anty chrze¶cijañskie rewelacje za wszelk± cenê obdzieraj±ce z mistyki wiarê ludzi którzy w³a¶nie za to ginêli. Ty i tobie podobni po prostu sobie nie wyobra¿acie ¿e mo¿e byæ inaczej , a ludzie s± zdolni do po¶wieceñ nie tylko dla pieniêdzy czy z³ota. Wam sie to po prostu w g³owach nie mie¶ci, sami jeste¶cie biedni duchem i chcecie wszystkich z bogactwa dyszy obedrzeæ by ich zrównaæ do swojego poziomu.
Wam sie to po prostu w g³owach nie mie¶ci, sami jeste¶cie biedni duchem i chcecie wszystkich z bogactwa dyszy obedrzeæ by ich zrównaæ do swojego poziomu. Moja wina ze IV krucjata spladrowala Bizancjum i zaatakowala Wegry, w czasie innych przywodcy rywalizowali miedzy soba o jak najlepsza ziemie i bezlitosnie lupili wszystkich nie popuszczajac chrzescijanom wschodnim, ze wcale nie uwalniali ziemi od "bluzniercow" tylko za cene sojuszu i grubej wyplaty w zlocie pozwalali "bluznierca" na dalsze rzady, ze po napchaniu sakiewki wracali do Europy, ze po przemarszu po chrzescijanskich ziemiach zostawiali za soba zgliszcza, ze prowadzili rabunkowa gospodarke gnebiac miejscowa ludnosc (czesto chrzescijan) itd.? Ty do mnie masz pretensje? Sami sie sprowadzili do takiego poziomu wlasnie tak postepujac.
A ze ty zamiast sie oprzec na faktach wierzysz w patetyczne eleboraty o rycerzach chrystusa, nie patrzac na to co robiono to juz twoj problem.
Moja wina ze IV krucjata spladrowala Bizancjum i zaatakowala Wegry, Na ten temat ju¿ kiedy¶ napisa³em wiec siê nie bêdê powtarza³. Poszukaj sobie.
To nie ty napisa³e¶. Ty tylko powtarzasz jak papuga W czyim¶ oku widzisz drzazge, a w swoim belki nie dostrzegasz.
Dlaczego czekali na to 460 lat?
Ju¿ od staro¿ytno¶ci Ziemia ¦wiêta stanowi³a cel licznych pielgrzymek. Nawet zajêcie tych terenów przez Arabów w roku 638 nie spowodowa³o wiêkszej przeszkody w dalszy ich kontynuowaniu. Jednak w latach siedemdziesi±tych XI w. sytuacja uleg³a radykalnej zmianie. Mianowicie Palestyna dosta³a siê w rêce Turków Seld¿uków, uchodz±cych za fanatycznych wyznawców islamu. Rozpoczêli oni represyjn± politykê wobec miejscowych chrze¶cijan, a pielgrzymom wêdruj±cym do miejsc ¶wiêtych czyniono coraz wiêksze trudno¶ci. Z drugiej strony nale¿y sobie u¶wiadomiæ fakt wzmo¿enia siê ruchu p±tniczego do Palestyny w okresie rozpoczynaj±cych siê reform gregoriañskich. ¬ród³a z tych lat odnotowuj± grupy wêdruj±cych chrze¶cijan przekraczaj±ce czasami liczbê 10 tysiêcy osób. Bior±c pod uwagê zarówno populacjê w ówczesnej Europie, jak i dalek± a tak samo uci±¿liw± drogê, odnotowanie takich pielgrzymek jest faktem wiele mówi±cym. Wiadomo¶ci wiêc o trudno¶ciach czynionych pielgrzymom rozesz³y siê po ca³ym ¶wiecie chrze¶cijañskim wzniecaj±c oburzenie.
Podbojami Turków zosta³o realnie zagro¿one przede wszystkim Bizancjum. Zwyciêskie oddzia³y wyznawców islamu opanowa³y nawet Niceê i wybrze¿a morza Marmara, a tym samym znalaz³y siê w bliskiej odleg³o¶ci od stolicy Cesarstwa Wschodniego. Na skutek tego cesarz bizantyjski Aleksy I Komnen w roku 1094 skierowa³ do papie¿a Urbana II wezwanie o pomoc.
Wszystko to, co zosta³o tu naszkicowane, wp³ynê³o na ukszta³towanie siê atmosfery sprzyjaj±cej d±¿eniu do wyzwolenia Grobu Chrystusowego i w ogóle Ziemi ¦wiêtej. Ponadto te idee w¶ród mas szerzyli kaznodzieje wêdrowni. Mówiono miêdzy innymi o wojnie ¶wiêtej, któr± pocz±tkowo rozumiano jako obronê pokoju Bo¿ego wprowadzonego przez reformy kluniackie. Pó¼niej przez to zaczêto rozumieæ walkê z wrogami chrze¶cijañstwa. Równocze¶nie temu wszystkiemu sprzyja³y pewne czynniki zewnêtrzne. Do nich mo¿na zaliczyæ sytuacjê rycerstwa zachodniej Europy szukaj±cego dla swoich potomków nowych lenn. Ponadto rycerstwo europejskie odnios³o pewne sukcesy militarne w potyczkach z muzu³manami (np. Hiszpania, zdobycze Wenecji, Pizy i Genui), a tym samym zdobyto "nowe do¶wiadczenia" w walkach ze ¶wiatem niechrze¶cijañskim.
Ju¿ od staro¿ytno¶ci Ziemia ¦wiêta stanowi³a cel licznych pielgrzymek. Nawet zajêcie tych terenów przez Arabów w roku 638 nie spowodowa³o wiêkszej przeszkody w dalszy ich kontynuowaniu. No w³asnie, nie chodzi³o o to, ¿e ziemia ta jest w rêkach muslimów, kalaj± j± oni swoimi brudnymi stopami i ruchaj± na niej kozy.
Do pogan (neopogan?) mam uraz po tym, ile widzia³em w¶ród nich miernot intelektualnych. Na szafot.
Z innowiercami ró¿nie mo¿e byæ, ale po dzisiejszych muslimach i hindusach wiele bym siê nie spodziewa³. Protestantów wrzuca siê do worka z heretykami i reszt± sekt. Pewnie na umiarkowan± tolerancjê za³apali by siê prawos³awni i jaka¶ czê¶æ anglikanów. Reszta pod gilotynê.
I nie ma czego¶ takiego jak "fanatyk religijny".
co za ³atwo¶æ szafowania wyroków.³a³. có¿ siê kryje za t± p³ytko¶ci±? ja g³upich katolików widzia³am bardzo, bardzo du¿o. mimo to, ¿e mi ich szkoda, nie mam urazu i nie wysy³a³abym ich na szafot.
ja g³upich katolików widzia³am bardzo Nie ma takiego czego¶ jak g³upi katolicy ! S± g³upi ludzie i reszta bandy. By³ czas to trzeba by³o ci±æ dniami i nocami plugastwo które pe³za³o po ziemi oraz paliæ stosy dniami i nocami by z³o obróciæ w popió³. Zbyt lito¶ciwe katolickie serce okazane robactwu dzisiaj wydaje swoje chore zepsute owoce.
du¿o w tym nienawi¶ci. ale czy katolickiej?
Nie ma takiego czego¶ jak g³upi katolicy !
Tak, jade po "negatywnym przekazie" ( ).
By³ czas to trzeba by³o ci±æ dniami i nocami plugastwo które pe³za³o po ziemi oraz paliæ stosy dniami i nocami by z³o obróciæ w popió³. Zbyt lito¶ciwe katolickie serce okazane robactwu dzisiaj wydaje swoje chore zepsute owoce.
No i jak tu byæ toleranjcynym na rozne religie, jak wyjdzie taki ortodoks i takie rzeczy wygaduje?
du¿o w tym nienawi¶ci. ale czy katolickiej? Owszem. Ka¿dy katolik nienawidzi z³a.
Owszem. Ka¿dy katolik nienawidzi z³a. Poluj±c na bestie nale¿y uwa¿aæ, by samemu nie staæ siê besti±.
z³a nienawidzi, ale czy ludzi, którzy to z³o pope³niaj±? Karaæ trzeba, ale gdzie¶ s³ysza³em, ¿e Bóg ka¿demu daje szansê na przyj¶cie do niego, nawet najgorszemu grzesznikowi. Niestety, Ripo, czytaj±c te wypociny, mam wrazenie, ¿e miast broniæ swojej religii, to robisz jej kreci± robotê. No ale skoro dla Ciebie Luter to idiota, to kim s± papie¿e ?
swoj± drog±, jestem ciekaw - móg³by¶ ustosunkowaæ siê do postaci Jana Paw³a II i tego, co zrobi³ w obrêbie KRK? chyba wiesz o czym mówiê, proszê o krótk± charakterystykê jego pontyfikatu spod Twojej klawiatury.
pzodr.
Ju¿ sie wypowiada³em na ten temat. Poszukaj sobie bo nie chce mi sie powtarzaæ ka¿demu z osobna. Poza tym to nie koncert ¿yczeñ.
sory, ¿e nie ¶ledzê wszystkich Twoich postów. Je¶li by³by¶ na tyle uprzejmy przypomnieæ mi tê wypowied¼, by³bym wdziêczny. Bardzo mnie ciekawi Twoje zapatrywanie na tê kwestiê.
to zale¿y jak kto¶ sobie to z³o definiuje. nienawi¶æ ju¿ sama w sobie jest z³em. a wydaje mi siê, ¿e Chrystus g³osi³ mi³o¶æ.
a wydaje mi siê, ¿e Chrystus g³osi³ mi³o¶æ. Dobrze mówisz, wydajecie ci sie tylko bo stworzy³a¶ sobie obraz Jezusa Chrystusa na w³asny u¿ytek. Owszem g³osi³ , ale nie ¶lep± mi³o¶æ na zasadzie kochajmy wszystkich za wszystko. G³osi³ mi³o¶æ oparta na SPRAWIEDLIWO¦CI. Na grzeszników miejscu mia³ bym sie na baczno¶ci ni¿ liczy³ na to i¿ Bóg wybacza ¶lepo.
Pan Jezus tak mówi o mieszkañcach miast obojêtnych na jego misjê (11, 21-24):"Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie dzia³y siê cuda, które u was siê dokona³y, ju¿ dawno w worze i w popiele by siê nawróci³y. Tote¿ powiadam wam: Tyrowi i Sydonowi l¿ej bêdzie w dzieñ s±du ni¿ wam. A ty, Kafarnaum, czy a¿ do nieba masz byæ wyniesione? A¿ do Otch³ani zejdziesz. Bo gdyby w Sodomie dzia³y siê cuda, które siê w tobie dokona³y, zosta³aby a¿ do dnia dzisiejszego. Tote¿ powiadam wam: Ziemi sodomskiej l¿ej bêdzie w dzieñ s±du ni¿ tobie". Id¼my dalej - 13,49-50: "Tak bêdzie przy koñcu ¶wiata: wyjd± anio³owie, wy³acz± z³ych spo¶ród sprawiedliwych i wrzuc± w piec rozpalony: tam bêdzie p³acz i zgrzytanie zêbów". W przypowie¶ci o s³udze wiernym i niewiernym (24, 45-51) Jezus powiada o niewiernym s³udze, który opu¶ci³ siê w opiece nad powierzonym mu przez pana maj±tkiem :"Karz± go æwiartowaæ i z ob³udnikami wyznaczy mu miejsce. Tam bêdzie p³acz i zgrzytanie zêbów". Jan Chrzciciel z Ewangelii £ukasza tak zapowiada Mesjasza (3, 17):"pszenicê zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym". O swym pos³annictwie Jezus mówi (12,49- 51):"Przyszed³em rzuciæ ogieñ na ziemiê i jak¿e bardzo pragnê, ¿eby on ju¿ zap³on±³. Chrzest mam przyj±æ i jakiej doznajê udrêki, a¿ siê to stanie. Czy my¶licie, ¿e przyszed³em daæ ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz roz³am". W zapowiedzi upadku Jerozolimy (19,41-44) Jezus mówi:"Bo przyjd± na ciebie dni, gdy twoi nieprzyjaciele otocz± ciê wa³em, oblegn± ciê i ¶cisn± zewsz±d. Powal± na ziemiê ciebie i twoje dzieci z tob± i nie zostawi± w tobie kamienia na kamieniu za to, ¿e¶ nie rozpozna³o czasu twojego nawiedzenia".
W Apokalipsie ¶w. Jana czytamy Baranek posy³a na ziemiê czterech Je¼d¼ców "I dano im w³adzê nad czwart± czê¶ci± ziemi, by zabijali mieczem i g³odem, i morem, i przez dzikie zwierzêta" (6,8).
"Anio³ za¶ wzi±³ naczynie na ¿ar, nape³ni³ je ogniem z o³tarza i zrzuci³ na ziemiê, a nast±pi³y gromy, g³osy, b³yskawice, trzêsienie ziemi. A siedmiu anio³ów, maj±cych siedem tr±b, przygotowa³o siê, aby zatr±biæ. I pierwszy zatr±bi³. A powsta³ grad i ogieñ - pomieszane z krwi±, i spad³y na ziemiê. A sp³onê³a trzecia czê¶æ ziemi i sp³onê³a trzecia czê¶æ drzew, i sp³onê³a wszystka trawa zielona. I drugi anio³ zatr±bi³: i jakby wielka góra p³on±ca ogniem zosta³a w morze rzucona, a trzecia czê¶æ morza sta³a siê krwi± i wyginê³a w morzu trzecia czê¶æ stworzeñ - te, które maj± dusze - i trzecia czê¶æ okrêtów uleg³a zniszczeniu. I trzeci anio³ zatr±bi³: i spad³a z nieba wielka gwiazda, p³on±ca jak pochodnia, a spad³a na trzeci± czê¶æ rzek i na ¼ród³a wód. A imiê gwiazdy zowie siê Pio³un. I trzecia czê¶æ wód sta³a siê pio³unem, i wielu ludzi pomar³o od wód, bo sta³y siê gorzkie. I czwarty anio³ zatr±bi³: i zosta³a ra¿ona trzecia czê¶æ s³oñca i trzecia czê¶æ ksiê¿yca, i trzecia czê¶æ gwiazd, tak i¿ zaæmi³a siê trzecia ich czê¶æ i dzieñ nie ja¶nia³ w trzeciej swej czê¶ci, i noc - podobnie".(8,5-11) Z Czelu¶ci powstaje szarañcza, której zadaniem jest nie zabijaæ, lecz zadawaæ cierpienie przez 5 miesiêcy. "I w owe dni ludzie szukaæ bêd± ¶mierci, ale jej nie znajd±, i bêd± chcieli umrzeæ, ale ¶mieræ od nich ucieknie". (9,6) Armia czterech anio³ów dokonuje masakry trzeciej czê¶ci ludzko¶ci.Na koñcu za¶ ziemia zostaje oddana we w³adanie Bestii. A wszyscy oddaj±cy pok³on Bestii zostan± zg³adzeni. "I rzuci³ anio³ swój sierp na ziemiê, i obra³ z gron winoro¶l ziemi, i wrzuci³ je do t³oczni Bo¿ego gniewu - ogromnej. I wydeptano t³oczniê poza miastem, a z t³oczni krew wytrysnê³a a¿ po wêdzid³a koni, na tysi±c i sze¶æset stadiów." (14,19)
Po tykim wszystkim objawia siê ON KRÓL KRÓLÓW PAN PANÓW :" Potem ujrza³em niebo otwarte: i oto - bia³y koñ, a Ten, co na nim siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto ze sprawiedliwo¶ci± s±dzi i walczy. Oczy Jego jak p³omieñ ognia, a wiele diademów na Jego g³owie. Ma wypisane imiê, którego nikt nie zna prócz Niego. Odziany jest w szatê we krwi sk±pan±, a imiê Jego nazwano: S³owo Boga. A wojska, które s± w niebie, towarzyszy³y Mu na bia³ych koniach - wszyscy odziani w bia³y, czysty bisior. A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyæ narody: On pa¶æ je bêdzie rózg± ¿elazn± i On wyciska t³oczniê wina zapalczywego gniewu wszechmocnego Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imiê: KRÓL KRÓLÓW PAN PANÓW. I ujrza³em innego anio³a stoj±cego w s³oñcu: I zawo³a³ g³osem dono¶nym do wszystkich ptaków lec±cych ¶rodkiem nieba: Pójd¼cie, zgromad¼cie siê na wielk± ucztê Boga, aby po¿reæ trupy królów, trupy wodzów i trupy mocarzy, trupy koni i tych, co ich dosiadaj±, trupy wszystkich - wolnych i niewolników, ma³ych i wielkich! I ujrza³em Bestiê i królów ziemi, i wojska ich zebrane po to, by stoczyæ bój z Siedz±cym na koniu i z Jego wojskiem. I pochwycono Bestiê, a z ni± Fa³szywego Proroka, co czyni³ wobec niej znaki, którymi zwiód³ tych, co wziêli znamiê Bestii i oddawali pok³on jej obrazowi. Oboje ¿ywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorej±cego siark±. A inni zostali zabici mieczem Siedz±cego na koniu, [mieczem], który wyszed³ z ust Jego. Wszystkie za¶ ptaki najad³y siê cia³ ich do syta." (19,11- 21) Wreszcie na ko¶ciach i krwi ludzko¶ci powstaje Nowe Jeruzalem niebiañskie, nowa ludzko¶æ, obmyta we krwi ujrzy niebo nowe i ziemiê now±.
wlasciwie to on nawet papiezem nie byl
bulla papie¿a Paw³a IV z 1559 r. “Cum ex apostolatus”: “Je¶li kiedykolwiek w jaimkolwiek to czasie oka¿e siê, i¿...Kap³an Rzymski odejdzie od wiary katolickiej, czy popadnie w jak±¶ herezjê przed przyjêciem papiestwa, przyjêcie dokonane nawet przy jednomy¶lnej zgodzie wszystkich kardyna³ów jest nieistniej±ce, niewa¿ne i brakuj±ce; ani nie mo¿e byæ powiedziane, ¿e stanie siê ono wa¿nym, albo nie mo¿e byæ traktowane w ¿aden sposób jako prawowite i aby nie my¶lano, i¿ daje ono takim (którzy przyjêli Urz±d papieski - przyp. t³umacza) jak±¶ w³adzê administrowania albo to w sprawach duchowych albo to doczesnych lecz wszystko powiedziane, uczynione, administrowane przez nich, pozbawione jest wszelkiej mocy i nie nak³ada absolutnie ¿adnej w³adzy, czy prawa nad kimkolwiek.I niechaj tacy poprzez sam ten fakt (eo ipso) i bez wymaganego orzeczenia winni byæ pozbawieni wszelkiej godno¶ci, stanowiska, zaszczytów, w³adzy czy prawa nad kimkolwiek”
a chodzacy dzis do kosciola to tez heretycy
Ko¶ció³, który zatwierdza takie b³êdy jest równocze¶nie schizmatycki i heretycki.Ten Soborowy Ko¶ció³ nie jest zatem katolicki. W jakimkolwiek stopniu papie¿, biskupi, ksiê¿a lub wierni przynale¿± do tego Nowego Ko¶cio³a, to oddzielaj± siê sami od Ko¶cio³a Katolickiego
dobrze ze nie chodze
I za to podziwiam tych ludzi wielkiej wiary i wielkiego serca wojowników o ni±.
Templariusze spod Hattin
http://www.krzyzowiec.prv.pl/
Chuj,mo¿e kto¶ nie wie
Chuj,mo¿e kto¶ nie wie Ty synek mi nie podawaj linka tylko wypowiedz sie na temat tego co tam przeczyta³e¶.
Linka poda³em ¿eby reszta która mo¿e nie zna³a strony mog³a siê zapoznaæ z reszt± twórczo¶ci autora ... ichuj. Ogólnie strona zwiera sporo ciekawych tekstów takich jak ten. "Ciekawych"-->ciekawostek o których lubie poczytaæ,ale podanych w nudny i sztampowy sposób.
PS Nie synkuj,nie jestes uprawniony
Ty synek mi nie podawaj linka tylko wypowiedz sie na temat tego co tam przeczyta³e¶. Te, staruszku, Ciebie to te¿ obowiazuje.
[ Dodano: |11 Sty 2009|, 2009 14:37 ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|