|
Czy CP/DP to już sekta? |
WIEĹťA WIDOKOWA JAGODA
Werbują wykształcone osoby
Wyraźny przywódca, system budowania fobii, poczucie misji, wyjątkowości i zupełne odizolowanie od rzeczywistości to główne symptomy sekty - opisuje Dariusz Hryciuk z Centrum Przeciwdziałania Manipulacji przy diecezji lubelskiej. Problem zagrożenia sektami znów wrócił przy okazji eksmisji byłych betanek z klasztoru w Kazimierzu - pisze DZIENNIK.
REKLAMA czytaj dalej...
--------------------------------------------------------------------------------
--------------------------------------------------------------------------------
Takie zachowania, o jakich mówi Dariusz Hryciuk, choć niekoniecznie wszystkie naraz, cechują wszystkie działające w Polsce sekty. Jest ich według różnych szacunków od 300 do ponad 1000. Trudno oszacować ich prawdziwą liczbę, bo wiele z nich działa pod przykrywką różnych stowarzyszeń.
Najbardziej znane z nich to Kościół Zjednoczenia, Kościół Moona, Rodzina Miłości, Kościół Szatana, Świątynia Seta, Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny czy Amway.
"W niektórych, jak u Świadków Jehowy, nie ma izolacji, a wręcz przeciwnie, jest nastawienie na intensywne werbowanie nowych członków" - mówi Hryciuk. "Ale są też takie, które zamykają się na jakichś farmach i odcinają od świata uznawanego za źródło zła".
Ważną cechą najprężniej działających w Polsce sekt jest to, że werbują młode, często wykształcone osoby o dużej wrażliwości i potrzebie intensywnych przeżyć duchowych. "To mit, że do sekt pakują się psychole z popapraną osobowością" - przekonuje Hryciuk. "Przywódcy sekt takich osób nie chcą, potrzebują wartościowych, bo one są najbardziej przydatne".
Podobnie mówi ks. dr Andrzej Wołpiak i jako przykład podaje zbuntowane betanki z Kazimierza Dolnego. "Ich była matka przełożona Ligocka i eksfranciszkanin wykorzystali zaufanie i czyste intencje dziewczyn, które chciały zbliżyć się do Boga" - twierdzi. Nie chciały się też spotkać ze swoimi bliskimi, co jest dowodem bardzo głębokiego uzależnienia od guru, typowego dla wielu sekt. Nie dały się rozdzielić i nie chciały zostać w oferowanych im ośrodkach rekolekcyjnych.
"Zadziałało myślenie grupowe, zbiorowa tożsamość, która jest w nich tak silnie zakorzeniona, że nie potrafią i nie chcą myśleć i działać indywidualnie" - tłumaczy ks. dr Andrzej Wołpiuk, konsultant ds. sekt diecezji bielsko-żywieckiej. "One chcą być razem, bo są przekonane, że tworzą grupę wybranych, są dobre, a świat, który je otacza, jest zły".
Wyraźny przywódca Administrator
system budowania fobii pedały, czarnuchy i beżowi opanowujący świat
poczucie misji jak dojdziemy do władzy to uratujemy ten kraj
wyjątkowości i zupełne odizolowanie od rzeczywistości tylko my jesteśmy prawdziwymi Polakami
ja bym jeszcze dorzucił:
jak dojdziemy do władzy oni wszyscy staną pod murem
Co za bzdury.
Bez sensu. Nasza sekta miała na celu doprowadzic wszystkich członków do grupowego samobójstwa, co pozwoliło by "wyraźnym przywódcom" (administratorom) przejąć cały doczesny majątek tych nieszczęsnych naiwniaków W telewizji ostatnio cos takiego widziałem.
Zdrówka życzę
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plszamanka888.keep.pl |
|
|
|
|